Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-06-2009, 14:18   #21
 
Waylander's Avatar
 
Reputacja: 1 Waylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodze
Dekares patrzył z mieszanką satysfakcji i ulgi na zabitych orków.
Dopadło go podniecające uczycie związane z stoczeniem pierwszej w życiu walki. Zabili cały oddział tych bestii i to bez strat własnych!

Słuchał słów porucznika z ledwo utrzymywanym w kontroli wyrazem zadowolenia na twarzy. W końcu porucznik, przeszedł do sprawy Teliona i Dekares zamarł w miejscu niczym rażony piorunem.
On się cieszył a w tym czasie a Telion nadal walczył tam z wrogiem o swoje życie.

Przez chwilę Dekares stał w miejscu z zwieszoną głową, musiał ogarnąć mętlik w swojej głowie. Uniesienie odczuwane jeszcze przed chwilą znikło bezpowrotnie, zastąpione poczuciem winny i wstydem.

Spojrzał na kaprala Warrena po czym podbiegł do porucznika Thawa. Odczekał aż dowódca zwróci na niego uwagę(przy tym trzymał dystans kilku kroków od dowódcy i zasalutował pozostałym gwardzistą z wyższym stopniem).

Kiedy udało mu się zdobyć uwagę dowódcy salutował i odezwał się pośpiesznym tonem:

-Sir, proszę o pozwolenie udania się do chatki gdzie pentaki dopadły naszego snajpera-na chwilę zamilkł badając zachowanie dowódcy po czym dodał pospiesznie
Proszę mnie źle nie odebrać Sir ufam że ludzi których Pan tam wysłał sobie poradzą, ale głupio tak tutaj czekać kiedy tam koledzy z oddziału mają na głowie kupę tych orczych ścierw.
 
__________________
Wojownik, który działa z pobudek honoru, nie może przegrać. Jego obowiązek to jego honor. Nawet jego śmierć -jeśli jest godna- jest nagrodą i nie może być porażką, gdyż jest efektem służby.Dlatego pełnijcie swoje powinności z honorem, a nie poznacie, co to strach.Roboute Guiliman Patriarcha Ultramarines

Ostatnio edytowane przez Waylander : 15-06-2009 o 23:18.
Waylander jest offline  
Stary 15-06-2009, 22:26   #22
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Thaw spojrzał przenikliwym wzrokiem na Barabosa, uniósł jedną brew, po czym powiedział:

-Jestem pewien, że dziesięciu żołnierzy w zupełności wystarczy, żeby rozgromić to tchórzliwe, zielone łajno. Poza tym, niewielkie oddziały orków zaatakowały jeszcze w kilkudziesięciu innych miejscach. Możliwe, że chcą rozciągnąć nasze siły i przeprowadzić właściwy atak. Jednak to mało prawdopodobne.

Jakby na potwierdzenie tych, słów, w zasięgu wzroku Gwardzistów bardzo
spektakularnie nie pojawiły się krwiożercze hordy orków.

-Tak czy inaczej, kontynuował porucznik wszyscy dostępni żołnierze muszą być jak najbliżej pierwszego perymetru obronnego. Wyrażę zgodę na udzielenie wsparcia tylko na wyraźną prośbę ekipy ratunkowej. Mam nadzieję, że to jasne?

Raczej stwierdził, niż zapytał oficer, po czym odwrócił się w kierunku operatora plutonowego radia, czekając na rozkazy dowództwa.


Granat oślepiający Teliona odniósł pożądany efekt i zatrzymał pogoń. Zdążył się skryć za kamieniem, gdy pentaki znów rozpoczęły natarcie. Snajper zdołał zastrzelić jednego potworka, po czym dziesięciu kolegów z plutonu przybyło na miejsce i przygniotło ogniem groty. Ich cienka skóra i brak wytrzymałości, a także brak jakiejkolwiek dyscypliny przesądziły bitwę zanim ta się jeszcze rozpoczęła. Zwycięski oddział pozwolił sobie na krótki okrzyk zwycięstwa, po czym kilku żołnierzy podeszło do pozycji Teliona i wyprowadziło go stamtąd.

