Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-11-2010, 09:22   #1
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
[SW] Outter Rim

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=MciROXQhfIk[/MEDIA]

Misja przebiegała spokojnie. Było wręcz nudno. Statek poleciał w jedną stronę i wracał z powrotem. Wasza piątka pilnowała statku, Jedi, człowiek o imieniu Davik przewodził wami... Pierwsza planeta była wulkaniczna, na statku niewiele ze sobą rozmawialiście. Wszyscy wszystkich kojarzyli - w końcu to byli najlepsi z najlepszych. Czasem przeprowadzaliście rozmowy... Podczas drogi powrotnej...


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=SfO2cIuxG5c[/MEDIA]

Arden
Rozejrzałeś się. Wszystko do w okół pływało przed oczami. Nie bardzo wiedziałeś co to za miejsce. Twoje doświadczenie podpowiadało Tobie, że zostało wam niewiele czasu do zmroku i trzeba będzie jakoś przeczekać noc. Powoli wątłym głosem wypowiedziałeś coś co przypominało mniej więcej "Czy ktoś przeżył poza nami?" Z każdą chwilą jedna ból głowy ustępował i powoli wszystko wracało do normy. W czasie wypadku znajdowałeś się w magazynie, ładowni statku i chciałeś coś przekąsić. Wiesz, że racji starczy wam na trochę, jednak jak będziecie zmuszeni pozostać tutaj dłużej, trzeba będzie polować...

Lucien
Przeglądałeś właśnie swoją broń. Byłeś typowym najemnikiem, snajperem, tym, który pyta się "kogo ma nie być i z jakiej odległości". Z najlepszym sprzętem. W momencie katastrofy rozmawiałeś z jakimś durosem. Inżynier, pytałeś się o astro droidy, szybko jednak rozmowa przekształciła się w krzyk, krzyk w paniczny jazgot statku, załogi. Wiesz, że wszystkie droidy zostały zniszczone, o ile Arden dochodził do siebie o tyle ty pomagałeś przeszukać statek, a przynajmniej zobaczyć czy coś się przyda. Robiłeś to razem z...

Davem
...Pilotowałeś ten statek, drugi pilot zmarł. Przyjrzałeś się najpierw wrakowi, pojazdu, okazało się, że navi-komputer działa i ma dość mocy do wyliczenia dalszej podróży. Dość zasilania na to i na nic więcej. Później poszedłeś wynosić z ładowni, skrzynki z zapasami, lekami, a pożar sam dogasał. W tym stanie nigdzie nie dolecicie. Tego byłeś pewien. Czasem gdzieś pomiędzy tym bałaganem przebiegła Tobie niebieska postać. To była Twi'lekanka "No przynajmniej widoki są ciekawe na tej planecie" pomyślałeś. Twi'lekanka opatrzyła względnie i na tyle i ile potrafiła Ardena, i zaczęła przeszukiwać ciała i je wynosić...

Tessa
Jako jedna z pierwszych doszłaś do siebie po wypadku, zauważyłaś, że Arden, najemnik jakich wielu, został ranny w głowę, udzieliłaś mu pierwszej pomocy - ostatecznie kredyty ojca które poszły na naukę nie poszły na marne i podstawy nauk medycznych znałaś... może to za dużo powiedziane, ale wiedziałaś jak sobie poradzić z pierwszą pomocą czy zabandażowaniem. Arden coś mówił także o raju, ty się zastanawiałaś o co chodziło mu i co to są te anioły. Później wyniosłaś ciała i zaczęłaś je układać na zewnątrz wraku, uprzedni sprawdzając czy są to faktycznie ciała, czy nikt więcej nie przeżył oraz sprawdzając ich kieszenie w poszukiwaniu jakiś przydatnych wam rzeczy, wszystko wykładałaś na płachtę obok Ardena...

Trash
W tym czasie jak reszta próbowała ratować co się dało, przenosząc i układając wszystko w statku przy dziurze ty poszedłeś poszukać hipernapędu. Ogień dogasał i faktycznie łatwo było odnaleźć przejście, bezpieczne przejście. Przyjrzałeś się temu bliżej. Za długo byłeś mechanikiem. Teraz już wiesz, ktoś zdetonował bombę i to nie byle jaki głupek, osoba która to zrobiła, chciała żebyście nie dolecieli ale przeżyli. Hipernapęd czasem tylko zamrugał i rzygał iskrami. Wyłączyłeś go i odzyskałeś ogniwa zasilające, tylko tyle się dało.

