24-04-2014, 11:10 | #161 |
Reputacja: 1 | - Jacy by byli z nas Polacy, gdybyśmy nie pchali się w sprawy które nas nie dotyczą? Wbijamy i robimy porządek, chłopaki. - rzekł Rysiek. Dobył zostawionej na czarną godzinę resztki alkoholu i naoliwił sobie gardziel. Zapowiadało się nareszcie rozwiązanie całej tej sprawy. |
25-04-2014, 12:04 | #162 |
Reputacja: 1 | Zenek stanowczo tracił entuzjazm do całej sprawy. Od kiedy wyszedł z domu wszystko było nie tak. Zenek dobrze znał prawdziwy świat - w końcu był magiem nie? - znał Wielką Tajemnicę Winiacza, badał pradawne i tajemnicze byty, jak choćby legendarne Teściowe, posiadł różne tajemnicze moce i wogóle był fajny. Tylko tutaj to jakoś nie działało. Nikt nie poznawał, jaki jest zalebisty. Wszystko było dobrze, dopóki nie wyszedł z domu... Nagle nabrał przekonania, że przechodząc przez drzwi wpadł w pułapkę fałszywej rzeczywistości albo jakieś obce wymiary. Zapewne był to podstępny atak jego odwiecznego wroga, demona Abstynencji, a może podstęp Dresokracji? Miał ochotę po prostu wrócić do siebie... Za pomocą swojej szóstej, drewnianej klepki zbadał strukturę rzeczywistości i odkrył, że jest ona rozszczepiona na dwoje. Była to zbrodnia taka, jak bimber bez zagrychy. Postanowił, że nim odejdzie, naprawi najpierw ten świat - w tym celu skupił w sobie cała moc - dudniącymi krokami, tupiąc potężnie dopadł drzwi i otworzył Przejście, łączące Rzeczywistości. Teraz trzeba było jeszcze dopasować do siebie obydwie części, ubić je w jedną całość... Użył swoich komandoskich mocy jakie miał i ruszył na ubój. Dla niewtajemniczonych wyglądało to tak, jakby pijany Zenek nagle podskoczył, kwiknął, prychnął i wrzeszcząc (wulgarnymi) językami dopadł drzwi i otworzywszy je na oścież wpadł do środka wymachując pięściami jak wiatrak.
__________________ Cogito ergo argh...! |
26-04-2014, 08:55 | #163 |
Reputacja: 1 | Wiesiek i niespodziewany gość z butelczyną po łiskaczu mierzyli się wzrokjiem przez dobra chwilę. W końcu Vel odsunał sie na kilka kroków od drzwi by najpierw wskazać dziewczynkę palcem a następnie tym samym palcem wskazać jej drzwi. - Uciekaj, on juz cię nie skrzywdzi. Moja w tym głowa. - Powiedzial wolno zblizajac sie ku mezczyźnie. - No dalej, uprzyjemnij mi dzien, synku
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
29-04-2014, 23:11 | #164 |
Reputacja: 1 | Zdzich, Zenek i Rysiek niemal równocześnie wpadli do domu. Z buta Zenon otworzył drzwi, a potem machając rękami wbiegł do środka. Po chwili dołączyła do niego reszta. Znaczy, że to niemal to nie było takie niemal, ale dobra. W każdym razie w środku szybko zwrócili uwagę na silny zapach benzyny i rozpuszczalnika. Wszystko lśniło od tych wysoce łatwopalnych substancji. Podłoga śliska, ściany ociekajace, nawet porwana balustrada zniszczonych schodów. Wszystko było oblane rozpuszczalnikiem albo benzyną. I to całkiem niedawno. Zenek przeprowadził następnie rytuał ujednolicający rzeczywistości. Sami tego chcieliście. A może nie, ale nie mieliście wyboru, bo Zenek już tak zadziałał. Na korytarz z jednego z pomieszczeń wybiegła na was nastoletnia dziewczynka. Była przestraszona i krzyczała coś w języku jakiego nierozumieliście. To nawet nie był pijacki bełkot tylko po prostu jakiś bełkot. Za nią z wielgachnym tasakiem na korytarz wyskoczył Vel. Machał w powietrzu ostrzem i w każdym momencie mógł uderzyć w jakieś kawałki metalu wystające ze ścian (gwoźdźie) i stworzyć iskrę. Krzyczal coś w stylu: - Gdzie idziesz? Dzień jeszcze nie skończył się! - co nie było może tekstem na miarę naszych czasów, ale cóż. Sytuacja jednak wydawała się groźna. Nagle Vel stanął. Łączenie rzeczywistości dobiegło końca. Facet, którego wcześniej widział z dziewczyną to jeden z: Zenek, Zdzich i Rysiek. Nie wie tylko który. Dziwne, że nie poznał ich wcześniej. Teraz cała ich trójka stoi w głównym holu budynku z zszokowaną dziewczyną. Korytarz lśni od rozpuszczalnika i benzyny. To jakieś diabelskie sztuczki są. |
