Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2008, 20:59   #191
 
echidna's Avatar
 
Reputacja: 1 echidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemuechidna to imię znane każdemu
Swietłana uśmiechnęła się na widok znajomej twarzy.
-Witaj, moja droga - Skinęła nieznacznie głową na znak szacunku należnego gospodyni - Ile to już czasu się nie widziałyśmy? Od pogrzebu mojego świętej pamięci męża, czy od chrztu najmłodszej pociechy? - Zapytała starając się nawiązać niezobowiązującą rozmowę. - Zresztą... nie ważne. Wspaniałe przyjęcie. Zawsze miałaś talent do takich przedsięwzięć.
 
__________________
W każdej kobiecie drzemie wiedźma, trzeba ją tylko w sobie odkryć.
echidna jest offline  
Stary 17-04-2008, 21:44   #192
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
„To nie jest zwykły bal…”

Te słowa przewijały się przez głowę dyplomaty niejednokrotnie tego wieczora. Zaczynał powątpiewać, czy dane mu będzie spełnić swoje zadanie, powierzone przez swojego Pana. Przyjechał tutaj, aby ustalić kwestie ważne dla jego prowincji… A teraz, stoi z gołym rapierem w dłoni, u boku innych mężów, polujących na tego psa- von Truttcheweitza.

„Jest czas na rozmowę i jest czas na walkę…”

***

Gregor stał obok Gabriela przed szopą, czekając na znak księcia. W pewnym momencie do Sokolnika podszedł jeden z jego sług, jak się mogło wydawać. Szepnął mu coś na uch, co wyraźnie nie spodobało się Bolkowi. Ze słów posłańca wychwycił tylko „sługi Biskupa, wszyscy nie żyją…”. Chwilę później posłaniec otrzymał rozkaz podwojenia straży.

-„Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta…”- pomyślał Anzulewicz- „Ciekaw jestem co się dzieje teraz na sali balowej, może nie powinniśmy zostawiać jej bez obserwacji…”- z rozmyślań wyrwał go Książe.

- W środku szopy ukrywa się zbrodniarz i złoczyńca, naszym zadaniem jest go dostać najlepiej żywego…choć martwy też nie będzie zły. Jest tylko jeden, ale nie lekceważcie go.- powiedział Bolko do swojej straży.

-Racja- dodał Anzulewicz- To nie jest zwykły człowiek, uważajcie na każdym kroku i baczcie na swoje plecy, myślę, że Burkhard nie pokazał wszystkiego co ma w zanadrzu- po tych słowach ruszył za wszystkimi, wchodząc ostrożnie do szopy.

Stanął na środku rozglądając się po pomieszczeniu. Straż przyboczna Sokolnika przeszukiwała każdy kąt, każdy skrawek szopy jednak na próżno. Marszałek po prostu rozpłynął się…

-Vasques- odezwał się- Jesteś pewien, że von Truttcheweitz wchodził do tej szopy? Jesteś pewien, że niczego nie przeoczyłeś?- zapytał wpatrując się w niego. Tym razem gniew w jego oczach ustąpił rozsądkowi- bez niego nieprędko odszukają krzyżaka.
 
Zak jest offline  
Stary 18-04-2008, 10:26   #193
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
- Bystre oczy mojego sługi nie kłamią - hardo odpowiedział Anzulewiczowi. - Ten parszywiec gdzieś tu jest... zaszył się i przyczaił... Szczerze powiedziawszy nie wiem jak wykurzyć tego starego jaźwcca* ze swojej nory.

Gabriel mówiąc rozglądał się po mrocznym wnętrzu drewnianej przybudówki, rozświetlonym nikłym światłem pochodni trzymanych przez sługi Bolka. Wiedział, że stary Krzyżak gdzieś tu jest... ale nie miał zamiaru demaskować Sareka... przynajmniej nie teraz... ukryty sługa mógłby mu się jeszcze przydać.

