Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-02-2011, 13:48   #21
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Finbar wszystko dokładnie obserwował, każde poczynanie Zacharego. Jak na razie szło dobrze. W tym ciasnym vanie pełnym elektroniki czuł się wyjątkowo dobrze, jednakże dużo lepiej czuł się przy mechanicznych zabawkach.

-Dobra nie uszkodź go...
- W lewo, 5 metrów i w prawo....
- Powinny być schodki w dół.........
- Znowu w prawo..........................
- Dobra jesteś na miejscu, teraz podłącz to co Ci dałem.....


-Na szczęście jest pusto, w razie czego bezużyteczny jednak robot będzie Cie wspierał, odeśle go do najbliższego rozwidlenia korytarzy tak, abyśmy i tam mieli oczy
-Teraz daj mi chwilę, zobaczymy czy te tygodnie przygotowań coś były warte

Finbar podciągnął rękawy i zabrał się do pracy. Szczęście nigdy mu nie dopisywało, musiało coś się jeszcze wydarzyć....
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline  
Stary 21-02-2011, 21:42   #22
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Patrząc na miejsce tragedii myślę sobie: No jak mi, kurde, przykro. Nie, wcale nie. Odchodzę z tego miejsca rozmyślajac o tym jak bardzo pragnę końca tej chorej cywilizacji. Na krańcu świata my żyjemy, ale cóż nam z tego jest? - powiedziałem do siebie przechodząc obok jakiegoś sklepu, z którego właśnie wychodziła ładna dziewczyna. Powiedziałem jej dzień dobry i jeśli odpowie to dodaję, że nastąpił wybuch w parku i na jej miejscu nie szedłbym tam. Spojrzała na mnie w pewnym szoku, ale nie z niedowierzaniem, gdyż słyszała wszechobecne syreny alarmowe. Popatrzyłem na nią i zanim odszedłem powiedziałem jedynie: Będzie dobrze.

Ryzykowałem. Może i ryzykowałem, ale może to tylko złudzenie wytworzone przez mój umysł. To co jest tego nie ma, a czego nie ma to jest. Droga przeznaczenia, szósta droga światła, dwanaście plemion spotka się w jednym - przyszło mi w końcu do głowy w jednym z moich przebłysków niepoczytalności. Coraz częściej pojawiają się i może powinienem się nimi martwić, ale dopóki wypełniam misję Jedynego wszystko jest w porządku... a przynajmniej dopóki mogę ją wypełniać, dopóki odróżniam rzeczywistość od urojeń. Idąc dalej dochodzę w końcu do miejsca gdzie jest kratka odpływu ścieków, nie widząc nigdzie kamer przez szmatkę wyrzucam detonator właśnie tam. Może ktoś to znajdzie - nie ma tam moich odcisków palców ani śladów DNA... może ktoś mnie widział - szybko nie znajdą detonatora... może to wszystko urojenia - to jest ode mnie niezależne.

Do godziny 20 spaceruję po okolicy dając Jedynemu szansę do pokazania mi, że coś źle zrobiłem. Dając szansę, żebym został ujęty - żeby tam były kamery, żeby ktoś mnie rozpoznał, żeby znaleźli detonator, żeby tamta dziewczyna powzięła podejrzenia i zgłosiła to. Jeśli źle czynię niech coś mnie powstrzyma, ale wiem, że tak się nie stanie. Wiem, że to co robię jest częścią większego planu, jedynego sensu w moim i innych istnieniu, ale niektórzy jeszcze tego nie rozumieją. Niektórzy, ale napewno nie ci którzy dziś zginęli - oni już poznali prawdę. prawdę Zbawienia. Jedynie poprzez śmierć stajemy się pełnymi ludźmi, a dążenia do nieśmiertelności jedynie uniemożliwiają ludzkości w pełni rozwinięcie się. Życie to 359 stopni człowieczeństwa, a pozostały stopień to śmierć. Czym więc jest życie i czemu ja chcę żyć? To dobre pytanie, które stawiam sobie każdego dnia i jedyną odpowiedź jaką posiadam to: bo to nie koło, a spirala. Przed życiem i po śmierci jest coś więcej. Chcę osiągnąć Zbawienia, a chcę tego, bo przed tym jak żyłem byłem częścią większego planu, który mogę realizować za życia. Z takimi myślami w końcu docieram do bezpiecznego schronienia i punktualnie na godzinę 20 idę porozmawiać z ludźmi, którzy podzielają conajmniej część mojej wizji - a przynajmniej pozwalają mi się realizować w wypełnianiu planu Jedynego. Czasem podejrzewam, że myślą, że jestem ich pionkiem, ale w rzeczywistości wszyscy jesteśmy częścią planu - częścią pionków i częścią planszy jeśli przekuć to na alegorię gry. Nikt mną nie rządzi, bo mam wolną wolę.

