Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-04-2019, 17:08   #21
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

Jeśli Milena spodziewała się drugiego dna uczty, politycznych rozgrywek między uczestnikami - musiała się srogo zawieść. Albo ich nie było, albo... ona ich nie widziała. Owszem, pobratymcy trzymali się raczej w małych, zainteresowanych tylko sobą grupkach, więc na pewno istniały tu jakieś animozje, ale na tej podstawie trudno było się czegoś więcej domyśleć.

Jedno co dało się zauważyć z pewnością, to że apetyt uczestników przyjęcia rósł w miarę jedzenia. Coraz więcej par wiło się w tańcu, coraz więcej śmiertelników wprowadzano na sale ku zawsze szczeremu entuzjazmowi wampirów. Konsumpcja również stawała się coraz bardziej wysmakowana, wyuzdana wręcz, przywodząc na myśl orgię. Nawet Lothar, który widział przecież wiele na zamku Lucretii czuł lekkie zażenowanie, przyglądając się jak litewski kasztelan - Ivan Zlotek - najpierw rozebrał jednego z młodzieńców, a potem przyciskając go do ściany zaczął z niego pić, jednocześnie pieszcząc szczupłe ciało. Chłopak najpierw jęczał głośno a potem doszedł na szczyt rozkoszy, ku uciesze rozbawionego kasztelana i obserwującej ich gawiedzi.

Nie wszyscy śmiertelnicy byli jednak tak chętni do zabawy. Uwagę Mileny zwróciła nowa dziewczyna, którą dwie obce wampirzyce (Lothar wiedział, że były to bezpośrednie poddane Lucretii - Maria Antonina i Izolda) przykuły kajdanami do krzesła.

[MEDIA]https://s2.ifotos.pl/img/81be616e7_qspxerp.jpg[/MEDIA]

Twarz śmiertelniczki wydawała się w jakiś sposób znajoma, choć Milena była pewna, że nigdy się nie spotkały. Ale może znała kogoś z jej rodziny? Nagle wampirzyca uświadomiła sobie, gdzie wcześniej widziała ten kształt nosa i charakterystyczną linię podbródka. Tak jakieś dwadzieścia lat temu wyglądała baronówna Jadwiga Czartoryska, gdy wychodziła za młodego księcia Baltazara z Ludolfingów. Teraz też Milena zauważyła typowy dla Ludolfingów kolor oczu i włosów dziewczyny. To nie mógł być przypadek!
Milena starała się przyjrzeć bliżej zaistniałej sytuacji pozostając jednocześnie poza zasięgiem wzroku dziewczyny. Nie była tu dobrowolnie o czym świadczyły zadzierzgnięte kajdany, jeżeli została w niej jakaś przytomność umysłu jutro może czuć nieuświadomioną niechęć do tych których tu zobaczyła. Obróciła się w stronę rycerza. Na jej twarzy odmalował się niesmak.
- To dobrze urodzona panna, znam jej matkę serce by jej z żalu pękło…

Lothar westchnął, przenosząc spojrzenie z udręczonej dziewczyny na Milenę. Nie wiedział czy tamta przeżyje tę noc, nie zdziwiłby się gdyby w tej atmosferze orgii młoda szlachcianka została wyssana do szczętu. On sam gardził znęcaniem się nad śmiertelnikami i ich niepotrzebnym zabijaniem, choć widział już niejedno i pogodził się z tym, jak rzeczy się miały na dworze Księżnej. Zostawiłby więc zniewoloną dziewczynę swojemu losowi, gdyby nie reakcja Brujaszki. Czyżby ta śmiertelniczka była tutaj jako prowokacja? W tej sytuacji czuł się zobowiązany zareagować…
- Mario, Izoldo, kim jest ta niewiasta? Lady Milena ją zna. - spytał się dobitnym tonem.
- Kim jest? Naszym posiłkiem, głuptasie - zachichotała Maria, podczas gdy Izolda odsłoniła jedną z piersi dziewczyny i zaczęła ssać powolnymi, zmysłowymi ruchami ust. Spojrzała figlarnie w oczy Mileny, jakby drocząc się z wampirzycą, czy ta zauważy, kiedy jej kły przebiją delikatną skórę śmiertelniczki.
- Odpowiedz proszę na moje pytanie, kim była ta dziewczyna zanim została twoim “posiłkiem” - ponowił pytanie swoim najbardziej władczym tonem, jednocześnie dla podkreślenia słów uderzając swoją jedną opancerzoną pięścią o drugą. Musiał znosić traktowanie z góry przez Nikolausa i Lucretię, ale te ladacznice to co innego…
Wampirzyca prychnęła.
- A co mnie to interesuje?
- O ile mnie pamięć nie myli to córka księcia Baltazara z Ludolfingów i jego małżonki Jadwigi z Czartoryskich - powiedziała cichym głosem wampirzyca, kierując swe słowa do rycerza. - Nie jest najważniejszą z córek swojego rodu, ale jej brak z całą pewnością osłabi wspieraną przez moich dynastię wszak martwej nie można wydać dobrze za mąż aby zadzierzgnąć sojusz, martwa nie urodzi też synów … - westchnęła - rozumiem, że to racjonalne ze strony gospodyni… każdy drapieżnik najpierw eliminuje najsłabsze sztuki.

