Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2007, 14:51   #21
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Joanna, 12:00-15:00

Otworzyła oczy leniwie, ale nie miała zamiaru podnosić się z łóżka. Zaćmione przez chmury światło wpadało do jej pokoju jakby krzycząc: "Jest zimno, paskudnie i wilgotno." Joanna wierzyła.

Leżała myśląc o dzisiejszym wieczorze, o tym, co zrobi gdy spotka jego, o tym co zrobi jeśli okaże się, że i tak jej użył jako przynęty wiedząc, że się pojawi. Nieudolnie odganiała od siebie te myśli ale one nachalnie wracały i gnębiły.

Poczuła palenie w żołądku - głód okazał się być silniejszy niż jakiekolwiek rozleniwienie, czy niechęć do świata. Grunt to dobre zorganizowanie: wstała szybko, wybrała z szafy kilka ciuchów, w drodze pod prysznic zamówiła pizzę i już po dwóch minutach była pod prysznicem, z którego tryskała ciepła i orzeźwiająca woda.

Gdy przyszła pizza usiadła prze komputerem. Miała nadzieję, znaleźć coś ciekawego na aukcjach.
 
Wernachien jest offline  
Stary 17-03-2007, 15:33   #22
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Adam 11.30-19.30

Zajrzal do sekretariatu, aby upewnic sie ze pani Ania przekazala prace Skalskiemu. Ta odpowiedziala ze zostawila je wczoraj w jego gabiniecie. Jedna sprawa z glowy. Poszedl do swojego pokoju. Sprawdzil poczte. Mial nadzieje na jakis e-mail w "sprawie" orla. Ale oczywiscie nic. Zreszta czemu mialby cokolwiek otrzymac? Niekogo nie wyptywal o to, poniewaz ona napewno by tego nie pochwala. I choc bylo to wbrew niemu, wbrew temu co zwykle by zrobil. Jednak skoro zadala sobie tyle trudu aby go zwabic ... Pozatym bezczelna duma krzyczala w nim - DOWIESZ SIE PIERWSZY - i wbrew upokorzeniom i drwinom ze strony szachistki, nie umial tego glosu zagluszyc.

Sprawdzil tez swoja druga skrzynke, ktora uzywal do kontaktu z kilkoma lowcami znanymi tylko on-line. Rowniez nic. Dawno nic im nie wyslal. Wiec czemu oni mieli mu nagle cos przyslac. Bardziej z przyzwyczajenia niz z koniecznosci zrobil elektroniczne kopie zapasowe notatek z zeszlego tygodnia. Zrobil tez zdjecia medalionu i kartek o spotkaniach. Tak na wszelki wypadek.

Mial tez ochote zaniesc medalion do jubilera. Niby zeby go wycenic, ale znowu niewiedza go zatrzymala. Jak bardzo moze sie z nim zdardzac? Czy nie narazilby siebie lub innych (jej) na problemy? Postanowil na wszelki wypadek tego nie robic. W koncu mial, o nic nie pytac. Na koniec ustawil na swoim koncie pocztwym automatyczna wiadomosc ze spakowanymi plikami. Miala zostac wyslalana za trzy dni. Planowal ja anulowac, ale gdyby cos mu sie stalo ... jako adresata umiescil Skalskiego. Odrobina Paranoi - dobra rzecz. Juz postanowil zaryzykowac, jednak nie wiedzac co ryzykuje, wolal zeby jego praca nie poszla na marne.

Dochodzila 15:00 kiedy skonczyl ... tak dlugo do spotkania ... nie mogl sie doczekac! Mial obawy oczywiscie, ale ciekawosc nie dawala o sobie zapomniec. Ubral sie ponowinie, ruszyl do Jagiellonki. To i tak w dobrym kierunki, pomyslal. Po drodze zjadl suty obiad w "Rozowym Sloniu". Pozniej zaszyl sie w kacie czytelni i zmusil sie do czytania.

O 19.00 wyszedl z biblioteki i bardzo wolnym krokiem ruszyl na spotkanie. Deszcz mu juz nie przeszkadzal. Cos sie zblizalo i choc nie mial pojecia co, po dzisiejszym dniu cos stanie sie jasniejsze. Albo ciemniejsze.

