Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-12-2017, 18:47   #341
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Zaaaaaasze i wszendzie! Zomicja je bana bendzie! - Krzyczał Ajej, ewidentnie zakłócając scenę dramatyczną. Jeśli ktoś miał radość z oglądania takich głupot jak telewizja to nie on i nie jego problem.
Choć opuściła go moc procentów i ich dzieci, promili, w ostatecznym rozrachunku czuł się na plus. Niech tylko na dzielnicy ktoś usłyszy, że to zomowcy zostali spałowani a nie odwrotnie!
- Panie Rysiu, jest dobrze - odwrócił się do Bimbromanty zadowolony i spostrzegł, że jednak nie do końca. Pod groźbą broni nie należało nic odpierdalać ponad cierpliwość jej operatora. Z rozbieżności od podstawowego, prymitywnego żądania Krakowskiego Ajej w pobliże kanapy zaciągnął starego Bimbromanty i korzystając z wolnej chwili spróbował dotrzeć do jego świadomości pełnym wachlarzem możliwości - od wykręcania ucha, przez chuchanie w nozdrza do szarpania za wora.
 
Avitto jest offline  
Stary 08-12-2017, 22:36   #342
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Uch, ja pierdolę.

To była pierwsza myśl jaka przyszła do głowy Ryszarda. Problem polegał na tym, że nadmiar promili, a kto wie czy teraz i nie procentów we krwi wprawił mózg w stan tak wysokiej nadaktywności, że biedna łepetyna nie wyrabiała ze szczytywaniem informacji.

Ale wyłapał chyba najważniejsze:

Użycie mocy przez Berło powoduje sprzężenie i Bimbromanta sam obrywa też tym co chce zesłać na Helenę.

Helena się łatwo nie da oderwać od Berła, chyba jest więcej warte niż mówi.

Żonie od początku chodziło tylko o hajs.

Ta myśl tak wkurwiła Bimbromantę, że aż mu procenty zaczęły parować uszami.

- Kase?! KASE?! TY GŁUPI, CHYTRY BABSZTYLU! - Helena miała ten problem, że właśnie wdała się w pijacką pyskówkę z kimś kto w piciu miał potężne doświadczenie i nie takie zagrywki już widział, więc zarówno wypowiedź Ryszarda była składniejsza, a głos potężniejszy o wiele decybeli - POSŁAŁAŚ NASZĄ CÓRKĘ NA PRZECHOWANIE DO PEDOFILA! PRZEZ TWOJĄ DURNOTĘ ZGINĘŁA MASA LUDZI!

Ryszard wydzierał się niczym policyjna szczekaczka. Wkładał w to tyle serca, że promile znalazły inny kanał ujścia niż przez Berło, które mogło swoją mocą wykończyć zarówno właściciela jak i czarownicę (a cholera wie jakie i ona miała sztuczki w zanadrzu). Pan na Dzielni z każdym kolejnym słowem przyciskał kobietę w kierunku ziemi. Nawet organizm alkoholowego czarownika zaczął spalać etanol niczym surowiec energetyczny.

- A TO WSZYSTKO BO CHODZI O PINIĄDZ!? WYWALIŁAŚ MNIE Z DOMU, POZBAWIŁAŚ PRACY, POZBAWIŁAŚ RODZINY!! OSZUKAŁAŚ MNIE I SWOJĄ WŁASNĄ MATKĘ! A TO WSZYSTKO DLA KASY?!

- JESTEŚ ZŁĄ KOBIETĄ!!

W oczach Bimbromanty gościło teraz szaleństwo. Szaleństwo i zrozumienie.
Zrozumiał, że od początku był chujany, a Helena była gotowa na każdą niemożebną głupotę, byle tylko odzyskać pieniądze. Pieniądze?! Ryszard od wywalenia z domu był bezrobotny i nie było z czego ściągać. (No dobra, to wierutne kłamstwo, bo Złomokleta mógł im wszystkich w każdej chwili załatwić małą fortunę).
No ale pozostawało jeszcze szaleństwo. No i jeszcze żądza zemsty.
Było oczywiste, że Bimbromanta zaraz odjebie coś naprawdę popieprzonego... na przykład przywoła z dna piekieł swoją Teściową, albo pierdolnie apokaliptyczną "Siarą" lub co gorsza (s)Pawem...

