Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-12-2009, 17:34   #1
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Liber KKK

Świat się zmienia.

Bezlitosny czas nakazuje gnać nawet światu nieożywionemu, zaś wszelkie istnienie podporządkowuje mu się posłusznie. Ewoluuje.

Glob nie wygląda już jak dawniej. Patrząc na niego z przestrzeni kosmicznej, na półkulę otuloną przez noc, na kontynentach świeci się tyle świateł miast, iż czasem przypominają światłowodowego jeża.

Lasy nie są już tak liczne, gdyż na ich miejsca wkroczyli ludzie ze swoimi wynalazkami czy osiedlami, w których mieszkają.
Stawiają tam wieżowce tak wysokie, że wydaje się, iż niedługo sięgną chmur, a w nich znajduje się społeczeństwo miasta. Nowocześni o nowoczesnym sposobie przemieszczenia się.

Rezygnują oni z samochodów przykutych do powierzchni, przestawiając się na te latające między wysokimi słupami budynków wzdłuż wyznaczonych tras, choć zarezerwowane są jedynie dla bogatszych.
Z czasem zmianie uległy również idee i poglądy. Nie są już te same co poprzednio.

Jednakże czy aby na pewno wszystko podlega zmianie? Czy nic nie jest stałe?
Nie. Mimo wszystko coś pozostało. Oprócz „nowego sportu” pozostał również „stary" cieszący się równie dużym zainteresowaniem. Nawet teraz nikt nie wyobraża sobie piłki nożnej czy koszykówki bez kontaktu z podłożem i żadne elektroniczne piłki nie zdołały podbić konserwatywnych, aktywnych sposobów spędzania czasu.

Niemniej jednak to nie wszystko. Wyścigi samochodowe dalej budzą ogromne emocje, nie ważne czy legalne, czy nielegalne.

Przynajmniej jeśli tyczy się to tych powietrznych, ponieważ te naziemne są największą sensacją, pomimo łamania prawa. Może właśnie ze względu na to.
W odróżnieniu od zaakceptowanych wyścigów powietrznych, te przynoszą najwięcej emocji z powodu narzuconych ograniczeń. Zmagania naziemne pozwalają na manewrowanie w każdym kierunku, zaś muszą pilnować jedynie, by nie wpaść na żaden budynek.

Dawne zmagania nie przynoszą tylu możliwości manewru, dzięki czemu wszystko staje się trudniejsze, jedynie dla zawodowców.

Świat wyścigów jest ściśle hermetyczny i praktycznie całkowicie zamknięty dla osób, za które nie poręczył któryś z obywateli należących do społeczeństwa.

Jednakże największa tajemnicą był sposób komunikowania się społeczności. Dziwnym trafem na każde zmaganie stawiali się wszyscy kierowcy, a także widzowie czy organizatorzy. Przynajmniej ci, którzy mogli to zrobić.
Tym razem lokacja to obrzeża miasta, trasa łącząca metropolie, dostępna jedynie dla pojazdów uprzywilejowanych, na której niezwykle łatwo natknąć się na transport towarów, przez ciężarówki. Przez to cały wyścig stawał się niebezpieczny. Zderzenie z kilkunastotonowym transporterem mogło okazać się śmiertelne dla więcej niż jednego kierowcy.
Sytuację utrudniała pora. Noc ogranicza widoczność.

Każdy wyścig jest wielkim wydarzeniem i odbywa się nieregularnie. Może być ich zarówno dwanaście w miesiącu, jak również wogóle ich nie być, dlatego też za każdym razem organizowana jest impreza.
Tak również było tym razem.

Zgromadzeni na placu koło trasy, stanowili siłę ponad pięciu tuzinów samochodów, z czego jeden, ustawiony centralnie, był największy i to właśnie z niego wypływała głośna muzyka rapu oraz hip-hopu.
Jack "Ali" Alagari, właściciel owego źródła dźwięku, był jednocześnie organizatorem, odpowiadającym za wybór trasy oraz efekty dźwiękowe.

Na drodze ustawionych było dziewięć samochodów o ryczących wściekle silnikach. Było jedno puste miejsce.

Wszystko przebiegało tak, jak należy. Czy jednak na pewno?

Nagle silniki zaczęły gasnąć, a wściekli kierowcy wychodzili ze swoich samochodów, zaś do nich podszedł niski czarnoskóry mężczyzna z dredami i papierosem w ustach. Alagari.

-Walkower!-wrzasnął wysoki, niedźwiedziowaty, łysy mężczyzna.

-Yergo ma rację, Ali-poparła niedźwiedziowatego, czarnowłosa kobieta.


-Nie możesz wstrzymywać 'galopu' aż tyle czasu. W końcu wytropią nas 'lisy' i sprint się nie odbędzie-dodała latynoska, wskazując linię startu.

-Spoko, Wyene. 'Wyjnice' mają czas. Poza tym Roni zapowiedział obecność, czyli przyjedzie-powiedział Jack, zaciągając się z lubością.