- Tylko co, tylko co do cholery? - czul ze idzie nieprzygotowany. Powienien cos wziasc, cos przyniesc! Pytania i watpliwosci przebiegaly przez jego glowe, kiedy dochodzil do skrzyzowania. Nieswiadomie jego reka powedrowala aby przez ubranie wyczuc medalion na szyi.
 
Szusaku jest offline  
Stary 22-03-2007, 20:59   #23
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Joanna, 15:00-20:00

Joanna nie lubiła przepychu, ale w niektórych kwestiach pozwalała sobie na odrobinę luksusu - samochody, biżuteria, perfumy, stroje wieczorowe i drogi szampan. Na aukcji odnalazła wspaniałe kolczyki z rubinami, o giętkim secesyjnym wzorze, wbiła kwotę maksymalną i odczekała 20 minut do zakończenia licytacji. Teraz mogła już spokojnie czekać na swoją przesyłkę.

Z dnia na dzień utwierdziła się w przekonaniu, że dramatycznie się rozleniwiła - kładzie się wcześnie, wstaje bardzo późno, a potem nie robi nic. W takie dni jak ten nie miała już zupełnie na nic ochoty. Góra prania czekała od tygodnia w łazience, walizka nierozpakowana, w zlewie naczynia domagające się wstawienia chociaż do zmywarki. Zaparzyła sobie mocnej kawy i zabrała się za sprzątanie.

Jak to możliwe, że zrobiła się nagle tak niedbała? Była zdenerwowana, nie lubiła bałaganiarstwa u innych, u siebie go wręcz nie tolerowała.

***

Dom wyglądał nienagannie. O poprzednim stanie przypominała jedynie ciemniejsza plama po kawie.
Joanna zdecydowała, że praktyczniej będzie zdrzemnąć się tochę. Wieczór mół okazac się wyczerpujący.
 
Wernachien jest offline  
Stary 23-03-2007, 01:45   #24
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Janusz, 7:30 - 15:00

Dzień, jak codzień to nie był. Po pierwsze padało. Po drugie, żadna środa w tym roku nie była takim dniem. Środa była dniem masakrycznym.

Po pierwsze, była w środku tygodnia. Siły po weekendzie to była już przeszłość, a siły przed weekendem jeszcze nie zaczynały się zbierać. Według Janusza środa była dołkiem. Niewątpliwie na taki pogląd miało wpływ to, że był to jedyny dzień tygodnia, gdzie należało o 7:30 być w szkole. Na polskim. Sama myśl rozdarła twarz myjącego się chłopaka szerokim ziewnięciem.

Jaka porażka... Co za człowiek wymyślił tę siódmą trzydzieści, normalnie sadysta jakiś niewyżyty.

Samopoczucie chłopaka nijak nie poprawiał fakt, że następne dwie lekcje to matematyka i godzina wychowawcza. Matematyka przepadała, bo ojciec Jarosław wracał dopiero w piątek, zostawała godzina wychowawcza, najluźniejsza z lekcji jakie były. Czyli, gdyby nie ten cholerny polski, byłoby czadowo.

Ale! Jeśli poproszę o możliwość skorzystania z biblioteki by uzupełnić referat na piątek, przecież mi pozwolą... No i o to idzie! Sprawdzę tę stronę!

Jak się ma motywację, wszystko idzie składniej. Mimo padającego deszczu, chłopak pogwizdując poszedł do szkoły, radośnie przetrwał polski i z poważną miną wyłuszczył zastępującej ojca Jarosława zupełnie zielonej praktykantce o bardzo ładnych, równie zielonych oczach.

Chwilę później siedział w bibliotece i ponownie przeglądał stronę...

* * *

Reszta lekcji upłynęła spokojnie. Po pierwsze, chłopak odbębnił swoje przed świętami. Po drugie, rzadko kiedy miał problem na lekcjach języków, czy to rodzimych czy obcych.

Równo o 15:00 wyszedł ze szkoły, po kółku informatycznym, gdzie jako Jasny Jedi z dwoma mieczami świetlnymi gromił licznych konkurentów, a okazjonalnie sam bywał gromiony. Jedna z kolejnych rozrywek, przy której przyzwyczaił się już do niektórych komentarzy. Nawet nosił ksywkę Ciemny Młot, dzięki czemu mógł się odgryzać licznym pokonanym przezywającym go Darth Maulem. Czasem mimo to żałował, że nie wyglądał jak Maul. Tamten przynajmniej miał to w genach, będąc z takiej, nie innej rasy.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 25-03-2007, 23:43   #25
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Codzienność zawsze istnieje. To, do czego się przyzwyczaja, co dzieje się z dnia na dzień - staje się codziennością.
Codzienność jest potrzebna i jest konieczna.
Dzięki niej istoty czują się bezpiecznymi.


