Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-09-2009, 13:47   #1
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[sesja] Projekt Kain&Abel (18+)

- Gabrielu, dlaczego oni to zrobili?
- Dlaczego ich zabili? No wiesz...
- Nie, dlaczego tak powiedzieli? Dlaczego powiedzieli, że Boga już nie ma?
- Skłamali. Bóg wcale nie umarł. Po prostu oszalał... lecz nadal nas kocha.



01
[MEDIA]http://lorinale.republika.pl/tv.mp3[/MEDIA]
WEZWANIE

WEZWANIE

WEZWANIE




OBIEKT: 2-3-57-11-13-1-7-1923-29



Ustępując innym dla współzawodnictwa z nami nasze dobre obyczaje,
nie ściągajmy na siebie wstydu naszą dla nich obojętnością i nie wyrze-
kajmy się tym bardziej swego przed bogami lęku! Gdybym wiedział, że
tak postępujesz, dusza moja wezbrałaby radością.
.. bla bla bla!


Julian Apostata – facet, któremu się zdawało, że ma coś odkrywczego do powiedzenia. Problem polega tylko na tym, że zdawało mu się to widać nad wyraz usilnie, bowiem uwierzyli mu też inni, katując listami owego jegomościa swoje dzieci w wierze, że robi się coś dobrego. Granica między dobrem a złem... tego tworu nikt nie odkrył, coraz więcej też filozofów zaprzecza jego istnieniu. Czy można się zatem dziwić biednym rodzicielom, którzy choć sami nie rozumieją istoty dobra i zła, próbują jej nauczyć swojego potomstwa?

- Tylko dlaczego, do licha, to akurat mój umysł musi cierpieć wypociny Apostata?

„Lajf is brutal end ful of zasadzkas!” – od razu przyszło do głowy Loganowi powiedzenie jego kolegi z klasy – Krzesimira. Dziwna odmiana angielskiego pełna słowiańskich akcentów była ich własnym językiem. Pewnie byliby najlepszymi kumplami (na to zresztą liczył Krzesiek), gdyby nie to, że ten drugi był... zwyczajny. Szary i nudny, jak większość dzieciaków.

Logan podniósł się leniwie z łóżka i rozprostował kości, choć tak naprawdę wcale go nie bolały. Pora była już późna, w związku z czym należało zacząć przygotować się do snu.

I wtedy na dole rozległ się dzwonek do drzwi. Początkowo chłopak go zignorował, przypuszczając, że to jakiś znajomy ojca wpadł na szklaneczkę czegoś mocniejszego. Kiedy jednak miał już wchodzić do łazienki, usłyszał wołanie rodzica:

- Logan, panowie do ciebie! – głos ojca był matowy, jakby ten starał się ukryć wszelki ładunek emocjonalny. A może nie chciał straszyć syna?

Nie spiesząc się specjalnie, chłopak zszedł po schodach by zobaczyć stojących w holu dwóch mężczyzn. Mieli na sobie kombinezony przypominające te należące do celników. Nie posiadali jednak żadnych oznaczeń czy naszywek umożliwiających rozpoznanie jednostki. Mężczyźni na widok Logana zasalutowali, a niższy z nich wyciągnął w kierunku nastolatka jakieś pismo.

- Loganie Gos, zostaliśmy tu przysłani z rozkazu Ewy Gos, twojej matki, która chce się z tobą pilnie widzieć, jednak na razie nie może opuścić podedeńskiej strefy, gdzie prowadzi obecnie badania. Oto treść rozkazu...

Gdy chłopak złapał w dłonie papier z krótkim, lakonicznym rozkazem, faktycznie rozpoznał pod spodem podpis matki. Czy jednak nie było dziwnym, ze tak nagle go wezwała? I że ojciec o niczym nie wiedział? No tak, w sumie to ostatnie nie było jednak zaskoczeniem. Rodzice nie rozmawiali ostatnimi czasy zbyt wiele ze sobą, matka coraz rzadziej też wracała do domu, a jak już, to zabierała Logana po prostu do jakiejś restauracji. Tylko jego. Chociaż oficjalnie nikt niczego jeszcze nie powiedział, młody Gos doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego rodzice są małżeństwem już tylko na papierku.

