20-01-2005, 17:26 | #11 |
Reputacja: 1 | Meph Siadam na fotelu, poprawiam marynarke. przepraszam Ksiąze - zwracam się dyskretnie - ale wydaje mi się ze na tej sali jest ktoś kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Podnosze się, rozglądam sie po sali,gwałtownie kieruje swój wzrok na młodego wampira może powiesz czym sie tak denerwujesz! Podziel się swoimi obawami, z nami a przedewszystkim z Księciem!! Jack możesz sie opisać
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
20-01-2005, 17:42 | #12 |
Reputacja: 1 | Wzrok zebranych powędrował w kierunku, w w którym patrzał Meph. Książe osunął się na oparcie, podparł się łokciami o poręcze swego luksusowego fotela. Brwi przyciągną ku sobie, co sprawiło, że na jego szlachetnym czole pojawiła się długa bruzda. Opuszki jego palców zetknęły się ze sobą i w takiej pozycji zamarł. Jego myśli powędrowały gdzieś, wpatrywal się jednak w młodego Pariasa. Gabriel na słowa Mepha westchnął jakby z przyzwyczajenia i popatrzał na Jacka. - Wstań i ukłoń się do Księcia. Przeproś za zamieszanie i opowiedz co i jak... - szepnął mu prawie do ucha. Wszyscy czekali... |
20-01-2005, 18:48 | #13 |
Reputacja: 1 | młody wampir, ubrany w dośc dlugi, powycierany i wyslużony czarny płaszcz, ciemne,podobne do bojówek spodnie oraz "wojskowe" buty...ogólnie przypominającego troche ulicznika-członka gangu. Jest w nim coś dziwnego...prawdopodobnie to wina dziury w płaszczu i koszulce świadczaca o otrzymanym (dość niedawno?) ciosie prosto w tors...przechodzaca na wylot klatki. Widać także po nim, że nieprzyzwyczajony jest do takich spotkań ,ani wystepowania przed tłumem...i to nie byle jakim... Jack wstaję... powoli ale bardzo nisko kłaniam sie w strone księcia... zauważam ,że akustyka sali nie wymaga żadnego naglośnienia...każde słowko i westchnienie bedzie dobrze słyszalne dla wszystkich... zwłaszcza dzięki cierzkiej ciszy, która zapadła... Czcigodny ksiaże...wybacz mi za me złe maniery oraz niepożadek, który przez moja osobę zagościł na sali. Mam jednak ku temu powód. Dzisiejszego zmierzchu zostałem zaatakowany przez wilkołaka. Sadzac po wymowie,zachowaniu i stroju byl on rdzennym Amerykaninem...to znaczy Indianinem. Zaatakował mnie podstepem...obezwładnił mnie ciosem włoczni w plecy, tak by ta ugodzila mnie w serce. Wypytał mnie potem, szantażujac i grożac, o swą porwana przez wampiry siostre..był on przekonany ze to ktoś z nas.-na chwile przerywam czekając na reakcje-Dał mi także dwa dni, bym sie dowiedział czegoś o całej sprawie. To wszystko , o Czcigodny ,oraz wszyscy dostojni goście-skłaniam sie raz jeszcze i czekam stojąc. Staram sie zamaskować moje nerwy. "mam nadzieje ,że sie w nic nie wkopalem..."-myśle... |
20-01-2005, 20:19 | #14 |
Reputacja: 1 | Meph Wiec... powiedz Nam o co cię wypytywał...o siostrę? co mu powiedziałeś... i NIE MÓW ze nic...coś musiałeś mu powiedzieć temu wilkołakowi. dlaczego był przekonany ze to My porwaliśmy jakąś tam siostre... zwracam się teraz do Księcia tak zeby tylko on mnie słyszał wydaje mi się ze mamy nieproszonego gościa w mieście jakiegoś wampira JACK mógłbyś dokładniej opisac miejsce wktórym napadł cie ten wilkołak i co tam robiłeś?!...dlaczego dałeś się napaść?! podstęp ... nie wymiguj się!!! [/i]