Kilka chwil później, Wszyscy
Deszcz lał jak z cebra. Roślinność uginała się od jego ciężaru, a dodatkowo było strasznie gorąco - w końcu to było gdzieś na równiku tej nieznanej planety. Deszcz utworzył najpierw strumień, później rzeczkę, a ciała które zostały przeniesione z rozbitego statku już dawno porwał prąd tejże rzeczki. Zrezygnowani patrzycie na siebie i na wasz statek - cały zniszczony, Jedi którego wieźliście z arcy-ważną misją zginął podczas upadku."Że też nie zabrałem żadnego astro-droida..."- pierwsza myśl. Misja była prosta, Jedi potrzebował polecieć na jakąś nieznaną planetę. Ten element się udał, no i powrót. Gdy właśnie wracaliście z misji nastąpił wybuch jednego z silników, cud, że statek nie skończył w słońcu albo gdzieś po środku niczego. Nadal sytuacja była co najmniej zła. Statek zniszczony, przeżyły cztery osoby, poza Tobą, brak sprzętu i komunikacji na nieznanej planecie i do tego martwy Jedi z jakimś zaszyfrowanym datapadem, który ledwo działał. Wypłata miała was ustawić do końca życia - kilkaset tysięcy kredytów do podziału - ale tylko dlatego, że byliście najlepszymi z najlepszych. Szybka narada we wraku. Trzeba odbudować statek, naprawić go jakoś i dostać się na Coursant. Co zostało? Racje żywnościowe, narzędzie, Navi-komputer który miał zakodowane współrzędne na Coursant i dość energii żeby wyliczyć dalszą trasę. Mieliście swój własny ekwipunek - a to już coś. Deszcz powoli przestawał padać. Czy da się naprawić statek? Czy dolecicie? Cóż - pora brać się do roboty:
- Dobra, bierzmy z tego statku co się da i spróbujmy nawiązać łączność albo poszukać śladów jakiejś cywilizacji albo naprawić tę kupę złomu...

Na płachcie leżało kilkaset nieprzydatnych kredytów,zapas amunicji, komunikatory krótkiego zasięgu, miecz świetlny, kilka ogniw zasilających hipernapęd obok...
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.

Ostatnio edytowane przez one_worm : 16-11-2010 o 08:50.
one_worm jest offline  
Stary 16-11-2010, 10:00   #2
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
No tak, wycieczka do ładowni nie była najlepszym pomysłem, jak się później okazał wybuch był tam najsilniejszy bo ładunki były w pomieszczeniu tuż za ładownią, przy hipernapędzie. Tak czy tak, Arden tylko swojemu niezwykłemu refleksowi i umiejętności posługiwania się mocą, zawdzięczał, że nie dostał, któraś skrzynką głowę, co kończyło by się zapewne jego śmiercią. I tak oberwał, ale to był wynik upadku, a nie latających po całej ładowni skrzynek. Teraz kiedy wszyscy żywi już wyszli, i zastanawiali się, co teraz zrobić, Kaylet spojrzał, na to co udało im się odzyskać. Jego wzrok spoczął na mieczu martwego jedi. Wyciągnął rękę i sięgnął po miecz, kiedy go obejrzał zobaczył, że nie ma włącznika, a więc broń wojownika, przełącznik był wewnątrz i włączał się go mocą.



Uniósł miecz na wysokość oczu uruchomił go, a ostrze zalśniło błękitem i rozeszło się ciche buczenie. Przez chwilę patrzył na światło rzucane przez ostrze, po czym je wyłączył i przypiął do jednego z magnetycznych punktów na zbroi. Właściwie to położył miecz na zewnętrznej części prawego uda, a on się tam trzymał.
- Musimy odnieść ten miecz jedi, dla nich to ważne. - powiedział głosem dziwnie nie pasującym do najemnika. W tym głosie było poczucie powinności. Szybko jednak się opanował i powiedział już normalnie, mocno i wręcz rozkazująco - Dla nich będzie to dowód na prawdziwość naszych słów i dostaniemy umówioną kasę. Data pad też nam w tym pomoże, a to lepsze niż dźwiganie ciała. - Rozejrzał się i stwierdził. - Mamy dość zapasów, aby spróbować naprawić statek, a jak nam się nie uda to ruszyć w poszukiwaniu jakiejś cywilizacji. Czy jesteśmy w stanie nadać komunikat? - zapytał technika - Znam kilka kodowanych kanałów do zaufanych ludzi, którzy mogą nam załatwić transport, albo powiadomić jedi. -
 
