Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2011, 21:27   #41
 
MadWolf's Avatar
 
Reputacja: 1 MadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znanyMadWolf wkrótce będzie znany
Plan nie wypalił, ale z drugiej strony nie było jeszcze takiego który przetrwałby starcie z nieubłaganą rzeczywistością. W sumie Ventidius był zadowolony z przebiegu akcji, trzy z czterech wierz obrócono w kupę gruzu kosztem jedynie dwójki dzikusów. Czterech kolejnych padło w trakcie próby przedostania się do ostatniego punktu obrony przeciwlotniczej, ale resztę grupy udało mu się przeprowadzić bezpiecznie do pobliskich baraków. W drzwiach zderzył się z sierżantem, który właśnie wyprowadzał swój oddział do walki z intruzami. Potężny Marine chwycił oszołomionego przeciwnika i z rozmachem cisnął go w tłumek ogłupiałych gwardzistów. Wskakujące przez okna Czaszki i Zęby z dzikim wyciem dopadły do wroga, mszcząc się za niedawne straty.
- Zbierać granaty! - rozkazał gdy było po wszystkim, a sam zabarykadował drzwi jednym z piętrowych łóżek.
Ścigające ich siły Fela musiały już zorientować się w losie towarzyszy gdyż na budynek posypał się zmasowany ostrzał. Dwa szybkie wystrzały ze zdobycznego karabinu rozbiły lampy i salę zalała przyjazna ciemność. Pod ciężkim, choć chaotycznym ostrzałem przedzierali się w głąb kompleksu budynków. Mimo iż starali trzymać się z dala od okien poległo dwóch kolejnych barbarzyńców, ale większość z pozostałych przy życiu nie miała nawet zadrapania.
Ventidius przylgnął do ściany i wyjrzał ostrożnie przez okno. Na ulicy poniżej zbierali się żołnierze wspierani przez dwa Sentinele. Z pewnością wiedzieli że sabotażyści będą chcieli dostać się do ostatniej wierzy. Z drogi którą tu przyszli dobiegały detonacje kolejnych ładunków. Zapewne grupa pościgowa czyściła granatami pokój za pokojem w próbie zepchnięcia ich na czekające na zewnątrz siły.
Na migi wskazał pozycje swoim podkomendnym, a sam nasłuchiwał przy drzwiach. Gdy z sąsiedniego pomieszczenia dobiegły głuche odgłosy eksplozji spokojnie policzył do trzech i dał znak. Pod nogi wbiegających potoczyły się granaty przeciwpancerne, rozrywając kilku pechowców i ogłuszając podążających za nimi towarzyszy. Na tą zdezorientowaną grupę rzucili się plemienni wojownicy prowadzeni przez Kosmicznego Marine. Starcie nie trwało długo i niedobitki Fela oddały pola niemal bez oporu. Wycofali się do jednego z wcześniejszych pomieszczeń, zawzięcie ostrzeliwując się zza przewróconych stołów i szafek zdewastowanego biura. Przegrupowując swój oddział doskonale zdawał sobie sprawę iż znajduje się w pułapce, ale nie zamierzał się poddawać.
- Panie, tutaj! - szepnął jeden z Krwawych Zębów wskazując na wyrwę w podłodze. Któryś z wybuchów musiał zniszczyć klapę zabezpieczającą wejście do piwnicy. Ventidius zszedł na dół i uśmiechnął się z ulgą.
- Zaufaj Imperatorowi a wskaże ci ścieżkę... - mruknął zadowolony patrząc na plan kanałów serwisowych zajmujący niemal całą ścianę.
- Czarne Łuski - przywołał do siebie przywódcę Czaszek - ten tunel doprowadzi cię do naszego celu - stuknął palcem w krańcowy punkt na mapie - Zabierz ze sobą ładunki i trzech ludzi - komenderował - pójdziecie prosto mijając dwa włazy i pokój taki jak ten. Jakieś sto kroków za nim będzie drabina, wejdziecie po niej do sali znajdującej się bezpośrednio pod działem.
Barbarzyńca słuchał uważnie kiwając głową, na koniec przyłożył dwa palce do serca zwyczajem swojego plemienia.
- Stanie się jak każesz! - szepnął z mocą, po czym zniknął w kanale wraz z towarzyszącymi mu wojownikami.
- Za mną - rzucił do garstki pozostałych mu ludzi Marine ruszając po schodach - musimy ich czymś zająć aby nie nabrali podejrzeń co do naszego planu.
Zatrzymał się na górze gdy dobiegły go odgłosy kłótni dochodzące z głębi budynku. Nie rozróżniał wszystkich słów, ale najwyraźniej dwóch podoficerów sprzeczało się o to czyj oddział jako pierwszy ruszy do boju. Zaskoczyła go ich skromność, gdyż każdy z nich próbował przekonać drugiego że nie jest godzien takiego zaszczytu.
Miał właśnie zamiar pogodzić ich samemu ruszając na ich pozycje, gdy na zewnątrz rozległ się ryk silnika. Dopadł do okna w tym samym momencie gdy rozpędzona Chimera wypadła z za zakrętu i ku jego zdumieniu otwarła ogień do ubezpieczających piechotę maszyn kroczących. Najbardziej zaskoczeni musieli być jednak żołnierze piechoty, którzy ośmieleni przerwą w walce podchodzili już pod ich budynek. Ciężki bolter szybko uporał się z Sentinelami i począł siać prawdziwe spustoszenie wśród rozbiegających się piechurów. Ci którzy byli najbliżej obleganej budowli szukali schronienia wewnątrz, ale tam już czekali na nich barbarzyńcy. Każdy kto dostał się do środka ginął natychmiast pod ciosami włóczni i toporów.
Gdy tylko ostatni przeciwnicy rozbiegli się w popłochu z transportera wyłonił się Maxwell.
- Rozwalcie to działo, i zawalcie bramę obok niej, potem zabezpieczcie północną bramę, my bierzemy południową i zachodnią - rzucił rozkazującym tonem, po czym zatrzasnął właz i nie czekając na odpowiedź ruszył dalej.
- Za mną, działo musi zostać zniszczone za wszelką cenę! - rozkazał przekrzykując huk oddalającego się pojazdu. Odpowiedziały mu pełne entuzjazmu okrzyki plemiennych wojowników. Niespodziewana odsiecz i kolejne zwycięstwo zdecydowanie poprawiły ich morale. Ruszyli stronę działa i bramy kryjąc się pod ścianami i wypatrując czujnie wroga.
 
