lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Science-Fiction (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/)
-   -   [Sci-Fi][Storyteling] Sub-Zero (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-science-fiction/9510-sci-fi-storyteling-sub-zero.html)

Kenny 10-12-2010 21:06

[Sci-Fi][Storyteling] Sub-Zero
 


[Krążownik Międzygalaktyczny Centauri.][30 Grudnia 2015][Sala odpraw]

-Witam zgromadzonych tutaj ludzi.
Przy stole siedziało siedem osób.
-Mamy niebywały problem. Podejrzewam że każdy z was już to wie.
Staruszek spojrzał się na każdego z tutaj siedzących i wziął do ręki mały chip.
-Tutaj są wszystkie dane zgromadzone na temat problemu który bardzo szybko się rozprzestrzenił.
Mężczyzna włożył chip do małego otworu w stole. Wszystkim zebranym ukazał się hologram planety. Była ona pokryta lodem.
-Oto planeta "Zero". Jest to planeta położona w pasie Gref. Najdalej położona planeta od centrum naszej galaktyki. W ostatni czasie padła ofiarą nieznanego nam agresora. Niewiele o nim wiemy. Jedyną informacją jaką wiemy jest to że przejmuje kontrole nad umysłami tamtejszych mieszkańców. "Zbieraczy". Są oni jedną z bardziej rozwiniętych ras w galaktyce przez co są wymagającymi przeciwnikami. Zebrało się was pięć osób którzy są chętni walczyć z wrogiem. Jedni z was są wojskowymi inni najemnikami. Nie robi to różnicy.
Starzec spojrzał się na hologram po czym wskazał na młodego człowieka siedzącego przy stole.
-Chciał bym przedstawić wam Technika Bob'a. Będzie pomagał wam na statyku. Jest naszym specem od techniki.
Chłopak wstał i ukłonił się z gracją przed pozostałymi.
-Miło mi poznać.
Usiadł a staruszek kontynuował.
-Natomiast ten tutaj.
Starzec wskazał na młodą kobietę o pięknych blond włosach i niesamowitym uśmiechu.
-Jestem Amanda. Wasza pomoc medyczna.
Amanda mrugnęła swoimi niebieskimi oczami.
Chwilka bo nie rozumiem. Skoro będziemy cały czas na tamtej planecie.
Mężczyzna wskazał na hologram.
-To po co nam technik i pomoc medyczna.
Hologram znikł. A staruszek odwrócił się i zaczął iść w kierunku drzwi.
-Zapraszam za mną.
Wszyscy wstali i udali się za staruszkiem. Szli korytarzem. Po prawej stronie znajdowały się okna przez które widać było kosmos.
-Ach. Jakie to piękne.
Szepnęła cicho Amanda. Weszli do ciemnego hangaru. Staruszek klasną w dłonie a w hangarze zapaliło się światło.
-Przedstawiam wam Prototyp "Valkirie RM-3". Statek do waszej dyspozycji. Jednak na mnie już czas. Jackob was oprowadzi po statku gyż już go widział.
Staruszek wyszedł a Jackob wszedł do statku.
-No co.? Zapraszam.
Pozostali weszli do środka. Znajdowali się w śluzie powietrznej. Coś błysnęło. Jackob wszedł do środka.
-Proszę bardzo. Mamy tutaj centrum sterowania statku. Jest ono jeszcze puste ale jutro przed wylotem będzie tutaj dużo ludzi.
Przeszli dalej. Ich oczom ukazał się duży stół z kokpitem po jednej stronie.
Centrum dowodzenia.
Chodzili tak po całym statku a Jackob przedstawiał im co jest w danym miejscu.

________________________________________________
[To All]

Opiszcie gdzie i jak wyglądać będą wasze pokoje na statku.

Imuviel 12-12-2010 21:58

Vivitich skrzyżował ręce na piersi.


Stare, poszarpane ubrania swobodnie wisiały na chudym tarkanoidzie, łańcuch był owinięty wzdłuż nadgarstka. Wyprostować kciuk, zgiąć palec wskazujący i wystarczy delikatny choćby ruch zamienił się w broń, gotową do...
-Witam zgromadzonych tutaj ludzi.
Vivitich przekręcił lekko głowę. Ludzi?
Nagle coś zabuczało i znikąd pojawiła się niewielka lewitująca kulka.
Sly cofnął się o krok, krótkie ciemnozielone futro stanęło dęba.
Wciąż nie mógł pojąć mechanizmu jak ludzie zdołali sprawić by znikąd pojawiło się, ot tak, coś.
Nie raz, nie dwa „widmowe obrazy” okazywały się być prawdziwe i czasami dotkliwie bolesne.

