16-12-2005, 17:30 | #21 |
Reputacja: 1 | Dziewczyna Cicho krzyknęła, kiedy Martha zaczęła bandażować jej ramię. Mimo bólu starała się współpracować i poddawała się zabiegom. Co jakiś czas tylko mocniej zaciskała rękę na dłoni Nathaniela. Nagle jej oczy rozszerzyły się, próbowała odwrócić się bardziej w stronę Marthy: - Nie! Żadnej karetki... Ani policji, błagam... bezpieczne miejsce, proszę, zabierzcie mnie stąd... - na jej twarzy odmalowało się przerażenie, a w oczach wezbrały łzy. Szukała wzrokiem spojrzenia Nathaniela i wpatrzyła się w niego błgalnym wzrokiem. - Proszę, tylko nie karetka... Nic mi nie będzie... Tylko ramię, bardzo boli - ostatnie słowa skierowała do Konrada. Prowizoryczny opatrunek wyglądał coraz lepiej. Jednak z pewnością daleko mu było do doskonałości. Rana wymagała przemycia i odkażenia, a oderwane kawałki ubrania nie należały do najczyściejszych. W ranę może wdać się zakażenie. |
16-12-2005, 18:35 | #22 |
Reputacja: 1 | Nathaniel Chłopak klęczał ze spuszczoną, jakby na znak bezsilności głową. Strumień łez z malutkiej smużki ogarniał całe policzki. z Jego twarz przybrała wyraz bólu i przerażenia, wyraz walczącego ze sobą człowieka, ze sobą albo z czymś jeszcze...strachem, bezsilnością... Dookoła słyszał niewyraźne głosy Marty, wołającej pomocy, opnowany i stanowczy głos Konrada, a potem jęk i cichą prośbę dziewczyny. Otrzeźwiło go to nieco. Choć dalej nie wiedział co robić, czując swoją bezsilność wbrew prośbom dziewczyny podniósł głowę szukając wzrokiem torebki Marthy. W końcu jego oczy spotkały się z nieznajomą. Jej wzrok przeszył go, jakby rozchodząc się po całym ciele. Nie mógł oderwać wzroku od pełnych łez oczu. -muszę...bez względu na wszystko co się stanie...muszę...-szeptał, wciąż wpatrując się w dziewczynę. Stał się jakby nieobecny, jej spojrzenie dodawało mu odwagi, dodawało sił...wiary. Był zdecydowany. Choćby miał zginąć, nie zobaczy już więcej niczyjej śmierci. |
18-12-2005, 15:27 | #23 |
Banned Reputacja: 1 | Martha kończy przewiązywać ranę na ramieniu nieznajomej. Stara się połączyć w całość to co słyszy, to co się stało i to co się ciągle dzieje, ale chyba jest za bardzo zdezorientowana. - Zabrać w bezpieczne miejsce? Ale dokąd?.. Najbezpieczniej będzie przecież w szpitalu... Nie może poskładać do kupy dziwnych wydarzeń i jeszcze dziwniejszej prośby dziewczyny. - Jest w szoku. To na pewno szok. Dlaczego nie mielibyśmy zabrać jej do szpitala?.. - zwraca się do Konrada. |
18-12-2005, 15:40 | #24 |
Reputacja: 1 | Konrad Walles Konrad rozważa na szybko co właściwie sam miał na myśli. - Może nie jest ubezpeczona... -mówi. Spogląda na drzwi jakby chciał wskazać niebezpieczesntwo. Oniemiał jednak gdy zobaczył że rzeczone drzwi... Nie istnieją! - Tracimy czas - zaczął -lepiej pospieszmy się, przynajmniej nie będzie leżała na ulicy. Kiedy konczy wypowiadanie tych słów, podnosi leżącą dziewczynę. Reszta toczy się dalej...Wypowiada słowa jak w jakimś amoku, zachowując jednak pewność że to co czyni jest słuszne. -Martha, twoje mieszkanie jest najbliżej... Idzemy tam, czy niezgadzasz się?
