Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-09-2007, 01:05   #11
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Drzwi komnaty otworzyły się na oścież, a zgromadzeni w Błękitnym Salonie umilkli, spoglądając w ich stronę. Do sali weszło trzech mężczyzn, odzianych w czarne fraki ze złotymi wykończeniami, co dla niektórych mogło wyglądać dość... tandetnie. Jeden z nich, stojący po lewej, rozwinął ogromny, zdobiony pergamin i podał drugi koniec człowiekowi po lewej stronie sali. Mężczyzna w środku, charakteryzujący się głównie szpiczastą, kozią bródką, spojrzał na zwój, po czym na cały glos zaczął czytać.

- Decyzją Najwyższej Rady Camarilli pragnę ogłosić, że wybór księcia miasto Reykjavik, gdzie obecnie mają przebywać Kainici z rodu Nosferatu w liczbie 1, z klanu Toreador w liczbie 2, z klanu Brujah w liczbie 7 oraz z klanu Malkavian w liczbie 10, wcale nie był łatwy. Jednakże poczynania obecnego księcia Rolanda z Malkavian budzą zastrzeżenia i trwogę innych Kainitów, ponieważ za nic zdaje się on mieć zasady maskarady. Los jego spoczywać będzie w rękach nowego księcia, który dzięki pomocy wyznaczonej Rady oraz archonta, odpowiedzialny będzie za zaprowadzenie porządku i utrzymywanie go. Mam zatem ogromny zaszczyt ogłosić, iż po burzliwych obradach, Najwyższa Rada Camarilli podjęła decyzję, by księciem miasta Reykjavik został Robert Aligarii!

Człowiek z bródką przerwał czytanie, jakby czekając na oklaski, jednakże skoro nie nastąpiły, kontynuował odczyt:

- Tym samym pozostali zebrani utworzą Radę miasta w składzie: Macha Komarenko, Andrzej Deresz, Karol Lipiński oraz Jacek „Brian” Borowicz. Przewagą głosów mają oni prawo obalić wszelkie rozporządzenia księcia. Decydujący, piąty głos będzie należał do wyznaczonego przez Camarillę archonta, który dołączy do was już w samym mieście, gdyż obecnie wykonuje niezwykłej wagi misję.

Mężczyzna zaczerpnął oddechu.

- Decyzją Najwyższej Rady ogłaszam również, że okres „próbny” na który będą przypadać obecne rządy Roberta Aligarii , trwać ma 5 lat od dnia dzisiejszego, w tym czasie w mieście ma zapanować spokój, zaś po ich upływie, Camarilla zdecyduje czy jest zadowolona z poczynań księcia. Jeśli tak się nie stanie, wybrany zostanie nowy patriarcha spośród Rady miasta. Jeśli natomiast Robert Aligarii zginie, Rada zostanie rozwiązana, a jej członkowie uznani za niekompetentnych. Camarilla ma jednakże nadzieję, że jej nie zawiedziecie. Oto w tej chwili przy świadkach, oddaję w ręce Roberta Aligarii sygnet władzy.

Pergamin został w mgnieniu oka zwinięty, a mężczyzna podszedł dostojnym krokiem do Stańczyka. Odczekał chwilę, aż Kainita wstanie, podpierając się laską, po czym podał mu zalakowaną kopertę ze stemplem w kształcie krzyża – symbolem Camarilli.


- Rządź mądrze i bądź przykładem dla wszystkich spokrewnionych!

Troje ludzi uklękło, chyląc głowy przed Robertem. Po czym bez słowa wstali i wynieśli się z pomieszczenia. Dopiero teraz zebrani zauważyli przy drzwiach kobietę w męskim garniturze.