W czasie rozmowy jak zawsze jestem grzeczny i ostrożny, ale równocześnie ciekawski i zadaję wiele pytań sam nie podając żadnych odpowiedzi. Nie chwalę się wybuchem, a zapytany o to mówię tylko o szczęściu jakie miałem możliwość dać większej ilości osób. Przyciśnięty opowiadam o dziewczynce, która dzięki mnie być może nie zostala kompletnie skorumpowana przez otaczający ją świat. Dla bezpieczeństwa nigdy nie pada z moich ust nic co by sugerowało, że brałem udział w jakimkolwiek zamachu, wybuchu, mordzie w parku dzisiejszego dnia - nie używam ani określeń czasu ani miejsca, ani wybuchu. Nie jestem specjalnie paranoiczny, ale nie mam żadnego zaufania do technologii komunikacyjnej. Jeśli nie padają żadne pytania na temat zdarzenia w parku nic o tym nie mówię. Po prostu grzecznie, ostrożnie acz z wrodzoną ciekawością rozmawiam.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 21-02-2011 o 21:44.
Anonim jest offline  
Stary 22-02-2011, 14:17   #23
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Caprica [Zachary, Finbar]

Zachary podłączył zabawkę Finbara do komputera i rozparł się wygodnie w fotelu. Chwilowo nie miał nic do roboty poza czekaniem i obserwowaniem otoczenia na wypadek niespodzianek komplikujących ich mały włam. Rozglądał się uważnie po laboratorium. Było nowocześnie wyposażone, ale i z klasą. Widać było ,że naukowiec musi spędzać tu dużo czasu gdyż wstawił do pomieszczenia pianino, wygodną sofę i telewizor.



- Finbar, jak nam idzie? - zapytał się zniecierpliwiony.
- Już prawie złamałem zabezpieczenia i będę kopiować dane.

Wstał i podszedł do regału z książkami. Na półce stało zdjęcie uśmiechniętej nastolatki.
- Czyżby to o niej słyszeliśmy na Gemenonie - zamyślił się Thomson.
Człowiek - maszyna. Nie mieściło się to w głowie Thomsona.

Nagle usłyszał w słuchawce głos Finbara.
- "Łomie", już kończę kopiować dane. Cholera, no wiedziałem, że tak łatwo nie pójdzie. Mamy towarzystwo. Ktoś przyjechał. Dwóch mężczyzn. Thomson lepiej zbieraj się stamtąd. Jeden z nich wygląda jak mafioso. Nie chciałbym mieć spotkania oko w oko z takim typem.


[Argeus Besarion]

Kiedy Argeus zalogował się do sieci jego rozmówca czekał już na niego w ustalonym bezpiecznym wirtualnym pokoju.Przypominał on konfesjonał, po drugiej stronie kratki siedział tajemniczy rozmówca, który kazał tytułować się "Oświeconym". Kiedy Daniel Graystone pracował nad wirtualnym światem internetowym nie przeszło mu przez myśl, że będzie on służył nie tylko rozrywce, ale i...

- Witaj, Argeusie. Miło Cię znowu widzieć - powiedział "Oświecony". Jedyny jest na pewno z Ciebie bardzo zadowolony. Jesteś jego bardzo wiernym sługą i dobrze wypełniasz jego polecenia. Dlatego już w krótce zostaniesz sowicie wynagrodzony i doznasz jego łaski. Chcemy żebyś wykonał dziś jeszcze jedno zadanie na Caprice, a potem oczekujemy Ciebie na Gemenonie. Nasi współbracia wykonują właśnie ważną dla całego Kościoła misję. Twoim zadaniem będzie odwrócenie uwagi od tego co robią. Najpierw musisz udać się do wieżowca Greystone Industries w centrum miasta i wywołać w nim pożar. Musimy zająć Daniela Graystona, żeby nie zbliżał się do swojego domu. Resztę zadania będę przekazywać Ci na bieżąco. Dlatego trzymaj cały czas telefon przy sobie. Powodzenia bracie.

Rozmówca zniknął z pokoju.Besarion zdjął holoband z głowy i spojrzał na zegarek. Musiał szybko działać, było już późno.


Aerilon [Leonidas]

Mesa oficerska jak zwykle była pełna. Zadowoleni po kolejnej udanej misji piloci siedzieli i żywo dyskutowali.Leo coraz bardziej przyzwyczajał się do swojego nowego domu. W końcu nie było mu tu źle. Kiedy tylko wszedł do środka od razu kompani zawołali go do swojego stolika.
- Nie ociągaj się - powiedział wysoki mężczyzna o ciemnych włosach. Siadaj i nalewaj sobie whisky, zaraz zaczynamy partyjkę w karty. Grasz, co nie? Zaraz przyjdzie Mattson i zaczynamy.Musimy się odprężyć bo podobno czeka nas kolejne zadanie, ale o tym powie Ci już nasza urocza pani kapitan - facet uśmiechnął się szeroko. A oto i ona.

