Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2014, 19:20   #151
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Idę do sklepu się rozejrzeć
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 12-04-2014, 22:41   #152
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Ryszard i Zenon wysłuchali długiej opowieści Waldka, który po spróbowaniu trunku Bimbromanty oprzytomniał w strefę pomroczności jasnej. Po kilkunastu minutach Ryszard i Zenon zorientowali się, że Waldek opowiada fabułę Opowieści Wigilijnej. Wyglądało na to, że Waldka odwiedziły dwa duchy. Duch Świąt Przeszłych i Duch Świąt Teraźniejszych. Na początku w ogóle nie zorientował się o co chodzi, ale potem Duch Świąt Przeszłych spałował go zomowską pałką w okolicach świąt 1981 roku. Ogólnie to był w wielu wydarzeniach ze swojego życia. Potem ocknął się, ale wszyscy już poszli. Błąkał się trochę po mieście, gdy natrafił na Ducha Świąt Teraźniejszych. Ten ostatni pokazał mu co się działo ze wszystkimi w czasie, gdy nie widział się z nimi. W sensie z wami, ze Zdzichem, z Velem i z rodziną Mietka. W końcu, po wielu minutach dłużyzny zdradził w końcu, że Duch go zostawił przed Belkową 16. Wszedł tam jak gdyby nigdy nic pogadać z Heńkiem Sztachetą. Zazwyczaj można tam było spotkać tego Starego Żula. Heńka jednak nie było. Zamiast niego siedział tam facet z mafii, niejaki taka środkowoazjatycka morda, na którego mówią Żolka. Zdzichu kiedyś gadał z nim. Miał całe ręce we krwi i walił sobie konia do zbioru pedofilskich pisemek. Waldek wszystko to zobaczył za co został nakopany. Żolka wyjął nawet gnata i przystawił mu do głowy, ale po pociągnięciu za cyngiel pocisk nie wystrzelił. Żolka z jakiegoś powodu chwilę później uciekł. Gdy Waldek ocknął się gazetek już nie było. Wychodząc z posesji spostrzegł starszego żula. Nie widział jego twarzy, ale w krzakach leżała dłoń Żolka. Wciąż zaciśnięta na pistolecie. I sporo krwi. Stary żul odszedł z wielką torbą podróżną.
- To musiał być on. Kto inny odciąłby Żolkowi dłoń? I to z gnatem?

Zdzichu:
Wyszedłeś z kanałów i skierowałeś się do sklepów. Spotkałeś jakiegoś dziwnego typa grzebiącego w koszu na śmieci. Był przed samym sklepem. Widywałeś go na ulicy, ale on nie pije. Nie masz z nim o czym gadać. Zagadał do jakiejś małolaty, gdy ty wszedłeś do sklepu. Spokojna atmosfera. Niemal pusto. Masz tyle kasy, że możesz sobie kupić butelkę w kształcie kałasza. Nigdy nie piłeś czegoś takiego. Drogie jak cholera. Możesz też kupić cokolwiek innego chcesz. Albo zagadać do sklepikowej.

Vel:

W pomieszczeniu oprócz zwłok i ubrań jest wiele skrzyń postawionych w nieładzie i składzie.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 13-04-2014 o 09:25.
Anonim jest offline  
Stary 15-04-2014, 23:31   #153
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Bombka niczym poza nazwą nie przypominała uroczej ozdoby choinkowej. Co prawda ta miała zegar no ale... Właśnie to ale było sednem sprawy. Plątaniną drutów, jakieś obwody, kilka pojemników z cieczą, która, przynajmniej narazie zachowywała zupełną obojętność. A zegar wciąż tykał banalnie tik-tak... Vel miał coraz mniej czasu. Ucieczka nie wchodziła w rachubę, bo jakby się koledzy dowiedzieli... Oj byłoby śmiechu. Z kieszeni wyciągnął pustą butelkę po winku. Jednym uderzeniem o podłogę rozbił ją tobiąc tak zwanego tulipana. Gdy spojrzał na bombę pot zrosił mu czoło, puls niebezpiecznie przyspieszył a serce biło w tempie należnym sprinterom. Do tego ta sahara w gębie. Wiesiek zdążył się zorientować, że bomba ma zbyt duzo kabli jak na jeden obwód. musiały być więc conajmniej dwa lub więcej. to komplikowało sprawę. Delikatnie ujął czerwony kabel prowadzący do zegara przy okazji zaczynając się modlić.
- In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen
Powoli zbliżył tulipana do czerwonego przewodu jednocześnie zupełnie nieświadomie modląc się zamiast po polsku to po łacinie i bynajmniej nie tej podwórkowej a klasycznej
= Angele Dei, qui custos es mei, me, tibi commissum pietate superna, illumina, custodi, rege et guberna.
Amen.