Kulka, obraz planety skutej lodem, unosił się nad stołem.
Człowiek o jasnych włosach cały czas mówił, a im dłużej mówił, tym bardziej Sly skupiał swoją uwagę na czymś innym. Wszystko w tym pomieszczeniu pachniało. Pachniał starzec, lekko gorzką esencją, słodką delikatną wonią odznaczała się młoda kobieta. A istoty z którymi tu przyszedł po prostu biły nijakim zmieszanym ze sobą zapachem. Tarkanoid zmarszczył nos, po czym przyjrzał się swoim przyszłym towarzyszom.
A niech to, on sam swój brak urody nadrabiał zdolnościami co chwaliło się szczególnie w jego plemieniu, lecz chyba istniała jakaś granica złego humoru bogów!


Zebrani przeszli dalej. Przechodząc korytarzem natrafili na niesamowity widok.
Za szybą migotała niezliczona ilość gwiazd, gdzieniegdzie widać było drobne łuny kolorów.
Vivitich poczuł się nagle jak mały szczeniak.
I statek, potężna maszyna, którym mieli lecieć pomiędzy te gwiazdy.


Potem mężczyzna, zwany przez staruszka Jackobem oprowadził ich po statku.
Sly choćby chciał nie był w stanie zapamiętać tylu nazw na różne mechanizmy, części statku...
Gdy Jackob zapytał o zakwaterowanie, tarkanoid wydał z siebie charknięcie:
- Gdzie...jest....ciepło.


Maszynownia była skryta w mroku. W samym pomieszczeniu było sucho, ale przynajmniej było tu cieplej niż na innych poziomach statku. I sieć rur, rzucających zmyślne cienie, pomiędzy którymi można by się ukryć. Lub zasadzić.
Sly znalazł kąt z którego mógł obserwować wejście do maszynowni. Ściągnął z siebie koszulę i rzucił na ziemię. Coś brzęknęło. Z fałdów materiału wyciągnął niewielką srebrną kulkę zawieszoną na sznurku. Medalion odbijał jego pokrytą delikatnym futrem jakby mchem twarz, groteskowo wykrzywioną w odbiciu, i czarną niechlujną grzywę.
Tarkański łowca przypomniał sobie o domu.
Medalion miał symbolizować następce wodza plemienia, Viviti.
Ale teraz nie było żadnego wodza, żadnego następcy.
Były teraz trupy i były samice pozostawione same ze szczeniakami. Był Murtul, brat Sly'a, który pierwszy się wyrwał przed szereg, wyrwał się na ludzi gryzących ich ziemię...
Sly powoli rozwinął łańcuch i rzucił niedbale na podłogę.
I w końcu zrozumiał


Teraz to paskudne, cuchnące miejsce musiało posłużyć mu za... dom.

valtharys 13-12-2010 11:07

Mierzący ponad sto osiemdziesiąt centymetrów mężczyzna spokojnie stał w milczeniu i palił papierosa. Zaciągał się bardzo głęboko a z jego nozdrzy wylatywał gęsty, czarny dym. Jego wzrok przykuła kobieta, tak więc słowa staruszka przelatywały tylko przez jego umysł. Wpatrywał się w nią swoimi niebiesko-czerwonymi oczami i zastanawiał się...Mężczyzna miał na sobie długi szary poniszczony płaszcz, w którym wyglądał jak jakiś włóczęga co nie ma swojego domu.
Gdy wszyscy się ruszyli za „dziadkiem”, podążył i on. Kiedy weszli do hangaru a światła rozbłysły ukazując statek w pełnej krasie, Xynthos rzucił tylko krótko:

- Fajne cacko, ciekawe co to potrafi.. – pytanie było raczej retoryczne, i nie oczekiwał na nie odpowiedzi