Gdy dotarli do reszty plutonu, zostali powitani z radością. 3. Drużyna cieszyła się z odzyskania snajpera, po czym przyjęła pospieszne podziękowania i gratulacje za utrzymanie pozycji bez strat własnych. Porucznik Thaw przemówił do całego plutonu:
-Jeszcze raz powtórzę, dobra robota, chłopaki. Jutro czeka nas pewnie przemowa pułkownika, więc lepiej się wyśpicie. Wszyscy, poza 1. drużyną, mogą sięrozejśćdo namiotów.
 
Storm Vermin jest offline  
Stary 22-06-2009, 23:44   #23
 
Waylander's Avatar
 
Reputacja: 1 Waylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodze
Dekares z ulgą przyjął bezpieczny powrót snajpera bez szwanku.
Przez chwilę obserwował martwych orków po czym podszedł do jednego z ciał obcych, momentalnie dopadł go potworny fetor potrafiący powalić z nóg.

-"Nawet zdechłe próbują Cię dalej wykończyć-"pomyślał z mieszanka wstrętu i... rozbawienia.
W końcu zerwał z ramienia orka niewielką cześć pasu z nabojami orka który rozstał rozerwany pociskami Lasguna na kilka kawałków. Dekares wziął niewielki mieszczący trzy toporne pociski strzęp skóry i schował go do kieszeni, po czym ruszył dogonić resztę oddziału.
Po drodze minął sekcje oddziałów tyłowych niosącą kanistry z paliwem w celu spalenia trucheł orków.
W namiocie szybko zrzucił pancerz położył się i po chwili zasnął, w ostatkach świadomości zapamiętał że rano przed apelem musi pobiec do kwatermistrza żeby uzupełnić zapas granatów.
 
__________________
Wojownik, który działa z pobudek honoru, nie może przegrać. Jego obowiązek to jego honor. Nawet jego śmierć -jeśli jest godna- jest nagrodą i nie może być porażką, gdyż jest efektem służby.Dlatego pełnijcie swoje powinności z honorem, a nie poznacie, co to strach.Roboute Guiliman Patriarcha Ultramarines
Waylander jest offline  
Stary 23-06-2009, 23:38   #24
 
Scoiatael's Avatar
 
Reputacja: 1 Scoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetnyScoiatael jest po prostu świetny
"I tak oto przeżyłem kolejne spotkanie z orkami..." - była to jedyna myśl Teliona po starciu... i w dodatku niezbyt oryginalna - to dziękczynne "przeżyłem..." towarzyszyło mu od 3 miesięcy w Gwardii. Trzech miesięcy bezustannych treningów i walk. Z rozbawieniem patrzył na Barabosa zabierającego trofeum. Kiedy dotarł do namiotu zdążył tylko przetrzeć broń z krwi pentaków i sprawdzić karabin, czy nie wymaga napraw. Potem padł na łóżko i momentalnie zasnął tak, jak stał - w pełnym mundurze i butach odpłynął w tak oczekiwaną i mile witaną ciemność snu...
 
__________________
The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible.
Scoiatael jest offline  
Stary 04-07-2009, 21:33   #25
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Gwardzistów obudził tradycyjny ryk syren. Po dziesięciu minutach wszyscy żołnierze byli już gotowi do wymarszu. Wszyscy zebrali się na głównym placu obozu, gdzie pułkownik Kolar pogratulował im zwycięstwa i poinformował zebranych, że w Emberiene otrzymają posiłki. W końcu armia zapakowała się do transporterów i wyruszyła w kierunku swojego celu.

Po około pięciu godzinach dotarli do drugiego pod względem wielkości miasta na planecie. Różniło się ono znacznie od stolicy Garii. Nie było to tradycyjny Hive, często spotykany w cywilizowanych zakątkach Imperium. Miasto nie pięło się w górę, ale zajmowało rozległy obszar. Emberiene opierało się z południa i zachodu o rzekę, będącą imienniczką miasta. Północne i wschodnie skraje miasta zajmowała obecnie sieć bunkrów i okopów.