Wraz z swoim Amen przeciął tulipanem kabel i zamknął oczy w oczekiwaniu na wybuch bo i tak uciec by raczej nie zdążył. Za to modlił się dalej ale już nie do swego Aniła stróża lecz zaczął odmawiać Modlitwę Pańską czyli zwyczajowe Ojcze nasz z tych nerwów wciąż po łacinie, jakby wierząc, że dzięki temu jego modły zostaną lepiej wysłuchane.
- Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum, adveniat regnum tuum, fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra.
Panem nostrum quotidianum da nobis hodie;
et dimitte nobis debita nostra, sicut et nos dimittimus debitoribus nostris, et ne nos inducas in tentationem, sed libera nos a malo. Amen.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne

Ostatnio edytowane przez Gargamel : 15-04-2014 o 23:35.
Gargamel jest offline  
Stary 16-04-2014, 15:53   #154
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
To że żółtek się podniecił pisemkami to Ryśka nie zdziwiło. Wszem i wobec było wiadomo że azjaci to mają nie tak pod kopułą. Ale teraz wiedzieli kogo mają ścigać.
- Waldek... jesteś w stanie iść? Pokaż gdzie polazł ten stary dziad. Musimy go dopaść! Już zaraz Wigilia, a potem Święta!
 
Stalowy jest offline  
Stary 17-04-2014, 23:13   #155
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Kupuję 4 winiacze żeby dołądować swoje pałery, potem łażę po sklepie i się rozglądam cały czas obserwując typa gadajacego z małolatą, jak gdzieś ruszy idę za nim tak, zeby mnie nie zauważył.
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
Stary 18-04-2014, 22:17   #156
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Vel stał tak i modlił się po łacinie. Coś w jego życiu zmieniło się. Tak bardziej niż ta psychodeliczna przygoda z Duchem Przeszłych Świąt. Rozbił nawet butelkę, którą normalnie zaniósłby na skup (przynajmniej, gdyby ustawa śmieciowa, aż tak kurewsko nie zaniżyłaby cen skupu dla porządnych obywateli). Zupełnie inne życie. No i uratował tamtych chłopaków, o których pamięć powoli znikała. Wiedział jednak na sto procent, że ich uratował. Że zanim nie został porwany w przygodę przez Ducha to to wszystko potoczyłoby się inaczej. Wracając jednak do tego przerżniętego drucika. Czyż nie tak właśnie jego życie - to przed spotkaniem z Duchem - nie zostało przerżnięte? Urodzony w celi, w której doszło do nieszczęśliwego wypadku. Osierocony niemal natychmiast po urodzeniu... jego kumpel, jedyny przyjaciel, zginął w sierocińcu przez durną bójkę. Tak. Życie nie szczędziło Vela. Ponad sto lat wcześnieł żył taki staruch. On też był sierotą. Ale on zamiast poświęcając życie alkoholowi poświęcił je pieniądzom. Zrobił spory majątek nie wydając ani złotówki. Vel za to do tej pory nie wylał nigdy nic za kołnierz. Pił często. I to na umór. Tak stracił żonę i córkę, choć one żyły to w jego życiu już ich nie było i nigdy nie będzie. Nigdy? Czyżby to był koniec Vela?

Tam nie było wybuchu.

Ale świat przestał istnieć.

Na chwilę.

Dla Vela.

Vel ocknął się w zupełnie innym miejscu. Był teraz na powierzchni. Nie bardzo pamiętał co stało się po przecięciu kabli. Prawda była taka, że był wycieńczony ostatnimi zdarzeniami. Potrzebował pomocy medycznej, którą tak skrzętnie odrzucil myląc lekarza z Duchem. Świat zbytnio odbiegał od normy. Zorganizowane struktury życia żulerskiego (czyli życia na poziomie) uległy tymczasowemu zawieszeniu z uwagi na działania funkcjonariuszy policji. Velowi huczało w głowie jakby przeżył wybuch. Nie było jednak wybuchu.

