08-03-2014, 22:57 | #91 |
Reputacja: 1 | Ryszard i Zdzich działali błyskawicznie. Nie widzieli już nawet policjantów nigdzie, ale szybko przygotowali całą scenę na natychmiastowe wparowanie ekipy do środka. Wszystko szło jak po maśle niczym wyjęte z tego wigilijnego filmu Szczyl sam w domu czy co tam. Que-Vin chyba. Jakie to tam było wino już nie pamiętacie, bo dawno żeście telewizji nie oglądali. W każdym razie przygotowaliście wszystko, żeby uciec. Niestety czasu już zabrakło, policja wpadła do pomieszczenia, w którym ukryli się nasi bohaterowie i zaraz krzyczeli hende ho czy inne chuje muje dzikie węże. Trzeba było ewakuować się dużo szybciej. Skoczyliście. Spadliście na krzaki, natychmiast wskoczyliście do najbliższej radiolki i spiskiem opon ruszyliście tylko po to, żeby tyłem przywalić w drugi radiowóz. Rusza się na jedynce, a nie na wstecznym. Po tym drobnym błędzie odjechaliście. Przez wasz brak umiejętności zamiast skręcić wjechaliście do parkingu podziemnego na moment zanim zamknęły się wrota i z tej radości przypakowaliście w ścianę. Kiepski (ale drogi) alkohol, który Zdzichu targał ze sobą potłukł się. Smród rozszedł się niewątpliwy. Kapusta jest. No i komputer. Obaj straciliście przytomność. Obudziliście się jakiś czas później. Zorientowaliście się, że na tylnej kanapie radiolki śpi nie kto inny jak Vel. Ciekawe skąd się tu wziął? Źle wyglądał, ale w sumie standardowo tylko miał bardziej obitą mordą. Tak to jest jak się poddajesz psom. Vel również obudził się. Wyszliście we trójkę z samochodu i skierowaliście się do schodów. Szybko opuściliście klatkę schodową tego dziwnego budynku. Musi być dla bogatego pedalstwa, ale za bardzo nie poznajecie. Przynajmniej od środka. Na zewnątrz okazało się, że już zapadła noc. Co robicie? Vel. Masz wrażenie, że dokonałeś czegoś wielkiego. Co prawda zostałeś zatrzymany za bezczelne szczanie w miejscu publicznym (mogli wziąć cię za zboka terroryzującego ostatnio miasto), ale nie o to chodzi. Wydaje ci się, że uratowałeś kogoś. Przypomniałeś sobie dwóch chłopców, z którym miałeś niewielki konflikt na wysypisku i jeszcze jednego. Cała ich trójka była w porządku. Mógłbyś z takimi mieszkać, przydałoby ci się towarzystwo na poziomie, a im z resztą też. Przy pierwszym spotkaniu powiedziałeś im jednak, żeby spierdalali. Czujesz, że uratowałeś im tym życie. W sumie po tym jak zabiłeś akwizytora to możesz spodziewać się po sobie wszystkiego. Miałeś towarzyszyć Bimbromancie i Zdzichowi w ich misji ratowania świąt, a zamiast tego po zachlaniu mordy z nimi zgubiłeś się i niedługo później zatrzymała cię policja za szczanie w miejscu publicznym. No, ale widać los chciał, żebyś dołączył do nich... Śnił ci się koszmar z Duchem Przeszłych Świąt, swoją matką, Bartkiem i tymi trzema chłopcami. Bardzo dziwne, ale już niemal nie pamiętasz o co chodziło. |
09-03-2014, 00:41 | #92 |
