Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2010, 16:57   #1
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
[Autorski polityczny] Cisza w eterze

Plac Niepodległości
Nowomiasto, Federacja Nowej Słowiańszczyzny, Kwinta
10.30, 12.V.36 wg zunifikowanego kalendarza Kwinty/21.20 11.III.2230 wg kalendarza ziemskiego

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2uDQNBqT3c4[/MEDIA]

Hej Slaveni, još ste živi
Riječ naših djedova!
Dok za narod srce bije
Njihovih sinova!


Orkiestra grała, a tłumy śpiewały. Pod pięknym, bezchmurnym niebem maszerowały kolejne reprezentacyjne kompanie wojsk federacji. Piękne, galowe mundury, błyszczące epolety, głośny huk setek obutych w oficerki z prawdziwej skóry nóg. Powiewające sztandary. Pierwsza Serbska. Drugi Chorwacki Regiment Piechoty Morskiej. Elitarna Ósma Czeska Brygada Górska. Słynni bohaterowie z Ukraińskiej Powietrznodesantowej. A za nimi już lekkie rozpoznawcze czołgi "Ryś" Polskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Žije, žije duch slovanský,
bude ž�-t na věky!
Hrom a peklo, marné vaše,
proti nám jsou vzteky!


A przed tym wszystkim on. Prezydent Federacji. Nadal jeszcze młody, nadal jeszcze gotów do czynu. Działania. Do prowadzenia kraju w przyszłość. Ma tylko 42 lata. W dzisiejszych czasach to nie jest nawet jedna trzecia życia. Jeszcze żeby nie było tak piekielnie zimno. Idzie wiosna, wszystko wraca do życia, a tutaj w samo Święto Niepodległości -5 stopni.

Nek se sada i nad nama
Burom sve raznese!
Stena puca, dub se lama
Zemlja nek se trese!


Spojrzał na lożę honorową. Byli tam wszyscy ministrowie i przywódcy partii parlamentarnych. Oddani słudzy narodu (a właściwie narodów) i krętacze, karierowicze, dranie. Tak przynajmniej z reguły określał te dwie grupy w swoich prywatnych przemyśleniach. Ale nie, zaraz, jednego brakowało. Gdzie się podziała Kremenko? Dlaczego nie ma jej na paradzie? A co z zebraniem rządu, które zaplanowano na dwadzieścia minut po niej?

My stoimy stale, pewnie,
jako mury grodu!
Czarna ziemio, pochłoń tego,
kto zdrajcą narodu!



Stacja nadzoru poligonu "Isabel"
Paso del Sol, Ragnan, Kwinta
14.56, 12.V.36/23.46 11.III.2230
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=BM8GYS305EE[/MEDIA]


- Nie dadzą rady. Nie przebiją się.

Głos pułkownika Ineiry zabrzmiał grobowo w słabo oświetlonym pomieszczeniu. Wszyscy wpatrywali się w ogromny ekran, na którym Czerwonych przygważdżali Zieloni, broniący punktu numer 4. Zaporowy ogień powtarzalnych karabinów cewkowych faktycznie wstrzymywał postęp przeciwników zamkniętych we wspomaganych pancerzach. Co prawda większość pocisków odbijała się od ich płyt, ale kilku już zostało wyłączonych z ćwiczeń po trafieniu przez jakiegoś szeregowca.

A przecież na górze stoku z prawej były też gotowe do strzału "wyrzutnie plazmy", a raczej ich atrapy. W zasadzie w sytuacji, kiedy regularne oddziały nie miały tak wybornej pozycji obronnej w walce ze szturmowymi jednostkami specjalnymi pozostawała im tylko ta potężna broń, zdolna powstrzymać nawet czołg bezpośrednim trafieniem w słabsze punkty pancerza. Ale placówka czwarta - "Elektrownia" - w przeciwieństwie do trzech poprzednich broniła się wzorcowo i nie musiała nawet raz strzelić plazmą. Z drugiej strony, ostrożni żołnierze Czerwonych nie dawali im takiej możliwości zbyt często.