Ale on odjebał coś jeszcze dziwnejszego...

- Za to cię uwielbiam. - wypowiedział i szarpnął berłem, aż żona na niego wpadła.

I wtedy pocałował ją.


Ale, ale!

Chytrość Bimbromanty była wielka! Nie zrobił tego w usta - żona gotowa jeszcze mu narzygać do ryja (fuj). Swój judaszowy pocałunek, z dodatkowym ssaniem, złożył jej na czole w miejscu, które mistycy nazywali zwykle "trzecim okiem" i które odpowiadało za nadprzyrodzoną percepcję i zdolności.

Co chciał tym osiągnąć?

Cholera wie, ale Los zwykł sprzyjać odważnym i pojebanym pomysłom.
 
Stalowy jest teraz online  
Stary 24-12-2017, 15:11   #343
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up

I to tyle.

KONIEC

Dzięki za grę!





































WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA

Rok Pański 2017

- W chuja lecisz? - głos z grobowego mroku nocy przeciął ciszę. Powietrze było dość wilgotna, a wiatr zimny jak ponętne ciało kobiety zmarłej przed sześcioma godzinami. Zaskoczona córka Bimbromanty odpowiedziała:
- No, myślałam, że już wszyscy śpią.
- Nie. Ja słucham nadal.
- I ja! ... Kurwa.
- odezwał się drugi głos, za którym jeszcze słychac było dość niewyraźne, jakby spod grubej warstwy głosów potwierdzenie, że więcej osób nie śpi i chce posłuchać co działo się dalej.

Westchnęła. Nie bardzo miała ochotę opowiadać dalej, ale najwyraźniej nie miała wyboru. Żałowała, że w ogóle dała się wciągnąć w całą tą historię, choć z drugiej strony... wydawało jej się, że to ona wszystko rozpoczęła. Rzeczywiście w tamtym czasie była odurzona sławą Krakowskiego i jego obietnicami stworzenia jej kariery filmowej. Było to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, ale z drugiej strony było również zbyt piękne, żeby przepuścić taką okazję. Zadowolona była, że nie miała pieniędzy, bo pewnie zainwestowałaby w Amber Gold (jak zresztą swego czasu jej matka zrobiła, frajerów nie sieją).

Powiało chłodem, a Marysia otworzyła sobie puszkę piwa jaka leżała obok niej. Znamienny odgłos pobudził wszystkich nocujących w pustostanie do poszukiwania wokół siebie jakiegoś alkoholu. Choć odrobinę. Choć trochę. Niewielu z nich miało cokolwiek, więc ze smutkiem rozłożyli się oczekując jedynie z niecierpliwością na dalszy ciąg historii. Część z nich wiedziała - a reszta podejrzewała - co będzie dalej. Wszakże Pan Ryszard od lat nie panował nad dzielnicą, więc domyślić się nie było ciężko. Zginął? Uciekł? Trafił do pierdla? Oczywiście byli i tacy, którzy orientowali się w sytuacji, a byli nawet na pogrzebie. Co prawda nie Ryszarda, ale pogrzeb to pogrzeb. Można spotkać się i powspominać. Wśród słuchaczy był i taki, który doskonale wiedział co tam się rozegrało, bo - podobnie jak Marysia - był tam. Oczywiście nie przerywał jej wypowiedzi, choć nie wszystko co mówiła to była stu procentowa prawda, a przynajmniej taka prawda ekranu, prawda naszych czasów jaką sam pamiętał. W szczególności z lawą to przesadziła, a i te duszki promilowe to nie były aż tak istotne, a i niemal w ogóle niewidoczne.