- No i jak? Macie jakieś pytania?
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 21-10-2008 o 22:48.
Mira jest offline  
Stary 03-10-2007, 19:59   #12
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Tryumfalny uśmiech pojawił się na twarzy najstarszego chyba ze wszystkich tu zebranych Kainitów- tak, przypuszczał, że taka będzie decyzja Rady, długo starał się o taki a nie inny wynik ich rozmów, ale tak czy inaczej... W tej właśnie chwili zaczynała się jego droga- długa, kręta i niebezpieczna, acz prowadząca na sam szczyt, do wiktorii która należała mu się od lat, do powrotu o którym śnił przez setki lat w Moskwie... To była jego chwila, chwila która już za kilkadziesiąt lat przejdzie do historii Camarilli jako jedna z tych najbardziej rewolucyjnych... "Robert Aligarii, zgodnie z decyzją Rady, powraca do władzy", wyobrażał sobie podpis pod obrazem w sekretnych salach wiedeńskiej siedziby...

Lewą dłonią opierał o laskę, w prawej zaś trzymał kopertę, z wielką woskową pieczęcią. Poczekał jeszcze chwilę, aż trzech mężczyzn skończy swe ukłony i trzema szybkimi, silnymi uderzeniami laski o posadzkę przerwał szepty jego nowej rady.

- Rada zadecydowała!- zawołał wyuczonym, wręcz teatralnym, podniesionym głosem- Zgodnie z ich decyzją to ja zostałem księciem, wy zaś mą radą. I, jak wam wiadomo, nie musimy czuć do siebie żadnej formy sympatii, lecz pamiętajmy o szacunku- jeżeli będziemy traktować się tak, jak powinniśmy, nasza współpraca z pewnością będzie...

- No i jak? Macie jakieś pytania?
- przerwała nagle wypowiedź Roberta kobieta w męskim garniturze. Kimkolwiek była, jeżeli chciała współpracować ze Stańczykiem musiała się nauczyć podstawowych zasad- a najważniejszą z nich było nie przerywać przemowy księcia. Chociaż, z drugiej strony...

Posłał w kierunku kobiety sympatyczny, zachęcający do nawiązania konwersacji uśmiech (a przynajmniej tak interpretowano tą minę w czasach, gdy Robert uczył się o tym, na czym polega sztuka dyplomacji i manipulacji), lecz nie odezwał się ni słowem. Odłożył laskę i zasiadł w wygodnym fotelu, z namaszczeniem łamiąc pieczęć koperty i otwierając ją, by wydobyć z niej sygnet- symbol jego władzy...

A oczami wyobraźni widział siebie, zdzierającego błazeńską czapkę. Tak, żegnaj Stańczyku, witaj ponownie, o książę Aligarii...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.

Ostatnio edytowane przez Kutak : 03-10-2007 o 20:04.
Kutak jest offline  
Stary 04-10-2007, 11:08   #13
 
Fanael's Avatar
 
Reputacja: 1 Fanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodzeFanael jest na bardzo dobrej drodze
Triumfalny uśmiech, który pojawił się na ustach nowo mianowanego księcia nie wróżył w opinii Deresza niczego dobrego. Może i jest starszy, może jest wyższego urodzenia, ale coś w nim nie pasowało. Zwierze wypuszczone z klatki które szuka kogo ugryźć. Mimo wielkich starań by to zamaskować uczucia te widoczne były na twarzy młodego Ventrue aż nazbyt wyraźnie. Twarz skamieniała dopiero, gdy Aligari zaczął swoją przemowę. Mięśnie zastygły a w oczach pojawił się błysk. Obudził się Andrzej-śmiertelnik, pełen pomysłów i intryg.

- No i jak? Macie jakieś pytania? - dobiegło z boku.

Tego z pewnością książe nie przewidział, widać to było po zaskoczeniu na jego twarzy. „Jeszcze nie jesteśny w Reikiaviku mości książe” - pomyślał młody Ventrue - „A dla mnie to chwila, żeby przejąć inicjatywę”

- Kiedy mamy stawić się na Islandii? A co ważniejsze, dlaczego? - Głos Deresza odbijał się od ścian - Mam wrażenie, że ta misja nie jest tak przejrzysta jak się części z nas wydaje. Wolałbym wiedzieć co mnie czeka po przybyciu.
 
