Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-05-2010, 12:57   #11
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Warto by było wysłać psykerów na dół, aby sprawdzić, czy podobne wrażenia do panujących tu występują w pobliżu ewidentnie czymś opętanych mieszkańców dolnych pokładów -
- Na Asasynach się nie oszczędza, a ich wyposażenie zdaje się być ascetyczne. Więc albo zleceniodawca nie dysponuje zasobami, albo miał przesłanki by nie wysyłać złożonego sprzętu, choćby z natury użytego narzędzia teleporatyjnego. Też uważam, że wydarzenie tu i na dole są powiązane. Hipoteza szukająca źródła zamieszek pośród odmiany psykerów, wydaje się być prawdopodobna. Jeśli dysponujemy psykerami gotowymi do zejścia na dolne poziomy, by albo powęszyć za wspomnianym zapachem, albo odszukać aktywnych dzikich psykerów, należy to zrobić. Denaci posiadali blizny po usuniętych tatuażach oraz implantach, możemy wiec założyć, że zarówno implanty jak tatuaży były charakterystyczne i mogły zdradzić pochodzenie skrytobójców.-

Max sięgną do panelu wbudowanego w rękę nacisną kilka razy i powiedział. - Hawaro ściągnij Midiana do mojej kwatery, niech będzie gotowy na akcję, ściągnij też dla niego trzech ludzi do dodatkowego wsparcia. Może być, Not, Grawin i Smith. Niech tam czekają na mnie, Przekaż, że jak się pojawię to ruszamy na dolne poziomy. Niech wezmą sprzęt. -
W tym czasie Juan zdążył już pociągnąć dyskusję dalej.
- Kolejne ważne pytanie to "co jest celem zamachowców"? Przejęcie władzy? Grabież? Wywołanie zamieszania bez wyraźnego celu? Być może właśnie to ostatnie. W takim wypadku należy wytypować cele, w które cios wywołałby najwięcej zamieszania i odpowiednio je zabezpieczyć. -

- Mamy na szczęście w Salinne takiego psykera, który nie boi się pobrudzić. Założenie, że ich metoda teleportacji nie pozwala przenosić zaawansowanej technologi jest pocieszająca, ale musimy wziąć pod uwagę, że to mogła być tylko próba. Proponował bym przydzielić dodatkową ochronę ważniejszym osoba na krakenie, przynajmniej tymczasowo. -
- Tym już zajmą się odpowiednie służby pod moją opieką. - Odparł Teodorius, spojrzawszy krytycznie w stronę syna. - Proponuję, żebyście wzięli się od razu do roboty. Zajmę się resztą, nie musisz mnie pod tym względem wyręczać... synu.-
- Wspomniałeś czcigodny Qonie, że pole Gellera na okrętach odgradza załogę od mocy Spaczni? Być może da się za imitować działanie tego pola na Krakenie, albo przenieś ważnych ludzi na Lacrimose i aktywować pole. -
- Generatory pola Gellera są potężnymi urządzeniami. Z tego co wiem, na Krakenie nie występują. Ale może powinniście się skontaktować z przedstawicielami kapłanów maszyny. Możliwe, że posiadają w swoich zasobach mniejsze wersje generatorów. – Odparł Qon, rozkładając przy tym ręce i wzruszając ramionami.
- Wierzę jednak że Lord odpowiednio zabezpieczy Krakena przed kolejnymi atakami. Tymczasem zaś jestem gotów udać się na miejsce zamieszek. -

- Markizie, jeśli chcesz się teraz zająć badaniem zwłok, to spotkamy się w moim apartamencie, zajmę się zebraniem odpowiednich ludzi i wprowadzeniem ich w cel misji. Zabierz to co będzie ci potrzebne bo ruszymy prosto na dolne poziomy. - skinął głową ojcu i reszcie i ruszył do wyjścia.

Kiedy zbliżał się do apartamentu, zastanawiał się czy przy takiej akcji tajna służba ojca w jakiś sposób się zdradzi, od dawana chciał poznać lepiej te organizację, o której do tej pory wiedział bardzo niewiele, poza tym, że istnieją i są dobrzy. Na korytarzu jak zwykle stało dwóch gwardzistów.
Kiedy go zobaczyli zasalutowali.
- Spocznij, coś ciekawego? -
Jeden z nich wyprężony na baczność odpowiedział, jakby zdawał relację przez generałem.
- Spokój sir. Pojawili się tylko dwaj ludzie z odznakami Salinne. Są w środku. -

Szybko, ale to dobrze. Max spojrzał na panel wbudowany w rękę i przełączył na widok z kamer w własnym apartamencie. Tak Smith i Not, siedzieli wygodnie na kanapie.
Otworzył drzwi i wszedł do środka.
- Witam panowie. Coś do picia, obawiam się, że chwilę poczekamy na Grawina, Blitza i Markiza el Rioja, który będzie nam towarzyszył. -
Zdjął płaszcz i odwiesił go na wieszak stojący po lewej stronie od wejścia. przeszedł przesuwając rękę po blacie kuchni po prawej, aż ten się skończył, wszedł do kuchni i z barku wyjął butelkę dobrej jakości whisky.
- Not napijesz się? -
- Chętnie -
wstał i ruszył w stronę Maxa, był szczupły i wysoki, sprawiał ważnie chuderlaka, którego mógłby powalić mocniejszy podmuch, ale był doskonałym zwiadowcą, i snajperem. Znał się co nieco także na zamkach i zabezpieczeniach. Na twarzy miał obecnie uśmiech.
- To prawda, że był zamach i, że zamieszani są w to jacyś kultyści, na których zapolujemy? - Maxa zawsze zadziwiało, skąd on bierze te informacje?
- Wyciągasz za dużo pochopnych wniosków, zakładam, że cześć wiesz od Nicewy, prawda jest taka, że idziemy na dół, szukać wrogich nie sankcjonowanych psykerów, którzy mogli za tym stać. - spojrzał na drugieo mężczyznę.
- Smith ty się czegoś napijesz? -
- Jak zwykle kapitanie, wystarczy woda. - Smith nigdy nie pił, i prowadził, na ile pozwalały warunki zdrowy tryb życia. Był to czarnoskóry olbrzym, z mechaniczną prawą ręką, i jeszcze kilkoma innymi modyfikacjami. Świetnie sprawdzał się jako ciężkie wsparcie ogniowe, a w walce bezpośredniej potrafił zrobić pogrom swoją ręką i mieczem.
W tej właśnie chwili drzwi się otworzyły i wszedł Grawin, okryty całkowicie płaszczem, z kapturem na głowie. Płaszcz był czarny ale tego człowieka zdawała się okrywać dodatkowa ciemność. Gdy drzwi się za nim zamknęły wydawało się, na chwilę zniknął, pojawił się kiedy ruszył w ich stronę.
- Kapitanie. - skinął głową Maxowi, a prawdę mówiąc tylko kapturem. Pochylił także kaptur przed pozostała dwójką. Spojrzał na napoje w rękach tych, których zastał.
- Jaki jest cel misji wyznaczonej nam przez wolę Imperatora? -
- Za chwilę Garwin, za chwilę.
- odpowiedział Max - Czekamy jeszcze na dwóch naszych towarzyszy. Dołączy jeszcze Blitz i markiz el Rioja. Usiądźmy -

Wskazał ręką na kanapę gdzie wcześniej siedzieli Not i Smith, sam usiadł na fotelu za stolikiem. Wybrał odpowiednia funkcję na swoim panelu i spod stołu, przed każdym spod stołu wyjechał na ramieniu terminal.
- Kiedy czekamy, możemy ustalić gdzie zaczniemy. Według danych gwardii, zamieszki zaczęły się tu - wskazał na miejsce, a na mapach pozostałych zaznaczyło się to samo. - i chwilowo zostały odcięte do tego obszaru. Zakładam, że dobrze było by dostać się tam z jakiegoś wyższego poziomu, i zacząć poszukiwania od centrum. Inne pomysły -
 
deMaus jest offline  
Stary 03-05-2010, 13:00   #12
 
Roslin's Avatar
 
Reputacja: 1 Roslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwuRoslin jest godny podziwu
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=m-0wZ_dxi-4[/MEDIA]


Sala odpraw

Kurwa co do... - twarz Franca wykrzywiła się w niesympatyczny grymas gdy ujrzał mały tłum żołnierzy wchodzących do sali. Już miał otworzyć usta by coś powiedzieć jednak w ostatniej chwili się rozmyślił dostrzegając komisarza. Zasalutował zgodnie z formą i ustąpił miejsca przy podium, zajmując jedno z krzeseł w pierwszym rzędzie. W skupieniu obserwował Theodora starając się przy okazji nie przegapić żadnego słowa.

Mapa podstawowe narządzie każdego wojskowego, zaznajomiwszy się z nią wiele zyskiwał z taktycznego punktu widzenia. Wiedział już która kompania którędy pojedzie i jak prowadzić natarcie. Jak zwykle... Jednocześnie ze wszystkich stron, nie przerywając szyku. Nie ma litości dla skurwysynów!

Franc poruszył się lekko oglądając scenę z pola bitew, jego twarz pozostała nieruchoma. Źle, źle to robili. Trupom powinno się odcinać kończyny.. by nie wstawały. To w cale nie taka prosta sprawa odciąć takiemu zwinnemu człowiekowi głowę, najpierw skóra, pierwsza warstwa mięśni, ostrze hamuje i grzęźnie, natrafiając na tętnice szyjna z której tryska krew dosyć obficie, ale to dopiero po odblokowaniu jej ostrzem, Tkanki ją okalające, bronią życia, istoty, chociaż już właściwie trupa. Siła uderzenia powinna być na tyle mocna by broń mogła dojść do kręgosłupa i przeciąć go razem z rdzeniem kręgowym, czasem trzeba je ponowić.. Później już z górki, Odcinasz resztę głowy, jak kroisz martwa świnie. Ciało bezwładnie pada na ziemię. A imperium jest zbawione!