- Jedź Logan, to wygląda na coś pilnego. – powiedział ojciec, odczytując ciszę, która zapadła, jako element wahania.

Co miał zresztą zrobić? Pospiesznie spakował trochę ciuchów, parę kosmetyków oraz dwie losowo wzięte z półki książki i... wyszedł. Czy wiedział na jak długo opuszcza dom rodzinny? Nie. I nie powinien był tego wiedzieć.

***

Stary, lecz podrasowany jeep jechał nadzwyczaj cicho jak na ten rodzaj samochodu, doskonale radząc sobie z wszelkimi nierównościami terenu. Była głęboka noc, gdy opuścili teren zabudowany Edenu – dwóch milczących facetów na przednim siedzeniu i on sam z tyłu.
Pejzaż złożony przede wszystkim z pól uprawnych był tak monotonny, że mimowolnie Logan ziewnął kilka razy. Może nawet zdecydowałaby się na drzemkę, gdyby nie coraz to narastające podejrzenie... Wreszcie, gdy zobaczył ogromną szklarnię, którą mijał zawsze, gdy dostawał zezwolenie na odwiedzenie matki w pracy (zdarzyło się to ledwo trzy razy), zyskał pewność. Szklarnia zwykle była po prawej stronie samochodu w oddaleniu kilkuset metrów... tym razem jednak potężny budynek znajdował się po stronie lewej – dobre kilka kilometrów stąd!
Czyżby... Ewa Gos zmieniła miejsce pracy?
A może święciło się coś innego?




OBIEKT: 21670308-41220-221-1


To był udany wieczór! Dziś podziemie wreszcie jednogłośnie zatwierdziło projekt nowego zbioru wierszy młodych buntowników i jutro prawdopodobnie ruszy druk. Autor niemal jednej trzeciej z nich - Sergiusz Tarnajew wspiął się właśnie przez okno do swego pokoju na parterze nowoedeńskiej kamienicy. Będąc już w środku z przyjemnością wciągnął wieczorne powietrze w płuca, po czym zamknął okiennice. Wysłużone, lecz idealnie nań skrojone palto dziadka (takich rzeczy już nie wyrabiają) schował do szafy, a następnie włożył na nos okulary o grubych, czarnych ramkach. Chłopak uśmiechnął się krzywo do swojego odbicia w lustrze. Prawdą było, że nigdy nie potrzebował okularów czy innej formy korekcji, jednak bardzo często korzystał z tego typu wynalazków, by uchodzić za niepozornego chłopaczka, którego nikt nie brał na poważnie w kwestii poglądów politycznych, tym samym często mówiąc więcej niżby wypadało przy dorosłym.

- Za dnia zwykłym smarkaczem, lecz nocą...

- Serek, kolacja!
– dobiegł go głos matki z kuchni.

Znów więc udało mu się wrócić do domu idealnie. Tylko dlaczego mama wciąż musiała nazywać go „Serkiem”? I jeszcze się dziwiła, dlaczego to nie zaprasza koleżanek do domu. Ech, co za kobieta...

***

Wieczór z rodzicami minął jak zwykle na wesołym paplaniu przy stole oraz po posiłku nieco ostrzejszej, lecz wciąż przyjaznej wymianie zdań z ojcem. Byłby to jeden z wielu takich wieczorów w życiu Sergiusza, gdyby nie pukanie do drzwi. Pukanie było ciche, nie zwiastujące burzy, która dopiero miała się rozpętać...
Otworzyła matka.

