Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2007, 20:35   #101
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Christian dotarl w koncu do swojego apartamentowca. Klatka schodowa wrecz lsnila - ghule zrobily kawal swietnej roboty sprzatajac po ostatniej imprezie. Zapach swierzej, bialej farby ze scian unosil sie w powietrzu. Nawet odpilowany przypadkowo kawalek poreczy zostal zastapiony swierzym elementem. Chris byl bardzo zadowolony otwierajac drzwi do swojego mieszkania.

Przebral sie szybko w jeansy, koszule i bezowa kurteczke typu harrington. Zalozyl tez ulubiona czapeczke San Diego Rockets, ktora zakladal nawet pomimo tego, iz jakies 35 lat temu zespol Rockets przeniosl sie na stale z Kalifornii do Huston w Texasie. Dla niego to bylo jakby wczoraj.

Odsunal drzwi od ogromnej szafy i z lezacej w nieladzie imponujacej sterty damskich ubran wygrzebal w koncu futeral na skrzypce. "Wiedzialem, ze kiedys sie przyda" - pomyslal otwierajac futeral. Instrument nadal byl w srodku. Dotknal pudla rezonansowego i przesunal dlon w strone gryfu. Nadwrazliwy dotyk przypomnial mu od razu o poprzedniej wlascicielce - utalentowanej azjatyckiej skrzypaczce z Bostonu. Przez chwile usmiechal sie przypomianajac sobie tamten wieczor. To bylo jeszcze zanim Rockets przestali grac dla San Diego.

Wyrzucil skrzypce spowrotem do szafy i zabral jedynie futeral. Do srodka wlozyl nowo zdobyty, tajemniczy instrument. "Czas na zmiane lokatora, futerale" pomyslal usmiechajac sie i kladac przedmiot do duzej, sportowej torby. Schylil sie pod lozko i wyjal spod niego pile lancuchowa. Sprawdzil stan zbiornika - bylo malo - postanowil ze napelni zbiornik w podziemnym garazu - benzyna z kanistra, ktory byl w bagazniku samochodu. Wrzucil pile do torby. Przejzal sie jeszcze raz w lustrze, i postanowil jeszcze przed wyjsciem posmarowac twarz kremem i szybko ulozyc wlosy. Dobrze, ze nie musial sie nigdy golic. Gdy jego wyglad wydal mu sie satysfakcjonujacy wzial kluczyki do samochodu i zjechal winda do garazu.

Wrzucil torbe na tylnia kanape. Wyjal z bagaznika kanister i napelnil bak pily spalinowej. W koncu wyjechal z garazu i skierowal woz na jedna z glownych arterii miasta. Fotochromatyczne szyby od razu rozjasnily sie, gdy samochod opuscil jasno oswietlony podziemny parking, jaskrawe blaski lamp i neonow nabieraly wyraznego ksztaltu w ich antyrefleksyjnej powierzchni. We wnetrzu auta ledwie bylo slychac szum silnika. Christina wlaczyl odtwarzacz CD i z glosnikow poplynela latynoska muzyka. Otworzyl schowek i wyjal znajdujaca sie tam bron i obejrzal. Pokiwal glowa z unznaniem - Smith & Wesson SW1911 - osiem kul plus jedna w komorze, swietnie wywazony, zabezpieczenie zawsze na "OFF"...

Srebrny Chrysler 300C wlasnie wjechal na skrzyzowanie gdy poprzez dzwieki l;atynoskiego utworu przebil sie huk eksplozji. Chris zaparkowal w uliczce. Annabel wlasnie dojechala na miejsce a Jatagan juz tam byl, siedzac na swoim motorze w pelnym uzbrojeniu. Chris usmiechnal sie na jego widok - w tym rynsztunku Jat wygladal jak choinka na Boze Narodzenie. Ale mial tez szacunek dla mlodego Brujaha - to on zazwyczaj przyjmowal na siebie glowne uderzenie.

- No miejmy nadzieje, ze tak to sie potoczy. Jakby co oddamy jej te glupie skrzypce, zeby sie przymknela. A wiemy juz chociarz, gdzie mamy szukac tej wscieklej zyrafy? odkrzyknal do Jatagana przez uchylona szybe Chryslera.
- I co to byl za huk do cholery?