Wernachien

Mało myślała o tym, co ma zrobić. Dopiero do jej głowy, teraz, przyszła zaskakująca, przewrotna myśl:
”A gdyby tak zostać w domu?”

Ta myśl ją uspokoiła, ale zaraz tysiące innych próbowało przemówić jej do rozumu. Najbardziej przekonywały ją jego głos w niej oraz wspomnienia.

Poczuła na sobie TEN zapach, TO uczucie, TĘ wiedzę.

Była odrętwiała, zarówno z pragnienia i strachu.


Grunt to kontrola.
Brak gruntu to brak kontroli.


Tammo

Przemieszczał się właśnie jedną z ulic w - jak można byłoby pomyśleć - dość dużym mieście, gdy nagle otchłań pochłonęła jego świadomość.

Nie wiedział, gdzie się znajdował. Był kompletnie pozbawiony świadomości na kilkadziesiąt, kilkanaście, kilka godzin - był bez wiedzy, ile dokładnie.

Widział ciemność. Słyszał głuchość, jakby ciszę. Czuł zimne podłoże, trochę chłód w pomieszczeniu. Pomyślał, że może został ogłuszony, ale, co najdziwniejsze, było bez żadnego śladu najmniejszego bólu gdziekolwiek w ciele.

Do nozdrzy wdarł się tylko chłód, tępa wilgoć powietrza.

Miał związane ręce, lecz w dziwny sposób, bo bardzo luźno.
Drugim zauważonym, ważnym szczegółem, to to, że widział ciemność właśnie dlatego, że miał zawiązane oczy jakąś opaską.


Myśl daleka jest od spełnienia.
Jednak jedna myśl liczy się jak trzydzieści czynów.
Dlatego marzenia są marzeniami. Wydają się mało realne tylko z powodu ich odległości, którą muszą przebyć, by dojść do materializacji.
Dlatego czasami więcej czynimy przez myśli i poglądy, niż przez same czyny.


Szusaku

Usłyszał w swojej głosie ponownie jej głos.

„Niczego się dowiesz!”

I powtórzone, miarowo narastające:

”Niczego”, „Niczego”, „NICZEGO”!

Wstrząsnęło to nim na chwilę tak, że przerwał iść. Po chwili ciszy podjął dalej przerwany marsz. Do jego głowy dobiła się inna myśl, bardzo natrętna: „Wyciągnij ten medalion!”

”Pokaż go, na sobie.”

Usłyszał wyjaśnienie. Za kilkanaście minut mógł dojść do owego skrzyżowania. Czuł wilgoć i powiększającą się z tego powodu niewygodę. Słyszał tylko tępy, prosty stukot kropel o powierzchnie Ziemi.

Zamazany obraz wokół niego przypominał jego wiedzę lub pojęcie o NICH.
 
Solfelin jest offline  
Stary 26-03-2007, 00:25   #26
 
Tammo's Avatar
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Post Janusz, bliżej nie wiadomo gdzie i kiedy.

Pewnych rzeczy się po prostu nie zapomina. Z pewnych sytuacji wynosi się wspomnienia takie, które mogą najwyżej powoli, latami, blaknąć. Co pewien czas się odświeżyć, boleśnie opinając klatkę piersiową ciasną obręczą, która powoduje, że ma się wrażenie jakby ucisku, braku oddechu, duszenia się. Potem znowu blakną. Aż znowu wydarzy się coś, co wywoła słowa klucze. Otworzy drzwi. Odświeży je ponownie.

Janusz w chwili odzyskania przytomności poczuł tak niesamowity przypływ adrenaliny, że miał wrażenie, że potrzeba czynu go rozsadzi od wewnątrz. Czuł wewnętrzną ochotę, nie, przymus, by natychmiast, już teraz zaraz absolutnie bez nawet setnej sekundy zwłoki, zerwać się, zerwać opaskę z oczu, wyswobodzić ręce i wiać.

