Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-03-2007, 22:37   #11
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Do sali pewnym, sprężystym krokiem weszła nowa persona w towarzystwie jednej ze służek Księżnej.

Mężczyzna mierzył niespełna sto dziewięćdziesiąt centymetrów jednak wydawał się lekko przygarbiony, co przy szeroko rozstawionych ramionach, gdy spojrzało się na jego sylwetkę sprawiało wrażenie jakby patrzyło się na poruszającą się zwierze lub raczej dziką bestię. Był dobrze zbudowany, jednak wciąż w atletycznych proporcjach. Szeroki tors i umięśnione ramiona można było obserwować przez opinający się na nich długi dublet z czarnej wełny i osłaniający barki, zrzucony obecnie na plecy, szary kaptur. Na nogach miał nogawice z wełny w tej samej barwie i wysokie skórzane ciżmy w naturalnym kolorze. Przepasany był skórzanym, zdobionym metalowymi guzami pasem, do którego przytroczona była sakwa oraz w ozdobnej pochwie sztylet o długim i szerokim ostrzu, który nawet dla osoby tej wielkości wyglądał niczym krótki miecz. Kiedy pewnym krokiem ten ubrany w typowy strój mieszczanina mężczyzna przemierzał salę, można było przyjrzeć się jego twarzy.
W momencie stania się kainitą mógł mieć może dwadzieścia kilka lat. Twarz miał przystojną, uwagę zwracały najbardziej jego oczy. Ich bursztynowy kolor odcinał się na tle bladej cery, jednak nie można było powiedzieć, by jego spojrzenie sprawiało pozytywne emocje w tym na kim ono spoczęło. Nowoprzybyły roztaczał wokół siebie jakąś niepokojącą aurę, której naturę natychmiast rozumiał każdy, kto skrzyżował z nim wzrok - nawet kainita mógł poczuć się wtedy jak jagnię postawione przed wilkiem. Było to doświadczenie o tyle frustrujące, że mężczyzna uśmiechał się nieznacznie kiedy w ciszy skłaniał się uprzejmie wszystkim zebranym.
 
Ratkin jest offline  
Stary 12-03-2007, 22:47   #12
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld spojrzał na nowo przybyłego, po czym rzekł.
-Wygląda na to, że jesteśmy już wszyscy. Zapraszam do pokoju księżnej, gdzie jesteśmy oczekiwani...- po czym wstał i skierował siędo gabinetu. Mężczyna mu towarzyszący pomógł wstać Milli, po czym otworzył drzwi przed kainitami. Czekał aż wszyscy wejdą, sam został na zewnątrz
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 13-03-2007, 00:13   #13
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Drzwi do gabinetu otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Zgromadzonym w salonie ukazało się stosunkowo nieduże pomieszczenie, które urządzone było z niezwykła prostotą. Z lewej i z prawej strony stały po trzy krzesła, zaś na przeciwległej ścianie w formie całościennego regału rozciągała się biblioteczka urozmaicona kilkoma zamykanymi szafkami. W pomieszczeniu tym nie było żadnych arrasów czy gobelinów, nawet bukietu kwiatów. Za jedyną ozdobę można chyba uznać dwa skrzyżowane miecze wkomponowane w drewniany regał, niedaleko którego niemal na środku pomieszczenia stało ciężkie, dębowe biurko. Pośród mroku, który rozpraszał jedynie świecznik zawieszony na prawej ścianie, można było dostrzec trzy postacie: Jedna - kobieca siedziała za biurkiem, a ręce miała złączone na wysokości piersi, jakby się modliła. Za nią pod biblioteczką stał ogromny mężczyzna odziany w skóry, nawet się nie poruszył gdy weszliście, jednak błysk w oczach świadczył o czujności.
Trzecia osoba stała w najciemniejszym miejscu – w lewym rogu pokoju i teraz schowała się niemal całkowicie za drzwiami.
- A więc jesteście... spocznijcie proszę. – głos Księżnej był jak zwykle pełen uprzejmości i rezerwy zarazem.
Gdy weszliście do pomieszczenia, ogromny mężczyzna, który stał do tej pory za fotelem Lucretii, ruszył się jakby leniwie i krokiem pozbawionym elegancji przemierzył pokój, kierując się w stronę wyjścia z gabinetu.
- Malak przypilnuje, aby nam nie przeszkadzano. – wyjaśniła Księżna – Sprawa, którą chcę wam przedstawić jest poważna i nie życzę sobie, aby dotarła do obcych uszu. Niemniej jednak zacznijmy od formalności. Przedstawiam wam mojego gościa, oto Zelios – budowniczy zamku Balgrad.
Mężczyzna stojący w ciemnym kącie pokoju ukłonił się głęboko. Dopiero teraz, kiedy wasze oczy przywykły już trochę do półmroku, dostrzegliście, iż jest on ubrany w długą, mnisią opończę, zaś większość oblicza skrywa obszerny kaptur. Rzec by się chciało „dzięki Bogu”, bowiem to co można było pod nim dostrzec, budziło nie tylko niesmak, ale wręcz obrzydzenie. Kostropata skóra była raczej jedną wielką „purchawką”, która jątrzyła się żółtawa wydzieliną. Jakby tego było mało, z powykrzywianej i zdegenerowanej twarzy spozierały na was krwistoczerwone oczy o pionowych źrenicach.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 13-03-2007, 01:51   #14
 