Po wypiciu kilku łyków Marysia Kocięba kontynuowała:
- Na czym to ja skończyłam. A tak. Krakowski chciał zobaczyć rozwój sytuacji pomiędzy Bimbromantą, a Heleną Kociębą. Praktycznie stracił wówczas kontakt z rzeczywistością i kazał wypierdalać Ajejowi i Złomoklecie, choć ci - nie bardzo zdając sobie z tego sprawę - mieli przewagę.
- Chwila, ale przecież Krakowski miał pistolet w ręku. Odjebał wcześniej Jaśka... - zadał pytanie ktoś z ciemności, a Marysia śpieszyła z odpowiedzią:
- Później jednak nie strzelał o ile dobrze pamiętam. - w sumie to nie była pewna, czy strzelał, czy nie strzelał - w każdym razie nawet jeśli strzelał to nie miało to żadnego znaczenia, bo nikogo nie trafił - W momencie, gdy iluzja spowijająca jego ciało upadła to swymi chudzinkowymi ramionami nie byłby w stanie wycelować w słonia z dziesięciu metrów.
- A co z mafią włoską? Przecież miał obstawę od Soroza, czy tam kogoś?
- padło kolejne pytanie, tym razem jeszcze kogo innego, a Marysia cierpliwie wytłumaczyła:
- A pamiętacie Luidżiego Mario? Zakulisowo zadbał o to, żeby zrobić porządek z Makaroniarzami. Zresztą nawet znał język, więc nie miał z tym problemu. Mało o nim było ostatnio, bo dopiero na samym końcu imprezy spotkał się z Bimbromantą. Za chwilę do tego jednak dojdziemy, na razie po kolei. Zanim będę kontynuować to jeszcze jakieś pytania?
- Czarni nie idą na akcję bojową z prokuratorem. W szczególności, gdy śmigłowiec zrzuca ich na dach budynku...
- wyraził ktoś swoje powiątpiewania, ale Marysia szybko je ucięła:
- Chuj wie jak do tego doszło. Mroczny Pan znany był i jest z bardzo kontrowersyjnych i ekscentrycznych zachowań. Równocześnie pomimo zmian ekip rządzących on wciąż nie tonie. No i nie awansuje. Dziwna postać, pewnie słyszeliście o tym jak kiedyś wziął pistolet postrzelonego policjanta i zastrzelił dwóch bandytów? - kilka osób przytaknęło, a ktoś to nawet chciał robić za narratora i opowiedzieć o tym wydarzeniu, ale inny ktoś powiedział mu, żeby zamknął mordę, bo Marysia ma opowiadać co się stało z Bimbromantą, Ajejem i Złomokletą. Ten co został uciszony dodał jeszcze, żeby nie zapominać o Holiłudzie:
- Choć, zdaję się, że on był tu tylko na chwilę.
- Dobrze. To skoro nie ma już więcej pytań to będę kontynuować.
- powiedziała Marysia, a ktoś chciał zadać jeszcze jakieś pytanie. Zanim jednak zostało zadane to z mroku doszedł głos:
- Weź kurwa, zamknij mordę. Pytania będą później. Daj jej, kurwa, kontynuować.
- Złomokleta wytarł się kocem z kanapy, a i sprawdził czy znokautowana przez ZOMO Ula jeszcze żyła. Żyła, choć jak już później okazało się miała wstrząśnienie mózgu i coś tam z kręgosłupem. Po paru miesiącach mogła znów chodzić samodzielnie z pomocą kuli. Następnie wyjął zza pazuchy laptopa i zaczął sobie coś tam klikać.