__________________
Księciu nigdy nie powinno brakować powodów, by złamać daną obietnicę.
Fanael jest offline  
Stary 04-10-2007, 11:52   #14
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kobieta zachichotała, wyraźnie uradowana wrażeniem, jakie wywarła. Nie był to jednak radosny śmiech. Stanowił on raczej element przedstawienia, które pragnęła odegrać. Przez chwilę patrzyła Stańczykowi prosto w oczy, a z jej ust nie znikał uśmiech.

„Ona wie.” – przemknęło przez myśl Robertowi.

Ich nienazwany pojedynek spojrzeń przerwał Deresz swoim pytaniem.
Kobieta przeciągnęła się, jakby to wkroczenie ją rozluźniło. Zerknęła za siebie, chcąc pewnie sprawdzić czy nikt nie idzie, po czym zwróciła się do Andrzeja:

- Oj, oj niby Ventrue, a nie dotarły do niego pełne patosu słowa grzybków Camarilli? Macie lecieć na Islandię i tam rządzić. Dlaczego podejrzewasz, że coś jeszcze miałoby się za tym kryć?


Ironia jej słów była tak oczywista jak to, że jest noc. Na dodatek mrugnęła poufnie do Deresza.

- Byłam na Islandii i nie mogłam oprzeć się, żeby zobaczyć kogoż to Rada tam wysyła. Oni jednak jak zwykle przesiewają informacje, licząc na to, że wpadniecie na coś, czego sami nie zrozumiecie, a im to złoży układankę. Pewnie ten archont też nic nie będzie wiedział. – zamilkła, a jej usta zacisnęły się w wąska kreskę.

Dopiero przypominając sobie o obecności Kainitów, kobieta zsunęła niżej rondo kapelusza, po czym wróciła do pytania Andrzeja.

- Właśnie podjeżdżają po was limuzyny, które zawiozą Was na lotnisko. O rzeczy się nie martwcie, pewnie czekaja w samolocie. Podróż nie potrwa więcej niż 4 godziny, więc zdążycie przed świtem. W dodatku na Islandii pogłębia się noc polarna. Obecnie trwa gdzieś od 18.00 do 10.00, z zatem macie dobrze. Ja tam byłam, gdy dominował dzień, przez co niewiele zdziałałam... Zresztą nie tylko ja. Wszelkie diabelstwo również.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-10-2007, 21:16   #15
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Karol Lipiński


wy zaś mą radą …Nosferatu wyławiał poszczególne słowa z przemowy swojego nowo-wybranego przywódcy. Wszystko wskazywało na to, że Nowy Książe już od samego początku zamierzał ich poustawiać wedle swojej woli…Karol nie przypuszczał, żeby Aligari był aż tak naiwny, aby sądzić, że tak łatwo to osiągnie. Nie zamierzał mu w tym przeszkadzać o ile ten nie będzie ingerował w jego sprawy, bo wtedy wszystko może ulec diametralnej zmianie.

Karol cicho podszedł do Roberta, który usadowił się w fotelu, najwyraźniej był pochłonięty oglądaniem sygnetu - swojego symbolu władzy.

- Gratuluje wyboru, mam nadzieje, że nasza współpraca będzie owocna.– Nosferatu zdjął białą rękawiczkę do tej pory skrywającą zdeformowaną rękę, którą teraz wampir wyciągnął w kierunku Stańczyka. Ten ku zdziwniu Karola odwzajemnił uscisk dłoni - najwyraźniej przekładał dobre stosunki nad osobiste uprzedzenia, cecha godna przywódcy.

Kobieta w kapeluszu wywarła na Karolu spore wrażenie…najwyraźniej dużo wiedziała i Nosferatu wiele by oddał, ażeby podzieliła się z nim swoimi informacjami. Nie odwracając się w stronę wampirzycy zapytał:

- A czegóż to mamy nie zrozumieć? – Powolutku przeniósł swój wzrok na rozmówczynie, akcentując szczególnie swoje następne pytanie. Czuł, że chce im pomóc, inaczej nie zjawiłaby się w tym miejscu. – O czym tym razem Rada nam nie mówi?...i jakie diabelstwa masz na myśli? – Było tyle niewiadomych i przypuszczeń, Karol to uwielbiał. Codziennie obracał się wokół sekretów i tajemnic, nastawiając jedynie ucha by wyłapywać informację, które potem składał w kompletną całość...