Dorn1908's Avatar
 
Reputacja: 1 Dorn1908 ma wyłączoną reputację
Dorn Mali


Nie zatrzymując Malaka, dotknął dłonią jego ramię i natychmiast ją cofnął.
Uniósł głowę, tak by widział jego twarz i rzekł :

- dziękuję za posłańca, niezwykle sympatyczne maleństwo, a jakie rozgadane .......

Następnie spojrzał na Księżną i gdy kontakt wzrokowy miał miejsce skłonił głowę, by następnie znów schować się w cieniu materiału opadającego na twarz.

Dorn czuł przyjemność i zadowolenie, a jednocześnie, smutek z powodu odczuwanej przyjemności. Wiedział on bowiem, że uczucia tego typu, prowadzą do większego bólu. Uzależnienia, przyjaźni, miłości, nie chciał, by historia się powtórzyła, nie po to został Kaintą, nie po to zajął się tym, czym się zajął. Samotność i rozsądek poparty logicznym rozumowaniem są słuszne i wartościowe. Uczucia to słabość, śmierć to uczucie, słabość jest śmiercią, zatem uczucia uśmiercają dusze.

Z zamyślenia wyrwał go pełen życzliwości, a zarazem rezerwy, ton Księżnej.

Gdy przedstawiono architekta, nie spuszczał z niego wzroku, czekał nawet, aż ten odważy się spojrzeć, chciał dać tym dowód, że on - Dorn, go nie potępia.
Chciał dać dowód, że dla niego nie jest on wyrzutkiem, że nie czuje obrzydzenia. Potęgę tego negatywnego uczucia wyczuł w unoszącym się powietrzu.

Zignorował to i z opuszczoną głową, pełen skupienia i niecierpliwości, wyczekiwał na istotną wiadomość z ust Pani Lucretii.
 
__________________
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać o to, by sam nie stał się potworem.

Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również w nas.
Dorn1908 jest offline  
Stary 13-03-2007, 07:33   #15
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Milla

Wycofała się nieznacznie w ciemniejszą strefę gabinetu. Ogień ją niepokoił. Służba na Dworze Araj zawsze dbała o to by świeczniki zostały dokładnie osłonięte kryształowymi kloszami, które nie tylko rozpraszały płomień ale także wzmacniały jego blask.

Spojrzała na postać w opończy, lecz gdy dostrzegła błysk jego czerwonych ślepi szybko odwróciła wzrok. Z jednej strony chciała jak najszybciej wyjść z pomieszczenia w którym niemal czuła odór rozkładających się dusz, z drugiej strony miała nadzieję, że Księżna zdraci kilka słów o pozostałych jej gościach.

Czekała.
 
