Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-09-2009, 00:06   #21
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Po trzech dniach przygotowań i analiz flota odebrała przekaz z planety. Dochodził on ze wschodniej stolicy i nadany został prawdopodobnie ze wzmocnionego naprędce radionadajnika prymitywnego typu. Sformułowany był w znanym przez was i obowiązującym obecnie w Znanych Światach języku urthyjskim.
- Witamy was. Przybądźcie tam, skąd przychodzi sygnał.

Tymczasem, dzięki bibliotece wiedzy Ślonecznego Wiatru i nieznanym źródłom lingwistycznym ze Skarabeusza, udało wam się też z grubsza ustalić język, którym obcy posługiwali się w swoich transmisjach. Był to mocno zmodyfikowany dialekt ze starożytnej Terry. Prawdopodobnie mieszanka języków germańskich.

Po zebraniu składu ekspedycji, prom wyładowany przedstawicielami floty wyleciał z hangaru Flogistona i zagłębił się w skażonych smogiem chmurach nieznanej planety, kierując się ku jednej z odkrytych stolic. Chwilę po tym Piorun zajął swoje miejsce na orbicie, aktywując kamery i czujniki, mające służyć do nadzorowania całej akcji.

Z wcześniejszych badań Odyna wynikało, że gruba warstwa smogu uniemożliwi precyzyjny ostrzał z orbity, stąd też ustalono tylko sygnał, oznaczający zagrożenie dla ekspedycji i prośbę o wsparcie Pioruna. Były to słowa "światło pokoju".


Po parunastu minutach lotu przez warstwy atmosfery, do promu dołączyły dwa miejscowe wehikuły, eskortując wasz pojazd w milczeniu do wielkiego placu, rozpościerającego się na środku obcego, częściowo zniszczonego dawnymi atakami miasta. Niższa grawitacja planety, pozwalała najwyraźniej na budowę ciężkich latających maszyn, które na większości planet Znanych Światów nie mogłyby nawet unieść się w przestworza.

Środek docelowego placu znaczyła potężna aparatura nadawcza, wyglądająca na sklecony na szybko prototyp. Jego ogromna iglica i talerze radiowe znajdowały się w ciągłym ruchu, prawdopodobnie w oczekiwaniu na dalsze sygnały od waszych przyjaciół na orbicie.
Po wylądowaniu przywitały was dwa regimenty uzbrojonych w prymitywnie wyglądającą broń maszynową żołnierzy. Wszyscy okryci byli ciężkimi płaszczami, a na ustach nosili materiałowe, antypyłowe maski. Po chwili i wam dały się we znaki unoszące się w powietrzu przemysłowe zanieczyszczenia. Obcy gestem zaproponowali wam swój sprzęt ochronny ale grzecznie odmówiliście, mając do dyspozycji przygotowane wcześniej maski.

Po paru chwilach wnikliwej obserwacji, otoczyli was, nakazując grzecznie acz stanowczo, marsz w stronę widocznej dla was dzielnicy dziwnie wyglądających, przemysłowych pałaców.

Całe miasto zdawało się być jedną wielką fabryką. Ogromne kominy zardzewiałych zakładów przemysłowych działały na najwyższych obrotach, wystrzeliwując w chmury imponujące pióropusze spalin. Gdzieniegdzie budynki rozstępowały się, ukazując wam wszechobecne linie kolejowe, z pociągami przewożącymi tony rudy, półproduktów i gotowych narzędzi wojny. W pobliskich alejkach, dostrzegaliście całe zastępy, ubezpieczających pochód pojazdów pancernych i czołgów.


W końcu pochód zatrzymał się przed docelowym pałacem. Żołnierze zatrzymali się za wami, wskazując wam grzecznie drogę ku wnętrzu tego, wybranego zapewne uprzednio, miejsca obrad.


Powitano was w wielkiej, zdobionej licznymi proporcami sali. Wszędzie pod ścianami dostrzegliście ubranych dwornie, w czerwone, zamszowe szaty, żołnierzy. Na końcu pomieszczenia, na marmurowym podwyższeniu stał masywny, kamienny stół obrad, zajęty już częściowo przez przedstawicieli poznanej właśnie nacji. Nigdzie tutaj ani wcześniej, w czasie marszu, nie dostrzegliście żadnych wyrobów z drewna. Grupie przy stole przewodził starszy mężczyzna o przeżartej ospą cerze. Jego pierś zdobiły rzędy nieznanych wam odznaczeń. U jego boku zasiadał zgarbiony dziad, wyposażony w kryształowe binokle. Przed nim rozwarte leżały sterty ksiąg, wyglądających na starożytne, zachowane zapewne przez stulecia przekazy.

Przywódca grupy uśmiechnął się do was przyjaźnie, wypowiadając do książkowego mola twardo brzmiące słowa w nieznanym wam dialekcie.

- Marszałek Wojny, Rudiger Hartz pragnie powitać na Hardania - zaczął z trudem i ociąganiem uczony, zaglądając ukradkiem do ksiąg.

- Zasiądźcie z nami stół, bowiem pragniemy poznać waszą historię. Czy jesteście Ojcami? Nadszedł powrót z gwiazd?

Zebrani na sali ludzie zastygli w oczekiwaniu.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 11-09-2009 o 00:53.
Tadeus jest offline  
Stary 11-09-2009, 11:21   #22
 
sante's Avatar
 
Reputacja: 1 sante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodzesante jest na bardzo dobrej drodze
Oficer łączności Jura Kamiczkov odwrócił się w strone fotela kapitańskiego i zameldował.
- Sir, wiadomość od Odyna.
- Przekieruj na mój fotel
- Aye
Na ekranie przy montowanym do fotela pojawiło się zaproszenie wysłane przez kapitana Odyseusza.
- Odpowiedz: jeśli będzie to tylko możliwe, przybędę na wasz pokład równo za 15h. Podpisano: Kapitan Isamu Marihito
- Wysłane – poinformował rudy oficer
- Sir, kolejny komunikat. - po czym nie czekając na rozkaz, przesłał go na monitor dostępny tylko dla kapitana.
Wiadomość dotyczyła tego kto powinien lecieć i reprezentować flotyllę.
- Odpowiedzieć: Skarabeusz bez zmian obstaje przy wysłaniu swojego pierwszego oficera na planetę w celu reprezentowania jego interesów. Niemniej jednak, aby zachować porządek ma on rozkazy popierać pomysły Al-Malika tak długo, jak nie będą one sprzeczne z interesami Skarabeusza. Koniec przekazu
- Poszło

***

Pierwsza oficer Izabel Kalmarii z zaciekawieniem przyglądała się otoczeniu po wylądowaniu na powierzchni planety. Gdy dotarli do obszernej sali, gdzie ich powitano miała dziwne wrażenie, że są brani za oczekiwanych mesjaszy. Spojrzała w stronę al-Malika i gdy ich wzrok się spotkał, kiwnęła lekko, porozumiewawczo głową. Było jasne, ze ma jej całkowite poparcie.
 
