Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-11-2017, 08:25   #11
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Brandon podniósł głowę znad komputera i spojrzał na Dominica.
- Że się interesowała tym folklorem to wiem, że tak.- Młodszy mężczyzna odwrócił wzrok patrząc na korytarz do pokoi.
- Czy odwiedzała muzea nie wiem. Razem nigdy nie szliśmy do takich miejsc. Jeśli chodzi o tłumaczenia to jakiś czas temu Natalie pokłóciła się z Marie o coś. Poczekaj.- Brandon wstał i podszedł do szafy stojącej w korytarzu.

Po chwili wrócił z małym, płaskim pudełkiem.
- Powodem kłótni było to.- Żołnierz położył pudełko przed teściem. i otworzył.


- Nie wiem czy to egipskie czy indiańskie, ale spora kłótnia o to była.- Skrzywił Nelson.
- Natalie coś mówiła, że to ma wyłapywać złe sny czy coś. Ja się nie wtrącałem bo nie jestem przekonany co do tych zabobonów.- Spojrzał na teścia czekając na jego reakcję i stanięcie w obronie córki.
- Ja szanowałem to co Natalie sądzi o tym i nigdy nie wątpiłem, że robi coś źle. A Tata czemu pyta o te rzeczy?-
 
Hakon jest offline  
Stary 16-11-2017, 13:03   #12
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Dominic kiwnął głową w zapraszającym geście:
- Chodź, zobacz co znalazłem - na korytarzu wycieraczka leżała odwrócona odsłaniając znaki.
- To są egipskie hieroglify. Ten tutaj wyrysowują matki z nadzieją, że ochroni ich dzieci. Ten okrągły ma utrwalić znaczenie tego wewnątrz. Coś jakby prośba o wieczną, ciągłą ochronę. Jest to też pętla symbolizująca związanie. Połączenie. Na oknach i drzwiach jest usypana bariera z soli i kredy. Ten symbol jest zakończeniem tej bariery. Taką pętelką na sznureczku, która rozciąga ochronę z wycieraczki na okna.
Dominic mógłby jeszcze wspomnieć, że w okresie Nowego Państwa kultura grecka zaabsorbowała symbol Szen i wprowadziła do swojego alfabetu jako Omegę. I tym sposobem nieskończoność stała się końcem. Ale nie był na wykładzie, a Brandona to nie interesowało.
- To oko symbolizuje strażnika. Pasywną ochronę, coś jak starożytny mistyczny system alarmowy. Kierunek w którym patrzy sugeruje, że ochrona miała działać przede wszystkim w nocy.
Pozwolił młodemu mężczyźnie przyjrzeć się symbolom, a sam wziął pierzasty przedmiot.
- Indiański łapacz snów pasuje do tego jak pięść do oka. Chociaż z drugiej strony…
Zastanowił się nieco.
- Asabikeshiinh, znaczy pająk. W ogólnym tłumaczeniu. Akurat ci Indianie mają dość ciekawą strukturę języka i w tej formie “pająk” jest czymś nieożywionym. To taka zawiłość charakterystyczna dla rdzennych ludów ameryki północnej. Tak nazywali łapacze snów ich twórcy. Pochodziło to od legendy o Asibikaashi. Kobiecie pająku. Tkaczka losu. Jest to analogia do Greckich Kloto, Lachezis i Atropo, rzymskich Parek, czy nordyckich Norn. W każdym razie Tkaczka w przeciwieństwie do europejskich odpowiedników dbała aktywnie o swoje dzieci. Gdy plemię Ojibwe rozprzestrzeniało się na coraz większym terytorium to ludziom brakło już możliwości by być pod ochroną Kobiety-Pająka. Ale, tak, to się zgadza… znów mamy motyw matki i dzieci, otóż matki żeby przedłużyć zasięg opieki Asibikaashi wyplatały właśnie owe “pająki”. Po części z pajęczych nici, po części z włókien i drzewa wierzbowego. Nazwa Łapacz Snów przyszła wraz z rozprzestrzenieniem się wynalazku po innych plemionach. Celem było wychwytywanie koszmarów, tak jak pająk łapie muchę w swoją sieć. Dobre sny przechodzą, a koszmary wiją się w sieci do rana, żeby umrzeć w świetle słońca.
Dominic był skarbnicą wiedzy niepotrzebnej, której nijak nie szło wpasować w tezy o zniknięciu Natalie. No bo co ją uprowadziło? Nocna mara?