Wernachien jest offline  
Stary 13-03-2007, 20:05   #16
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld Marc de Piccard

Chłopiec telikatnie wzdrygnął się na widok Zeliosa. Jednak w szybko się opamiętał. Starał się nie patrzeć w kierunku nosferatu i zachować kamienną twarz.
-Dobry wieczór - przywitał się, po czym zaczął wpatrywać się oczekująco na Lukretię - Pozwolę sobie zadać pytanie, cóz za sprawa skłoniła Cię do wezwania nas cioć... moja Pani? - chłopiec położył prawą rękę na sercu i lekko sięskłonił w wyrazie przeprosin za niepoprawnie dobrane słownictwo, w tym jakże znamienitym gronie spokrewnionych.
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 14-03-2007, 10:33   #17
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Marcel

Kiedy pozostali wchodzili do kolejnego pomieszczenia Marcel stał przy drzwiach, lekko skłoniony, przepuszczając wszystkich wciąż nie zmieniając bezczelnego uśmieszku. Kątem oka zlustrował wnętrze komnaty, gdzie w półmroku widział dwie postacie.

Księżna... i jej stróż. Dobrze...

Wyczekał moment, kiedy chroniący Lucretię olbrzym przyglądał się wchodzącym.
Źrenice Marcela o barwie bursztynu na krótką chwilę błysnęły w ciemności nienaturalnym blaskiem - dla wielkiego Gangrela, który w tej chwili mu się przyglądał, błysk ten niewątpliwie był znany. Ich spojrzenia skrzyżowały się i oba wampiry patrzyły na siebie, nawet kiedy Księżna witała już przybyłych. Malak chyba rozpoznał użycie dyscypliny krwi charakterystycznej dla jego klanu i podjął grę. Marcel stał przez chwilę w progu i dopiero gdy potężny kainita zbliżył się do niego, ustąpił mu drogi. Wampir imieniem Marcel potrzebował do tego ledwo zauważalnego ruchu, który kosztował go jednak spory wysiłek woli - nie wyglądał wszak na osobę, która komukolwiek i kiedykolwiek ustępuje pola. Przez chwilę niemal instynktownie, kiedy jeden cofnął się, drugi postąpił krok w jego kierunku i obaj znikli w poprzedniej sali.

Sekundę później Marcel oglądając się przez ramię, jakby zabezpieczając się przed atakiem w plecy, wszedł, a raczej sprężystymi krokami wskoczył do sali i skłonił się po raz już kolejny - i po raz kolejny bezczelnie - jakby przepraszając za swoje zachowanie... a przynajmniej udając, że przeprasza. Lucretia już rozpoczęła swoją przemowę i zwróciła uwagę zebranych na architekta kryjącego się w cieniu.

Marcel nie usiadł, lecz przesunął się bliżej prawej ściany i z pochyloną głową wsłuchiwał się w słowa Księżnej.
 
Ratkin jest offline  
Stary 14-03-2007, 14:18   #18
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
- Withajcie śmiaukhowie.
Głos Zeliosa był głuchy i zniekształcony przez niesymetrycznie uformowaną szczękę.
Potężny obrońca Księżnej zamknął tymczasem drzwi do gabinetu, przez co panujący w pomieszczeniu mrok stał się gęstszy i niemal materialny - jakby spowijały was cienkie połacie materiału, które choć teoretycznie są przeźroczyste, to jednak utrudniają widzenie i zmuszają do wytężenia wzroku. Niemniej to właśnie ów półmrok jakby ośmielił Nosferatu, który podszedł teraz do biurka Księżnej. Nawet w skąpym świetle świec jego oczy żarzyły się czerwonym ogniem.
- Whybaczcie, alem zmuszonyh był prosić Lucrethię o phomoc...
Widać było, iż Nosferatu nie przywykł do przemawiania, wobec czego pani na zamku, która dotychczas uważnie przyglądała się Marcelowi – zabierała glos.
Zamaszystym ruchem wstała ze swego miejsca i zaczęła przechadzać się pod biblioteczką, bawiąc się przy tym bezmyślnie przedmiotami, które stały na półkach.
- Posłuchajcie mnie. Sprawa, z którą się do was zwracam może być zwykłą bagatelą i Bóg mi świadkiem – chciałabym, żeby tak było. Pojawiły się jednak pewne niepokojące... zjawiska, które trzeba sprawdzić. Znacie zapewne historię tych ziem. Nieraz recytowano poematy na temat szalonego demona, który je zniszczył... Być może cześć z was myślała, że to tylko baśń, legenda tej krainy. Niestety, to zdarzyło się naprawdę. Wiem, bo tam byłam...
Księżna na chwilę umilkła gładząc wierzchem dłoni jakąś szkatułkę. Nie odwracając wzroku od malowanego puzderka kontynuowała:
- Kupała – bo tak nazywał się ten demon, był... niezwyciężony, był bogiem, który poprzysiągł zniszczyć ludzkość za to, że się od niego odwróciła. To była straszliwa walka... niesamowita walka...