__________________
"War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout"

Ostatnio edytowane przez sante : 12-09-2009 o 10:38.
sante jest offline  
Stary 17-09-2009, 13:00   #23
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
LĄDOWNIK FLOGISTONA, ZEJŚCIE NA PLANETĘ

Baron rozmieścił się wygodnie na siedzeniu przy jednej ze ścian lądownika, naprzeciwko ambasadora. „Pewnie będzie solidnie trząść w trakcie przebijania się przez atmosferę” – skrzywił się.
Po chwili prom wystartował. Jego urządzenia mruczały cicho podczas przelotu przez kosmiczną pustkę.
Szlachcic chrząknął, zwracając na siebie uwagę wszystkich obecnych w pomieszczeniu, po czym zwrócił się do obuna, wystarczająco głośno, aby zostać usłyszany przez wszystkich:
- Ambasadorze, niniejszym pragnę poinformować, że w imieniu domu Al-Malik, jak również jako kapitan „Dłoni Al-Malika”, odrzucam pańskie aroganckie roszczenia do autorytarnego zwierzchnictwa oraz reprezentacji konwoju, a żądania uznania władzy nad systemem uznaję za przedwczesne. Nie mam zamiaru uznawać pańskich jednostronnych deklaracji za wiążące. Tym samym podczas wizyty u tubylców będę przemawiał w imieniu własnym oraz tych, którzy mnie poparli, a pan, ambasadorze, niech mówi w imieniu swoim.
Ambasadorze, moje dotychczasowe propozycje partnerskiego współdziałania zostały całkowicie zignorowane, niczym połknięte przez sfinksa. Proponuję zatem po raz kolejny, abyś zechciał traktować mnie, jak również pozostałych kapitanów, z należytym szacunkiem. Chętnie przyjąłbym twoje mądre rady i skorzystał z wiedzy, jaką dysponujesz, w zamian oferując mój
– tu podkręcił wąsa – niebywały intelekt… oraz możliwości „Dłoni Al-Malika”. Nie przyjmę natomiast żadnych rozkazów, ponieważ nie jesteś ode mnie, ambasadorze, ani znaczniejszy pozycją, ani tym bardziej urodzeniem. Na Wszechstwórcę, wszak jestem baronem domu Al-Malik!
Wzburzony przemową, baron otarł chustką poczerwieniałą twarz. Przez chwilę wpatrywał się w ambasadora, potem jednak odwrócił wzrok, wyraźnie zostawiając mu czas na refleksję. Po chwili zwrócił się, już ciszej, do siedzącej obok oficer:
- Oficerze Kalmarii, wygląda pani niezwykle uroczo – i jakże profesjonalnie! – w tym mundurze galowym. Proszę mi powiedzieć, jeśli łaska, czy oficer Maro Ibrahim ibn Amar nie pochodzi przypadkiem z któregoś z pomniejszych rodów wasalnych Al-Malików?
Konwersację przerwał coraz głośniejszy szum i wstrząsy. Lądownik wszedł w atmosferę.
 

Ostatnio edytowane przez Lance : 17-09-2009 o 23:20. Powód: Brak zgody ambasadora na poprzednią treść posta - sprawa do rozstrzygnięcia
Lance jest offline  
Stary 17-09-2009, 19:02   #24
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Mostek Thora, na krótko przed narada na pokładzie Słonecznego Wiatru\

- XO, komputery zakończyły skan okrętu, poza awarią śluzy desantowej odnieśliśmy liczne drobne uszkodzenia. Czujniki odnotowały w generatorach tarcz w sekcjach C20 do C48, H 12 i K 5 spadek mocy w przedziale od 40 do 87%.
- Mów do mnie po ludzku, gdzie straciliśmy pancerz?
- Na górnej części mostka, wokół baterii laserowych bakburty oraz pod zbrojownią, już wysłałem techników aby się tym zajęli w pierwszej kolejności.
- Coś jeszcze?
- Drobne uszkodzenia baterii 1, 3, 17, 20, 23, 26…
- Starczy, podaj ogólną liczbę i czy jesteśmy w stanie to naprawić.
- Łącznie musieliśmy dezaktywować 13 baterii artyleryjskich na amunicję konwencjonalną. Według logów ze zbrojowni jesteśmy w stanie naprawić 10 z nich, być może Gruba Berta i Odyn będą w stanie przysłać nam brakujące części do pozostałej trójki. Do tego mieliśmy drobne rozdarcie w jednym z korytarzy artyleryjskich na sterburcie ale śluzy zadziałały poprawnie, dopóki tego nie załatamy z użytku wyłączony jest 7 metrowy odcinek przejścia i części zamienne i amunicję musimy transportować korytarzami wewnętrznymi koło mesy. Co więcej…


Hangar, tuż po naradzie

Rafael był zniesmaczony, banda cholernych polityków powarkująca na siebie nawzajem niczym hieny nad truchłem. Każdy stara urwać dla siebie jak największy kawał mięcha, a żadnemu nawet przez głowę nie przeszło jak wrócić do domu… Cóż nie minie wiele czasu zapewnie nim ochłoną i zaczną się martwić. Do tego ten cholerny Spirit, powinien był podzielić się z nim swoją wiedzą o sygnałach przed naradą. Obca cywilizacja, był jej potwornie ciekaw ale najpierw trzeba się zająć ważniejszymi sprawami.