Reputacja: 1 | Obudził go hałas. Dziwny hałas. Zaropiałe, przekrwione oczynie chciały się otworzyć. Po kilku próbac udało się. Wiesiek stwierdził że leży w radiolce. Nie przeszkadzało mu to zbytnio. Był nachlany i miał ochotę pospać, a tu gliniarze zachowują się jak ostatnie chamy. - Moglibyście się ta nie wydzierać? Ludzie chcą spać! - wyjęczał a dla podkreślenia wagi swych słów przypierdolił pięścią w kratę oddzielającą przód od loży. Jednak te głosy wydały mu się znajome. Usiadłwszy stwierdził, że przód wozu jest zmasakrowany, a kierowcami są Rychu i Zdzich. - Co jest kuhrrwa? - spytał połprzytomnie - Zostaliście psami? - aby się ocucić zaczął pocierać swoją poobijaną, porysowaną maskę i aż syknął z bólu. Świadomość tego co się zdarzyło docierała do niego bardzo powoli, jednak czuł, czuł, że uratował trzy życia. Po zastanowieniu się stwierdził, że chodziło o tych trzech gnojków z wysypiska. Urocze smarki na poziomie. Ech takich synów mieć... - Ja pierdolę, ale żem miał kurewskiego koszmara... - zaczął swoje wynaturzenia czy jak to tam się zwało. Nie dane mu było dokończyć bowiem wątek zgubił nieoczekiwanie. By się ydostać z radioli stłukł nogami sybę i otworzył sobie klamkę od zewnętrznej strony Potem były jakieś schody dla bogatych, spasionych świń. - Gdzie my kurwa jesteśmy? - spytał konspiracyjnym szeptem swoich towarzyszy. Wyglądając przez okno usiłował zorientować się gdzie są, czyli oklreślić dzielnicę w jakiej się obecnie znajdują a przy okazji może po budynkach dookoła dowiedzą się dokładniejszego położenia.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
09-03-2014, 12:32 | #93 |
Reputacja: 1 | Rysiek zrobił o Wieśka tylko bardzo bardzo zezłoszczoną minę na wspomnienie o tym że zostali psami. - Dobra Vel. Udało nam się zinfiltrować bojem posiadłość obrzydliwie bogatego pedała i zdobyliśmy jego komputora. Prócz ohydnych ekscesów tego zboka powinniśmy znaleźć tam listę okolicznych zwyroli. Cholera... już późno... został nam w sumie jeden dzień. Może będzie trochę spokoju bo psiarscy będą badać kto tych gejów zatłukł. Rysiek podrapał się po głowie i spróbował znaleźć jakąś tabliczkę z nazwą ulicy. Trzeba było pójść gdzieś, zjeść coś i przejrzeć pedalskiego lapka. Dawno już Rychu nie obsługiwał komputera... Ale miał praktykę, bo swego czasu powróżył samemu Premierowi, a ten dał mu stówę. Było to wielkie wydarzenie, bo dzięki Bimbromancie w kraju wprowadzono w końcu jakąś ludzką ustawę (nie żeby Rysiek pamiętał o co w niej chodziło), ale też połowę tej "wypłaty" zainwestował w przesiadywanie w kafejce internetowej gdzie pod czujnym okiem kierownika uczył się tajników obsługi komputera i internetu. Ot taka fanaberia inteligenta z niższych sfer społecznych. |
09-03-2014, 13:19 | #94 |
Reputacja: 1 | Wiesiek wysłuchał wieśmci Bimbromanty powolutku dochodząc do siebie. W końcu odezwał się. - Na spokój to bym nie liczył. Ich jezt dużo a nas troje. Mogą podzielić siły. - stwierdził przytomnie. Podszedł do radiolki i położywszy się na betonie dał pod nią nurka. Wyglądało na to, że zamierza ją na powrót uruchomić. Mrucząs Vel szukał w podwoziu radiolki jednej rzeczy. Nagle spod radiowozu dobył się jego głos. - Rysiu bądź tak dobry i wymontuj radio oraz komputer z radioli. Tylko postaraj się nie zmienić ustawienia gałek radia. Chciałbym wiedzieć co w trawie piszczy,. Zaraz wymontuję akumulator. _ stwierdził szukając pod radiowozem modułu GPS. Jeśli by go usunął radiole ciężko by było znaleźć. Policyjne radio zaś byłoby pomocne na wiele sposobów tak samo jak ichni komputer samochodowy.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne Ostatnio edytowane przez Gargamel : 09-03-2014 o 13:22. |