Po raz pierwszy na obliczu Lucretii zagrała jakaś emocja, ale czym ona była? Strachem, żalem i czymś jeszcze... tęsknotą? Trudno było określić, wszak Księżna po chwili znów założyła maskę obojętności na twarz.
- Ponieważ zabicie demona było niemożliwe, zrobiliśmy to co wówczas zdawało się być jedynym wyjściem z sytuacji – uśpiliśmy go. Dzięki mocy magicznych run i rytuałom udało nam się pogrążyć dawnego boga w letargu, po tym jak zepchnęliśmy go do wnętrza góry. To było trudne zadanie, jednak udało nam się– nie przeczę, mieliśmy wiele szczęścia, bowiem Kupała nie wierzył, abyśmy mogli faktycznie mu zagrozić.
Kiedy jednak uśpiliśmy demona i pogrzebaliśmy pod skałą, wiedzieliśmy, że czar ten nie będzie go więził wiecznie. Trzeba było zbudować jakieś więzienie...

Lucretia najwyraźniej znów się zamyśliła, bowiem przestała mówić. Nieprzytomnym wzrokiem wpatrywała się w jakiś przedmiot leżący na górnej półce, którego wy nie mogliście dostrzec poprzez mrok. Ponieważ cisza robiła się krępująca, przemówił znów Nosferatu, który na powrót ulokował się w kącie pomieszczenia. Jego chropowaty głos brzmiał nieprzyjemnie i jakoś niesamowicie, jakby nie wydobywał się z ludzkiego gardła – co po części było prawdą, ale i tak stwarzało nieprzyjemne wrażenie.
- Whraz z pothomkami Thremera – tu Zelios skrzywił się, przez co wyglądał jeszcze paskudniej – opracowałeh run, który mhiał uwięzić Khupałę. Bhiorąc jedhnak pod uwagę mhoc jego, jedhen run na górze nihe wystarczył. Sphujrzcie na maphę...
(http://lorinale.republika.pl/mapa.JPG)
Tu Nosferatu wyciągnął jakiś zwitek papieru i położył go na biurku tak, żeby odrobina światła, oświetliła go. Część z was czuła obrzydzenie na widok wymiętoszonej i poplamionej czymś kartki, jednak posłusznie zerknęliście na nią. Była to całkiem zgrabnie narysowana mapa pobliskich ziem, na której zaznaczono zamki, którymi władali wampirzy władcy.
Gdy dostatecznie przyjrzeliście się mapie, Zelios wziął gęsie pióro i zamaszystym ruchem namalował coś na kartce.
- Popathrzcie therass... otho ów rhun. Nazwhaliśmy go rhunem Nadziei.

(http://lorinale.republika.pl/maparun.jpg)
Kształt, który dostrzegliście na kartce zdecydowanie nie sprawiał wrażenia, jakby rzeczywiście był w stanie utrzymać niezwyciężonego demona. Ot zwykły bohomaz, który każdy chłop mógł wymalować na swej chałupie, ażeby ustrzec się złych duchów. Jednakże nie wypadało się sprzeczać, musieliście przyjąć na wiarę iż w fikuśnym kształcie kryje się prawdziwa moc. Z rozmyślań wyrwał was głos Księżnej.
- Jak widzicie zamki, które dostaliśmy jako nagrodę za zwyciężenie demona, mają pełnić jeszcze jedną funkcję – są przekaźnikami mocy. Niestety, spełniają swoje zadanie tylko dzięki takim samym runom, które wyryte są wewnątrz budowli. Każdy zamek zawiera jeden taki znak, a każdy władca jest jego strażnikiem.