Nauczyciel akademicki przyjrzał się bardzo dokładnie Łapaczowi snów aż w końcu powiedział:
- Wróćmy jeszcze do tego zdjęcia na komputerze.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 16-11-2017 o 13:32.
Mi Raaz jest offline  
Stary 21-11-2017, 11:51   #13
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Dreamcatcher nie wyglądał na tanią podróbkę ze sklepu „Wszystko za jednego dolara”.
Obrącz byla wygładzonym drewnem, pociągniętym warstwą ciemnego oleju, pióra stanowiły mieszankę lotek gołębi, kolorowych piórek nieznanego Dominicowi ptaka, a koraliki zdawały się wyższej jakości niż te zwykle używane, z klejonego tworzywa sztucznego.
Różnica była też w sieci. Ta zdawała się spleciona chaotycznie, bez większego planu i nie tworzyła wzoru. Gęsto naciągnięte kolorowe nicie uzupełnione były po bliższym przyjrzeniu się mieszanką włosów?

Obydwaj mężczyźni pochylili się równocześnie nad laptopem.
Wojskowy ze zdumieniem stwierdził, że po zdjęciu nie było śladu. Brandon nie wiedział czy miał omamy czy to obecność ewidentnie zdenerwowanego teścia tak na niego działa. Cała ta gadka o symbolach, pająkach i ochronie brzmiała jak wynurzenia szaleńca i dziwaka.

Wpatrywał się nierozumiejącym spojrzeniem w ekran komputera. W bzykliwym tempie wolnego odświeżania migotała nowa przychodząca wiadomość.
Tytuł brzmiał prosto:
„Natalie”
Obydwoje wyciągnęli dłoń by otworzyć pocztę.

Cytat:
Wiem co stało się z Natalie. Nie zostało jej wiele czasu. Spotkajmy się za pół godziny w klubie Pure przy 146 S Murphy Ave
Carpenter169

 
corax jest offline  
Stary 24-11-2017, 23:15   #14
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Post wspólny Hakona & Mi Raaza
Brandon pierwszy wcisnął by otworzyć wiadomość. Gdy się wyświetliła spojrzał na Teścia.
- Sam widzisz. Coś się stało. To nie jej chęć podróżowania.- Mówił blednąc na całej twarzy.
Po chwili zaczął szukać na mapie lokalizacji klubu Pure. Nie minęło dużo czasu a znalazł wytyczoną drogę z domu pod klub.
- Jedziemy, nie ma na co czekać - Dominc klepnął w ramię zięcia.
- Po drodze powiesz mi jaki jest twój stosunek do spraw paranormalnych. Wiesz, kosmici, duchy. Całe to “Z archiwum X” - Zapytał niby mimochodem profesor.
Zięć popatrzył dziwnie na teścia wstając uprzednio zamykając komputer.
- A co niby o tym mam sądzić? Rząd posiada dowody potwierdzenie obecności obcych.- Szybko wytłumaczył łapiąc za kluczyki od wozu i kurtkę.
- No - pokiwał ze zrozumieniem głową teść. - Wszystko wskazuje na to, że to co się tu zadziało nie mieści się w granicach tego co określiłbyś mianem normalności.
Gdy tylko wyszli na zewnątrz Dominic odpalił papierosa.
- Jedziemy waszym?
- Czemu uważasz, że to z przysłowiową normalnością nie ma nic wspólnego?- Zapytał Brandon podchodząc do suva.