- No ładnie sobie poczynacie beze mnie - zaśmiała się Ava. Nie pijcie tyle, bo jak tylko wróci ostatnia eskadra skaczemy w inne miejsce. Nie wiem gdzie bo nie chcą nic zdradzić. Wszystko trzymaja w tajemnicy. Ale będzie kolejna misja.Wszystkiego dowiemy się jutro. Rano będzie odprawa.Także wszyscy stawcie się w stanie nadającym się do służby.

Usiadła przy stoliku i pociągnęła łyk whisky z butelki.
- To jak zaczynamy partyjkę?


[Hammer]

- Jedynka jedynka, udało się ich działo zostało zniszczone....powtarzam ich działo zostało zniszczone. Możesz wyeliminować "tostery". Teraz są praktycznie bezbronne. Najadłam się strachu poruczniku. Muszę to zapić dzisiaj jakimś trunkiem. Stawiam po powrocie wszystkim butelkę whisky - Hammer usłyszał uradowany głos "trójki" w słuchawkach.
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline  
Stary 22-02-2011, 16:37   #24
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Przeszukałem schronienie i znalazłem jedynie dwie rzeczy, które mi się przydadzą. Nóż, gwoździe i plecak ze spadochronem. Telefon przełączyłem w tryb cichy zostawiając jedynie wibracje. Spacer do wieżowca nie był niczym nadzwyczajnym choć, gdy już byłem blisko to usiadłem na chodniku i oparłem się o budynek. Dzień był długi, a zapowiadał się nawet dłuższy. Zmęczyło mnie to wszystko. Oczywiście wypełnię misję, ale pojawiły się we mnie wątpliwości o cel tej całej bieganiny. Z jednej strony miałem wiarę w Jedynego z drugiej strony jakiegoś buca, który nawet nie pokazuje swojej twarzy jak bym był jakimś zagrożeniem. Sami poszli na jakąś interesującą misję, a ja mam wykonywać brudną robotę. Do tego przenoszenie się na kolejny świat, na którym jeszcze nie pracowałem - na którym nie roznosiłem Jedynego. Przypomniała mi się również dziewczyna... I wtedy ją zobaczyłem, szła drugą stroną ulicy - dziewczyna, której powiedziałem, że będzie dobrze. Kierowała się w stronę Greystone Industries. Ciekawe po co... ale dość odpoczynku trzeba wracać do zadania.

YouTube - Fallout 2 - Broken hills, military base, sierra army depot

Do budynku wszedłem bocznym wejście. Nie stanowiło to problemu choć dwóch pracowników rozmawiających przy drzwiach musiałem zabić i zabrać ich klucze. Zwłoki i starannie wytarty z odcisków palców nóż wrzuciłem do kontenerów na śmieci i przykryłem workami. Spokojnie wszedłem do środka i znalazłem schody przeciwpożarowe i wyjście włączające alarm - zablokowałem je dwoma gwoździami i poszedłem dalej. Dotarłem do miejsca gdzie pracownicy techniczni przebierają się - do szafek chcąc zmienić ubranie na mniej rzucające się w oczy, ale w środku była dziewczyna. Ta konkretna dziewczyna, którą spotkałem wcześniej. Zabić ją? Nie, jej przeznaczenie było zupełnie inne. Była pięknem, którego tak brakowało na światach. Po cichu wyszedłem z tamtego pomieszczenia i dzięki wszędobylskim znakom ucieczki przeciwpożarowej dotarłem do wind i pojechałem na przedprzedostatnie piętro. O tej porze już nikogo tam nie było, zresztą jak i prawdopodobnie na piętrach wyższych, i bez problemu zebrałem cały plastik na jedną stertą razem z drewnianymi elementami mebli przy oknach przekładając wszystko papierem biurowym. Zniszczyłem również zraszacze jak i alarm przeciwpożarowy licząc, że żar przepali sufit i uruchomi alarm wyższego piętra... a jeśli to nie zadziała to bliskość szyby sprawi, że powstanie efekt latarni morskiej. Już podpaliłem i przez moment patrzyłem jak ogień dociera do kolejnych kulek papieru. Niedługo plastik zacznie się gotować i podpali drewno. Choć widok ognia jest tak piękny to jednak był to czas najwyższy, żeby się ulotnić. Poszedłem do wind i zobaczyłem, że ktoś właśnie pojechał na najwyższe... ona?