- Książe... może moja prośba jest niezbyt przyzwoita... - zbliżył się do Bolka, tak by tylko on słyszał te słowa - ale może twoja - zamilkł na chwilę szukając odpowiedniego słowa - ... charyzmatyczna małżonka... pomogła by nam w tej kwestii? Wszak ma ona wiele ukrytych talentów... a moje umiejętności tutaj się kończą. Bez niczyjej pomocy nie wykurzymy zwierza z nory... czyli mówiąc po chłopsku... jesteśmy w dupie.


*jaźwiec
- w gwarze myśliwskiej- borsuk...
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 18-04-2008, 15:01   #194
 
Eperogenay's Avatar
 
Reputacja: 1 Eperogenay nie jest za bardzo znanyEperogenay nie jest za bardzo znany
[Próba zyskania wyróżnienia za najlepszy post miesiąca.]

- Wodne lustro powiedz przecie, o czym człek ów ciągle plecie?
Paprocki wyszeptał prostą inkantację i spojrzał w wodę. Po zakończeniu rytuału przestał skupiać się na krwiopijcach, chciał wiedzieć co dzieje się wokół zamku a nagłe poruszenie przy zdezelowanej szopie było co najmniej dziwaczne. Gry rozpoznał jedną z osób nie zastanawiał się ani chwili. Teraz był wdzięczny swojej przenikliwości.

- W środku szopy ukrywa się zbrodniarz i złoczyńca, naszym zadaniem jest go dostać najlepiej żywego…choć martwy też nie będzie zły. Jest tylko jeden, ale nie lekceważcie go. - powiedział Bolko do swojej straży.”

Profesor nawet się nie zastanawiał wiele. Wiedział, że Bolko w czymś macza palce, siła rytuału wciąż w nim huczała, więc gdy będzie na miejscu zorientuje się w sytuacji podwójnie. No i wdzięczność księcia za pomoc nie zaszkodzi. Zostawił nasłuch aby wiedzieć, co się dzieje, po czym spojrzał w stronę okna. „Będzie doskonałą podstawą” pomyślał i wyciągnął dłonie przed siebie. Słowa popłynęły z mocą, ciągnąc ją za sobą. Brama była wymagającą sztuką, ale on nie potrzebował przechodzić z armią, szedł sam, co czyniło zadanie dużo łatwiejszym.

Uniesione ramiona, zamknięte oczy, był pogrążony w takiej koncentracji, że wszystko dookoła niego przestało istnieć. Pozostała tylko jego siła i miejsca docelowe, które niczym latarnie w ciemną noc lśniły w jego umyśle.
”Przyzywam Portal...” – Tak brzmiały pierwsze tony zaklęcia, drugi raz dziś rezygnował z drogi na skróty i szedł wypróbowanymi sposobami. Tak, były bezpieczniejsze. Tak, były mozolne. Tak, z całą pewnością były skuteczne!
Z wiązki energii uformował odrzwia, które wspierały się na ramie okiennej i obudowywał je warstwa po warstwie, tworząc mocny szkielet podtrzymujący całą konstrukcję, na wypadek gdyby wydarzyło się coś nieprzewidzianego.
Wtedy, wysupłując pojedyncze nitki energii z całej tej konstrukcji, począł przerzucać je jakby w głąb utworzonego już przejścia.
- Oto jest wasz cel. – rzekł, kierując je na poszukiwanie rzeczywistego odpowiednika obrazu przywołanego z pamięci.

Nitki energii, przypominające babie lato, wydłużyły się, stały cię cieńsze, wreszcie zupełnie zwiotczały, kierując się w bezdenną otchłań. Uderzenie serca - krytyczny moment, zimny pot i niepewność... - zniknęły natychmiast, gdy jedna z nici zaczepiła się o cel po drugiej stronie, poza zasięgiem wzroku. Za nią podążyła następna i kolejne.

Naraz Brama eksplodowała jasnością i w jednej chwili ze szkieletu energii powstała nietrwała, lecz na razie zupełnie stabilna całość.