- Chyba pan wygrał zakład, pułkowniku Crabbs - dodał stojący za nimi komandor Tizume. Wbrew oczekiwaniom większości obecnych Pułk Terytorialny Crabbsa miał niezłe szanse zatrzymać natarcie Szturmowych Desantowych Ineiry przy najważniejszej placówce. I to mimo braku wsparcia z powietrza (straconego przy placówce 3 - "Lotnisku"), przerwanych linii zaopatrzenia (placówka 2 - "punkt przerzutowy"), a nawet bez tak podstawowych udogodnień, jak możliwość obejrzenia pola walki z powietrza (placówka 1 - "centrum komunikacyjne"). A do pojawienia się odsieczy zostało niecałe 20 minut, o czym informował zegar nad ekranem.

- Niech pan nie dzieli skóry na niedźwiedziu, pułkowniku - odparł urażony Ineira. - Dla moich ludzi 20 minut to aż za dużo czasu, żeby zająć taki skrawek terenu. Niech pan tylko spojrzy na to uderzenie oskrzydlające, którego pańscy żołnierze nie odeprą, bo nie mają tam nic!

W tym momencie rozległ się głośny huk, a atakujących na flance szturmowców otoczył dym. Cała sala zamilkła jak na komendę. Miny plazmowe! Ostatnie wejście na teren placówki zostało zablokowane. Ineira zbladł. Do końca zostało 15 minut. Od wschodu wkraczały już zmechanizowane oddziały odwodowe - do placówki miały cztery kilometry.

Wydawało się, że Crabbs już wygrał. I pewnie by tak było, gdyby resztki oskrzydlających nie zaczęły się wdrapywać na wysoką, stromą skałę, na której umieszczono "elektrownię". Po pięciu minutach flanka żołnierzy Crabbsa stawała do nierównej walki z silniejszym przeciwnikiem, w korytarzach placówki rozpoczęła się walka wręcz, zaś szturmowcy z drugiej drużyny ruszyli do frontalnego natarcia. Na sześć minut przed końcem było już po wszystkim. Po raz kolejny desantowcy odnieśli zwycięstwo.

Tymczasem w loży honorowej komandor Tizume spotykał się już z Marszałkiem i członkami gabinetu. - Co pan sądzi, panie marszałku? Tego majora, który kierował obroną "czwórki", chyba trzeba będzie polecić do awansu. Świetna robota, mimo że przegrał.


Klub golfowy "Bene Volent"
15 kilometrów na zachód od Shady Springs, Rzeczpospolita Złotych Równin, Kwinta
8.22, 12.V.36/19.12 11.III.2230
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=C21G2OkHEYo[/MEDIA]


Wśród łąk i lasów, rzeczek, stawów i innych sztucznie uformowanych elementów terenu leżało pole klubu golfowego "Bene Volent". Tajemnicą poliszynela było, że to miejsce relaksu dla członków rządu. Każdego prawie dnia co najmniej dwóch oficjeli wysyłało piłeczkę hen, daleko, nad łąkami. Dzisiaj byli to premier Heller-Ostrowski i minister Połoński.

- Kiepski strzał, panie premierze - powiedział ten drugi, kiedy piłka poszybowała w krzaczory. Cisza i spokój zawsze dobrze służyły opanowaniu premiera, więc prawie każdy mógł sobie pozwolić na takie uwagi przy golfie. Rozmowy na poważne tematy nigdy się nie kleiły w takich chwilach. W kraju panował spokój. Zebrania rządu nikt nie planował. Można było sobie w spokoju pograć...


Rezydencja McIntyre'ów
Nieuw Leuwaarden, terytoria Maarloewe Corporation, Kwinta Alef
19.47, 12.V.36/5.37 12.III.2230
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ZCk8ByyCsks[/MEDIA]


- Al, nie możesz tego zrobić! - krzyczał Anthony, mierząc do swojego szefa z pistoletu. Obaj biznesmeni byli zdenerwowani, ale też nie mieli zamiaru ustąpić przed niczym. Nawet przed zamordowaniem jednego z nich.

- Odłóż tę spluwę, człowieku - odrzekł starszy. - Zaraz tu będzie ochrona. To nie jest tego warte!

- Właśnie że jest! Właśnie że jest, Al! Tylko ty nie potrafisz tego zrozumieć! Dla ciebie liczą się tylko zyski! Nie dbasz o to, że mogą wyginąć trzy gatunki! Że robotnicy są w ciągłym niebezpieczeństwie! Że katastrofa wywoła masakrę wśród ludności miasta! Zatrzymaj budowę, Al... albo strzelę - przełknął ślinę i odciągnął kurek swojej trzydziestki ósemki.