- Myślę, że tak. Mam zatankowany a coś mi się wydaje, że sporo czasu spędzimy w drodze.- Dodał otwierając auto.
Dominic zatrzymał się przy samochodzie chcąc w spokoju dopalić papierosa. W głowie miał Natalie mówiącą: „Przecież tym autem jeżdżą nasze dzieci!”
- Widzisz, te znaki w domu… to nie jest coś typowego. Ten łapacz snów też. Wiesz, gdy pokłócisz się z koleżanką, to nie malujesz kredą egipskich hieroglifów i bariery ochronnej. Jeżeli podejrzewasz męża o nieuczciwość, to nie robisz talizmanu z ludzkich włosów. Chyba, że koleżanka może przeklnąć cię staroegipską klątwą. Rozumiesz do czego piję Brandon?
Dominic prawie nigdy nie zwracał się do zięcia po imieniu.
Młodszy z mężczyzn otworzył auto i oparł się dach. Popatrzył na teścia z lekkim zdziwieniem.
- Czyli Natalie uważa, że jestem niewierny?- Zapytał z niesmakiem na twarzy. Dziwnie się czuł gdy Dominic powiedział do niego po imieniu.
Dominic wypuścił dym ze zrezygnowania.
- Nie o to chodzi. To był przykład.
Wyrzucił peta.
- Jedziemy. Zdaje się, że muszę ci kilka rzeczy opowiedzieć. Ale myślę, że lepiej będzie jeżeli ja poprowadzę.
- Proszę bardzo.- Odsunął się Brandon od wozu i zaczął omijać od maski rzucając Dominikowi kluczyki.
- Myślisz, że ten ktoś z kim się spotkamy jest kimś “innym”?
- Nie wiem - powiedział wsiadając za kierownicę.
- Od czego by tu zacząć, widzisz wampiry, wilkołaki, duchy, kosmici… najpewniej wszystko to istnieje. Ale są też siły - zawahał się - no takie nasze wsparcie, żeby z tym wszystkim nie było tak do końca przejebane. I te siły dbają o dobre uroki.
Samochód ruszył powoli. Teść zerkał na zięcia i jego reakcję, aż w końcu zaczął przyspieszać.
- Na miejscu okaże się kto to taki.
- Nie żebym było niedowiarkiem, ale wilkołaki? Wampiry? Czy to nie bajki?- Pytał z uniesioną brwią Brandon.
- Duchy jeszcze rozumiem bo czuję, że istnieją.- Spojrzał na drogę by po chwili wrócić wzrokiem do teścia.
- No, ale ok. Są wampiry itd. A co wspiera równowagę? Inkwizycja, anioły?- Dodał półżartem półserio.
- Wilkołaki były znane w europie. Człowiek wilk, czyli francuskie luop-garou czy też łaciński likantrop. Według niektórych obrzucony klątwą, według innych urodzony jako odmieniec. Widzisz, na długo zanim ludy europy wymieniły się kulturowo z mieszkańcami obu ameryk tutaj wierzono, że ludzie-wilki przeprowadzają dusze zmarłych do świata duchów. A na koniec najciekawsze: Mongołowie, Chińczycy, Indianie z Ameryki Północnej i Europejczycy mieli swoje mity o wilczycy karmicielce. Romulus i Remus coś ci mówią? Widzisz wspólne wierzenia mimo bariery geograficznej są dość istotną przesłanką. Z wampirami jest podobnie. Co zaś do tych dobrych… cóż wydaje mi się, że po części anioły. Po części inkwizycja - uśmiechnął się.
- A po części zwykli ludzie - dokończył Dominic.
Brandon kiwał głową na potwierdzenie tego, że wie o czym mówi teść.
- No, ale od wieków nie słyszałem o żadnej legendzie o wampirach czy wilkołakach. Ostatnia to chyba Drakula.- Wzruszył ramionami zastanawiając się chwilę.
- Teraz media są tak potężne, że by chyba było o tym głośniej a nie tylko seriale czy filmy SF. Czy to Inkwizycja nie wybiła?
- Głównymi zasługami inkwizycji było spowolnienie postępu, palenie na stosie kobiet ważących herbatę z ruty, która pozwoliła pozbyć się niechcianych ciąż. Pomyśl, gdybyś był wampirem, który jest nieśmiertelny i pije ludzką krew, to co by się z tobą stało, gdyby ktoś o tobie opowiedział w telewizji? - zapytał Dominic wchodząc nieco zbyt ostro w zakręt.
Brandon przytrzymał się fotela i drugą ręką słupka by nie polecieć w kabinie na szybę.
- Zwolnij!- Żachnął się młodszy. - Mamy robotę do zrobienia a nie zostawić moich synów samych bez rodziców.
- Nie wiem co bym zrobił, ale Drakula był potężny. Nikt mu nie zagrażał. Teraz też jest jakiś Drak?- Brandon odetchnął gdy wyjechali na jeden z prostych odcinków trasy między zabudowaniami miast.


