| Alex
Podróż pod adres wskazany przez ojca nie trwała więcej niż pół godziny samochodem. Alex i Tomas stanęli motocyklem przed jedenesto piętrowym, betonowym blokiem, stojącym pośród innych podobnych mu konstrukcji, Chwilę później obok zaparkował Jim swoją furą. Tam na szczycie (jedenastym piętrze) tej betonowej dżungli miał mieszkać ich cel.
Wewnątrz, wampirzyca zauważyła, że obie windy niestety nie działają (i to chyba już od jakiegoś czasu), wspinając się na kolejne kondygnacje Alex mogła sobie dobrze policzyć penisy ile mieszkań znajduje się na każdym piętrze. Czasem jakieś drzwi były oklejone policyjną plombą, czasem komorniczą czy administracyjną, jednak na każdym poziomie było przynajmniej pięć, siedem mieszkań, gdzie jak to w bloku: słyszy się sąsiada. Wampirzyca wspinała się po schodach bez pośpiechu. Nasłuchując tego co się dzieje za drzwiami bloku. Pozwoliła naćpanemu Thomasowi iść pół piętra za nią. Cóż.. zbyt dobrze znał pomysły jej ojczulka. Jim został w aucie, na wypadek, gdyby trzeba było się szybko ewakuować.. No i pilnował cacuszka Thomasa. Jej kochany ćpun umarłby gdyby się okazało, że jego motocyklowi się coś stało.
Blok, choć szary, dla wampirzycy tętnił życiem. Z za każdych drzwi nawet bez wyostrzonych zmysłów nocnego drapieżcy można było posłyszeć dowody ludzkiego bytowania: Śmichy chichy, oznaki mało czy mniej wyszukanych rozrywek, narzekania kobiet, groźby mężczyzn, trochę płaczu i nie tylko dziecięcego, głośną muzykę, rozmowy telewizyjne czy gry komputerowe. Krew? Blok był żywym ogranizmem, Alexis wiedziała, że kainita byłby zadowlony z domeny skłądającej sięchoćby z jednego takiego budynku. Krew? można ją było poczuć nawet na korytarzu, wszak co jakiś czas ktoś ją tu gubił.
Z za drzwi mieszkania jej dzisiejszego “celu” nie dobiegały jednak żadne dźwięki. Aromat krwi pobudził apetyt wampirzycy. Oblizała wargi nim zapukała do drzwi.
Kobieta odczekała taktowną chwilę… a potem poczekała jeszcze trochę. Nikt nie otworzył, nikt się chyba nawet nie ruszył, zupełnie jakby nie słyszał lub, jakby nikogo tam zwyczajnie nie było.
Alexis naparła na klamkę. Miała tu sprawę do załatwienia i nie zamierzała na to poświęcać całej nocy.
Drzwi były zamknięte więc wampirzyca musiała je wyważyć, gdy to zrobiła usłyszała kobiecy jęk dobiegający gdzieś z wnętrza mieszkania. Pewnym krokiem ruszyła w tamtym kierunku.
- Dobry wieczór tu Alex. - Mruknęła nieco rozbawionym głosem. Ofiara była blisko.
Coś uadło na podłogę w pokoju obok i poturlało się. Gdy wampirzyca przeszła przez korytarz, na progu pomieszczenia odnalazła mały inhalator. Trzy metry dalej przed biurkiem na którym stały cztery monitory, stał wózek inwalidzki, na nim zaś siedziała zapuszczona, krościasta kobieta.
- Proszę nie rób mi krzywdy! - zapiszczała żałośnie.
- Ja nie mam takiego planu. - Alex rozejrzała się po pomieszczeniu. [MEDIA]https://www.oxcoll.com/tew/good-habits/messy-room.jpg[/MEDIA] Kobieta raczej nigdy tu nie sprzątała, co można było jeszcze zrozumieć z uwagi na jej kondycję ale świadczyło też o tym, że raczej nikt jej nie odwiedza i jest tu zupełnie sama. Zawsze.
- Ale będzie łatwiej jak zgodzisz się pojechać ze mną. - powiedziała wampirzyca
- C...co?! Nie! Proszę nie! Błagam! Bierz co chcesz, nie rób mi krzywdy - biadoliła kobieta, w tym samym czasie szukając czegoś rozpaczliwie w bałaganie na biurku. Alix wnet zrozumiała, że chodzi o telefon.
Wampirzyca westchnęła. Nie rozumiała czego ojciec chciał od tego nerda, ale cóż… nie jej sprawa. Odsunęła wózek od biurka i wyłączyła komputer.
- Czas na nas, moja droga. - Powiedziała spokojnie. - Nie stawiaj oporu. - Dodała stanowczym tonem.
Kobieta przestała się poruszać, spojrzała na wampirzycę wystraszonymi oczami i zamilkła. Alexis z ciekawości zgarnęła laptopy i rozejrzała się za telefonem dziewczyny. Trzeba było zgarnąć ją, ten sprzęt, zamknąć drzwi i dostarczyć przesyłkę do ojca.
Nerdka nie sprawiała problemów w “wyprowadzce” wampirzyca wiedziała, że póki nie zrobi jej żadnej fizycznej szkody ten stan powinien się utrzymać. Jeszcze kilkukrotnie na klatce schodowej Alex powtórzyła swoją “komendę” i tym sposobem już po chwili, wraz ze swoim “łupem” znalazła się przed autem. Thomas zdążył już zapalić. I to na pewno nie był tytoń…
Wampirzyca dala Jimowi lapka i telefon dziewczyny.
- Wrzuć to na pakę. - Rzuciła podchodząc już do Thomasa. Szybkim ruchem wyjęła mu z ust skręta. - Nie mógłbyś choć na chwilę przystopować. Ostatnie czego mi brakuje to glin w okolicy. - Wrzuciła zawiniątko do kratki odpływowej. - Rusz swoje zgrabne 4 litery i pomóż Jimowi wrzucić tą laskę do auta.
Mężczyzna kiwnął głową.
W podróży dziewczyna nie sprawiała problemów, płakała tylko trochę i siorbała nosem od czasu do czasu.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |