Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-08-2010, 22:24   #11
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Pieprzony komputer działał tak wolno, że Marcius, który znał się zdecydowanie lepiej na ludziach niż na komputerach i praktycznie musiał szukać poszczególnych klawiszy na klawiaturze - miał sporo czasu - właśnie na ich szukanie - pomiędzy kolejnymi łaskawymi reakcjami komputera i wyrzucaniem z siebie kolejnych linijek tekstu. Informacja o obcych była swoistą wisienką na torcie tego pieprzonego po stokroć lotu.




Komputer... Marcius właściwie, nie miał tyle czasu, aby bawić sie z komputerem i w zupełnie nieznanym systemie szukać potrzebnych informacji czy poleceń.

- Niech to szlag jasny trafi! - zamierzał użyć dosadniejszych słów, ale wychowanie i konwenanse... "Pierdolenie w bambus" - pomyślał odwracając się od komputerowego monitora. Maszyna jeszcze raz piknęła i ponownie na nią spojrzał. Informacja o nadaniu kodu omega była równie wiele mówiąca jak... Za to donośne "bum" jakie rozległo się w korytarzach statku, zwłaszcza z towarzyszącym mu kolejnym chwilowym zanikiem zasilania było znacznie bardziej mówiące... DX-12 właśnie stracił resztki swojego uroku jako jednostki latającej i chociażby przyzwoitość sama nakazywała jego opuszczenie - chyba, że ktoś zamierzał zaznać przyjemności różnorakich jakich dostarczali obcy i rozlatujący się statek...





Marius usłyszał z tyłu jakiś hałas i obrócił się gwałtownie. Jego szczęka na chwilę zawisła w niemym zdziwieniu, kiedy łapał karabin. Zamierzał odegrać jakąś scenkę z cyklu "i co ja kurwa mam z tym niby zrobić?!?", ale były ważniejsze sprawy na głowie, na przykład ratowanie własnego szacownego tyłka...


Nadętą do granic możliwości przemowę Nowaka i przechwałki, że co to ja nie jestem przemilczał dyplomatycznie podobnie nie rzucił jakąś kąśliwą uwagą dotyczącą ubranek.


- Przed wyjściem z nadprzestrzeni statek został zaatakowany przez Obcych, to było zapisane w logach - zrelacjonował szybko pozostałym i uzupełnił wiedzę współpasażerów - Czy to moment kiedy należy zacząć panikować? Czy raczej opuszczamy tą krypę w trybie ekspresowym? Rozumiem opuszczamy... Myślę, że nie ma sensu, abyśmy wszyscy szli wspólnie, chciałby dlatego, że nie wszyscy mamy takie seks... znaczy fajne wdzianka. To spotykamy się w hangarze za pięć minut. Ja w ramach dywersji mogę popsuć coś na pokładzie pasażerskim, pamiętam gdzie są linie techniczne... spróbuję zasugerować napastnikom, że pasażerowie tamtędy uciekają... Wy przejdźcie do messy i zobaczcie co się tam dzieje... Powodzenia. - nie czekając na potwierdzenie, czy uwagi pognał korytarzem w kierunku klatki schodowej. Niedaleko jego kajuty było pomieszczenie techniczne i tam zamierzał przeprowadzić małą dywersję, albo i nie. Ważniejsza była nierozpakowana torba bagażowa spoczywającą w pokoju... Zawartość mogła się przydać, jak nie teraz to za chwilę...

Plan był prosty... pobiec do swojej kajuty, która znajdowała się trzy pokłady niżej. Na szczęscie nie miał zwyczaju rozpakowywać bagażu w podróży; wystarczyło więc chwycić torbę i pobiec do pomieszczenia technicznego, zrobić "buum" i pognać do hangaru ratunkowego...

Tylko, że proste plany miały jeden feler. Mały feler. DX-12 też miał być prostym sposobem na wyjazd...


"Cholera, cholera, cholera..." - pomyślał zeskakując po kilka stopni na schodach.
 