Gdy nadeszła jego kolej wstał i wszedł na podium pewnym krokiem. Poprawił nieznacznie zbroję, by wyglądając jeszcze lepiej niż regulamin nakazuje. Chciał się wykazać przed komisarzem, zresztą lubił mundur i uważał ze dodaje mu urody. Niezbyt tajnym faktem jest to, że w bibliografii dowódcy znajdują się książki na temat retoryki i psychologi tłumu. Ta wiedza pozwala odpowiednio oddziaływać na podwładnych. Na szczęście dla Mauller'a większość przeczytał. Dzięki czemu wprawne oko z pewnością zauważyło by kilka sztuczek których porucznik użył w swoim krótkim acz treściwym przemówieniu. Co ciekawe przed nim nie leżała żadna kartka. Całemu oddal się płomienistej retoryce. Co lepsze kawałki:
Nie mamy litości dla pogańskich psów! W blasku jego chwały zniszczymy wrogów imperium. To świetny dzień na zabijanie. Duma która nosimy w sobie... A teraz rozkazy: Złapał za jakiś znacznik i narysował półokrąg na mapie. - Drużyna pierwsza staje w środku, drużyna czwarta podzielona na dwie grupy A i B stale po ich bokach. A pozostałe drużyny oskrzydlają pole bitwy. Zatem wysiadacie odpowiednio tutaj i tutaj. -zaznacza jakieś pkty na mapie- Rozpoczynamy natarcie jednocześnie, Idąc do przodu w kierunku bramy. Jak mi któryś kurwa zrobi wyłom to zrobię mu taki przepierdol w garnizonie, że ból będzie czuł do następnych Wielkich Obchodów Wyzwolenia Podsektora. -Nie lubił rzucać słów na wiatr, podwładni też o tym wiedzieli, bo o jego treningach krążyły legendy. Więc nawet nie musiał na nich szczególnie groźnie spoglądać, szczególnie, że ta okazja była kilka tyg temu... - Do każdego oddziału zostanie przydzielonych po kilka rekrutów. Będą mieli za zadanie ćwiartować zwłoki, by znów nie wstawały. Nie przewiduje wydania im karabinów. Gdy wasi ludzie będą jechać na miejsce rozkażcie założyć im maski przeciw gazowe. Ciężkie wsparcie, będzie jechało tuz za nami i ustawi się pomiędzy poszczególnymi oddziałami żeby wspomagać

Kilka minut przygotowań i już wszyscy wiedzieli co maja robić. Franc jechał w chimerze która będzie wspomagała bezpośrednio pierwszy oddział i służyła za centrum dowodzenia
 
Roslin jest offline  
Stary 03-05-2010, 22:48   #13
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Theodore obserwował w spokoju pierwszą część emisji. Póki co, sytuacja nie wydawała się być niczym szczególnym. Bunt w najpodlejszych częściach hive'a - całkowita norma. Nieco niepokojący był fakt, że uczestnicy zamieszek zabijali się bez większego ładu i składu, w końcu te ścierwa naturalnie występowały w grupach, w których panowała jako taka solidarność. To, że wszyscy zwrócili się przeciwko Arbites nie było niczym dziwnym. W końcu ktoś w mundurze jest w takich warunkach niezwykle wyraźnym celem. Obecnie sytuacja mniej więcej pod kontrolą, pozostawało tylko zdecydowanie przycisnąć te szumowiny.

Oczywiście, makabryczny taniec buntowników radykalnie zmienił opinię Theodore'a. Dla niego był to oczywisty dowód, że w zamieszkach maczały palce mroczne siły Chaosu. Gwałtownie zapragnął znaleźć się na odległej barykadzie i wystrzelać wszystkich plugawych heretyków. Ridgver nie zmienił jednak swojego nieco obojętnego wyrazu twarzy. Uważnie rozważył pytanie Rottenberga, po czym odpowiedział.
- Nie jestem upoważniony do podejmowania takich decyzji, jednak wziąwszy pod uwagę powagę tych wydarzeń, interwencja Salinne jest niezwykle prawdopodobna. W skrócie, tak, proszę się spodziewać pomocy Salinne.
Po tych słowach, Theodore wysłał krótką wiadomość do Maxa.
- Jakie działania podejmujemy w związku z zamieszkami? Czy mam dołączyć do reszty oddziału?
Odpowiedź na drugie pytanie była błyskawiczna. Theodore miał jak najszybciej stawić się w apartamencie Maxa. Nie tracąc czasu, wyruszył w tym kierunku.
 

Ostatnio edytowane przez Storm Vermin : 03-05-2010 o 23:14. Powód: konsultacja z deMausem
Storm Vermin jest offline  
Stary 09-05-2010, 23:43   #14
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
Midian Blitz
Muzyka

Kiedy tylko but Midiana uderzył w ramię napastnika, z rany wysypało się mnóstwo niewielkich insektów, z których większość natychmiast oblazła nogę psykera, starając się najwyraźniej wspiąć jak najwyżej. W tym samym czasie z gardła mężczyzny, zamiast słów, dobył się pełen bólu skrzek, przechodzący w równie nieprzyjemne charczenie. Jego maska przed chwilą została zerwana, odsłaniając nienaturalnie bladą cerę i sine, poranione i krwawiące usta. W miejscach, w których krople śluzu zetknęły się ze skórą, była ona poparzona i dziwacznie pomarszczona. Wydawało się też, że mówi coś w sobie znanym języku, jednak na tyle niewyraźnie, że Midian nie był w stanie nic z tego zrozumieć. Napastnik wygiął się nienaturalnie, wciąż wydając z siebie przeraźliwe odgłosy wypluł z ust kilka kolejnych owadów, a następnie znienacka kopnął psionika w krocze. Uderzenie na moment pozbawiło Blitza tchu, zaś on sam uderzył plecami w przewrócony stół, zawadzając po drodze o krzesło. Tymczasem zabójca przetoczył się po podłodze, unikając tym samym strzału z lasera, który naznaczył dymiącym śladem podłogę tuż obok niego. Schowany wciąż w loży Iskarion, trzymając w drżących dłoniach miniaturowy pistolet laserowy, szeptał trwożnie swe modlitwy, starając się wycelować w mężczyznę, który błyskawicznie wstał i zmierzał pośpiesznie w stronę wyjścia z lokalu.

Robaczki

Juan Aesteban Ramirez el Rioja
Muzyka

Prosektorium

Juan został zaprowadzony do skrzydła medycznego, gdzie czekało na niego już jedno z ciał, oraz dwa wyspecjalizowane serwitory medyczne zaopatrzone we wszelki potrzebny ekwipunek, chemikalia, skanery i medykamenty. Prosektorium było sporym pomieszczeniem w kształcie ośmiokąta. Na jego środku i przy czterech ścianach umieszczone zostały obrotowe stoły zaopatrzone w mechaniczne ramiona. Pozostałe ściany zastawiały spore pojemniki z zieloną cieczą, zapewniającą świeżość dłużej przetrzymywanym obiektom badań, stojaki na narzędzia, takie jak odpowiednie szczypce, piły i wiertła, pojemniki na odczynniki i inne podobne akcesoria. Środkowy stół zajmował wspomniany już wcześniej denat, zaś na niewielkim mobilnym stoliku nieopodal rozłożono jego kombinezon.
- Fjodor Trellus – Przywitał Juana szczupły adept krzątający się po prosektorium. – Pozostałe ciała mają tu przywieźć lada chwila. Czy życzy pan sobie asysty?
Fjodor

Maksymilian Aleksander Bohr
Muzyka

- Jeśli chodzi o możliwe drogi wejścia prowadzące z wyższych poziomów… - Pierwszy odezwał się Smith. – To jedną z możliwości są windy towarowe. - Wskazał na cztery punkty na mapie, z których dwa były umiejscowione mniej więcej pośrodku obszaru, który ich interesował, zaś pozostałe widniały w pobliżu wrót. – Z tego co mi wiadomo, wszystkie zostały unieruchomione w momencie zamykania dzielnicy, ale ta od strony rufowej jest nieczynna od dawna. – Zastanowił się chwilę. – Zawsze jednak możemy się opuścić na dół przy pomocy lin.
- Mamy też do dyspozycji system kanałów wentylacyjnych i ściekowych. Powyżej jest dzielnica Dwojga Świątyń. Możemy spróbować dostać się na dół przez plątaninę piwnic i kanałów, jednak ten obszar był przebudowywany kilkakrotnie w ciągu ostatnich stuleci. To prawdziwy labirynt. Ale wszyscy wiedzą, że ścieki stamtąd spływają bezpośrednio na dno roju. – Not podzielił się swymi przemyśleniami. Ustawił coś na terminalu, na skutek czego na wszystkich innych ekran się podzielił, prezentując mapę dzielnicy świątynnej, wraz z kilkoma możliwymi trasami wiodącymi stamtąd do Underhive. – Zawsze też możemy wśliznąć się przez wrota za gwardią.

Max tymczasem otrzymał wiadomość tekstową od pewnej damy.
„Odwiedzisz mnie dziś jeszcze tygrysku?”