02-05-2014, 13:31 | #165 |
Reputacja: 1 | Łapię dziewczynę za rękę i wyciągam na zewnątrz
__________________ Pływał raz po morzu kucharz w rękach praktyk był onana a załoga się dziwiła skąd w kawie śmietana |
03-05-2014, 12:17 | #166 |
Reputacja: 1 | Trzeba było spierdalać. I to natychmiast. Widząc że Zdzich zajął się kobitką Rychu rzekł tylko. - Zenek. Wycofujemy się. Gazu. - widok, a raczej zapach rozpuszczalnika i benzyny dawał wyraźnie do zrozumienia, że albo za wszystkim stoi Vel... albo to wcale nie koniec gry. |
03-05-2014, 16:36 | #167 |
Reputacja: 1 | Wisiek miał już serdecznie dość tych gierek i iluzji, dziwacznych rzeczywistości. Ktoś lub coś najwidoczniej bawił się nimi wszystkimi co doprowadzało by go w normalnych okolicznościach do furii. W danej chwili nie miał juz sił się wściekać ani walczyć. Miał serdecznie dość. - Chłopaki tam pod szmatami powinna być bomba. Rozbrojona lecz nadal można jej użyć. Wystarczy połączyć kable i włączyć przełącznik. Weźcie ją i w moim imieniu wsadźcie ją zwyrolowi do gardła by ślad po nim nie pozostał. Idźcie i niech Moc was prowadzi. Po tych słowach gestem nakazał im pośpiech. Sam zaś padłwszy na kolana schował twarz w dłoniach. Płakał cicho, by jego przyjaciele nie wrócili. Nie chciał tego Jeśli to jednak on był tym zwyrolem to musiało się skończyć. Odczekawszy aż wszyscy opuszczą budynek drżącymi rękoma wyciągnął zapałki Z pudełka dobył jedną. Trzask i syk. A potem już tylko szalejące wokoło płomienie i żarliwa modlitwa Vela.
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
10-05-2014, 12:08 | #168 |
Reputacja: 1 | Zdzichu, Zenek i Rychu opuścili budynek. Zostawili bombę, o której mówił Wiesław. Ta historia zatoczyła koło, choć wcześniej nie widzieli jak to się stało, że budynek spłonął to teraz wszystko było jasne. W sumie to nie, bo przeszłość mieszała się z rzeczywistością i wychodziła z tego kakafonia rzeczywistości. Odpływy i przypływy. Wir w radzieckiej pralce, która popsuta stała w tym dziwnym domu. Krzyk płonącego Wiesława towarzyszył wybiegającej czwórce osób. Zanim jeszcze wybiegli w posesji to dziewczyna wyrwała się od Zdzicha i skręciła w bok - w głębokie chaszcze tego miejsca. Widzieliście w życiu różne krzaczory, ale stan działki pustostanu Vela przekracza wszystko co można zaobserwować w Kambodży, Brazylii, czy Kongo (wszystkie te miejsca widzieliście - na pocztówkach). Zenek w ogóle nie zatrzymał się ignorując dziewczynę i wszystko inne. Biegł ile sił w nogach, aż wybiegł na ulicę, a następnie zwiał do swojego mieszkania po drodze zahaczając jedynie o monopolowy. W tym miejscu jego udział w tej historii kończy się. Jeszcze tego samego dnia jeden z policjantów wypełni druczek protokołu zatrzymania osoby. Data na nim: godzina 23:05 dnia 24 grudnia 2013 roku. W przeciągu dziesięciu minut ten sam policjant napisze również protokół z przebiegu badania trzeźwości elektronicznym urządzeniem pomiarowym Alcosensor. I wynik (23:10): 2,30 mg/l, II wynik (23:14): 2,47 mg/l. Zenon Piętka, wyszedł pomóc w walce ze zwyrodniałym gwałcicielem i zabójcą, ale