Aschaar jest offline  
Stary 01-09-2010, 21:49   #12
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Albert gnał na mostek na wyścigi. Tak szybko jak nigdy dotąd. Biegnąca za nim młoda piękność miała znacznie trudniej na swoich wysokich obcasach i kratownicy na posadzce ciągu komunikacyjnego. Jednak i jemu i jej skrzydeł dodawała wyraźnie słyszana za plecami kanonada. Mostek rósł w oczach. Gdzieś z tyłu huknęła po raz kolejny seria z pulsera. Wystrzelone pociski wizgnęły blisko, tuż obok jego rozdygotanego ciała. Dziewczyna mu się szarpnęła. Obejrzał się tylko na chwilę. Zamarł w jednej chwili. Jej rozerwana pociskami pulsera pierś przy każdym oddechu tryskała czerwienią. Dłoń nagle krwawa i bezradnie wręcz słaba, wyciągnęła się ku niemu w niemym i błagalnym geście „Pomocy”. Usta próbowały powtórzyć nagle trudne do wypowiedzenia słowo, ale zapieniły się szkarłatem. Albert nie czekał, tym bardziej, że usłyszał dudniące kroki napastników. Pognał prosto ku mostkowi modląc się by zdążyć…

Dopadł współpasażerów w chwili, kiedy znikali jeden za drugim w klatce schodowej. „Winda!” krzyczało jego zmęczone wytężonym biegiem ciało, ale rozum podpowiadał, że brak zasilania podróżom windą nie służą.

- Kim oni są!? – krzyknął biegnący na końcu, tuż przed Albertem, wojskowy. Sadził długimi susami goniąc pozostałych pasażerów a Albert będący na skraju wyczerpania nie potrafił mu odpowiedzieć. Nie miał na to sił. Trzy pokłady niżej wypadli na korytarz pogrążony w podobnie zielonkawej, trupiobladej poświacie. Początkowo mieli gnać do hangaru różnymi drogami, ale po szturmie na mesę rozdzielanie się przestało być tak dobrym pomysłem jak wcześniej. Jeśli mieli stawić napastnikom opór, to wspólnie. Niektórzy do owego stawiania oporu przygotowani byli ewidentnie bardziej od innych. Inni dozbroili się później. Albert… Albert miał paralizator. Różowy. Istniała szansa, że na jego widok napastnicy zemrą na atak serca. Ze śmiechu…

- Nie wiem … kim są… Zabili ją! Zabili… wszystkich! – Albert tyle zdążył z siebie wydusić łapiąc powietrze ciężkimi haustami w chwili, kiedy Marcius bebeszył swoją kajutę. Wnet uwinąwszy się wyskoczył na korytarz. Mający go pod obstrzałem Zachariasch i John spojrzeli nań pytająco, po czym ten drugi wskazał dalszą drogę.

- Nie mamy czasu do stracenia. Już tu idą! – krzyknął wojskowy, po czym ruszył przodem drogą ku, jak mu się zdawało, pokładowi hangarowemu. Pokonali dwie pochylnie i dwie klatki schodowe, kiedy w końcu napastnicy ich doszli. Nie zapowiadało tego nic i nagle koło ucha biegnącego Zachariascha przemknęła rozświetlając ciemności wiązka laserowa. Paląc ściany na wylot i pozostawiając po sobie tylko dymiące smugi. Gdzieś z tyłu, za nimi słychać było powoli zbliżające się dudniące kroki. Byli w matni. Stali na wprost wielkich drzwi do pokładu hangarowego, ale właśnie tu napastnicy pozostawili dwójkę opancerzonych w bojowe skafandry członków grupy abordażowej. I uzbroili ich w karabiny laserowe. Teraz ta dwójka szachowała próbujących dostać się do hangarowego uciekinierów. A ze zgrzytu interkomu można było się domyślić, że grupa pościgowa wnet dotrze na tyły uciekinierów. Byli w pułapce.

Stojący za dwójką napastników prom pasażerski był dosłownie o ledwie może sto kroków. Opuszczony trap był żywym dowodem na to, że maszyna mogła w każdej chwili przyjąć na pokład podróżnych. Tyle, że choć był blisko, był poza ich zasięgiem. Równie dobrze mógłby być teraz po drugiej stronie systemowego słońca…

.
 
Bielon jest offline  
Stary 03-09-2010, 15:28   #13
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Zachariasz
To przecież statek wycieczkowy nie okręt wojenny. Można pozwolić sobie na marnowanie miejsca. I tak za to zapłacą klienci. Pomacał wgłębienia między płytami dekoracyjnymi na ścianach. Klik. Płyta odskoczyła ukazując tonący w mroku szyb techniczny, dosyć szeroki i prawie wygodny dla ludzi skafandrach. Chodźmy, zagłębił się ostrożnie w mroku, kilka czerwonych światełek zapłonęło niemrawo. Prawie, że oświetlając tunel.
- Tunel łączy się z hangarem... tyle, że idzie pod płytą lądowiska. Musimy dobrze wyliczyć gdzie wyjść, a potem grzejemy ze wszystkiego co mamy. I liczymy, że przyciśniemy ich na tyle mocno by doskoczyć do promu.
 