Theodore Ridgver
Muzyka

Najszybszą metodą dostania się do gabinetu Maxa był śmigacz. Nie było sensu podróżować piechotą, ani tym bardziej liczyć na zatłoczone środki komunikacji publicznej. Czekając więc, aż zamówiona maszyna dotrze na miejsce, Theodore obserwował jak dwa oddziały Gwardii Imperialnej pakują się do wyznaczonych transporterów, a następnie wyruszają drogę. W ślad za nimi ruszyły dwie potężne ciężarówki przeznaczone do transportu maszyn kroczących typu sentinel. Każda z nich przenosiła cztery takie, wyposażone w ciężką broń, pojazdy. Ich kabiny były opancerzone, zaś operatorów chroniły masywne metalowe płyty i siatka uniemożliwiająca intruzom dostanie się do wewnątrz. Ta modyfikacja okazała się niezbędna w gęstym terenie miejskim. Chwilę później zamówiony śmigacz osiadł przed bramą garnizonu. Pilot otworzył kabinę, umożliwiając Theodoreowi wejście do środka. Kiedy tylko upewnił się, że jego pasażer usadowił się już w środku, poderwał gwałtownie śmigacza, po czym ruszył w zawrotnym tempie w stronę szczytu roju. Co chwila maszyną wstrząsały gwałtowne wstrząsy, kiedy pilot manewrował wśród ciasno ustawionych budynków, starając się ominąć pojawiające się przed wehikułem niezliczone mosty, gzymsy i inne śmigacze. Nagle maszyna zahamowała, zatrzymując się niecałe pół metra od ściany. Śmigacz przyjął pozycję pionową, po czym wystrzelił w górę po raz kolejny przyspieszając gwałtownie. W pewnym momencie zbliżył się zanadto do ściany budynku, co zaowocowało deszczem iskier i nieprzyjemnym wstrząsem, kiedy dno pojazdu otarło się o stalową rurę. Na szczęście kilka sekund później zabudowa nie była już tak gęsta. Wzbili się ponad opary przykrywające większą część miasta. Pilot wyrównał lot, ustawiając kurs na iglicę zajmowaną przez Maxa. Theodore zauważył, że do Krakena zbliżają się dwa inne okręty. Wszystko wskazywało na to, że mają zamiar przycumować. Znajdujący się bliżej lekki krążownik klasy Dauntless zbliżał się ociężale do doków. W ślad za nim podążała fregata klasy Tempest. Zwieńczenia taranów u obu okrętów rzeźbione były na kształt skrzydlatych aniołów, zaś ich burty zdobiły emblematy młota i kowadła. Tymczasem śmigacz osiadł na balkonie sąsiadującym z apartamentem Maxa.

Franc Mauler
Muzyka

Zgodnie z rozkazami, oddział Maulera wyjechał w stronę Underhive. W ślad za nim ruszyło ciężkie wsparcie w postaci Sentineli, oraz podobna grupa dowodzona przez Rottenberga. Na trasie prowadzącej do dzielnicy Dwóch Świątyń wstrzymano ruch, co umożliwiło Gwardii na szybkie dotarcie do celu. Tam oddziały rozdzieliły się. Grupa Maulera zatrzymała się w pobliżu potężnej windy towarowej, która miała za zadanie dostarczyć ich do wrót osłanianych przez Adeptus Arbites. W pobliżu podnośnika krzątało się kilku zakapturzonych kapłanów maszyny. Jeden z nich podszedł pośpiesznie w stronę konwoju. Zamienił kilka słów z prowadzącym grupę gwardzistą na motorze, po czym oddalił się w stronę pozostałych technomantów. Upewniwszy się, że konwój w całości znalazł się na platformie, kapłani przy pomocy swoich rytuałów przywrócili działanie urządzeniu. Potężne generatory zaczęły działać, zaś platforma powoli opuszczała się w głąb roju. Kiedy znalazła się na niższym poziomie, gwardziści mogli podziwiać z daleka ogromne wrota i drogę, która do nich prowadziła. Cała aleja wypełniona była tłumem wirujących w pokręconym tańcu ciał, wśród których dało się zauważyć nieliczne sylwetki arbitrów. Barykada została przerwana, przy karabinach nie było nikogo, zaś tłum powoli, lecz nieubłaganie zbliżał się w stronę opadającej na ziemię platformy windy.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"

Ostatnio edytowane przez Raghrar : 10-05-2010 o 00:19.
Raghrar jest offline  
Stary 23-08-2010, 22:42   #15
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
//NC: To udało mi się znaleźć po "apokalipsie'. Posty deMausa i Behemota. Co do pozostałych tekstów archiwalnych, to jeśli macie czas i taką możliwość, możecie wklejać.

deMaus:
Maxymilian, sięgnał do swojego panelu umieszczonego na lewym nadgarstku i wpisał wiadomośc do ojca. Już wczesniej ustalił z nim ten kod, i choc bez entuzjazmu ze strony ojca wiedział, że ten będzie go pilnował. "Przygotowuję na kolację kardyjskiego pstrąga. Przyjdziesz?" Przez chwilę słuchał komentarzy swoich ludzi, a gdy dostał odpowiedz. "Nie dziś." powiedział.
- Dobra Panowie czas ruszać. - Jego panel wjechał pod stół - Bierzemy sprzęt, Smith załatw jakś opancerzony transportowiec i jedziemy do Blitza, potem w zalezności czy się czegoś dowiemy czy nie, to albo na dół, albo tam gdzie poprowadzi nas slad. -
- Not skontatluj się z gwardią, i powiedz im, żeby wzięli jakiegoś tańczacego trupa do niewoli i przekazali do prosektorium, na badania. Niech zajmie się nimi Markiz el Rioja -

Podszedł do szafy i wyjął niewielie nadajniki.
- Każdy bierze nadajnik od teleportatorium, to ułatwi nam ewentualną ewakułację - podał im stalowe culindry, wielkości pocisku 7,65mm. - jakieś uwagi?

Behemot:

Fiodor musiał być szczęśliwym człowiekiem, może trochę obłąkanym, ale na pewno szczęśliwym. Juan dawno nie widział, kogoś tak zadowolonego z tego co robi. Aż czuł zazdrość.
- Niestety nie mogę zostać na herbatę.
- Markizie, nasi goście będą niezadowoleni - Fiodor chwycił opuszkami okrytych lateksem palców za policzki denata i podciągnął je w dół.
- Mam jeszcze inne spotkania, bardzo wiele spotkań. Jestem pewien, że zadbasz by poczuli się jak w domu. - Fiodor rozpromienił się - Tylko przypilnuj by jeden z tych robali znalazł się w Librarium - polecił mechandrilom by chwyciły pełzającego pasożyta i zamknęły w szczelnym pojemniku. Przeczuwał wyrok Adeptów, ale jakby nie lubił procedur musiał ich przestrzegać by zachować stanowisko. Choć w tej chwili i tak nie był gotów dać za nie pół talentu.

Gdy tylko zasunęły się za nim drzwi do prosektorium przywalił z całych sił pięścią w ścianę. Niewiele pomogło. Nadal czuł wkurzającą bezsilność i irytacje w obliczu spiętrzających się pytań. Wziął rydwan i kazał mu jechać do Pałacu. Po drodze otworzył przekaz, najpierw do Patroniusa:
- Witaj, świat się zmienia, spakuj dla mnie paczkę.
- Przeprowadzasz się?
- Najwyraźniej, i ty też, muszę mieć z kim rozmawiać w podróży. - zastanawiał się ile osób śledziło ten kanał, jednak przy odrobinie pecha zanim ktokolwiek dotrze do tej rozmowy, przeszłość przestanie się liczyć. Po drodze jeszcze zgarnął Szpona. Zwierzak najwyraźniej się nudził sam, a wyglądało na to, że wkrótce będzie miał szansę się wyszaleć na mieście.

Zadzwonił holoprzekaźnik z kwatery Arbitrów, nareszcie pomyślał, pośród smug generatora ukazała się twarz kobiety w mundurze ochrony stacji:
- Sierżant Daala, witaj Markizie. Zebraliśmy zamówione informacje. Gang Meduza to trzecia organizacja przestępcza Krakena, zajmują się między innymi wynajmem najemników, przywódca nieznany, siedziba nieznana, w ciągu ostatnich tygodniu aktywność gangu spadała, wbrew przyzwyczajeniom nie zareagował nawet na naruszenie terytorium przez konkurencyjny Opus Redeptoris. Przywódzca Nemir Kheblor. Ta sekta skupia się na nawracaniu najuboższych warstw. Ich metody to rabunek, nielegalny handel, stręczycielstwo. Niestety nasz informator nie zdążył przekazać najświeższego raportu, wedle skanów z kamer znajduje się ciągle pośród tłumu. Jeszcze jedno markiezie...
Dokonałam analizy tempa rozprzestrzeniania się tłumu w celu ustalenia epicentrum, wskazany kwartał przeanalizowałam pod kątem obiektów zdolnych pomieścić centrale buntu. Niestety ilość punktów jest zbyt duża, jednak przesyłam i te dane.
- Dziękuje sierżant, dobra robota. Jednak muszę wiedzieć więcej, konkretnie gdzie obecnie znajduje się Nemir Kheber i co to za kaplica? Bez odbioru. - sprawni i z inicjatywą, rzadka kombinacja w gronie potakiwaczy z Arbites i gwardzistów stawiających na moc boltganów. Otworzył przekaz do porucznika Maulera
- Witaj Poruczniku, potrzebuję tego człowieka, niestety żywego i zdolnego mówić, nazywa się Świeczka i posiada potencjalnie kluczowe informację o gangach Krakena. Wedle ostatnich doniesień jest w tłumie przy bramie. Posyłam nagranie z kamer. Odbiór - przeczuwał jakie myśli będą towarzyszyć porucznikowi na takie życzenie, ale to, jak i coraz więcej innych rzeczy już go nie obchodziło.

Gdzieś na granicy świadomości pojawiła się myśl by dać sobie spokój, poczekać na rozwój wypadków, może odlecieć na pokładzie jednej z kanonierek. Niestety były dwie przeszkody, członkowie jego rodu nie zwykli uciekać, zaś on sam zbyt dobrze się bawił w płonącym mieście. Niepewność i czyhające zagrożenie działały jak narkotyk tłoczący adrenalinę, jeden z wielu enzymów, bez którego jego organizm nie mógł już żyć.