- Hm, jeżeli zależy ci na tej sprawie Pani, mogę poprosić Księżną o oddanie tej dziewczyny pod twoją opiekę… - Lothar odszepnął do Mileny, ignorując chwilowo drugą wampirzycę.

Spojrzała na niego z wdzięcznością, po chwili jednak zastąpiła ją maska pozornej obojętności.
- Nie mogę Cię o to prosić, chociaż bogowie,... e... bóg mi świadkiem że jest mi trudno nie mogę jednak dopuścić do tego aby po mej stronie powstał dług wdzięczności wobec Twej Pani a już na pewno nie w tych dniach… - westchnęła ciężko - kiedy tak wiele zależy od mego działania i tego czy będę miała pełną swobodę działania. Z drugiej zaś strony pojawienie się właśnie tej nocy tej panny z rodu tych których wspieram, nie wydaje mi się być przypadkowe. Obawiam się, że mogło mieć ono na celu obudzenie gniewu w mojej krwi ku radości Nicolausa - zacisnęła zęby na myśl o tym chorym skórwielu, ale kontynuowała dostrzegłszy, że i Lothar podziela tą niechęć - a ja nie zamierzam dać mu tej satysfakcji. Więc muszę wybrać rozwiązanie przed którym się wzdrygam, odwrócę się na pięcie i pozostawię jagnię na pastwę wilków starając się nie słyszeć jak zarzynane kwili.

- Rozumiem - nieumarły rycerz odparł z nutą smutku, po czym ponownie podszedł do wampirzyc i zwrócił się do nich ostrym tonem.
- Mario, możecie trochę pobawić się z tą dziewczyną, lecz ma ona przeżyć tę noc, taka jest wola Księżnej, w przeciwnym wypadku nasz honorowy gość mógłby poczuć się urażony. Rozumiecie?
Wampirza dama oderwała się od wystraszonej dziewczyny. Spojrzała taksująco na rycerza, jakby chciała coś powiedzieć, lecz po chwili uśmiechnęła się tylko krzywo i skinęła głową.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 17-04-2019, 22:14   #22
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

To nie była przyjemna uczta dla Mileny. Choć wszyscy zdawali się świetnie bawić, ona miała wrażenie, że każda nowa rozrywka, każdy przychylny gest w jej stronę miał za zadanie jakoś związać ją z Lucretią.

Do brzasku zostały może ze dwie godziny, kiedy nagle za plecami Lothara pojawiła się Księżna. Wampirzyca położyła mu spoufale dłoń na ramieniu, jakby chcąc zaznaczyć do kogo rycerz tak naprawdę należy.

Dreszcz przeszedł ciało Lothara, który tak bardzo tęsknił za jej obecnością, jednocześnie mając świadomość, że nie do końca są to jego własne myśli.

- Teraz kiedy wszyscy jesteśmy najedzeni i rozgrzani, ja i hrabia idziemy do sypialni nieco... nieco się jeszcze pocieszyć tym ciepłem. Może wasza dwójka ma ochotę do nas dołączyć?

Lothar obrócił spojrzenie pomiędzy Mileną a Księżną, walcząc z burzą niekoniecznie spójnych uczuć, które się w nim burzyły. Nie przepadał za tego rodzaju “rozrywkami”, ale pragnął Lucretii, a przede wszystkim odczuwał niechęć na myśl o Lucretii oddającej się samotnie temu Hrabiemu Vladovi. Może w tej sytuacji zaakceptowanie propozycji Lucretii nie było w tej sytuacji złym pomysłem…. a co do Mileny… myśli które pojawiły się w jego głowie wywołały w nim zakłopotanie.

- Jeżeli Lady Milena nie ma nic przeciwko…- odparł po chwili wahania.

