Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2017, 21:01   #41
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Kiedy Verva skończyła zastraszać pizzerię wymogami o konieczności dostawy zamówienia w ciągu dwudziestu minut, odezwał się dzwonek do drzwi. Pamiętając zalecenia gospodyni, rozanielona hipiska niemalże pofrunęła do drewnianej bariery i złapała za klamkę. Tylko, że kiedy już miała bezmyślnie wyrecytować powitalną formułkę, słowa ugrzęzły jej w gardle.

Tajemniczy Gość Lily przywitał Vervę mrocznym spojrzeniem rzuconym znad białej maseczki filtrującej zanieczyszczenia zrodzone w trzewiach miastowego molocha.
- Lily…?
Pół przymrużone, wąskie jak krawędź noża jadowicie zielone oczy wdarły jej się pod skórę jak rozgrzany do czerwoności skalpel chirurga, który nie ma zamiaru zostać powstrzymany przez mięso, ścięgna, mięśnie czy kości swojej pacjentki. Nie mówiąc już o jej przyzwoleniu.
- ...czy zastałem Lily?
Głos mężczyzny wyrwał Vervę z chłodnego gorąca, które podcinało jej ścięgna kolanowe. Był niski i trochę szorstki. Chropowaty. Jak kilkudniowy zarost utkany z lodowych igieł, drapiących po szyi i ramionach. Wywołujący ciarki na plecach. Taki, którego chętnie się słuchało przy zgaszonym świetle...i którego absolutnie nie chciało się usłyszeć w ciemności innej niż ta bliska, intymna i kontrolowana. Takiej ciemności, z której się nie wraca.

- Jezusienazare (!)... err. Tak, tak! Zastał pan! Oczywiście. Jest. Spodziewa się pana. Proszę wejść i się rozpłaszczyć... wedle uznania, oczywiście. Może coś na uspokojenie? Wiem, że mnie na pewno się przyda... - zaprosiła mężczyznę do środka i rozłożyła przed nim wachlarzyk w postaci własnoręcznie wykonanych papierosów. Z wiadomą wkładką. Sama uraczyła się jednym jeszcze zanim poczęstowała gościa. Miała co prawda spore problemy z utrafieniem w używkę płomieniem zapalniczki, ale po trzech razach ćpuńska determinacja zatriumfowała. Gdy pierwsza dawka dymu spenetrowała już jej płuca, Verva mogła w końcu “trzeźwiej” przyjrzeć się tajemniczej personie, która ziała mrocznością typową dla komiksowego Sin City.
 
Highlander jest offline  
Stary 28-03-2017, 19:49   #42
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Niepokojący Nieznajomy miał bujne, skrupulatnie zaczesane włosy w kolorze aryjskiego blondu. Po zdjęciu ciężkiej kurtki było go zaskakująco mniej; po kimś tak brzmiącym Verva spodziewałaby się raczej kogoś szerszego w barach. Ale... może to i lepiej. Czekając na swój napój, mężczyzna stukał zielonym jak jego oczy paznokciem w stół. Rytmicznie, tak jakby naśladował bicie serca wszechświata, które mógłby zatrzymać gdyby tylko naszłaby go taka ochota. Stuk, stuk, stuk. Po takim występie hipiska zapewne już dawno osunęłaby się na podłogę, ale krążące w jej systemie podarki kanabijskich bóstw stworzyły imponującą zaporę względem narastającej w kuchni presji psychicznej. Ćpunka rysowała się teraz jako pełna pewności góra powagi. Raczej niewytrącalna z równowagi.

- Proszę, pańska herbatka. Mam też w torbie trochę słodkości - wczoraj z fumflami upiekłam murzynka. Ale lepiej byłoby chyba się nie napychać przed obiadem. Będziemy mieli pizzę.
-
Odpowiedziało jej jakże wymowne, skoncentrowane milczenie.