[user=3086]Chris wcale nie ma zamiaru nikomu oddac skrzypiec. Spoczywaja one bezpiecznie pod siedzeniem w jego samochodzie. Futeral poki co jest pusty.[/user]
 
Esco jest offline  
Stary 12-01-2007, 23:24   #102
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Jatagan właśnie skinął w stronę Chrisa na powitanie, gdy usłyszał huk odwrócił swoją głowę, aby ujrzeć słup ognia. No to teraz wiemy gdzie szukać... Oczy zalśniły mu gdy zobaczył taki potężny wybuch.
Zeskoczył z motoru i pobiegł w stronę klubu. Z progu krzyknął Wskakuj na mój motor Dirk! Zaczyna się!! Każda sekunda, podczas której oczekiwał na odpowiedź, była dla jego spiętego ciała męczarnią. Oczami wyobraźni widział siebie pędzącego w stronę budynku na motorze i wyskakującego z rozpędzonej maszyny na ogarniętych przerażeniem przeciwników, jako wir ostrzy. Czuł wzbierającą w nim wolę działania, która doprowadzała jego krew do wrzenia (spalenie na zręczność). Idziesz, czy nie? zapytał po sekundzie. Palił się do walki.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 13-01-2007, 08:48   #103
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Gdy usłyszeliście wybuch byliście około 200m od klubu. Widok trochę przysłaniały wam inne budynki, ale Jat był pewien, że nie widzi słupu ognia.

- Wybuchnął Klub - tego byli pewni wszyscy.

Po chwili, zaraz gdy niemal wszystkie czarne szyby opadły z budynku znajdującego się nad klubem, słychać było jak metalowa konstrukcja skrzypi. Zdawało się jakby cała okolica zamarła. Nikt już nie słyszał odgłosów jeżdżących samochodów na głównej ulicy nieopodal.
Budynek wrzeszczał, dawał sygnał, że to ostatnie chwile jego istnienia. W końcu stało się to, co zapowiadał. Runął na ziemię, a w miejscu gdzie stał podniosły się tumany kurzu, leniwie rozlewając się na ulicę. Pojedyncze mniejsze wybuchy rozjaśniały straszne, żeliwne druty.

Z dala widać było, że to teraz niebezpieczny teren. Z uwagi na swoje bezpieczeństwo zachowaliście sporą odległość. I tak niewiele moglibyście zrobić. Tylko Jat i Chris ruszyli pędem przez skrzyżowanie, lecz w połowie drogi zrozumieli, iż to nie było najlepsze posunięcie.
Sąsiednie budynki nie ucierpiały, biurowiec o tej porze prawdopodobnie był opuszczony...
Z resztą, kto by się przejmował śmiertelnikami? Co z Kainitami, którzy mogli wciąż być w klubie?
To nie wyglądało na robotę Sashy, chyba że właśnie objawiła swój tajemniczy talent lub umiejętność.
W oddali słychać już było zbliżające się na sygnale pojazdy.
 
Rhamona jest offline  
Stary 14-01-2007, 11:53   #104
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Wcale nie potrzebował nic. Ufał swoim zmysłom i swojej masce, ale przede wszystkim swojemu umysłowi. Cóż więcej miał brać na ta misje. Jaki inaczej się przydać - nijak ot i odpowiedź. Dyplomaci na wojnie są potrzebni wszak nie noszą broni - męstwo ważne ale czy kto widział sokratesa z mieczem. Rzucił sam do siebie. Musi jednak wreszcie ruszyć zadek dla dobra sabatu, dla dobra klanu bardziej. W końcu w jego sforze akurat był wielu specjalistów odpowiednich do dostarczenia listy zmanierowanej śpiewaczce. Eh

Układał plany, możliwe opcje wyjść i sytuacji.
Wyszedł na zewnątrz kluby by rozprostować kości i popatrzeć na światła miasta. ruszył przed siebie zatapiając się w myślach tętniących asfaltowych arterii pulsującej znikomym ciepłem życia, powoli znikającym pod pierzynami łóżek w domach. Noc byłą domeną martwych i szalonych...
Co jakiś czas spoglądał na zegarek mijając ostatnie zagubione dzieci światła pędzące do swych domów na spoczynek, lub odurzone alkoholem słaniające się niczym statki targane sztormem. Całe to bydło wydawało się po prostu żałosne i zagubione.
Zaczął wracać zbliżała się chwila ponownego spotkania w klubie.