Brama nie okalała już okna, teraz za nią były kwiaty, trawa zielona i soczysta i drzewa. Pogoda dopisywała, więc zaklęcie nie sprowadzi nad zamek żadnej nieprzewidzianej burzy. Twórca Bramy był zadowolony, całe zaklęcie zajęło bardzo mało czasu, pozwoliło w dodatku przygotować miejsce pod ewentualne kolejne eskapady. W dodatku sądząc po obrazie w misie nie musiał przejmować się, że ktoś dostrzeże jego wycieczkę. Ruchem dłoni dezaktywował obraz i poprawił strój. Pojawienie się tam ceremonialnie, gdyż tego stroju po rytuale nie zmienił, powinno dać odpowiedni efekt. Zwinnie wskoczył w miejsce, w którym całkiem niedawno było jeszcze okno. Powitało go wywracające wnętrzności uczucie bezwładności, gdy mijał horyzont zdarzeń i na jedno uderzenie serca ponownie pojawił się strach. Zostać uwięziony w tej przestrzeni równało się dołączyć do bytów o jakich nawet najzacieklejsi demonolodzy bali się myśleć. Krótki moment zwątpienia minął zanim zdołało się mrugnąć. Pozostało tylko zamknąć Bramę, czego dokonał krótkim gestem, pozostawiając ją w uśpieniu, kto wie czy kiedyś nie będzie mu potrzebna?

Poza starca na niewiele się przyda, ale przyjął ją częściowo.
Po chwili w okolice szopy nadszedł Profesor Michał Paprocki.
– Witam państwa serdecznie, będziecie tak uprzejmi wyjaśnić staremu człowiekowi co to za raban o tej porze z dala od sali balowej, gałgany? - Wiedział, że nie musi mówić nic więcej, książę był sprytny i domyśli się choć połowy, powinien kryć go przed służbą, na pogawędki nadejdzie czas później. Teraz mógł z dumą oczekiwać aż wprowadzą go w sytuację i przedstawią osobom zainteresowanym, których z jakiegoś powodu nie zdołał jeszcze poznać. Zakamarek umysłu sprawdził jedynie zaklęcie zbliżeniowe jakie umieścił na drzwiach komnaty, tak, aby wiedział kto i po co przybywa pod jego pokój... chyba nie było nieprawidłowości, jeszcze. Księżna nie odpowiedziała żadnym działaniem na jego oświadczenie...
 
__________________
* All those who would hold Magic's Power must then pay Magic's Price.
* (...)Had Vanyel with his dying breath commanded trees to slay?
* Earth and water, air and fire, mold thy power to my desire!
* Zhai'helleva!

Ostatnio edytowane przez Eperogenay : 18-04-2008 o 15:08. Powód: (Poprawki kodu)
Eperogenay jest offline  
Stary 23-04-2008, 10:31   #195
 
Odyseja's Avatar
 
Reputacja: 1 Odyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputacjęOdyseja ma wspaniałą reputację
Weronika wyraźnie już znudzona siedziała przy stoliku. Wpatrywała się w skrawek nieba widoczny przez okno w zamku.

- Czemuż to tak zacna panienka siedzi samotnie przy stole? Może mógłbym dotrzymać towarzystwa tak pięknej istocie?

- Jeśli chcesz, to proszę bardzo, a ja się w tym czasie przejdę.

Chłopak najwyraźniej nie zrozumiał aluzji. Weronika westchnęła. Wstała, ale nie miała najmniejszej ochoty się stąd ruszać. Usiadła i nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w stojący niedaleko kielich z winem. Głód... Nie miała ochoty na jedzenie, ale ten uciążliwy głód doskwierał jej coraz bardziej. Rzuciła okiem na nudnego młodzieńca, opowiadającego o swoim majątku i zrozumiała. Czerwone wino w poruszonym przez kogoś kielichu poruszyło się jak krew pulsująca w żyłach. Słodka, gęsta krew... Łagodząca głód i pragnienie... Nie. Z trudem odrzuciła od siebie te myśli i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom, dając chłopakowi wyraźnie do zrozumienia, że ma go dość. Chyba się przedstawiał, ale umknęło to uwadze szlachcianki.

- Witaj Weroniko.