Przybywający Pierwszy Gariański przywitały siły PDF, liczące 50 000 żołnierzy. Okazało się, że dla przybyłych zorganizowano już miejsce na obóz, znajdujące się dość blisko frontu. Gwardziści nie marnowali czasu i rozbijali obozowisko, podczas gdy mechanicy rozbierali zaimprowizowane pojazdy, które służyły nie wyposażonym w Chimery plutonom jako transport naziemny.

Niedługo po przybyciu Pierwszego Gariańskiego nad Emberiene pojawił się transporter Valkyrie. Wylądował on niedaleko obozu Gwardii. Szybko okazało się, że na pokładzie były obiecane posiłki. Ze szczególnym entuzjazmem przyjęła to regimentowa Brygada Broni Ciężkich, która poniosła pewne straty w walce z Orkami. Nocny atak był tak nieprzewidziany, że operatorzy nie zdążyli rozstawić swoich broni, przez co musieli wdać się w walkę wręcz z zielonoskórymi. Wśród nowych członków Brygady znajdowali się, między innymi, krępy, przypominający wręcz krasnoluda Kaus Debonair i jedna z nielicznych kobiet w armii, Delia Crawford. Oboje byli operatorami Meltagunów.

Jednak wkrótce po przybyciu posiłków oficerowie oddziałów zarządzili zbiórkę na placu miasta. Żołnierze mieli się pospieszyć. Z początku nie było widać powodu dla takiego pośpiechu, jednak wkrótce cały regiment obiegła elektryzująca wieść: na planetę przybywał komisarz! Było to do przewidzenia, wziąwszy pod uwagę trwający konflikt z Orkami, lecz nigdy nie było do końca wiadomo, jaki będzie przybysz. Pewnikiem była jedynie to, że komisarz posiada niemal nieograniczoną władzę nad Gwardzistami a nawet oficerami, był dosłownie ich panem życia i śmierci. Teraz niemal każdy w armii zadawał sobie pytanie: jak ochoczo ten komisarz wykorzystuje swoją władzę?
 
Storm Vermin jest offline  
Stary 05-07-2009, 16:25   #26
 
Ghosd's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znanyGhosd nie jest za bardzo znany
Valkyria cicho sunęła nad powierzchnią planety zostawiając jedynie niewielką smużkę dymu w powietrzu za sobą. Delia uważnie obserwowała teren, który mijali. Wszędzie dżungla, dzielona jedynie przez nieliczne polany i obozowiska Gwardii. W miarę jak zbliżali się do Emberiene krajobraz się zmieniał i zamiast wszechobecnych pagórków i drzew pojawiły się rozległe równiny i niewielkie osady. Postanowiła jeszcze raz sprawdzić swoją broń. Meltagun był według niej bronią niezwykle zabójczą. Wystarczyło wypalić z niego gorącą wiązkę w ciężki czołg, żeby powstała śliczna, sporych rozmiarów dziura w pancerzu pojazdu. Zastanawiała się tylko jaki efekt przyniesie przy spotkaniu orka, albo może kilku orków na raz... cóż to by był za widok...

Z rozmyślań wyrwał ją głos sierżanta na pokładzie, dolecieli i mieli wysiadać. Wzięła swoje rzeczy, wstała i rozejrzała się jeszcze raz po wszystkich. Zwróciła uwagę na człowieka, który również miał meltaguna, odznaczał się jednak swoim zwrostem. Był niezwykle niski, co trochę ją śmieszyło, jednak wyglądał na takiego, który wie jak posługiwać się bronią. Gdy wyszli na zewnątrz widziała sporo twarzy dziwnie ucieszonych na jej widok, nie zwróciła na to większej uwagi, zwłaszcza, że kazano im wymaszerować na zbiórkę. Usłyszała też, że jakiś komisarz przybył, żeby nadzorować pracę armii. Poczuła wtedy, że to może przynieść niemiłe skutki, zwłaszcza, że te sukinkoty zazwyczaj czepiają się wszystkiego i zwykłego żołnierza są w stanie zastrzelić za krzywo zawiązane sznurówki.
 