Mike jest offline  
Stary 05-09-2010, 10:47   #14
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Sprawa będących w mesie rozwiązała się sama. Może nie w sposób w jaki powinna się rozwiążać, ale żałobny rapsod będzie za chwilę - jak już wydostaną się z tego piekielnego statku. Pomysł rozdzielenia się nie zyskał sympatii reszty i w sumie wszyscy popędzili za Steibergiem... Jedną z krótszych dróg do hangaru ewakuacyjnego.

Marcius staranował praktycznie drzwi do swojej kajuty i wyszarpnął zza szafki torbę. Branie jej całej, pomimo swoistej niewielkosći bagażu, nie wchodziło w rachubę. Wywalił prawie wszystko na łóżko klnąć w myślach czemu kamizelkę z conajmniej dziesięcioma kieszeniami zapakował prawie na sam dół. Zarzucił ją na siebie i zaczynał wyglądać jak Indy J. z całkiem niezłego serialu telewizyjnego. Będzie się tym niezgraniem stroju zajmował później. Dwa grube zwitki banknotów wylądowały w kieszeniach - jak nie da się zapłacić to będą na podpałkę. Wokół szyi owinął dwie koszule, a za pasek wepchnął przedmiot, który spowodował, że znalazł się na tym cholernym liniowcu...


Tłumaczenia też zostaną na potem... Jeżeli będzie jakieś "potem". "Potem" jednak oddaliło się szybko, gdy odkryli, że są w swoistym potrzasku. Odkrycie przejścia tylko nieznacznie poprawiło sytuację...



- Jeżeli chcemy wyjść z płyty lądowiska to myślę, że lepiej w kilku miejscach niż w jednym... - odparł Steiberg gotów w każdej chwili zniknąć w przejściu. Czasu w końcu nie mieli zbyt wiele.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 05-09-2010 o 20:05. Powód: ort :/
Aschaar jest offline  
Stary 08-09-2010, 22:50   #15
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Jak on nienawidził wojskowych. W tych swoich nienagannie skrojonych mundurkach, wysmukli zawsze z wysoko uniesioną głową wyszczekiwali swoje rozkazy. Szybko! Nie ma czasu do stracenia! Ruszać się tłuste świnie! No może tego nikt nie mówił, ale na pewno myślał. Nie miał już sił, a prom był na wyciągnięcie ręki. Znów jak w potrzasku znikąd ratunku. Mógłby się załamać i paść na kolana błagając o litość, ale to przedstawienie zostawi sobie na inną okazję, teraz liczyło się dotarcie do tego cholernego wehikułu.

Spojrzał z niedowierzaniem na człowieka, który zapraszającym gestem wskazywał im szyb techniczny biegnący pod lądowiskiem.
Może ktoś twoich gabarytów chudzino da radę ale spójrz na mnie… .
Te słowa nigdy nie padły, bo i po co, nie miał wyboru. Tym bardziej, że tamten już znikał w czeluściach słabo oświetlonego korytarza. Inni widać uznali to za dobry pomysł, więc Albert postanowił nie oponować tylko przyłączyć się do reszty.
Nie wyglądasz na słabeusza. Szerokie ramiona, sportowa sylwetka. Nieś mnie bo już wypluwam płuca cholera, a tak w ogóle to osłaniaj mnie i chroń jak tą swoją cizię, której nie opuszczasz na krok.
Kolejna niewypowiedziana kwestia.
-Dobra robota, no z tym szybem, khmm, ja jestem Albert, razem na pewno damy radę. Jestem tuż za wami.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline  
Stary 09-09-2010, 18:44   #16
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Major John Nowak

Z mesy wrócił tylko grubas. Znaczy Albert. Trochę szkoda. Wolałby cizie w mini, albo chociaż puszkarza, teraz by się przydał. No, ale jak się nie ma co się lubi... Major miał teraz inne problemy. Dwójka wojaków z zbrojach zagradzała drogę do hangaru. W sumie mógł się tego spodziewać. I spodziewał się. Miał w planach pewien numer. Teraz trzeba było go tylko zmodyfikować, na potrzeby odnalezionego przez Zachariasza tunelu.