- Tak? Och... – przed drzwiami stało dwóch mężczyzn w strojach strażników.
- Dobry wieczór. Pani Eva Tarnajew?
- Em, tak.
- Czy pani syn jest w domu?
- Serek? No tak, właśnie rozmawia z ojcem...
- Mamy sprawę do pani syna, prosilibyśmy, aby go przyprowadzić.
Zanim jednak Eva zdążyła się odwrócić, Sergiusz i Andriej byli już w przedpokoju.
- Czego chcecie od Sergiusza?
– zawołał butnie Andriej, obejmując syna ramieniem, jakby w ten sposób zaznaczając, że nie da skrzywdzić swego dziecka bez względu na to, co zbroiło.
- Proszę się nie denerwować. – jeden ze strażnikiem uśmiechnął się lekko – Pański syn nie jest o nic podejrzany. Zaginęła grupa chłopców, znajomych Sergiusza i właśnie trwają poszukiwania. Jedna z matek wskazała Sergiusza, jako osobę, która może mieć pojęcie gdzie ostatnio chłopcy przebywali, wobec czego prosimy, abyś – tu strażnik zwrócił się wprost do osiemnastolatka – udał się z nami i odpowiedział na parę pytań. Sporządzimy raport i nie będziemy ci już zawracać głowy.
- Raporty w środku nocy?
– nie ustępował Andriej - Toż to nad ranem Sergiusz może do was podejść. Nie mówiąc o braku nakazu i...
- Kochanie, przestań.
– po raz pierwszy zajęła stanowisko Eva mówiąc w sposób spokojny i wyważony – Gdyby to nasz syn zaginął, też chcielibyśmy żeby sprawa została załatwiona jak najszybciej, prawda?
- Tak, ale...
- Właśnie
– matka przyjęła nieznoszący sprzeciwu ton, którym zwykła wydawać rozporządzenia w firmie – Panowie strażnicy jak mniemam nie tylko teraz zaprowadzą mego syna do placówki, ale również przyprowadzą go rano?
- Ma się rozumieć!
- Poproszę zatem o panów nazwiska i jakiś telefon kontaktowy.


Kiedy Eva Tarnajew spisała strażników, jakby to ona była w tym dyskursie przedstawicielką władz, uśmiechnęła się uspokajająco do syna. Jej metamorfozy były zaiste godne miana aktorki roku.

- Idź skarbie, a jakby coś cię martwiło lub nie wiedziałbyś co zrobić, zawsze możesz zadzwonić do nas. Przyjedziemy natychmiast.

Co miał robić? Pożegnał się krótko z rodzicami i starając się nie patrzeć na twarze strażników, ruszył wraz z nimi w noc. Pocieszał się myślą, że być może faktycznie chodzi tylko o kogoś z jego znajomych (gorzej, jak to byli znajomi z podziemia), przecież inaczej dostałby cynk od kogoś z „Czarnego Sokoła”.

Szedł więc spokojnie pomiędzy funkcjonariuszami, którzy na szczęście nawet nie starali się go trzymać. Wtem usłyszał głos, a właściwie krzyk.

Padnij!

Niewiele myśląc wykonał polecenie, a coś zaraz potem zmiotło z nóg strażników. Nagle niewiadomo skąd pojawiły się kłęby dymu, które przysłoniły okolicę.

Jest ich znacznie więcej. Obserwowali cię, a teraz wkroczą do akcji, musisz uciekać.

Zaraz, kto to mówił? Dlaczego wydawało się, że głos dochodzi z tak bliska.

Nie ma teraz czasu na myślenie. Uciekaj, Sergiusz!

Chłopak zerwał się do biegu, słysząc jednocześnie tupot wielu nóg w pobliżu. Ten głos... dobiegał z jego głowy! Co tu się do diabła działo?!

W lewo! Skręć teraz w lewo.

Podpowiedział ów towarzysz, który wkradł się do umysłu Sergiusza.
Czy chłopak zamierzał posłuchać dziwnego stróża i podążać za jego wskazówkami, a może wolał oddać się w ręce strażników?
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 21-09-2009 o 14:19.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172