Ghosd jest offline  
Stary 05-07-2009, 23:32   #27
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
"Golem" był jak zwykle poirytowany: raz że włosy i bokobrody jeszcze nie odrosły, dwa - gdyby człowiek miał latać to by mu Imperator przymocował skrzydła, prawda? Co to za cholerny wynalazek ta Valkyria? I co to za zapleśniała nazwa?! Z pomrukiem zabrał się za sprzęganie komunikatora z deszyfratorem. Walka z opornymi urządzeniami jak na razie była bezowocna, ale przynajmniej lot minął szybciej...

Wrzask sierżanta wybił go z transu. Przesadnie starannym ruchem założył gogle by ostre słońce nie poraziło oczu przywykłych do wiecznego mroku Dołu Kopca. Zaczął zbierać ekwipunek i broń, które odłożył na czas lotu. Oznaczało to że gdy wytoczył się wreszcie z transportowca (a gdy stanął na ziemi humor momentalnie mu się poprawił), na beczkowatym hiverze wisiała melta, bolterek i wibroostrze, wraz z zapasowymi ogniwami, magazynkami, pakietami, zasobnikami, oczywiście oprócz plecaka o zupełnie nieregulaminowej wielkości. Śmiało można by twierdzić że ziemia się pod nim trzęsła gdyby nie łomot buciorów setek gwardzistów biegnących w różne strony.

Kaus zastanawiał się co za zombie-gorączka ogarnęła wszystkich. Żeby jeden komisarz (fakt, pozaświatowiec, miejscowi tj regimentowi komisarze są zwykle mniej skorzy do wyskoków, przynajmniej stare repy z PDF-u tak wspominały), a nawet z dziesięcioma przydupasami, tak wszystkich pogonił? Cóż, komisarz będzie zapewne jeden na armię, co sprawia że szanse natknięcia się na niego będą minimalne, a w razie czego już dawno temu wynaleziono "friendly-fire". Przestając zawracać sobie komisarzem głowę i nie widząc żadnego trepa który miałby ochotę wydawać rozkazy usiadł na tyle właśnie zaparkowanej dowódczej Salamandry. Rozpakował jeden z tobołów i flegmatycznie wgryzł się w baton z biomasy (co za smak! co za aromat!), żując go i bez zainteresowania wodząc spojrzeniem po broni otaczających go świeżynek również przybyłych Valkyrią a ciężko zagubionych, sądząc po nieskoordynowanym włóczeniu się wokół transportowca. Okiem teleskopowym przybliżył obraz kilku sztuk broni ciężkich i specjalnych, sprawdzając ich utrzymanie i modyfikacje. Z kabury na udzie wyjął bolterek i zsynchronizował celownik laserowy z teleokiem. Mamrocząc pod nosem Kantyczkę Szczodrobliwości Ducha Maszyny i oglądając zużyte noski swoich trepów, nie zwrócił uwagi na buty zatrzymujące się tuż przed nim...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise

Ostatnio edytowane przez Romulus : 05-07-2009 o 23:35.
Romulus jest offline  
Stary 10-07-2009, 22:58   #28
 
Waylander's Avatar
 
Reputacja: 1 Waylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodzeWaylander jest na bardzo dobrej drodze
Dekareszwymyślał się całą drogę pod nosem za to że zaspał i nie zdążył udać się do kwatermistrza przed pobudką, w końcu stwierdził w myślach:

-"Nie ma co płakać nad rozlanym, mlekiem tylko uzupełnić zapasy jak dojadą na miejsce, oby tylko nie zostali zaatakowani wcześniej"- w trakcie podróżny odmówił kilka Litanii do Nieśmiertelnego Władcy Ludzkości w tej intencji.