Pełnym nagany wzrokiem rozejrzał się po hangarze, o ile wokół lądowiska dla promu panował względny porządek do reszta pomieszczenia wołała o pomstę do proroka, nic tylko czekać aż komuś zdarzy się kolejny wypadek.
-Patrick tak? Zbierz tylu ludzi ilu tylko zdołasz i nie jest zajętych naprawami i uprzątnijcie ten cholerny burdel… Co do…?
Jeden z chwytaków magnetycznych mających blokować landmate’a podczas lotu w jednej pozycji zwisał smętnie rozpięty wzdłuż boku kolosa. Brakowało ledwie jednego poważniejszego wstrząsu na Thorze by ważący kilkanaście ton kroczący pojazd wsparcia wywrócił się na podłogę, prosto na przewody paliwowe promu i Rio, pilot „Lit'l Johnny”, która właśnie usadowiła się oparta plecami o mecha i pałaszowała wyniesione z kantyny kanapki.
-Huh?- Przerwała w połowie-Co Kapitan znowu chce?
- Wynoś się stamtąd zanim to gówno się na ciebie przewróci!
-W duchu przeklinał landmate’a, jak do tej pory nie przydał się praktycznie ani razu (według tego co wiedział, inna sprawa że jeszcze nigdy nie był w hangarze gdy drużyna abordażowa miała wolne), i nie miał pojęcie czemu dał się Bonnie namówić na jego zakup.

Mostek, pół godziny później

- Madffor, zredaguj prośbędo Grubej Berty z prośbą o potrzebne części i amunicję.
Nagle rozległ się brzęczyk komunikatora i z głośników popłynęły słowa oświadczenia barona, i niemalże natychmiastowa kontra ambasadora. Rafael tylko pokręci głowa i wrócił do przeglądania raportów z ostatnich godzin.
-Kapitanie, prośba napisana. Wysłać?
- Daj mi je na ekran, sam się tym zajmę. Poinformuj załogę żeby zebrała się za 2 godziny koło głównej śluzy.
.

E-37 Thor, do SWP Dłoń al-Malika

Do barona Muawija al-Malika.

W przypadku odnalezienia w najbliższym czasie potrzebnych surowców, zwracam się z uprzejmą prośbą o produkcję, jeśli to oczywiście możliwe, elementów zamiennych do części uszkodzonych podczas ataku. Chodzi tu głównie o elementy uzbrojenia, takie jak lufy, komory nabojowe i mechaniczne partie układów celowania. Zgłaszam również zapotrzebowanie na 17.000 sztuk amunicji kaliber 670mm wzór 61-12-9. Wszelkie szczegóły i specyfikację techniczną proponuję pozostawić naszym kwatermistrzom.
Z wyrazami szacunku,

Rafael Botheroyd


-Niech ktoś poinformuje Flogistona że za dwie godziny oddalimy się od konwoju na parę minut. Tylko niech nie wpadną na pomysł żeby otworzyć ognia, i tak starczy nam kłopotów.

Główna śluza

Cała załoga Thora poza minimalnym personelem na mostku i w maszynowni koniecznym do funkcjonowania okrętu zgromadziła się w hangarze i przez małe okienko z pancernego szkła wpatrywała się w ponure wnętrze śluzy. Uroczystości zakończyły się przed paroma chwilami i ciało Ramireza leżało już zawinięte w białe płótno gotowe do ostatniego lotu. Rafael ponuro wpatrywał się w wór mięsa i kości jakim stał się teraz jego przyjaciel. Ilu ich już zostało? Starej gwardii? Ludzi którzy latali High Flyerem przez lata, od samego początku? On sam, XO Madffor, „Hrabia”, Rio Delascala, Bruno i raptem dwóch czy trzech innych. Siedem – osiem osób, z prawie sześćdziesięcioosobowej załogi która aktualnie latała Thorem. A dawniej? Kiedy jeszcze nie bawili się w eskortę Odyna i włóczyli się beztrosko po galaktyce niemalże jak piraci? Wtedy na pokładzie było półtorej setki głów, a wszystko posypało się przez układ z Zakonem Inżynierów. Wtedy…

Rozmyślania przerwała mu syrena alarmowa w hangarze, za chwilę rozpocznie się otwieranie śluzy i po raz ostatni zobaczą Ramireza.

>>>II<<<

Po krótkiej, spokojnej dyskusji, i dużo dłuższej, burzliwej kłótni ustalono że XO Thora zostanie na okręcie, a statek reprezentować będzie kapitan.
 

Ostatnio edytowane przez Potwór : 18-09-2009 o 09:42. Powód: Bleh, ile powtórzeń :/
Potwór jest offline  
Stary 18-09-2009, 21:56   #25
 
Lindstrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Lindstrom nie jest za bardzo znany
Prom łącznikowy "Flogistona V". Przed zejściem na planetę.

Ambasador ubrany był w dwuczęściowy, czarny galowy mundur ze skomplikowanymi zdobieniami w formie pętelek i epoletów. Kurta była na całej długości spinana właśnie takimi pętelkami. Kompletu dopełniała wojskowa czapka z daszkiem w kolorze czarnym. Obun, który towarzyszył dyplomacie podczas narady na „Słonecznym Wietrze” ubrany był w skromniejszą, bo pozbawioną ozdób, wersję tego stroju. Na kołnierzu nosił jedynie brosze w rodzaju jakiegoś bliżej nieokreślonego herbu.

Na słowa barona Ambasador podniósł głowę znad zapisków.

- Saahen, zapytaj proszę kapitana Hawkwooda, czy miał do przekazania wiadomości od barona Al-Malik.- zwrócił się do drugiego obuna.

Po chwili sekretarz ambasadora przekazał mu negatywną odpowiedź ze „Słonecznego”. Postąpił też krok przed dyplomatę, jednak w ten sposób, aby nie zasłonić mu widoku barona.