Xynthos przestał zajmować się z niewiadomych przyczyn już Amandą, bo tak się przedstawiła kobieta a zaczął skupiać się na misji. Gdy w końcu Jackob pokazał im cały statek, czas było zająć jakąś miejscówkę do wypoczynku. Xynthos wybrał kajutę najbliższą hangaru, tak by miał do niej blisko. Pokój był dość mały, bez zbędnych luksusów. Zwyczajna łóżko z twardym materacem i kocem. Jako Xyntholianin nie potrzebował niczego więcej by wypocząć. Poza łóżkiem w pokoju znajdowała się szafa w której mógł trzymać swoje „nie-robocze” ubranie a także stół na którym położył dość dużych rozmiarów torbę ze swoim sprzętem. Były sierżant rozsunął ją i zaczął sprawdzać swój ekwipunek. Zdjął również płaszcz i odpiął przypięte do boków ku krisy.
Wojna była jego całym życiem. Na niczym innym się nie znał. Kobiety ostatnie przygoda jaką pamiętał to ta z młodą brunetką w burdelu która chciała go potem zabić za zegarek. Od tamtego czasu unikał kontaktów fizycznych chociaż może dlatego, że ostatnie miesiące spędził w celi dwa na dwa czekając na kulę w łeb…ale to przeszłość. Teraz wysłali go na jakąś samobójczą misję… Planeta zimna.. może być ciekawie.

Xynthos zajął się sprawdzaniem sprzętu. Każdy magazynek jeszcze raz napełnił. Broń dokładnie sprawdził. Wszystko to mu szło mechanicznie, jakby ktoś go od wczesnego dzieciństwa zaprogramował. Ręce same wykonywały ruchy a umysł najemnika tylko rejestrował fakty. Gdy skończył spakował sprzęt do torby i wyjął kolejnego papierosa i postanowił przejść się po statku…

lauerhill 13-12-2010 20:13

Czternaście godzin lotu i zaraz na odprawę… Heh... Powinienem chyba przywyknąć... - Pomyślał, gładząc naznaczoną siwizną brodzę. Szare, przekrwione ze zmęczenia oczy utkwił w wirującym hologramie i od niechcenia słuchał słów starca, cała sytuacja wydała mu się dziwnie znajoma.

28 lipca 2144 rok [Krążownik Argo VI]
Błękitna poświata hologramu tworzyła niezwykłe iluminacje w zetknięciu z wyposażeniem sali odpraw. Na podwyższeniu po środku sali stał CAG rozdzielając zadania bojowe na kolejny dzień wojennej zawieruchy.
- … Skrzydło Myśliwskie “Szpon” zajmie pozycje w kwadracie AVD1438 w oczekiwaniu na wychodzący z nadprzestrzeni prom “Tyberiasz”. W wypadku napotkania oporu zniszczyć prom i wycofać wedle standardowych procedur do floty. - Kapitan na chwilę przerwał poluźniając kołnierzyk munduru. - Klucz pod dowództwem Von Velbranda proszę o pozostanie. To wszystko...
CAG zaczekał aż wszyscy pozostali piloci opuszczą salę i podjął na nowo.
- Panowie na was czeka bardziej, że tak to ujmę delikatna robota. Oto pułkownik Maelis z Wywiadu. Tymczasowo to on dowodzi waszym kluczem.
- Witam i od razu przejdę do rzeczy. W centralnej części mgławicy Alaska 3 znajduje się stacja kosmiczna Zebra. Jest to punkt przerzutowy dla uchodźców chcących wesprzeć siły nieprzyjaciela. Waszym zadaniem jest zniszczenie stacji. Mamy nadzieję, że zniechęci to tych cholernych nieludzi do wstępowania w szeregi wroga...



Z zamyślenia wyrwał go nagłe zniknięcie hologramu. Starzec prowadzący odprawę znikał właśnie w drzwiach, a pozostali jej uczestnicy podążyli za nim. Na korytarzu dobiegł go damski głos, z początku myślał, że śni, nim nie dostrzegł wśród nich młodziutkiej blondynki. Gdzieś przed nimi zabłysło światło.Oczy Hugona zabłysły, a twarz rozpromienił zawadiacki uśmiech.
- Kolejny galaktyczny dom Valkirie RM-3, ciekawe ile jeszcze dożyje... - mruknął pod nosem.