deMaus jest offline  
Stary 16-11-2010, 10:50   #3
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
Statek rozbity, nadzieja na powrót po części również...Ale żyjesz, to najważniejsze. Kiedy Lucien dał radę wygrzebać się z wraku, zaczął przeszukiwania przydatnych rzeczy, w końcu na tej planecie, można było się wszystkiego spodziewać. Kiedy to udało się wyszukać sporo kredytów, miecz świetlny oraz amunicje. Niektórzy zaczęli układać Ciała, ale czy był sens ? Martwi już im nie pomogą - a czas był priorytetem.

Lucien złożył ręce za plecami, po czym zaczął przyglądać się towarzyszą, aż wnet jeden z nich, sięgnął po miecz świetlny, ot krótka prezentacja po czym zaczął mówić o powinności względem Jedi. Najemnik zakrzywił usta, po czym dopowiedział.
- Nie chce być nie miły czy też uważany za osoba dla której powierzchowne jest zaufanie, ale skoro teraz Jedi nie żyje, nie lepiej było by oddać to urządzenie separatystą ? W Końcu skoro Republika była by w stanie zaoferować taką sumę...Ale co kolwiek zrobimy przede wszystkim, musimy się stąd wydostać...

Wtedy to podniósł swoją broń, przyglądając się jej dokładnie. Jednak znów jego wzrok przeszedł na płachtę.
 

Ostatnio edytowane przez Cao Cao : 16-11-2010 o 11:03.
Cao Cao jest offline  
Stary 16-11-2010, 11:02   #4
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Po pierwsze nie słyszałem aby separatyści skupowali miecze jedi - odpowiedział, - po drugie to zapasów mamy dużo, a po trzecie dla separatystów, ten datapad może być cenniejszy. Przy czym, aby to wiedzieć musielibyśmy go naprawić i zdekodować. -

Odczekał chwilkę, i dodał,
- Nie ma też co się teraz oddalać, za chwilę się ściemni, a w tej dżungli mogą być dość groźne zwierzęta. Mówiąc brutalnie miejmy nadzieję, że ciała, które zabrała woda odciągną je od nas. Ale i tak powinniśmy dziś skorzystać z osłony jaką daje nam wrak statku. - Spojrzał na technika - jeśli mamy jakieś czujniki ruchu, to też można by je rozstawić. W drogę najlepiej wyruszyć rano. -
 
deMaus jest offline  
Stary 16-11-2010, 11:17   #5
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
- Dobrze wiesz że nie miałem na myśli miecza świetlnego. Dla mnie możesz go sobie zachować, gdyż mam wrażenie że nikomu się nie przyda, ostatecznie jako trofeum, ale co warte jest trofeum którego sami nie zdobyliśmy ?

Mężczyzna odsunął się trochę na bok przyglądając się jeszcze chwilę zapasą. Po czym usiadł na wraku, przymykając oczy.

- Jak coś zdecydujecie, poinformujcie mnie...
 