Odwróciła się. Starała się ukryć wyraźne zaskoczenie na widok nieznajomego. Uważnie przyjrzała mu się swoimi błękitnymi oczami. Mogłaby przysiąc, że widzi go po raz pierwszy. Z łatwością też stwierdziła, że jest on o wiele przystojniejszy od chłopaka który siedział obok niej.

- Wiem, że nasze ostatnie spotkanie nie zakończyło się zbyt przyjemnie, ale mam nadzieje, że nie żywisz do mnie urazy. I wciąż wierze, że zechcesz zaszczycić mnie tańcem.

Weronika momentalnie zaskoczyła.

- Czemuż dalej miałabym się gniewać? Zostawmy za sobą to, co było.

Weronika wstała i podała młodzieńcowi dłoń do tańca. Zwróciła się jeszcze do szlachcica, który oburzony nie wiedział co powiedzieć.

- Wybacz, może kiedy indziej dokończymy tę... - nie mogła się powstrzymać. Ziewnęła, zasłaniając twarz dłonią. - interesującą konwersację. - Chłopak raczej nie był zbyt bystry, bo najwyraźniej nie zrozumiał wyraźnej aluzji.

Zagrała muzyka, a Weronika zakręciła się w tańcu. Włosy owiewały jej bladą twarz.

Nieznajomy doskonale prowadził.

- Dziękuję za ratunek. Myślałam, że nigdy się od niego nie uwolnię. - zaczęła po chwili z wesołym uśmiechem na twarzy. - Jak ci na imię? No i skąd wiesz, jak się nazywam? - zapytała, nie przerywając tańca. Jeżeli młodzieniec chciał ją zaintrygować, to mu się na pewno udało.
 
__________________
A ja niestety nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Co spróbuję coś napisać, nic mi nie wychodzi. Nie mogę się za nic zabrać, chociaż bardzo bym chciała. Nie wiem, co się ze mną dzieje. W najbliższym czasie raczej nic nie napiszę. Przepraszam.
Odyseja jest offline  
Stary 27-04-2008, 21:35   #196
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Książe Bolko

Czas mijał nieubłaganie a po krzyżaku nie było ani śladu i zarówno Anzulewicz jak i Vasques, który przecież wskazał tą szopę, zaczęli się niecierpliwić. Żołnierze początkowo ostrożnie a z czasem coraz śmielej przerzucali kolejne graty z marnym skutkiem.

Książe... może moja prośba jest niezbyt przyzwoita... -Gabriel zbliżył się do Bolka, tak by tylko on słyszał te słowa - ale może twoja - zamilkł na chwilę szukając odpowiedniego słowa - ... charyzmatyczna małżonka... pomogła by nam w tej kwestii? Wszak ma ona wiele ukrytych talentów... a moje umiejętności tutaj się kończą. Bez niczyjej pomocy nie wykurzymy zwierza z nory... czyli mówiąc po chłopsku... jesteśmy w dupie.

-Nie ma takiej potrzeby, zaraz się tu zjawi ktoś, kogo zdolności wystarczą w zupełności. –powiedział pewnym siebie głosem Książę, choć sam nie do końca ufał swoim słowom, ale nie dał tego po sobie poznać. – „W końcu ten stary cap nie raz mnie zawiódł.

Ledwie dokończył zdanie a do szopy wparował nie kto inny jak sam mistrz Emanuel, jednak tym razem jego oblicze nie przypominało jak zazwyczaj miny poczciwego starca. Był niesamowicie skupiony, o czym świadczyły liczne bruzdy, jakie pojawiły się na jego starczym czole. Bez słowa rozglądnął się po starej szopie i dopiero teraz Książe z trudem dostrzegł jego prawie bezdźwięcznie poruszające się wargi wypowiadające słowa zaklęcia. Starzec wolnym krokiem stanął pośrodku budynku zaledwie o krok od Bolka.
- Pokaż się! – zachrypiał kończąc czar a w pomieszczeniu przez chwilę zrobiło się niezwykle duszno, po czym nastała cisza.

Wszyscy zaczęli się rozglądać wokoło, lecz ku niezadowoleniu zebranych nic się nie wydarzyło. Mistrz Emanuel jednak nie wydawał się tym zmieszany i odrzekł po cichu – Jeśli to nie zadziałało to najwyraźniej go tu nie….