To powiedziawszy podeszła do biblioteczki. Silnym ruchem, który dziwnie nie pasował do delikatnej fizjonomii kobiety, zgarnęła książki z jednej półki. Opasłe tomy z hukiem pospadały na ziemię i nawet Zelios nie powstrzymał jęku zgrozy na takie traktowanie zabytków piśmiennictwa. To jednak nie książki chciała wam pokazać Lucretia, lecz schowany za nimi znak, który ktoś wyżłobił w kamiennej ścianie – zaiste niewdzięczna to musiała być praca.
- Te runy chronią nas przed mocą Kupały, który chyba obudził się, bowiem ziemia w okolicy, gdzie został pochowany, drży, zwierzęta są niespokojne, a z nieba już od dwóch tygodni bez ustanku leje się deszcz... Wtedy tez tak to się zaczęło. Za osiem dni nastąpi Noc Kupały – jeśli demon miałby się przebudzić to tylko w ten dzień, kiedy moc jego silniejsza będzie dziesięciokrotnie od tej, którą normalnie dysponuje. Musimy mieć pewność, że runy są na swoim miejscu, a... w dzisiejszych czasach nie możemy już wierzyć ich strażnikom na słowo, bowiem... wydaje się, że część z nich zapomniała, jak straszny potrafi być demon zniszczenia. Piętno czasu wymazało wspomnienie strachu, które wówczas paraliżowało nasze umysły. Ja, Zelios oraz kilku innych, którzy wciąż pamiętają - chcemy mieć pewność, że dawny bóg nie powstanie. My jako władcy zamków nie możemy opuszczać swych murów, zresztą zobowiązaliśmy się pilnować swych znaków... Badaniem pozostałych budowli zajął się Zelios, jednak czas goni. Przy tej pogodzie nie ma szans aby zdążył odwiedzić Ceoris, Hermanstadt i Kronstadt w osiem dni. Tym bardziej, że zdobycie pozwolenia przeora, żeby wejść na teren Ceoris zwykle trwa kilka dni. I tu moja prośba do was i jednocześnie wasze zadanie...

Księżna zrobiła pauzę, która zapewne miała podkreślić wagę jej słów. Przenikliwym spojrzeniem zajrzała każdemu z was w oczy.
- Pragnę byście udali się do Kronstadt sprawdzić, czy run znajduje się tam na swoim miejscu. Misja może okazać się banałem – zwykłą letnią przejażdżką, jednakże... gdy mowa o Kupale – nie chcę ryzykować, szczególnie że to właśnie góra pod Kronstadt jest jego grobowcem. Potęgi demona nie wolno lekce sobie ważyć! Wykorzystując uprzejmość Mitru, który przysłał jednego ze swych poddanych – pragnę Marcelu abyś przeprowadził mych ludzi przez lasy Lupinów, których zawsze wiele kręciło się w pobliżu Kronstadt, jako że to dzika kraina. Z uwagi na swe... talenta, ty pierwszy zorientujesz się też jeśli coś złego będzie dziać się z przyrodą naokoło was. Ty Renualdzie znasz już cel, dla którego wysyłam cię w tą misję. To na twoje barki składam ciężar podejmowania decyzji. Ty przede wszystkim dbać masz o bezpieczeństwo waszej grupy oraz wykonanie misji. Będziesz też moimi oczami, uszami i ustami – obserwuj zatem wnikliwie, a mów tylko to czego pewien jesteś i za co pełną odpowiedzialność bierzesz... Dornie dziesiątki lat minęły odkąd opuściłeś po raz ostatni swe podziemia. Czas rozprostować kości przyjacielu, bowiem zaśniedziały zapewne. Wielkim szacunkiem darzę twą wiedzę, dlatego chcę abyś to ty udał się w podróż. Jeżeli nasze obawy się spełnią, siła oręża może nie wystarczyć... I w końcu Ty moja droga Millo. Jako że zdaję sobie sprawę, iż dość masz dam tego dworu, a i przyda ci się szersze obycie, wysyłam cię wraz z grupą, mając na celu rzecz specjalną... Trudnym jest w kontaktach pan na zamku Kronstadt... liczne cierpienia, które naznaczyły jego ścieżkę zmieniły go niemal nie do poznania... tak, jeśli ktoś lub coś ma jeszcze na niego wpływ to tylko wrażliwość białogłowy. Ty, która doskonale władasz naszymi żeńskimi przymiotami, może będziesz potrafiła choć odrobinę skruszyć jego lodowaty pancerz...