Cao Cao jest offline  
Stary 16-11-2010, 12:51   #6
 
tigerRusty's Avatar
 
Reputacja: 1 tigerRusty nie jest za bardzo znany
- Nie. - Cathar odpowiedział Ardenowi dopiero po chwili, czekając aż skończy wymianę zdań z Lucienem. Mówili o broni energetycznej, teraz znajdującej się w posiadaniu człowieka w zbroi. Bardzo interesująca rzecz, Trash będzie musiał potem zapytać ich o nią.
Do tej pory oglądał poszycie statku, uświadamiając sobie, że nie było w nim wiele dziur umożliwiających dostęp do środka, prócz, naturalnie, istniejących już wcześniej wejść.
- Nie da rady skontaktować się nawet z tobą, jeśli urządzisz sobie kilkunasto kilometrowy spacer. Jakkolwiek nie sądzę, żebyśmy dali radę to naprawić, siedząc w miejscu.. Hipernapęd ewidentnie potrzebuje nowych części. Przy okazji, wygląda na to, że ktoś nam tam zainstalował nową. Taką wybuchową. W stylu tych, co ściągają statki z orbity na powierzchnię planety - nasze szczęście że nie w kawałkach.. Choć mogło to być zamierzone działanie sabotażysty, znaczy podłożyć to tak, żebyśmy przeżyli. Ładunki były podłożone dość umiejętnie. - rozejrzał się po wszystkich. Miał nadzieję, że podejrzenia, które w końcu się na pewno obudzą, nie spadną na niego jako mechanika.
- Nie naprawimy tego siedząc w miejscu, to pewne, ale też nie opuszczałbym statku od razu. Powinniśmy go połatać i zapewnić sobie schronienie w środku. Cokolwiek żyje na tej planecie, nie chciałbym spać przy otwartych oknach.. Chyba nie ma też sensu próbować nadawać czegokolwiek. Bezpieczniej chyba przepatrzeć teren wokół..
Zastanawiał się, co robi na zewnątrz. Siedział na deszczu chyba tylko dlatego, że i reszta opuściła wrak. - Może pogadamy w środku?
 
tigerRusty jest offline  
Stary 16-11-2010, 20:47   #7
 
Delta's Avatar
 
Reputacja: 1 Delta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znanyDelta wkrótce będzie znany
Wrak statku wyglądał wyjątkowo posępnie w gęstych strugach deszczu, nienaturalnie przechylony i powyginany od zderzenia z ziemią oraz okolicznymi drzewami. Płyty pancerza gdzieniegdzie pokrywała cienka warstwa czerni, w miejscach gdzie tarcze energetyczne niewytrzymały temperatury towarzyszącej zdecydowanie zbyt szybkiemu przechodzeniu przez atmosferę planety, sam kadłub wyglądał jednak na względnie nieuszkodzony. Nie licząc oczywiście ogromnej dziury ziejącej w części, gdzie kiedyś była ładownia i jeden z silników.
"Chyba wykorzystałem zasoby szczęścia na najbliższą dekadę."- przemknęło przez myśl Linthowi, gdy powiódł spojrzeniem po długim szlaku połamanych drzew i spalonej ziemi, jaki zostawił po sobie awarynie lądujący statek. "Albo jestem bardziej zajebisty niż myślałem, chociaż nie wiem co mnie bardziej przeraża."
Sam fakt, że ta kupa złomu była w jednym kawałku wydawał się cudem, nie mówiąc już o tym, że być może będzie jeszcze w stanie latać, o ile zdobędą odpowiednie częśći i sprawnego mechanika, który poskłada to wszystko w jedną całość. I chociaż Linth bardzo chciał wierzyć w drugą wersję ich ocalenia, musiał niechętnie przyznać przed sobą, że przynajmniej połowę zawdzięczali sporemu szczęściu.
Odgarnął wierzchem dłoni mokre włosy opadające na oczy i odwrócił się od pogorzeliska, chowając ręce do kieszeni długiej, skórzanej kurtki oraz spoglądając na tych co przeżyli oprócz niego. Wszyscy wyglądali na względnie spokojnych i trzeźwo myślących, co było już pierwszą pozytywną rzeczą; drugą był fakt, że byli dobrze uzbrojeni, przynajmniej w porównaniu do niego. Odruchowo pomyślał o swoim blasterze przypiętym do paska, skrzętnie czyszczonym, zadbanym... i nieużywanym od dłuższego czasu. Rozmawiający nieopodal ludzie nie sprawiali wrażenia takich, którzy nie potrafiliby korzystać ze swojego arsenału, a co więcej, sądząc po opinii ich pracodawcy, wręcz przeciwnie. Była jeszcze co prawda błękitnoskóra Twi'lek, na którą Linth zwrócił uwagę już wcześniej oraz... no właśnie, Cathar. Linth nie był pewien co o nim myśleć. Zawsze był przekonany, że Catharzy mają ogony.
Pochłonięty rozmyślaniami, słuchał wymiany zdań pomiędzy mężczyznami jednym uchem, ale gdy usłyszał wzmiankę o ładunku wybuchowym w jednym z napędów, momentalnie się zainteresował.
-Wiedziałem, że to nie awaria silników. Głupi Jeavins.- mruknął do siebie pod adresem nieżyjacego drugiego pilota, odchodząc od statku i podchodząc do pozostałych, omijając szerokim łukiem niewielką kałużę-bajorko, która stanęła na jego drodze.
-Wątpię, żeby ten kto podłożył ładunek, oczekiwał, że to przeżyjemy, szczególnie jeżeli mówisz, że to robota profesjonalisty.- odpowiedział na słowa Trasha, zwracając się w jego stronę.-Awaryjne lądowanie z przestrzeni na powierzchnię planety z niesprawnymi repulsorami oraz znaczną częścią pozostałych napędów przypomina awaryjne lądowanie kometą, więc oczekiwanie na ocalałych jest w większości przypadków stratą czasu. My mieliśmy szczęście.- potwierdził słowa Cathara, krzywiąc się i podsuwając wyżej kołnierz, gdy kilka kropel deszczu spłynęło mu po karku.-No, i mnie.- zakończył nieskromnie.
Propozycję wejścia z powrotem do statku skwitował kiwnięciem głowy, ruszając do środka. Miał już powyżej uszu moknięcia na zewnątrz.
 