- Nie mam nic przeciwko - powiedziała zastanawiając się nad ewentualnymi konsekwencjami takiego sposobu spędzenia reszty noc. Z jednej strony nie chciała splatać się z księżną gdyż taka bliskość mogłaby ujawnić prawdziwe uczucia jakie do niej żywiła a to mogłoby okazać się szkodliwe, z drugiej jednak strony mogła zdobyć w ten sposób nowe informacje uzyskując pewną przewagę.

- Wspaniale kochanie... - Lucretia nagle zagarnęła Milenę w pasie, obejmując ramieniem jej kibić i przytuliła do siebie. - Mam nadzieję, że w łożu nie jesteś tak zachowawcza... - to rzekłszy nachyliła się, by pocałować Milenę w usta.
Nie zdążyła dodać, “abyś się dołączył” gdy Lucretia do niej się zbliżyła. Jej ciało zadziałało automatycznie, tak jak było to od niej oczekiwane. Odwzajemniła pocałunek obejmując gospodynię. Zarówno w swym życiu jak i nie życiu odbywała już stosunki nie powodowane ani uczuciem ani pogonią za rozkoszą ciałą, więc kolejny nie robił jej już różnicy.

Nieco wyższa od niej wampirzyca wydawała się jednak delektować tą chwilą, jakby faktycznie żywiła do Mileny jakieś cieplejsze uczucia.

- Chodźcie za mną - powiedziała po chwili z uśmiechem do szlachcianki i rycerza - Hrabia niedługo do nas dołączy.

- Tak chodźmy na górę, Hrabia może poczekać… - skwitował Lothar, obejmując Księżnę w pasie dominującym gestem.
Milena cofnęła się o krok i uśmiechnęła się do Lothara
- Może w takim razie zacznijcie się relaksować sami a ja dołączę do was za chwilę - to mówiąc sięgnęła uwodzicielskim spojrzeniem w stronę hrabiego.

Lothar zawahał się na moment, zerkając na moment na Milenę, którą zaczął lubić… ale to uczucie było w tej chwili niczym letnia bryza wobec huraganu który odczuwał do Księżnej. Pożądanie połączone z urażoną dumą z powodu jego traktowania i niskiej pozycji na dworze Lucretii, stanowiły mieszankę której niezmiernie trudno było się oprzeć.

- Niech tak będzie - odburknął, ciągnąc za sobą Księżnę na górę.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 23-04-2019, 11:41   #23
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację

Vlad Tepes wyraźnie zmierzał w drugą stronę korytarza, lecz widząc, zmierzającą ku niemu wampirzycę przystanął i uprzejmie zaczekał na nią.

- Idę po coś do mego bagażu. To rodzaj pewnego aromatycznego ziela, które... pozwoli nam wszystkim odprężyć się tej nocy. Bez gierek i knowań, które oni tak bardzo lubią - mężczyzna uśmiechnął się, znacząco patrząc w kierunku, gdzie zniknęli niedawno Lucretia i Lothar.

- Domyślam się, że chęć towarzyszenia mi nie wynika wyłącznie z mego uroku osobistego, który w zestawieniu ze sztywnością tamtego giermka Księżnej jest nie jak gwiazda, lecz jak słońce jasny. Czyżbyś miała, pani, jakieś pytania do mnie? - zapytał, ujmując Milenę pod ramię i delikatnym ruchem ciała wskazując jej kierunek, w którym powinni iść.

Milena spojrzała na wampira ze szczerym zainteresowaniem.
- o jakim zielu mówisz? - zapytała - nie ukrywam że chętnie bym się oderwała od tego wszystkiego. Zresztą pomijając aspekt Waszego niewątpliwego uroku osobistego mój Panie to jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało to nie on był on dla mnie czynnikiem decydującym, ot po prostu - zawiesiła na chwilę głos sama nie wiedząc czy tego rzeczywistym powodem była chęć przyciągnięcia uwagi hrabiego czy trudność w doborze właściwych słów - po prostu mam istotne powody by nie ufać dobrej woli mojej gospodyni co za tym idzie nie chcieć lądować w jej łożnicy zaś z drugiej strony nie chciałam jej w niczym urazić. Wasza obecność stała się dla mnie wybawieniem - dygnęła przed nim głęboko, po czym kontynuowała już z szelmowskim wyrazem twarzy - i obietnicą spędzenia czasu już bez tych ograniczających mnie trosk.

Tepes uśmiechnął się lekko. Choć dotykał wampirzycy, jego ręce nie były ani natarczywe, ani zmysłowe. Ot, towarzyski gest.