Niestety w tej całej grze przeszkadzało mu parę znaków zapytania, których nie sposób było się pozbyć w czasie, który mieli. Chyba że przez oszustwo. Otworzył połączenie do Qona.
- Wasza Dostojność, czy w waszym kalendarzu znalazło by się miejsce na krótkie spotkanie, jeśli to nie stanowi problemu oczywiście...
- Tronie! Markizie! To nie czas na uprzejmości, mówże o co ci chodzi.
- Myślałem o Twoich słowach, były tak tak intrygujące, że chciałbym dowiedzieć się więcej o legendarnym Imperialnym Tarocie...
- Doprawdy nie sądzę by był to czas.
-... a najlepiej obserwować działanie w praktyce. Chciałbym by łaska Imperatora pomogła nam w tej chwili i oświeciła nasze umysły co do przyczyn i winnych obecnej sytuacji. W szczególności roli Srebrnego Kowadła w operacji.
- Bardzo mi przykro, ale to nie działa w ten sposób.
- Ale działa jak sądze. A pytanie jest jedno, czy Srebrne Kowadło chce zgłosić wotum nieufności. Będę niebawem. - zakończył połączenie.
- Mortimer!
- Tak szefie - odpowiedział głos w słuchawce.
- Śledzisz wszystkie połączenie.
- Jaaasne, tak jak sobie życzyłeś szefie.
- Dobrze. Gdyby ktoś mnie szukał, będę w pałacu. I nie mów do mnie per Szefie.
- Jaaasne, a potem? Dobrze Szefie.
- Jeszcze nie wiem, ale gdzieś... w pobliżu. W ruchu. Jak zawsze. Bez odbioru. - stuknął kierowce by przyspieszył. Skoro świat miał się skończyć nie miało sensu trzymać się ograniczeń prędkości.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline  
Stary 24-08-2010, 02:35   #16
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
Juan
Chwilę później rydwan ze szlachetnym Juanem Ramirezem Aestebanem El Rioja na pokładzie zatrzymał się tuż przed wejściem do kompleksu pałacowych komnat zajmowanych przez szacownego mistrza Qona. Zanim jeszcze seneszal zdążył podejść do chronionych misternie wyrytymi runami drzwi, stanęła w nich wysoka kobieta o śnieżnobiałych włosach, równo przyciętych mniej więcej na poziomie brody. Jej lewy policzek naznaczony został tatuażem czarnej lilii zawartej w krwistoczerwonym okręgu, zaś na szyi można było zauważyć znak sankcjonowania psionicznego. Juan musiał przyznać, iż pomimo skromnych adepckich szat i spowijających jej ramiona i dłonie białych szarf pokrytych litaniami, dziewczyna mogła się pochwalić nadzwyczajną urodą. Miała co najwyżej dwadzieścia lat, smukłą, lecz wysportowaną sylwetkę i nad wyraz dorodne piersi. Jedynie ogromny, oburęczny piłomiecz, który dźwigała na plecach, mógł odrobinę psuć pierwsze wrażenie. Gdy tylko zbliżył się na kilka kroków, białowłosa piękność przemówiła chłodnym głosem.
- Mistrz Cię oczekuje. Zaprowadzę Cię do jego gabinetu. Będziesz milczał i wykonywał jego polecenia. Przygotował coś… specjalnego. – Dziewczę postąpiło krok w tył i wskazało na drzwi na końcu krótkiego korytarza. – Prosił, by w razie małych kłopotów go ocucić. W razie poważnych komplikacji, zastrzel go natychmiast. Jeśli boisz się, że nie podołasz, krzycz a ja to zrobię. – Oznajmiła z kamienną twarzą.
Juan przyjrzał się kobiecie, zastanawiał się, co jeśli stał przed nim zamachowiec, a lada chwila miał zostać wplątany w zabójstwo prominentnego psykera. Paranoja. Zaprawdę miał większe zmartwienia, a sądząc po wyglądzie anioł mogła go zabić jednym ciosem. - Dobrze, zatem wezmę swego ochroniarza. - Zawołał na Phyrra by ten im towarzyszył. Kocur spojrzał na Anioła i zjeżył włosy na grzbiecie.
- Spokojnie , nic ci nie zrobi.
- Nie lękam się. - zaprotestowała strażniczka
- Mówiłem do niego. - wziął z rydwanu broń, jej ciężar był już niemal zapomniany, choć przez wiele lat nosił ją w imię Imperatora, to później wolał posługiwać się ludźmi, a nie bronią. Nikt nie może zapanować nad swym przeznaczeniem.
- Zrobię co Mistrz przykazał. Skoro jednak mam cię wezwać, zdradź mi swoje imię. - gdy tylko je usłyszał, posłał je do Mortimera z nakazem sprawdzenia danych. Potem dał się zaprowadzić. Cokolwiek miało się stać, czas by się zaczęło.
- Katerina. – Odparła, po czym wskazała dłonią, by ruszył przodem nad wyraz pewnym krokiem, wyprężając pierś i unosząc wysoko brodę, jakby zmierzał na pojedynek i pragnął swą postawą onieśmielić śmiertelnie groźnego przeciwnika. Pokój mistrza był zaskakująco skąpo urządzony. Słabe światło zapewniał dwunastoramienny żyrandol podwieszony pod półokrągłym sklepieniem. Juan z konsternacją zauważył, iż zamiast żarówek umieszczono świece, z których obecnie paliła się tylko jedna. W słabym świetle nie był w stanie dostrzec zbyt wiele szczegółów. Pośrodku pomieszczenia stał stół o gładkim blacie w kształcie dwunastoboku. Na jednym z krzeseł, naprzeciwko wejścia siedział Qon, pogrążony w swej mistycznej medytacji.
- Krzycz głośno. – Szepnęła Katerina tuż przy uchu Juana, po czym zamknęła za nim drzwi. Na dźwięk jej głosu po jego plecach przeszedł zimny dreszcz. Phyrr niemalże natychmiast podwinął ogon i przysiadł w najbliższym kącie mrużąc ślepia.
- Niech pan siądzie naprzeciw mnie, szlachetny panie Rioja. – Odezwał się w końcu psyker. – Imperialny Tarot może nie przynieść tak upragnionych przez pana odpowiedzi. Dlatego proponuję coś innego. – Juan usadowił się naprzeciw wróżbity. Zauważył, iż brzegi stołu naznaczone zostały runami, zaś wąski pas wokół blatu pokrywają drobnie rzeźbione płaskorzeźby. Niestety w tym świetle trudno było jednoznacznie określić jakie sceny przedstawiają.
- Zagramy w bardzo nietypową grę, panie el Rioja. Jeśli chciałby się pan wycofać, proszę uczynić to teraz.
- Dobrze. Zaczynajmy. – Nie był pewien, czy mu się zdawało, ale bardzo możliwe, że w tej chwili na żyrandolu zapłonęła druga świeca. A może obydwie paliły się od początku? W tamtej chwili Juan nie był w stanie udzielić odpowiedzi na to, zupełnie nieznaczące zresztą, pytanie.
- Jak pan widzi, obaj mamy przed sobą po połowie talii. – Dopiero teraz zauważył dwa stosiki kart pośrodku stołu. – Proszę rozdać sobie i mi po pięć, z dowolnego stosu i w dowolnej kolejności. – Kierując się bardziej instynktem niż jakimkolwiek logicznym systemem, wszak nawet nie znał zasad, seneszal porozdzielał karty pomiędzy dwóch graczy. Qon rozłożył wszystkie pięć przed sobą, po czym odwrócił pierwszą z lewej. Executeria Arcana – Astropata. Juan, idąc za przykładem psykera postąpił podobnie. Odwrócił jedną ze swych kart.
- Discordio Acana. Arlekin… Ma pan o sobie wyższe mniemanie, nieprawdaż? Jest odwrócony, więc nie jest pan w błędzie. Ale ktoś w pobliżu także nosi maskę. Te dwie karty symbolizują graczy. Talia jest zsynchronizowana. Niech pan odłoży dwie ze swoich kart na bok, ale proszę mieć je pod ręką, bo niebawem będą potrzebne. Czas na odpowiedzi. Jedna karta. – Juan posłusznie odwrócił kolejną kartę.
- Złoty tron. Mandatio Arcana. Imperator. Odwrócony. Zdrada. Czeka nas, lub miała już miejsce. Teraz czas na moją kartę. – Na czoło Qona wstąpiły pierwsze krople potu. Z zamkniętymi oczami psionik wyciągnął kartonik na środek stołu, po czym odwrócił go malowidłem do góry. – Rozszarpany świat. Karta niezwiązana. Nie sposób określić odwrócenia. Proszę spojrzeć w karty, które Pan odłożył. Jeśli chce pan użyć którejkolwiek, przyszedł na to czas. – Juan sięgnął po dwa kartoniki które wcześniej odsunął na bok. Jeden z nich przedstawiał rogatą bestię, zaś u dołu karty widniał napis „Discordio Arcana”. Druga, nieprzypisana karta, przedstawiała oko na tle przestrzeni kosmicznej.