__________________
Sorry, ale teraz to czytam już tylko własne posty...
MadWolf jest offline  
Stary 03-02-2011, 18:23   #42
 
QuartZ's Avatar
 
Reputacja: 1 QuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemuQuartZ to imię znane każdemu
Vladyk Tenser

Kapłan kiedy tylko dowiedział się o przybyszach stracił zainteresowanie bitwą toczącą się w dole. Czemu z resztą miałby się interesować potyczkami identycznymi, jak setki innych prowadzonych na niezliczonych światach imperium? Sama zawartość statku obcych mogła prawdopodobnie przyćmić wszystkie niemal bitwy ostatnich dekad, a już na pewno w oczach kogoś, kto technologię ceni wyżej niż lordowie kapitanowie swoje okręty. Wiedział, że ta okazja może nie powtórzyć się jeszcze przez długi czas, a co za tym idzie sam znów będzie skazany na technologię znaną mu dobrze i chociaż cenił sobie każdą maszynę, oraz modlił się do ich duchów z pełną żarliwością, to wizja badania czegoś, czego oczy i czujniki żadnego kapłana nigdy nie ogarnęły wprawiała go w niezwykły nastrój. Umysł kapłana nagle stał się ostry i skupiony na zadaniu, które mogło okazać się o wiele trudniejsze, niż się wydaje.