Dziewczyna postawiła przed swoim gościem filiżankę wypełnioną rozgrzewającym napojem. Obydwie osoby trwały przez chwilę w ciszy. Verva, spoglądając przez wirujące wstęgi pary, przyglądała się mężczyźnie swoimi zamglonymi oczyma.Jego garderoba była stylowo dość spójna z tym, co zażyczyła sobie dzisiaj Lily. Czyżby chciała wystroić się podobnie do jej kolegi...partnera...wspólnika? To by miało sens, gangi lubiły mieć swój kostium czy inny uniform, totalnie. Mimo wszystko jednak, jego kompozycja wyglądała...dostojnie. Elementy były dobrane na tyle sprawnie, by nie wyglądać razem śmiesznie, a podkreślić...nie...wydobyć na zewnątrz pewną mroczną, chłodną charyzmę gościa. “Skalpel” - tak się przedstawił, gdy oddawał jej kurtkę. Prawie jak Doktor Skalpel, albo coś takiego. Podczas śmigania po kuchni, gdzieś chyba nawet jej błysnął refleks światła odbijanego na stali... ostrzu? Krawędzi noża? Skalpela? Nie, niemożliwe. Musiało jej się przywidzieć. Z resztą, pośród poważnie pokręconych haloonów, jakie mógł wywołać źle zaciągnięty chronic, autorska reinscenizacja Repo! The Genetic Opera nie stanowiła nawet wierzchołka góry lodowej. Kiedy solidny, zabarwiony chemią ogrodniczą toke kończył się tym, że po ulicy zaczynały gonić cię drzewa zmienione w potwory z japońskiej porno, a przechodnie wyglądali na rezydentów niejakiego Raccoon City, człowiek uczył się traktować lżejsze urojenia z dystansem istnego konesera.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!

Ostatnio edytowane przez Nemo : 28-03-2017 o 19:55.
Nemo jest offline  
Stary 09-04-2017, 12:05   #43
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Lokatorka imieniem Lisa wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Przechodząc obok stanowiska recepcjonisty, dane jej było zauważyć blask błękitnego, kineskopowego ekranu. Ten, pokazując migawki ze starego serialu, okupowany był przez grubego nastolatka o tłustej, oliwkowej cerze. Owy chłopak na imię miał Patrick, ale jeśli wierzyć temu, co zasłyszała dziewczyna, wszystkie osoby należące do jego wąskiego grona znajomych i tak wołały na niego Kiddo. Najwyraźniej czerpały jakąś pokrętną formę radości z ciągłego przypominania mu o jego dziecinnym nastawieniu do życia. Będąca gościem w hoteliku młoda kobieta minęła się z miłośnikiem telewizyjnej rozrywki. Uniosła dłoń na powitanie i do widzenia. Co prawda odpowiedzi, która odnotowałaby chociażby fakt istnienia jej osoby się nie doczekała, ale podczas ostatnich dwóch tygodni zdołała już przywyknąć do takiego traktowania.


Wyszła na zewnątrz, spięła część swoich czarnych piór za głową i, przed rozejrzeniem się wkoło, poprawiła okulary. Niewielki parking obok budynku był nieodśnieżony. Nie licząc pojedynczego pokrytego kołdrą bieli pickupa, był też pusty. Turyści nie mieli czego szukać w tym przygnębiającym mieście, a uwzględniając intensywność miłosiernie tu panującej pory roku, to samo można by powiedzieć o kimkolwiek, kto miał poukładane w głowie. Lisa sama zastanawiała się, jakim cudem trafiła do Vainglory. Przepełniony neurozami umysł miał już podjąć rzucone mu wyzwanie i wyliczyć jej wszystkie życiowe niepowodzenia, które doprowadziły do wylądowania w tym lodowatym piekle, ale coś nagle przykuło uwagę dziewczyny, pośpiesznie burząc jej retrospektywny nastrój.

Na krawężniku obok hotelowego szyldu siedział młody mężczyzna. Miał na sobie zakrwawiony strój sanitariusza i patrzał mętnie w kierunku zajazdu, z którego chwilę temu wyszła Lisa.
 
Highlander jest offline  
Stary 02-05-2017, 21:30   #44
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Lisa przesadziła z interpretacją obserwowanej sceny. Mężczyzna faktycznie był sanitariuszem, ale krew okazała się niczym więcej jak pamiątką po pękniętym podczas lunchu słoiczku keczupu. Podobnie rzecz miała się z mętnym wzrokiem zwykle zarezerwowanym dla straumatyzowanych ofiar wypadków – medyk po prostu zamyślił się w drodze z pracy do domu, a z owego zamyślenia wyrwała go Lisa. Teraz oboje siedzieli sobie w kawiarni nieopodal motelu, popijając ciepłą kawę i śmiejąc się w najlepsze z zaistniałego nieporozumienia. Nowy znajomy miał na imię Chad Baker i interesował się prozą Franka Herberta. Kiedy dowiedział się, że okularnica nie przeczytała nawet pojedynczej pozycji jego ulubionego pisarza, podjął zdecydowane działania mające naprawić to niedopatrzenie.