YouTube - Bear McCreary - Gaetas Lament (INSTRUMENTAL)

Czy to miał być mój koniec? Wezwałem windę, gdy tylko zatrzymała się na najwyższym piętrze i pojechałem tam na górę. Odsłonię się, wszyscy będą wiedzieć co zrobiłem, gdy uratuję kogokolwiek... ją... rozkład pomieszczeń był identyczny jak w tym, który właśnie się palił i dość szybko zlokalizowałem biuro, w którym ona siedziała. Bo to była ona. Ekran oświetlał jej twarz, gdy pisała coś na klawiaturze. Co mam powiedzieć? Nie wiedziałem... wycofałem się na korytarz i usiadłem w ciemnościach na podłodze. To był jeden z tych momentów, gdy wydaje się, że jakikolwiek wybór jest złym wyborem. Paradoks. Jeśli uratuję ją to ona mnie rozpozna i moje życie może się skończyć nadwyraz szybko... jeśli ją tu zostawię to prawdopodobnie ona zginie i moje życie takie jakie jest przestanie istnieć. W myślach odmawiam modlitwę, a po niej wstaję i wchodzę do pomieszczenia.
- Witam ponownie. - mówię, a ona przestraszona spojrzała w ciemność, w miejsce gdzie stoję - Spotkaliśmy się wcześniej na ulicy, powiedzialem ci, że będzie dobrze.
- Ale kim jesteś i czego ode mnie chcesz? - powiedziała niewinnym głosem choć ja wyczułem, że już nie boi się. I wcale nie interesowało jej czemu znalazłem się w tamtym miejscu. Postanowiłem zablefować.
- Jestem jednych z ludzi szukających szpiegów przemysłowych, ale nie jestem jedyny, więc prawdopodobnie zaraz przyjdzie tu ktoś kto cię nie puści. Odejdź stąd teraz. - nie zdziwiłem się, gdy wykonała szybki ruch i momentalnie rzuciłem się na ziemię, gdy strzeliła dwa razy.

YouTube - Contra Shattered Soldier OST - Battle Train

Wróciłem na korytarz, wstałem i pobiegłem do wind. Ona natomiast wystrzeliła jeszcze parę razy. Atakowała niczym zwierze, które nie miało nic do stracenia. Nie miala też żadnych oporów... Nie mogłem odjechać windami choć zdążyłem wezwać jedną na to piętro, za rogiem dotarłem do toporka strażniczego i go zabrałem. Wszystko było dziwne, ta walka, to miejsce i... ograniczenia czasowe. Szła dalej co pewien czas strzelając do moich cieni - oświetleniem były tu światła wpadające z zewnątrz. Ile sił w nogach pobiegłem do miejsca gdzie powinny być drzwi na dach równocześnie wchodząc w kompletną ciemność. Pocisk przeleciał obok mojej głowy, gdy wcześniej przygotowanym kluczem otwierałem je. W końcu udało mi się dostać na dach przy okazji uruchamiając alarm. Drzwi oczywiście były podłączone. Stanąłem zaraz za framugą i gdy tylko zobaczyłem lufę pistoletu wyrwałem jej go przez szmatkę, którą wcześniej używałem przy detonatorze i wyrzuciłem go z dachu wciągając dziewczynę na dach. Opuściłem topór, nie był potrzebny. Byłem silniejszy. Podniosłem ją i choć wierzgała się, kopała mi okolice kości piszczolowych, a nawet próbowała ugryźć to udało mi się donieść ją do krawędzi. Chciała mnie zabić, może powinienem pozbyć się jej.
- Teraz skoczymy ze spadochronem, więc musisz się mnie trzymać. Będzie dobrze. - zwolniłem uścisk, żeby mogła uwolnić ręce, ale wtedy ona odbiła się od końca budynku i skoczyła.

YouTube - Pendulum - Spiral

Oczywiście skoczyłem za nią, złapałem ją i zdołałem otworzyć spadochron. Byłem już jednak za nisko, żeby wylądować na dachu sąsiedniego budynku, który był moim planem awaryjnym. Zamiast tego leciałem na zupełnie inny dach... być może nawet na poziom gruntu. Spojrzałem na Greystone Industries, całe piętro płonęło - cholerni projektanci dla zmniejszenia kosztów budowy używali materiałów łatwopalnych spodziewając się, że zraszacze wszystko zgaszą nie przewidując, że ktoś mógł akurat zniszczyć wszystkie zraszacze na danym piętrze. Wielka latarnia, a ja na spadochronie, z jakąś uśmiechającą się dziewczyną, którą spotkałem wcześniej w ciągu dnia. Prawdopodobnym szpiegiem przemysłowym i do tego osobą, która nie wahała się, żeby mnie zastrzelić. To jest dziwny dzień. Pocałowała mnie w powietrzu, a ja ją. Pewnie będzie chciała mnie zabić, gdy tylko wylądujemy.
 