- Baronie Muawija al-Malik. Twoje słowa przeczą czynom. Dlatego nie można dać im wiary tak, jakbyś sobie tego życzył. Jeśli bowiem chciałeś zaznaczyć swój odrębny punkt widzenia miałeś na to sposobność zanim wszedłeś na pokład tego promu. Czyniąc to teraz stawiasz w kłopotliwej sytuacji ludzi, którzy zaufali Twym tak wychwalanym przez Ciebie samego umiejętnościom. Pokazałeś bowiem, że więcej w Tobie z kłótliwego kupca, który targuje się o lepszy zysk własny, niż z dyplomaty, który reprezentuje pewną grupę.

Dyplomata mówił głośno, choć nie podnosił głosu. W ciasnym wnętrzu promu każdy bez trudu mógł usłyszeć wypowiedziane przez niego słowa.

- Niestety; Cesarz nie został poinformowany o tym, że jego przedstawiciel nie przypadł Ci do gustu, baronie. Na Thetys będę bowiem reprezentował nie siebie, lecz Jego Cesarską Mość, w którego imieniu Impera została objęta protektoratem. Nie są mi natomiast znane Twoje pełnomocnictwa do przemawiania w imieniu tak domu Al-Malik, jak i członków którejkolwiek z frakcji obecnych w konwoju. Jedyne, na co mogli zgodzić się członkowie Ligi, to uczynienie Cię obserwatorem, bo tylko o takiej funkcji była tu mowa. Jeśli jednak życzysz sobie tego, możemy zawrócić i przedyskutować naturę Twej misji w szerszym gronie.

Spojrzenie oczu obuna zdawało się przewiercać barona na wskroś.

- Przypomnę tylko, że wspomniany przeze mnie wcześniej obowiązek, który sprowadza mnie na planetę, wynika z cesarskiego rozkazu, który nakazuje rozszerzanie granic Cesarstwa i Znanych Światów o wspólnoty ludzkie odłączone od ludzkości podczas wielowiekowej rozłąki. Jeśli chcesz mi pomóc w tym baronie, uszanuj moją misję i pozostań w wyznaczonej Ci roli. Jeśli nie chcesz – usuń się. Jednak, jeśli choć słowem lub czynem lub zaniechaniem Ty bądź którykolwiek z tu obecnych narazicie mą misję będziecie winni sabotowania wykonywania cesarskich poleceń, a zatem pośrednio, zdrady. Uprzedzam zatem, że w trosce o poprawny przebieg spotkania będzie ono utrwalane w dźwięku i obrazie, a także zostanie zaprotokołowane po powrocie do Armady.

Na gest dłoni ambasadora jego sekretarz włączył umieszczone przy kołnierzu urządzenie wielkości niewielkiej broszy.

- W przyszłości zaś będziesz baronie, podobnie jak każdy z pozostałych kapitanów Armady, traktowany jako taki. I nikt więcej. Naturalnie; z pełnym szacunkiem należnym pełnionej przez Ciebie funkcji. Do czasu jednak, póki znów nie zapomnisz o zasadzie wzajemności i nie podważysz po raz kolejny cesarskiego słowa bądź autorytetu. Podówczas zmuszony będę zastosować przewidziane prawem i sytuacją konsekwencje. Jesteś bowiem poddanym Cesarza, członkiem konwoju Alfa oraz przebywasz na terenie protektoratu cesarskiego, kapitanie Al-Malik. Nie zapominaj, komu winien jesteś posłuszeństwo.

Ostatnie słowa ambasadora zabrzmiały dość złowrogo.

- Oczekuję teraz, że zaręczysz mi swym słowem, iż pozostaniesz w wyznaczonej Ci roli obserwatora. Oznacza to, że ani nie będziesz podejmował negocjacji, ani też nie odezwiesz się słowem podczas ich trwania, całkowity ich przebieg pozostawiając w mojej gestii. Jeśli zaś nie jesteś w stanie dać na to słowa, wówczas pozostaniesz na orbicie bez prawa zejścia na Thetys, a Liga będzie musiała poszukać bardziej odpowiedniego obserwatora. Jaki zatem jest Twój wybór, kapitanie?
 
__________________
Ni de ai hao - xue xi hai shi xiu xi?
Lindstrom jest offline  
Stary 19-09-2009, 17:05   #26
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Godzina za godziną mijały, a przepychanki słowne pozostałych kapitanów zdawały się nie mieć końca. Deklaracje odrzucane były i odbijane jak piłeczka od jednego jegomościa do drugiego i tak na prawdę nie było już z tego nic wiadomo ponad to, że walka będzie prawdopodobnie trwała wiecznie. Władza kusiła, a zwierzchnictwo nad układem dla każdej frakcji było kuszące.

Ostatecznie kapitan Odyna zrezygnował z udziału tak w tej walce, jak i nawet samej ekspedycji na powierzchnię planety. Do pozostałych statków wypływały jedynie skromne komunikaty z pokładu jednostki badawczej świadczące o zainteresowaniu sprawą.

Komunikat dyplomatyczny na otwartym kanale brzmiał:

- Jack Spirit, Kapitan statku badawczego L-17 Odyn oświadcza iż jako jednostka naukowa zainteresowanie polityką z naszej strony jest znikome mimo mylnego wrażenia odniesionego na początkowej naradzie. Deklarujemy iż ze strony Odyna następuje pełna rezygnacja z osobistego udziału w wyprawie, w zamian za przedstawienie nam później pełnej dokumentacji audiowizualnej z rozmów, oraz podzielenie się wszelkimi spostrzeżeniami. W zamian w atmosferę planety wysłana została sonda o wyglądzie mającym nie wzbudzić nadmiernego szoku u mieszkańców, która dostarczy nam niezbędnych informacji o dokładnym składzie i stanie atmosfery, gruntu i zaawansowania cywilizacyjnego mieszkańców nowo poznanej planety.

Mając nadzieję, że komunikat zostanie odebrany bez większych protestów i komentarzy otwarty kanał łączności został zamknięty i dalsze komunikaty rozsyłali już pozostali członkowie załogi poczynając od osobistego przekazu Alberta Tinkla, szefa zespołu naukowego okrętu.