-KSIĄŻE TUTAJ! – krzyknął jeden ze strażników a następnie wskazał ręką na dziwny naciek na ścianie. W oka mgnieniu wyostrzył się i nikt nie miał już wątpliwości co a w zasadzie kto to był.

Wtopił się w ścianę budynku, kim on do licha jest?!

-Niesamowite. – stwierdził strażnik znajdujący się najbliżej formułującego się cienia i swoją fascynacje przypłacił życiem. Błyskawicznie von Truttcheweitz wystrzelił ze ściany tnąc biedaka przez piersi i nie zatrzymując się ani na krok naparł na kolejnego żołnierza, który równie zaskoczony co poprzednik zdołał jedynie sparować pierwsze uderzenie Marszałka…drugie pozbawiło go głowy.

Potrzeba było dwóch trupów, żeby wojowie wzięli się w garść i na czele z Bolkiem zaczęli atakować jednocześnie na przeciwnika, który mimo to zbijał i parował kolejne ciosy. Był w istocie niesamowitym szermierzem.

Krzyżak bez wahania wykorzystał lukę w formacji i pozornie samobójczo rzucił się e między żołnierzy i krew kolejnego obrońcy grodu przyozdobiła wnętrze szopy. Zbliżył się tym samym niebezpiecznie do Księcia, który stał się jego głównym celem. Piast z trudnością oganiał się od precyzyjnych ataków Marszałka i ku własnemu przerażeniu potknął się o stare wiadro przewrócone wcześniej przez jednego z jego żołnierzy. W blasku pochodni ledwo dostrzegł klingę spadającą na jego skroń.

To koniec” –pomyślał, ale pan Anzulewicz w ostatnim momencie przyszedł mu z pomocą, zmieniając tor lotu miecza. Teraz nawet Gabriel dołączył się do walki, który wraz z wybawcą Księcia obskoczył nieśmiertelnego.
-Ściąć mu głowę!- krzyknął szaleńczym głosem Sokolnik, wiedział, bowiem, że wzięcie tego przeciwnika do niewoli będzie graniczyło z cudem a jego marzenie o staniu się nieśmiertelnym uleciało.

Książe poderwał się z ziemi ciskając w Burkaharda wiaderkiem, które stary wojownik roztrzaskał w locie mieczem, nie przewidział jednak, że Bolko będzie na tyle głupi a może niesamowicie odważny, że skoczy wraz za rupieciem wprost na wyciągnięty miecz.

Zimna stal zatopiła się w lewym ramieniu Sokolnika, który nie bacząc na rany złapał krzyżaka za ręce unieruchamiając go….zanim Wielki Marszałek Zakonu Krzyżackiego zdołał zrozumieć, na czym polegało zuchwałe zagranie władcy w powietrzu prawie jednocześnie świsnęły dwie klingi i głowa nieśmiertelnego potoczyła się między pozostałymi przy życiu żołnierzami.

Krwawiący obficie Bolko osunął się na kolana….

***

Tymczasem przed szopą profesor Paprocki mógł dostrzec jak z szopy pośpiesznie ucieka starzec, o którym już wiele słyszał i jak plotka głosiła parał się czarną magią. Mistrz Emanuel jak tylko Marszałek zaczął wyłaniać się ze ściany nie myśląc długo nagle zapragnął zaczerpnąć świeżego powietrza najlepiej jak najdalej od szopy. Mimo odgłosów walki, jakie za sobą usłyszał nie obrócił nawet głowy, los jego Księcia nie był mu obojętny, ale zajęcze serce podpowiadało mu, ze nie przeszkadzanie to najlepsza pomoc, jaką może ofiarować swemu władcy.

Dźwięki walki równie szybko jak się rozległy tak ucichły a jeden z żołnierzy stojących przy drzwiach odwrócił się słysząc pytanie profesora Paprockiego. Twarz żołdaka była cała biała a nad jego ramieniem mag mógł dostrzec niedawne pobojowisko po stoczonej walce.
 
mataichi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172