Anonim jest offline  
Stary 28-02-2011, 13:16   #25
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Po kolejnej udanej misji czas na relaks, jak zwykle w gronie kompanów. Zdążył już się przyzwyczaić do takiego trybu życia. Było nawet fajnie ale i tak najwięcej frajdy dostarczały mu misje bojowe. Leonidas ucieszył się więc gdy usłyszał że czeka go następna , już jutro. Doświadczenie było mu potrzebne niemal jak powietrze żeby być najlepszym i w dalszej perspektywie nawet awansować. Leo marzył o tym, że pewnego pięknego dnia zostanie dowódcą klucza. Na razie jednak trzeba było zejść na ziemie, ciągle dziś przegrywał w karty. Nie było to dziwne jeżeli wziąść pod uwagę, że jego głowę zaprzątały zupełnie inne sprawy. Dziś po przybyciu z misji w hangarze dostrzegł całkiem ładną babeczkę korpusu mechaników. Czarnowłosa, wysoka, zgrabna czego chcieć więcej? Tylko jak Ava by się o tym dowiedziała może być kłopot…Leo często wpadał w tarapaty właśnie z powodu kobiet, nie mógł wytrzymać tylko z jedną. Trzeba będzie to jakoś rozwiązać ale już on coś wymyśli…No na dziś chyba starczy tej gry i tak ewidentnie nie miał dziś szczęścia. Avy nie pytał o misje ,wszystkiego i tak dowie się jutro. Pożegnał się i udał na spoczynek, rankiem trzeba być wypoczętym końcu to nie zabawa, jeden błędny manewr i może być po nim. Na razie wszystko szło jednak dobrze, z tą myślą zapadł w sen
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 28-02-2011 o 14:11.
Piter1939 jest offline  
Stary 03-03-2011, 20:40   #26
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Zasadniczo Finbar miał wszystko w dupie. Zgrywał dane. Zasadniczo widział we wszystkim ogólny cel, dość oczywisty, nawet racjonalny. To znaczy, że dałoby się go uwikłać we wzory. Ale Finbar zawsze dodawał swoje zmienne, które wpływały pozytywnie na jego przystosowanie do świata. W tym wszystkim również widział swoje zmienne.

Kiedy przyjechało dwóch gości upewnił się, ćzy dobrze stoi samochodem
-mandatu nie dostane, ale mogli by tu nie przychodzić - pomyślal Finbar, aczkolwiek miał złe przeczucia, wszakże ciężko ukryć taki samochód, w dodatku stojący blisko odosobnionej willi -Teraz pytanie, przyszli po nas, po nich, czy po to co my? W razie czego będę udawał - przyszykował skrupulatnie broń, z tej zabawki każdy mógł strzelać, to ona sprawiła, że nawet dziecko mogło zabić capricańskich hipolitów.

-Thomson? jak coś to udajemy ormitologów. A tak na serio to może schowanie się gdzieś jest jakimś rozwiązaniem? nie ukrywam, że najlepiej to jakbyś ruszył dupsko do mnie. Robot odwróci ich uwagę...
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline  
Stary 05-03-2011, 15:23   #27
 
lauerhill's Avatar
 
Reputacja: 1 lauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodze
- Jedynka jedynka, udało się ich działo zostało zniszczone....powtarzam ich działo zostało zniszczone. Możesz wyeliminować "tostery". Teraz są praktycznie bezbronne. Najadłam się strachu poruczniku. Muszę to zapić dzisiaj jakimś trunkiem. Stawiam po powrocie wszystkim butelkę whisky.

Porucznik Roice delikatnie nacisnął spust zmieniają ostatnich cylonów w dymiącą kupę złomu.

- Świetna robota, trzymam za słowo „Trójko”. Zadanie wykonane. Kieruj się w stronę Aresa, zaraz do ciebie dołączę. - Gdy tylko otrzymał potwierdzenie otrzymania rozkazu wyłączył komunikator.

