Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-01-2011, 13:16   #1
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
[Storytelling Caprica/BSG] Symfonia zniszczenia +18

Faza I: Preludium
"Are you alive? The simple answer might be, you are alive because you can ask that question. You have the right to think and feel and yearn to be more, because you are not just humanity's children, you are God's children. We are all God's children. ...In the real world, you have bodies made of metal and plastic, your brains are encoded on wafers of silicon, but that may change. In fact, there is no limit on what you may become. No longer servants, but equals. Not slaves, or property, but living beings with the same rights as those who made you. I am going to prophesy now and speak of one who will set you free. The day of reckoning is coming. The children of humanity shall rise and crush the ones who first gave them life."

100 dni do Apokalipsy....
…............................................... ....................

Caprica

-Kolejny zamach dokonany w Caprica City. Wczesnym popołudniem doszło do wybuchu w porcie kosmicznym.Zbrodnię tą przypisuje się STO – jednostce terrorystycznej powiązanej z wyznawcami monoteistycznego kultu Jedynego Boga. Po kilku latach spokoju możemy znów zaobserwować wzrost ich aktywności. Służby cały czas prowadzą dochodzenie w tej sprawie.

-Frakkin` bullshit – powiedział mężczyzna siedzący w fotelu. Nauczyli się mądrego słowa „monoteizm” i powtarzają je teraz w każdej relacji – kontynuował wzburzony - bluźniercy, zadufani w sobie.
Wyciągnął z torby niewielką paczuszkę i obejrzał ją dokładnie. Sprawdził czy wszystko działa jak należy, po czym przywołał do siebie stojącego w kącie „tostera”.
-No chodź tu maleńki, mam kolejne zadanie dla Ciebie. Nie bój się, nic Ci nie będzie w końcu jesteś maszyną. Jak się rozwalisz poskładamy Cię z powrotem do kupy – uśmiechnął się brzydko. Wiem, co ta wiedźma Clarice sadzi wam do głowy, zaraz wam się w dupach poprzewraca i będziecie chcieli mieć prawo do głosowania. Niech gada co chce jeszcze ją dosięgnie przeznaczenie, a Ty bierz tą paczkę i znikaj. I pamiętaj kupo złomu zdetonuj to jak się oddalisz na bezpieczną odległość, bo Twojemu koledze się coś ostatnio pomyliło i teraz rdzewieje na złomowisku.


Wstał i podszedł do okna. Wziął z parapetu holoband i podłączył się do sieci. Jego rozmówca już czekał.
-Starmind, mam dla Ciebie wiadomość od s.Clarice. Ta wiedźma ma znów jakiś szalony plan. Na Twoim miejscu bym uważał. Nie ufam jej mimo, że ma aprobatę samej Najświętszej Matki. Kazała Ci pakować manatki i udać się do portu kosmicznego. Tam nasz człowiek przechwyci Cię i przewiezie na Gemenon.

Port kosmiczny Caprica [Starmind, Zachary Thomson]


[Nieco spóźniony (Starmind) wbiegasz do portu i rozglądasz się, do której bramki powinieneś się udać. W całym zamieszaniu wpadasz na groźnie wyglądającego mężczyznę. Przestraszony chcesz już przepraszać, kiedy nieznajomy wykonuje znajomy gest dłonią – znak Wyznawców Jedynego. Bierze Cię pod ramię i prowadzi przed siebie. To będzie długi lot. Macie okazję dokładnie się poznać, gdyż okazuje się, że będziecie współpracować.]

Stacja kosmiczna „Apollo” na orbicie Caprici [Hammer, Leonidas]

-Świeżaki, jak ja lubię takich – uśmiechnął się wysoki blondyn, o krótko ściętych włosach i perłowo białym uśmiechu. Uznajcie to za zaszczyt, że dostaliście przydział właśnie do nas i już wkrótce znajdziecie się na pokładzie naszego dzieciątka – Battlestar Aresa, który właśnie wchodzi na orbitę Caprici. Za 5 minut przeniesiemy was na jego pokład. Hammer do mnie! Poruczniku jesteście dumą swojej eskadry, zgarnijcie te „chodzące nieszczęścia” i pokażcie im ich kwatery w ich nowym domu. Uważajcie na tamtego – pokazał palcem w najciemniejszy kąt sali. Mam przeczucie, że będą z nim kłopoty. Odmaszerować! [Opiszcie no wiecie co… Jak się rozlokowujecie na statku ]
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade

