Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-10-2011, 14:20   #11
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Na trakcie Gustav widział już niejedno i domyślił się, jakie istoty najprawdopodobniej zaatakowały wieś. Schodząc na dół, spojrzał po swoich towarzyszach, których nie znał prawie w ogóle, i postanowił podzielić się wnioskami, do których doszedł.
Rogate stwory jedzące ludzi... Wydaje mi się, że to po prostu zwierzoludzie, a nie żadne demony. Choć i to, i to paskudztwo. — Skrzywił się, siadając do stołu. — Najpewniej już zdążyły skryć się na powrót w lesie. — Dodał jeszcze, po czym chwycił łyżkę i zaczął jeść. Wkrótce pojawił się inkwizytor i nieświadomie zgodził się z jego teorią. Następnie wyjaśnił parę rzeczy, przypominając tropicielowi o zapłacie, jaka go czekała.

Sto karli! To kupa złota, która powinna wystarczyć mu na długi czas. Niemalże miał jednak nadzieję, że zadanie stanie się bardziej niebezpieczne. Może powinni mimo wszystko udać się do Klauben? Zapewne byłaby to dobra rzecz, a przy tym mogliby natknąć się na jakichś mutantów... Po chwili jednak Gustav uciszył te myśli i zganił się za głupią brawurę.

Podążył wraz z innymi do domu stolarza, gdzie zgodnie z życzeniem Himmelsanga oddzielił się od grupy i rozejrzał w okolicy w poszukiwaniu wyróżniających się śladów. Wątpił co prawda, aby cokolwiek mogło się uchować po dwóch dniach, ale zapewne zawsze warto jest spróbować. Obszedł dom dokoła, wpatrując się w ziemię i oglądając pobliskie budynki. Zbliżając się z powrotem do frontowego wejścia, usłyszał rozmowę; wyszedł zza rogu i podszedł do ludzi stojących przed drzwiami.

Hej...! Spokojnie. Nie chcemy kłopotów — stwierdził, patrząc na oprychów, a potem na krasnoluda i bretona. Mówił łagodnie, ale stanowczo, zatknąwszy kciuk lewej ręki za pasek w pobliżu miecza, a drugą położywszy na kolbie pistoletu. Nie zamierzał się odsłaniać, ale — w przeciwieństwie do innych, najwyraźniej — nie łaknął krwi. — Jesteśmy tutaj w sprawie ważnego śledztwa. Radzę wam odejść. Gdy skończymy, być może będziecie mogli znowu tu zamieszkać.
Zwróciwszy się natomiast do krasnoluda, syknął ze złością:
— Dajże spokój! Niech wszyscy pójdą, nie potrzebujemy zeznań od jakichś obdartych dzieciaków.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 10-10-2011 o 14:22.
Yzurmir jest offline  
Stary 12-10-2011, 13:06   #12
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Adalbert Emden ruszył za towarzyszami na posiłek. Widać było gołym okiem iż mężczyzna potrafi zachować się przy stole. Podczas posiłku ani razu się nie odezwał, gdyż z pełną gębą nie gada się toteż przysłuchiwał się słowom Inkwizytora. Posiłek był dobry, bardzo dobry. Nie liczył na coś równie dobrego, gdyż z reguły ostatnim czasem zwiedzał głównie nory i jakieś zaplute dziury.

Słuchał uważnie Zygryda. Zarówno robota jak i płaca wydawała mu się odpowiednia. Pieniądze przydadzą mu się, bardzo mu się przydadzą. A robota może okazać się nie tak trudna. Czas pokaże. Adalbert więc siedział i tylko przytakiwał, bowiem nie sądził że musi coś dodawać. Zasmucił się tylko że nie dane będzie mu dopić tego wina do końca, tylko trzeba ruszyć dalej do działania. Od kilku dni nie miał nic poza podmiejskim sikaczem w ustach, a to wino smakowało całkiem dobrze. Widać miasto umiało zatroszczyć się o „swoich”.