- Tym czasem Ajej był bardziej skory do czynnej działalności ludowo wyzwoleńczej. Za wcześnieszymi rozkazami Bimbromanty Ajej zajął się starym Bimbromantą. Znaczy ojcem Pana Ryszarda. Ciężko o nich mówić, bo tak samo nazywali się. Przeciągnął znokautowanego starca do kanapy i zaczął udzielać pierwszej pomocy. Wówczas chciałam mu pomoc, ale ilość krwi i brutalności jaką wykazali się ci ludzie podziałała na mniej odstraszająco. Co tu dużo mówić: w pomieszczeniu leżały cztery trupy ochroniarzy, a przynajmniej tak wówczas wydawało mi się. Jeden z ZOMOwców przeżył, a zmarł dopiero w szpitalu parę dni później. - napiła się łyka na przeczyszczenie gardła, głośno westchnęła i opowiadała w dalszym ciągu co raz bardziej przekraczając granicę rzeczywistości i fikcji w stronę tego drugiego. Prawda była taka, że nawet w takim towarzystwie nie chciała przyznać się do tego co sama zrobiła. Bała się, że ktoś to może nagrywać, a zresztą nie wiedziała gdzie ta historia dalej pójdzie, choć nie opowiadała tej wersji pierwszy raz. W podobny sposób zeznawała w prokuraturze (choć tam tłumaczyła jeszcze swoje roznegliżowanie, ale to już zupełnie inna historia), a miała szczęście, że nikt nie sprawdził jej dłoni. No i - o czym już nie wiedziała - miała nawet więcej szczęścia, że pozostały na miejscu świadek nie miał ochoty niczego zeznawać i zdołał w tamtej całej kabale pominąć fragment zatrzymania. Innymi słowy: zdołał uciec. Opowieść Marysi jednak miała jeszcze sporo prawdy w części odnoszącej się do działań Ryszarda Kocięby ostatecznie neutralizującej moce Heleny Kocięby. Może to za dużo powiedziane. Bimbromanta wszedł na bardzo grząski grunt wysysania esencji. Profesjonalnie zajmowali się tym wampirowie i sępy. Mimo całej wiedzy i mocy bimbromantycznej Ryszard Kocięba nie był ani wampirowem, ani sępem. Nie wystarczyła wiedza i moc, a trzeba było jeszcze mieć wrodzone zdolności. Niektórzy to nawet wiązali z uwielbieniem czosnku, ale było to mylne - wszakże wampirowie znani byli ze swojego wstrętu wobec czosnku i czosnkowców, a mimo to znali się na rzeczy jak mało kto. Więcej o tym jednak w książce Teodora Jesne - Choińskiego (tak, to ten sam, który wymyślił określenie "pozytywizm", o którym mowa była w podstawówce) o poznaniu ludzi o pewnej narodowości rodem z Bliskiego Wschodu. Dostępnej zresztą za darmo w wikipedii, czy gdzieś tam takim.

- W momencie, gdy Ryszard Kocięba wyciągnął za sprawą pocałunku esencję mocy z Heleny Kocięby to stało się coś niespodziewanego. Chciwość owładnęła Bimbromantą, a i zrozumiał wszystkie skomplikowane koncepcje ogromnego planu Heleny. Ta pracowała nad tym planem już od lat i przystąpiła do działania, gdy tylko ich córka - znaczy ja - zauroczyła się w bogatym, starszym facecie. Bardzo często wmawiała mi, że najważniejsze dla mnie to znaleźć sobie bogatego faceta, że ważna jest sława i pieniądze. Nie wiem, czy bez takiego wychowania dałabym się wkręcić w relacje z Krakowskim. Nie wiem. Jej obsesja wzrosła w momencie, gdy została przekręcona na Amber Gold. W sumie podejrzewała, że to lipa, ale chciwość kompletnie przesłoniła jej trzeźwość myślenia. Zadłużyła nas, żeby jakieś pedały mogły ruchać się za nasze pieniądze. - ostatnie zdanie wypowiedziała z wyraźną złością, że aż musiała napić się i powtórzyć do siebie kilka wulgaryzmów i jojczenia jakie życie jest ciężkie, co pozwolę sobie pominąć w tej opowieści. Jak to mówił król: życie to dziwka, a potem umierasz.