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
18-12-2005, 16:02 | #25 |
Banned Reputacja: 1 | - Jasne, chodźmy do mnie - mówi zdziwiona Martha. - Chociaż wygodniej by było mieć jakiś transport, jak karetka. - zastanawia się próbując chyba jeszcze przekonać Konrada. - Ale może rzeczywiście lepiej żebyśmy nie musieli nic na razie tłumaczyć odnośnie tego wypadku... - dodaje już ciszej. |
19-12-2005, 19:24 | #26 |
Reputacja: 1 | Dziewczyna Była niezwykle lekka, jak gdyby ważyła tyle co dziecko. Niesienie jej prawie nie męczyło. Kolejny raz w głowie Konrada pojawiła się myśl, że coś tu jest nie tak, jak być powinno. Myśl została jednak zduszona przez pośpiech i napiętą sytuację - dziewczyna mogła się przecież wykrwawić! Ranna, mimo tego, że niósł ją Konrad, starała się nie wypuszczać z dłoni ręki Nathaniela. Wyglądało to trochę dziwnie, gdy szliście ulicą, ale nie spotkaliście po drodze żadnych ludzi. Oprócz tego mówiła coś, ale tak cicho i niewyraźnie, że nie można było zrozumieć wszystkich słów. Wyglądało to trochę na majaczenie z powodu utraty krwi: - ...baronia wynagrodzi starania... ...nie do szpitala... ...w niebezpieczeństwie... ...moja baronia okaże wdzięczność... ...błagam... Orszak poruszał się szybko zmierzając do domu Marthy, który był oddalony zaledwie o kilka przecznic od sklepu. Już po paru minutach staliście przed drzwiami frontowymi z krwawiącą dziewczyną, która wypadła z drzwi, które nie istnieją. Przynieśliście ją do miejsca, które miało być bezpieczne... |
19-12-2005, 23:39 | #27 |
Reputacja: 1 | Nathaniel Chłopak ciągle nie mógł uwierzyć, że to jawa, nie sen. Wszystko wydawało sie takie dziwne, nierzeczywiste. Nie spostrzegł kiedy dotarli do domu Marty. Stał przyglądając się dziewczynie. Pierwsze wrażenie minęło, na tyle, że chłopak pohamował łzy. Nadal jednak jego twarz wydawała się smutna a duszą targały bolesne wspomnienia. |
20-12-2005, 15:42 | #28 |
Banned Reputacja: 1 | - Wejdźmy - odezwała się Martha wyjmując klucze i drżącymi dłońmi mocując się z zamkiem. Uporawszy się z nim otwiera drzwi i przytrzymuje je żebyście mogli swobodnie przenieść przez nie dziewczynę. - Nikt nie powinien nam przeszkadzać - mówi, a jej twarz robi się przez chwilę ponura, jakby przez jakiś niemiłe wspomnienie - ale lepiej jeśli zaniesiecie ją na górę do mojego pokoju. - Tam już na pewno nikt nie zajrzy - dodaje i znowu przez jej twarz przebiega grymas bólu. - Dacie radę? Jeszcze tylko kawałek po schodach. Chyba że wolicie chwilę odpocząć? Możemy przenieść ją na górę później - paple jak każdy gospodarz zaskoczony i zmieszany niespodziewaną wizytą. Zależnie od wyboru zaprowadzi gości do salonu albo do swojego pokoju. |
24-12-2005, 12:47 | #29 |
Reputacja: 1 | Konradowi przemkneła przez umysł myśl -Wreszcie tutaj jestem-. Rozejrzał sie po wnętrzu przedpokoju, jednak wyrwał sie z zadumy i powiedział: -Jeżeli nie spodziewasz się nikogo teraz to pójdzmy do salonu- Spojrzał na trzymaną dziewczynę, i dodał- I jeszcze wodę dla niej. Prowadzony, poszedł za Marthą.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
25-12-2005, 18:53 | #30 |
Reputacja: 1 | Zanieśliście ranną dziewczynę do salonu i położyliście na kanapie. Jest bardzo blada, bardzo "splątana", a jej brudne rzeczy, oprócz tego, że nie pachną zbyt przyjemnie, pobrudziły chyba w paru miejscach kanapę. Rudowłosa chyba nie bardzo zwróciła na to uwagę. Mętnym wzrokiem rozglądała się dookoła, wreszcie jej wzrok spoczął znowu na Nathanielu. - Bardzo Cię proszę przyjacielu... Czy możesz pomóc mi jeszcze trochę? Wiem, że potrafisz. Wystarczy jeszcze tylko trochę... Kiedy krawawienie ustanie poradzę sobie już sama. Potrzebuję tylko... odrobiny snu... - ostatnie słowa wypowiedziała już bardzo niewyraźnie, wręcz mamrocząc. Zamknęła oczy i już po chwili jej mocny uścisk na ręce Nathaniela zelżał. Usnęła - albo zemdlała. W ostatniej chwili zauważyliście, że prowizoryczny bandaż jest już bardzo mocno nasączony krwią. Jeszcze chwila i kanapa w salonie na zawsze będzie nosić ślady krwawiącej dziewczyny, która wyszła ze ściany. Niestety kurtka i podkoszulka Konrada już noszą te ślady... |