Wiadomość do okrętu Gruba berta na kanale zamkniętym:


- Szef Zespołu Naukowego jednostki Odyn, Albert Tinkle informuje statek Bruba Berta o ukończeniu prac nad pierwszym zestawem elementów do konstrukcji przekaźników pozytronowych. Powinno to wystarczyć do rozpoczęcia prac konstrukcyjnych, jednak dalsze prace wymagają dostarczenia na nasz pokład odpowiednich surowców, których lista ilościowa zostanie przekazana w załączeniu jako strumień plików w standardowym interfejsie komputerów holograficznych typ C. Prześlemy również dodatkowy załącznik określający dotychczas uzyskane dane na temat zdatnych do wydobycia zasobów tej planety. Proszę również o kontakt, gdy tylko stanie się to możliwe. Nasza jednostka pragnie rozpocząć negocjacje w sprawie produkcji elementów także na nasze potrzeby.

Transfer plików przebiegł bez przeszkód. Według analizy danych uzyskanych bezpośrednio z orbity wszystko, czego mogliby teraz potrzebować najprawdopodobniej było wydobywane także przez miejscowych. Albert ewidentnie jednak miał to gdzieś i po nadaniu komunikatu zamarudził sobie pod nosem.
- Teraz niech sobie sami decydują, czy wydobywać czy zdobyć w negocjacjach.

W międzyczasie Kapitan, który oddalił się już z mostka spotkał się ze swoim przyjacielem Freonem “dziaduniem” Zakary. Ostatnio coraz częściej łapał się na tym, że pod wpływem innych członków załogi sam zaczął mówić do neigo "dziaduniu". Mimo wszystko tym razem nie miał nastroju do żartów.
Po kilkunastu minutach błądzenia korytarzami kolejnych pokładów znalazł go wreszcie w pomieszczeniu głównego reaktora, gdzie ten nadzorował prace nad ostatecznym przywróceniem go do użytku.
- Witaj staruszku, co tu mamy?
- W zasadzie wszystko powinno już iść pełną parą. Jedna tarcza antyradiacyjna pękła, ale spokojnie. Nie będziemy świecić na zielono.
- Starszawy magister zdawał się być w o wiele lepszym nastroju.
- Nareszcie, myślałem już że nigdy się z tym nie uwiniecie. Coś jeszcze?
- Wyciek chłodziwa, mała nieszczelność poszycia, dwie sondy jak się po czasie okazało nadają się tylko na części...
- Sondy?
- Tak, nieźle je wytrzęsło przy tej eksplozji. Pewnie nadal byłyby sprawne, gdyby zaczepy hangaru nie trzymały tak mocno.
- Zaśmiał się Freon. - Następnym razem musimy zamontować jakieś badziewie, to może zmniejszymy straty.
Jack prychnął śmiechem zupełnie tracąc resztki złego humoru. Ta sytuacja go bawiła. Jak coś może być zbyt dobre? To się mogło zdarzyć tylko pod okiem tych pedantycznych mądrali. Za jakie grzechy musi dowodzić ich statkiem? - Zastanawiał się.
- W porządku, a masz też jakieś dobre wieści?
- Ach tak, jasne! Wręcz sensacyjne!

Grubiutki, zdający się mieć już ze dwa wieki na karku naukowiec ożył jak trafiony boską mocą. W jego twarzy widać było niezdrową fascynację wręcz tym, co chciał z siebie wyrzucić.
- Chodź ze mną!

Szli korytarzami przez kilka chwil nim dotarli do laboratorium zastawionego po sufit niemalże serwerami i komputerami analizującymi dane z czujników i sensorów statku. Freon zaprosił Kapitana do jednego ze stanowisk usytuowanych naprzeciw wielkiego centralnego wyświetlacza, na którym w kilku wariantach powtarzane były nagrania i odczyty z momentu niespodziewanego skoku. Zdawały się identyczne, jednak po kilku chwilach można było zauważyć, że dziesiątki supermocnych komputerów na bieżąco przedstawiały co chwila inną symulację tego, co zaszło.
- To moje oczko w głowie. Prawdziwa perełka i prawdopodobnie największe odkrycie od czasu wynalezienia zapomnianej już technologii terraformingu.
Oczy Spirita zwęziły się w niepewnym oczekiwaniu na dalsze informacje. Z samych obrazów jak dotąd nie był w stanie zrozumieć nic.
- Och, pewnie nic nie rozumiesz. Wiem, że jesteś w większym stopniu wojskowym, niż badaczem. Już Ci tłumaczę.
Cybernetyczne wszczepy w Twarzy "dziadunia" zaczęły się poruszać, jakby wpadły w rytm szaleńczej pracy, a na jego twarzy pojawił się niepokojący uśmiech pełen fascynacji i szaleństwa.


- Pragnę przedstawić. Technologia wrót!
- Co?
- Technologia wrót! Nasza droga do domu! Chyba zaczynam rozumieć jak działają wrota, a może niedługo jak je nawet i zbudować!
- Wrzeszczał.
Twarz kapitana wyrażała kompletną dezorientację. Zastanawiał się nawet, czy jego przyjaciel przypadkiem nie ześwirował do reszty i nie należy go zamknąć w izolatce na czas wyjaśnienia tego zachowania. Postanowił jednak poczekać i wysłuchać do końca.
- Wytłumacz to.
- To proste. To urządzenie, ten artefakt, zadziałało w zasadzie jak wrota. Jedyna różnica, to że potrzebowało do działania ogromnego impulsu. W naszym przypadku była to eksplozja nuklearna. To daje wystarczająco dużo energii, aby rozszczepić rzeczywistość ...