Zwiedzanie statku zajęło trochę czasu. Von Velbrand musiał przyznać, że w porównaniu do jednostek Koalicji, które w najprzychylniejszy sposób, można by nazwać wiekowymi, Valkirie robiła niesamowite wrażenie. Jacob opowiadając o kolejnych pomieszczeniach zachowywał się niczym doskonały sprzedawca nieruchomości świadomy wad projektu, lecz przedstawiający wyłącznie jego zalety. Gdy przyszło do wyboru kajut były komandos poczekał, aż wszyscy inni wybiorą sobie lokum, po co się wyrywać, poza tym to akurat posunięcie bardzo strategiczne. Dowiesz się gdzie mieszkają wszyscy, lecz tylko nie liczni wiedzieć będą, gdzie zamieszkasz ty.

Velbrand nie chciał kajuty jako takiej, jednak mimo usilnych starań, nie udało mu się zaszyć w jakimś cichym koncie magazynu uzbrojenia. Wybrał więc wiedziony życiowym doświadczeniem, wszak niemal całe życie spędził na pokładach jednostek Floty Koalicji, kajutę z której jest blisko zarówno do mesy, jak i do łazienki. Pomieszczenie nie było może zachwycające, jednak na pewno o wyższym standardzie niż ten, do którego przywykł. Łóżko, szafka, biurko i prawdziwy fotel, jak by się dobrze zastanowić, to nigdy od czasu gdy został oficerem i zaczął mu przysługiwać w kajucie fotel, nie miał go jako takiego. Owszem czasem zdarzały się jakieś nadpalone i zmechacone, wymontowane z myśliwców, które szły na złom, czy wytwory na kształt pufy stworzone przez domorosłych inżynierów z resztek ścigaczy, czy motocykli repulsorowych. Rozpakował się, przejrzał dokładnie ekwipunek. Wiedział że wszystko jest na swoim miejscu i to w jak najlepszym porządku, nie mniej jednak tak nakazywał swoisty rytuał, wpojony mu przez armie. Gdy skończył, zaczął dokładne badanie pomieszczenia. Sprawdził każde miejsce, każdy zakamarek, w którym mogły znajdować się potencjalne pluskwy, podsłuchy i kamery. Nic nie znalazł. Dopiero teraz wymęczony zwalił się na miękki fotel.Wyciągnął z kieszeni nie wielką piersiówkę i pociągnął spory łyk.
- Pięknie kurwa..., pięknie.


Shawn 13-12-2010 22:09

Czarnoskóra postać przyklęknęła przy projektorze hologramu i spojrzała na jego obudowę.
- Solidna robota...
Wstał, spojrzał na staruszka i wyczuł jego zdenerwowanie. Był spięty, nawet bardzo. Odwrócił wzrok i zobaczył kobietę. Była przepiękna. Taka zgrabna, taka niewinna... Cudo... Wszystkie wydarzenia motały mu się po umyśle. Pragnął już odpocząć. Położyć się i po prostu zasnąć. Gdy usłyszał słowa, o oprowadzeniu po statku bezzwłocznie ruszył za swoim przewodnikiem, niejakim Jackobem.

Stał przed dużymi, stalowymi drzwiami. Widać było, że są utrzymywane w sprawności, lecz nie były czyszczone od dłuższego czasu. Jednak nie przeszkadzało to zbytnio Kerusianinowi. W warsztacie było gorzej. Nacisnął przycisk tuż obok wejścia i jego oczom ukazał się piękny widok. Przynajmniej dla jego oczu. Był to zwykły pokój. Stolik, dwa krzesła, łóżko i drzwi do toalety. NA ścianach wisiały przeróżne narzędzia, z szafy wysypywały się jakieś części, a w kącie stał warsztat rusznikarski. Był to prawdziwy raj dla technika zbrojeniowego.

Padł na łóżko i leżał tak myśląc o Elise. Jednak w miarę im dłużej leżał, tym bardziej odechciewało mu się spać. Wyjął więc swój komunikator, ustawił na fale AOF14,10, które były tajną linią pomiędzy nim, a jego przyjaciółką i szepnął:
- Elise? Słyszysz mnie? Halo?
Postawił na biurku komunikator i oparł głowę o poduszkę w oczekiwaniu na odpowiedź z ustrojstwa.

Kenny 14-12-2010 14:52

-Członkowie załogi "Zero" proszeni są o stawienie się w hangarze.
Był to głos sztucznej inteligencji zaprojektowanej specjalnie na potrzeby statku. Jackob wstał z łóżka i niespiesznym krokiem udał się w stronę windy.
-<ziew> Dlaczego tak wcześnie.? Nie dadzą się wsypać przed misją.
Jackob zahaczył o kuchnie z której wziął kubek gorącej kawy. Wszedł do windy i nacisną przycisk aby skierować się na piętro hangaru.
-Czekaj.!
Chłopak usłyszał słodki, kobiecy głos. Spojrzał w górę i zobaczył biegnącą do windy Amande.
-Cześć Amanda. Na które piętro.?
-Do hangaru. Mamy przecież odprawę prawda.?