__________________
"I would say that was the cavalry, but I've never seen a line of horses crash into the battle field from outer space before."
Delta jest offline  
Stary 18-11-2010, 10:48   #8
 
Sarabanda's Avatar
 
Reputacja: 1 Sarabanda nie jest za bardzo znany
Tessa powoli dochodziła do siebie po przyprawiającym o mdłości przenoszeniu zwłok. „Nie znoszę widoku krwi! Czuję się jakbym połknęła nogę banthy... Ale nie mogłam ich tak beztrosko zostawić na poniewierkę. Tyle czasu ze sobą spędziliśmy – należy im się chociaż tyle.” Wróciła do pozostałych. Dyskretnie rozpoznała czy komuś nie powinna pomóc. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Nawet Arden z rozwaloną głową miał się już całkiem w porządku i ze stoickim spokojem przeglądał ocalałe przedmioty. Jego uwagę przykuł miecz świetlny. Delikatny drwiący uśmiech pojawił się na twarzy Tessy. „Możesz to odłożyć, i tak nie dasz rady włączyć, już go przeglądałam. CO?! Ale jak.. ?!” Oczy jej niemalże wyszły z orbit, widząc wysuwającą się klingę. Szybko się jednak zreflektowała i starała przybrać kamienny wyraz twarzy. Jej wrodzona czujność teraz się podwoiła. „Muszę się ogarnąć, czas jest na wagę złota.” Bedąc w szoku przestała odczuwać deszcz. Przypomniała sobie o nim dopiero gdy zaproponowano przejscie na statek. Strząsnęła wodę z wrażliwych lekku i niezwłocznie ruszyła za Trashem.
- Zgadzam się. Ktoś może chcieć nas odwiedzić i najpewniej wpierw skieruje się na statek. Nocna wyprawa w tak gęstą i nieznaną dżunglę to pewna śmierć. Pozostanie na statku – tylko prawopodobna. Wystawimy warty i nie damy się zaskoczyć. Zresztą nawet nie mamy pewności czy nasz sabotażysta (bądź sabotażyści) rzeczywiście chcą tu na nas zapolować. I czy zdaje sobie sprawę z kim ma do czynienia...
 