A jednak pozycja pierwszego skrzypka przypadła Robertowi…niemniej jednak Karol nie zamierzał rezygnować z funkcji dyrygenta orkiestry i planował wyznaczać swój własny rytm.
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 04-10-2007 o 21:26.
mataichi jest offline  
Stary 07-10-2007, 01:00   #16
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Aligari... Cóż, w gruncie rzeczy nie mogło być inaczej. Chociaż Brian dawał równe szanse obu Ventrue.
Widać było, jak wiadomość ucieszyła starego wampira. Cóż, w gruncie rzeczy, nie można się było mu dziwić. Jakby na powrót poczuł się w swoim żywiole.
Deresz wydawał się natomiast cokolwiek zirytowany... Cóż, jemu też nie można się było dziwić.
Kobieta w garniturze zafascynowała go natomiast od pierwszej chwili. Miał wrażenie - czy może raczej była to nadzieja? - iż znajdzie z nią wspólny język.

Gdy odziani we fraki mężczyźni wyszli, Brian sięgnął po butelkę vitae i napełnił nią swój kieliszek. Uniósł go do góry, w kierunku Aligariego.
- Moje gratulacje... Książę - skłonił głowę, po czym opróżnił kieliszek. Powoli i do dna. Po chwili odstawił go na stół, uśmiechnął się i zwrócił się, jakby z rozmarzeniem, do stojącej w drzwiach kobiety:
- Pernamentna, 16-godzinna noc... Coś wspaniałego! Tylko co tam można zdziałać?
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline  
Stary 07-10-2007, 11:45   #17
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kobieta zerknęła ciekawie na Karola spod zamszowego kapelusza. Przez chwilę jakby zamyśliła się nad jego brzydotą, bez pośpiechu studiując upiorne oblicze.

- Czy naprawdę myślisz synu Nosferatu, że jestem tak głupia, aby zdradzać wam sekrety Camarilli? I tak już zrobiłam wiele przychodząc tu, bo... Żal mi was głupcy! – rzekła z mocą. Widać było, że planowany fason począł zatracać się w aurze gniewu. – Widzę jednak, że jesteście po prostu zbieraniną zadufanych w sobie bubków, którzy myślą tylko o tym jak uciułać więcej. Jeśli nie będziecie współpracować...

Mówiąca przerwała i gwałtownie obejrzała się za siebie, jakby nasłuchując. Zaklęła pod nosem, po czym zwróciła swoje spojrzenie na Briana, jakby to jemu odpowiadając dalej na pytanie.

- ...Wówczas czeka was śmierć ostateczna. Dzieci Gehenny niedługo zbiorą się u Wrót piekielnych. Strzeżcie się!

Kobieta szybkim, nerwowym ruchem sięgnęła dłonią do kieszeni. Coś błysnęło zimną barwą, lecz zanim ktokolwiek zdołał zauważyć co to, nieznajoma zniknęła.

Na twarzach wszystkich zgromadzonych objawiło się (mniej lub bardziej skrywane) zaskoczenie. Cóż to była za moc? Karol zacisnął swoje pokaleczone, niemal pozbawione warg usta. To nie była transformacja w stan mgły! Brian popatrzył na zamyślonego Nosferatu. Tak... On też to widział. Moc kobiety przywodziła na myśl akcelerację, tylko... o stokroć szybszą! To przez to można było odnieść wrażenie, że nieznajoma zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Tak błyskawicznie się poruszała!

Zanim ktokolwiek zdążył skomentować dziwną wizytę, rozległy się kroki w korytarzu, a zaraz potem w drzwiach stanął wysoki mężczyzna. Zebrani mogli w nim rozpoznać Bicka de Gou zaufanego Etriusa z Rady Camarilli.