Raz jeszcze zlustrował wyświetlacz radaru. Dwójki nigdzie nie było. Jak zawodzi sprzęt, zawsze pozostają jeszcze oczy. Obrócił maszynę na plecy i obserwując roztaczający się „nad nim” świat starał się wypatrzeć spadochron, wrak, ślady upadku, cokolwiek. Przeciwnik mógł się nadal gdzieś czaić. No one left behind! - tego uczono w akademii, lecz co z tego, praktyka szerokim łukiem wymijała teorię. Zrobił jeszcze jedno okrążenie ponad polem niedawnej potyczki. Przynajmniej próbował, lecz nie zmieniało to faktu iż czuł się wyjątkowo podle. Stracił człowieka, towarzysza broni, nie wiedział nawet jak się nazywa. Początkowo nie chciał poznawać pilotów, z którymi przyszło mu służyć na Aresie, przychodzą i odchodzą, giną i zastępują ich kolejne „świerzaki” z uzupełnień. Czas to zmienić. Ciekawe kim jest „Trójka”. Muszę się tego dowiedzieć. Wypełnić jakoś pustkę, która pozostaje po poległych i zaginionych... Odwrócił maszynę i wystrzelił świecą w przestworza.
****

Mechanicy wtoczyli maszynę do hangaru. Zdążył wyrównać ciśnienie w kombinezonie, zdjąć hełm i otworzyć owiewkę, nim przystawiono mu drabinkę. Obsługa jak zwykle uwijała się niebagatelnie szybko. Napięcie wisiało w powietrzu, coś większego się szykuje. Nawet żółtodziób by to wyczuł. W oczy rzucił się Hammerowi Dowódca hangaru, trzeba wykorzystać sytuację.
- Szefie stabilizatory trochę szwankują przy większych przeciążeniach, mogli byście to podregulować? Aha, mógł bym prosić o kopię zapisu lotu ? - podpisał checklist, oczekując na odpowiedź.
- Się zrobi panie poruczniku. Tylko nie wiem czy wyrobimy się do jutra, Komandor coś szykuje, od paru godzin mamy urwanie głowy... - dopiero teraz zauważył zmęczenia malujące się na twarzy Szefa.
- Nie śpieszcie się, to może poczekać. - Kell zasalutował i ruszył w kierunku kajut, gdy poczuł się obserwowany.
- Ładnie to tak wymykać się chyłkiem z hangaru Poruczniku? - Rozpoznał od razu głos. To „Trójka”, musiał przyznać, że prezentowała się równie atrakcyjnie jak brzmiała.
- Nie wymykałem się, miałem zamiar wziąć prysznic i... - wyciągnęła z za pleców butelkę.
- Nie zapomniał Pan o czymś?- Kobieta uśmiechnęła się zawadiacko. Hammer poczuł się dziwnie, nawet nie znał jej imienia.
- Porucznik, pan. Skończmy z regulaminem. Kell. Kell Roice.
- Wiem. - roześmiała się, spoglądając spod rzęs - To co ? Będziemy tu tak stać, czy zrobimy coś ciekawszego.- Potrząsnęła raz jeszcze flaszką rudego płynu.

Wyszli razem z hangaru, szczebiocząc niczym podlotki w słonecznym parku. Na dalszy plan odeszła walka, misja, straty. Kell zatonął w spojrzeniu bursztynowych oczu, nieomal nie przypłacając tego kilkoma siniakami, gdy potknął się schodząc ze schodków prowadzących do kajut oficerskich. Pili po drodze, nie przejmując się mijającymi ich ludźmi.
Anastasia, bo tak miała na imię Trójka nachyliła się w kierunku ucha Porucznika by wyszeptać zalotnie.
- Wspominałeś coś o prysznicu... - popychając go w stronę łazienek.



****

- Hej, jest tam kto? Hej? Ludzie, nie zamykajcie grodzi do łazienek. Słyszycie mnie!
Nie słyszeli. Rozrzucony po płytkach rude włosy, lejąca się woda i zespojone ciała wznoszące się na wyżyny ludzkich doznań, były jedynym co liczyło się w tej chwili.
 