Przywołując jednego ze swych akolitów nie przebierał w słowach, czuł że nie ma czasu na zawahanie się w jakikolwiek sposób. Za dużo było tu potencjalnie do stracenia.
- Czego sobie życzysz, mistrzu?
- Jeden z was przejmuje serwitory. Reszta natychmiast zbierzcie informację o wszystkich technologiach, które moglibyśmy wymienić. Potrzebne mi detale z artefaktu księżycowego.
- Tak, mistrzu. Coś jeszcze mistrzu?
- Oczywiście. Nie tracić czasu!
- Tak jest!
- Wyrzucił zaskoczony podwładny, gdy na ogół zimny i spokojny mistrz wykazał się taką gwałtownością.
Uwaga Mechanicusa odpłynęła już w innych kierunkach i umysły powoli zaczęły przestrajać się w tryb twardych negocjacji. Z tymi istotami nigdy nie jest łatwo, a ich hierarchie wartości mogą okazać się zupełnie odmienne od ludzkich. Bezwartościowe technologie, kilku niewolników, albo informacje na pozór błahe dla xenos potrafią być warte wielkich skarbów.

Podłączając się bezpośrednio do umysłów pobliskich serwitorów skierował je do hangaru. Mogą się przydać kontenery, skrzynie i promy, a wszystko to trzeba przygotować zanim jeszcze zaczną się negocjacje. W dodatku jest też kilka rzeczy, które trzeba wyciągnąć z przechowywania. Dane o artefakcie z księżyca to tylko jedna z wielu rzeczy. Jest jeszcze masa próbek DNA zmutowanych przez spacznię istot, dane które wyciągnął jak dotąd z mechaumysłu żelaznego człowieka i pomniejsze rzeczy na wymianę. Największe jednak nadzieje wiązał z niewolniczymi zapędami tej rasy. DNA mutantów i niewolnicy to szalenie atrakcyjne połączenie na którym miał zamiar utargować jak najwięcej.

Po kilkudziesięciu minutach znów zebrał swoich akolitów. Tym razem na podsumowanie przygotowań.
- Co mamy gotowego?
- Przede wszystkim próbki DNA i wstępne analizy jakie mutacje można nimi odtworzyć. Pracowałem nad tym od tygodni, zgodnie z mistrza zaleceniami. -
Odezwał się pierwszy z uczniów kapłana.
- Dobrze. Wystarczy próbek na handel i zostawienie do dalszych badań?
- Nie wszystkie mutacje, ale tak. Niektóre próbki możemy podzielić na mniejsze porcje.

Kapłan przez chwilę ważył te słowa. Zastanawiał się, czy nie ugra czegoś jeszcze tymi próbkami, jednak po chwili przeważyła ostrożność.
- Przygotuj wszystko. Zostaw w naszych zapasach tylko to, co da się podzielić i zachować osobno.
- Jak sobie życzysz, mistrzu.

"Mniej pretekstów dla inkwizycji zawsze jest zdrową decyzją." - Pomyślał sobie. Po chwili zwrócił się do kolejnego akolity czekającego ze swoim raportem.
- Co zebrałeś?
- Komplet danych o xenotechu z księżycowej kopalni. Zestaw danych taktycznych z serwitorów, by udokumentować wpływ uruchomionego urządzenia na umysły.
- Dobrze. Ruszaj do Lorda Kapitana. Spróbuj uzyskać zgodę na sprzedaż tego urządzenia. Możemy na tym wyjść lepiej niż na wycieczkach kapłanów i ostatecznie konfiskacie kopalni przez inkwizycję, albo co gorsza zbombardowaniu powierzchni przez imperium.
- Oczywiście!
- Nie pozwól mi Cię zatrzymywać!
- Pogonił go kapłan.
- Ach ... naturalnie, mistrzu.
Trzeci pomocnik kapłana przekazał mu szybki raport o danych z archiwów i badań nad człowiekiem z żelaza, jednak tą sprawą kapłan zajął się również osobiście, więc zbył go jedynie szybkim przytaknięciem i pomrukiem aprobaty.
- Dziękuję, udaj się na mostek i poproś o pozwolenie na kontakt z obcymi.
- Tak jest, mistrzu!

"Kto wie, może też będą pierwszymi, których wtajemniczę w opracowany podział świadomości? Ale za to będą mi musieli słono zapłacić ..." - Pomyślał z diabelskim uśmiechem Vladyk, po czym znów wszedł w lekki trans by przygotować się do twardych negocjacji i nastawić odpowiednio umysł.