- Facet ma świetnie wykreowany świat i nieszablonowe postaci. Przemyślał naprawdę wszystko. Warunki pogodowe, sytuację polityczną, wpływ odmiennej grawitacji i czynników planetarnych…
- Zawsze dajesz dziewczynom wykład z literatury na pierwszej randce? –
zapytała Lisa z udawaną przekornością. Mimo tematu, który był dla niej całkowitą abstrakcją, nie nudziła się. Chad zdawał się mieć dar do opowiadania historii i robił to z zaraźliwą pasją. Zapewne tylko dlatego Lisa jeszcze nie usnęła słuchając fabularnych wyrywków z jakiegoś starego, mającego bzika na punkcie ekologii tomiszcza.

- Aha… nie wiedziałem, że jesteśmy na randce – odpowiedział ukazując lisi uśmiech i krzyżując ramiona na piersi jakby właśnie złapał nową znajomą na mówieniu żenującej półprawdy.
- To właśnie się dowiedziałeś, chłopcze – skontrowała, żartobliwie zadzierając nosa.
- Ach. No to nie ma rady. Muszę się dostosować i zacząć emanować pełnią wrodzonego wdzięku.
- Ha! A proszę Cię bardzo, Casanovo! Emanuj do woli! I tak nie mam nic lepszego do roboty. Ten zaścianek raczej nie oferuje zbyt wielu nocnych rozrywek. Jestem tu od przeszło dwóch tygodni i prawie co noc chodzę spać z kurami.


Baker wyrozumiale pokiwał głową. Powoli, prawie że z mechaniczną precyzją.
- Fakt faktem, Los Angeles to nie jest.
- Rio de Janeiro też nie. Dałabym wszystko, żeby znaleźć jakiś fajny klub.

Czarnowłosa zmarszczyła nos, chowając twarz między dłonie. W odpowiedzi Chad podrapał się po delikatnym zaroście i zrobił kolejny łyk kawy. Chwilę później wyraźnie się rozpromienił.

- Lubisz Synthwave? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Pierwsze słyszę. Co to takiego?
- Hm, jakby to… współczesne kawałki stylizowane na takie z lat osiemdziesiątych – wyjawił Chad robiąc minę pełną niepewności. Pewnie nie wszyscy potrafili docenić ten gatunek muzyki. Dziewczyna uległa pieskiemu spojrzeniu rozmówcy i teatralnie wypuściła powietrze.
- Zaryzykuję. Prawdę mówiąc, poszłabym z tobą nawet gdybyś zaciągnął mnie do klubu disco. Taka to jestem zdesperowana i mało asertywna.
- Niech mnie. Faktycznie „mało asertywna” –
skwitował rozbawiony sanitariusz, kiedy Lisa złapała go za rękę i zaczęła prowadzić w stronę drzwi niczym małe dziecko.

Zapowiadała się interesująca noc.
 