Max

- Brak uwag Panie Kapitanie. – Członkowie Salinne natychmiast odebrali swoje nadajniki, po czym ruszyli wykonywać powierzone im zadania. Nim w pobliżu gabinetu Maxa pojawił się zamówiony transporter, szlachcic otrzymał wiadomość z komendy Adeptus Arbites. Przekaz obejmował skrót wiadomości o gangach panoszących się w Underhive, oraz informacje o informatorze, który prawdopodobnie wciąż znajduje się w tamtych rejonach. Wkrótce po tym, Salinne w niemal pełnym składzie zameldowała się przy Hellhoundzie, którego Smith przyprowadził na miejsce osobiście. Tylny właz pojazdu opadł na ziemię, ukazując szczerzącego zęby Theodorea.
- Będzie ciasno. – rzekł wesoło Ridgver.- Ta dziecinka ma dodatkowe zasobniki prometium na pokładzie. Ale jakoś się pomieścimy Panie Kapitanie. Kontaktowałem się też z gwardzistami w Underhive. Próbują wydobyć jakiegoś „Świeczkę” z tego całego tańczącego tłumu. Powiedzieli że zabiorą też dla nas truposza, tak jak pan kazał. – Oznajmił Theodore, kiedy oddział, wraz z Maxymilianem, pakował się do transportera. Gdy już wszyscy usadowili się na swoich miejscach, Smith skierował maszynę w stronę dzielnicy dwóch świątyń. Pomimo tego, że tłumy na ulicach bardzo szybko rozstępowały się przed rozpędzonym potworem, minęło kilkanaście minut, nim Hellhound zatrzymał się pod żałosnym i budzącym politowanie swym nędznym stanem, szyldem gospody „Pod Zdechłą Rybą”. Kiedy Max wydostał się już z pojazdu, drzwi do knajpy uchyliły się lekko i przez utworzoną szparę wysunęła się niepewnie łysa czaszka pokryta gdzieniegdzie kępkami siwych, rozczochranych włosów.
- To pewnie młody Bohr w końcu raczył dotaszczyć swe szlachetne dupsko w nasze skromne progi. – Drzwi otworzyły się szerzej. Stał w nich adept, utytłany od stóp do głów we krwi i niezidentyfikowanym zielonym, miejscami lekko zaróżowionym płynie. – Zapraszamy mówię! Zwę się Iskarion Kurtz. Wysłannik przenajświętszej Inkwizycji mówię. Zapewne przychodzisz młodzieńcze… właściwie rzeczywiście trochę młody, w dokumentach wygląda na starszego, ale czy to ważne? I tak bym go rozpoznał z daleka, ta aura szlachectwa, duma, ale nie tylko, jest w nim coś więcej. Wygląda mi na twardego. Zaraz się okaże ile jest wart… po Midiana Blitza. – Starszy człowiek przerwał na chwilę swą tyradę, by oblizać wargi. – No w końcu z nim rozmawiał, zanim zrobiło się nieciekawie. Midian jest obecnie odrobinę nieprzytomny mówię. Przesłuchanie potoczyło się odrobinę nie po naszej myśli. Właściwie nie po mojej, a powinienem być bardziej stanowczy, ale młody nie chciał słuchać. Ja chciałem użyć haków i powoli zdzierać skórę, ale on nieeee. Połamał tamtemu kości, przypalił jądra, pogruchotał palce, wszystko szybko, a można było dostarczyć cierpień powoli. Ci młodzi. No proszę za mną mówię! Co tak stoi? – Kiedy Max wkroczył do knajpy, jego oczom ukazał się dość niecodzienny widok. Midian Blitz, psyker Salinne, leżał nieprzytomny tuż przy ladzie barowej i tym razem stan ten nie wyglądał na spowodowany przepiciem. Nieopodal, przywiązane do krzesła, siedziały sobie półnagie, pozbawione głowy zwłoki, zaś przestrzeń wokół nich okraszała mozaika utworzona z drobnych cząstek pokawałkowanej czaszki, galaretowatych kawałków mózgu, włosów, krwi i dziwacznej, zielonkawej mazi. Jakby tego było mało, na ciele denata dało się zauważyć grupki owadów podobnych do stonóg. Ich chitynowe pancerzyki szkliły się we wszystkich kolorach tęczy, odbijając przytłumione światło padające z rzędu lampek umieszczonych nad barem. Midianem w chwili obecnej zajmował się barman. Mężczyzna skończył zakładać psionikowi opatrunek na głowę i właśnie zabierał się za montowanie opaski uciskowej na nodze nieprzytomnego pacjenta.
- Hektor Maglev. – Rzucił od niechcenia Iskarion. – Weteran Pierwszego Regimentu Gudrumskiego. Służył pod dowództwem Inkwizytora Gregora Eisenhorna w czasie wyprawy po Maledictum. – Słysząc te słowa barman splunął na podłogę. – Przed jego upadkiem, rzecz jasna. Pan Maglev jest czysty i zawsze gotów do współpracy. Ale skupmy się na jego pacjencie mówię. Blitz dokonywał przesłuchania tego tu heretyka. Byłego heretyka, zaznaczyć chciałbym, jako że ów bezecny element swój żywot kilka minut temu zakończyć już zdążył mówię. Tuż przed śmiercią powiedział dokładnie tak: „Zamach... ja.. My... Zmusiły nas...” – Iskarion bardzo wczuł się w swoją rolę, odgrywając teatralnie nawet każdy jęk torturowanego jeńca. – Później, jak mu pan Blitz jaja przypalać zaczął to krzyknął: „Ofiara z Underhive... Boska rozkosz! One...” I wtedy mu głowa wybuchła mówię. To bardzo źle, bo już wiele więcej nie powie.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline  
Stary 27-08-2010, 08:36   #17
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Max wstał od stołu i ruszył do sypialni, podszedł do terminalu i napisał wiadomość do ojca. Połączenie pomiędzy tym terminalem a terminalem jego ojca, było bezpieczne, a przynajmniej na tyle bezpieczne, że ktoś próbujący przejąć komunikat musiałby być bardzo zdolnym hakerem.
" Jadę na dół, jeśli masz jakieś cenne uwagi, albo pomysły które mogły by nam pomóc, to teraz jest idealny moment aby je przekazać. Co do nowych gości, to proszę, pamiętaj, że jestem twoim synem. Max"
Wiedział, że ojciec jak zwykle zrozumie jego intencję, i pojmie, że Max prędzej zdradzi imperium niż rodzinę.
Ustawił bezpieczne szyfrowanie wiadomości przychodzących na terminal, i przesyłanie ich do jego datapadu w nadgarstku, po czym zabezpieczył go długim hasłem.

Idą na dół, odebrał wiadomość od Arbitratorów, robią to czego ich nauczyli, ale to dobrze, ktoś musi na sobie skupiać uwagę. Co prawda o informatorze mogli powiadomić wcześniej. Przed budynkiem czekał już Smith w Hellhoundzie, o którego Max nie zamierzał pytać, co prawda i Smith miał swoje dojścia i wpływ, a jego status w Salinne i sytuacja na dole mogła wspomóc zdobycie takiego pojazdu, ale Max podejrzewał, że i tak będzie musiał wysłać jakąś notę wyjaśniającą zniknięcie transportera. Smith zebrał też oddział, który stał teraz przy pojeździe. Niemal całe Salinne, to dobrze w razie konieczności będą mogli się rozdzielić.
- Będzie ciasno. – rzekł wesoło Ridgver.- Ta dziecinka ma dodatkowe zasobniki prometium na pokładzie. Ale jakoś się pomieścimy Panie Kapitanie. Kontaktowałem się też z gwardzistami w Underhive. Próbują wydobyć jakiegoś „Świeczkę” z tego całego tańczącego tłumu. Powiedzieli że zabiorą też dla nas truposza, tak jak pan kazał. – Oznajmił Theodore, kiedy oddział, wraz z Maxymilianem, pakował się do transportera.

Do transportera weszło 9 osób, reszta jak wyjaśnił Smith miała lekko opancerzony pojazd wypożyczony z arbitratum, zaparkowany chwilowo za rogiem w cieniu.

Jadąc już na spotkanie z Midianem, Max uznał, że reszcie przyda się wyjaśnienie kilku faktów z ich aktualnego zadania.
- Chwila skupienia panowie - rozmowy i żarty szybko zamilkły, ktoś nawet przełączył nieduży ekran tak aby widać było wnętrze drugiego pojazdu. -
- Ruszamy na dół, zasadniczo, naszym celem będzie dostanie się do środka underhiva i sprawdzenie kto lub co powoduje, że ludzie tam zachowują się bardziej szalenie niż zwykle. Istnieje szansa na spotkanie z niesankcjonowanymi psykerami. Dlatego też. Jeśli cokolwiek na dole przejawia zachowania nie codzienne, zabić. Ktokolwiek zachowuje się agresywnie, profilaktycznie zabić. Kiedy będziemy na dole pamiętajcie, że teraz nie ma tam ludzi, to marionetki, i żeby nie dołączyć do nich, lepiej ich zabić. Być może zaraza przenosi się powietrzem, dlatego będziemy mieli maski, być może dostaje się przez skórę, po to mamy nasze pancerze, lub jest jakąś nieznaną mocą wrogich psykerów, wtedy nie mamy obrony, chyba, że zdejmiemy ich zanim nas załatwią. Ktoś chce wracać, będzie miał możliwość wysiadki przy spotkaniu z Blitzem, zaznaczam, że jak my tego nie zatrzymamy, to pewnie nie długo pocieszy się spokojem. -
Po chwili ciszy odezwał Willis, snajper i całkiem utalentowany haker w dziedzinie alarmów.
- Jedno pytanie Kapitanie, dlaczego ktoś dysponujący psykerami o takiej mocy, atakuje underhive, a nie np. pałac? -
- Bo underhive nie wzbudza zainteresowania, można tam praktycznie bezkarnie eksperymentować, a w pałacu, były by dwie może trzy próby. -

Transporter zahamował, a z przodu rozległ się głos Smitha.
- Jesteśmy przed knajpą „Pod Zdechłą Rybą”, Blitz powinien być w środku. -
- Ok, czas na pierwszą akcję, Działamy standardowo, grupy pięć osób, dwie osłaniają pojazdy, reszta za mną. - Wysiadł z transportera, jego ludzie zajęli perfekcyjnie pozycje wokół pojazdu, kilku wewnątrz przy stanowiskach ogniowych. Za nim ruszył Theodor, Grawin i Not. Dziwi otworzyły się wychynęła z nich praktycznie całkowicie łysa głowa.
- To pewnie młody Bohr w końcu raczył dotaszczyć swe szlachetne dupsko w nasze skromne progi. – Postać wyszła cała za drzwi, Przez chwilę Max zamierzał odpowiedzieć na zniewagę, ale teraz dostrzegł symbole inkwizycji, znaczek na ubraniu i medalion na łańcuszku. Cały był ubabrany krwią i zieloną mazią.
– Zapraszamy mówię! Zwę się Iskarion Kurtz. - Ledwo zauważalnym gestem dłoni dał znak Gawinowi, przejechał kciukiem po opuszkach palców, od małego do wskazującego, raz...dwa...trzycztery. Gawin powinien odczytać to jako, sygnał do sprawdzenia tego człowieka. Max usłyszał szelest płaszcza Gawina i wiedział, że przekaz dotarł. - Wysłannik przenajświętszej Inkwizycji mówię. Zapewne przychodzisz młodzieńcze… właściwie rzeczywiście trochę młody, w dokumentach wygląda na starszego, ale czy to ważne? I tak bym go rozpoznał z daleka, ta aura szlachectwa, duma, ale nie tylko, jest w nim coś więcej. Wygląda mi na twardego. Zaraz się okaże ile jest wart… po Midiana Blitza. – Starszy człowiek przerwał na chwilę swą tyradę, by oblizać wargi. – No w końcu z nim rozmawiał, zanim zrobiło się nieciekawie. Midian jest obecnie odrobinę nieprzytomny mówię. Przesłuchanie potoczyło się odrobinę nie po naszej myśli. Właściwie nie po mojej, a powinienem być bardziej stanowczy, ale młody nie chciał słuchać. Ja chciałem użyć haków i powoli zdzierać skórę, ale on nieeee. Połamał tamtemu kości, przypalił jądra, pogruchotał palce, wszystko szybko, a można było dostarczyć cierpień powoli. Ci młodzi. No proszę za mną mówię! Co tak stoi? – Max doszedł do wniosku, że stoi przed nim szaleniec, może psyker, albo bardzo dobry aktor, podejrzewał, że po trochu oba.