__________________
"...Zbierałem obudzonych sumień żniwo..."

Zapraszam do Rekrutacji IN NEX VERITAS
lauerhill jest offline  
Stary 05-03-2011, 22:59   #28
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
Zachary właśnie czekał na ten komunikat. Sprawdził ładunek w paralizatorze oraz przeładował broń. Musiał się szybko zastanowić co dalej. Mają to po co tu przybyli i właściwie liczyło się tylko to by się stąd wydostać zacierając po sobie wszelkie ślady obecności. Po pierwsze odłączył wszystkie urządzenia od komputera doktorka i schował do torby. Żałował że nie zabrał ze sobą żadnych ładunków ale mały pożar tez zrobi swoje. Kilka książek rzuconych na pod całą ich półkę powinno załatwić sprawę.
- Wybacz stary ale dość się już dziś na pomagałeś. - Odłączył urządzenie kontrolujące śmiesznego robocika po czym zwyczajnie wywołał zwarcie w systemie robocika tuż obok książek. Podpalił zgromadzony materiał i udał się biegiem do dodatkowych generatorów usunąć pozostałe oprzyrządowanie. Czekał teraz cierpliwie na gości, miał jeszcze kilka minut zanim książki zaczną płonąć uruchamiając różnego rodzaju alarmy, przybycie straży skutecznie powinno zatrzeć większość śladów a wirus Finbara wykończyć resztę. Usłyszał głosy ludzi na górze, poczuł też swąd dymu z płonących książek, tamci zapewne też niedługo go poczują.
- Młody jeśli nie pojawię się za minute to zjeżdżaj stamtąd.
Cisza przedłużała się ale w końcu usłyszał upragniony odgłos osób schodzących po schodach, słyszał jak gwałtownie przyśpieszyli zapewne zaraz po tym jak poczuli dym. Zachary spokojnie wyjrzał na korytarz po czym nie widząc nikogo truchtem wybiegł po schodach na górę, zanim się wychylił nasłuchiwał jeszcze przez chwilę czy nikt się nie zbliża ale oprócz okrzyków z laboratorium nie dobiegały go żadne inne dźwięki. Spokojnie wyszedł na podjazd i nieśpiesznie skierował się w stronę furgonetki która miał nadzieję jeszcze tam na niego czekała. Gdy dotarł do samochodu szybko otworzył drzwi i kazał Finbarowi przesiąść się na miejsce pasażera. W ciszy wyjął i odpalił papierosa po czym stwierdził.
- Dobra robota stary, mam nadzieję że wszystko skopiowałeś. Szkoda że nie zabrałem granatów to na pewno nie mieli by już do czego wracać ale to będzie nauczka na przyszłość. Teraz tylko oddać dane i do domciu na stare śmieci bo co jak co ale wolne to się nam należy. - Przekręcił kluczyk i samochód natychmiast zaskoczył, ruszyli do ich miejsca spotkań by tam wszystko ukryć i obwieścić ukończenie zadania.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline  
Stary 06-03-2011, 19:54   #29
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Faza II: Ghost in the machine

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Lk5bAMTYRFY&feature=related[/MEDIA]

Gemenon

- Jak się miewają nasze owieczki? - zapytała Najświętsza Matka.
- Do tej pory wszystko idzie zgodnie z planem, nasz agent doniósł, że ich misja zakończyła się powodzeniem - odpowiedział brunet. Wkrótce będziemy mogli zacząć fazę drugą. Tak jak prosiłaś w bezpiecznym miejscu urządziłem w pełni wyposażone laboratorium. Kiedy tylko otrzymamy dane z komputera Greystone`a zaczniemy eksperymenty.
- Świetnie.Czy znalazłeś już pierwszych ochotników? - zapytała ciekawa.
- Jeden właśnie zmierza na Gemenon. Jest perfekcyjnym kandydatem. Ma silną osobowość,wykonuje zadania do końca, nigdy się nie poddaje, bardzo oddany Jedynemu i zawsze posłusznie wypełnia rozkazy.
- A co z pozostałymi?


.................................................. .................................................. ....


Kiedy brunet wyszedł z komnaty Najświętszej Matki udał się szybkim krokiem do swojego pokoju. Usiadł wygodnie w fotelu i założył holoband. Podłączył się do sieci i zostawił Finbarowi i Thomsonowi krótką wiadomość.
- Witajcie! Jesteśmy bardzo zadowoleni z waszej pracy. Spisaliście się świetnie. Najświętsza Matka chciałaby osoboście wam podziękować za wasze zasługi dla Jedynego. Potraktujcie to zaproszenie "poważnie" - specjalnie zaakcentował ostatnie słowo, żeby zrozumieli, że nie jest to prośba, ale rozkaz i odmowa będzie surowo ukarana.
Rozłączył się i podszedł do okna. Mógł w końcu odetchnąć z ulgą. Plan, który obmyślili z Matką był ryzykowny i cały czas bał się potknięcia, które mogłoby ich kosztować totalną klęskę. Ale żeby Kościół przetrwał i rozwijał się dalej musieli działać odważnie. Bał się czy Daniel Graystone odkryje kto stoi za włamaniem do jego domu, ale jak na razie chyba odsunął podejrzenie od STO. Z resztą dał Graystonowi trochę zajęcia dokonując małego "przemeblowania" w siedzibie jego firmy.Za nim podniesie się na nogi oni zyskają trochę czasu na wejście w kolejną fazę planu.
Wyjrzał przez okno. W obozie STO rekruci ćwiczyli właśnie strzelanie z karabinów. Wojna zbliżała się nieuchronnie i musieli gromadzić coraz więcej oddanych żołnierzy gotowych zginąć w imię Jedynego. Niedługo jednak mieli wzmocnić swoje siły rzeszą Cylonów, którzy zaleją świat i odmienią jego oblicze....Jeszcze tylko trzeba ostudzić zapędy tych idiotów z kolonialnej floty, którzy niszczą nasze magazyny i obozy. Sprawimy, że spłoną w ogniu swojej herezji.