Kapłan już nie mógł się doczekać negocjacji. Ba! Był nawet skłonny oddać swojego wciąż stopniowo rozbudowywanego sentinela i kilka serwitorów jeśli tylko w zamian otrzymałby wystarczająco dobre oferty. Chciał wszystkiego. Planów broni, broni samej w sobie, pojazdów i technologii, namiarów na artefakty i wraki statków i kolejnych handlarzy. Tak długo jak obcy będą chcieli negocjować, a kapitan dokładać do transakcji, kapłan będzie zbierał ile zdoła wiedzy i technologii.
 
QuartZ jest offline  
Stary 03-02-2011, 21:56   #43
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
***

Veltarius przemyślał jeszcze wszystkie za i przeciw bombardowania na które w końcu nikt nie potrafił się zdecydować. Spojrzał jeszcze raz na ludzi zgromadzonych wokół niego i czekających na proste tak lub nie. Przejechał w końcu dłonią po swych włosach i uśmiechnął się. Dostali szansę a teraz czas dotrzymać słowa.
- Powiadomcie biskupa niech rozpocznie modlitwy zagrzewające naszych żołnierzy, będzie nadawany na kanale ogólnym. Niech nie zapomni o żołnierzach wroga z grupy południe którzy zginęli w czasie bombardowania. - podkomendni spojrzeli na nawigatora po czym zaczęli rozglądać się po sobie nie bardzo widząc o co chodzi, nagle jeden z bystrzejszych widocznie zakrzyknął.
- Rozpocząć namierzanie południowego zgrupowania wroga, niech ktoś szybko skontaktuje się... - słowa zginęły w ogólnym zamieszaniu które nagle zapanowało, każdy rzucił się z werwą do swoich zadań. Jednak nawigator już tego nie widział, opuszczał pomieszczenie by zająć się realizacją kilku pomysłów które nagle przyszły mu do głowy.
- Darrachu, gdzie jesteś?
- Mistrzu, znajduję się obecnie w naszych komnatach. Czego potrzebujesz?
- Przygotuj się na wyprawę na powierzchnię. Nadal tam trwają walki więc lepiej się licz się z tym że przyjdzie ci walczyć. Dostaniesz do wykonania dwa zadania, pierwsze to moje nagranie które masz osobiście przekazać naszemu Adeptus Astrae, drugie to zostaniesz na powierzchni dopóki ja lub Ventidius nie zdecydujemy inaczej. Dopóki tam będziesz znajdujesz się pod jego dowództwem. Pośpiesz się niedługo przybędzie prom by zabrać żołnierzy. - w komunikatorze zapadła cisza i dopiero po chwili Darrach niepewnym głosem, jak by nadal nie mógł uwierzyć słowom swego nauczyciela odpowiedział.
- Jak sobie życzysz mistrzu.

Czemu właśnie teraz? Czemu właśnie tutaj. Nawigator powoli sączył swój czarny napój który zostawiał tą niesamowitą gorycz na języku, cały urok tego trunku pomyślał. Niedawne odkrycie okrętu w bezpiecznej strefie systemu zaskoczyło go niezwykle, nie spodziewał się spotkać tutaj nomadów o których przecież tyle słyszał. Nie podobało mu się to ani trochę, wyglądało to na zbyt duży zbieg okoliczności jak dla niego. Poza tym to byli xeno którzy nieśli ze sobą tyle sekretów które potrafiły wypaczyć najsilniejsze umysły. Na chwilę wrócił myślami do swojej przeszłości ale szybko otrząsnął się z nieprzyjemnych wspomnień. Zdecydowanie nie powinni podejmować próby handlu z xeno. Wywołał centrum komunikacji
- Tutaj Veltarius, powiadomcie obydwu oficerów znajdujących się na powierzchni o pojawieniu się w systemie okrętu xeno handlarzy. Odradzam wszelkich próby handlu. - Najlepiej sam uda się do Lorda Kapitana i odradzi mu wszelkich negocjacji. Ten głupiec gotów jeszcze zapłacić im dobrymi sługami Imperatora.