To już prawie koniec. - powiedział głos kobiety, który przypominał głos jego matki. Koniec jego życia? Ale czemu? Poszedł w dość losowym kierunku szukając pomocy. Być może oszalał.

Vel nagle ocknął się. Siedział w swoim domu, w swoim pokoju, na swoim fotelu, a na podłodze przed nim stała bomba. W ręku trzymał tulipana. Czerwony kabelek był urżnięty. Przypomniał sobie. Urżnął kabel i wtedy zobaczył wyłącznik skryty w odliczaniu. Wyłączył go i coś mu się popieprzyło w głowie od obrażeń ciała. Pewnie wstrząs mózgu. Wziął ze sobą bombę i ubranie dzieciaka i poszedł do swojego domu. Mimo dość... niecodziennego ekwipunku... bez kłopotu tam dotarł po czym usiadł w fotelu. Tak się obudził.

Był na parterze, ale wejście było trochę zakamuflowane. Drzwi do jego pokoju były przymknięte. Usłyszał za nimi głos mężczyzny i głos dziewczynki. Nie było słychać o czym rozmawiali, ale rozmowa przebiega spokojnie. Nawet przy wytężeniu słuchu Vel nic nie rozumiał. Może to obcy język?

Zenon, Ryszard i Waldemar w tym czasie błąkali się bez sensu po mieście. To znaczy, niby z sensem. Waldek miał im pokazać gdzie poszedł tamten dziad, ale okazało się, że co raz bardziej i bardziej majaczył. Ostatecznie dotarli do Świetlanej 6. Ku zdziwieniu Bimbromanty dom Vela stał jak stał. Jakby nie spłonął. Waldemar miał to po prostu w dupie. Jak w transie skierował się do swojego posłania. Ryszard próbował zagadać. Mówił cośtam o misji, o ratowaniu Świąt, o tym, że przecież Waldek może pomóc, ale Waldek... miał dość. Niemal na samym początku misji wykazał się wyjątkowym brakiem inicjatywy. I wtedy tknęło Ryszarda. Waldek chciał z nim pogadać. O poprzednich przygodach. Powspominać trochę i wdrożyć się w nową misję. Ta nagła decyzja o Ratowaniu Swiąt nie była w stylu Waldka. Nic co nagłe nie było jego stylem. Ten facet nawet sranie planował z kilkodniowym wyprzedzeniem. A na samym początku Ryszard ze Zdzichem ruszyli z kopyta kołując niesamowicie Waldka. To nie ich wina. Waldek po prostu tak ma.

Zenon i Ryszard stali i patrzyli za odchodzącym Waldkiem. Nagle. I jakby kompletnie z dupy z krzaków posesji Vela (czyli z sąsiedztwa) wyszedł Zdzich. W ręku miał otwartą butelkę wina i szybko pociągał hausty. W reklamówce było widać więcej trunku.

Taktyki śledcze Zdzicha doprowadziły go do pustostanu Vela. Tam w dżunglę wkroczył mężczyzna razem z dzieckiem. Wielka, kurna, czerwona żarówka zapaliła się w głowie Zdzicha. Szybko wypił winiacza i wyjrzał czy by nie było jakiegoś wsparcia i całkiem z dupy obok na chodniku stali Zenon i Ryszard.

Zenon trochę pogubił się w tym wszystkim. Chciał pomóc, a jednak nie czuł się tak pijany jak inny. Może trochę winiacza mu pomoże? Wciąż w jego głowie kotłował się obraz bezczelnego zamordowania w czasie seksu w budynku na przeciwko jego mieszkania. Tak nie może być, żeby tacy zwyrodnialcy chodzili po świecie.
 