Skupił się, a raczej próbował się skupić, opanować, zachować kontrolę nad sobą... Próba skazana na porażkę.

Panika zalała chłopaka potężną falą. Głuchota pomieszczenia spotęgowała tylko wrażenie, że jego serce bije tak głośno, że wszyscy je słyszą, gorąc uderzył na skronie i policzki. Chłopak zerwał się maksymalnie szybko, wyskakując do góry, na wypadek gdyby ręce miał związane z tyłu, by móc je przełożyć. Nie panował nad ruchami, nie panował nad samym sobą, pierwszym pragnieniem było widzieć. Nie wziął pod uwagę gdzie się znajduje, nie zważał na to, że może jest do czegoś przywiązany, że może sufit jest nisko, że może gwałtowny ruch zwróci uwagę ewentualnych strażników. Sam skok też był fatalny. Na dziko, bez dbałości o lądowanie, bez odpowiednio podkurczonych nóg, nieuważny.

Zaciśnięte w szpony ręce przejechały po twarzy w konwulsyjnym ruchu, wydrapując czerwone szramy na czole i policzkach, zsuwając opaskę. Ból przeszedł właściwie nie zauważony, chłopak gotów był autentycznie wyłamywać sobie przeguby by natychmiast i w tej chwili zrzucić więzy. Był skoncentrowany na ucieczce każdą częścią swojej istoty, opanowany, wręcz przytłoczony strachem.

Coś w głębi duszy chłopaka zawyło: "Boże błagam, pozwól mi uciec!!! Uratuj mnie!! Panie!!"
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline  
Stary 26-03-2007, 11:27   #27
 
Szusaku's Avatar
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Adam, ok 19.45

Kolejna wizyta jej glosu w jego glowie znowu go zaskoczyla, sparazlizowala. Jednak juz nie tak jak za pierwszym razem. Jego umysl po chwili otrzasnal sie z jej drwiacego krzyku. Ruszyl dalej, a jego dlon poslusznie powedrowala pod ubranie i wysunela medalion tak aby byl widoczny. Nie zastanawial sie jak wyglada orzel na jego szyi. Wolal nawet nie myslec po co mial go zalozyc. Jednak stal sie niesamowicie swiadomy jego wagi na szyi. Zdawal sie mu ciazyc, nie tyle swoja masa, co uswiadomieniem. Nic nie wiesz. Niczego sie nie dowiesz.

Deszcz zdawala sie przykrywac wszystko jakas odrobine tylko przezroczysta materia, sprawiajac ze swiat zdawal sie rozmywac. Nawet dzwieki byly wygluszone, slyszal tylko jednostajne chlapanie spadajacych kropel i wlasne, rownie jednostajne, kroki. Pochylil glowe i tylko jego oczy nadal patrzyly wprost przez niego. Ten deszcz go rozstrajal, podsuwal mu mysli, ktore zawsze odsuwal od siebie. Nigdy nie czul, ze duzo wie o NICH. Porostu wiedzial wiecej niz olbrzymia wiekszosc. To budzilo w nim poczucie dumy i usypialo zdroworozsadkowe - "Wiem ze nic nie wiem". Teraz sam, otulony nieprzyjemnymi strugami deszczu, odczul to na nowo.

- Skad jej pewnosc ze niczego sie nie dowiem? Jej ciagle zapewnienia o tym? - wyszeptal do siebie nieslyszalnie. Wciaz nie byl gotow jej uwierzyc. Jego umysl odmawial wspolpracy z ta idea. Gotow byl pogodzic sie ze swoja niewiedza. Jednak pogodzenie sie z niewiedza, to co innego niz pogodzenie sie z niemoznoscia zdobycia wiedzy. Lata spedzone w biliotekach, nad ksiazkami, wymagaly od niego cierpliwosci. Nie zamierzal teraz jej tracic. I choc pierwsza ksiazka prawie nigdy nie zawierala odpowiedzi, prowadzila do nastepnych. I gdzies na koncu tego dlugiego nieraz lancucha czekala odpowiedz. Tak bedzie i tym razem! Tak bedzie i tym razem ... Tak bedzie i tym razem ...?