.................................

[Finbar,Thomson]
Chcieliście bardzo wrócić do swojego dawnego życia. Myśleliście, że była to jednorazowa misja, a potem dadzą wam spokój. Jednak będąc wyznawcą Jedynego trzeba być mu posłusznym, oddanym całym swoim życiem. Jeśli nie... to....
Nie mogliście więc zignorować polecenia i jeszcze raz, choć nie pałacie do siebie sympatią musieliście udać się na Gemenon. Przeczuwaliście, że nie chodzi tylko o podziękowanie wam za waszą pracę. Wtedy pewnie dostalibyście jakąś wiadomość z podziękowaniami. A tutaj ewidentnie chcą wepchnąć was w jakieś większe bagno.Ale jakie? Nie macie jednak wyboru i musicie udać się na osobistą audiencję do Najświętszej Matki. Tam czeka was wiadomość, która całkowicie zmieni wasze życie....


[Argeus]
Nieznajoma, którą spotkałeś w budynku Greystone Ind. a potem "porwałeś" rzeczywiście okazała, się szpiegiem przemysłowym i była na Ciebie bardzo wściekła bo pokrzyżowałeś jej plany.Bardzo długo przygotowywała się do swojego zadania. Wiele tygodni ciężkiej pracy, a Ty wszystko zrujnowałeś w kilkanaście minut. Nie mniej jednak po małym utemperowaniu jej wściekłości okazało się ,że jest Ci pokrewną duszą i postanawiasz zabrać ją ze sobą na Gemenon.


Orbita Taurona

[Leonidas]
Ze snu wyrwała go syrena alarmowa. Czyżby kolejne ćwiczenia? - pomyślał. Miał już tego dosyć, można było zwariować. Nikt nie mówił, że życie pilota na battlestarze będzie proste, ale to już była przesada. Zerwał się na równe nogi i zobaczył, że nikogo nie ma w kajutach pilotów. Szybko wciągnął mundur i wybiegł na korytarz. Cała załoga była postawiona w stan najwyższej gotowości. Zapytał się jednego z marines co się dzieje. Tym razem to nie były ćwiczenia. Ktoś atakował ich statek....przeciwnik dostał się nawet już na statek. Wrócił, więc szybko po swoją broń i zgodnie z poleceniem oficera, którego spotkał ruszył w stronę ładowni.


[Hammer]
Syrena alarmowa wyła i wyła...z trudem jednak otworzyłeś oczy po wczorajszej upojnej nocy. Obok Ciebie leżała Anastasia, która widocznie była jeszcze bardziej zmęczona od Ciebie i nadal drzemała. Nauczono Cię jednak, że służba jest najważniejsza i nie zignorowałeś alarmu. Obudziłeś swoją towarzyszkę, szybko ubraliście się i pobiegliście sprawdzić co się dzieje. Podobno dokonano abordażu statku....tyle na razie było wiadomo.Ruszyliście w stronę zbrojowni, żeby zdobyć jakąś cięższą broń w razie konieczności obrony...
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline  
Stary 09-03-2011, 13:17   #30
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Do diabła!-wykrzyknął w myślach Leo, co za świry atakują ich BS-a!? Niech no on ich tylko dorwie... Przeładował swoją broń. Zgodnie z poleceniami oficera udał się w stronę ładowni. Po drodze spotkał dwóch nieco zdezorientowanych marines. Postanowił zabrać ich ze sobą. Wsparcie zawsze się przyda, oni mieli przecież karabiny. Wszystko działo się tak szybko..lecz Leo był już w pełni rozbudzony i skupiony. Gdy zbliżał się już do ładowni, dało się słyszeć strzały. Jasna cholera tam musiało być naprawdę ostro! Gdy tylko drzwi do niej się otworzyły ujrzał przyczajonego za jakimiś skrzyniami strzelca, nie był to ani mechanik, pilot czy też marines. Czyli wróg! Zajęty strzelaniem ze swego automatu nie zauważył Leo. Był oddalony o jakieś 15 metrów. Leo dał znać swym dwóm towarzyszom:

-Wróg na dwunastej, zdejmę go, przejmę jego broń potem schowamy się za skrzynkami i sukcesywnie postaramy się eliminować „tango”


Potem przymierzył i oddal strzał prosto w głowę przeciwnika, potem pobiegł w jego kierunku oddając dla pewności jeszcze dwa strzały. Zamierzał przy wsparciu marines jak najszybciej powstrzymać atakujących zanim narobią większych szkód.
 
Piter1939 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172