- Czekaj – zatrzymał go zanim zniknął w tunelu. - Mam pomysł jak odwrócić ich uwagę. Ile zajmie ci dotarcie do wyjścia? –
- To tylko kawałek, minutę, może dwie. –
- Dobra, patrz. –
Nowak pokazał mu swój zegarek, Zachariasz odpowiedział tym samym.
- Musisz wyjść z tunelu, równo za minutę. Jakbyś był wcześniej to poczekaj, aż minie ta minuta. To ważne, żebyśmy się zgrali w czasie. –
Zachariasz kiwnął głowa i zniknął w tunelu.
- Dobra, tylko nie za daleko do promu, żebyś zdążył dobiec. -
Odparł Staibergowi, puszczając jego i Alberta przodem. Nie dodał, że pewnie on będzie miał najdalej...

~~ No to raz kozie wio... ~~ pomyślał szybko biorąc się do dzieła. Przydałby mu się nóż lub jeszcze uniwersalne narzędzie, a tak.... Nowak spojrzał na swoją pierś. Order był na swoim miejscu, lśnił jak zwykle. Doskonały cel dla tamtych, na szczęście teraz skrywał go skafander. Mimo to nie może... Nie, nie powinien.... W końcu to Gold Kross of Terra!

Chuj, przynajmniej się do czegoś przyda.

Nowak zdjął order z piersi i zgryzł jedną z krawędzi, na płasko. Potem wziął jedną z dwóch pozostałych mu plazmówek i zaczął gmerać przy generatorze plazmy. Instrukcja surowo tego zabraniała, bo groziło niekontrolowanym wybuchem plazmy. Broń miała szereg zabezpieczeń, zapobiegających tak przypadkowemu wybuchowi, jak i próbom dostania się do generatora. Tyle, że major znał te zabezpieczenia jak mało kto a instrukcje miał w dupie. Eksperymentalnym narzędziem szło mu trochę opornie, ale w końcu zrobił na czym mu zależało zanim jeszcze grubas na dobre zniknął w tunelu. Drugi karabin oparł o ścianę, tuż przy załomie. Teraz czas na przedstawienie. Major spojrzał na zegarek, aby zgrać się w czasie z Zachariaszem i zaczął...

- Hej wy tam! Nie strzelacie! Poddaje się! Słyszycie poddaje się, tylko nie strzelajcie! –
John starał się brzmieć na maksymalnie spanikowanego jak się tylko dało.
- Rzuć bron i wyłaź. –
Odpowiedział mu głos przepuszczony przez mikrofon hełmu.
- Dobra. Tylko nie strzelajcie! –
Nowak wziął zmodyfikowanym przez siebie karabin „z niespodzianką” za lufę w dłoń i wystawił rękę zza załomu. Po chwili sam też się pokazał, trzymając drugą rękę w górze.
- Nie strzelajcie! Poddaje się! –
Wywrzeszczał po raz kolejny, rzucając karabin w stronę dwójki celujących w niego zbrojnych. Broń wylądowała tuż pod ich stopami, dokładnie tam gdzie chciał major.
- Reszta tez niech wychodzi. –
Nowak odliczał w myślach sekundy, jednocześnie wymyślając kolejną bajeczkę.
- Oni się boją, że ich zabijecie i nie chcą wyjść. Tłumaczyłem im, ale... –

Nikt nie dowiedział się, co major chciał im wytłumaczyć, bo karabin plazmowy rzucony pod nogi opancerzonej dwójki eksplodował nagle skumulowaną plazmą. Cała amunicja eksplodowała w jednej chwili. Major nie czekał na skutki eksplozji, działał błyskawicznie. Kombinezon, który miał na sobie, był przystosowany do przebywania w otwartej przestrzeni, miał wiec przydane narzędzie, w postaci kierunkowego elektromagnesu w rękawicy. Nowak uruchomił go kierując dłoń w kierunku pozostawionego pod ścianą drugiego karabinu. Ten błyskawicznie znal się w dłoni żołnierza, już pędzącego w stronę przejścia do hangaru.