Mały oddział podążał za swoim dowódcą w kierunku miasta, mieli za zadanie jedynie ostrzec większe siły przed czyhającym na nich ewentualnym niebezpieczeństwem. Niedawne doniesienia o domniemanym ataku na miasto nie zostawiło żadnych wątpliwości, Kardowie nie kazali na siebie długo czekać i próbowali zająć dobrze ufortyfikowaną pozycję zanim przybędą posiłki z sąsiednich obozów. Mała jednostka zwiadu była dobrze wyszkolonym i karnym oddziałem, brała udział już w niejednej nie każdej do końca chwalebnej akcji z rozkazu swego Lorda kapitana. Oddział zatrzymał się ponownie próbując po raz czwarty w ciągu pół godziny nawiązać łączność z dowództwem, w tej dżungli nawet radiostacje wydawały się wariować. W końcu dotarli na małą polankę na której wydawało się że radiostacja przez chwilę coś złapała. Radio operator powoli zaczął sprawdzać wszystkie częstotliwości by odebrać przekaz gdy w końcu każdy z nich mógł bardzo wyraźnie usłyszeć słowa Biskupa Alvareza.
- ...czysty i oczyszczający, sprawiedliwy i niosący wyzwolenie grzesznikom. Płomień Imperatora spadający niczym jego gniew, bo tak jak i jego gniew przerażający i zostawiający jedynie popiół... - żołnierze spojrzeli po sobie nie bardzo rozumiejąc czego miała dotyczyć słowa wiadomości.
- Kapitanie zdaje się że wiadomość jest przekazywana na większości ogólnych kanałów. - Dowódca powoli spojrzał w niebo, nie spiesząc się wykonał znak wiary i cicho zaczął szeptać słowa modlitwy do Złotego Tronu.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline  
Stary 10-02-2011, 14:02   #44
 
Tadeus's Avatar
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Tak to zwykle bywa, że w historycznych momentach dużo rzeczy dzieje się jednocześnie. I mimo, że prywatna wojna gdzieś na skraju Galaktyki pozornie do najistotniejszych nie należała, to toczyła się przecież o przyszłe losy całego świata. W tym przypadku mogła być też pierwszą potyczką o potężne dziedzictwo starożytnego kupieckiego rodu.

I choć wizja jakichkolwiek zysków była póki co dość odległa, to żadna ze stron nie miała zamiaru ustąpić pola wrogowi. No, może poza południowym obozem Fela, który po wyjątkowo celnym orbitalnym ostrzale po zaledwie dwóch minutach obrócił się w poprzecinane kraterami gruzowisko. Pozostali przy życiu żołnierze czym prędzej nadali sygnał kapitulacji, pragnąć uratować swe dusze przed zapowiedzianym im przez biskupa Alvareza cierpieniem.

Ich towarzysze, którzy z oczywistych powodów strat nie doświadczyli, dotarli jednak do zamkniętych bram miasta, rozpoczynając względnie skuteczne oblężenie. Naturalnie - nie mieliby większych szans, gdyby nie pozostali w środku kompani, którzy nadal ścierali się z najeźdźcami Krardów. Ci wspierani przez Kosmicznego Marinsa, zdobycznego Sentinela i dwa transportery nad wyraz skutecznie decymowali szeregi wroga, zbyt wolno jednak, by zetrzeć się w pełnej liczbie z nowym zagrożeniem pukającym do bram.

W ten sposób już po paru chwilach jedna z dwóch armii Fela wdarła się do środka. Za późno jednak, by uratować ostatnie z dział, którego przy potężnym naporze atakujących nie trzeba było nawet wysadzać. Udało się je przejąć. Akurat na czas. Ggdy promy Krardów zwiozły do miasta następnych zbrojnych przechylając szalę zwycięstwa ostatecznie na stronę atakujących.

Zwycięstwo było zaprawdę chwalebne, choć krótkie. Nieliczni zesłani na dół kapłani maszyn zbyt późno wykryli podłożone pod miastem ładunki. Słabe i ciche detonacje nie wyrządziły okupantom żadnych szkód, przynajmniej nie bezpośrednio. Dopiero po wielu chwilach wykryto, iż ich celem nie byli ludzie, tylko skryte głęboko pod ziemią generatory wibracji odstraszających miejscową mega-faunę. Wszystko co było w stanie pokąsać, rozszarpać, użądlić, bądź stratować człowieka powoli i z oporem, acz nieustępliwie ruszyło ku niedostępnej wcześniej strefie.