wkroczył do Strefy Mroku gdzie zwykłe rzeczy niedzieją się zbyt często. Zenon Piętka, tymczasowo aresztowany do dnia 24 stycznia 2014 roku. Wiesław płonął wiedząc, że bomba wciąż znajduje się w budynku. Nagle usłyszał czyiś krzyk na piętrze. To skurwysyn! No jasne! Tamten facet, który kłócił się z dziewczyną musiał uskoczyć w bok widząc wchodzących Zdzicha, Zenka i Bimbromantę. A ta pierdolona dziewczyna nic nie mówiła wskazując skołowanego Wiesława jako sprawcę wszystkich zabójstw. A przecież tak nie było. Wiesławowi nie pozostało nic innego jak użycie Wino Pałera. Trochę głupia sprawa, bo w tym przypadku najlepszym jego pałerem jest Pinokio. A Pinokio wiadomo - z drewna. A drewno co? No, drewno lepiej jara się jak człowiek (choć tłuszczyk jest niezłym paliwem, tak na marginesie). Także Pinokio został aktywowany. Wiesław przestał czuć ból, choć wiedział, że to już jego definitywny koniec. W sumie ta moc to był jego odruch bezwarunkowy. Tylko co teraz z tym zrobi? Pójdzie na górę sprawdzić kto krzyczał? Wyjdzie na zewnątrz starając się podpalić jak najwięcej roślinności? A może coś z bombą? A może nic. Jego wola co zrobi z tymi ostatnimi minutami swojego życia. Jedno jest pewne. Wiesław nie opuści tej działki żywy. Zdzichu i Bimbromanta jakby ocknęli się z szału ucieczki. Dziewczyna wyrwała się i nie wiadomo po jakiego wała skręciła w zarośla. Krzyk Wiesława ucichł. Pewnie spłonął. Ktoś jednak inny krzyczał. Jakiś mężczyzna. Jakby z piętra budynku. Odwróciliście się i poprzez zarośla zobaczyliście jakąś postać otwierającą okno piętra. Nagle telefon akwizytora, który wciąż był w kieszeni Rycha zadzwonił. Zanim odebrał zobaczył, że dzwoni Lama-7. Lama-7 dzwonił wcześniej i wtedy przedstawił się jako Jan Nowak. Tym razem wrzeszczał do telefonu, żebyście wrócili się i go ratowali, bo i tak wam wszystkim zrobił zdjęcia i jeżeli ma spłonąć w tym budynku to wyśle stosownego MMSa do ABW, CBŚ, CBA, WSW, SWW... - ... i nawet do pierdolonego FBI! RATUJCIE MNIE! - wszystko to słyszał również Zdzichu tak tamten krzyczał. Vel również słyszał ten ryk wzywający pomoc. Dobiegał z piętra. |
10-05-2014, 14:14 | #169 |
Reputacja: 1 | Sądząc, ze ten gość z góry to zwyrol którego poszukiwali Vel miał w zasadzie tylko jedno wyjście: dorwać go za wszelką cenę i unieszkodliwić. Tylko jak? Jak? Bardzo prosto. Walcząc z bólem dotarł do zadekowanej bomby. ostatnimi siłami połączył kabelki, zmniejszył czas na liczniku do jednej sekundy. - Wybaczcie mi. szepnął po czym aktywował bombe by wraz z zwyrolem osunąć się w czeluść nicości
__________________ Gargamel. I wszystko jasne |
10-05-2014, 23:30 | #170 |
Reputacja: 1 | - Kurwa... tylko nie CBA! Idziemy po ciebie koleś! Wyskakuj z tego okna, a my cię złapiemy! - zawołał Bimbomanta i mrugnął porozumiewawczo do Zdzicha. Podbiegł blisko budynku i nastawił łapska, jednak była jedna rzecz której tamten nie będzie mógł przewidzieć. Że Rysiek swoim oddechem potrafi robić niesamowite rzeczy. Na przykład potrafi używać go tak jak prawdziwy mężczyzna używa miotacza ognia.. Bimbromanta przyjrzał się tamtemu tylko aby zapamiętać jego paskudny ryj. [kiedy Lama-7 skoczy, Rysiek rozważnie się odsunie i pozwoli sukinsynowi połamać sobie kulasy, a potem porazi go swoim "płomieniem nienawiści". Jeżeli tamten będzie się cykał Ryszard zauważy roztropnie że innego wyjścia nie ma i że musi skakać... a jeżeli i to nie pomoże? Jak Lama-7 będzie się wychylał to dostanie płomieniami albo bełtem. Bimbromanta skumulował dużo mocy i chce ją rozładować] |