Po wejściu Max zobaczył resztki człowieka porozrzucane po barze, i dużą część owego ciała, przypominał ogólnym zarysem tych z gabinetu ojca.
Blitz leżał nieprzytomny, a jakiś człowiek bandażował mu głowę.
- Not zawołaj, Gustawa, niech zajmie się Blitzem, - Gustaw Havio, medyk i skarbnica wiedzy, po chwili dołączył do ludzi w barze i od razu ruszył do Midiana. - Sprawdź jego ciało, przez radio mówił, że coś go ugryzło. Zabezpiecz też jednego z tych robali, tylko ostrożnie. -
Odwrócił się do Iskariona, który coś mamrotał, być może nawet do Maxa, ale ten był zajęty oglądaniem sali i zadbaniem o Blitza.
- Opowiedz co tu zaszło -
- Blitz dokonywał przesłuchania tego tu heretyka. Byłego heretyka, zaznaczyć chciałbym, jako że ów bezecny element swój żywot kilka minut temu zakończyć już zdążył mówię. Tuż przed śmiercią powiedział dokładnie tak: „Zamach... ja.. My... Zmusiły nas...” – Iskarion bardzo wczuł się w swoją rolę, odgrywając teatralnie nawet każdy jęk torturowanego jeńca. – Później, jak mu pan Blitz jaja przypalać zaczął to krzyknął: „Ofiara z Underhive... Boska rozkosz! One...” I wtedy mu głowa wybuchła mówię. To bardzo źle, bo już wiele więcej nie powie. -

Co racja to racja, kiedy Midian wpadał w szał, był bardzo niecierpliwy.
- Dobrze, czy inkwizycja ma jakiś konkretny cel w tej sprawie? Jakieś informacje, które mogą pomóc to powstrzymać? -
- Pyta czy mamy informacje. Cóż za naiwne pytanie. Oczywiście, że mamy informacje! Może i nie tutaj i nie w tej chwili, ale Przenajświętsza Inkwizycja zawsze posiada potrzebne informacje. Cały kłopot w tym, by do nich dotrzeć na czas. Mniejsza z tym jednak. Nie wiem, czy sprawa nad którą osobiście pracuję, oraz wypadki, które miały tu i teraz miejsce są powiązane mówię. Należy to sprawdzić, a gdy kwestia ta się wyjaśni, podjąć odpowiednie kroki, bądź przekazać sprawę odpowiednim organom mówię. Ten tutaj, bez wątpienia heretyk, o czym świadczy umiejętność otwierania swoistych wrót, bądź portali, nie był w stanie udzielić wyczerpujących odpowiedzi na zadawane mu pytania. Dodam także, że słowa „nie był w stanie” można tu rozumieć bardzo dosłownie. Wszystko wskazuje na to, iż wewnątrz jego czaszki umieszczono ładunek wybuchowy, który został aktywowany w momencie, gdy pan Blitz zastosował poziom przemocy wystarczający do rozwiązania języka przedmiotu śledztwa mówię. Swoją drogą, cud że mój psioniczny przyjaciel przeżył ten wybuch. Swoją drogą, trzeba będzie mu wyciągnąć te paskudztwo z nogi, o ile już mu gdzieś dalej nie wlazło. Panie Bohr, ma pan dobrego medyka? Być może i chirurg będzie potrzebny. Jako sługa i przedstawiciel Inkwizycji Imperialnej domagam się, powołując się na pełnię nadanych mi uprawnień, by pan Midian doznał odpowiedniej opieki medycznej, albowiem przysłużył się już Inkwizycji i dał poznać jako użyteczne narzędzie do realizowania jej celów mówię. -

Max spojrzał na starszawego człowieka, cały czas sprawiał wrażenie jakby był sam w innym świecie, a tylko co jakiś czas na chwilę włączał się do tego w którym była reszta. Wskazał medyka.
- Jak pan przedstawiciel inkwizycji widzi, medyk już zajmuje się moim człowiekiem, więc prosiłbym się skupić. Czyli Inkwizycja jest w tej chwili nieprzydatna, bo albo nie ma tych informacji, albo nie ma ich pan. Zapytam jeszcze o ten portal. Spotkał się już pan osobiście z takimi? Mówi pan o tamtym ścierwie heretyk, a to oznacza, że zapewne miał kontakt z chaosem, prosiłbym o jakieś konkretne wskazówki, co tej manifestacji. I co to za robaki? Nie posiadam zbyt dużej wiedzy na temat manifestacji chaosu, ale o ile mi wiadomo, to żaden z nich nie manifestuje się za pomocą robactwa. Słyszałem o krwi, o zgniliźnie, o przyjemności, i o jednym, którego nazywają panem zmian. Ale jako, że ta wiedza jest zakazana, nie mam konkretnych informacji jak ich rozpoznać i czego unikać w starciach z ich pomiotami. -
Max wyczuł informację, lekka wibracja dała mu znak, że dostał wiadomość, zastanawiał się czy to Gawin czy ojciec.
"Iskarion, według danych transferowych, przyleciał ostatnim transportem, nie wypytywał, nie szukał, siedział w wynajętym pokoju, i skontaktował się tylko z Blitzem."
Nie dobrze, może lepiej załatwić tego człowieka od razu. Skoro inkwizycja nie węszy i nie szuka, to znaczy, że już wiec co jest jej potrzebne. A to nie wróży nic dobrego.
- Gustaw jak stan Blitza? Nada się do czegoś, czy lepiej go odstawić do sali medycznej? CO z tą jego nogą? -
 
deMaus jest offline  
Stary 28-08-2010, 22:08   #18
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Juan nie znał reguł gry, ale to nie było wielką przeszkodą, w ciągu ostatnich godzin nie wiedział, co się wokół działo. Gra Psykera była tylko kolejnym stopniem abstrakcji.
- Nie obraże się. Odegrać rolę Arlekina to nie jest ujma, może i jest głupcem, ale kto nie jest? On przynajmniej jest tym, który unika ciosu, nieuchwytna szybkość. Kojarzy się też go z handlem, a w niektórych kulturach także prowadzi do wiedzy. Zaprawdę mogłem trafić znacznie gorzej.
Spojrzał na swoje karty, wolał nie wiedzieć co znaczyła bestia, i coś mu mówiło, że nie chciał zobaczyć jej w działaniu. Z drugiej strony, to gdy zmierzysz się z bestią już nic gorszego cię nie spotka, a trzymanie jej w dłoni było jak wiszący wyrok. Druga karta była bezpieczniejsza. Kosmos i jego tajemnice. Ostatecznie po to tu przyszedł. By dowiedzieć się co też planuje Srebrne Kowadło. Dlatego wybrał kosmiczne oko.

- Poszukuje Pan wiedzy, ta karta ujawnia, że dowie się Pan o wiele więcej, niż Pan pragnie. Proszę spojrzeć na kolejne karty, które pozostały. Profan. Nieodwrócona, w tle Oka Horusa, czyli naszej ostatniej karty, może oznaczać, iż zdrajców jest wielu, zaś moc ich sług jest ponad ludzkie pojmowanie. – W międzyczasie Juan zauważył, że wszystkie świece żyrandola zostały zapalone. Płomienie szarpały się chaotycznie we wszystkie strony, zupełnie jak giętkie drzewa pod wpływem szalejącej, gwałtownej wichury. Zdał sobie sprawę, że podobnie zachowują się szaty Qona, ciężkie karmazynowe zasłony, widoczne teraz za plecami psionika, a nawet odzież Juana. Mimo tego, nie odczuwał na skórze najdelikatniejszego nawet powiewu, zaś w pomieszczeniu panowała zupełna cisza.
– Dwie ostatnie karty nie należą do żadnego z nas i nie nam będzie dane w nie spoglądać. Ta, którą sobie zostawiłeś, jest Twoim przeznaczeniem. Rozszarpany Świat okazał się kluczem. Gra skończona. – Rzekł Qon, zaś w jego głosie słychać było zmęczenie. Mężczyzna pozbierał wszystkie karty ze stołu, po czym w tasował je w talię. Następnie otarł pot z czoła chusteczką wyciągniętą z rękawa. Po raz pierwszy podczas całej rozmowy otworzył oczy.
– Tą, którą trzyma Pan w ręce, może Pan sobie zostawić. Czy ma Pan jeszcze jakieś pytania?
- Tak, wygląda na to, że za zamieszaniem w hive stoją siły nieczyste, które manipulują umysłami ludzi, czy jest sposób by osłonić umysł przed wpływem Otchłani?
- To bardzo trudne pytanie. Bardzo często psioniczny atak mentalny można odeprzeć samą siłą woli. Tu wiele zależy jednak od samodyscypliny i męstwa osoby zaatakowanej, oraz od potęgi psychomanty, który próbuje przejąć kontrolę nad umysłem swej ofiary. Najlepiej jednak, by z takim psionikiem zmierzył się inny psyker. Mentalne ataki na psykerów są o wiele trudniejsze. Samo przejście rytuału sankcjonowania ma na celu wyeliminowanie jednostek podatnych na zewnętrzne wpływy.
- odpowiedział Qon. Juan nie miał więcej pytań i pożegnał się z psykerem, wynik gry zdawał się potwierdzać jego domysły, jeśli tylko je prawidłowo odbierał. Zarówno fanatycy jak i szalone tłumy najwyraźniej byli narzędziem, może nawet nie zdawali sobie sprawy jaką rolę im pisane, ostatecznym zwyciężcą miało być Srebrne Kowadło, które triumfalnie miało oczyścić Krakena z Herezji oraz usunąć nieporadnego władcę z tronu. Chyba, że pożar zostanie ugaszony zanim przybędą.