09-03-2014, 14:25 | #95 |
Reputacja: 1 | Rysiek zrobił wielkie oczy. W końcu to on uchodził tutaj za kumatego, ale Wiesław bądź co bądź wpadł na genialny pomysł. Bimbrowego czarownika zastanawiało tylko czy takie bajery jak GPS rzeczywiście są w polskich glinowozach. - Dobry pomysł Vel. Słabo troszkę że mamy mało czasu to i na złom by się coś sprzedało... chociaż... cholera mamy jeszcze kasę i żarcie to nie ma co się przejmować zbytnio. |
09-03-2014, 15:11 | #96 |
Reputacja: 1 | - Potrzebujemy tylko adio z policyjną częstotliwością, komputer podpięty do ich bazy danych, antene oraz zasilanie. To powinni nam dać wgląd w poczynania i wiedzę misiaczkow. A co do czasu, to masz rację. Powinniśmy się pospieszyć. to rzekłwszy zdwoił intensywność poszukiwań, lecz znów sobie o czymś przypomniał. - Zdzisiu przeszukaj bagażnik, może jakieś narzędzia lub coś potrzebnego znajdziesz. Wywalaj to narazie na glebę. Zaraz przejrzę i wybiorę co może się przydać chociaż... Chociaż nie. Wszyrtko zabierzemy ze sobą. - Stwierdził po chwili namysłu.- Ach, Rysiek jak będziesz wyciągał policyjny komputer i radio zajrzyj do schowka samochodowego. Może i tam jakiś skarb się trafi.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne Ostatnio edytowane przez Gargamel : 09-03-2014 o 15:14. |
10-03-2014, 22:33 | #97 |
Reputacja: 1 | Niestety nie udało wam się znaleźć modułu gie pe esa. Może podejrzenia Rycha były prawdziwe odnośnie braku takich zaawansowanych urządzeń w tych iście czaderskich furach jakimi poruszają się niebiescy. Z komputerem też był niezły problem, bo wydaje się, że wtyki są spięte z plastikiem. Trzeba by było rozbebeszyć wszystko co tam jest, żeby dobrać się do bazy danych, a i to mogłoby skutkować uszkodzeniem radionadajnika, czy tam modemu czy jakiej tam magii jest w tych wozach, że te kompu podłączone są do sieciu. W czasie, gdy tak Ryszard i Wiesław krzątali się przy wozie Zdzichu przyglebał i po chwili zasnął. Był bardzo zmęczony wydarzeniami tego dnia. Do tego złamana ręka wciąż dawała mu się we znaki. Niby była leczona, ale to nadal nie to samo. Kilka godzin później samochód był rozkawałkowany. Na dworze już świtało, gdy wszystkie potrzebne wam części zostały wymontowane. Teraz, kurna, możecie założyć cholerne Centrum Informacji Andrzeja, czy inne KGB. Na dworzu wciąż jest kompletnie ciemno, na oko czwarta. Pewnie niedługo będzie świtać i jakiś wafel zejdzie na parking i was przydyba. Suszy was, jesteście głodni, ale w sumie szczęśliwi. Zdzichu obudził się. - Ale żeście narobili ambarasu, ja pierdolę. - powiedział widząc co zrobiliście z policyjnym wozem. - Wszystko dobrze, ale na chuja zdjęliście karoserię?! - dodał retoryczne pytanie. Staliście tylko i drapaliście się w głowę. Jakby to była jakaś gra to można by było powiedzieć, że na tym samochodzie zrobiliście dramatycznego ołwerkilla. Ryszard powiedział, zgodnie z prawdą: - W schowku była koperta z kasą. - wcześniej wahał się, czy powiedzieć to Zdzichowi. Skurwiel