Nastawiona na ciągły ogień broń plunęła strumieniem plazmowych pocisków, torując mu drogę do promu. A taką miał przynajmniej nadzieje. Podobnie jak liczył, że Zachariasz, siostrzyczka i Staiberg, potrafią odróżnić jego sylwetkę, od sylwetki gościa w ciężkiej zbroi bojowej. I trafić w tę drugą.
 
malahaj jest offline  
Stary 20-09-2010, 10:23   #17
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
W tej jednej chwili przestrzeń hangarowa rozbłysła energią może nie systemowego słońca, ale z całą pewnością równie jasną i oślepiającą w tej odległości. Siła eksplozji cisnęła majorem Nowakiem o ścianę w którą gruchnął wypuszczając ledwie co złapany plazmowy pistolet. Otrząsnął się w tej samej chwili w której z tunelu wypadł Zachariash. Nie mieli czasu do stracenia, drugi napastnik odziany w skafander szturmowy właśnie podnosił się z ziemi. Jego również eksplozja nie oszczędziła. To ocaliło Nowakowi życie. Zważywszy na to, że śladem Zachariasha szedł odziany w modną kurtkę młodzian a za nimi wypełzał inżynier, na którego twarzy malował się cały wysiłek podróży wąskim tunelem przez który ledwie się przeciskał, jako osłona wojskowego byli do dupy. Jedynie Zachariash zdążył w samą porę, by odwrócić uwagę podnoszącego się z ziemi bandziora.

Trzask strzelającego plazmowa ca, którego zdążył uchwycić major Nowak zmusił odzianego w skafander żołnierza do zwrócenia się ku zagrożeniu, które wyraźnie chciał zostawić sobie na potem. Zachariash i Marcius gnali na wyścigi chcąc dopaść uzbrojonego nim znów się ku nim odwróci. Przestrzeń hangaru wypełnił wizg ciężkiej broni, kiedy uzbrojony strażnik promu próbował ściąć majora Nowaka jedną serią. Stopiona ściana zaśmierdziała ale Nowak był już w ruchu skacząc jak pantera za stojące pod ścianą kufry. To może nie była najlepsza z osłon, ale lepszej nie miał w zasięgu. Jak na zwolnionym filmie wypełzający z otworu Albert dostrzegł kierującą się ku dwójce lufę karabinu, unoszące się do przycerowania ramię. Wiedział, że nie zdążą dobiec. Brakło im z dziesięciu kroków.

Wystrzelony z tej odległości pocisk mógł i powinien rozerwać ich niczym pomidora. Gdyby tylko został wystrzelony. Jednak uzbrojony strażnik nie strzelił, lub chybił, bo po wyraźnie słyszalnym wizgu dostrzegli, że zamarł na moment. Po chwili zwalił się niczym kłoda z przestrzeloną głową uderzając o szary pokład z głośnym łoskotem. Major Nowak wyskoczył zza swej osłony długimi susami biegnąc ku opuszczonemu trapowi promu. Dobiegając do niego w chwili, kiedy udało się doń dotrzeć nawet spoconemu inżynierowi. Dwóm napastnikom nie poświęcili zbyt wielkiej uwagi, bo i widok nie należało do najprzyjemniejszych. Jednak Nowak dostrzegł błyskający się na ziemi medal. Albo raczej to co z niego zostało.

-Musimy się stąd zbierać! – krzyknął Marcius poganiając majora i inżyniera. Było to ostrzeżenie jak najbardziej na czasie. Gdzieś w głębi korytarza którym do pokładu hangarowego dobiegli dał się słyszeć ciężki łomot pancernych buciorów goniącego ich pościgu.



Szczęściem na pokładzie promu nie było nikogo. Stał samotnie w hangarze, porzucony przez załogę jak i cały liniowiec. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że o ile Marcius wspominał coś o ataku Obcych na pasażerski statek, o czym wspominać miała pamięć pokładowego komputera, to zabici dwaj strażnicy byli na pierwszy rzut oka ludźmi.

- Standardowa procedura startowa może nie wyjść… - powiedział na głos Zachariash, kiedy tylko dotarli do kokpitu. Pięć miejsc dla załogi ziało pustką. Można było pójść o zakład, że kabina pasażerska podziela ten stan. Jednak nim głośno wdali się w dyskusję ich oczom ukazały się trzy opancerzone sylwetki wyłaniające się korytarza i wkraczające z asekuracją do hangaru. To był najbardziej palący problem. Choć nie mniej ważnym było zwolnienie zabezpieczeń, ustalenie procedur startu oraz pilotaż samej maszyny. O ogromnym potworze przestrzennym za hangarem nawet nie mówiąc…


.
 