- GPS pokazuje, że na najbliższym zjeździe w prawo mamy zjechać.- Oznajmił i wrócił do obserwacji drogi i rozmowy z Dominiciem.
- Ciekawi mnie, czy czytałeś Drakulę w oryginale, czy raczej sugerujesz się adaptacjami holywoodzkimi. Dla przeciętnego człowieka język stosowany w XIX wieku nie jest zbyt przystępny. Choć Drakula to i tak pestka w porównaniu z tym jak napisano Frankensteina. Choć to może być spowodowane popularnością narkotyków w tamtym okresie. Ale wracając do tematu: tak. Nie możemy wykluczyć, że jakiś wampir żyje w tej chwili wśród ludzi. Ale spokojnie, Natalie raczej nie bała się wampira. W domu brakowało czosnku wokół drzwi. A bariera powinna nosić symbol wody, a nie pętli - Dominic skręcił i dodał:
- Skąd macie GPS? Pozwalają wam wynosić z wojska takie zabawki?
Brandon się uśmiechnął i odwrócił twarzą do Dominica.
- Zapomniałeś, że jestem oficerem armii i mogę wiele. No i do tego to już dość popularne narzędzie w zawodowej armii.- Odpowiedział na pytanie i wskazał palce miejsce docelowe ich wyprawy.
- Może zaparkuj tu.- Wskazał Kapitan US Army wolne miejsce na przeciwko klubu.
Profesor zaparkował zgodnie z poleceniem. Czuł się pewniej mając ze sobą zawodowego żołnierza.
- No to idziemy - powiedział odpalając papierosa. - Jeszcze tylko spalę.
Nim Brandon wyszedł sprawdził czy czysty jest jego pistolet. Był jak zwykle. Uśmiechnął się sam do siebie i wsunął go za pasek wysiadając. Kurtka dobrze kryła broń.
- Spoko. Pal a ja się rozejrzę szybko czy coś nietypowego w okolicy. - Brandon jako oficer Rangersów był dobrze wyszkolonym żołnierzem. Wiedział jak i gdzie się ustawić by móc pilnować terenu i jakie drogi ewentualnej ucieczki wybrać.
Gdy już miał plan ewentualnej ucieczki podszedł do Dominica.
- Gotowy? No to chodźmy.
Dominic kiwnął głową i zgasił papierosa.
 
Hakon jest offline  
Stary 27-11-2017, 22:37   #15
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Klub Pure, Murphy Ave

Przed klubem stała całkiem spora kolejka do wejścia.
Wejścia strzeżonego przez istnego cerbera: wysokiego, ciemnoskórego bouncera w czarnym garniaku i grubym, złotym łańcuchu na szyi. Mierzył kamiennym spojrzeniem zebrany tłumek spragniony uciech oferowanych przez “Pure”.

Obok niego stał niższy i drobniejszy facet o rysach twarzy przypominających lisa. Selekcjoner puszył się w ciemnofioletowym, aksamitnym garniturze, z włosami zaczesanymi gładko do tyłu. Wybierał co ładniejsze lub co bardziej roznegliżowane kobiety, mniej przychylnym okiem spoglądając na parki i odsyłając spod drzwi kilku facetów.

W chwilach gdy drzwi do klubu otwierały się dostrzec można było podświetlone na błękitno wnętrze.

Czasem błysnął też różowy “promień laserowy” i wybuchały dźwięki głośnej muzyki.