I jak widać poskutkowało, bo po kilku godzinach w trakcie marszu po zapasy w środku gwarnego obozu obserwował lądującą Valkyrie z zapowiedzianymi posiłkami.
Ledwo zdążył dotrzeć do sekcji zaopatrzeniowej a usłyszał wiadomość o przybyciu Komisarza. Niemal bezwiednie sięgnął aby sprawdzić czy "najbardziej idiotyczny zapychacz miejsca na baterie do Lasguna"(jak to mówił po kilku głębszych instruktor na szkoleniu) znajduje się na miejscu. Z ulga zarejestrował obecność dodatkowego ciężaru w postaci Książeczki Wojskowej. Słyszał że szczególnie "sumienni"(lub walnięci na głowę jak wolał wspomniany instruktor mawiać) komisarze potrafią nałożyć na gwardzistę okrutne kary za brak wspomnianej książeczki(ponoć włącznie z Karą Śmierci).
Po tym sprawdził jeszcze czy nie ma jakiś przekrzywionych insygnii i wszedł do baraku z zaopatrzeniem.
 
__________________
Wojownik, który działa z pobudek honoru, nie może przegrać. Jego obowiązek to jego honor. Nawet jego śmierć -jeśli jest godna- jest nagrodą i nie może być porażką, gdyż jest efektem służby.Dlatego pełnijcie swoje powinności z honorem, a nie poznacie, co to strach.Roboute Guiliman Patriarcha Ultramarines
Waylander jest offline  
Stary 14-07-2009, 23:45   #29
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
"Golem" pogrążył się w pracy, przez co nie zauważył stojącego przed nim
kaprala, który to wydarł się na Kausa:
-Ej, ty! Tak właśnie ty! Myślisz, że jesteś cholernym składem amunicji? Biegiem do baraku i odłóż te swoje śmieci na pryczę! I, na miłość Imperatora, zrób to szybko, chyba, że chcesz żeby twoja głowa opuściła ramiona!
Po tym podoficer pobiegł uprzykrzyć życie innym Gwardzistom. "Golem" wzruszył ramionami i poszedł wypełnić rozkaz nadaktywnego przełożonego. W końcu głupio byłoby narazić się pierwszego dnia służby...

Delia Crawford nie miała wątpliwej przyjemności spotkania się ze znerwicowanym podoficerem, ale i tak sierżant popędzał nowoprzybyłych. Świeży Gwardziści mieli szybko odłożyć niepotrzebny ekwipunek w barakach, a następnie popędzić na główny plac Emberiene. Główne dowództwo miało najwyraźniej w planach defiladę.

Dekares zdołał uzupełnić brakujące zapasy bez większego problemu. Siedzący w namiocie z zaopatrzeniem podstarzały kwatermistrz najwyraźniej usłyszał już o "wspaniałym zwycięstwie" Pierwszego Gariańskiego i nie omieszkał pogratulować Barabosowi. Gdy wyposażenie Gwardzisty było już kompletne, ten popędził do namiotu 17. plutonu. Po chwili cały oddział wymaszerował w kierunku głównego placu.

Na placu panował względny spokój. 18 tysięcy ludzi i liczne pojazdy łatwo znajdowały swoje oddziały. Wszystkie kanały radiowe tętniły wiadomościami i meldunkami, co znacząco pomagało w koordynacji wojska. Wreszcie Pierwszy Regiment Piechoty Zmechanizowanej z Garii ustawił się w szyku paradnym.

Z lotu ptaka, armia sprawiała piorunujące wrażenie. 9 kompanii, każda po 2 000 ludzi, zajmowała po jednym z wyznaczonych obszarów placu. Każda jednostka była ozdobiona pięćdziesięcioma sztandarami, z których każdy należał do innego plutonu. Pancerze Gwardzistów, mimo że nie oferowały znaczącej ochrony, pięknie lśniły w słońcu. Brygada Broni Ciężkich, składająca się z 240 ludzi, podzielonych na 60-osobowe grupy specjalizujące się w ciężkich bolterach, multilaserach wyrzutniach rakiet i meltagunach, zajmowała osobne miejsce. Na placu obecne były nawet czołgi regimentu, 30 Leman Russów. Oczywiście,ich silniki były wyłączone. Cały organizacyjny wysiłek dowództwa Gwardii zostałby zniweczony przez kopcące, warczące silniki machin wojny.