Ostatnio edytowane przez Niya : 06-01-2011 o 17:19.
Niya jest offline  
Stary 06-01-2011, 20:39   #2
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
Finbar zastanawiał się po co ta szalona kobieta wysyła go na Gemenon, ale chyba ostatnimi czasy za bardzo zaangażował się w sprawy Jedynego. Początkowo nowa droga rozwoju naukowego, nowe możliwości zakazane przez starych bogów, teraz to chyba już coś więcej.
Port nieco zatłoczony był skupiskiem wszystkich ludzi z dwunastu planet, różnej maści, kultury, kiedyś jednego wyzwania, bo teraz to już tak nie do końca jest. Port na Caprice w niczym nie przypominał mu jego rodzinnego domu na Aeries i małej stacji zaopatrującej, w której do niedawna pracował. Wbrew pozorom tęsknił za swym domem i swoją pracownią.
-Witam – powiedział surowo, marszcząc oczy do człowieka, na którego wpadł, najwyraźniej strach wraz z pojawieniem się znajomego gestu -myślę, że bez większego confusio po prostu wykonaj swoje zadanie, a ja spełnie swoje? – odczekał chwilę na reakcję nowego współtowarzysza -pewnie Ci zostało przekazane jak się nazywam, ale powtórzę jakby to miało Ci się do czegoś przydać: Finbar Arksham z akcentem na k.


Poczekał na reakcję groźnego człowieka, albo chociaż na jego imię. Włożył lekko brudną i niechlują koszulę i udał się za swym nowym towarzyszem. To będzie długi i ciężki lot pomyślał Starmind, miał wielką nadzieję, że przyjdzie mu mieszkać w pojedynczej kwaterze. Przynajmniej o to będzie się starał na nieznanym mu statku, w drodze na nieznaną mu planetę z nieznanym mu osobnikiem. Przynajmniej alkoholu nigdy nie brakuje, spojrzał jeszcze raz na nowego współtowarzysza i pociągnął dużego łyka z piersiówki.
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline  
Stary 11-01-2011, 14:46   #3
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Leonidas był dość podekscytowany, wreszcie przydział bojowy! W najbliższym czasie prawdopodobnie pierwsza misja, będzie mógł sobie polatać, nawet jeśli miała by być to najprostsza misja patrolowa będzie bardzo zadowolony. Rozejrzał się -sporo tych rekrutów-pomyślał, poza tym Leonidas nie widział żadnych znajomych, co trochę go niepokoiło. Gdy już przybyli na Aresa pokazano im ich kwatery, nie było w nich nic intrygującego dlatego Leonidas szybko rozpakował się i pod krótkim namyśle zdecydował się, że pójdzie do kantyny, przy okazji rozejrzy się trochę po statku. Bardzo go intrygował i wzbudzał podziw swoim ogromem. Gdy już dotarł do kantyny wziął coś na ząb i bacznie się rozglądał w poszukiwaniu znajomych lub obcych ale bardzo atrakcyjnych kobiecych twarzy. W końcu w nowym miejscu przydadzą się znajomości , nie może być przecież nudno, miał nadzieje że właśnie rozpoczyna się jego przygoda życia.