- To specjalna mieszanka mojego rodu. Niestety, mikstura jest naszą tajemnicą i nie mogę jej zdradzić. Co do Lucretii zaś... jednego nie rozumiem. Dlaczego jej nie odmówiłaś? Przecież mówiąc o swoich wahaniach mi, który zaraz zmierza tam, gdzie ty nie chcesz iść, pani, musisz liczyć się z tym, że zdradzę twoje nastawienie.

- Nawet żywe kobiety z wielu różnych powodów rozkładają nogi - odpowiedziała szybko Milena - wampirzyce też mają swoje powody. Niektóre z nich mają duży urok osobisty - przesłała uśmiech w kierunku Vlada - inne mają urok zbitego szczeniaczka jak nasz rycerz, a jeśli dodasz przyrodzoną niewiastom płochość i chęć rozrywki masz już swoją odpowiedź habio - roześmiała się perliście - jeśli zaś chodzi o naszą gospodynię niezależnie od tego czy zdradzisz jej me nastawienie do jej karesów w pewien sposób na tym zyskamy coś więcej aniżeli, wybaczcie że to mówię, kilka chwili radości w łożnicy …

- Co masz na myśli, pani? - zapytał hrabia wyraźnie zaintrygowany, otwierając przed Mileną drzwi swojej komnaty. Nie były zamknięte, lecz stał przy nich jeden strażnik - obcy, niepochodzący z zastępów Księżnej wampir. Ten zresztą tylko spojrzał na wampirzycę znużonym wzrokiem, nie racząc jej ani słowem powitania.

- Jeżeli hrabio powiesz owej pięknej damie o mej niechęci i nieufności do niej, pojmie ona zapewnie, że dostrzegłam jej próbę potajemnego nakarmienia mnie Vitae spokrewnionego skrytym w proponowanym mi przez nią w jej komnatach kielichu z krwią śmiertelnego. Jej reakcja na zagrożenie związane z ujawnieniem sposobu w jaki został potraktowany gość w jej domu i to być może nie jeden, ze sporą dozą prawdopodobieństwa okaże się na tyle gwałtowna, że wpłynie na głosy innych elektorów. Gdybyś zaś Panie zatrzymał tą wieść wyłącznie dla swoich własnych uszu, iż działacie podług Waszej woli i Waszych własnych interesów a co za tym idzie warto z Wami rozmawiać miast jedynie ograniczać się do fizycznej przyjemności. - spojrzała na niego zwilżając niby to od niechcenia wargi.
Tepes zaśmiał się, nie wydawał się jednak specjalnie poruszony zachowanie Mileny. Ani zaniepokojony.

- Coraz bardziej mi się podobasz, pani - powiedział wesoło, przeglądając zawartość jakiegoś kufra, po chwili wyciągnął z niego dwa nieduże mieszki - czerwony i granatowy. Wampir schował granatowy za pazuchę, podczas gdy czerwony, mniejszy wręczył Milenie.
- To mój prezent, dla ciebie, pani. Działanie tych ziół do przyjemnych nie należy, ten z naszej rodziny, kto je spożyje wszak, zaleje się krwawym potem. Może nawet mieć majaki i... no, działanie nie należy do przyjemnych. Niemniej dzięki ich mocy można pozbyć się cudzej posoki z ciała. Ta ilość wystarczy na trzy takie kuracje neutralizujące. Jedno wypicie krwi, jedna kuracja. I nie powinno być efektu związania.
Szybkim ruchem schowała mieszek do torby którą nosiła pod sukniami a następnie głęboko dygnęła

- Hrabio jestem Waszą dłużniczką.

- Powiedzmy, że kiedyś upomnę się o przysługę. I chyba nie muszę mówić, że nie życzyłbym sobie, aby wiedza o tych ziołach dotarła do naszej drogiej Księżnej? Teraz oboje znamy jakieś swoje tajemnice - Tepes uśmiechnął się wilczo, lecz po chwili znów był potulny jak baranek. Podsunął ramię Milenie - To co, pani? Gotowa na kilka chwil zapomnienia?
Milena skinęła głową w milczeniu, wyjawienie istnienia takiej wspaniałej broni przeciw knowaniom gospodyni całkowicie przekreśliłoby jej przydatność a tym samym pozbawiło ją ochrony. Konieczność zachowania tajemnicy była zatem więcej niż oczywista. Spojrzała na spokrewnionego ze wdzięcznością w oczach, nawet jeśli spożywanie nieznanej substancji samo w sobie niosło zagrożenie ryzyko to nadal wydawało jej się znacznie mniejsze niż potencjalna korzyść.