- Odmieniony Bimbromanta schował za pazuchę Berło Władzy (Helena zresztą już go nie trzymała kiwając się obok Ryszarda, z trudem utrzymując się na nogach) i podyktował Złomoklecie co ma robić. Korzystając z darmowego wi-fi Andrzej Nowak dostał się na konto Krakowskiego i przelał wszystkie pieniądze na szwajcarskie konto numeryczne założone wcześniej przez Helenę Kociębę. Krakowski wszystko słyszał, choć wolniej reagował. Krzyczał, żeby przestać, ale równocześnie Kocięba krzyczał, że chuja tamten może zrobić. Dokładnie tak powiedział "Jebał pies tą kurwę. Rób przelew!" - ostatnie zdanie wypowiedziała imitując głos Ryszarda Kocięby. Słabo jej to wyszło, no ale fajnie, że próbowała - Wkurwiony Krakowski zaczął uderzać pistoletem o biurko próbując doprowadzić do wystrzału. Udało mu się. Pierwszy pocisk uderzył w brzuch mojej matki. Ta, będąc kompletnie pijaną, chyba nie wiedziała co się stało. Chyba tylko ja to widziałam. Tym czasem nastąpiło drugie uderzenie o biurko i poczułam ukłucie w boku. Jak się później okazało było to tylko draśnięcie - na tyle drobne, że sam Mroczny Pan nakazał mnie odwieźć na przesłuchanie do prokuratury, a dopiero później do szpitala. Wydaję mi się, że złamał przy tym jakieś reguły, ale lekarze podpisali mu kwity i gówno można było mu zrobić. Pocisk, który mnie drasnął uderzył w laptop Złomoklety i wbił się w matrycę i zupełnie wytracił prędkość. Widziałam jednak krew na nogawce Nowaka, ale mogła to być wcześniejsza krew ZOMO. Nie wiem. Te pociski leciały w naprawdę bliskiej odległości czasowej od siebie. Zanim dobrze poczułam drugi z wystrzałów to już nastąpił trzeci. Ten był przeznaczony dla Ryszarda Kocięby. Wydawało mi się, że upadł szybciej niż moja matka. Uderzył zresztą tyłem głowy o drzwi i zwymiotował. Lawa zniknęła i znów był to po prostu gabinet Krakowskiego. Słyszałam zresztą wystrzały i na zewnątrz tego pomieszczenia, to wtedy antyterroryści zastrzelili pięć osób o czym było głośno w telewizji. - w tym miejscu przerwała, bo i tak już przyspieszyła mocno. Widać było, że przeżywa te wydarzenia. Wyzerowała puszkę i zapaliła papierosa (została przy tym osępiona przez dwóch słuchaczy). Zapadła chwila ciszy. Słuchacz, który uczestniczył w tych wydarzeniach miał ochotę odezwać się i wyprostować kilka faktów, ale teraz używał innej tożsamości i niewiele osób w ogóle wiedziało kim był w tamtych czasach. Nie zamierzał zdradzać się. Prawda była o wiele mroczniejsza i odrażająca. Chciwość jest często tym czynnikiem, który niszczy człowieka. W szczególności w tak bardzo skomercjonalizowanym, dekadenckim świecie.

Po wchłonięciu esencji i mocy Heleny Bimbromanta zatracił siebie w przypływie nieopisanej chciwości. Odwołując się do szeroko pojętej geografii to tsunami na oceanie jest po prostu dużą falą jakich wiele. W momencie jednak, gdy tsunami uderza w ląd to powoduje olbrzymie zniszczenia. W tym porównaniu tsunami to chciwość, ocean to sęp, a ląd to niesęp. Coś co swobodnie działa w naturze sępów może być katastrofą dla innych, gdy przejmie nad nimi kontrolę. Tak też stało się z Bimbromantą. Numer konta Krakowskiego nie wziął się znikąd. Ryszard doskoczył do Krakowskiego, a ten nie miał w ogóle siły, żeby strzelać. Po prostu pistolet upadł na biurko. Kocięba natomiast w bestialski sposób zaczął torturować reżysera, aby ten wyjawił gdzie ma konto, jaki numer i jakie hasło. Stan w jakim znaleziono Tymoteusza Krakowskiego to nie był żaden efekt upadku iluzji, ale umęczenia jakiego stał się ofiarą przez kilka minut. Bimbromanta wyrwał mu wszystkie paznokcie, połamał palce, stopy, w dość okrutny sposób użył szuflady na jego kutasie i jajach, a także włożył długopis w jego prawe ucho (przebijając je i permanentnie je uszkadzając). Krakowski jednak nie poddawał się i niczego nie mówił. Kocięba wówczas otworzył pierwszą szufladę i zobaczył, że w portfelu Krakowskiego jest zdjęcie Marysi i jakiejś starszej kobiety. Marysia wówczas powiedziała, że to matka Krakowskiego i wie gdzie mieszka. Bimbromanta zagroził Krakowskiemu, że jak nie będzie współpracował to będą torturować jego matkę do tego stopnia, że jeszcze będzie prosił o jej szybką śmierć. To były ubeckie metody, a nie, kurwa, że wobec kogoś jest prowadzona przez rok (zwykły, kurwa, termin) postępowanie weryfikacyjne.