Tego było już za dużo. Jack przerwał naukowcowi w połowie zdania.
- O czym Ty pieprzysz?! Nic z tego nie ma sensu!
- Wybacz, już tłumaczę. Widzisz ... rzeczywistość jaką znamy jest złożona z materii. Jest jednak we wszechświecie antymateria, która w kontakcie z materią rzeczywistą zamienia ją w energię. Nikt tego nie udowodnił, jednak moc eksplozji termonuklearnej w tak małej odległości od protowrót mogła wygenerować nawet odrobinę, jedną antycząsteczkę, która wyzwoliła reakcję łańcuchową ...
- Do rzeczy przyjacielu, sedno! Sedno!
- Już kończę, widzisz ... przeniesienie nas na taki dystans jest niemożliwe w takim czasie, chyba że podróżujemy szybciej niż światło.
- No tak.
- A jak wiadomo światło jest jednocześnie i energią i cząsteczkami znanymi jako fotony. Wyobraź sobie co by było gdyby udało się rozszczepić coś co samo w sobie jest energią! Wyobraź sobie prędkości!
- Dobra już dobra, ale co z tego wynika?
- Może nie teraz, może nie za dwa miesiące, ale jeśli znajdziemy jakieś stare, zniszczone nawet wrota, to eksperymentując mogę spróbować w jakiś sposób wysłać nas do znanych światów, albo gdziekolwiek tylko mogą znajdować się jakieś czynne wrota.

Rozumiejąc teraz wagę odkrycia kapitan Odyna zerwał się na równe nogi i skierował się szybkim krokiem na mostek rzucając w przelocie do nadal niezdrowo podnieconego naukowca.
- Dobra robota. Zajmij się tym, tylko nie wkręcaj w to wszystkich.

Dowódca niemal biegł przez kolejne pokłady, byle jak najszybciej dostać się na mostek. Nie zwracał nawet uwagi na ludzi próbujących przedstawić mu jakieś raporty i sprawozdania. To nie miało teraz najmniejszego znaczenia. Potrzebował jedynie dostać się do konsoli komunikacyjnej.
Wbiegłwszy na mostek rzucił do oficera łączności:
- Silnie kodowane połączenie z Flogistonem, natychmiast. Najwyższy priorytet kodów zabezpieczających. Mam coś ważnego do nadania.

Komunikat priorytetowy do dowódcy jednostki Flogiston V:

- W laboratoriach Odyna dokonaliśmy pewnych spostrzeżeń mogących zaważyć na losie całej armady, oraz bezpieczeństwie tego i wszystkich znanych systemów. W celu przedstawienia pełnego opisu dokonanego odkrycia proszę o natychmiastowe spotkanie, kiedy tylko pozwolą na to warunki po powrocie z misji dyplomatycznej na powierzchni planety. Nawet na kodowanym kanale więcej szczegółów podać nie mogę. Jack Spirit, kapitan jednostki naukowej L-17 Odyn.
 

Ostatnio edytowane przez QuartZ : 19-09-2009 o 21:47.
QuartZ jest offline  
Stary 23-09-2009, 10:58   #27
 
Lance's Avatar
 
Reputacja: 1 Lance nie jest za bardzo znany
LĄDOWNIK FLOGISTONA

Baron Muwaija Al-Malik aż poczerwieniał, słysząc deklaracje ambasadora. Dłuższą chwilę zabrało mu dojście do siebie. W końcu jednak szarpnął się za wąsy i powiedział:
- Ani chybi podczas skoku tutaj demony z pustki pożarły ci rozum, ambasadorze. Domagasz się moich pełnomocnictw do reprezentowania domu Al-Malik, lecz ja – w przeciwieństwie do ciebie – takiego nie potrzebuję. Wystarczy bowiem świadomość, ze jestem najwyższym statusem przedstawicielem rodu w tym systemie. Jestem kim jestem, i moja krew czyni mnie kimś więcej niż ty kiedykolwiek będziesz.
Nie znam natomiast twoich pełnomocnictw, na które się powołujesz, bo i nie byłeś łaskaw ich przedstawić. Chętnie rzucę na nie okiem… o ile w ogóle istnieją. Szczerze jednak wątpię, aby zawierały one zapis, że masz uprawnienia do obejmowania w imieniu cesarza we władanie odkrytych na nowo systemów, czy też do sprawowania zwierzchnictwa nad jakimikolwiek statkami kosmicznymi. Jeśli jest inaczej, pokaż mi stosowny, jednoznaczny zapis. W innym wypadku strzępisz ozór na próżno.
Nie obawiaj się przy tym, ach proszę! nie lękaj się… jak to określiłeś, ambasadorze? Zdrady?
– baron uśmiechnął się szeroko, lecz jako, że jego oczy błyszczały groźnie, nie mogło to nikogo zwieść – Z wielkim zaangażowaniem zawsze podchodziłem, i podchodzić będę, do obowiązku rozszerzania granic imperium. Zakomunikowanie tubylcom, że już wkrótce będą mieli niebywały honor dołączenia do cesarstwa, byłoby dla mnie wielką przyjemnością i zaszczytem.
W przeciwieństwie do ciebie nie zapominam jednak, że cesarstwo to nie tylko cesarz. To również Dom Al-Malików, Hazatów, Hawkwoodów, Li Halanów, Decadosów, szereg pomniejszych domów i Liga Kupiecka. Każde z nich ma swoje gwarantowane prawa i nie wiadomo, komu docelowo przypadnie we władanie tenże system.
Ne musisz również lękać się o moją pamięć, ambasadorze. Najwyraźniej słabuje ona w przypadku obunów, ale zapewniam cię, że ludzka pamięć jest wystarczająco dobra, moja zaś – wręcz doskonała! O tak, jestem lojalnym rycerzem cesarza i – o tak! – jestem winien mu posłuszeństwo. Jemu. Nie tobie, ambasadorze. W przeciwieństwie do ciebie potrafię oddzielić te dwie osoby. Nie stoi przede mną cesarz, lecz, niestety… ty, ambasadorze.
Ambasadorze, reprezentujesz interesy cesarza i respektuję to w przewidzianym prawem zakresie. Niestety, twoja gorliwość w zabezpieczeniu interesów cesarza przekroczyła poziom, poniżej którego jest ona godna pochwały. Żądasz bowiem przywilejów ci nienależnych, usiłując mi wmówić, że jest inaczej. Niestety, dalsza dyskusja o tym jest bezcelowa, ponieważ jak widzę, nie można przemówić ci do rozsądku. Wypadnie mi więc po prostu ignorować twoje komunikaty, jak ty to czynisz z moimi słowami.