Anonim jest offline  
Stary 18-04-2014, 23:40   #157
 
Gargamel's Avatar
 
Reputacja: 1 Gargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumnyGargamel ma z czego być dumny
Nie wiedział co się dzieje. Był totalnie skołowany. Raz był w podziemiach, potem słyszał głos matki, choć nie mógł dać sobie ręki obciąć, że to był JEJ głos. Teraz zaś siedział u siebie w fotelu a przed nim stała sobie jak nigdy nic bomba, rozbrojona i bezpieczna. Gotowa do użycia można by rzec. Jakby mało było atrakcji w tym zwariowanym lunaparku, bo życie Vela przypominało teraz jakiś surrealistyczny lunapark, ktoś był w pokoju obok i obie osoby dziewczynka i facet rozmawiali sobie spokojnie choć Wiesiek nie mógł zajarzyć ani słowa. Po cichu wstał z fotela. Kilkoma szmatami nakrył bombkę. Ze stosu łachów wyciągnął rękawicę po czym zanurkował pod zlew w poszukiwaniu zadekowanej butelczyny. Lepiej było mieć coś w zapasie. Po schowaniu butelki przy bombie pod szmatami podszedł do drzwi wejściowych po swoja gazrurkę mając nadzieję, ze będzie na miejscu. Gdyby była to uzbrojony skrada się cichuteńko ku drzwiom od pokoju, gdzie rozmawia sobie ta dwójka. Po podkradnięciu się otwiera raptownie drzwi i pyta srogim głosem
-Kim jesteście i co tu robicie? Odpowiadać bo wezwę policję

Gdyby gazrurki nie było to ze zlewu bierze najdłuższy nóż i postępuje dalej jak opisano powyżej.
 
__________________
Gargamel. I wszystko jasne
Gargamel jest offline  
Stary 21-04-2014, 20:40   #158
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Kruca fuks! Zdzich! Jakżesię uratował? Z resztą cholera... Waldek nas tu zaprowadził, a teraz sobie poszedł. Mówił że widział tego starego zboka i że niby może gdzieś być tutaj.
 
Stalowy jest offline  
Stary 23-04-2014, 20:35   #159
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Rzeczywistość Zenona, Ryśka i Zdzicha

Zenon i Rysiek oczekiwali odpowiedzi Zdzicha. Ten jednak nie mógł złapać tchu. Coś mu w gardle stanęło i myślał o czymś zupełnie innym. Pokazał tylko w stronę domu Vela. Ponownie w głowach Ryśka i Zdzicha zakołowało się. Od samego patrzenia. Ten dom przecież spłonął, czy nawet wybuchł. No i tam był ten zamordowany akwizytor schowany gdzieś z tyłu przez Vela. Dziad był iście przerażającą osobą, choć skumaliście się z nim. Poszliście we trójkę przez dżunglę do domu. Zenon miał mieszane uczucia. Z jednej strony obywatelski obowiązek, a z drugiej strony co niby społeczeństwo mu dało przez ten cały czas jego życia? Powoli zostawał z tyłu, ale mimo wszystko szedł dalej. Gdy byliście już pod samymi drzwiami (przymkniętymi i spruchniałymi) usłyszeliście wyraźnie głos Vela:
- Zapierdolę cię kurwo! - a następnie krzyk dziewczynki. Dowody są jednoznaczne, ale czy to wszystko ma jakikolwiek sens? Przecież Vel dołączył do was, żeby uratować Święta. Nie mógł być tym starym zbokiem... mieszkającym z trzema chłopcami w opuszczonym domu... zdziwaczałym... zdolnym do zamordowania akwizytora i wrzucenia jego zwłok do studni. Nie, to niemożliwe. Vel jest dziwny, ale z pewnością nie jest psychopatą, który w każdym możliwym momencie próbował oddać się w ręce władz, aby go powstrzymać od mordowania. To nie może być prawda. Odejdźcie. Zostawcie ten dom i to co się w nim dzieje.

Rzeczywistość Vela

Odgarniając ubrania, żeby schować pod nimi bombę zwróciłeś uwagę na ukryte pod nimi kanistry paliwa. Co za cholera? To twoje? Nie bardzo pamiętasz, ale chyba twoje, no bo kto inny mógłby je tu przynieść? Chłopców przecież przegoniłeś, żeby uratować ich życie. Ten psychopata nadal mógł się tu gdzieś czaić. Nie przyszedł jednak po ciebie, bo trochę za stary jesteś, żeby ktokolwiek mógł się przejąć. Życia nie starczyłoby, żeby opowiedzieć wszystkie twoje przygody. I twoje poczucie winy. Zawsze próbujesz, żeby było dobrze, ale tak naprawdę - to same nieszczęścia. Już od chwili urodzenia nie mówiąc o tym, że ten zasrany duch nie pokazał ci w końcu kim był twój ojciec. To znaczy - niby mieliście wrócić do twojej matki i ona by powiedziała, ale w końcu zginęła w tamtym miejscu, a ty nie kiwnąłeś palcem, żeby to zmienić. Poświęciłeś wszystko dla tych bachorów, a jak one ci się odpłaciły? Nijak, bo o to chodziło. Miały zniknąć z TWOJEGO życia, żeby IM nic się nie stało. Być może nie byłeś źródłem problemów, ale stałeś w jego centrum. Ten dom stał w jego centrum. Przeklęty najczarniejszą z magii.
- Już pamiętasz? - odezwał się spokojny głos Ducha Świąt Przeszłych w twojej głowie.
- Amosz-chc obacz wien? - zapytał inny głos. Nie wiedziałeś kogo i nie wiedziałeć co to za język, choć brzmiał znajomo. Jakiś slang. Nie podoba ci się jak świat wygląda. Te wojny, choroby, głód, bieda. Trzeba z tym skończyć. Nie, to nie są twoje myśli. To coś w twojej głowie. Ten pieprzony Duch Świąt Przeszłych. To on zrobił. Te wspominki. Nic nie warte. Przeszłość to przeszłość i nie ma co rozpaczać. Żałujesz, że nie jesteś teraz w celi. Może świat inaczej by wyglądał.