Wszystko to zaobserwował Dominic sterczący niedaleko wejścia wśród grupki palaczy. Sam ćmił papierosa w oczekiwaniu na powrót Brandona. Zięć zdecydował się obejść miejscówkę i sprawdzić wyjścia ucieczki.

Nie było ich wiele. Jedno boczne, wymagane przez przepisy BHP znajdowało się w alejce tuż za rogiem. W porównaniu do frontu klubu, ślepa uliczka pozbawiona była glamouru i otoczki wielkiego świata.

Brandon wszedł nieco dalej słysząc jakiś hałas i szum w stojącym w głebi alejki śmietniku. Światło latarni ulicznej padało zza jego pleców. Cień rzucany przez niego samego zdawał się pełgać i żyć własnym życiem, powiększając się z każdym krokiem Brandona.
Gdzieś za plecami zostały odgłosy ulicy i gości nocnego klubu. Czuł stające na karku włoski i mógł przysiąc, że jest obserwowany przez niewidoczną obecność. Krok od miejsca w którym stał wyskoczył z piskiem szczur, oburzony przerwaniem mu buszowania po śmietniku. Wojskowy odwrócił się z ulgą i wtedy kątem oka spostrzegł na murze kamienicy wyskrobany wśród grafitti znak:


Sam nie był pewien, czemu uczucie niepokoju się nasiliło.

Z ulgą wrócił do teścia, który sterczał w tym samym miejscu, w którym go zostawił.

Dominic z ponurą miną wpatrywał się w wejście do klubu i nawet nie zauważył nadejścia Brandona.
Dopiero teraz gdy miał chwilę dla siebie, bez rozmowy z zięciem, bez rozmowy z kimkolwiek, gdy skupiał się na celu, na znalezieniu informatora, dosłyszał cichutki głosik intuicji. Przez lata zdążył się przyzwyczaić do nagłych przebłysków.
Carpenter169, Carpenter169… nie zwrócił na to wcześniej uwagi. Teraz gdy cel miał już na oku, ksywka zdawała się mu niezwykle istotnym elementem łamigłówki. Im bardziej o niej myślał, tym dalej uciekało mu dlaczego.

Ani Brandon ani Dominic nie byli pewni jakim cudem dostali się do klubu a razem z nimi trzy skąpo odziane imprezowiczki. Profesor nie łudził się. Nie był targetem tego miejsca. Zwalił to niechętnie na gogusiową aparycję zięcia, na którym zawisły dwie blondynki ciągnące go z podestu tuż przy wejściu w dół po schodach do głównego baru. W dalszych częściach klubu widać było wydzielone miejsca loż, obecnie gęsto okupowanych.

Szatynka, która wisiała na ramieniu Andersona coś zagadała, ale Dominic nie był w stanie jej usłyszeć przez rytmiczne łomotanie muzyki i oślepiające rozbłyski w ciemnym klubie.

W dole, otoczony oparami sztucznej mgły, falował tłum ciał.

Jak u licha mieli tu znaleźć Carpentera169?
 

Ostatnio edytowane przez corax : 28-11-2017 o 09:07.
corax jest offline  
Stary 28-11-2017, 12:03   #16
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Brandon zostawił Dominica wśród palaczy klubu i ruszył na zbadanie okolicy lokalu. Tak jak podejrzewał na zapleczu było wyjście ewakuacyjne jak powinno być. Oznakowane i z przyzwoitym dostępem. Nie było żadnego ochroniarza na czujce co uspokoiło Kapitana. Inna rzecz przykuła jego uwagę.
Dziwny niepokój, który pojawił się w nim. Rzadko czegoś takiego doświadczał i raczej nie w takim stopniu. Brandon był odważnym człowiekiem jak przystało na oficera Rangersów. Wszedł w zaułek i zbliżał się do stojącego tam śmietnika. Odruchowo sprawdził dostępność do broni i wolno szedł dalej.
~Szczur.~ Jednak tylko zwyczajny szczur zrobił z niego idiotę. Możliwe,
że do tego dołożył się gadanie teścia o wampirach i innych cholerstwach.
Takie gadki działały mimo wszystko na wyobraźnię.