- Z Wami u mego boku jestem gotowa nawet na więcej niż kilka chwil zapomnienia - odparła wtulając się jego ramię w sposób który sprawiał radość większości znanych jej mężów.

Hrabia Tepes uśmiechnął się i pogładził delikatnie jej ramię. Jego oczy pozostawały jednak zimne jak dwa sople lodu.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 24-04-2019, 09:09   #24
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
- Lotharze, mój, słodki Lotharze... - szeptała czule Księżna, gładząc mężczyznę po włosach, gdy ten klęczał u jej stóp i pomagał rozsznurowywać trzewiki, podczas gdy Lucretia w samej już tylko bieliźnie siedziała na łóżku i rozplątywała włosy. Taką lubił ją najbardziej - naturalną, kobiecą. Szkoda, że tak rzadko pozwalała, by ją taką oglądać...
- Tak niewielu zostało prawdziwych rycerzy, tak niewiele honoru i poświęcenia... Ci wszyscy chłopcy, bo ciężko nazwać ich mężczyznami, nie dorastają ci do pięt, jeśli chodzi o odwagę. Doprawdy, mam niesłychane szczęście, żem cię poznała... - Lucretia uśmiechnęła się lisio - I chyba wpadłeś w oko tej słodkiej Brujaszce. Co o niej myślisz?

- Dziękuje za te słowa, moja Pani - odparł Lothar, choć głos rozsądku w tyle jego głowy zastanawiał się na ile szczera miałaby być teraz Księżna skoro wcześniej kpiła z Nicolausem z tych samych ideałów, które teraz chwaliła. Lecz szybko zagłuszył ten głos, delektując się widokiem Lucretii tak rozkosznie wystawionej na jego wzrok i pieszczoty. I skąd w tym momencie to pytanie o Brujaszkę?

-Milena… nie wiem czy wpadliśmy sobie w oko, ona jak na jednego z Zelotów jest nadzwyczaj mądra i znaleźliśmy pewne wspólne tematy.. - odparł, zdejmując Księżnej trzewiki i zabierając się za pieszczenie jej stóp.
- Myślę, że ona cię lubi, kochany... - wymruczała zmysłowo wampirzyca, pochylając się nad jego uchem - i bardzo bym chciała, żeby wsparła naszego kandydata... będę miała więc do ciebie małą prośbę... domyślasz się, jaką?

- Abym wpłynął na jej decyzję? -westchnął rycerz.
- Ona raczej nie darzy sympatią Habsburgów, nasz Nicolaus też nie przypadł jej do gustu...ale postaram się…

- W takim razie, jeśli nie będzie głosować z nami, nie powinna wcale głosować, rozumiesz? - zapytała Lucretia, choć oboje wiedzieli, że to tylko figura retoryczna. - Masz jutrzejszy wieczór na przekonanie jej, jeśli dziś nam się nie uda. Dowiedz się czego chce - sławy, klejnotów... co tam się jej marzy. Potem... jeśli wciąż będzie oporna, ma zniknąć.

Lucretia nadstawiła nadgarstek przed usta rycerza.
- A teraz pij skarbie, musisz być silny...

Lothar zawahał się na chwilę i spojrzał Księżnej w oczy, choć oparcie się pokusie picia jej cudownej krwi nawet na chwilę przychodziło mu z trudnością. Ale myśl o uczynieniu krzywdy Milenie, która nie dość że była tutaj pod ich gościną i opieką to jeszcze był jej dłużnikiem, budziła w nim odrazę, która gryzła się w jego wnętrzu z pragnieniem zadowolenia Lucretii..

- Ależ moja Pani, Milena jest gościem na twoim dworze - zaakcentował te słowa zgrzytając kłami, które ciągnęło do nadgarstka Lucretii - lecz tak, zapewniam że nie będzie problemem przy głosowaniu, dopilnuje tego…
- Jesteś moim skarbem, Lotharze. Tylko tobie ufam - wyszeptała czule Księżna, długim paznokciem przebijając skórę na nadgarstku. Temu wampir nie był w stanie się już oprzeć, przyssał się do jej ręki wygłodniale, pożądliwie... z tęsknotą, która przytłumiła wszystkie inne odczucia.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 13-06-2019, 00:50   #25
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Kadzidełko, które przyniósł i zapalił w sypialni Hrabia Tepes doprawdy miało niezwykłą moc. Nagle ciała nieumarłych stały się tak wrażliwe, tak łase na dotyka, jak nigdy nawet za życia. Cała czwórka, szybko pozbywając się ubrań aż do świtu wiła się, miętosiła i pieściła, zapominając na kilka godzin o polityce, o jakichkolwiek awersjach względem siebie. Liczyło się tylko by dotykać i być dotykanym... penetrować i być penetrowanym... smakować i czuć cudze usta na swojej skórze...