Słowa o zniknięciu stolarza, nie zrobił większego wrażenia bo to raz ludzie znikali. Może zaszył się z jakąś dziwką w burdelu a może to wierzyciele przyszli po dług i biedaczysko wącha glebę od spodu. Wzruszył ramionami i udał się za resztą. Gdy dotarli Adalbert przechodził na luzie obok rzeczy, jednak to były tylko pozory. Starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów tego miejsca, ogarnąć czy czegoś mu nie brakuje w tym pomieszczeniu. Mężczyzna sprawdzał rzeczy dość dokładnie poszukując jakiś śladów gdy nagle usłyszał:

Hej, zara, co tu się dzieje?– warknął jeden z nich, najstarszy i największy, prawdopodobnie przywódca bandy. – Ta chałupa jest nasza, skoro Franz zwiał z miasta. A teraz zejdźcie z drogi, pókim dobry.

Adalbert spojrzał na wejście i ruszył ku głosom. Troszkę żal mu się zrobiło tych debili bowiem na ich drodze stał krasnolud. A ten do uprzejmych nie należał, co potwierdziły jego słowa. Adalbert jednak nie należał do ludzi zbyt miłosiernych i rzekł, a raczej krzyknął:

- No nie mogę.. Te chłopy to naprawdę coraz głupsze i śmiałe z roku na rok się robią. Krasnoludzie oszczędź no jednego, publicznie się go wybatoży a jak się prostak będzie stawiał to będę darł z niego pasy. W końcu samo prawo mówi „kto niskiego stanu podniesie rękę na człowieka szlachetnie urodzonego dłoń należy obciąć a napastnika publicznie wybatożyć”. Poza tym co za kretyni atakują tych, którzy pracują dla Burmistrza z woli Sigmara.. - Adalbert gdy to mówił miał ton jakby mówił o czymś wiadomym, jakby to była oczywista oczywistość.
Słowa wypowiadane przez mężczyznę były równie beznamiętne jakby Adalbert mówił o szorowaniu podłogi. Stal pojawiła się w dłoniach Adalberta. Szedł powoli, pewnie i stanowczo. Widać było iż nie traktuje ludzi niższych stanów jak równych sobie..
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 12-10-2011, 14:23   #13
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- Jak bogowie chcą kogo ukarać to mu wpierw rozum odbiorą – mruknął pod nosem Jean, ale nie skomentował słów oprychów. Wszystko póki co było dziwne w tym mieście, więc może i mieszkańcom się w głowach pokiełbasiło. Burmistrz łgał jak z nut, w mieście zaczynały dziać się dziwne rzeczy a i straż najwidoczniej we wszystko była wtajemniczona, bo gdyby nie, czemuż prowadzący ich strażnik czmychnął? To pachniało jakimiś układami a gdy szło o takie sprawy zawsze wchodziły w grę pieniądze. Jean obiecał sobie przy okazji porozmawiać o tym z ich pryncypałem, ale póki co tylko zwrócił mu uwagę na całkowitą niespójność zeznań poszczególnych, przesłuchiwanych osób. Nic tu kurwa do niczego nie pasowało i Jean był niemal pewien że burmistrz i jego ferajna cała za wszystkim stoi. Po cholerę jednak wzywano inkwizytora, skoro chciało się sprawę utaić? No chyba, że wymsknęła się spod kontroli. Albo też faktycznie mieszkańców ogarniało jakie zbiorowe szaleństwo. Czego na ten przykład mogła być dowodem postawa szóstki zbirów, która odziana w łachmany porywała się na zakutego w stal weterana bretońskich wojen i krasno ludzkiego zabójcę.

- Jak wyjmiesz broń, to ci utnę rękę. A później wyrucham nią w co tam się da. – z uśmiechem odparł Jean Pierre, ale to było wszystko co zdążył rzec. Towarzysze zwietrzyli okazję do rozprostowania kości i spieszyli na wyścigi, by dołączyć się do zabawy. Dla szóstki obsmarkańców nie wróżyło to zbyt dobrze.