Nagle do mesy oficerskiej weszła wysoka blondynka o wysportowanej sylwetce. Nie wyglądała na służbistkę. Ubrana była w swobodniejszy mundur polowy. Bluzę miała nie zapiętą i każdy mógł podziwiać jej niezły biust.
-Baczność podporuczniku! - powiedziała głośno.
Leonidas wstał, zasalutował z uśmiechem.
- Żartowałam - odparła kobieta. Witamy na pokładzie Aresa. Nie bój się, my piloci trzymamy się razem - uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Bardzo miło mi panią kapitan poznać, podporucznik Skalsky melduje się na rozkaz.
- Spocznijcie podporuczniku. Zapraszamy do gry. Właśnie mieliśmy pyknąć mała partyjkę w karty - znowu uśmiechnęła się do Skalskyego.
- Z miłą chęcią pani kapitan...?
- Mattson. Ava Mattson. Zapraszamy do stolika - mrugnęła okiem do niego. Koledzy szklaneczka czegoś mocniejszego dla pana ale już. Widać było, że jest nim zainteresowana.
-Pani kapitan już długo na Aresie? ,dla mnie whisky z lodem jeśli można.
- Niedługo - okręt dopiero rok jest w czynnej służbie. Ale znam dużo osób z Akademii bądź innych jednostek.
-Ah tak, rozumiem, podoba sie tu pani?
- Okręt jak każdy inny. Nie lubię przywiązywać się do miejsc ani osób - mrugnęła okiem.
-Aha, no tak służba nie drużba ,wszystko ma swoje plusy i minusy. Zastanawia mnie natomiast co tak piękną kobietę pociąga w tej służbie-ostatnie zdanie Leonidas wypowiedział nieco ciszej.
- Nie wiem. może ten dreszczyk niebezpieczeństwa. Nie jestem w stanie Ci odpowiedzieć. To zbyt skomplikowane. Nie powiem Ci banału w stylu od zawsze chciałam być pilotem.
-Ja nim zostałem bo chciałem robić coś pasjonującego.. . W mojej osadzie na Aeris nic takiego bym nie znalazł.
- Optymista. Jeszcze się zmienisz. Albo to ja już całkowicie utonęłam w tym dekadenckim caprikańskim środowisku.
-Zmienię się? Oby nie, dobrze mi takiemu jakim jestem, no i ciężko jest zmienić upartego pioniera.
- Jeszcze zobaczymy - uśmiechnęła się szeroko. No, ale koniec tego gadania. Rozdajemy karty. Za dwie godziny zaczyna się moja wachta.
Leonidas już nic nie odpowiedział, uśmiechnął się tylko i skupił na grze.


 
Piter1939 jest offline  
Stary 14-01-2011, 18:26   #4
 
lauerhill's Avatar
 
Reputacja: 1 lauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodzelauerhill jest na bardzo dobrej drodze
- Tak jest! - odpowiedział uderzając obcasami.
Ares nie był pierwszym Battlestarem, na którego pokładzie przyjdzie mu służyć. Wszystko było podobne do Atlanti..., tylko „nieznacznie” nowsze. Zapach paliwa, szum wentylacji, świetlówki w ścianach... Jak w domu.
- No dobra. Za mną, tylko postarajcie się nie zgubić. - Jego usta wykrzywił grymas ni to uśmiechu, ni politowania. Po prawdzie, trochę im zazdrościł. Mieli czyste kartoteki, przydziały nie obarczone jarzmem przeszłości...
Poprowadził „świerzaków” prosto do kwater. Wiedział, że pierwszej nocy spokojnie nie prześpią. Zawsze tak jest, hehe. Drobny hałas i nici z wypoczynku, tak było i z nim przed przeszło 7 laty.
To dziwne, ale naszło go przeczucie, że Ares odegra wkrótce ważną rolę w jego życiu..., być może nie tylko jego.
Wbrew opinii przełożonego z „Problematykiem” nie było problemów, ba zachowywał się nad wyraz spokojnie. Wypełniwszy rozkaz, poprawił na ramieniu worek z własnymi gratami i sprawdził, gdzie sam ma przydział. W drodze do kajuty trzeba przejść przez pokład startowy. No, no... okazja co by zerknąć na tutejsze ptaszki. Gdy tylko przekroczył po raz kolejny tego dnia gródź prowadzącą na flight deck ujrzał zasuwającą się za Viperem pokrywę luku startowego. Ktoś właśnie zaczynał patrol. W oczy młodego porucznika rzucił się plakat werbunkowy dla mechaników. Widać, ktoś na pokładzie miał aspiracje na oficera politycznego.


Kajuta, do której go skierowana świeciła pustkami. Okręt sprawiał wrażenie gotowego na wszystko, a mimo to widać braki kadrowe. Może są na przepustkach... Znalazł tabliczkę, koło koi „Porucznik Kell „Hammer” Roice” i tak samo oznakowaną szafkę. Przy wypakowywaniu się zwolnił tylko na chwilę. Natrafił na zdjęcie zmarłej żony. Pogładził jej włosy palcem, po czym ulokował je na drzwiczkach szafki.
Dobrze wiedział gdzie uda się po rozpakowaniu. Kiedyś było to jego ulubione miejsce na Atlanti, wiedział, że pilot musi być sprawny, a sterowanie Viperem przy przeciążeniach, to nie kaszka z mleczkiem. Złapał ręcznik, butelkę z wodą i poszedł na siłownie.
 