Żołnierze stali w takim szyku na baczność przez pół godziny, po czym zwiadowcy zobaczyli niewielki punkcik na niebie, nadlatujący z kierunku stolicy. Po kilkunastu kolejnych minutach, wszyscy mogli z łatwością zobaczyć mały lądownik klasy Aquila, powoli osiadający na położonym nad skwerem balkonie. Wtedy włączyły się rozstawione po całym mieście telebimy. Tylko Gwardziści mogli przebywać na placu, ale 6 milionów mieszkańców Emberiene też chciało zobaczyć lądowanie sługi Imperium. Drzwi czerwonego transportowca otworzyły się, wysunęła się z nich rampa. Zeszło po nich ośmiu Kasrkinów, elitarnych szturmowców z Cadii. W ich ślady poszło dwóch ludzi, których ubiór wskazywał na przynależność do kadetów Schola Progenum, starających się o zostanie Komisarzami. I wreszcie pojawił się on, gwiazda wieczoru: Komisarz. Przystanął na chwilę na balkonie, po czym podszedł do niego pułkownik Sease Kolar.

Obaj mężczyźni wymienili uprzejmości, a następnie Komisarz wszedł na podwyższenie, milczał przez chwilę, aż wreszcie oznajmił:
-Witajcie, synowie i córki Imperatora!
Głos Komisarza przetoczył siędzięki systemowi nagłośnienia po całym mieście. Dialekt, którego używał przybysz, różnił się od lokalnej gwary, miał zupełnie inną intonację, ale nadal był zrozumiały. Komisarz kontynuował przemowę:
-Nazywam się Rezail Dasquez i zostałem tu wysłany z woli Władcy Ludzkości, aby pomóc wam zachować prawomyślność i wierność Imperium w tej mrocznej godzinie. Ufam, że nasza współpraca ułoży się jak najlepiej i nie będę zmuszony użyć władzy danej mi przez Departamento Munitorum. Ja i moi pomocnicy będziemy regularnie nadzorować wasz wysiłek wojenny i monitorować stan waszego morale. Jeśli w armii pojawią się elementy wywrotowe lub heretyckie zostaną natychmiast usunięte. Na koniec mogę wam tylko powiedzieć: bądźcie czujni i niech was strzeże Imperator! Możecie odmaszerować!
Wszyscy obecni Gwardziści zasalutowali, po czym zgodnie z rozkazem Komisarza rozeszli się do baraków. Na początku zachowywali ciszę, ale skoro tylko dotarli do obozowiska, w regimencie rozgorzały dyskusje na temat przybysza. Żołnierze mieli godzinę na zebranie ekwipunku, zostawionego w barakach, i stawienie się na wyznaczonych pozycjach obronnych.
 
Storm Vermin jest offline  
Stary 18-07-2009, 00:04   #30
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Kaus miał wielką ochotę podyskutować z nadpobudliwym kapralem, ale ten zniknął zanim "Golem" uruchomił rzadko używany sarkazm i ironię. Ponieważ jednak w plecaku oprócz amunicji, kierunkowych min "Broadsword", elektroniki i innych rupieci miał również potężne zasoby fajek, święconki i płytek z filmami na widok których przeciętny kapłan Eklezjarchii dostałby zawału serca, powstrzymał się od pościgu. Ledwo zdążył złożyć graty gdy kolejny wrzask wygonił go na plac główny. Następne ryki podoficerów skierowały kurduplowatego szeregowego we właściwe miejsce. Mimo że ludzie jego wzrostu są raczej sprinterami niż maratończykami, zdążył dobiec tuż przed ostatnią kontrolą szyku przez sierżanta plutonu.

- Na słodką łaskę Imperatora, gdzie jest twoja Książeczka Wojskowa, żołnierzu! - wytrenowany przez lata służby wrzask sierżanta mógł zagłuszyć szwadron Leman Russów, jednak po Kausie spłynął niczym woda po oszlifowanych ściankach diamentu przemysłowego.