Jackob spojrzał na ścianę na której to pojawiały się to znikały smugi światła. Stali tak bez słowa i przyglądali się ścianie.
-No jesteśmy.
Oznajmił wesoło Jackob jakby uwolnił się od czegoś naprawdę ciężkiego. Znajdowali się w dużym hangarze w którym znajdował się dość duży statek pomocniczy. Przez okna było widać piękną przestrzeń kosmiczną która otaczała ich statek. Z windy obok wyszedł Bob.
-Ekhem.! Jesteśmy tutaj gdyż chciał bym wam przestawić pewną niespodziankę.
Bob nacisną coś na pda a chwilę potem z ziemi wysunęło się 5 nakrytych przez kolorowe płachty przedmiotów.
-Jackob może ty zaczniesz. Twoje jest pod czarną płachtą.
Jackob podszedł do płachty i złapał ją niepewnie. Nie puszczając płachty obejrzał się na ludzi stojących za nim. Pociągną płachtę a z pod niej wyłonił sie piękny błyszczący skuter śnieżny.
-Jackob specjalnie dla ciebie. Prototyp.
Jackob usiadł na nim. Był to dosyć spory skuter. Był czarnego matowego koloru z pięknym smokiem ciągnącym się po prawej stronie wzdłuż buildu. Jackob złapał kierownice i włączył skuter. Jego silnik był tak cichy że prawie się go nie słyszało.
-Dobrze teraz reszta. Vivitich Zielona płachta. Raitar Żółta. Hugon niebieska. Xynthos czerwona.
___________________________________
[To all]
Opiszcie swoje pojazdy i przygotowanie do misji. Czyli wizytę w zbrojowni (tak na statku jest zbrojownia z której możecie wziąć dowolną broń). Co do pojazdów opiszcie ich wygląd i czym są. Gdyż to na nich będzie spędzona część przygody.

valtharys 16-12-2010 16:46

Nadszedł czas. Xynthos to czuł instynktownie, dlatego zabrał torbę z pokoju i ruszył do zbrojowni. Nie spiesząc się zaczął zakładać na siebie chitynowy czarny pancerz, sprawdzając jednocześnie czy wszystkie jego funkcje są włączone i działają prawidłowo. Na wysokości ud miał przymocowane specjalne pochwy w których umieścił swoje kukrisy. Z tyłu na pasku miał przymocowane dwa pistolety. Nim wziął karabin założył jeszcze na siebie biały, długi płaszcz, na który narzucił jeszcze plecak w którym była reszta jego wyposażenia. Xyntholianin wyjął kolejnego papierosa i zapalił. Poszukał zbrojmistrza, jeżeli ktoś taki był w ogóle na tej łajbie i poprosił o kilka granatów odłamkowych lub cieplnych. Jeżeli takowego człowieka nie było, Xyn postanowił sam się zaopatrzyć w takie dodatki. Zamierzał je w raz z kombinezonem, flarami, fajkami schować do plecaka. Maskę przyczepił czasowo do zbroi, potem zamierzał ją założyć. Magazynki zapasowe schował w pasie a resztę w specjalnych miejscach w plecaku.
Gdy weszli do Hangarów i zobaczył 5 przedmiotów nakrytych płachtą nie sądził że to mogą być skutery. Gdy Jackob ściągnął płachtę ze swojego Xynthos zaczął się dogłębnie przyglądać pojazdowi.

- Xynthos czerwona – te słowa wyrwały go z zadumy, więc podszedł i ściągnął płachtę

Najemnik uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył że otrzymał czarny czterokołowiec. Ciężki pojazd wyposażony w specjalne cztery koła przystosowane do jazdy zarówno w górach jak i w śniegu. Automatyczne wysuwane kolce pozwalające się utrzymać nawet na bardzo śliskiej nawierzchni. Pojazd wyposażono również w specjalne uchwyty na plecaki a także inne rzeczy. Xynthos obejrzał go dokładnie, po czym położył plecach przypinając go pasami. Uśmiechnął się ponownie i zaciągnął głęboko po czym rzekł:

- Ma ktoś do niego instrukcję obsługi ? – wysilił się na dowcip

Karabin przyczepił przy drugim boku, zabezpieczając go specjalnymi klamrami. Teraz był gotów do działań. Najemnik wsiadł na pojazd sprawdzając czy wszystko gra i wypuścił gęsty dym do góry.Następnie zajął się obserwacją reszty ekipy...