- Samochody już czekają mili Państwo. Pragnę tym samym osobiście wam pogratulować. Rzecz jasna w szczególności nowemu Księciu miasta Reykjavik.

Kainita skłonił lekko głowę, by okazać szacunek, choć w oczach jego można było zauważyć ironię. Podszedł do Roberta i przekazał mu kopertę, tym razem jednak bez oznakowania. Rzekł do wszystkich:

- Tu jest adres waszego hotelu w stolicy Islandii. Pokoje są już wynajęte, wasze rzeczy będą tam na was czekać. Domyślam się, że nie chcecie afiszować się ze swoim przyjazdem, więc proponuję przejazd taksówkami. Zresztą Roland nie bardzo interesuje się sytuacja w mieście. Z tego co wiem, nie ma nikogo do rozpoznania. A właśnie! W tej kopercie znajduje się również adres posiadłości byłego księcia. Archont, który ma dołączyć do was i wesprzeć Radę swym głosem, przylatuje godzinę przed wami z Londynu, będzie więc na was czekał na lotnisku. W razie czego jednak zna również adres hotelu i tam się spotkacie. To chyba tyle ważnych informacji. Powodzenia...

De Gou wyciągnął dłoń w stronę Roberta, wobec czego nie wypadało jej nie uścisnąć. Kiedy tak stali blisko, Kainita coś jeszcze szepnął na ucho Stańczykowi, po czym z szerokim uśmiechem ruszył do wyjścia z sali.

- Pozwólcie za mną wybrańcy!



---------------------



O dziwo, podróż minęła zupełnie spokojnie. Nie było nawet opóźnienia. Jedynie strachem mógł napawać fakt, że połowę drogi przelecieli nad wodami, które oddzielały ich teraz od Starego Kontynentu. Tak oto o godzinie 07.42 wylądowali w Reykjaviku – mieście położonym na krańcu świata cywilizacji.

Po odprawie wszyscy zebrali się w holu głównym lotniska. Archonta, który miał do nich dołączyć, nigdzie nie było widać. Zresztą... czy ktoś wiedział jak on wygląda?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 11-10-2007, 23:01   #18
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Karol Lipiński

Podróż minęła dla Karola niezwykle szybko i nie zapamiętał z niej wiele, ot kalejdoskop nieistotnych kolorów przesuwających się przed oczyma wampira. Za to zapamiętał każdy dźwięk…głos silników samolotu, pisk podwozia przy lądowaniu nawet niewyraźny głos kobiety na lotnisku informujący przez głośniki pasażerów o kolejnych opóźnieniach.

Długo…bardzo długo rozmyślał nad tym, co właściwie zobaczył w siedzibie Camarilli. Kim do licha była ta kobieta w kapeluszy? Skąd posiadała moce, o których Lipiński nigdy nie słyszał? Mógłby mnożyć pytania w nieskończoność, ale przeczucie mu podpowiadało, że znajdzie odpowiedzi na nie wszystkie właśnie tu...w Reykjav-ku.



Znów zebrali się wszyscy razem w głównym holu. Nosferatu żeby nie przyciągać uwagi swoim dość specyficznym wyglądem opatulił się szalem, założył czarne okulary, długi płaszcz i kapelusz, co tylko nadało mu niezwykle komicznego wyglądu i działało przeciwnie do założenia…przyciągało uwagę przechodniów.

- Jak widać Archont nie zjawił się na czas – doleciał do uszu pozostałych wyjątkowy głos wampira, dochodzący zza szala. Jego oczy ukryte za czarnymi szkłami okularów spokojnie rejestrowały każdy grymas na twarzach pozostałych.

Cóż chyba nie pozostaje nam nic innego jak tylko udać się do hotelu, może tam go zastaniemy. Mam nadzieje, że będzie łaskaw do nas dołączyć.– Wzruszył jedynie ramionami. – A tymczasem chyba pora na nas? – Stwierdził pytającym tonem, szczególnie spoglądając na Stańczyka.
 