W momencie, gdy nastąpił transfer gotówki na szwajcarskie konto numeryczne (założonym przez Helenę, ale z uwagi na fakt, że nie było powiązane z użytkownikiem, a z hasłem to teraz było tak samo Ryszarda jak Heleny) to Kocięba zaczął szydzić z Krakowskiego, że i tak dopadnie jego matkę, a jego nie zabije, bo "Będziesz kurwo cierpiał w pierdlu." Po czym stwierdził, że należy mu uciąć język i palce i wypalić oczy, żeby nie mógł ich rozpoznać później. Tego było już za wiele dla Marysi. Wiedziała, że Krakowskiego to niebezpieczna kanalia, ale poznała go również jako człowieka. Nie pasowało już jej dotychczasowe torturowanie reżysera, ale przynajmniej miało jakiś cel - uzyskanie pieniędzy. Teraz jak pieniądze już zostały przelane to czemu miały służyć dalsze męki? I dodatkowo co była winna matka Krakowskiego? Nawet nie bardzo korzystała z jego pieniędzy i nie żyła w ekstrawagancki sposób, a dobrze wiedziała, że ten nowy, odmieniony Bimbromanta wcale nie żartował. W momencie, gdy Ryszard poszukiwał odpowiedniego noża to Krakowski wydusił z siebie:
- Zabij mnie. - i próbował podnieść dłoń, żeby wskazać na pistolet, ale nie był w stanie. Marysia jednak zrozumiała. Zanim ktokolwiek zareagował to podniosła pistolet, położyła się na biurku - tak żeby lufa była jak najbliżej głowy reżysera - i pociągnęła za spust. Pocisk trafił dokładnie między oczy Tymoteusza Krakowskiego i zakończył jego żywot. Bimbromanta wyraźnie wkurwiony chwycił wówczas Marysię z taką siłą, że zerwał z niej różową bluzkę i białą spódniczkę. Została jedynie w różowej bieliźnie i białych kozaczkach. Dziewczyna upadła na podłogę na ciała ochroniarzy wypuszczając wcześniej z rąk pistolet. Broń została przechwycona przez Ryszarda Kociębę, który krzyknął na leżącą, prawie nagą dziewczynę:
- Czy musisz być taką kurwą? - zadając to pytanie, nawet nie patrząc w tamtym kierunku, wystrzelił do Heleny Kocięby zabijając ją na miejscu. Następnie skierował lufę w stronę Złomoklety, a tego aż zatkało z przejęcia. Marysia usłyszała jak ciało jej matki upada i z czystej wściekłości kopnęła w kolano swojego ojca. Pocisk wystrzelony przez Bimbromantę przeszył laptop i nogę Złomoklety. Andrzej Nowak zawył z bólu, a Andrzej Młot nie mając już innego wyjścia zaatakował Bimbromantę. Kocięba w ogóle nie celując, a próbując trafić Ajeja wystrzelił jeszcze jeden pocisk i ten zadrasnął bok Marysi (na przesłuchaniu Marysia zeznała, że Krakowski strzelając do Jaśka Śnieżki wystrzelił jeszcze jeden pocisk ostrzegawczo w podłogę). W czasie krótkiej szamotaniny najpierw Ajej był górą, ale potem Bimbromanta - asekurując się mocą Berła Władzy - spacyfikował wojownika. Andrzej Młot upadł na podłogę, a Bimbromanta uniósł nad głowę Berło Władzy, żeby rozbić nim głowę Ajeja.