Baron już najwyraźniej doszedł do siebie i teraz westchnął teatralnie. Potem w zamyśleniu popukał się palcem w górną wargę.
- Po przemyśleniu muszę przy tym stwierdzić, że docelowo słuszne i ze wszech miar pożądane będzie ustanowienie tu protektoratu cesarstwa. Nie oznacza to jednak, że będzie to protektorat cesarza, jeśli potrafisz dostrzec różnicę, ambasadorze. Szczerze wątpię, by ten system miał stać się prywatną własnością cesarza, z jego wyłącznym prawem do korzystania z odkrytych tu dóbr. Osobiście jestem przekonany, że w zamian za moje zasługi i wielką rolę w odkryciu systemu, dostanę na własność jedną z tutejszych planet – Muawija rozmarzył się na chwilę, szybko jednak podjął wątek – Do czasu jednak ustalenia czyją konkretnie własność będą te planety stanowić, będę je eksplorował na chwałę cesarstwa, a przy okazji dla dobra floty… - pozwolę sobie nazywać ją Armadą.
Pozostawię przy tym tobie decyzję
– Al-Malik ukłonił się szyderczo - czy rzeczywiście ten protektorat tu ustanawiać. Jak widać lubujesz się w iluzjach, ambasadorze. Jeśli jednak do systemu wejdzie flota wroga jego mieszkańcom, Flogiston będzie musiał walczyć w ich obronie, bo inaczej skalasz honor cesarza, w sensie ogólnym, ale w szczególności wobec mieszkańców planety. Ciekawi mnie też, czy tubylcy będą tak chętni do pomocy, gdy się dowiedzą, że są pod protektoratem cesarstwa. Oby tak było! Jeśli jednak nie masz zamiaru im tego komunikować, ani też dotrzymywać zobowiązań, które wiążą się z objęciem ochroną systemu, to daruj sobie puste deklaracje - wobec nas i wobec nich.
W każdym razie pozostawiam ci, ambasadorze, swobodę podjęcia decyzji. Oczywiście cała odpowiedzialność za nią jest twoja.


Baron zakręcił wąsem i uśmiechnął się dobrotliwie.
- Chcesz reprezentować Armadę przed tubylcami? Proszę, proszę… Ustępuję ci pierwszeństwa, ambasadorze i niech Wszechstwórca oświeci twój umysł, a wszyscy święci uczynią twój język giętkim niczym żmija i szybkim jak kot z Dracan. Biorąc jednak pod uwagę twoją nadgorliwość, obawiam się, że nieprzemyślanymi słowami zrazisz do nas mieszkańców planety. W takim wypadku będę zmuszony stosownie zareagować. Mam nadzieję jednak, że będziesz starannie ważył słowa – nieporównywalnie staranniej niż w konwersacjach ze mną. Będę nad tobą czuwał… ojcowskim okiem.
Al-Malik roześmiał się.

Nagle jednak przestał i spojrzał prosto w oczy ambasadora.
- To wszystko.


SWP DŁOŃ AL-MALIKA – przekaz otwarty do okrętów floty

W głośnikach okrętów odbierających przekaz z Grubej Berty zaszumiało, a następnie dobiegła z nich muzyka. Ktoś grał na gitarze. Po kilku sekundach nagle przerwał.
- Już? Cholera, czemu nic nie powiedziałeś?! Słyszeli? – głos Marcosa Tuvell wyrażał zdenerwowanie – Ekhem, ekhem. Przekaz otwarty. Do każdego okrętu floty, który wyraża taką chęć, niezwłocznie zostanie wysłany przedstawiciel Grubej Berty z listą części, które możemy udostępnić. Nasz przedstawiciel ustali również listę zamówień i omówi warunki współpracy. Niestety większość potrzebnych elementów będziemy mogli wyprodukować dopiero po zdobyciu surowców. Odbiór.
Głośniki zaszumiały, lecz przed przerwaniem połączenia dało się jeszcze usłyszeć słowa, skierowane zapewne do osoby trzeciej na mostku Grubej Berty:
- Zacznijcie rozkręcać te traktory!
 
Lance jest offline  
Stary 28-09-2009, 00:06   #28
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Pałac Marszałka Wojny Hardanii, godziny wieczorne

Właśnie mieliście odpowiedzieć na pytania skryby, gdy w całym mieście rozbrzmiał modulowany dźwięk syreny alarmowej. Do sali wbiegli żołnierze, przekazując Marszałkowi niezrozumiałą dla was wiadomość. Wasze przypuszczenia potwierdziły krople potu, pojawiające się nagle na czole męża stanu. Po chwili zastanowienia, dowódca nerwowym gestem nakazał skrybie tłumaczenie. Jeszcze zanim ten skończył mówić, Marszałek w eskorcie żołnierzy zniknął w innym pokoju.
- To atak Kardocjan! - wycedził przerażony skryba, pakując w pośpiechu drogocenne księgi - Musimy zejść schronu! Za mną!

Tymczasem nad miastem rozbrzmiał zwielokrotniony dźwięk ciężkich lotniczych silników obrońców. W słuchawkach usłyszeliście przerywany przekaz ze stacjonującej na orbicie floty.

- T.... F....ton do eks......! Po....am!... Cz......i Pior... ....kazały po...d pięćdzi.... ...któw zbliż....ch si... na.. sta...... kur... d. ....sta!!! E.......cie si...!

Reszty już nie usłyszeliście, zagłębiając się w podziemnych korytarzach. Zaledwie pięć minut później pierwsze bomby uderzyły w zabudowania nad wami.