Wyszedł zza rogu uliczki, widząc zejście do kluby ruszył szybkim krokiem na przód. Nagle ziemia zawirowała a powietrze rozdarł huk eksplozji. Podmuch gorącego wiatru rzucił Nosferatu na ziemie. Na chwile Brenden stracił nad sobą kontrolę - opadła maska odsłaniająć zdeformowaną poparzeniami twarz wampira.
Dirk pisnął cienko i zasłaniając twarz odpełznął przerażony od blasku płomieni. Skulił się w embrion na chodniku tonąć w falach bolesnych, parzących wspomnień.
Gdzieś w oddali usłyszał znajomy głos brata ze swory. Wciąż dygocząc zebrał w sobie cała moc Siły Woli i przywrócił sobie swą ulubioną twarz. Następnie wstająć na czworaki zaczął pełznąć w stronę Jatagana.

Traszk płomieni, szum, chaos, ból, łza zatrzymana na skraju policzka

wszystko wirowało w jego potępionej duszy...
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 14-01-2007, 19:53   #105
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Opony ciężkiego Chryslera wydały przeraźliwy jęk gdy Chris wcisnął z całej siły hamulec. Jego tors zawisł na ułamek sekundy na pasie bezpieczeństwa i powrócił z impetem spowrotem w fotel samochodu. Opuścił szybę i wyjrzał na zewnątrz.
- Dobrze cię widzieć w jednym kawałku - uśmiechnął się na widok Dirk'a, po czym ruszył dalej, by zaparkować pod klubem, znowu z okrutnym piskiem hamulców.

Odpiął pas i otworzył drzwi. Wybiegł z samochodu wprost w zgliszcza klubu i wszedł do środka zasłaniając twarz ręką. Gryzący dym co prawda niewiele mu robił, ale płonące gdzieniegdzie ognie i bijący od nich żar napawały go strachem, głęboko zakorzenionym lękiem przed ostateczną smiercią. Część jego jaźni krzyczała, aby uciekał jak najdalej od ognia i ostrzegała przed czającym się niebezpieczeństwem kolejnej eksplozji. Mimo to podchodził coraz bliżej. Wyjące syreny zbliżały się cora bardziej i można było za moment spodziewać się szturmu straży pożarnej, policji, służb medycznych, reporterów i reszty tego całego bydła, która jak zwykle zatrze wszystkie ślady.

Najpierw przyklęknął przy stalowych, powykręcanych drzwiach, które wybuch rzucił kilkanaście metrów od wejścia. Dotknął klamki. Jego nadwrażliwość pracowała teraz ze zdwojoną mocą. Chciał wiedzieć kto ostatni wchodził do środka. Wszedł w zgliszcza, zanując się coraz bardziej w gorące, duszące opary starał się wyczuć aurę i emocje wiszące nad całą sceną. Zarejstrować jak najwięcej szczegółów, faktów, które mogły by rzucić jakiekolwiek światło na to co się stało.
 
Esco jest offline  
Stary 15-01-2007, 09:15   #106
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Chris musiał zaparkować przed uliczką. Za klub nie dało się wjechać. Widoczność wciąż była utrudniona a niewielkie wybuchy choć były teraz rzadkie wciąż występowały. Uliczkę zagradzały zgliszcza, masę szkła i betonu. Budynek niegdyś 5-piętrowy teraz sięgał na 3 i był raczej nieregularnych kształtów. Co chwilę coś jeszcze odłamywało się i spadało.

Dirk nie wyglądał najlepiej. Siła podmuchu na szczęście odrzuciła go daleko, ale w drodze obił się o sąsiedni budynek. Gdyby był śmiertelny, została by po nim tylko plama krwi. Ma liczne urazy wewnętrzne, które jednak z łatwością może wyleczyć. Wystarczy chwila skupienia i pomoc Jata w nastawieniu lewego barku.

Chris zniknął wszystkim z pola widzenia wchodząc na zgliszcza klubu. Miało się wrażenie, że czegoś szuka. Rzeczywiście tak było. Niestety miejsce gdzie kiedyś były schody prowadzące do klubu było w tej chwili niemalże nie do poznania. Kurz sprawnie utrudniał Chrisowi poszukiwanie drzwi. Postanowił nawet odgruzować co nieco i choć spróbować coś zrobić. Po kilku minutach dobijania się w prawdopodobne miejsce wejścia Chris musiał zrezygnować. Nie dało się nic znaleźć. Schodząc ostrożnie z gruzu niestety zaczepił butem o jakiś pręt i katastrofalnie upadł rozbijając sobie łuk brwiowy. Gdy podniósł się z niemałym zdenerwowaniem ku swojemu zdziwieniu znalazł drzwi wejściowe do klubu. Leżały na wpół przykryte betonem, były w tragicznym stanie. Mimo to Chris, ocierając krew z twarzy skupił się na emocjach ostatniej osoby, która ich dotykała.