Wówczas to pierwsza pomoc jaką Andrzej Młot udzielił wcześniej starszemu Bimbromancie opłaciła się tysiąckrotnie. Dziadek Kocięba wyrwał Berło Władzy z rąk swojego syna. Zanim Pan Ryszard zdołał sięgnąć pistolet to już doskoczył do niego Ajej. Tym czasem Dziadek Kocięba wypowiedział tajemne słowa egzorcystyczne i wypędził ducha chciwości (wraz z resztą esencji i pamięci Heleny - w tym numeru i hasła do konta numerycznego!) z ciała Bimbromanty. Ryszard Kocięba i Andrzej Młot wstali z podłogi, a Andrzej odłożył pistolet na biurko. Obaj obejrzeli się na pobojowisko jakie powstało. Ciała ochroniarzy, nieprzytomną i ranną Ulę, ciało Jaśka Śnieżki (którego to chyba był mroźny finał), ciało Heleny Kocięby, umęczone ciało Tymoteusza Krakowskiego, no i leżącą na zmasakrowanych zwłokach ochroniarzy półnagą i ranną Marysię Kociębę. Nie wspominając już o opierającego się o kanapę, rannego Andrzeja Nowaka. Bimbromanta uzmysłowił sobie jak wielkie zło opanowało go - wielka chciwość to również wielka odpowiedzialność. Wyciągając esencję Heleny nie zdawał sobie nawet sprawy jak bardzo go to odmieni. Teraz już wiedział. Tak samo jak wiedział, że Helena nie była aż tak bezwzględna jakim on się stał, bo ona żyła z tą chciwością całe życie i umiała nad nią panować. On nie. Widząc swoją córkę - teraz płaczącą - wydusił z siebie, że nie chciał.

Wtem ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Za nimi padły strzały. Antyterroryści byli już bardzo blisko. Złomokleta rzucił koc do Marysi, którym ta owinęła się z trudem wstając. Starając się nie myśleć o tym wszystkim co przed chwilą stało się przeszła bez słowa do Krakowskiego i włożyła jego kciuk w ten sposób, aby wyglądało, że strzelił do siebie. W tym czasie Bimbromanta próbował ją przeprosić, ale ta była jakby odjechana i nieobecna. Oczy jej mocno łzawiły. W głębi serca zdawała sobie jednak sprawę co się stało - była wszakże nauczona o tych wszystkich nadprzyrodzonych historiach, przejmowaniu esencji i takich tam rzeczach. Jakby nie rozumiała to zastrzeliłaby swojego ojca.
- Rysiek... na to będzie czas później. - powiedział Dziadek Kocięba - Marysiu, nie mogę cię zabrać z nami, ale jesteś mądrą dziewczyną i wiem, że sobie poradzisz na przesłuchaniu. Najdalej jutro zgłoszę się po ciebie, tylko pamiętaj: nie widziałaś mnie tu. - po czym skupił się na Berle Władzy i razem ze swoim synem, Złomokletą i Ajejem zniknęli.

Marysia pozostawiona sama w gabinecie pełnym trupów i rannych otworzyła szeroko okno, jedyne w pomieszczeniu. Do wnętrza wpadło świeże, mroźne powietrze. Sama, owinięta w koc usiadła na parapecie i czekała na wyważenie drzwi przez antyterrorystów. Po kilku minutach dwóch psiarskich chwyciło ją, a ona zaczęła krzyczeć, że musi wyskoczyć za ojcem. W całym tym zamieszaniu podeptano ewentualne miejsce, gdzie reszta skakałaby na trawę zacierając fakt, że nikt nie zeskakiwał. I tak upiekła się Marysi odpowiedzialność karna za swoje czyny. Niestety została półsierotą, a przynajmniej do 2017 r. nie spotkała już swego ojca, choć dziadek istotnie zgłosił się po nią do prokuratury, a potem odwiedzał ją w szpitalu. Natomiast bez wieści przepadła jej babcia od strony mamy.