Brandon westchnął gdy szczur zniknął gdzieś w ciemności i rozejrzał się po przejściu by już iść do Dominica i klubu gdy jakiś znak naskrobany na ścianie przykuł jego uwagę.
~ Nie pasuje to tu. Może to Dominikowi coś powie?~ Przyjrzał się dokładnie znakowi i wyciągnął kartkę i mały ołóweczek z Ikei. Narysował go i dotknął śladu na murze. Jak stare to było? Mniejsza z tym teraz.

***


Kolejka przed klubem nie malała a Dominic zamiast zająć miejsce po wypaleniu faja następnego już kurzył.
- Wchodzimy?- Zapytał podchodząc z boku zaskakując tym teścia.
- Tak mówisz, że to "tajemnicza" sprawa więc może to co znalazłem na murze z tyłu coś pomoże?- Zapytał starszego od siebie mężczyznę i wręczył mu kartkę.
- Chodźmy stanąć w kolejkę.- Zaproponował przyglądającemu się karteczce towarzyszowi.

***

Dziwnym trafem weszli bez większych problemów. No Brandon nie miał problemów bo od lat cieszył się jako takim powodzeniem u kobiet co czasami wzbudzało zazdrość Natalie.
Dominic nie pasował do towarzystwa, ale uczepione dziewczyny, które oblazły Kapitana tylko pomogły i tekst, że Dominic to znajomy, którego chce ze światem nocą zapoznać zadziałały cuda.

W klubie było głośno. Nie dało się porozumieć a i dziewczyny ciągnące Brandona do głównego baru nie pomagały. W ostatniej chili młodszy z mężczyzn nachylił się do starszego komunikując dość głośno
- Ja sprawdzę na dole a Ty obserwuj. On chyba wie jak wyglądam więc może Tobie się uda być nie zauważonym przez niego.- i pozwolił się pociągnąć do baru.

Dziewczyny łasiły się, ale Brandon nie miał na to teraz ochoty. Wykorzystał je by weszli a teraz były mu już nie potrzebne. Postawił im po piwie i przeprosił je na chwilę.
- Jestem umówiony z kumplem. Jak go znajdę dołączymy do was.-Mrugnął do jednej i oddalił się przeciskając się między bawiącymi się ludźmi ku zajętym alkowom. Może jak będzie krążył ten tajemniczy informator go zauważy i da znać by podszedł. Starał się cały czas być na widoku teścia co jakiś czas zerkając dyskretnie za nim.
 
Hakon jest offline  
Stary 28-11-2017, 22:00   #17
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Gdy trafili w kolejkę i Dominic obejrzał wyrysowany ołówkiem symbol spojrzał z ciekawością na zięcia.
- Mówisz, na ścianie tego budynku? Dziwne. Widzisz, ten symbol jest w pewnej elitarnej grupie określeniem zepsucia. Tylko, że… zazwyczaj zwykli ludzie go nie zauważają. Proste symbole mają szczególną moc. Wywodzą się z ideogramów, czyli pierwotnej próby przekazania myśli bez udziału mowy. Ich prostota była wymuszona trudnością zapisu. Zanim wynaleziono papier mieliśmy do wyboru wyciskanie w glinie, wycinanie w drewnie czy skórze, albo wyłupywanie w skale. W 1991 roku znaleziono w austriackim lodowcu człowieka sprzed pięciu tysięcy lat. Miał na ciele 47 wytatuowanych prostych symboli. Zresztą australijscy Aborygeni nadal malują swoje ciała symbolami kreskowymi
- Następny - powiedział ochroniarz odsyłając kolejnego faceta z kolejki do domu. Jeszcze kilka osób i przyjdzie kolej na nich. Chyba to skłoniło Dominica do przejścia do sedna sprawy.
- Ten znak oznacza Zepsucie. W tym budynku. Ktoś kto go wymalował i znał znaczenie musiał odkryć wewnątrz emanację czegoś, co pozostaje za granicą logicznego pojmowania. Być może ci kosmici, co ich wojsko ukrywa.