Założyłeś na dłonie rękawice. Gumowe. Brudne od dużej ilości krwi, a tak naprawdę... chcesz, żeby to była rdza, bo cóż innego? Z pewnością nie krew. Przecież nikogo nie zabiłeś przez całe życie. No może oprócz akwizytora, ale to był jakiś lewy typ. Z pewnością. No i kogo jeszcze? No kogo? Zaprzeczasz. Całe twoje życie to zaprzeczenie. Pamiętasz jak to było naprawdę? Pamiętasz jak uciekłeś z sierocińca? Tej pamiętnej nocy jak wychodziłeś. Byłeś z Duchem Świąt Przeszłych w swojej głowie. Widziałeś. Kolega cię bronił i zginął w nieszczęśliwym wypadku. Tak chciałbyś, żeby to wyglądało. Prawda jest inna. Musisz sobie przypomnieć.

Wspomnienia huczały ci w głowie. Kto popchnął tego kolegę? Ktoś inny, czy... ty? Teraz już domyślasz się jak to było? Nikogo nie zabiłeś, czy nie chcesz pamiętać, że kogoś zabiłeś. Nie chciał uciec. Chciał na ciebie donieść. A chwilę później był martwy, a ty już poza zakładem. Biegiem i biegiem, aż dotarłeś do siebie samego, zeby porozmawiać z nim. A twoja żona i córka? Nie pamiętasz jakie piekłe mieli z tobą, gdy pijany biłeś je obie? Nie pamiętasz?

Nie chcesz pamiętać.

Ty jesteś tym dobrym.

Bohaterem, który dopadnie zboczeńca niszczącego Święta.

Ty to nie on.

Nie ma takiej możliwości.

Poszedłeś po gazrurkę. Nie było jej na miejscu. Zardzewiałą od krwi wrzuciłeś do studni, gdzie wcześniej wrzuciłeś ciała swoich ofiar. Nie. Nie było żadnych ofiar. Po prostu gdzieś się zgubiła. Ty to ten dobry. Pamiętasz? Wiesz? Ty to ten dobry. Tego trzymaj się. To nie miałoby sensu, gdybyś ty był zły. Jesteś tym dobrym.

Rozmowa wciąż trwała. Trochę ci zajęło zanim zlokalizowałeś ich. Był facet. Około trzydziestoletni. I dziewczynka. Może trzynastoletnia. Rozmawiali w obcym języku, ale przerwali, gdy pojawiłeś się z nożem.
- Kim jesteście i co tu robicie? Odpowiadać bo wezwę policję. - powiedziałeś stanowczo, a oni spojrzeli na ciebie. Dziewczyna zaczęła krzyczeć ze strachu. Facet chwycił pierwszą rzecz jaką znalazł pod ręką. Butelkę po balantajnsie.
- Odłóż nóż skurwysynu. - wysyczał po cichu do ciebie.
 
Anonim jest offline  
Stary 24-04-2014, 01:46   #160
 
MistrzKamil's Avatar
 
Reputacja: 1 MistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znanyMistrzKamil wkrótce będzie znany
Pociągam winiacza żeby naładować teściową.
Pewnie dzieje się coś dziwnego z czasem, jak szwagier mi mówił, że koło Czarnobyla, dajemy do przodu panowie
 
__________________
Pływał raz po morzu kucharz
w rękach praktyk był onana
a załoga się dziwiła
skąd w kawie śmietana
MistrzKamil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172