__________________
Strach wiedzie do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia...

Ostatnio edytowane przez Sarabanda : 18-11-2010 o 15:23.
Sarabanda jest offline  
Stary 19-11-2010, 09:46   #9
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Arden:- Ładunki? to zmienia postać rzeczy, - mówił wchodząc za radą Trash’a do pojazdu, co prawda jemu deszcz nie przeszkadzał, bo miał na sobie swoją zbroję, a zatem był w dużym stopniu zabezpieczony przed takimi wpływami. W końcu udało mu się przeżyć w ładowni z dziurą podczas przejścia przez atmosferę, tuż po wybuchu. Chwalił w duchu konstruktorów tego pancerza, bo w dużej mierze zawdzięczał, życie temu, że uszczelniany hełm pozwalał przeżyć kilkanaście minut w próżni. - zwłaszcza, kiedy wziąć pod uwagę, że jest tak jak mówisz i mieliśmy przeżyć. Mamy dwie opcje, albo się stąd zmyć szybko, albo zrobić zasadzkę, na tych, którzy tu przylecą nas szukać. Tak czy tak planowałbym w takim razie przejęcie ich statku. - zrobił pauzę i dodał - oczywiście to ktoś z nas może być sabotażystą, ale chwilowo bym się wstrzymał z osądzaniem.

Trash:- O ile ktokolwiek przyleci. Byłby to jakiś dowód na istnienie cywilizacji tutaj, choć równie dobrze planeta może być całkiem niezamieszkana - odparł Trash, idąc obok.

Arden:Dlaczego spotykam tylko idiotów przemknęło mu przez myśl.
- Mam na myśli, że przyleci tu sabotażysta, niekoniecznie z tej planety. Skoro nie chcieli niszczyć statku, to pewnie chcieli coś odzyskać ze statku, więc pewnie za jakiś czas się pojawią. Chyba, że ich wybuch miał być silniejszy, a coś poszło nie tak. - Zastanowił się, czy jego obecność w magazynie, i to, że zasłonił się mocą przed płomieniami wychodzącymi z komory napędu, mogło zatrzymać wybuch na tyle, że nie rozerwało całego statku, ale to było wielce nieprawdopodobne.

Trash przytaknął Linthowi, gdy ten mówił o rozbijaniu się, i drugi raz gdy mówił o szczęściu. - Miejmy nadzieję, że szczęścia starczy nam jeszcze na trochę - mruknął.- Ale ta bomba.. Ktokolwiek ją podłożył, nie miał na celu całkowitego zniszczenia statku. Nie wygląda mi to na błąd w sztuce. Ktokolwiek przyleci, będzie oglądał statek, a ewentualnych ocalałych - nas - zabije lub przekona, że to nie on.. Tylko co, do licha, takiego wartościowego w tym statku? Mamy coś ukryte? Bez sensu, bomba na tyłach, przód uderza o grunt, gdzie tu coś ukryć tak żeby nie zniszczyć...

Tessa:- To nie ma sensu... Skoro wdarcie na statek i podłożenie bomby nie stanowiło dla nich problemu to gdyby chcieli coś ze statku, po prostu by to zabrali. My nic nie wiemy, więc to nie o nas im chodzi. Jeżeli rzeczywiście nie zamierzali nas zabić to musiało im chodzić o naszego Jedi... Albo o jego datapad! Powinniśmy się spodziewać gości w najbliższym czasie... Proponuję wystawić warty i czym prędzej się wziąć za robotę - czas nie jest naszym sprzymierzeńcem!

Zmrok zapadł szybko, wiele pytań pozostało bez odpowiedzi. Raczej należałoby powiedzieć, iż żadna nie udzielona. Staraliście utrzymać się warty co okazało się względnie proste - nikt nie spał. Nikt nie spał bo lało, nikt nie spał bo w żyłach nadal buzowała adrenalina, która mówiła przemęczonemu wrażeniami organizmowi "Działaj, działaj!". W reszcie nikt nie spał bo w nocy dżungla zaczęła żyć własnym życiem i wszystko co tylko mogło wydawało odgłosy, raz pohukiwania, raz warkot. Do tego jakieś cholerne owady, które były wszędobylskie i ciekawskie. Świt nastał tak samo nagle jak noc. Kilka chwil i w dżungli nastała szerów, mgła i błoga cisza...przerwana kanonadą dźwięków. "Cholerne ptaki drą mordy"- pierwsza myśl Tessy i zapewne połowy zaspanych osób. Rano uzupełniliście energię i zjedliście jakieś śniadanie. Z nadejściem dnia wszystko wydawało się prostsze. Jednak nie było...