__________________
A true gamer should do his best to create the most powerful character possible! And to that end you need to find the most gamebreaking combination of skills, feats, weapons and armors! All of that for the ultimate purpose of making you character stronger and stronger!
That's the true essence of the RPG games!
Nemo jest offline  
Stary 07-06-2017, 11:19   #45
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Młody mężczyzna przed trzydziestką siedział za biurkiem z czarnego mahoniu. Siedział na wózku inwalidzkim, nogi natomiast okryte miał kocem w kolorze jaskrawej zieleni - tak jakby starał się zarazem zamaskować swoje inwalidztwo i zwrócić na nie uwagę obserwatora. Tak, aby wytrącić go z równowagi. Nie było to trudnym zadaniem. Nie jeśli wzięło się pod uwagę fakt, że za rozmówcę miał maluczkiego handlarza lewym towarem z Westside, który bał się własnego cienia równie mocno jak ingerencji policji w swoje interesy. Jules wyciągnął dłoń po leżące na tacy z owocami jabłko, ale Charlie czuł się tak, jakby chłopak sięgał przez stół z zamiarem zaciśnięcia rąk na jego krtani. Każda sekunda spędzona w tym staromodnym, wyglądającym jak profesorska kanciapa gabinecie sprawiała, że przymusowy gość podwajał wysiłki wkręcenia się w zajmowany fotel i ukrycia własnego jestestwa, które zdawało się być plamą – skazą na idealnie komponującej się całości stworzonej przy użyciu mieszanki ekstrawagancji i powściągliwości. Wszystko – od półek wypełnionych dziełami siwych głów, o których nigdy nie słyszał, aż po świeżo naoliwione drewniane powierzchnie – mówiło mu, że tu nie pasuje. Że jest ludzkim zerem, marnotrawstwem genów. Kimś, kto popadnie zapomnienie w pięć minut po swoim pogrzebie, nigdy nie osiągając niczego godnego uwagi. Ale mimo obecności tego kąsającego uczucia, mimo tego, że waliło ono nań falami z każdej strony, Charlie nie czuł się do końca jak zlepek fekaliów. Nadal miał w sobie nie do końca wygaszoną iskierkę nadziei. Głównym powodem tej buty były oczy gospodarza. Nie odnalazł w nich bowiem pogardy ani zniesmaczenia, jak wstępnie się spodziewał. Nie. Były to ślepia zakrapiane sympatią i ojcowską troską, a ziejące z nich spojrzenie nie zawierało nowobogackiej arogancji czy chęci zmieszania goszczonej osoby z błotem. To był wzrok kogoś, kto nie miał nic do udowodnienia, kogoś, kto gratyfikację własnego ego stawia niżej niż realizację wyższych celów.

- Charlie… Charlie Clutch, prawda? Jak się pan ma? Mam nadzieję, że życie dobrze pana traktuje. Jak się trzyma Marie? Słyszałem, że kilka tygodni temu urodziła się wam mała pociecha? – zapytał uprzejmie Jules. W pierwszej chwili miał zamiar nagryźć złapany owoc, ale zatrzymał go w połowie drogi do ust, najwidoczniej wiedziony jakąś formą szacunku dla goszczonego mężczyzny.

- Tak – dobiegła chwiejna odpowiedź z drugiej strony biurka – Chłopiec, nazwaliśmy go Timothy. Po moim ojcu, który zginął w Zatoce Perskiej – odległość pomiędzy dwoma osobami wypełniła chwila niezręcznej ciszy. Przerwał ją Jules.

- Rozumiem. Jestem pewien, że będzie nosił je z dumą. To jedna z tych tradycji, które powinno się kultywować częściej. Powiem szczerze, że miałem zamiar wysłać Marie kwiaty i kosz z owocami, ale… także byłem w tamtym okresie dosyć poważnie niedysponowany.

„Niedysponowany”, tak? Charlie uważał to za spore niedopowiedzenie. Chłopak winien był się cieszyć, że w ogóle jest jeszcze wśród żywych. Z którego to piętra wypadł? Ósmego? Dziewiątego? No I gdzie zakończył swój lot? Na dachu czyjegoś samochodu? A mimo to siedział tu jak jakaś parodia Ojca Chrzestnego I pieprzył w najlepsze o jego żonie. Najwidocnziej przez ten balkonowy wyskok do końca posypało mu się w głowie. Strugał wielkie ważniaka, kiedy w rzeczywistości był tylko podrzędnym, pieprzącym wszystko, co się dało obszczymurem, który za grosz nie rozumiał praw rządzących ulicą. A teraz strugał wielkiego dona? Nigdy nie będzie nawet w połowie człowiekiem, jakim był jego o…

- Kat? Katherine? – wywołana do odpowiedzi, przez boczne drzwi gabinetu weszła nastoletnia dziewczyna o rudych włosach. Podobno pełniła funkcję opiekunki inwalidy, ale powierzane jej zadania przywodziły na myśl raczej sekretarkę. Taka z amerykańskiej telenoweli. Wzgardliwy uśmieszek wyższości bijący z jej oczu zdawał się kategoryzować Charlie’go jako coś tylko nieznacznie lepszego od wiadra fekaliów.

- Tak, Wasza Dostojność? – nawet swojego szefa traktowała mieszanka wzgardy i ironii.
 
__________________
It is a terrible thing to fall into the hands of the Living God.
Highlander jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172