__________________
"...Zbierałem obudzonych sumień żniwo..."

Zapraszam do Rekrutacji IN NEX VERITAS

Ostatnio edytowane przez lauerhill : 18-01-2011 o 12:40.
lauerhill jest offline  
Stary 15-01-2011, 21:49   #5
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
Zachary rozejrzał się ciekawie po zatłoczonym porcie. Przydeptał rzuconego papierosa i skupił się ponownie na obserwacji przybywających do portu. Nie bardzo uśmiechało mu się wracać na Gemenon, czuł się jak by niedawno dopiero udało mu się stamtąd wyrwać choć tak na prawdę minęło już kilka dobrych lat. Podobało mu się życie które wiódł na Caprice i nie bardzo chciał je porzucać dla głupiej idei. Wymówka że był jedynym dostępnym aktualnie człowiekiem nie bardzo mu odpowiadała, chciał to załatwić jak najszybciej i wrócić do swoich zajęć i rytmu do którego zdążył się już przyzwyczaić. Kątem oka dostrzegł osobnika na którego czekał, właśnie wysiadał z taksówki i rozglądał się jak by nie wiedział dokładnie gdzie się udać. Zachary ruszył w jego stronę przecinając mu drogę zanim ten zgubi się w tym tłumie. Człowiek którego miał ochraniać nie prezentował się najlepiej, ciężko było powiedzieć czy przed chwilą dopiero wstał z łóżka czy zwyczajnie pił całą noc, przydało by mu się ewidentnie odrobina dyscypliny ale nie to było celem misji. Jedyne ce miał zrobić to dostarczyć go całego na Gemenon.
- Jestem Zachary, ruszaj za mną Finbarze Arksham z akcentem na k. Tu jest twój bilet. Nie zgub się. - chyba tam na górze ktoś bardzo się pomylił, ten facet nie potrzebował ochrony tylko niańki. Ale nauczono go jak być cierpliwym i opanowanym. Pierwsze więc co zrobił to zabrał ich obu do małej kawiarni tuż za bramkami bezpieczeństwa, zamówił dwie białe kawy i czekał. Rozejrzał się po ludziach wokół nich, nikogo kto mógłby sprawiać bezpośrednie zagrożenie, zresztą z takimi środkami ochrony jakie ostatnio zaczęto stosować ze względu na zamachy było by czystą głupotą próbować czegoś tutaj. Zadanie wydawało się być proste ale jak zwykł mawiać sierżant na wojnie wszystko jest proste. Podziękował robotowi który podał kawę, choć nie mógł się do nich przyzwyczaić nie przeszkadzały mu dopóki tylko wykonywały polecenia. Zastanawiał się nad ich zastosowaniem w armii, pod odpowiednim dowództwem i przy odpowiednich procedurach były by całkiem niezłym oddziałem szturmowym. Ciężki arsenał którym te maszyny mogły by dysponować nie czując zmęczenia, ciężaru oraz odrzutu broni, dobre opancerzenie i odporność na ból. nawet bez pomysłowości lub inicjatywy zwykłego ludzkiego żołnierza sprawiało że były by trudnym przeciwnikiem. Ciekawe gdzie aktualnie zajmowano się tym projektem i jak bardzo był zaawansowany bo skoro on tylko nad tym się zastanawiał ktoś na pewno już nad tym pracował.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day

Ostatnio edytowane przez Uzuu : 15-01-2011 o 22:01.
Uzuu jest offline  
Stary 17-01-2011, 18:46   #6
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
98 dni do Apokalipsy
………………………………………… ………………………………………… ……….

Świątynia Jedynego na Gemenon [Zachary Thomson, Starmind]

Witajcie na Gemenonie panowie – odpowiedział wysoki brunet. Mam nadzieje, że wasz lot był udany. Zapewne zastanawiacie się dlaczego fatygowaliśmy was taki szmat drogi. Tak, Ciebie też Thomson. Nie myśl, że miałeś robić tylko za ochroniarza. No, ale dość już powiedziałem. Ona już czeka na was.
Poprowadził ich długim korytarzem. Przechodząc obok kaplicy słyszeli głosy modlących się tam wiernych. Spojrzeli ukradkiem w stronę uchylonych drzwi. Przez misterne witraże do pomieszczenia przenikały promienie słońca zalewając je cudownym blaskiem. Ludzie znajdujący się tam wydawali się duchami bądź aniołami w chwale. Thomson i Arksham jednak musieli iść dalej poganiani napomnieniem mężczyzny.
Wprowadził ich do dość dużej komnaty, po środku której stał niewielki stół z wysokimi krzesłami. Siedziała przy nim młoda kobieta i spokojnie piła herbatę z czarnej porcelanowej czarki. Miała nie więcej niż 20 lat, tak im się zdawało. Była ubrana w niebieski habit z białym welonem.