Bielon jest offline  
Stary 23-09-2010, 19:28   #18
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Jakoś dotarli do pojazdu. Jakoś było tutaj odpowiednim słowem, ponieważ tak na dobrą sprawę Marcius nie miał bladego pojęcia jak to wyszło, że właściwie bez strat i w komplecie dotarli na pokład... Nie to było jednak najważniejsze. To, że byli na pokładzie jeszcze niczego nie dowodziło; a w zasadzie chwilowo nawet pogarszało ich położenie - mały stateczek był swoistego rodzaju więzieniem...


Steiberg z zadowoleniem patrzył jak drzwi śluzy wejściowej zamykają się, a chwilę później drugie wewnętrzne drzwi.

- Ha, ha, ha - powiedział na głos do siebie kiedy zauważył ostrzeżenie umieszczone koło wejścia do śluzy:


- Gotowe. Czy na pokładzie jest pilot? Albo ktokolwiek kto ma pojęcie o pilotowaniu?

"No, panie cojato nie jestem i cojato nie robiłem; zapraszam do wykazania się... I mam nadzieję, że nie blefowałeś, bo wdzianko ci nie pomoże..." - pomyślał patrząc na... - jak mu to było... - Nowaka.
 
Aschaar jest offline  
Stary 27-09-2010, 21:03   #19
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Major John Nowak

Udało się. Znowu. Major nie zagłębiał się w szczegóły, ważne, że po raz kolejny wymknął się kostusze spod kosy. Czy jakoś tak.

Nowak biegł do promu, nie oglądając się za siebie. Po drodze złapał broń, wypuszczoną przez puszkarza rażonego wybuchem. Tego nigdy za wiele. Tak dozbrojony wpadł na pokład, od razu przepychając się na fotel pilota. Spluwę przekazał Zachariaszowi, wnioskując, że on będzie miał teraz więcej okazji się nią pobawić.

- Jednak przeżyłeś? No popatrz... –
Skwitował kąśliwe uwagi Straiberga, od razu przechodząc do wydawania poleceń.
- Wy dwaj załóżcie skafandry. Na promie powinny gdzieś być a za chwile będą wam potrzebne. –

Nie poświęcał większej uwagi reszcie pasażerów, skupiając się na promie.
- Komputer, przejście na sterownie ręczne. -
- POTRZEBNE POTWIERDZENIE. WPROWADŹ KOD DOSTĘPU. –
- Wprowadzam. –
Nowak włożył kartę z kapitańskiej kajuty do czytnika.
- KOD POTWIERDZONY. WITAM KAPITANIE. PRZEJŚCIE NA STEROWNIE RĘCZNE POTWIERDZONE. –
- Wprowadź identyfikacje głosową. –
Zażądał major, jednoczenie odczepiając cumy statku i włączając napęd. Na razie grawitacyjne silniki manewrowe, jednocześnie rozgrzewając główny napęd.
- IDENTYFIKACJA GŁOSOWA, WPROWADŹ DANE. –
- Major John Nowak. –
- IDENTYFIKACJA GŁOSOWA POTWIERDZONA. –
- Uruchom cumy magnetyczne. Moc dwadzieścia procent. W gotowości, na mój znak. –
- CUMY URUCHOMIONE I ZAŁADOWANE. PRZYPOMINAŁ, ŻE UŻYCIE CUM WEWNĄTRZ STATKU, JEST WYSOCE RYZYKOWNE, NIEBEZPIECZNE I NIEWSKAZANE. –
Nowak uśmiechnął się wrednie, widząc na monitorze wkraczające do hangaru sylwetki w pancerzach wspomaganych.
- O to właśnie chodzi. -
Mruknął pod nosem, głośniej odzywając się do reszty „załogi”.
- Dupy w fotel i zapiąć pasy! –

Nowak pewnie ujął stery i gwałtownie poderwał prom, jakieś dwa, trzy metry nad pokład hangaru. Jednocześnie przekręcił pojazd dnem w kierunku napastników, demolując przy okazji co wrażliwsze elementy wyposażenia hangaru. Cumy magnetyczne były cztery, tak aby pewnie utrzymać statek na kadłubie innej jednostki w razie awarii lub oderwania się której cumy. Major oznaczył jako cel dla każdej po jednym puszkarzu i wydał komendę włączenia elektromagnesu, jednocześnie moc silników manewrowych kierując w przewioną stronę. W ten sposób utrzymywał pojazd w miejscu, jednocześnie „przylepiając” zapakowanych w kilogramy stali pechowców, do elektromagnesów. Później juz tylko wystarczyło odwrócić się razem z nimi, do pozycji wyjściowej i z powrotem posądzić statek na pokładzie. Względnie zwiększyć moc cum do stu procent. Tak czy siak, w efekcie otrzymuje się prasowane ciśnieniowo mielone w puszce.