- Ej, nie zabijcie wszystkich! – krzyknął z góry Felix - Co najmniej jeden się przyda do złożenia zeznań!

- Słyszeli?! Jeden zostaje, reszta wypieprza, jak chce przeżyć. Ale już! – Vapensmund wrzasnął, podnosząc korbacz i przygotowując się do ataku.

- Jesteśmy tutaj w sprawie ważnego śledztwa. Radzę wam odejść. Gdy skończymy, być może będziecie mogli znowu tu zamieszkać.- warknął Gustav, który pojawił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wnet okazało się, że dobre rady ma nie tylko dla miejscowych. — Dajże spokój! Niech wszyscy pójdą, nie potrzebujemy zeznań od jakichś obdartych dzieciaków.

- Czemu? Może wiedzą co ciekawego. Na przykład skąd u nich pewność, że właściciel porzucił domostwo a nie wyjechał w interesach. I skąd pewność, że nie wróci?
– powiedział głośno Jean obchodząc bokiem szóstkę coraz mniej pewnych miejscowych.

- Nie powinno się szczać pod wiatr. Można na tym sporo stracić. – Powiedział już do nich, uśmiechając się przyjacielsko. – Wy zaś rzucając wyzwanie Gottriemu wyszczaliście się pod huragan…


.
 
Bielon jest offline  
Stary 13-10-2011, 01:18   #14
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Zakonnik po długiej podróży stwierdził, że musi nieco uzupełnić siły. Jadł powoli, nie łapczywie, lecz z pewnością zjadł dużo. Skończył ostatni. Cały czas milczał.
"Dziś obfity posiłek, jutro post." pomyślał zajadając się. Po posiłku stwierdził, że do pracy przyda się jakoś ogarnąć ten chaos na głowie. Wyjął z torby rzemień i związał mocno włosy. Ruszyli do chaty stolarza wcześniej nacieszywszy swoją wyobraźnię pokaźną sumą pieniędzy.

Chata stolarza sama w sobie na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym poza tym, że nie było w niej stolarza. Herr Lynre od razu rozpoczął poszukiwania. Sprawdził, czy narzędzia są poukładane, co mogłoby pomóc ustalić, czy Herr Franz opuścił dom w pośpiechu czy też nie. Następnie, dokładnie przejrzał zawartość szafek, półek i innych mebli. Szukał czegokolwiek co mogłoby pomóc, dać poszlakę. Całe skupienie przerwały wrzaski z zewnątrz... "Kogo tam diabli niosą?""

Morryta nie zwrócił uwagi na jakiś tam zabijaków. Kontynuował swoje zadanie" zlecone przez inkwizytora. On sam do walki potrzebny nie był, a krasnolud ze swoją zabawką z pewnością sobie poradzi. O ile tamci już nie są przerażeni samym jego wyglądem. Jak gdyby nigdy nic, Aldbert kontynuował pracę.
- „kto niskiego stanu podniesie rękę na człowieka szlachetnie urodzonego dłoń należy obciąć a napastnika publicznie wybatożyć” - na słowa Herr Adalberta zakonnik jedynie przewrócił oczyma. Każdy człowiek, mnie będący chaotą, powinien być równy każdemu. Tak jak to jest w królestwie Morra.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 22-10-2011, 23:55   #15
 