Shawn 16-12-2010 21:30

Zasmucony brakiem odpowiedzi Raitar wstał z łóżka, założył swój pancerz i włożył karabin do kabury na plecach. Amunicję poprzypinał do paska z narzędziami, a komunikator znalazł się w pokrowcu. Spojrzał jeszcze raz na pokój i wyszedł.

Odwiedził zbrojownie po tylko dwie rzeczy. Grubą kurtkę i gogle. Kurtkę z futrem założył na pancerz i zapiął, natomiast gogle zostawił założone na czoło. Ile sił w nogach biegł do sali, w której mieli się spotkać. Mijał krzątających się ludzi, drzwi do innych pokojów, kilka hologramów, aż doszedł do swoich towarzyszy. Ledwo złapał powietrze, kiedy usłyszał:
- Nareszcie jesteś! Dla Ciebie jest pojazd pod żółtą płachtą.
Z zaskoczeniem odsunął płachtę i spojrzał an swoje cudeńko. Dawno nie widział takiego skutera śnieżnego jak ten. Był cały biały, jedynie wyróżniał się panelem, który był czarny. Kiedy tylko Desantowiec usiadł i przekręcił kluczyk, maszyna zamruczała wesoło i włączyły się światła. Harklassi dostrzegł dwa małe działka wystające spod maski i przy kierownicy dwa przyciski. Zapewne spusty.
- Dziękuję.
Zwrócił się do Boba. Po czym przypiął karabin do boku swojego skutera i zaczął obserwować innych.

lauerhill 18-12-2010 00:40

Termodetonator zawisł przez chwilę w powietrzu, po czym majestatycznym łukiem powrócił do rąk ex. Komandosa. Zbrojownia zrobiła na nim wrażenie. Zresztą siedział tu od wczesnych godzin porannych, kompletując i sprawdzając sprzęt. Po raz kolejny od niechcenia sprawdzał listę potrzebnych gratów:

- Amunicja – Jest
- Termodetonatory zwykłe, błyskowe i z EMP – Są
- Miny - Są
- Apteczka – Jest
- Wkładki izolacyjne do kombinezonu – Są
- Maska neoprenowa na twarz – Jest
- Maska p – gaz, tak na wszelki wypadek – Jest
- Gogle o przyciemnianych szkłach – Są
- Dodatkowe wkłady balistyczne do kombinezonu – Są
- Noktowizor , termowizor i lornetka – Są
- Latarka – Jest
- Zestaw przetrwania – Jest
- Plecak – Jest
- Rakiety śnieżne – Są
- Raki i czekan – Są
- Czapka – Jest
- Dodatkowe ładownice – Są
- Uprząż i karabińczyki – Są
- 20 metrów liny – Jest
- Lightsticki – Są
- Flary i race – Są
- Racje żywnościowe i woda – Są
- Broń – Oczywiście Jest
- Granatnik - …

- Granatnik podwieszany do MK VI dostanę, no i amunicję do niego z ładownicami systemowymi do pancerza ? – Musiał przyznać że większość sprzętu pachniała jeszcze nowością. Z jednej strony to dobrze. Materiał jeszcze nie zużyty, ale nie ma to jak stary ekwipunek jeszcze z Koalicji. Na twarzy zagościł uśmiech będący niczym więcej, jak tylko wspomnieniem minionych dni.

"-Członkowie załogi "Zero" proszeni są o stawienie się w hangarze."
- Jak zwykle… ehhhh – mruknął sam do siebie… , dopiął kombinezon, poprawił pancerz i plecak. Złapał jeszcze broń już z granatnikiem , oraz zapas amunicji, po czym ruszył w kierunku hangaru. Sprzęt trochę ważył, ale nie wiadomo, kiedy może się przydać. Zbyt świeże zdawały się być jeszcze rany po stracie Grupy Szturmowej „Harpun”. Zginęli przez niego i nic nie mogło tego zmienić. Gdyby zabrał dodatkową łączność. Sprawdził wszystko przed misją, a tak… wszystko przepadło…