Trash
Skoro świt wstałeś i od razu zabrałeś się do roboty. Nie sądziłeś, że zniszczenia są aż tak olbrzymie. Naprawa statku, posiadając części zajęłaby ci kilka miesięcy. Części których nie posiadasz. Wedle Twojej oceny lepiej będzie poszukać statku na tej planecie. Jednak są też dobre wiadomości. Ten statek można wykorzystać jako zapasowe części gdyby udało się znaleźć jakiś statek w miarę funkcjonalny. Przynajmniej na tyle zda się ten wrak.

Wszyscy
Trash podzielił się z wami swoim odkryciem. Decyzja zapadła szybko i była jedyną możliwością, przynajmniej na tę chwilę - przeszukać okoliczne tereny. Postanowiliście, iż każdy z was weźmie komunikator i pójdzie kawałek w jedną stronę i wróci. Będziecie iść parami. Tak bezpieczniej. W razie czego nie zgubicie się. Na wszelki wypadek wzięliście racje na jeden dzień, tak tylko na wszelki wypadek i ruszyliście - mieliście spotkać się po południu przy wraku. Tessa miała pozostać i pilnować mienia. O ile poszukiwania czegokolwiek spełzły na niczym o tyle...

Trash i Arden

Znaleźliście jakiś kopiec w okół walały się zmurszałe kamienie. Były one ociosane i to dość umiejętnie. Cały kopiec był niewielki w okół były resztki muru i właśnie te resztki muru... Cywilizacja! Na pewno są tu jakieś formy życia z jakąś cywilizacją, być może techniczną. Tak czy inaczej coś znaleźliście...

Lucien i Linth
po powrocie do obozu zauważyliście jakieś...strzały. Po chwili osłony statku wyłączyły się. Były ustawione na automatyczne wyłączenie. Tessa gdzieś zniknęła.

Tessa

Biegłaś za agresorami, jakimiś ludźmi, którzy ostrzelali wrak statku. Nie dość, że noc nie była najlepsza to jeszcze jakieś dzikusy strzelały do statku i do Ciebie. Co chwilę traciłaś ich z oczu tylko po to by zobaczyć kolejnego dzikusa z łukiem. Chyba kilku z nich trafiłaś z blastera. Tak czy inaczej dobiegłaś na polanę, a tam była wioska owych dzikusów. Gdy tylko Ciebie zobaczyli, przybiegli i zaczęli bić pokłony. Jakiś człowiek z czaszkami przy pasie i zwykłej lnianej przepasce odwrócił się do swych ludzi i potrząsając rękoma zaczął wykrzykiwać coś jakby:
- Nera, Nera! Taladi bi czum bóg taladi re nakum! Askalipja! Askalipja!
Rozpoznałaś dwa słowa, po pierwsze bóg, a po drugie nera. W Twoim języku znaczyło to brat...
Oni w tym czasie pokorni bili pokłony, a kobiet zaczęły przynosić owoce i w koszach stawiać pod Twoimi nogami... Byłaś poza zasięgiem komunikatora.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 22-11-2010, 22:36   #10
 
tigerRusty's Avatar
 
Reputacja: 1 tigerRusty nie jest za bardzo znany
Mur. Kopiec. Ruiny mogą należeć tak samo dobrze do społeczności, która od dawna nie egzystuje już na tych terenach, jak do istot, których przedstawiciele mogą się zlecieć niedługo by zobaczyć, co rąbnęło tuż obok zabytkowego kopca. Trash rozglądał się za jakimikolwiek śladami: może ktoś to niedawno oglądał, może na przykład znajdzie ślady ogniska po młodzieży, która postanowiła parę nocy temu zabalować przy klimatycznych murach, albo jakiś historyk czy choćby turysta odwiedził to miejsce, zostawiając trop swym pojazdem.. Cathar widział w życiu niejedno i nietrudno było mu wymyślić kilka rzeczy, których mógłby się spodziewać w podobnym miejscu.
Nie było jednak sensu zatrzymywać się przy tym na dłużej, zawsze można wrócić później i obejrzeć dokładniej. Mechanik dużo chętniej zobaczyłby coś z trochę bardziej przetworzonych materiałów, miał też nadzieję, że Lucien z Linthem znaleźli choćby coś w rodzaju wysypiska lub istot rozumiejących basic i potrzebę odlotu rozbitków.
- Co o tym myślisz? - zapytał Ardena, nim się nie oddalili od kopca.
 
tigerRusty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172