Ostatnio edytowane przez mataichi : 11-10-2007 o 23:23.
mataichi jest offline  
Stary 12-10-2007, 00:55   #19
 
MigdaelETher's Avatar
 
Reputacja: 1 MigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwuMigdaelETher jest godny podziwu
Macha przyjęła chusteczkę z rąk mężczyzny, zdobyła się nawet na delikatny uśmiech.

- Andriej…- powiedziała z niejakim trudem, wyraźnie słychać było jej wschodni akcent.

Dziewczyna ruszyła za młodym Ventru, w chwili kiedy mieli zacząć rozmowę do komnaty weszło trzech przedstawicieli Camarilli i ogłosiło wyniki obrad rady. Jej towarzysz wyraźnie sposępniał, nie dziwiła się mu jej tez nie spodobało się protekcjonalne i pełne wyniosłości przemówienie nowego księcia. Jej polityczne zapaprywania i wychowanie jakie odebrała jako śmiertelniczka, rzutował na jej stosunek do instytucji księcia i to bynajmniej nie w pozytywny sposób. Co innego przykuło uwagę pani doktor, Roland były książę, Malkavian, co takiego uniemożliwiło mu dalsze sprawowanie władzy? Z zamyślenia wyrwał ja damski głos, Macha uśmiechnęła się ze złośliwa satysfakcją widząc jak, kobieta pokpiwa sobie z nowego księcia i wielce szanownych członków rady. Wampirzyca od razu zapałała sympatia do nieznajomej w kapeluszu. Po jej tajemniczym zniknięciu, wśród członków rady zapanował nastrój konsternacji i podejrzeń, Machę mało to obeszło, ona nie była tu by knuć i intrygować, cel jej bytności w tym miejscu był z goła inny. Jako pierwsza opuściła salę i wsiadła do limuzyny. Czas lotu spędziła na obserwowani pozostałych członków rady i księcia, najwięcej sympatii budzili w niej młody Ventru oraz Gangrel, Nosferatu patrzył na nią podejrzliwie, ciekawe czy oni w ogóle potrafią inaczej. Westchnęła cicho i dla zabicia czasu zaczęła wertować gruby oprawiony w skórę wolumin, który wyciągnęła z torby. Wnikliwy obserwator mógł zauważyć, że dziewczyna skupiał się nie na tekście, ale na fakturze stron, po których delikcie przesuwała samymi opuszkami palców.

Wylądowali, przywitał ich ostry mroźny wiatr i drobne płatki śniegu tańczące w powietrzu. Jeden z takich płatków sfrunął na klapę czarnego płaszcza Roberta, Macha niby od niechcenia strzepnęła płatek z odzienia księcia uśmiechając się do niego jak mała, nieśmiała dziewczynka. Oczekiwanie na archonta, wyprowadziło ją z równowagi, co chwila spoglądał na zegarek, nie lubiła kiedy ktoś się spóźniał, była o oznaka kompletnego braku szacunku.

- Pan Karol ma rację, bez sensu żebyśmy tu tak sterczeli, najlepiej , udajmy się do hotelu…- wampirzycą wstrząsnął dreszcz, rozszerzonymi oczami zaczął się wpatrywać w swoje dłonie, były pokryte czarną lepką mazią, popatrzyła pod nogi, ku swemu przerażnieu stwierdziła że stoi w coraz o bardziej powiększającej się ciemnej kałuży.

Cofnęła się instynktownie wpadając na młodego Ventru.

- Panie Andrzeju… czy mógł by Pan potowarzyszyć mi do hotelu nie czuję się zbyt dobrze… o pewnie przez tą ilość wrażeń – uśmiechnęła się, w jej oczach Deresz zobaczył desperacką prośbę.
 
__________________
Zagrypiona...dogorywająca:(

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 12-10-2007 o 13:27.
MigdaelETher jest offline  
Stary 13-10-2007, 13:32   #20
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
- Cóż…- rzucił, gdy kobieta, zdawałoby się, rozpłynęła się w powietrzu. I chociaż jego spojrzenie wciąż było spokojne, z twarzy nie zniknął delikatny, acz uprzejmy uśmiech, to umysł Roberta pracował na naprawdę wysokich obrotach. Kim jest ta kobieta, o czym mówi i jakim cudem zrobiła… to? Same pytania, żadnych odpowiedzi.