-Wyluzujcie. Niedługo będzie...-przerwał, gdyż nagle na horyzoncie, od strony miasta, pojawiły się niebieskie światła.

-Jest-wyrzucił niedopałek papierosa, po czym odszedł, natomiast na linię startu podjechał ostatni konkurent w srebrnym samochodzie z przyciemnianymi szybami.


Drzwi otworzyły się, zaś Roni wyszedł ze środka.


Był to wysoki mężczyzna o zielonych oczach i ciemnych blond włosach z lekkim zarostem na twarzy.
Włożył do kieszeni czarnej koszuli, okulary przeciwsłoneczne i poprawił ułożenie spodni na butach, ale gdy wyprostował się...
Nie zdążył niczego powiedzieć, ponieważ potężna pięść Yergo trzasnęła go w twarz tak mocno, iż zachwiał się. Natychmiast wszyscy złapali niedźwiedziowatego mężczyznę.

-Ty śmieciu! Przez ciebie możemy wpaść na 'lisy'! Ciebie też obowiązuje prawo, choćbyś nie wiem jak zaprzeczał! Nasze prawo!-wrzasnął napastnik, próbując wyrwać się od trzymających go rąk, zaś Mervinn jedynie wyprostował się i splunął mu krwią pod nogi.
Nie patrzył jak tamten bieleje ze wściekłości. Wsiadł do samochodu.

-W takim razie wsiadaj i zaczynamy grę!-odezwał się jeszcze, zamykając drzwi.

***


Coraz głośniejszy ryk silników zapowiadał błyskawiczne zbliżanie się do mety, natomiast reflektory samochodowe potwierdzały tą teorię.

-Kto prowadzi?

-Chyba ten czerwony Omikron K8.

-Nie, Omikron walczy, ale na przedzie widzę srebrnego Equine'a R2-dyskusje przerwał stojący na dachu swojego samochodu, Ali, patrzący przez lornetkę.

-Sneyder na prowadzeniu! Za nim Wyene, Yergović, Bezervo, Pmere, Fiedrin, Kamten, Dirgun, Jensen i Vreco! W czołówce cały czas wrze! Sneyder 'ustawił defa', ale nasza Wyene chce go brać od lewa, odsłaniając Yergowićowi drogę!
Sneyder musi wybrać! Czy będzie dalej blokował Wyene czy może Yergović stanie się jego celem! Za późno Yergović użył 'chabrona' i odjechał czołówce! Czarny Dalet D4 zbliża się do mety... Niemożliwe! Wyene i Sneyder zachowali swoje 'chabrony'! Dominacja Yergowića jest mocno zagrożona! Omikron K8 i Equine R2, z czego ten ostatni dysponuje najmocniejszym 'chabronem'! Wyprzedził Wyene, a ta szykuje się do zepchnięcia Yergovića na 'ostatnie pudło'. Zaraz wejdą w 'strefę ślepoty'! Prowadzi Roni...!
-nagle przerwał, chowając lornetkę do kieszeni. Najwyraźniej wjechali w 'strefę ślepoty', miejsce, w którym organizator nie nadążał z obserwacją jadących samochodów.

Nagle dwa kształty śmignęły przez linię mety. Srebrny i czerwony. Dopiero za nimi przyjechał czarny wraz z resztą, zaś Roni zawrócił powoli, podjeżdżając pod miejsce, w którym stał Ali.
Wysiadł ze swojego samochodu, podchodząc do czarnoskórego przyjaciela.

-Ładny 'galop'. Jak Yergo cię wyprzedził, myślałem, że już jesteś po użyciu 'chabrona'-uścisnął Marvinnowi dłoń, który zdjął swoje czarne okulary.

-Wszyscy tak myśleli... i mieli rację, ale zużyłem tylko ćwierć mocy. Czasami pojedynki się przydają-wzruszył ramionami i oparł się o swojego Equine'a, przyglądając się wściekłemu właścicielowi Daleta.

-Ile zostało?-zapytał, widząc zbliżającą się do nich Ani Jensen, małą blondyneczkę, nazywaną "Diabliczką".


-Ile wyścigów? Siedem. Jesteś pewien, że chcesz coś zmieniać w swoim?-wyraził wątpliwość Jack, zaś Roni zauważył, że Ali przerzucił się na coś mocniejszego niż zwykłe papierosy. Teraz palił swój ulubiony narkotyk, ponieważ było po sprincie, zaś niedługo wszyscy się rozjadą.

-A jak myślisz? Nie miałem zbyt dużej przewagi nad Wyene. Jej Omikron znacznie się rozwinął od poprzedniego wyścigu. Nie jestem pewien czy bym wygrał bez wygranego 'chabrona'-stwierdził, spoglądając na czerwone auto.