Z ponura determinacja kontynuowal marsz w deszczu, z kazda chwila zblizajac sie do skrzyzowania. Az wreszcie zobaczyl je ... Rozgladnal sie za nia. Za kimkolwiek kto zdawal sie oczekiwac na czlowieka z medalionem orla na szyi.
 
Szusaku jest offline  
Stary 26-03-2007, 12:55   #28
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Joanna, 20:00-21:45

Leżała a łóżku, oddychała spokojnie i głęboko. Powietrze wypełnione zapachem delikatnie drażniło jej wrażliwy węch. Za oknem dało się słyszeć szum wiatru i ciche, wieczorne śpiewy wiosennych ptaków.

Myślała, kalkulowała, tak chłodno, jak tylko potrafiła - w głowie powoli wyłoniła się lista 'za i przeciw'. Nie miała nic do stracenia. Zamknęła oczy i dała dojść do głosu emocjom, niewygodnym wspomnieniom kłębiącym się w jej głowie.

Jadę.


Jedną myślą wyznaczyła sobie plan działania
kolacja, espresso, prysznic, ciuchy, sprzęt

Wstała z łóżka i zabrała się do przygotowywania sensownej kolacji. Głód jej nie dokuczał, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że ten stan nie utrzymuje się w nieskończoność.

***

Godzinę później stała już ubrana w czarne jeansy i bluzę z kapturem, włosy zaczesała do tyłu i spięła, by nie opadały jej na twarz.

Skompletowanie sprzętu nie zajęło jej dużo czasu. Zawsze trzymała go w należytym porządku - pistolety, magazynki pełne i puste, naboje, kastet, noże o wymyślnych kształtach, małe i wielkie jak kosy, paralizator - jej osobisty arsenał zamykany w szafie pancernej obok nocnej szafki.

-Brakuje tylko granatów i miotaczy ognia -uśmiechnęła się do siebie sprawdzając stan broni i przypinając kaburę do pasa - Dwa zapasowe magazynki powinny wystarczyć.

Wzięła głęboki oddech, jakby starając się zapomnieć o tym, że jest wyłącznie słabą kobietą i że teraz musi zapomnieć o strachu. Noc to nie ludzka pora, a Joanna wolała się do niej przygotować. Wybrała nóż z dużym na 15 cm ostrzem i odłożyła go obok skórzanego płaszcza na łóżku. Resztę sprzętu owinęła w płótna i schowała do szafy.

Wskazówki zegara nieubłaganie przesuwały się do 10...
 
Wernachien jest offline  
Stary 27-03-2007, 01:02   #29
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Czasami potrzeba zahamowania, by dodać gazu.
Dnia normalnego, by przygotować się na dzień nienormalny.


Wernachien

Coś głęboko w niej wołało, jakby jej matka, albo opiekuńczy duch: „Zostań!”

Słodki głos, jakby kobiecy, po raz kolejny się w niej odezwał: „Stój!”
Osłupiona, stała przez chwilę. Przemyślała całą sprawę jeszcze raz, ale gdy miała wziąć pod uwagę to nowe zjawisko, męski, szepczący, mruczący głos odezwał się:

”Jedź, jeśli wolisz”. Dodawało jej to odwagi, wbrew pozorom.

„Jedź...” - zabrzmiało jak echo w jej głowie.


Czasami zaskoczenie jest większe, niż samo jego uczucie. Sytuacja, zbieg, wszystko. Zaskoczenie to coś innego niż uczucie. To zdarzenie samo w sobie.

Tammo

Podskoczył i zerwał z siebie opaskę. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak lekko była mu zawiązana na oczach. Przez chwilę widział nadal ciemność.

Po chwili zobaczył kontury, a po kilku kolejnych momentach pokój. Szary, betonowy, jakby szczelnie przeciwdźwiękowy - poznał po tym, że ściany wyglądały w swej surowości i wyważeniu niemal jak mury.

Dojrzał nagle siedzącego na kanapie obok drzwi, po drugiej stronie pokoju, mężczyznę w wieku około trzydziestu lat. Obserwował go.

Gdy go dostrzegł, ten uśmiechnął się w odpowiedzi.

Widział jak na dłoni, że w jednej chwili potrafiłby mu zagrodzić mu drogę przez drzwi. Nic wiedział o nim i kim właściwie jest. Przypomniał sobie, że właściwie znalazł bezwartościowe informacje o tym orle i o legendzie.