Zawsze tak jest. I to właśnie on, jako książę, będzie musiał poszukać odpowiedzi na te i na wiele innych pytań. Praca, która może wydawać się ciężką, ale Aligarii doskonale wiedział, jak wiele warte są dobre odpowiedzi na ważne pytania… Z tą myślą wampir ruszył ku wyjściu. Jego kroki nie były szybkie, jednak jego kroki i delikatne ruchy laski (trudno było to nazwać podpieraniem się, czasem wydawało się, iż przedmiot ten jest jedynie ozdobą- lecz, widząc chód Roberta, myśl ta stawała się od razu niedorzeczna) pełne były dostojeństwa i szyku. Z brodą podniesioną delikatnie ku górze, w pełni wyprostowany i dokładnie uczesany- Stańczyk każdym gestem rozsiewał swe dostojeństwo. Był księciem. A to do czegoś zobowiązywało.

W samolocie zajął miejsce najbliżej kabiny pilota, po czym zdawkowo pożyczył Radzie miłej podróży i zasiadł na naprawdę wygodnym fotelu, pogrążając się w myślach. Czekało go naprawdę wielkie wyzwanie, pięć lat próby- to naprawdę niewiele, jeżeli weźmie się pod uwagę całkowity czas egzystencji Roberta. Chociaż próba była sprawą dalszą- najbardziej Księcia ciekawiło to, jak zareaguje Roland na wieść, iż został oficjalnie odwołany, a oto przed nim stoi jego następca, który osądzi go w procesie sprawiedliwym i zgodnym ze wszelkimi prawami Camarilli… Chyba, że dawny książę sam zmusi go do rozwiązania tej sprawy w inny sposób…

***
Nie podobało mu się to. W prawdzie zdołał poznać przez ostatnie lata tutejszy język, ale nie był do niego przyzwyczajony- stał więc teraz z grupą nowopoznanych wampirów na lotnisku, obok nich przewijały się tłumy ludzi mówiących w tym dziwnym języku, mieli zaś wypatrywać tu kolejnego z wampirów. Robertowi naprawdę nie podobała się cała ta sytuacja- Rada Camarilli zawsze kojarzyła się mu z organizacją i dopracowaniem każdego planu, a tu mają się szukać po lotnisku…

Nigdy nie lubił dotyku innych istot, szczególnie tych niemal obcych. Nawet wtedy, kiedy jeszcze żył, wtedy też wciąż starał się omijać tłumy, by nie otrzeć się o kogoś, nawet rękę podawał tylko wtedy, gdy musiał. Dlatego też gdy Malkavianka dotknęła jego płaszcza, z początku chciał tylko szybkim ruchem ręki odbić jej dłoń. Po chwili do jego pamięci wróciły te dziesiątki opowieści z czasów jego młodości, z lat spędzonych pod opieką Dominika, wszelkiego rodzaju przesądy związane z Malkavianami właśnie- z ich dotykiem, bliskością… I chociaż większość z tych opowieści Aligarii uważał za bzdurne plotki, to zostawiły w jego pamięci mocny ślad.

- Dziękuję.- powiedział w końcu, a na jego twarzy pojawił się życzliwy uśmiech. I znów książę wygrał z Robertem, znów obowiązki władcy zwyciężyły nad przekonaniami.

- A co do archonta- rzeczywiście, nikt nie kazał nam na niego czekać. Pojedziemy do hotelu, tam na niego zaczekamy.- odezwał się po chwili. Nie miał ochoty tu stać, zawsze oburzały go spóźnienia, szczególnie w tak ważnych sprawach- a jeżeli inni także zaczynali się irytować, to mogli spokojnie udać się na mały odpoczynek. Posłał jeszcze wszystkim po ulotnym spojrzeniu i ruszył w kierunku drzwi, wciąż miarowo stukając laską o podłogę…
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172