Tymczasem w kosmosie młody Krard rozważał propozycje doradców. Od razu widać było, iż nie czuł się wystarczająco pewnie, by tak po prostu rozpocząć targi z Xenos, dochodziła do tego jeszcze przestroga Nawigatora... w tej sytuacji najzwyczajniej na świecie stchórzył, zabraniając zbliżania się do obcej rasy. I wszystko byłoby jasne, gdyby nie to, że chwilę później to oni odezwali się do Krardów, w nieznany kapłanom sposób omijając blokady komunikacyjne:


- Światłość i Mrok! Oto Czarna Gwiazda! My, podróżujący wśród gwiazd witamy potomków przebiegłego wojownika! Czy zdobył bogactwo, którego poszukiwał? Czy spłaci swoje długi? Gdzież opłata za oddane mu armie, gdzie obiecane bogactwa za potężną broń? Płaćcie ludzie z Imperium!

- Aktywują swoją broń. - oświadczył pozbawionym emocji głosem jeden z kapłanów maszyn.
 
Tadeus jest offline  
Stary 13-02-2011, 15:09   #45
 
Raghrar's Avatar
 
Reputacja: 1 Raghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znanyRaghrar nie jest za bardzo znany
Darlethormillian Jaghatai

Darleth, wraz z oddziałem grupy odwodowej, w skupieniu oczekiwał na moment, w którym wejdą na pokład promu by wspomóc walczących towarzyszy. Z niepokojem spoglądał na jarzący się bladobłękitnym światłem ekran przenośnego datapadu. Informacje docierające z pola bitwy nie należały do najlepszych. Miał jednak zaufanie do umiejętności Venditiusa i de`Viraesa. Ci dwaj, jeśli tylko Imperator okaże się łaskawy i nie zabraknie im amunicji, prawdopodobnie będą w stanie poradzić sobie, nim nadejdzie odsiecz. W zamyśleniu pogładził rękojeść jednego ze swych mieczy. Rozejrzał się wokół. Nikt w hangarze nie odważył się powiedzieć nawet słowa. Ciszę mąciły jedynie szepty modlitw i tło pracujących hangarowych urządzeń.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk osobistego komunikatora. Wiadomość o najwyższym priorytecie. Rozkaz natychmiastowego przybycia na mostek. Nie należało się spierać. Wyznaczył najstarszego stopniem żołnierza do dowodzenia oddziałem na wypadek, gdyby nie zdołał wrócić do hangaru na czas, a następnie w pośpiechu ruszył w kierunku mostka dowodzenia.

- Obcy. Zadziwiający zbieg okoliczności. –
Mruknął, z zaciekawieniem przystępując do analizy danych odbieranych przez sensory Czarnej Gwiazdy. – Intrygujące. Okręt, który wykryliśmy należy prawdopodobnie do rasy Stryxów. Ze zgromadzonej przeze mnie wiedzy wynika, iż są oni rasą nomadów. Położenie ich ojczystych planet jest jak dotąd nieznane. Imperium nie prowadzi z nimi otwartej wojny, jako że nie mają charakteru terytorialnego. – Wstukał kilka słów kluczowych do bazy wiedzy, by po chwili uzyskać dostęp do szerszego zakresu informacji.
- Jak już mówiłem, wędrowni kupcy i zbieracze. Zalecałbym jednak szczególną ostrożność w kontaktach z tymi istotami. Xenos są zdradzieccy, zaś ta rasa wyprzedza wszystkie inne pod względem umiejętności knucia podstępnych intryg, kłamstw i nieuczciwych umów. – Przełknął ślinę, po czym zwrócił się w stronę kapitana.
- Oczywiście, jeśli Szlachetny Lord Kapitan zechce handlować z tymi istotami, nie będę oponował i wezmę udział w negocjacjach. Zalecam jednak o rozwagę przy podejmowaniu tej decyzji. Handel z Xenos traktowany jest w Imperium jako zdrada. Jeśli tylko taki fakt wyjdzie na jaw, każdy adwersarz rodu Krard wykorzysta to w najmniej odpowiednim dla nas momencie. Ponadto odbić się to może niekorzystnie na morale załogi. Sekta Płonącego Poranka może przestać nas wspierać, zaś sprzeciw przywódców religijnych może wzniecić niepokoje wśród załogi. Z drugiej strony obcy mogą posiadać przewspaniałe artefakty, najemną siłę roboczą lub zbrojną, efektywną broń oraz pojazdy. Kto wie, jakich wspaniałości te stworzenia zdołały nakraść, bądź zdobyć poprzez niezliczone targi. Decyzja jednak, czy podjąć ryzyko, należy do Lorda Kapitana. – Po tych słowach skłonił się tak, jak tego etykieta nakazuje, a następnie zajął się odkopywaniem kolejnych informacji ze zbiorów dostarczonych przez bazę wiedzy.