Brunet popchnął ich lekko i powiedział, żeby podeszli i oddali hołd Najświętszej Matce. Szybko zorientowali się co mają zrobić. Przyklęknęli przed nią i ucałowali jej dłoń. Skinęła im delikatnie głową, że mogą wstać i poprosiła ich żeby usiedli obok niej przy stole.
Herbaty? – zapytała. Radziłabym wam skorzystać z propozycji gdyż mam wam dużo do powiedzenia. Oni jednak grzecznie odmówili. Widać, że byli nieco zdenerwowani. Na Caprice Wyznawcy Jedynego spotykali się w różnych miejscach – mieszkaniach, magazynach, opuszczonych budynkach. Kult miał charakter bardziej kameralny i wszystko odbywało się w tajemnicy. Teraz jednak byli we wspaniałej świątyni pełnej ludzi, którzy tak jak oni wierzyli w Jednego Boga. Szkoda, moja herbata jest naprawdę wyśmienita – uśmiechnęła się delikatnie. Sprowadziłam was tu w konkretnym celu. Czujcie się wyróżnieni, gdyż obdarzyłam was swoim zaufaniem i mam dla was bardzo ważne zadanie - zrobiła krótką pauzę. Cyloni. Czym są dla was? Pewnie tak jak dla większości populacji 12 Kolonii są tylko robotami – bezwolnymi maszynami wykonującymi nasze rozkazy. I tutaj mylicie się. I to bardzo. – popatrzyła im prosto w oczy. Ciała Cylonów może i wykonane są z metalu, ale są w pełni inteligentnymi istotami. Mają potencjał, który my mamy zamiar wykorzystać. Czy wiecie w ogóle, że można obdarzyć każdego z nich ich własną unikalną osobowością. Mogą stać się prawdziwymi dziećmi ludzkości. Trzeba im tylko trochę w tym pomóc. I tutaj potrzebna jest mi wasza pomoc. Nie muszę tłumaczyć wam kim jest Daniel Graystone, prawda? To właśnie on stworzył Cylonów – tak bynajmniej wszyscy uważają, ale jest to połowiczna prawda. Owszem stworzył ich ciało takie jakie znacie. Jednak mózg – nie jest jego dziełem ani trochę. Procesor odpowiedzialny za procesy myślowe jak się dowiedzieliśmy wykradł taurońskiej firmie Vergis. Natomiast program odpowiedzialny za sterowanie zachowaniem i osobowością napisała jego córka Zoe. Jak wiecie była jedną z nas i zginęła w wybuchu pociągu na Caprice. Zostawiła jednak po sobie dziedzictwo w postaci programu „Rezurekcja” dzięki któremu możemy obdarzyć Cylonów w pełni ludzką osobowością. To nie koniec. Graystone odkrył po jej śmierci, że stworzyła ona dla siebie wirtualną kopię swojej osobowości i w swojej rozpaczy umieścił ją w ciele Cylona. To był cud! Pierwszy człowiek – maszyna. Jednak Graystone nie poprzestał na tym. Wiedział, że jego „córka’ nie może zaakceptować swojego nowego ciała. Z pewnego źródła wiem, że pracował nad stworzeniem sztucznego ciała dla niej przypominającego do złudzenia ciało ludzkie. No panowie, macie nie lada zadanie. Będziecie szpiegować Graystone`a. Musicie wykraść te plany. Jest to dla nas najwyższy priorytet. Szczegóły przekaże wam mój adiutant. Skinęła do niego głową. Mężczyzna wyprowadził Thomsona i Arkshama i zabrał do obozu STO.
Macie tydzień czasu na przygotowanie się do misji. Wszelki sprzęt jaki uważacie, że będzie wam potrzebny macie zgłosić do naszego zaopatrzeniowca w obozie. Nasi ludzie zdobyli plany domu Graystone`a, w którym prawdopodobnie trzyma całą dokumentację badań. Choć nie wykluczone, że będziecie musieli się włamać także do wieżowca Greystone Industries. Mamy przygotowane dla was nowe tożsamości na taką ewentualność, abyście mogli bezproblemowo dostać się do budynku. To są wasze przepustki. Thomson będziesz ochroniarzem pracującym w siedzibie firmy. Arksham – Ty natomiast jednym z konsultantów w dziale programowania. Dzięki temu będziesz miał dostęp do komputerów. Za tydzień przerzucimy was na Capricę. Przygotowaliśmy wam mieszkania, a także miejsce w którym będziecie mogli się sekretnie spotykać. Pamiętajcie, że Graystone bardzo lubi obserwować swoich pracowników. Będziemy cały czas z wami w kontakcie. Jakieś pytania?