W tym momencie wybiegła radosna niewiasta, bawiąc się ze swym lubym w trawie przy dźwiękach wesołej muzyki. Zawsze to samo, w najlepszym momencie puszczają reklamy. Co prawda Alasdair MacIntyre mógł w dowolnym momencie wykonać telefon i nawet cofnąć im koncesję, ale to chyba zbyt radykalne kroki nawet w przypadku jego ulubionego serialu. Trzeba było się ogarnąć wcześniej. Za dziesięć minut wpada Vanderbilt na szachy, a on siedzi w brudnych ciuchach...


Mieszkanie Marie Comtesse
Allure, Królestwo Marsylii, Kwinta
13.14, 12.V.36/23.04, 11.III.2230
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MfTFU35iW0o[/MEDIA]


- Marie... Marie, mon coeur... - jęczał młody mężczyzna. Był wyraźnie zadowolony. Znali się z Marie od trzech dni, ale ona nie miała wątpliwości, że to miłość jej życia. Czuła się, jakby znała go od zawsze - zresztą nie mogła pozbyć się wrażenia, że gdzieś widziała jego twarz dużo wcześniej... Przystojny, z klasą, i do tego artysta. Zawsze miała pociąg do artystów. A poza tym - co się właśnie okazywało - był nadzwyczaj dobry w łóżku. Ciekawiło ją tylko, jaki właściwie zawód wykonuje. Co prawda Marie nie była szczególnie życiowo ogarnięta, ale wiedziała, że powinien mieć dobrą robotę. Nie wiedziała, czy z tej jego sztuki można wyżyć, a co ważniejsze - kupić podstawowe rzeczy - kosmetyki, nowe ciuchy, najmodniejsze fryzury. Niektóre jej koleżanki miały nawet cyberwszczepy - każda takie chciała, bo wtedy nie trzeba było nawet kupować komórki, żeby wysyłać esy do znajomków. I można sobie zrobić świecący napis na ciele.

Nagle drzwi się otworzyły i do środka wparowało dwóch bysiorów w garniturach i czarnych okularach. Wyglądali strasznie staromodnie, jak z XX wieku albo średniowiecza. A poza tym, hej, to niegrzecznie wchodzić komuś do domu, a zwłaszcza przerywać seks! Gdzie oni go ciągną...? I dlaczego mają odznaki z herbem rodziny królewskiej? Hej!

***
Sala posiedzeń Pałacu Królewskiego
L'Essence, Królestwo Marsylii
Pół godziny później


- Victor August znowu się spóźnia - mruknęła Sophie Jasmine. Nie było to dla nikogo zaskoczeniem. Uprzejmość wymagała, by na posiedzenie zjawić się piętnaście minut wcześniej - czyli właśnie teraz - ale Victor miał tendencję do robienia tego godzinę i piętnaście minut po rozpoczęciu.

- Nie martw się - zaśmiał się Francois Maximilian, szef administracji, ujawniając rząd śnieżnobiałych zębów, po czym wychylił lampkę wina. - Już moja w tym głowa, żeby zjawił się na czas. Wysłałem po niego Ochronę Rodu.

- Żartujesz.

- Niestety nie. Doszedłem do wniosku, że to jedyny sposób, żeby stawił się tu na czas... Z drugiej strony, pewnie i tak mu się to nie uda. Z meldunków wynika, że szukają go aż w Allure. Chyba już zupełnie przestał się przejmować krajem i swoją pozycją...

- To akurat prawda. Nie rozumiem, dlaczego nie możemy spotykać się bez niego, przecież nigdy nic nie dotyczy jego departamentu. Poza kolejnymi skandalami w wykonaniu jego i żołdactwa.

- Aj tam, takie są procedury. Tradycja. Etykieta. Protokół. Sama rozumiesz. Zresztą Dumontowi chyba to nie przeszkadza. Może nas tu trzymać przez pół godziny, podczas których może sobie poserfować po sieci czy coś tam.

- Mimo to sądzę, że ktoś powinien mu wytłumaczyć...

Wbrew przewidywaniom Francoisa, tym razem Jego Królewska Mość postanowił stawić się na czas. I nie czekać na nikogo. Akurat tego konkretnego dnia nie miał ochoty na jakiekolwiek sprawy, a i tak musiał się nimi przejmować. Ech. Siedział w swoim pokoju i powoli kończył się ubierać...
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172