Tymczasem bitwa na powierzchni dobiegała już końca. Darleth z zadowoleniem przyjął wiadomość, iż kapitan po rozmowie z nawigatorem podjął decyzję o unikaniu kontaktu ze Stryxami. Najwyraźniej Veltarius nie był tak neutralny w tej kwestii i postanowił przemówić młodemu Krardowi do rozumu. Darleth wolał jednak, by młodzieniec sam nauczył się podejmować trudne decyzje. Cóż. Wszystko przyjdzie z czasem.

Seneszal zdziwił się niezmiernie, kiedy obcy statek podjął próbę komunikacji. Sprytne bestie. Jeszcze bardziej zaskoczyła go treść transmisji. Czyżby ród Krard miał długi wobec tych istot? Nic dziwnego więc, że pojawili się jak tylko Czarna Gwiazda powróciła w te rejony. Mogliby sobie jednak darować przywitanie w postaci dział gotowych do strzału.
- Jakie są szanse, że przetrwamy atak? – Rzucił w stronę najbliższego tech-kapłana, upewniwszy się wcześniej, że żaden z ich nadajników nie został aktywowany i rozmowa nie będzie szła w przestrzeń. Wyznawcy boga maszyn myśleli błyskawicznie, więc powinni być w stanie obliczyć szanse Czarnej Gwiazdy w starciu z karawaną Xenos. Kłopot mógł jednak polegać na tym, iż wśród mieszaniny najróżniejszych technologii ofensywnych i defensywnych którymi dysponowali zapewne Stryxowie, mogły znajdować się urządzenia nieznane ludzkości.

W międzyczasie Darleth starał się dokonać przeszukiwania w dostępnych mu częściach dzienników pokładowych okrętu.
- W razie nieuniknionej, bądź wysoko prawdopodobnej porażki powinniśmy się dowiedzieć czego dokładnie Stryxowie chcą od rodu Krard. Cena zapewne nie będzie niska, być może trzeba będzie przystąpić do negocjacji. W razie takiej ewentualności, dobrze by było przeprowadzić rozmowy u nas, bądź na neutralnym gruncie. Możemy też być pewni, że zawyżą swe oczekiwania, więc nie dajmy im poznać, że nie posiadamy wiedzy co do zawartych przed laty umów.– Swoją drogą, ciekaw był jak zareaguje Maksymilian na wieść, iż jego przodek zawierał duże kontrakty z obcymi. Nie miał jednak zamiaru wygłaszać głośno uwag na ten temat. Choć kwestia była prawnie kontrowersyjna, sprawa dotyczyła bezpośrednio przodków kapitana, nie jego samego osobiście. Być może trzeba mu jednak będzie pomóc cały ten bałagan posprzątać. Tymczasem seneszalowi przyszedł do głowy pewien plan.
– Czcigodny Mistrzu Kultu Maszyn… - Zwrócił się do Vladyka. – Czy prace nad analizą księżycowego artefaktu zostały zakończone pomyślnie? Interesuje mnie w szczególności część dotycząca zmiany generowanych przezeń emocji. Być może uda nam się go użyć w trakcie ewentualnych negocjacji by uspokoić lub podporządkować Xeno.
 
__________________
"Hope is the first step on the road to disappointment"
Raghrar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172