Gdy weszli Anderson znalazł się w innym świecie. Dawno już wiek nie ciążył mu tak jak w tym momencie. Hałas, muzyka o natężeniu takim, że trudno było zrozumieć jej sens. Powietrze przedmuchiwane membranami głośników, których echo odbijało się w płucach.

Przygodna znajomość, jaką zawarł z dziewczyną nie miała najmniejszego sensu. Jednak w latach w których Dominic przychodził na świat chłopców wychowywano w duchu dżentelmeńskim. Nie wypadało odprawić kobiety. Toteż zaprosił ją do spokojniejszego miejsca, które jednocześnie miało być punktem obserwacyjnym. Loże na podwyższeniu. Tymczasem sięgnął w głąb siebie i skupił się na swojej intuicji. Dziewczyna, która z nim szła mogła przy dobrych wiatrach być jego wnuczką. W głowie zaś powtarzał się upierdliwie nick ich informatora.
Carpenter169, Carpenter169….
Olśnienie przyszło nagle, w momencie gdy dziewczyna powiedziała “postaw mi drinka”. Musiała powiedzieć to głośniej niż własne imię, bo Dominic nadal w głowie określał ją mianem młodej siksy.
Ruszył powolnym krokiem do baru.
“Korupcja, Carpenter169”
Niemal klepnął się otwartą dłonią w czoło, gdy do niego dotarło. Łowca. Nick z Hunters-Net. Carpenter169 prowadził na portalu ożywione dyskusje o zwalczaniu nieumarłych. Żywe trupy, jak zwykł je okreslać dzielił na pijawki, mumie, zombie i upiory. Anderson pamiętał z jakim zniesmaczeniem czytał pyskówkę z Gardener67, w której carpenter169 bronił swoich tez. Czyli on tu był. I zapewne właśnie prowadził polowanie. Czemu zatem ich ściągał? W każdym razie Dominic musiał z nim porozmawiać. W końcu chodziło o jego córkę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 02-12-2017, 00:06   #18
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację



Czegoby nie powiedzieć o Pure, to klub miał powodzenie wśród gości.
Metodyczna rąbanka zamieniła się niepostrzeżenie w nowy kawałek, żywiołowo powitany rykiem z kilkuset gardeł.

Salę rozjaśniły zielone stroboskopowe światła i kolejna porcja lekko duszącego dymu. Dominica lekko zatchnęło, gdy wciągnął porcję mgły w płuca.

Oczy załzawiły natychmiast lecz o dziwo niepokój o córkę lekko zelżał.
"Młoda siksa" pociągnęła go, ktoś go pochnął, jego protesty nikogo nie obchodziły i nim profesor się zorientował podskakujący i falujący tłum wepchnął go nieco głębiej. Ciała tańczących i "Postaw mi drinka" ocierały się o niego, tak że Anderson zaczął się pocić w swojej marynarce.

Był prawie pewien, że do mgły dodawano jakieś środki odurzające. Inaczej nie był w stanie wytłumaczyć sobie nagłej zmiany emocji. Zmysły zostały ogłuszone, słuch gwałciły mocne basy a instynkt zmroził łowcę. Coś tu było...

Był tego pewien.

W krótkim rozbłysku światła upodobniającego ludzi do mechanicznie ruszających się robotów zobaczył ją:





*


Nim Brandon zawędrował w okolice lóż, stracił Dominica z oczu. Szybko zmieniająca się muzyka, oświetlenie i morze ludzi nie sprzyjały pilnowaniu wspólnych pleców.

W lożach siedziały grupki ludzi bawiących się doskonale w swoim towarzystwie. Przy jednym ze stolików, dwie dziewczyny łykały jakieś kolorowe pigułki popijając je równie kolorowymi trunkami. Kolejna loża najwyraźniej była dzisiejszej nocy miejscówką dla rozkręcającego się wieczorku panieńskiego.

Okolice siedzisk i stolika zaśmiecone były opakowaniami prezentów, bibulkami, sznurkami. Same prezenty, w większości typowe gadżety z sex-shopu leżały rozrzucone na szklanym blacie, udekorowanym dodatkowo batalią błękitnych szotów i kilkoma butelkami wódki.