Dalej to już zostawało tylko otworzyć hangar, wylecieć i zająć drugi liniowiec eksplozją tej krypy. Przy tej odległości obydwu statków, będą mieli sporo uciechy, uciekając przed falą uderzeniową. Podobnie jak pasażerowie promu. Oczywiście Major miał już to wszystko zaplanowane i obmyślane w kilku wersjach, więc wszystko musiało się udać. Jak zwykle.
 
malahaj jest offline  
Stary 07-10-2010, 23:28   #20
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
W tunelu było ciasno jak cholera. Był tak spocony, że dosłownie prześlizgiwał się pomiędzy zwojami przewodów i rur biegnących wzdłuż, wszerz i w poprzek. Kiedy był już u wylotu gdzieś z tyłu rozległ się huk eksplozji i Albert na moment zamarł. Pamiętał mniej więcej rozmieszczenie hali nad nimi i przewidywał, że prędzej się zesra niż dobiegnie do promu, ale co było robić. Ci przed nimi zdążyli się już wydostać kiedy rozległ się charakterystyczny dźwięk oddawanych strzałów.
Niedobrze - pomyślał, chwytając się kurtki elegancika. Ten czy chciał czy nie pomógł mu się wygrzebać na zewnątrz.
Padł na czworaki i oddychał ciężko niezdolny już do żadnego wysiłku. Był tak zmęczony, że ledwo widział zarys promu. Za to lufę karabinu wycelowanego w jego stronę zdążył zauważyć w każdym nawet najmniejszym detalu. Zadrżał konwulsyjnie kiedy wyobraźnia podrzuciła u paskudny obraz jak strumień energii pali mu ciało robiąc dziurę w nim wielkości arbuza.
Zawsze mógł wykorzystać swój koci refleks i rzucić się gwałtownie w bok, ale z pewnością trwałoby to latami zanim zdołałby nadać pęd swojej masie. Co było robić.

Gnał jak oszalały nie wierząc w swoją sprawność i szczęście. Ten dureń nie zdążył wystrzelić. Żył, na bogów, żył i gnał jak gazela dopadając w końcu upragnionego promu. Władował się do środka poganiany krzykami elegancika i kuksańcami podążającego za nim mundurowego. Nie dostrzegł nigdzie parki, która towarzyszyła im w tunelu, ale to było teraz akurat najmniej ważne. Z korytarza prowadzącego do hali słychać już było odgłosy nadciągających ciężkozbrojnych. Zamknęli właz i szykowali się do startu. W tych okolicznościach trzeba było sobie poszukać bezpiecznego, problem polegał na tym, że żadne z foteli nie był w stanie pomieścić jego obfitego ciała. Znalazł łóżko do transportu chorych lub… martwych i przypasał się do niego. Zdążył w ostatniej chwili tuż przed tym jak pilot poderwał statek. Głuchy metaliczny odgłos przebił się przez ściany statku, zaraz po tym wyraźnie było czuć wahania mocy i delikatny manewr skrętu. Pilot posadził maszynę z powrotem na ziemię.

Najgorsze jest to uczucie oczekiwania, kiedy nie wiesz czy coś się stało i nic już się nie zmieni czy też coś się właśnie dzieje i zaskoczy cię swoim efektem. Dynamiczne wyjście w przestrzeń mimo, że się tego spodziewał, ba modlił się o to, było dla Alberta takim właśnie zaskoczeniem. Przyzwyczajony czy nie przyzwyczajony prędkość którą rozwinęli a właściwie dochodzenie do niej sprawiło, że po ciele przeszły mu ciarki. Zamknął oczy i mimowolnie się uśmiechnął. Prawdopodobne wymierzone w nich potężne działa krążownika, które z pewnością teraz były kalibrowane na wymykający się z liniowca cel nic a nic Alberta nie obchodziło, dziwne. Może dlatego, że nic o tym nie wiedział, a jak wiadomo Ignorance is bliss.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172