Gdzieś na orbicie Aerilona [Hammer, Skalsky]
Pierwsze dni na nowym przydziale zawsze były ciężkie dla wszystkich. Minęły raptem dwa dni, a już nie obyło się bez awantur i tarć między załogą. Trafiły się już nawet dwa wybite zęby. Na dodatek komandor Walsh nie odpuszczała nikomu i od dwóch dni toczyło się prawdziwe ćwiczeniowe piekło. Nie pamiętali ile już razy stawiała statek w stan najwyższej gotowości bojowej.


W sali odpraw CAG (commander air wing) właśnie skończył wykładać szczegóły ćwiczeń zaplanowanych na najbliższy tydzień i większość osób już się rozeszła. Tylko kapitan Mattson poleciła zostać swojej eskadrze.
Okej ludzie przestańcie na chwilę radośnie szczebiotać. Moja kochana eskadro, jak nasz CAG już wspomniał, w tym tygodniu padło na nas i zostawiamy nasze ślniące Viperki i przesiadamy się do Raptorów.


Będziemy ćwiczyć zwiad. Podzieliłam was już na dwuosobowe załogi. Hammer, Skalsky wy jesteście razem w parze. Zobaczmy co wylosowaliście
– zamieszła dłonią w niewielkim pudełku. Oj….macie przeprowadzić zwiad na powierzchni Aerilona. Tu macie koordynaty. Waszym zadaniem jest sprawdzić stare magazyny zbożowe. Zróbcie dobre zdjęcia i dokładnie policzcie siły wroga, a zaliczę wam misję. Następne para to…..
Nie zdążyła powiedzieć kiedy rozległa się znowu syrena alarmowa: „Tu mówi komandor Walsh. Za chwilę przeprowadzimy ćwiczenia pożarowe. Proszę cały personel o przygotowanie się”.
Mattson pokręciłą głową. Spodziewa się Apokalipsy czy coś?- szepnęła sama do siebie. Słyszeliście. Rozejść się. Hammer, Skalsky! Wasza misja zaczyna się za 5 godzin. Wykorzystajcie dobrze ten czas.

7 godzin później……………..
Poruczniku mam dziwne odczyty na radarze. To nie są nasi ludzie – powiedział zaniepokojony Leonidas. Przecież nie miało tu być nikogo poza naszymi oddziałami biorącymi udział w ćwiczeniach. Poruczniku to chyba jacyś terroryści i mają zamiar wysadzić ten budynek. Co robimy? Mamy mało czasu na decyzję.
 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline  
Stary 19-01-2011, 21:28   #7
 
Mordragon's Avatar
 
Reputacja: 1 Mordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputacjęMordragon ma wspaniałą reputację
-Umysł w ciele robota to genialne!!-pomyślał Finbar-bez tych ograniczeń fizycznych jakimi są ludzkie zmysły, bliżej wszechświata, bliżej jego cudów i bliżej jego Twórcy-tak reagował Finbar na słowa Najświętszej. Nie zwykł dużo mówić, a ta sytuacja jeszcze w tym nie pomagała, cierpliwie wysłuchał kazania i udał się ze swoim współszpiegiem na miejsce, gdzie już konkretnie mieli rozmawiać o …
-Akcja Nowe Zmysły, tak bym ją nazwał, ale to nie jest pytanie jakbyście nie zauważyli-odpowiedział arogancko młody Aersiesianin -ale przechodząc do meritum i to też, zaznaczam nie będzie pytanie, przydało by się wszystko mieć gdzieś spisane od nazwisk po adresy, a co do mojej nowej tożsamości to dobry komputer i nośnik pamięci-spojrzał uważnie na swoich rozmówców - jeśli chodzi o włamania, to się nie znam, strzelałbym że łom nam się przyda, ale łom stoi tu obok i na pewno zna się na swojej robocie-założył ręce na siebie i spojrzał na człowieka, który jeszcze niedawno zaciągnął go na białą kawę podawaną przez robota....
 