Lucretia odgarnęła na plecy swe długie, kruczoczarne włosy, aby ukryć ciężkie westchnienie, które wyrwało się z jej piersi.
- Jeśli macie pytania – pytajcie teraz, bowiem powóz, którym wyruszycie gotów będzie przed świtem do drogi. Oczywiście użyczę wam własnych zapasów, abyście posilili się przed podróżą. Gdy skończymy, Malak zaprowadzi was do lochów. Pijcie bez skrępowania tyle ile wam będzie potrzeba, chociaż wolałabym, żebyście pozostawiali więźniów przy życiu...
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 14-03-2007, 14:36   #19
 
Francois de Fou's Avatar
 
Reputacja: 1 Francois de Fou ma wyłączoną reputację
Renauld Marc de Piccard

Na twarzy chłopca z początku malował sięstrach. Z każdym słowem księżnej ten strach wydawał się być coraz większy. Wydawał siębyć, czy był? Poteżny demon kupała, o którym tyle słyszał? Nieraz ośmielał się bawić z innymi dziećmi w "pogromców Kupały", marząc by pewnego dnia stawić mu czoła, jednak teraz, gdy miało się okazać, że będzie musiał z nim walczyć, a co więcej, będzie odpowiadał jeszcze za innych, bo w końcu po co księżna mówiła by to im wszystkim, strach wypełnił jego małe ciało. Był jednak gotów podjąć się wyzwania. Choć ciało małe, to jednak duch... o ile coś takiego posiadał kainita, wielki. Ogromne uczucie ulgi jednak odmalowało się, niemal natychmiast, gdy Renaul usłyszał, że mają tylko sprawdzić tajemniczy run na jednym z zamków. Zamku innego spokrewnionego. Och jakże smaczne było to uczucie w tym momencie?
-Oczywiście księżno, dla ciebie zrobię wszystko co w mojej mocy... Czy mogę jednak spytać się, czego możemy spodziewać siępo spokrewninym, na którego zamek mamy się udać? Wolę wiedzieć, czemu nie mogę sobie pozwolić na najmniejszy nawet błąd, pani... -Wszystko to powiedział w głębokim ukłonie z rękami skrzyrzowanymi na jego małej, dziecięcej piersi.
 
__________________
Tańcząc jak tobie zagrają, spraw by grali to co chcesz tańczyć...
Francois de Fou jest offline  
Stary 14-03-2007, 15:02   #20
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Lucretia spojrzała na chłopca, który przed nią stał niczym rycerz gotowy iść na zatracenie dla swej królowej. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech, który można by nazwać czułym, gdyby nie... oczy. Oczy Księżnej zawsze były zimne, tak samo jak jej słowa.
- Spodziewałam sie tego pytania i cieszę sie słysząc je z twych ust Renualdzie. Niestety, odpowiedź na nie nie jest prosta... Trudno wszak rozgraniczyć to kim Vlad był kiedyś, a kim stał się teraz. Z czasów wyprawy wspominam go jako młodego jeszcze kainitę o niesamowitych umiejętnościach planowania. Jego inteligencja i trzeźwość oglądu budziły podziw nawet u najstarszych. Wówczas też pełen był zapału i chęci działania... Wiele wody jednak upłynęło od tamtego czasu. Wieści, które do mnie dochodzą, nie są zbyt wesołe. Vlad jawi sie w nich jako okrutnik, który ponabijał na pale mężczyzn z trzech podległych mu wiosek za to, że podnieśli bunt przeciw zwiększonej daninie... No ale pochodzi on z klanu Tzimsce - oni zawsze byli brutalni. Niemniej napisałam do niego list i mam nadzieję, że z uwagi na szacunek, którym mnie niegdyś darzył, przyjmie was w sposób godny i uprzejmy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172