Nie pamiętając więcej szczegółów z wydarzeń prywatnej uczty zmysłów w sypialni Księżnej, Milena obudziła się z uczuciem, że coś jest nie w porządku. Otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą obcy sufit, następnie chciała się poruszyć, lecz coś jej w tym przeszkadzało. Czyżby została uwięziona? Przelotna panika na szczęście okazała się nieuzasadniona. Jedynym, co krępowało nagie ciało wampirzycy, było inne, splecione z nią ciało.




Lothar otworzył oczy dokładnie w tym samym momencie, w którym leżąca w jego ramionach Milena popatrzyła na niego. Byli sami i nadzy, nie licząc zmierzwionego pomiędzy nimi nakrycia.
Wampirzyca przeciągnęła się w łożnicy niczym zaspana kotka. Następnie uśmiechnęła się do rycerza, zadowolona że obudziła się spleciona nim nie zaś z Lucretią.

Lothar wybudził się z uczuciem błogości, jakiej już od bardzo dawna nie zaznał. Rozglądał się za swoją cudowną Panią, jednak wyglądało na to, że był sam z Mileną, która wyglądała tak wspaniale żywo, rozciągając się na łożu. Poczuł pewne zażenowanie, że tak się zapomniał w rozkoszy, przecież zawsze był dumny ze swojej samokontroli. A potem przypomniał sobie ostatnie słowa Księżnej na temat Mileny i zacisnął z irytacją szczękę.

- Mam nadzieję, że nie żałujesz podjętej decyzji - spytał się swojej towarzyszki, po tym jak się odplątał i oparł głowę na łokciu, patrząc z góry na jej urocze, choć drobne ciało. Kąciki ust przekrzywił na granicy uśmiechu.

Milena wpierw próbowała zdmuchnąć psotny kosmyk włosów zasłaniający jej usta, stawiał on jednak zacięty opór więc po chwili przesunęła go dłonią i podpowiedziała:
- Bałam się wczorajszej nocy, męczyły mnie złe przeczucia, okazuje się jednak że niesłusznie obawiałam się Pani tego domu gdyż przyjęcie jej zaproszenia w konsekwencji przyniosło mi jeno wasze towarzystwo i rozkosz - odpowiedziała cichym głosem wpatrując się w oblicze rycerza.

- Miło mi to słyszeć, nie tylko dlatego, że cenisz sobie moje towarzystwo ale także, że jak rozumiem przekonałaś się do Lucretii. Księżna liczy, że wasza znajomość będzie owocna, a konklawe skończy się po jej myśli… - Lothar postanowił nie bawić się w podchody, co go zazwyczaj drażniło.

Milena spojrzała na niego szeroko rozwartymi oczyma nie rozumiejąc jak rycerz mógł tak łatwo dać się zwieść. Szybko jednak opanowała zaskoczenie
-Również mam nadzieję, że nasza współpraca będzie korzystna dla nas obu zaś konklawe zakończy się najlepszym możliwym wyborem, nie jestem jednak pewna czy tym wyborem są Habsburgowie… Myślę że lady Lucretia jako córa szlachetnej krwi Ventrue poprze najlepszego kandydata który zapewni prostemu ludowi pokój i bezpieczeństwo. Wszak my jako pasterze tego bydła winniśmy zapewnić im bezpieczny rozród w zamian za dar ich krwi. Czyżbym nie miała racji Lotharze?

-Tak zgadzam się że powinniśmy dla dobra i krewniaków i spokrewnionych osiągnąć porozumienie - rycerz nie dodał że była to konkluzja najzupełniej banalna i nic nie wnosząca.
- Obawiam się jednak, że Księżna uczyni wszystko by wynik konklawe zakończył się po jej...naszej myśli, a myślę że ma ku temu narzędzia. Nie wiem, na ile jesteś Pani związana instrukcjami starszych swego Klanu, lecz jestem pewien że w zamian za poparcie naszej sprawy można by wiele uzyskać w zamian. - odparł dobitnie, patrząc Milenie w oczy.

Zaciekawiona odwróciła się w jego stronę
- Księżna dała Wam plenipotencje do zawierania układów i czynienia ustępstw w swoim imieniu ? - nie spodziewała się takiego zwrotu akcji, widząc miejsce Lothara na dworze.