Już miał obmyślać jakikolwiek fortel, by z tej opresji wyjść, gdy nagle spostrzegł cieniutką, całkiem jasno-żółtą aurę wokół mężczyzny. Cały jego wygląd zaś zlewał się z otoczeniem, dlatego wcześniej go ominął wzrokiem.


Odpowiedzi na pytania przychodzą.
Okazuje się jednak, że duża część naprawdę cennych, przychodzi bez spostrzeżenia, bo uznaje się je za drugorzędne lub poboczne.


Szusaku

Stał tak na deszczu kilkanaście minut. Rozglądał się intensywnie po kilku minutach, po czym spacerował to tu, to tam. Nagle zobaczył osobę, stojącą trochę w oddali, jakby patrząca za nim.

Krople deszczu po nim spływały. Patrzył wprost, słysząc w dalszym ciągu tylko miarowy stukot kropel - doprowadzało to jego cierpliwość do granic wytrzymałości, a jego samego niemal do szaleństwa.

Nagle postać znikła, jakby się rozpłynęła. Rozejrzał się. Była nigdzie. W jednej chwili zobaczył ją kilka metrów od siebie. Był to ktoś zupełnie inny. Widział przez mgłę wody postać kobiecą, ale z włosami blond.

Po kilku sekundach znowu musiał jej szukać. Przeszedł po nim dreszcz. Odwrócił się.

Stała za nim.

Inna kobieta. Patrzyła na niego uważnie. Wyczuł bijący od niej chłód. Przez chwilę stali w milczeniu. Po chwili usłyszał w głowie JEJ głos - „szachistki” głos - „Idź za nią”.

Popatrzyła na niego ta blondynka. Miała długie włosy, była także wysoka. Wydawało mu się, że raczej arogancka w zachowaniu. Tak jakby jej wyprostowanie było znakiem jej dumy. Popatrzył na nią, ona skierowała swoją głowę w boczną uliczkę, musiał więc pójść posłusznie za nią.

Stali gdzieś pod dachem, gdzie deszcz przestał padać.

Blondynka popatrzyła na niego ostro i znowu przeszyło go zimno.
- Niczego się dowiesz.

A po chwili dodała.

- ... Zobaczysz. - zmarszczyła brwi, jakby gniewnie i złośliwie. Rozglądnęła się wokół, kręcąc tylko głową, jakby czekała na coś.
 
Solfelin jest offline  
Stary 27-03-2007, 08:13   #30
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
Joanna, 21:45-22:20

Rozejrzała się uważnie po pokoju, wzrokiem badając meble, materiały, drobiazgi na półkach, by zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Robiła tak zawsze, gdy wychodziła w nocy. Głupi strach przed utrata tego maleńkiego skrawka udawanego bezpieczeństwa.

Założyła wysokie skórzane buty i płaszcz. Jeszcze raz sprawdziła broń, po czym wsunęła nóż w sprytną kieszeń na zewnątrz prawego buta. Sama opracowała model i zleciła szewcowi wykonanie, była dumna z tego pomysłu - asymetrycznie ułożone sprzączki i fałdy skóry doskonale maskowały rękojeść noża, mimo, że znajdowała się na wierzchu i była dostępna bez najmniejszego problemu.

Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i z niesmakiem rzuciła
-Jak polska karykatura lateksowej Trinity, no może z tym wyjątkiem, że ja jestem prawdziwa. Tak jak wampiry.

Wyszła z domu poddenerwowana, ale bez pośpiechu. Wolała wszystko dokładnie sprawdzić, niż zastać niespodziankę po powrocie.

Samochód ruszył gładko i swobodnie manewrował w wąskich uliczkach osiedlowych. Otwarta droga, na trasach nie było teraz wielkiego ruchu, więc stosunkowo szybko znalazła się w pobliżu wyznaczonego skrzyżowania. Zaparkowała jakieś 70m od wyznaczonego w notatce Federała miejsca - na tyle blisko by mogła obserwować ruchy i reagować na zmieniającą się sytuację, ale też na tyle daleko, by samochód nie wyróżniał się od innych stojących nieopodal.

Teraz musiała czekać...
 

Ostatnio edytowane przez Wernachien : 27-03-2007 o 09:29.
Wernachien jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172