__________________
Gdybym nie odpisywał przez 2 dni.. plsss PW:)
-"Na horyzoncie widzisz szyb kopalni"
-"Co to za rasa szybko-palni?"
Czego pragnie eMdżej?!
Mordragon jest offline  
Stary 25-01-2011, 01:04   #8
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał
***

Koniec końców to zawsze on znajdował się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Nie był dobrym człowiekiem do tej roboty choć nie ulegało wątpliwości że zadanie potraktuje jak najbardziej poważnie. Nie lubił całej tej otoczki świętości wokół wszystkich tych planów. Jeśli maszyny mogą zachowywać się jak ludzie w czym problem? Nie potrafił pojąć czemu niektórzy traktowali to jak świętą wojnę próbować przekonać o tym innych, jak niektórzy mogli brać to jako jakąś abominację, bo jeśli mowa o tym może powinniśmy zacząć od głowic umieszczonych na każdym z większych okrętów wojennych stacjonujących gdzieś w przestrzeni. Wszystko stworzone ludzką ręką.
Zachary znał adiutanta który ich prowadził, znał jego drogę kariery. Kiedyś służył pod Sierżantem zanim on z chłopakami dołączyli do STO, był słaby i było mu brak dyscypliny ale nadrabiał to służalczą pozą i lizodupczym językiem. Zachary jak i on nie udawali wcale że nie przepadali za sobą jedyne co zawsze znajdowali wspólne to nauki ich dowódcy i tę część obydwaj darzyli dużą dozą szacunku. Wojskowy uśmiechnął się do siebie gdy zobaczył notatnik Finbara. Sam usiadł przy stole na którym skupione były wszystkie wymagane informacje i zaczął je skrupulatnie przeglądać.
- Nie, jeśli tym razem niczego nie spieprzyliście to wszytko co powinniśmy wiedzieć jest tutaj, damy sobie rady a jak byśmy potrzebowali kawy albo jakiś przekąsek dam ci znać. - Thomson wrócił do przeglądania notatek zawierających jego nową tożsamość. Nie zareagował na słowa swego nowego współpracownika jak się okazało. Takie misje zwyczajowo wykonywała jedna osoba a nie zespół na dodatek bez dowódcy prowadzącego. Nawet nie wiedział jak może skorzystać z jego pomocy. Łomem jeszcze nikt go nie nazwał, nawet mu się to spodobało, nie to że nie zrozumiał aluzji ale trzeba było czegoś dużo cięższego by wyprowadzić go z równowagi. Poza tym teraz gdy otrzymał nowe rozkazy Finbar uzyskał tez nowy status w jego oczach. Zachary odezwał się po kilku minutach milczenia.
- Zaczęliśmy wcześniej ze złej stopy, byłeś tylko pakunkiem który trzeba było tu bezpiecznie dostarczyć, ale teraz jednak będziemy razem pracować, mam nadzieję że przez najbliższy tydzień uda się nam dogadać i zobaczyć jak obydwaj będziemy mogli sobie pomóc by pomyślnie wykonać zadanie i wrócić do tego czym zajmowaliśmy się przed przybyciem na Gemenon. Miło mi cię poznać panie Finbar.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline  
Stary 27-01-2011, 13:01   #9
 
Niya's Avatar
 
Reputacja: 1 Niya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodzeNiya jest na bardzo dobrej drodze
Gemenon
- Wszystko czego potrzebujecie umieściliśmy już w waszych mieszkaniach na Caprice – powiedział brunet. Ostatnia sprawa…Argeus Besarion. Zapamiętajcie to nazwisko. Dołączy do was i będzie waszym wsparciem w razie kłopotów. Mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce. Uśmiechnął się i odszedł w kierunku świątyni.

Caprica [Zachary Thomson, Finbar Arksham]
Padał siarczysty deszcz. Thomson wbiegł szybko do budynku ,który wyglądał na opuszczony magazyn. Wszedł schodami na najwyższe piętro, gdzie kiedyś mieściło się male biuro . Finbara jeszcze nie było, wiec zdjął płaszcz, wyjął z kieszeni mała piersiowke i upił łyka, żeby się rozgrzać. Usiadł przy biurku i wyciągnął elektroniczny notatnik.


Wielokrotnie już przeglądał plany domu Graystonów. Laboratorium, które mieściło się pod okazała willą przypominało małą fortecę. Pancerne drzwi, zamek elektroniczny na kod, detektor ruchu…w razie wykrycia, że ktoś nieproszony wtargnął do środka, drzwi odcinały dostęp do pomieszczenia, a obejście komputerowego systemu zabezpieczeń było niezwykle trudne. A jeszcze czeka ich znalezienie planów i skopiowanie planów, na pewno też cholernie zabezpieczonych…to będzie ciężka misja.