- Tak jest sierżancie, tu ją mam sierżancie! - "Golem" odszczeknął tym samym tonem, triumfalnie wyjmując z przepastnych kieszeni zaoliwiony i absolutnie zasmarowany "Manual Sprawnej Reperacji Platformy Przeciwlotniczej "Hydra" Mk VI". Zbity z tropu i zaaferowany zbliżającą się inspekcją sierżant skinął głową i ruszył dalej opieniczać następnych żołnierzy. Kaus rozluźnił się i obojętnie wpatrywał w stojącego przed nim nieszczęśnika dźwigającego trójnóg ciężkiego boltera, ukradkiem przeżuwając kolejny baton. Nie przerwał konsumpcji nawet wówczas gdy Aquila wylądowała, bowiem stojąc w czwartym szeregu był dla dowództwa równie zauważalny co poczucie humoru u Space Marine Chaosu. Przemowy wysłuchał na własny empatyczny sposób gapiąc się cały czas w elegancki transportowiec komisarza (teleoko się przydało), no, pomijając potężne gazy raz czy dwa (niektóre gatunki biomasy w batonach mu nie służą), jednak i tak nie wpłynęło to znacząco na splendor wizytacji. Energicznie zasalutował na koniec, trzaskając obcasami, po czym ruszył biegiem po swoje rzeczy.

Gwardia Imperium stoi na krzyku, co udowodnili kolejni podoficerowie. Dzięki ich energii (i paru ukradkowym łykom święconki) Kaus osiągnął wyznaczony perymetr. Z początku z przejęciem obserwował przedpole, jednak po pół minucie standardowej znudziło mu się to i całą uwagę poświęcił rozpoznawczej Salamandrze nieopodal, której załoga debatowała przy rozkraczonym wehikule. Jeden z czołgistów usiłował w nieudolny sposób załatać pęknięcie spawarką. Raniło to poczucie profesjonalizmu "Golema", toteż nic dziwnego że gdy kapral oddalił się nieco, Kaus postanowił pomóc kolegom.

- Kiepska sprawa, co nie? - zagadnął jednego z załogantów.
- Nie twój interes - rzucił ten, złagodniał jednak widząc zaciskające się pięści hivera.
- Komisarz nie będzie zadowolony gdy zobaczy ten wrak rozkraczony na środku drogi. Mogę pomóc i zespawać pęknięcie żeby wytrzymało tak długo aż dojedziecie do parku maszynowego, lepiej niż ten koleś pod gąsienicami który zniszczy za chwilę przednie koło napędowe. W zamian podwieziecie kiedyś mnie i chłopaków z drużyny do jakiejś dziury za miastem gdzie można tanio dostać dobrą gorzałę i dziewczynki - Kaus uważnie przyjrzał się oznaczeniom szwadronu na pancerzu Salamandry i mundurach czołgistów.

Po krótkim namyśle (hasło "komisarz" ma najwidoczniej wielką siłę oddziaływania) załoga Salamandry zgodziła się i Kaus zakasał rękawy biorąc się do naprawy. Sypnęło białymi i niebieskimi iskrami...

- Piliście? - zapytał podejrzliwie stojący nieopodal kapral kiedy spocony "Golem" wypełzł spod pojazdu i zionął na niego niechcący, dysząc w skwarze.
- Tak, sir, kielich wina mszalnego podczas uroczystości pogrzebowych ku czci poległych towarzyszy broni z PDF-u - służbiście zameldował Debonair, stając na baczność - była to ceremonia religijna i hołd oddany pamięci kaprala Kugelschreibera i jego drużyny, zjedzonej przez orków podczas...
- Dobra, starczy tego, nie przerywajcie roboty - machnął pośpiesznie ręką podoficer widząc rozmach z jakim "Golem" odstawił włączoną spawarkę na pancerz Salamandry tuż przy zbiornikach promethium.
- Tak jest, sir! - Kaus trzasnął kopytami i zdjął trzeszczącą spawarkę z pancerza ociekającego topiącą się już farbą - Długo to nie wytrzyma, ale przynajmniej dojedziecie do warsztatów - rzucił do czołgistów kiedy spiął jeszcze jakieś rozerwane kable.

Gdy prychająca i rzężąca Salamandra odjeżdżała z rykiem, "Golem" poczuł na karku czyjeś lodowate spojrzenie. Czyżby kaprala? Skrzywił się oczekując wrzasku...
 
__________________
Why Do We Fall? So We Can Rise
Romulus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172