Połączył się z siedzibą Arbitrów, spytał ich czy dysponują zdalnie sterowanymi jednostkami zwiadowczymi, operator poinformowała go, że takie maszyny istnieją a sami Arbitrzy kończą przygotowania do wysłania ich w zagrożony rejon. Był zadowolony z takiego obrotu spraw. Zasugerował by w czasie rekonesansu sprawdzili pomieszczenia zdolne pomieścić rytuał. Dalej postanowił poczekać na rozwój wypadków, ostatecznie to uratowanie Świeczki mogło przybliżyć ich do sukcesu. On przynajmniej przez chwilę mógł pozostać obserwatorem.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra
behemot jest offline  
Stary 02-09-2010, 01:50   #19
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
Maks
Muzyka

- Jego życiu na pierwszy rzut oka nic nie zagraża. Oberwał mocno w głowę, jednak uraz czaszki jest drobny. Gorzej się ma sprawa z jego nogą. Skanowanie auspexem wykazało, że w jego tkance mięśniowej zagnieździło się sporo tych robali. Co więcej, one się nim żywią i składają jaja. Tempo wzrostu dość szybkie i wszystko wskazuje na to, że niedługo będzie miał tam całe gniazdo tego draństwa. Konieczna będzie szybka interwencja chirurgiczna, a możliwe że i amputacja. Blitz ma też mocną gorączkę. Podejrzewam że to również ma jakiś związek z obecnością robactwa w jego ciele. Zalecam natychmiastowy transport do Chirurgeum. Najbliżej będzie chyba do doków. Nasi ludzie na Lacrimosie będą mogli się nim zająć.

W międzyczasie komunikator Maksa zabrzęczał, oznajmiając tym samym nadejście nowej wiadomości. Tym razem był to jego ojciec, Teodorius Bohr. Wiadomość została zaszyfrowana standardową metodą. Po jej odpowiednim zinterpretowaniu można było odczytać następujące wiadomości: Całe Srebrne Kowadło zamierza pojawić się na Krakenie w przeciągu godziny. W chwili obecnej zorganizowano dla nich niewielkie przyjęcie z orkiestrą i przekąskami. Tymczasem uzbrojono wszelkie działa Krakena. Gwardia i siły defensywne zostały postawione w stan podwyższonej gotowości. Teodorius podejrzewa zdradę, na co wpływ ma także wróżba, którą przekazał mu Qon. Oczekuje, że Maks stawi się na obrady Kowadła jak tylko sytuacja na dole zostanie unormowana. Należy oczekiwać, iż Qon dołączy do Salinne w ciągu najbliższych kilku minut. Odbierając komunikat, Maks zauważył, że pod mankietem utkwił mu dziwny, spory kartonik. Mógłby przysiąc, że jeszcze przed chwilą go tam nie było. Przyjrzał się znalezisku, które okazało się kartą imperialnego tarota. Musiał ją odwrócić, by móc odczytać co przedstawia. Mandatio Acana. Karta przedstawiała osobę Inkwizytora.

Tymczasem, po drugiej stronie pomieszczenia Iskarion łaził nerwowym krokiem w kółko dookoła krzesła, mamrocząc, mlaskając i szarpiąc co chwila swą bródkę. Kiedy Maks spojrzał w jego kierunku, śledczy przystanął, przekrzywiając głowę na bok oblizał wargi i oznajmił.
- Udzieli mi pan kilku informacji, panie Bohr mówię. Sprawa jest poważna, wszak chyba zauważył, że kroi się coś nieprzyjemnego. Zamach na Teodoriusa, goście, którzy tłumnie przybędą nie zapowiedziawszy się wcześniej. A może już przybyli? Nieważne, będą zapewne lada moment. A na dole zamieszki. Bardzo nieprzyjemne zamieszki. Pyta pan o aspekty mrocznych bóstw, panie Bohr, mówię. Pańska wiedza jest w istocie zgodna z tym, co ogólnie o nich wiadomo. Pozwolę sobie odrobinę ją poszerzyć. Aspekty, które pan wymienił łączą się z czterema najpotężniejszymi znanymi ludzkości chaotycznymi siłami. Wszystkie one nienawidzą ludzi i czerpią swą siłę z ich upadku. Nieustannie jednak zwalczają się wzajemnie, mówię. A może mówię mu zbyt dużo? Wszak taka wiedza może prowadzić prosto do zatracenia. Ale powinien wiedzieć. I tak od dawna mają go na oku. Wyjątkami od takich sytuacji są krucjaty, kiedy to przerażające siły jednoczą się, mówię. Wtedy nie wystarczy dusić w zarodku wszelkich przejawów herezji, jak to czynimy na co dzień. Wtedy upadają całe światy. Dzięki niech będą Imperatorowi, iż w chwili obecnej nie znaleźliśmy się w takiej sytuacji. A przynajmniej nic na coś takiego nie wskazuje. Ale wróćmy do cech charakteryzujących mroczne siły. Istnieją demony, bardzo często niezwiązane z żadną ze stron. Każda z takich istot przejawia swoje własne, w pewnym sensie unikalne cechy. Według zgromadzonych przez nas informacji jest ich całkiem sporo, a do tego silniejsze osobniki mogą się cieszyć własną domeną, czymś w rodzaju terytorium w spaczni. Śmiem podejrzewać, iż właściciel tych tu zwłok… - Wskazał na trupa przywiązanego do krzesła. – Odbył wycieczkę przez taką właśnie domenę. Trudno jednak określić, czy odbyło się to za wiedzą i przyzwoleniem jej właściciela. Ważnym jest natomiast, że ktoś dysponujący tak przerażającą wiedzą pałęta się w pobliżu, a więc należy go jak najszybciej unieszkodliwić i osądzić. Tak więc wrócę do pytania, które zadałem Blitzowi na chwilę wcześniej, nim przeszkodził nam ten mężczyzna. Czy słyszał pan kiedyś pseudonim Mantis?


Juan
Muzyka

Kilka minut po opuszczeniu lokum astropaty Juan zauważył, że na jego komunikatorze pojawiła się wiadomość od Teodoriusa.
„Stado węży niemalże w komplecie. Jestem już przekonany, że to spisek. Nie dziw się więc, że zaleciłem stan najwyższej gotowości. Póki co jestem zmuszony ich ugościć. Jak się mają sprawy w Underhive? Kiedy tylko opanujecie sytuację, chcę Cię mieć u swego boku. Qon podzielił się ze mną wiadomościami z waszego seansu. Niedługo powinien dołączyć do Maksymiliana w gospodzie Pod Śniętą Rybą.”

O połączenie poprosił także sierżant Adeptus Arbites. Jak się okazało, siły porządkowe roju wspomagane przez kapłanów maszyny, skorzystały z jednego z szybów windy, by opuścić na dół cybernetycznego sokoła. Urządzenie rozpoczęło już swój lot, szybując ponad pląsającymi masami ludzkimi. Juan mógł na bieżąco śledzić strumień wideo transmitowany z oczu maszyny.



Sytuacja nie odbiegała zanadto od tego, co widzieli już wcześniej. Dwukrotnie jednak Juan zdołał dostrzec pojedyncze osoby, które przemieszczały się pomiędzy tańczącymi ludźmi. Sterowany przez kapłana Mechanicus sokół jakby na zawołanie podążył w tamtym kierunku. Wystraszona młoda dziewczyna, przesuwająca się trwożnie tuż przy ścianie kamienicy, by w końcu wsunąć się w jedne z uchylonych drzwi. Kilkaset metrów dalej uzbrojony po zęby osiłek okładający podobnych mu towarzyszy pięściami, jakby chciał ich w ten sposób wybudzić z makabrycznego transu. W końcu maszyna dotarła w pobliże Kaplicy Brunona Młotnika, znajdującej się właściwie w centrum Underhive.



Wrota kaplicy otworzyły się szeroko i stanął w nich brodaty mężczyzna odziany w czerwoną niczym krew szatę, najwyraźniej nałożoną na zbroję. W ręku dzierżył sporych rozmiarów piłomiecz, zaś na głowie jego spoczywał hełm z dziwaczną żelazną koroną. Krzycząc i gestykulując odwrócił się przodem do świątynnego wejścia. Juan zauważył, iż na plecach ciąży mu spora metalowa butla. Dopiero, gdy zakapturzony człowieczek podbiegł do swego wodza i odkręcił zawór przy taszczonym przez niego pojemniku, stało się jasne, do czego służy cała maszyneria. Korona Nemira Kheblora, przywódcy Czerwonych Redemptorystów na Krakenie, zapłonęła żywym ogniem.



Na znak dany przez swego mistrza, Redemptoryści wybiegli przed kaplicę i natychmiast rozpoczęli krwawą rzeź. Przy pomocy piłomieczy oraz wszelkich innych, prymitywnych często narzędzi, poczęli rozczłonkowywać roztańczonych mieszkańców Underhive. Sokół, który zatoczył koło ponad świątynnym placem i zszedł odrobinę niżej, nie umknął uwadze Kheblora. Redemptorysta oderwał się na chwilę od kawałkowania ludzkiego mięsa. Z szyderczym uśmiechem pomachał do kamery, po czym wyciągnął z kabury, których miał przy sobie kilka, pistolet laserowy. Wymierzył w stronę sokoła. Przekaz został przedwcześnie zakończony.