Przysiadł nagłym ruchem, zirytowany pytaniem.
- Jak chyba mogłaś już zauważać, jestem blisko Księżnej, jako jej obrońca i powiernik i jestem upoważniony do działania w jej imieniu, szczególnie w tej sprawie.
- W takim razie co księżna proponuje, w zamian za ustępstwo z mojej strony? - zapytała?
- Na pewno okazałaby wdzięczność, na razie nie przedstawiła konkretnej propozycji. - odparł.
- Więc na razie nie mamy o czym rozmawiać, sama wdzięczność nie zabezpieczy mojej pozycji po głosowaniu, a za darmo nie zamierzam oddać tego co mogę dobrze sprzedać.

Lothar skinął głową, w zamyśleniu gładząc się po brodzie. Nie był zdziwiony, że brujaszka nie chciała łatwo sprzedać swojego głosu, przynajmniej była skłonna do negocjacji.
- Możemy zastanowić się nad propozycją, chyba, że jakaś wyszłaby od ciebie.
- Cóż wiem co dostanę jeśli zagłosuję zgodnie zgodnie z wytycznymi moich starszych, nagroda mnie satysfakcjonuje, jeśli chcecie abym zmieniła zdanie zaproponujcie mi coś lepszego, zdaję się na waszą wyobraźnię.
- Może jakaś posiadłość byłaby odpowiednia? - zaproponował.
- być może - odpowiedziała zmieniając pozycję na dogodniejszą - jestem otwarta na propozycje.
- Co do szczegółów domeny którą moglibyśmy zaoferować, muszę omówić je z Księżną, ale najważniejsze że mamy wolę porozumienia, dla dobra zarówno naszego, jak i tych, których jesteśmy pasterzami. - Lothar nie dodał, że chodzi tu też prawdopodobnie o życie samej Mileny. Poczuwszy ulgę, zaczął rozglądać się za swoim ubraniem.
- Nie możemy całej nocy spędzić w łożu, masz może chęć na spacer? - Zapytał się kurtuazyjnie. Musiał porozmawiać z Księżną, lecz nie wiedział czy ta będzie tak łatwo dostępna.
- Spacer to zawsze dobry pomysł - odpowiedziała ziewając i zaczęła się ubierać.

****

Światło Księżyca przebijało się przez korony drzew. Okolica była wyjątkowo spokojna, choć wyczulone wampirze ucho mogło wyłapać a to szelest zwierzęcych łapek, a to pohukiwanie puszczyka gdzieś w oddali. Milena i Lothar nie mieli tak naprawdę całej nocy na spacerowanie. Po północy miało odbyć się pierwsze posiedzenie w sprawie uzgodnienia ludzkiego elektora, a to oznaczało, że za dwie godziny Brujaszka powinna być w zamku, by przywdziać odpowiedni strój. To też oznaczało, że Lothar powinien działać szybko i precyzyjnie. Choć nie oglądał się za siebie, czuł, jak - nim zniknęli na jednej z leśnych ścieżek - z zamku odprowadza go spojrzenie Lucretii. Księżna liczyła na niego...

- Przyjemna noc, spokojna na tyle na ile może być dla naszego rodzaju… dużo spokojniejsza niż ta noc w Schwarzwaldzie podczas której się poznaliśmy…- Lothar przeniósł spojrzenie pomiędzy tarczą księżyca a Mileną.
- Niestety za chwilę musimy wracać na zamek, muszę pomówić z Lucretią.

Milena zatrzymała się w miejscu, po czym odwróciła się w stronę Lothara przelotnie ocierając się o jego ciało. Spojrzała mu w oczy.
- Tamtej nocy groziła nam śmierć z ręki Twego wroga, dziś szczęśliwie oboje jesteśmy bezpieczni. - Na krótką chwilę wtuliła się w niego po czym, zwróciła się w stronę zamku. - Nie możemy jednak zapominać o naszych obowiązkach. Muszę wracać abym zdążyła przygotować się do posiedzenia.
Nieco zmieszany Ventrue odwzajemnił spojrzenie towarzyszki i ujął jej dłoń w swoją, Jej bliskość, nawet gdy wygasł efekt kadzidła Vlada, była mu miła, zastanawiał się co właściwie czuł wobec Mileny. Na pewno to uczucie nie mogło się równać ogniu, który płonął w nim do Lucretii, choć racjonalnie zdawał sobie sprawę, że podsycała go więź krwi… powinien znów stać się panem samego siebie.’
- Oczywiście, ja też mam obowiązki, wracajmy więc powoli do zamku. Pamiętaj, że na zamku jesteś pod moją opieką.
Ujęła go pod ramię i spokojnym krokiem podążyli w stronę przeznaczenia.