Gdy wszedł do hangaru Bob wspominał coś o niespodziankach.
- Do jasnej cholery…, jak ja nie lubię niespodzianek… - Pomyślał obserwując ze spokojem dalszy bieg wydarzeń.
„- Hugon niebieska…”
- Heh… , przynajmniej w barwach Koalicji – Jego twarz wykrzywiła się grymas, ni to uśmiechu, ni smutku, czy złości. Powoli zaczął odsłaniać płachtę, gdy ujrzał… coś o czym jeszcze nie dawno tylko czytał w ściśle tajnych raportach, które przewijały się przez jego ręce. Dokładnie zapamiętał ten fragment.

Wykorzystanie napędów repulsorowych w nowych modelach pojazdów patrolowych, może okazać się szczególnie niebezpieczne dla grup działających daleko od ugrupowań własnych, zwłaszcza na terenach pustynnych, czy lodowcowych, gdzie mobilność i łatwość przemieszczania się przeciwnika zwiększa ryzyko wykrycia grupy. Zastosowanie lekkich działek impulsowych, filtrów powietrza (pustynia), lub systemów grzewczych (lodowce), czyni z tych maszyn pełnowartościowego przeciwnika dla oddziałów specjalnych”

I oto stał przed nim Biało-Szary Ścigacz Śnieżny. Z sprzężonym działkiem impulsowym, systemem grzewczym silnika i siedzenia, obitego skórzana tapicerką. Maszyna od razu zaskoczyła, dawne zagrożenie miało stać się wiernym towarzyszem. Nie zbadane są wyroki losu.


Imuviel 23-12-2010 02:10

Gdy Sly umościł się już w swoim nowym legowisku, poszedł rozejrzeć się po statku.
Usiłował zapamiętać mniej więcej rozkład poszczególnych poziomów i pomieszczeń.
Wiedziony ciekawością tarkanoid cicho wszedł do zbrojowni, jak najlżej włócząc łapami.
Zamarł na widok dziesiątek przeróżnych karabinów, pistoletów, skafandrów i broni.
W końcu jego wzrok spoczął na znajomym kształcie.
Vivitich podszedł i delikatnie uniósł toporek i zważył w dłoni.
Choć tomahawk miał dziwne szlify i regulacje w chłodnym, przedziwnie lekkim metalu ostrza, tarkanoidowi to nie przeszkadzało.
Stwór zamachnął się na niewidocznego przeciwnika. Rozległ się świst, toporek na ułamek chwili zamienił się w smugę.
To dobra broń, pomyślał Sly, chowając toporek za pasem.
Wziął również lornetkę i maskę, przypominając sobie pierwsze oddechy powietrzem ludzi w Celi. A gdyby na planecie Zero było chłodniej niż podczas mroźnych tarkańskich zim? Sly zadrżał na samą myśl.
W końcu zmęczony pełnym stresu dniem, udał się z powrotem do maszynowni, by wbrew swoim oczekiwaniom usnąć kamiennym snem.


Vivitich obudził się wcześniej, leżał nieruchomo, wsłuchując się we wszystkie szmery, stuknięcia, odgłosy.
-Członkowie załogi "Zero" proszeni są o stawienie się w hangarze - dobiegł go stłumiony przez ściany głos komputera.


Wciąż zaspany łowca bezzwłocznie udał się na miejsce.
-Jesteśmy tutaj gdyż chciał bym wam przestawić pewną niespodziankę – rzekł technik-Bob, podekscytowany.
Niespodziankę? Jaką niespodziankę mogli przygotować ludzie?


Vivitich wziął przykład z innych, podszedł niepewnie do płachty i jednym ruchem ściągnął materiał.
„Śnieżny skuter” niewiele różniący się od pozostałych. Maszyna była nieco krótsza, z płozami o odpowiedniej długości, przycupnięta na pojedynczej, masywnej gąsienicy. Lakier był jasny, prawie, że biały.
Maskowanie, zauważył Vivitich.
Sly spojrzał na maszynę z podziwem. Widział jak na podobnych skuterach podjeżdżały pod „jego” bar pijane szczeniaki, gdy był ochroniarzem. Tamte robiły dużo hałasu i miały zwyczaj pojawiać się jak gdyby znikąd.
Gdy Jackob odpalił swój pojazd, miast ryku silnika Vitich dosłyszał tylko cichy szum.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:29.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172