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
20-01-2005, 20:48 | #15 |
Reputacja: 1 | Jack spoglądam na Gabriela w poszukiwaniu jakichś wskazówek...rad...gestów podpowiadających jak mam sie zachowac... po chwili wahania mówie: Oczywiście Czcigodni... wyruszylem niedawno na łowy. Byłem przez to nieostrożny. Ten wilkołak zaatakował mnie po prostu na ulicy. Przebil mi serce obezwładniając mnie zupełnie...nie mialem szans obrony gdyż zaatakował od tyłu. Obudzilem sie dopiero na dachu wieżowca... Nadal byłem bezradny...-spoglądam ukradkiem na dziure w mojej koszulce-"ten sukinsyn nadzial mnie na włocznie jak motyla na szpilke"-myślę z rozgoryczeniem-Ten wilkołak też tam był...nadal byłem nabity na włocznie...wypytywał mnie co wiem o porwaniu jego siostry. Odpowiedzialem, że nie wiem... nie próbowałem żadnych sztuczek, gdyż napastnik miał nademna całkowita przewagę... puścił mnie wolno, mówiąc tylko ,że odnajdzie mnie za dwa dni... a wtedy mam mu przekazać całą wiedzę o jego siostrze, jaką zdobęde-przełykam słyszalnie slinę-Z całym szacunkiem Czcigodni...jednak ten wilkołak był naprawde potężny...nigdy nie spotkałem nikogo takiego Stoję od czasu do czasu zerkając na Gabriela oraz Księcia i jego gości. |
20-01-2005, 20:58 | #16 |
Reputacja: 1 | -Nikogo takiego... - szepnęłam sama do siebie. Przez chwilę intensywnie zastanawiałam się nad słowami owego Jack'a. Wilkołak szukający swojej siostry... A jeśli to ona wisiała rozciągnięta na ścianie? Widząc ten hydny obraz nawet nie przebiegło mi przez myśl, żeby sprawdzić płeć tego wilkołaka... Może powinniśmy udać się na miejsce amtej tragedii... Na pewno byłby to krok naprzód... Co robić, co robić. Postanawiam czekać, aż wszyscy skończą swoje perory, może wtedy przedstawie moje wątpliwości... A może i nie. Wypijam kolejny, łapczywy łyk Vitae, i w milczeniu przyglądam się pozostałym zebranym.
__________________ MG, P+, G++, SG++, SS, SD++, K, p, Z, S---, H, D+, K, f-, h, w-, cp--, sf+, L+, NS+++, SC -, Kon+, D++, Gaz+, T+, SU?; ZC, WoD, SW, GS |
20-01-2005, 21:03 | #17 |
Reputacja: 1 | Meph Wypytywał mnie co wiem o porwaniu jego siostry - powtarzam za młodym pariasem...A jak ma na imie ta jego siostra! albo powiesz wszystko ... albo gniew bedzie wielki... A co do ciebie droga Anastazjo, z klanu Ravnos... masz coś wiecej do powiedzenia? Bo powiedziałaś ze widziałaś rozsmarowanego na scianie w dzielnicy portowej wilkołaka? To wszystko?! wracałaś z łowów ... nadodatek chciałaś opuścic miasto bez zgody Księcia! - mój głos jest coraz bardziej wściekły
__________________ eMIEJoteSCe eNA PeODePyIeS old desingn(tm)'s man |
20-01-2005, 21:18 | #18 |