Lothar po drodze pogrążył się w myślach i jakby nieco zmarkotniał. Po chwili odezwał się do Mileny:

-Rozumiem że obrady w sprawie wyboru elektorów zaczynają się już tej nocy? Jeżeli nie będę w stanie do tego czasu potwierdzić wszystkich kwestii z Księżną, proszę abyś wstrzymała się od działania przeciwko interesom Ventrue. Masz moje słowo że godnie się odwdzięczymy.

Ścisnęła jego ramię, nic jednak nie powiedziała.
- To bardzo ważne Mileno.- tym razem zwrócił się do niej po imieniu a jego spojrzenie stało się twarde i władcze….musisz podjąć właściwą decyzję dla dobra nas wszystkich.
- Muszę podjąć właściwą decyzję dla dobra nas wszystkich - powtórzyła Milena cały czas patrząc w oczy Lothara.
Lothar skinął głową, jakby przewiercając Milenę wzrokiem, ale nic nie odrzekł. Nie czerpał radości, z tego co musiał robić, ale nie miał wyboru.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 15-06-2019 o 20:33.
Lord Melkor jest offline  
Stary 17-07-2019, 23:29   #26
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Po powrocie ze spaceru rycerz sam nie wiedział co ze sobą zrobić. Niby zrobił wszystko, co mógł, ale czy to było dość? Czy naprawdę przekonał Milenę?

Znów gdzieś na dnie serca poczuł ukłucie wyrzutu, że Lucretia przydzieliła mu tego rodzaju zadanie. I jeszcze chciała, by wykorzystał sympatię Brujaszki, jakby był...

Wtem czułe zmysły wampira zaalarmowało poruszenie, wyłapane kątem oka w rogu korytarza. Ktoś czaił się za rogiem w cieniu schodów. A może tylko mu się zdawało?

Wampir podszedł do rogu, nie dając po sobie poznać że coś usłyszał, lecz był gotów do wyciągnięcia miecza. Czyżby to znów był ten irytujący i pozbawiony manier Nosferatu?
Gdy tylko ruszył w tamtym kierunku, coś czmychnęło w górę schodów - zwierzę, wyglądające jak lis, tylko że czarne, pomknęło w górę korytarza.

Twarz Lothara wykrzywił grymas gniewu. To zwierzę prawdopodobnie było sługą jednego ze Spokrewnionych, które go szpiegowało, jeżeli nie jakimś zmienionym w zwierzę Gangrelem. Zdecydowanie nie był w nastroju na takie gierki. Bez wahania rzucił się w pościg w górę korytarza, wyciągając sztylet.
Lis, czy co to było, poruszało się tak zwinnie i szybko, że Lothar stracił je z oczu. Raczej nie uciekło ani przez okno, ani po schodach na kolejne pół-piętro, bo by je widział. Musiało więc albo przyczaić się w mrokach korytarza, albo umknąć przez jedne z 8 znajdujących się w tym skrzydle drzwi gościnnych komnat.

Lothar uważnie rozglądał się po korytarzu, szukając przyczajonego zwierzęcia. Zdawał sobie sprawę, że szukanie go po gościnnych komnatach byłoby marnowaniem czasu, tym bardziej, że przynajmniej cześć z tych komnat była zajęta…

Niestety, nic nie znalazł. Ruszył więc dalej, poruszając się tak cicho jak tylko potrafił. W ten sposób dotarł do schodów po drugiej stronie korytarza. Ponieważ wokół panowała grobowa cisza, słowa, które ktoś wypowiadał piętro niżej dotarły do jego czułych uszu. Rycerz usłyszał żeński, obcy głos o silnej tonacji i dziwnym akcencie. Nie znał go. Po chwili też pojawił się drugi, delikatniejszy... ten znał bardzo dobrze. To była Milena!


Wyglądało na to, że obie kobiety schodziły z pokoju na piętro.
Lothar, choć nie było to honorowe zachowanie postanowił jeszcze przez chwilę podsłuchiwać, mógł dowiedzieć się czegoś cennego…
Usłyszał słowa tej drugiej niewiasty, prawdopodobnie wampirzycy, na temat buntu i popierania Ludolfingów. Słowa te zdawały się wywoływać irytację u Mileny.... czyżby udało mu się ją skłonić do poparcia Habsburgów?
 
Lord Melkor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172