Storm Vermin's Avatar
 
Reputacja: 1 Storm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwuStorm Vermin jest godny podziwu
Gdy cała szóstka myszkująca w pobliżu domu już się ujawniła, grupka tubylców wyraźnie straciła chęć do walki. Nieco zakłopotani schowali broń i wyraźnie chcieli jak najszybciej się zmyć. Jedynie przywódca zachowywał się nieco spokojniej, choć i jemu brakowało już początkowego animuszu.
- Zaraz, zaraz, jakie śledztwo? O co chodzi? Wola Sigmara?
Zbir zbladł, kiedy do niego dotarło, kim są nieznajomi. Ale zaraz uśmiechnął się, w swoim mniemaniu pojednawczo.
- Ach, wy tu w sprawie tego złego, co niby ludzi zjada czy co tam jeszcze? No to spokojna głowa, zniknięcie Franza nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu zwiał z miasta, bo nie mógł spłacić długów, które zaciągnął u naszych szefów. No a skoro nie mamy kasy, to zajmiemy jego dom, nie?
Opryszek odchrząknął, zadowolony z rozwiązania sprawy.
- To my sobie pójdziemy, po co panom zawracać głowę. Prawda, chłopaki?
Jego poplecznicy ochoczo pokiwali głowami. Poczekali jeszcze krótką chwilę, na wypadek gdyby najemnicy chcieli jeszcze się czegoś dowiedzieć, po czym pospiesznie oddalili się.


Podczas gdy niespodziewani goście tłumaczyli się na zewnątrz, przebywający w środku dokładniej przeszukiwali mieszkanie stolarza. Nieliczne narzędzia, które udało im się znaleźć, były poukładane w kilku małych szufladkach. Wyglądało na to, że przed zniknięciem rzemieślnik pracował nad jakąś szafką. Co prawda, mebel nie nabrał jeszcze ostatecznego kształtu, ale zdawał się być raczej delikatny i ozdobny. Po bliższym przyjrzeniu się, Adalbert zauważył coś wiszącego na niewygładzonym kącie szafki. Był to niewielki, poszarpany kawałek jakiegoś przejrzystego materiału. Skrawek był szorstki w dotyku i nie przypominał szlachcicowi żadnej tkaniny, jaką znał.

Niewielki pokoik na piętrze także był porządnie wysprzątany. Nie znajdowało się w nim wiele sprzętów poza zaścielonym łóżkiem i pustym stołem. Po chwili poszukiwań łowca wskazał na jedną desek podłogi pod stołem, która była wyraźnie odgięta. Po podważeniu jej okazało się, że było pod nią nieco wolnego miejsca. Było ono puste, poza spoczywającym na dnie kawałku papieru. Przedstawiał on nieco niezdarnie narysowaną karykaturę jakiegoś duchownego bądź mnicha. Pod rysunkiem wypisane były słowa oskarżające przedstawioną postać o chciwość, obżarstwo, kłamliwość, dziwkarstwo i pociąg do zwierząt. Mimo, że najemnicy przetrząsali domek rzemieślnika jeszcze przez jakiś czas przetrząsali dom rzemieślnika, nie znaleźli nic poza kurzem, okruchami i wiórami. Inkwizytor zarządził powrót do ratusza.

Chociaż tłum przed budynkiem znacząco zmalał – pozostało już tylko kilku krewkich krzykaczy i garstka spragnionych rozrywki słuchaczy – grupa wślizgnęła się tylnym wejściem. W jadalni zastali jedynie Helmuta, który poinformował ich, że burmistrz przekazał przybyszom karczmę, której właściciel niedawno zmarł i od tego czasu przybytek był opuszczony. Gospoda znajdowała się zaledwie kilkaset metrów od ratusza. Była to piętrowa budowla, solidnie zbudowana i całkiem rozległa. Drzwi otwierały się na obszerną salę główną, w większości pozbawioną jakichkolwiek mebli czy ozdób na ścianach. Kręciło się po niej kilka osób obu płci, noszących wiadra z wodą, kosze z jedzeniem i pościelą. Byli tak zajęci pracą że ledwie zwrócili uwagę na przybycie bandy uzbrojonych mężczyzn. Do najemników podszedł jeden z pracowników, nieco lepiej ubrany i nie zajęty obecnie niczym poza okazyjnym zbesztaniem co leniwszego służącego.
- Witam panów – ukłonił się głęboko, tak, że Gottri widział łysy placek na czubku jego głowy – Moja godność Hans Offel i przygotowuję to miejsce, aby panów pobyt był możliwie najprzyjemniejszy. Na piętrze są dwie łaźnie, w których powinny być już bale z wodą. Spiżarnię, tam, za drzwiami za barem, właśnie napełniamy jedzeniem, uzupełniamy też braki w zasobach piwniczki. Są tu cztery pokoje, każdy może pomieścić cztery osoby, no i oczywiście wspólna sypialnia, ale to tylko gołe klepisko, więc pewnie panów nie interesuje. Cóż, będziemy tu jeszcze przez chwilę, niech panowie sobie nami głowy nie zawracają.