Raport taktyczny sporządzony na podstawie danych z sond Odyna i zdjęć satelitarnych Pioruna

Dotychczasowe zachmurzenie nad częścią centralną wschodniego kontynentu nie pozwoliło na zidentyfikowanie nowych jednostek, zanim doszło do ataku. Obecnie, dzięki sygnaturom termalnym udało się wykryć ponad 50 ciężkich i 30 lekkich jednostek powietrznych. Niektóre z nich rozpoczęły już desant wojsk pancernych na pograniczach wschodniej stolicy. Czujniki wykazują również liczne znaczniki głowić termonuklearnych, znajdujących się obecnie na pokładach statków powietrznych, nad rozpadliną między kontynentami. Przewidywalnym celem są miasta przy wschodniej krawędzi rozpadliny. Przewidywalny czas do uderzenia ~45minut. Szanse na to, że wyposażone są w napędy, dość zaawansowane, by pozwoliły im na dotarcie do wschodniej stolicy ~3%.
Brak kontaktu z ekspedycją i promem.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 28-09-2009 o 01:12.
Tadeus jest offline  
Stary 28-09-2009, 20:27   #29
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Na pokładzie wszyscy odetchnęli z ulgą dowiadując się o ataku. Gdyby nie zrezygnowano z załogowego udziału w wyprawie każdy mógłby być teraz zagrożony i nikomu nie uśmiechała się taka wizja. Teraz jednak były ważniejsze rzeczy do zrobienia i powszechna mobilizacja trwała w najlepsze. Na mostku wykrzykiwane były szybkie rozkazy i każdy miał ręce pełne roboty.

Kapitan był czerwony, chociaż nikt nie wiedział czy ze zdenerwowania, czy też z powodu kilku głębszych, które zafundował sobie przez ostatnie pół godziny.
- Łączność! Sprawdźcie, czy mamy wystarczającą moc nadajników, żeby połączyć się z pilotami tego złomu. - Po chwili namysłu dodał. - Wyślijcie sondę w ich kierunku, niech sprawdzi czy w ogóle mają tam jakieś środki łączności, a potem niech leci na miejsce przewidywanego pochodzenia tych maszyn. Chcę wiedzieć co tam się dzieje!
- Tak jest, kapitanie!
- Tinkle! Tinkle! Gdzie do cholery jest ten dureń?!
- Zdaje się, że dokonuje ostatecznej inspekcji reaktorów, sir.
- Jasna cholera! Weźcie pierwszego lepszego mądralę. Niech postara się ustalić moc tych głowic. Gówno mnie obchodzi jak to zrobi, niech wyślą drugą sondę jeśli muszą!
- Tak jest!

Zamieszanie z każdą chwilą rosło. Napływały coraz to nowsze dane z czujników i sondy, jednak niewiele z tego wszystkiego dało się wyciągnąć. Nie było nawet pewne, czy zdołają w ogóle dowiedzieć się czegokolwiek przed atakiem. Do uderzenia zostało już tylko 38 minut, więc nie tracąc czasu z pokładu Odyna nadana została kolejna wiadomość.

Przekaz otwarty do okrętów floty.
- W zaistniałych okolicznościach darujmy sobie język formalny. Jako kapitan tego statku oferuję wszystkim jednostkom o wystarczającej sile ognia pełny dostęp do naszych czujników i danych z sondy w czasie rzeczywistym. Mam nadzieję, że ktoś zdoła zestrzelić to cholerstwo prosto z orbity, jednak w grę wchodzi tylko broń laserowa z uwagi na stopień jej celności i szybkość ataku. Proszę o kontakt i dane na temat protokołów połączeń systemów każdego, kto dysponuje odpowiednio silnymi bateriami.

Sama jednostka zaczęła schodzić na najniższą możliwą orbitę, by zmaksymalizować zasięg i efektywność posiadanych sensorów. Cały manewr zajął jednak kolejne cenne minuty, które nieubłaganie upływały grożąc pełną klęską wyprawy i możliwą utratą cennego promu. Nawet wszyscy nadęci oficjele nie byli teraz tak ważni, jak ta mała jednostka pozostawiona na planecie. Produkcja nowego promu wymagałaby tygodni wydobycia na asteroidach i pewnie miesięcy produkcji i montażu części.

Ostatecznie statek zatrzymał się na niskiej orbicie zaledwie 19 minut przed osiągnięciem przez wrogie jednostki celu. To wszystko trwało zbyt długo, a odpowiedź z pozostałych statków i nawiązanie łączności zajmą minimum kolejne dziesięć minut. Przynajmniej tyle wykazywały wszelkie obliczenia i symulacje pokładowych komputerów.

Pozostawało jedynie czekać.
 
QuartZ jest offline  
Stary 02-10-2009, 20:57   #30
 
Potwór's Avatar
 
Reputacja: 1 Potwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłośćPotwór ma wspaniałą przyszłość
Mostek

-…rwa mać!- Syrena alarmowa zagłuszyła początkowe słowa XO ale nie trudno się było ich domyśleć.
-Grzać ogniwa dział! Pokład działowy! Szykować rakiety! Otworzyć pokrywy wszystkich sprawnych baterii!
-Baterie konwencjonalne nie mają szans trafić, nie z tej odległości!
-To sprowadźcie nas najniżej jak możecie. Jeśli będzie trzeba ta cholerna puszka ma wlecieć w pieprzoną atmosferę!

Palce XO Maddfor szybko wystukały na konsoli komendę przekazania wiadomości dźwiękowej do wszystkich głośników na statku.

Kanał ogólny Thora

-Sytuacja czerwona! Wszyscy poza obsługą maszynowni i kanonierami mają udać się do kajut i przypiąć się pasami do swoich kój! To nie są ćwiczenia! Powtarzam, to nie są ćwiczenia!

Mostek

-XO, z takiej odległości nie możemy precyzyjnie wycelować.
-Nie szkodzi, walcie z wszystkich sprawnych baterii. No i dawajcie do skutku, ci gnoje nie mają prawo dolecieć nad stolicę! Zrozumiano?
-Tak jest sir!
-Jaką szansę że pociski przedrą się przez atmosferę?
-Z danymi od Odyna możemy szacować że jest to 27% dla pojedyńczego pocisku


Maddfor uśmiechnęła się ponuro. 27% to niewiele, na szczęście jedna bateria obrotowa wzór D-16 potrafiła wystrzelić koło 4 tysięcy pocisków 670 mm na minutę. Thor takich baterii miał kilkadziesiąt, biedne skurczysyny w ich żałosnych samolocikach czeka prawdziwa ulewa ołowiu.

- Zdaje się że Berta będzie miała robotę na następne kilka tygodni żeby z powrotem zapełnić nam zbrojownię amunicją. Żeby tylko baron był równie pamiętny co gadatliwy…
 
Potwór jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172