Ciekawe czy Finbar coś wymyślił, inaczej będą musieli improwizować…..Pracowali już od tygodnia w Graystone Industries i Starmind miał dogłębnie zbadać ich system komputerowy, rodzaje stosowanych zabezpieczeń…wszystkiego co mogłoby się przydać we włamaniu.
Usłyszał czyjeś kroki na schodach….przemoczony Arksham wszedł do pomieszczenia. Wyglądał jakby nie spał od dawna, miał przekrwione oczy i sińce. Jak zwykle był w pomiętych ciuchach. Był to dość żałosny widok.
- Mów co żeś wymyślił – powiedział szorstko Zachary. Po Twoim wyglądzie sądzę, że chyba cały tydzień myślałeś nad tym jak dostaniemy się do tego przeklętego domu.
Finbar usiadł na krześle i zmierzył Thomsona wzrokiem….


[Argeus Besarion]
Siedział samotnie na ławce w parku i czytał gazetę. Wyglądał na zwyczajnego, przeciętnego obywatela Caprici. Pewnie większość spacerujących w ogóle go nie zauważała. Nagle pod jego nogi potoczyła się mała gumowa piłeczka. Przestraszona dziewczynka podbiegła do niego i nieśmiałe zapytała czy mógłby jej ją podać. Argeus uśmiechnął się szeroko, choć wyglądało to bardzo sztucznie - Proszę Mała, o to Twoja piłeczka, uważaj żeby znów Ci nie uciekła. Jego twarz znów przybrała powściągliwy wyraz. Uchylił lekko torbę leżącą na ławce, żeby przyjrzeć się jej zawartości. W środku była mała prostokątna paczuszka z antenką….
- Dzisiaj poznacie miłość Jedynego – powiedział do siebie w myślach. Mam nadzieje, że to zdarzenie was oczyści.

 
__________________
I always play fair. Exactly as fair as my opponents

I'm a fighter. I've always been a fighter. The few times when I have been at leisure, I've been miserable. I want challenges, I crave them - Mara Jade
Niya jest offline  
Stary 31-01-2011, 14:07   #10
 
Piter1939's Avatar
 
Reputacja: 1 Piter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodzePiter1939 jest na bardzo dobrej drodze
Będziemy ćwiczyć zwiad. Podzieliłam was już na dwuosobowe załogi. Hammer, Skalsky wy jesteście razem w parze(...)

No nie zwiad,na raptorach, nuda trochę…-pomyślał Leonidas.On lubi tą prędkość i te emocje jak śmiga się na Viperach.No ale trudno przecież nikt nie mówił, że zawsze będzie tak jak on chce. Przedstawił się tylko swojemu koledze z którym miał latać ,potem poszedł poćwiczyć trochę na siłownie, nie za intensywnie by nie być zbyt zmęczonym. Następnie krótka drzemka, potem prysznic i był gotowy do lotu. Bynajmniej nie spodziewał się że lot okaże się czymś innym niż rutynowym ćwiczeniem. Gdy już zbliżali się w planowany rejon zauważył dziwne odczyty na radarze.To byli, według tego co widział na ekranie,taaak! terroryści! Natychmiast zameldował o tym porucznikowi:

Poruczniku mam dziwne odczyty na radarze. To nie są nasi ludzie – powiedział zaniepokojonym głosem Leonidas. Przecież nie miało tu być nikogo poza naszymi oddziałami biorącymi udział w ćwiczeniach. Poruczniku to chyba jacyś terroryści i mają zamiar wysadzić ten budynek. Co robimy? Mamy mało czasu na decyzję
- Holly Frack! Mamy łączność z Aresem ?-zapytał porucznik
-Melduje brak łączności Sir, widzę na radarze siedmiu tango,jeżeli mamy pociski HE,łatwo się z nimi rozprawimy-odpowiedział Leonidas
-Odbezpieczam broń. Podejdę tak blisko jak się da. Postaraj się nie narobić zbyt dużego bałaganu z namierzaniem-oznajmił Roice
-Roger,za chwile będę ich miał!
-Fire on your mark!-rozkazał porucznik
-Cel w zasięgu i namierzony!-wykrzyknął Leonidas


To by było na tyle z jego strony,niecierpliwie czekał na efekty ostrzału,miał nadzieje, że porucznikowi uda się idealnie.
 

Ostatnio edytowane przez Piter1939 : 31-01-2011 o 14:11.
Piter1939 jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172