Reputacja: 1 | Jack zamieram...próbuje sobie przypomnieć imię które wypowiadał Wilkołak-Indianin... "Szepcąca na wietrze? Chodzaca-na-wietrze? jakies indiańskie...cholera...no nic trzeba improwizować"-myśle biorę głeboki oddech-Imię jego siostry brzmiało Chodząca-na-wietrze, Czcigodny-w głebi mojego martwego serca błagam wszystkich bogów,moce itp. bym tylko trafił z tym imieniem...niechce narazić się na gniew władcy. |
20-01-2005, 21:27 | #19 |
Reputacja: 1 | Anastazja -Nigdy nie miałam zamiaru opuścić tego miejsca bez pozwolenia Księcia. Nigdy. - stach zmieszany z gniewem dał nieco wybuchową mieszankę. - Zapytałam, czy mogę opuścić miasto. Odmówił. A ja przecież wciąż tutaj jestem, nieprawdaż? I tak, wracałam z łowów. Wszystko, co wiedziałam, czego byłam pewna, powiedziałam. I sądzę, że jeśli naprawdę chcemy rozwiązać tą zagadkę, to powinniśmy opuścić tą piwnicę, bądź posłać kilku ghuli na zwiady... - w tym momencie zdałam sobie sprawę, że moje zachowanie jest dość niegrzeczne wobec reszty zgroamdzonych. - O ile Szanowny Książe wyrazi na to zgodę. Powinniśmy się też zająć odczytaniem znaków, wypisanych na ścianie, gdyż mogą być w tej zagadce całkiem ważne...
__________________ MG, P+, G++, SG++, SS, SD++, K, p, Z, S---, H, D+, K, f-, h, w-, cp--, sf+, L+, NS+++, SC -, Kon+, D++, Gaz+, T+, SU?; ZC, WoD, SW, GS |
20-01-2005, 22:01 | #20 |
Reputacja: 1 | Książe nie zmienił swojej pozycji, nadal siedział w tej samej pozycji, przenosił tylko wzrok na osobę aktualnie mówiącą. Dyskusja Meph'a, Jack'a i Anastazji przetykana była mnogością komentarzy, głównie ze strony Ventrue. Nosferaci siedzieli w milczeniu. Obserwowali całe zajście w powadze i skupieniu. Natomiast kilkoro Ventrue ze starszyzny podnosiło głosy domysłów i przeświadczeń. Porwał ich wir impulsywności Mepha. W zasadzie nie wnosili nic konsruktywnego do dyskusji. - Trzeba coś z tym zrobić wreszcie! - Te wilkołaki się rozpanoszyły, myślą, że miasto należy do nich! - Wilkołaki chcą zerwać pokój! - To tylko zaczepki i kłamstwa wymierzone w nas, abyśmy zaatakowali pierwsi i złamali pokój! - Wyruszmy na wojnę! Chcą, to się doigrają!. Do wzmianki o wojnie przyłączyli się także Brujah. Zapanował taki gwar i chaos, że głosy Anastazji, Mepha i Jacka, tak naprawdę najbardziej zainteresowanych, zniknęły w tłumie. - DOSYĆ!!! - ryknął nagle Książe zrywając się na równe nogi. Oczy świeciły mu się niebezpiecznie. Diego podszedł kilka kroków bliżej, aby być w gotowosci na wszelkie rozkazy Księcia. - Wyjść wszyscy! Natychmiast! Jeśli tak ma wyglądać nasze zebranie, to nie zamierzam już nigdy więcej takowego zwoływać. Wyjść powiedziałem!! Zostaje Meph, Anastazja i ten mały Parias. A reszta niech idzie do wszystkich diabłów! Po tym wybuchu zapanowała martwa cisza. Oburzeni Ventrue jako pierwsi zaczęli wychodzić. Wielu z nich z kąśliwymi uwagami na ustach. Wreszcie zostaliście tylko wy, Książe, Margot i Diego. Nareszcie zapanował spokój. - Kontynuujcie - poprosił Książe. - Meph, nie tak ostro, bo wystraszysz nam tego młodego Pariasa. Mamy dowiedzieć się co tutaj sie dzieje, nie oskarżać wszystkich. |