Straż pożarna przyjechała już na miejsce - są to cztery duże wozy strażackie i jeden mniejszy osobowy pojazd. Za nimi dwie karetki i jeden radiowóz policyjny. Zaczęli akcję ratunkową oraz ewakuacyjną sąsiednich budynków. Normalne procedury.
Ludzie wyglądają przez okna, niektórzy powychodzili przed budynki i przyglądają się wszystkiemu.

Kurz powoli opada, niewielkie wybuchy lub inny ogień przygasł.
Chris stojąc wciąż przy drzwiach, poczuł charakterystyczny zapach gazu ziemnego.
 
Rhamona jest offline  
Stary 15-01-2007, 12:20   #107
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Podbiegła do Dirka, przykucnęła przy nim.
-Nic ci nie jest? Szybko oceniła jego wygląd. W jej oczach widać było mieszaninę szoku, smutku i...gniewu.
Pomogła mu wstać.

-Proponuję, byśmy się jak najszybciej stąd wynieśli... Tym którzy byli w środku już chyba nic i nikt nie będzie w stanie pomóc...

Kątem oka zauważyła Chrisa stojącego w miejscu gdzie kiedyś było wejście do klubu.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline  
Stary 15-01-2007, 15:53   #108
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Wstawaj szybko, Dirk! Prawie krzyknął Jatagan, trzymając Dirka za rękę i pomagając mu wstać. Ten zasyczał z bólu. Jego reka była przekręcona pod dziwnym kątem. Jat wykorzystał swoją wiedzę o medycynie i pociągnął ją, nastawiając bark na właściwe miejsce. Czemu musiałeś tam zostać, ty myślicielu od siedmiu boleści! Postępował brutalnie, szybko. Masz rację, Ana! Wypierdalajmy stąd, bo jeszcze coś tu wybuchnie! I to gówno jeszcze zacznie nam przeszkadzać - Wskazał na radiowozy. Postawił Dirka na nogi i poszedł w najbliższą uliczkę, gdzie nie było ludzi.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 15-01-2007, 16:17   #109
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
Gdy tylko Chris poczul zapach gazu, jego instynkt ocalenca wzial nad nim gore i wampir zerwal sie do biegu. Ignorujac okrzyki dowodcy strazakow ktory cos krzyczal spod przylbicy strazackiego helmu w jego strone, oraz proby zatrzymania go przez dwoch lekarzy pogotowia w jaskrawo pomaranczowych kurtkach, dobiegl do Chryslera. Wskoczyl do samochodu i przekrecil kluczyk w stacyjce. Silnik zakrztusil sie i zgasl.
- Pinche carro! - Chris jeszcze raz przekrecil kluczyk. Tym razem juz silnik zamruczal gdy tylko otrzymal wtrysk paliwa i samochod ruszyl spod zgliszczy klubu.

- Chingar! - zaklal Brasco gdy przejzal sie w lusterku wstecznym. Z rozcietego luku brwiowego ciekla gesta krew. Rana byla wrecz smieszna, jesli chodzilo o zregenerowanie jej, ale kolnierz bezowej harringtonki byl teraz juz caly przesiakniety posoka. Zatrzymal sie w opustoszalej uliczce, przecznice dalej.
- Hej, Cabrones! - krzyknal do reszty sfory, nazywajac ich "lobuzami", jak zwykl zwracac sie do bliskich przyjaciol - Mysle ze czas podzielic sie informacjami!
 
Esco jest offline  
Stary 16-01-2007, 14:16   #110
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Informacjami? Ja nie mam nic - mam nadzieję, że Dirk coś wykombinował, jak tam sobie siedział i rozmyślał! Złość powoli już z niego uchodziła, ustępując miejsca obojętności. Wpakował zszokowanego Dirka na tyle siedzenie, usiadł obok niego. Ananke, siadaj z przodu. W ogóle widział ktoś z Was Carlosa? Mam nadzieję, że nie porzygał się gdzieś znowu... Byłeś w środku, Chris, z tego co widziałem. Coś zauważyłeś ciekawego?
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172