przespał całą robotę, ale już trudno. Poniósł znaczne krzywdy w domu pedała, więc i jemu działa się należy. Fajnie jest mieć wybór w życiu, ale tym razem wypadałoby wziąć całą elektronikę co wymontowaliście i spierdalać stąd. Gdzie jesteście? W dupie z tym. Ważne dokąd chcecie się udać? [w pierwszej wiadomości są miejsca godne uwagi; oczywiście w czasie drogi mogą być jakieś przygody, więc nie rozpędzajcie się z tym dotarciem, dogadajcie się gdzie iść; co tam jeszcze... możecie i tu zostać rzecz jasna, wolna wola!] |
11-03-2014, 02:22 | #98 |
Reputacja: 1 | Vel omal nie zapomniał. Jeszcze przeszukał czy pod siedzeniami czegoś ciekawego nie ma, z bagażnika podpierdolił czarodziejskue narzędzia, którymi wymontował akumulator. Nie zapimiał oczywiście o przewodach. Te też były potrzebne. Obowiązkowo zajumał samochodową apteczkę. Jakby tego było mało z odwróconej maski policyjnego radiowozu oraz kół zrobił wózek do którego włożył ostrożnie wszystkie skarby oraz nieco złomu na czarną gadzinę po czym rzucił do reszty. - Spadamy - i pchając swój wózek ulotnił się z miejsca zdarzenia ku bezpiecznej melinie. Wózek miał to do siebie, że gdyby Zbychu zaniemógł (musiał poczekać aż Vel opatrzy go należycie) można go było wsadzić na rupiecie i powieźć w siną dal.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne Ostatnio edytowane przez Gargamel : 11-03-2014 o 02:25. |
12-03-2014, 13:42 | #99 |
Reputacja: 1 | - Tylko nie odwracaj tego wózeczka bo będziemy spaleni jak kto zobaczy że to od glinowozu. - stwierdził przytomnie Rychu - W pobliżu powinna być jakaś bezpieczna melina, w której możemy się zatrzymać i przy tym pomajstrować. Ewentualnie... hej... pamiętacie Mirka Złomokletę? Na pewno się nie obrazi jak w jego budzie będziemy majstrować przy tych gratach, ba, pewnie za wino sam nam pomoże przy tym, a że porządny z niego biznesmen to nic nie wygada. Po drodze powinien być jakiś spożywczy to się zaopatrzymy odpowiednio i wyleczymy do końca rękę Zdzicha. |
12-03-2014, 21:57 | #100 |
Reputacja: 1 | Motyw z wózkiem był całkiem niezły. Problem polegał na tym, że z parkingu nie było wyjazdu - to znaczy był, ale zamknięty. Była winda, do której wózek nie mieścił się. Zdzichu z gratami pojechał windą na parter, a reszta waszej wesołej paczki (to znaczy: dwóch) przetargała maskę po schodach. Przy okazji porządnie ją obiliście, ale przecież na wystawę radiowozów już i tak nie pojedzie. W holu glównym dopadł was strażnik, ale wpierdoliliście mu. Skopanego zostawiliście na posadzce i szybko poskładaliście wózek zaraz na chodniku. Na szczęście nigdzie w pobliżu nikogo nie ma. Nadal cholernie wczesna pora. Szybko sprzęcik przenieśliście i zabraliście się stamtąd. W drodze do Mirka Złomokleta zatrzymała was banda młodzieńców (w liczbie 3 z koleżankami w liczbie również 3) wracająca prawdopodobnie z dyskoteki. Może zatrzymała to za dużo powiedziane. Może lepszy słowem by było: przyjebała się. Zaczęli się wypytywać skąd to wszystko macie, dokąd wieziecie, czy odpalicie działkę i takie tam pierdoły. Próbowaliście ich zignorować, ale skręcili i teraz idą za wami. Jak tak dalej pójdzie to zwrócą uwagę psiarskich, a już świta. |