Zygfryd wydawał się być nieco niezadowolony z obecności krzątających się służących, ale nie poruszył tego tematu. Zamiast tego skierował się do swojej obstawy.
- Muszę załatwić teraz załatwić kilka spraw – odświeżyć nieco starych znajomości, dowiedzieć się, o co chodzi z tym świstkiem, który znaleźliśmy u rzemieślnika, między innymi. Nie sądzę, żebym potrzebował teraz panów asysty. Tak więc zostawiam wam najbliższe parę godzin do dyspozycji w jakikolwiek sposób uznacie za stosowny. Oczywiście, macie być zdolni do działania po tym czasie, więc nie radzę upijać się do nieprzytomności.
Po tych słowach łowca opuścił budynek. Helmut westchnął ciężko jak tylko zamknęły się drzwi.
- No, cóż, to może być nasza ostatnia szansa na porządny wypoczynek w ciągu kilku kolejnych dni, bo jak pan Himmelsang złapie choćby najdrobniejszy ślad, to nie odpuszcza. Ech, łaźnia i piwniczka brzmią nieźle.
Asystent łowcy udał się na górę.
 
Storm Vermin jest offline  
Stary 24-10-2011, 09:53   #16
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Adalbertus widząc iż ma trochę czasu wolnego postanowił spędzić go na spacerze. Ruszył na miasto, gdyż najwięcej można usłyszeć od ludzi. Plotki, ploteczki. Przechodził od straganu do straganu, od sklepu do sklepu udając że jest zainteresowany kupnem czegoś ciekawego, chyba że rzeczywiście znalazłby coś co mogło by go zainteresować, rozmawiają i ciągnąc ludzi za język. Przede wszystkim był ciekaw kim był ten Franz, i komu był winien pieniądze.

No i sprawa tkaniny. Wziął ją z miejsca zaginięcia Franza i schował ją nie mówiąc o niej na razie nikomu. Być może miała ona znaczenie a może.. prowadziła do jakiejś damy... I skąd tam się wzięła..

Adalbertus udał się do straganu gdzie sprzedawano różne, różniste tkaniny, ubrania i począł dopytywać .. czym był ten materiał. Jeśli jest rzadki, a musiał być skoro nigdy wcześniej z nim się nie zetknął, winien być drogi. A drogi znaczy że należał do kogoś... wysoce postawionego. Jakby jakiś kupiec zadawał pytania Adalbertus po prostu zamierzał stwierdzić iż z tego materiału, jego córka zażyczyła sobie uszyć suknię, na wielki bal w Altdrofie. I teraz on biedny Adalebtus, musi spełnić życzenie swojej pierworodnej…

Szlachcic spacerował powoli, nie spiesząc się aż nadto. Chciał poznać to miasto lepiej, wiedzieć gdzie są jakieś co ciekawsze sklepy i jak ludziom się tutaj powodzi. Każda informacja, każdy szczegół mógł mu się potem przydać.