-Następny 'galop' będzie dopiero za dwa miesiące. Zbyt 'gęste' były ostatnio. Tylko pamiętaj, niczego nie wiesz...-urwał, gdyż Ani podeszła do nich.

-No, Diabliczko, czwarta lokata... Gonisz!-stwierdził Alagari, zaciągając się, przy czym nie omieszkał dokładnie obejrzeć kobietę.
Nie sposób było tego nie zrobić, jak zauważył Roni, po części z powodu czarnej głowy diabła nadrukowanej na intensywnie czerwoną bluzkę, przylegającą do ciała Jensen.

-Następnym celem jest Yergo. Uważaj, Sneyder, bo oprócz niego, do ciebie została mi już tylko Lyna-rzekła z nonszalancją.

-Przyszłaś pomarzyć czy w jakimś konkretniejszym celu?-odparł Roni, ziewając.

-Nie bądź taki pewny siebie.

-Ty nie jesteś dla mnie zagrożeniem. Ewentualnie Yergo i Lyna-powiedział, zaś w oczach Diabliczki zapłonął gniew.

-Jeszcze zobaczymy-syknęła, a następnie odwróciła się, lecz nim zdążyła postawić pierwszy krok, muzyka wyłączyła się. Zastąpił ją damski głos.

-Ali! 'W dym'! Trzy 'żółwie' i 'wataha lisów'!-powiedziała szybko, lecz spokojnie, zaś Jack wsiadł do samochodu. Nacisnął przycisk obok radia.

-Zrozumiałem. 'Odlatujcie'-zameldował, zaś po chwili wcisnął drugi przycisk.

-Trzy 'żółwie' i 'wataha lisów' na trasie. Do następnego!-z głośników wydobył się głos Alagariego, który jeszcze uścisnął dłoń Roniego i pospiesznie odjechał, tak jak całe towarzystwo. Marvinn zasalutował jeszcze Ani, a w następnej kolejności założył okulary, wsiadając do samochodu.

***


Setki, tysiące budynków i wieżowców. Stalowo-szklane olbrzymy, górujące nad miastem. Wyzwanie rzucone przez ludzi, bogom.
Wszystko jakby mówiło: "Sięgniemy waszego królestwa już niedługo, a kiedy już to zrobimy, i tam wprowadzimy nasze zasady. Zobaczcie, już jesteśmy blisko!".

Rzadkie, nadziemne drogi przecinały jej strukturę, zostawiając miejsce na przyszłość. Dla pojazdów nie potrzebujących żadnych materialnych dróg, a wtedy te, bez żalu można będzie zniszczyć. Już teraz, raz na jakiś czas przemknie nowy samochód dostosowany do nowego typu poruszania się.

W jednym z wieżowców w północno-zachodniej części miasta, mieszkanie miał pewien człowiek, który wracał właśnie do domu. Był jednym z przedstawicieli grupy prezentującej pojazdy nie wymagające nawierzchni pod podwoziem.

Był on średnio zamożnym obywatelem, więc nie mógł mieszkać w centrum. Nie było go stać.


Podleciał pod garaż, znajdujący się w połowie wysokości budynku, po czym, za okazaniem Karty Mieszkańca, wleciał do środka, gdzie zajął jedno z trzech miejsc przy kolumnie z numerem 502. Jego numer mieszkania.

Wysiadającym mieszkańcem był Marvinn Sneyder, wysoki mężczyzna o długich, białych włosach, ubrany w czarne barwy. Buty, spodnie, pas, kurta... nawet płaszcz w ręku przedstawiały tą samą barwę.


Zamknął samochód i ruszył w kierunku windy. Miał za sobą ciężką noc. Początkowo musiał dostać się do jego prywatnego garażu pod warsztatem samochodowym, potem należało wydostać się z miasta, a potem wjechać na strzeżoną trasę transportową, by móc się ścigać.
Kłopoty z jego Equinem oraz najlepszym na rynku HB Ronatorem C, który włączył się po sporym opóźnieniu, nie czyniły dnia przyjemniejszym.
Jakby tego było mało, jego Equine stanął na środku miasta. Na szczęście Transportery i Straż pojechały inną trasą, dzięki czemu miał trochę czasu na uruchomienie pojazdu.
Tivers Geron oraz Orner Perato obiecali się tym zająć wraz z załogą, ale za dwa dni.

Co prawda, oprócz Equinea miał jeszcze kilka innych wyścigowych, mających być jego wyjściami awaryjnymi, lecz nie były mocniejsze od jego faworyta.

-Marvinn Sneyder?-usłyszał za sobą głos, a kiedy odwrócił się, zobaczył trzy osoby, zmierzające ku niemu.

-O co chodzi?-zapytał mało grzecznie.

-Jesteś zatrzymany...-nagle coś uderzyło go w tył głowy, zaś reszta przemówienia stała się dla niego niesłyszalna. Obraz zniknął wraz z przytomnością...
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 19-12-2009 o 18:24. Powód: Literówki
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172