Wracając jednak do Bimbromanty, Złomoklety i Ajeja to Dziadek Kocięba przetransferował ich do piwnicy, gdzie stała szafa.
- Nie jestem w stanie przenieść nas wszystkich z tej nieruchomości. Mocy starczy mi na co najwyżej siebie i jeszcze jedną osobę, ale proponowałbym skorzystać wam z tej szafy. Co prawda dostrojona jest do Grinpointu w Ameryce, ale po tych ostatnich wydarzeniach i tak jesteście kurewsko ścigani w Polsce. Mam tam starego znajomego, zresztą Rysiek też go zna, wyrobi wam nowe papiery i za parę miesięcy wrócicie tu statkiem, może przez Grecję, bo im niemieckie świnie każą otworzyć na szeroko granicę dla wszystkich. Szafa jest otwarta dla czterech osób, szkoda, że ten wasz hamerykański kolega gdzieś się zapodział. Pewnie byłby wam pomocny po drugiej stronie. - jak tak Dziadek Kocięba tłumaczył wam co i jak nagle do pomieszczenia wbiegł Miguel i wskoczył do szafy, a chwilę za nim Holiłud krzycząc:
- Łapajcie go, kurwa! - i wskoczył za nim do szafy. Cała czwórka zrobiła duże oczy i zdziwione miny, choć w sumie tyle tutaj było zwrotów akcji, że nic już nie mogło zdziwić. Dziadek Kocięba westchnął:
- No dobra, no to dwóch z was przechodzi, a trzeci idzie ze mną. Rysiek musi iść, a który z was idzie? - tu zadał pytanie Ajejowi i Złomoklecie, ale nie czekając na ich odpowiedź - Berło Władzy to pewnie będą nowe wybory, dogadam się z ludźmi, kogoś tam tu jeszcze znam. Dobrze by było je sobie zostawić, ale wtedy domena zostanie rozjebana na kawałki i nie będzie do czego wracać. - w dość niewiadomo jaki sposób zdecydowano, że Ajej pójdzie z Bimbromantą na wędrówkę do zasranych Stanów, a umiejętności informatyczne Złomoklety bardziej przydadzą się na miejscu gdyby były jakieś niespodziewane problemy zapewni wsparcie z terenu Polski. Jak powiedzieli tak też zrobili. Złomokleta zresztą został zabrany przez Dziadka Kociębę do nietechnicznego konowała, wielkiego przeciwnika wielkich spisków jakie ściskały niczym macki ośmiornicy świat. Dogadali się ze Złomokletą i tym samym Andrzej Nowak został uwolniony od świństw jakie w niego wcześniej wszczepiono. Nie mógł już co prawda wchodzić w astralną przestrzeń, ale znów był człowiekiem, a nie świnią. Zgolił brodę, a przez jakiś to i zgolił włosy z czerepu, a i załatwił sobie nowe papiery. Unikał rozrób i po jakimś czasie wrócił na stare śmieci jako nowy człowiek. Parę osób rozpoznało go, ale nikt nie puszczał pary z gęby. Natomiast Marysia Kocięba nie poznała go co nie może dziwić, bo w tamtym pomieszczeniu widziała go pierwszy raz w życiu, a wyglądał przecież inaczej. To właśnie on był schowany w barłogu w wigilię Bożego Narodzenia 2017 r., gdy dziewczyna opowiadała historię sprzed dwóch lat. Zresztą - jak już była mowa - jakby nie był schowany to ona i tak nie poznałaby go.

Złomokleta spotkał jeszcze Bimbromantę i Ajeja, ale to już zupełnie inna historia.


KONIEC

Dzięki za grę i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 24-12-2017 o 15:14.
Anonim jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172