Podpite imprezowiczki zapiszczały na widok wojskowego i raźnie zaprosiły do stolika.


Nelson sam nie był pewien czy to właśnie słowa piosenki dudniącej wokół przypomniały mu o Natalie i opowieściach o jej wieczorku panieńskim. Niepocieszone dziewczyny nie pozostawiały żadnych wątpliwości czego mógłby się spodziewać zostając.

Pociągnął kolejny łyk piwa i ruszył dalej, gdy poczuł dłoń na swym ramieniu.
Odwróciwszy się ujrzał blondynkę. Z uśmiechem zbliżyła się i wspięła na palce by szepnąć wprostu w ucho wojskowego:

- Chodź dołącz do nas na chwilę. – ciepły oddech połaskotał policzek Brandona, na swojej dłoni poczuł delikatne muśnięcie palców kobiety. – Tylko na jednego szota. Proszę...

Głos dziewczyny wypełnił myśli Nelsona. Odsunął wszystko na bok.

Właściwie czemu nie? Był w końcu w klubie nocnym i nie miał pojęcia kogo szukał.
 

Ostatnio edytowane przez corax : 02-12-2017 o 00:10.
corax jest offline  
Stary 03-12-2017, 23:53   #19
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Brandon krążył po clubie. Loże były zajęte i rozmaici ludzie tam siedzieli. Dziewczyny faszerujące się zapewne dragami spowodowały tylko litościwy uśmiech na twarzy wojskowego, który ruszył dalej.

~Wieczór panieński. Ha. Ciekawe jak Natalie wyglądał. Podobnie?~ Zastanowił się Brandon i pokiwał głową zachęcającym go dziewczętom.
Gdyby przyszedł tu w innym celu to może by się skusił na odprężenie wśród panienek, ale miał ważniejsze cele. Z resztą Dominic mógł sobie ubzdurać coś w głowie widząc go wśród panienek niż szukającego informatora.

Nie odszedł daleko popijając piwo gdy poczuł dotyk i zobaczył blondynkę.
- Chodź dołącz do nas na chwilę.- Przemówiła młoda ślicznotka.


Brandon popatrzył to na stolik z dziewczynami z panieńskiego gdzie te wznosiły toast, to na dziewczynę przed nim. Jej dotyk przykuł jego uwagę i coś zaczynało mówić, że informator jak ma go znaleźć to znajdzie. ~A może wśród tych dziewczyn jest informator.~ Pomyślał i uśmiechnął się do blondynki.
- Właściwie czemu nie.- Odpowiedział wpatrzony w jej oczy i dziwnie oddzielając się od rzeczywistości.
~ Czy to normalne? Czy może to sztuczka jakiegoś potwora z opowiadań Dominica?~ Myślał idąc za dziewczyną do stolika.
 
Hakon jest offline  
Stary 05-12-2017, 09:20   #20
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Zepsucie.
To właśnie ktoś wymalował na ścianach klubu. To miejsce było żerowiskiem dla bestii, która ujrzał w świetle stroboskopów. Jednak sam fakt zepsucia nie znaczy jeszcze, że ma do czynienia z potworem którego należy zabić.

Dominic starał się nie tracić kobiety z oczu. Chciał się jej przyjrzeć. Obserwować to co robi. Czy stanowi zagrożenie, czy nie. Jego powołaniem było to osądzić. To on tego wieczoru pod zepsuciem wyrysuje kolejny ideogram. Być może wskazanie, że jest tu potwór, jakiego należy zabić.

Profesor zaczął się zastanawiać, czy sytuacja się nie powtarza. Kobiety jego życia znikały, bo on zamiast poświęcać im czas wypełniał swoje powołanie. Czy tak miało być też z Natalie? Żona i pierwsza córka zginęły w wypadku w czasie gdy on obserwował zachowanie wilkołaków. Teraz miał znaleźć informatora, a zamiast tego obserwował jakąś istotę z poza tego świata.

Brandon nie byłby zadowolony. Natalie nie byłaby zadowolona. Ale musiał. Ta istota mogła zagrażać innym ludziom.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172