Tymczasem u bram Underhive
Muzyka

Franc Mauler skrzywił się, odebrawszy wiadomość o konieczności wyłuskania z tłumu informatora.
- No Pewnie! Może jeszcze co ładniejsze kurwy im na górę wysłać?! Wstrzymać ogień! – Wykrzyczał, gramoląc się do górnego włazu Chimery. Wychylił się nieco, po czym przyłożył do oczu lornetkę. Kurz i dym, będące skutkiem nieustannej kanonady nieco już opadały. Porucznik starał się wyłowić z tłumu interesującego ich osobnika, który zresztą jego zdaniem mógł być już całkiem martwy.
- No proszę… - Wysyczał, odsuwając lornetkę od twarzy. – Mniej więcej trzeci rząd, na pierwszej. – Wyszedł na dach transportera. Rozejrzał się po swoich ludziach. – Trzecia drużyna, przygotować broń do walki wręcz. Sentinele czyścić flanki, nie ruszać środka i żadnych granatów. Wyciągniemy tego sukinsyna. Kapralu Jorgen, przygotować mi tu trzynaście kawałów dobrej liny. Wszystkie przymocować do haka wciągarki na transporterze. I opuścić tą cholerną windę na sam dół! – Zeskoczył z dachu pojazdu na platformę, po czym przesunął swój bolter nieco do tyłu, by nie krępował mu ruchów. – Drużyna trzecia, wraz ze mną ruszą do przodu. Każdy z nas przewiąże się w pasie liną. W razie, gdyby którykolwiek z nas zaczął tańczyć, kapral Jorgen wciągnie wszystkich z powrotem. Zrozumiano!?
- Tak jest! - Odpowiedzieli gwardziści swemu dowódcy. Mauler wraz z pozostałymi przewiązał się liną. Wyciągnął swą szablę. Spojrzał w stalowe ostrze, które jeszcze nigdy go nie zawiodło. Jego ludzie w napięciu i zupełnej ciszy oczekiwali chwili, kiedy platforma wreszcie dotknie wreszcie pokładu. Jeszcze chwila. Franc ucałował z namaszczeniem szablicę. Platforma znajdowała się już pół metra nad ziemią.
- Za Imperium! – Wrzasnął zaciekle, po czym zeskoczył na pokryty piachem, kurzem i krwią pokład. Nim jego podkute buty dotknęły podłoża, trzecia drużyna Krakeńskiego Garnizonu Gwardii Imperialnej z dzikim krzykiem poszła w ślady swego porucznika. Ułamek sekundy później zagrały karabiny maszynowe sentineli, zaś powietrze przecięły lasery pozostałych drużyn. Mauler biegł jako pierwszy. Z furią dopadł pierwszego przeciwnika, którym okazał się niepozorny, wychudzony żebraczyna. Błysnęła stal. Porucznik rąbał na oślep, nie zważając zupełnie na fakt, że wróg nawet nie zamierza stawiać oporu. Zmierzał w stronę informatora, z pieśnią na ustach kładąc pokotem wszystkich, którzy mieli pecha stanąć na jego drodze. Podobnie czynili zresztą jego ludzie, przewracając, tnąc i dźgając wciąż próbujących tańczyć hiverów. W końcu dotarł do Świeczki. Mało brakowało, a zdekapitowałby go poziomym cięciem szabli. Na szczęście w ostatniej chwili zdołał się powstrzymać. Dla pewności przyłożył mu jednak pięścią w twarz, po czym złapał za koszulę i ruszył z powrotem w stronę platformy. Dał też znak Jurgenowi, by zaczął wciągać pozostałych. Chwilę później cała drużyna znalazła się przy transporterze. Podczas, gdy gwardziści wymieniali się spostrzeżeniami na temat całego zajścia, Mauler rozkazał związać Świeczkę. Następnie cały oddział przesunął się o przodu, by zwolnić całą platformę do przewiezienia informatora i kilku trupów na górę. Chwilę później, za plecami gwardzistów, którzy ponowili swoje natarcie, winda ruszyła w drogę powrotną. Mauler wysłał wraz z załadunkiem dwóch swoich ludzi. Przekazał także do centrali komunikat o wykonaniu zadania odzyskania informatora, skąd wiadomość ta rozesłana została do Adeptus Arbites, Maksymiliana i Juana.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline  
Stary 06-09-2010, 23:01   #20
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
//NC: Pojawił nam się nowy gracz, dlatego też pozwalam sobie na dodatkowy post zawierający między innymi krótkie wprowadzenie dla Tetrariusa (informacje o wydarzeniach poprzedzających ten moment poszły mailem).


Platforma podnośnika, gdzieś pomiędzy Underhive a Dzielnicą Dwojga Świątyń
Muzyka

- Nie podoba mi się to. – Kapral Toeler przykucnął na brzegu masywnej platformy sunącego leniwie do góry podnośnika. Wsunął do ust zmiętoszonego papierosa, którego wyjął prosto z kieszeni na piersi munduru. Oparł się plecami o niską barierkę, dla pewności przenosząc ciężar ciała na swój karabin laserowy, którego kolba dotykała stalowego podłoża.
- Chcesz jednego? Malfiańskie. Już takich nie robią. – Rzucił w stronę towarzyszącego mu gwardzisty, próbując jednocześnie odpalić papierosa przy pomocy metalowej, wysłużonej zapalniczki, która jak na złość nie chciała dać się uruchomić. Udało mu się dopiero po czwartej lub piątej próbie.
- Nie palę, Panie kapralu. – Odrzekł natychmiast młody poborowy, kurczowo trzymający w zbielałych dłoniach swoją broń. Młody człowiek nie spuszczał z oczu spętanego osobnika, który wił się niespokojnie na pokrytej ciężką blachą podłodze platformy.
- Jest gorzej niż na Malfi. Wtedy też było nieciekawie, ale przynajmniej wróg stawiał opór. Rebelianci. – Toeler zaciągnął się dymem. - Nie wszystko było jasne. Nawet to, dlaczego garnizon Gwardii zszedł na planetę, by załatwiać prywatne sprawy cholernych Bohrów. Ale to teraz przechodzi już ludzkie pojęcie. Nie czułeś się dziwnie, wbiegając w ten tłum? Zabijając w imię Imperatora bezbronnych ludzi? No bo w końcu się nie bronili. To takie jednostronne. Zupełnie jakbyśmy robili dokładnie to, czego chcą. Kimkolwiek są ci, co chcą.
- Wykonywałem rozkaz, panie Kapralu. Pan zresztą też.
- Owszem, rozkaz to rozkaz. Ale to wydawało się… nie w porządku. Wiesz, oni chyba nie byli niczemu winni. Byli wśród nich arbitrzy. Na miłość Imperatora! To mogliśmy być my… - Wskazał wymownym ruchem dłoni na kawałki ludzkich ciał ułożone w stertę nieopodal szamoczącego się Świeczki.
- Nie mnie oceniać, ale mówią, że takie odstępstwa trzeba tępić.
- Trzeba, trzeba… Ale może lepiej byłoby wytropić źródło całego tego gówna, zamiast wyrzynać wszystkich bez wyjątku?
- Nie wiem, panie kapralu. Imperator ich osądzi.
- Prawdę mówisz, poborowy Drake. Osądzi. – Widząc, że platforma niedługo dotrze do celu, Toeler zgasił niedopałek, wgniatając go w podłoże, a następnie wstał ze stęknięciem, przybierając regulaminową postawę naprzeciwko młodego gwardzisty. Winda spowolniła nieco, kiedy ich oczom ukazały się sylwetki kapłanów maszyny na górze.

Tetrarius
Muzyka
- Logisie? – Skrzeczący dźwięk przesterowanego implantu komunikacyjnego odwrócił uwagę Tetrariusa, kiedy ten kończył już rytuał wymiany informacji z terminalem modułu energetycznego. Odwróciwszy się, Tetrarius dostrzegł, że podszedł do niego jeden z lokalnych kapłanów odpowiedzialnych prawdopodobnie za prawidłowe działanie podnośników. Szata i wyszyte na niej insygnia zdradzały, iż należy on do kasty Kapłanów Run. Jego obowiązkiem zaś jest budzenie maszyn, tworzenie run i odprawianie odpowiednich liturgii by mechanizmy działały zgodnie z ich przeznaczeniem. Osobnik pokłonił się Tetrariusowi, by oddać należny mu szacunek. – Za siedemdziesiąt trzy sekundy przybędzie transport z Underhive. Istnieje prawdopodobieństwo, że żywy mężczyzna posiada w pamięci informacje na temat przyczyn wybuchu tamtejszych zamieszek. Pozostałe szczątki zebrano w celu przeprowadzenia badań. Informacja z Administratum. Żywy człowiek ma zostać oddany w ręce Maksymiliana Bohra, lub Juana Aestebana Ramireza el Rioja. – Rzeczywiście, za plecami kapłana winda z informatorem i zebranymi szczątkami docierała już powoli do celu podróży. Widać było już nawet głowy eskortujących przesyłkę gwardzistów. Wokół podnośnika zebrał się niemały tłumek gapiów, których bez trudu utrzymywali w z daleka nieliczni arbitrzy. Kapłan Run tymczasem zerknał na terminal i na Tetrariusa. Postąpił dwa kroki w przód, przyglądając się ogniwom energetycznym. – Zdziwienie. Jestem pewien, że kilka minut temu połowa z transformatorów pozostawała uśpiona. Czy Ty je przebudziłeś, Logisie, którego pamięć zawiera Ogrom Informacji? Jeżeli nie, czy wiesz, w jaki sposób i dlaczego zostały uruchomione?
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172