Gdy Adalbertus skończył „spacer” postanowił wrócić do miejsca, gdzie ich ulokowano i coś przekąsić. Zgłodniał od tych poszukiwań a i w gardle zaschło. W zależności co się dowiedział Adalbertus postanowi później co powiedzieć swoim towarzyszom.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 24-10-2011, 15:12   #17
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Tak jak się Gottri spodziewał, mężczyzną zapał do zaczepki szybko opadł. Na szczęści poszli po rozum do głowy i nie odważyli się zaatakować. Ponadto poczęli się tłumaczyć i odpowiadać na wszelkie pytani. Po chwili już ich nie było na widoku. Krasnolud uznał, że nie ma co brudzić na nich korbacza, wszakże to nie była jego docelowa grupa do atakowania. Vapensmund po tym chwilowym rozproszeniu ponownie oparł się o ścianę, czekając aż Zygfryd wyjdzie z środka. Nie musiał czekać długo, aż to się stanie i inkwizytor zarządzi powrót.



Docelowo dotarli do karczmy dostając od swojego zwierzchnika nieco wolnego czasu. Sam Zygfryd ich opuścił, a gdy tylko zniknął z pola widzenia krasnolud wrzasnął – To gdzie ta piwniczka?! - zaraz jak się dowiedział, wziął największy kufel jaki znalazł i poszedł we wskazane miejsce. Napełnił go do pełna miodem pitnym i powrócił na górę. Wziął jeszcze strawę i poszedł ze wszystkim do jednego z pokoi. Tam rozprostował swe kości, powoli sącząc alkoholowy napój. Tego mu trzeba było, by nabrać pełni sił, nie czuł potrzeby by ganiać teraz po mieście. Obrany przez siebie sposób wykorzystania wolnego czasu uznał za najbardziej efektywny.
 
AJT jest offline  
Stary 24-10-2011, 20:14   #18
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Gustav machnął ręką i zostawił opryszków ze swoimi towarzyszami. Okazało się, że jednak wiedzą, czemu nie ma stolarza, lecz i tak nie mają pojęcia o pozostałych zniknięciach. Tak jak się spodziewał, nie byli zatem bardzo użyteczni, a on nie był w nastroju, żeby się z nimi teraz zadawać.

Schmidt wkroczył do domostwa, rozglądając się, lecz nie zauważył niczego ciekawego. Zanim zdążył wejść na piętro, po schodach zszedł inkwizytor, zarządzając powrót. Tropiciel zameldował mu, że także na zewnątrz niczego nie znalazł, po czym ruszył za łowcą na zewnątrz.

W gospodzie Gustav, zadowolony z obrotu wypadków, udał się od razu do łaźni, myśląc o tym, że być może miasta nie są jednak takie złe. Wyszorowawszy się porządnie i zmywszy z siebie brud długiej podróży, skierował się do stajni, gdzie przyprowadził wcześniej Flinka. Rozkulbaczył konia, obejrzał go i zostawił mu trochę obroku, po czym przeniósł wszystkie swoje bagaże do jednego z pokojów. Tam założył czyste ubranie, a następnie, z braku lepszego zajęcia, zaczął czyścić swoją broń, chcąc się upewnić, że nie zawiedzie go w potrzebie. Jeśli będzie miał jeszcze czas — planował — to może coś przekąsi i porozmawia z innymi najemnikami. Ciekawiło go, co mogą mieć do powiedzenia o tej sprawie.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 25-10-2011, 20:42   #19
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zabawa skończyła się, zanim zdążyła się zacząć.
Czy prawdą było, że stolarz wziął nogi za pas i opuścił miasto z powodu swych długów? Jeśli tak, to czemu nie zabrał wszystkich narzędzi? Gdyby Felix był na jego miejscu, to nie zostawiłby nawet najmniejszego pilnika czy dłutka. Poza tym... tworzona szafka wyglądała na taką, za którą do kieszeni wpadnie parę groszy. Za mało, jak na wymagania owego szefa czy też szefów? Trudno było orzec.
- Nazwiska tych szefów bym prosił. Bardzo uprzejmie bym prosił - odezwał się Felix, gdy obwieś mieniący się przywódcą zgrai o długach wspomniał. - Tudzież kwotę, o jaką szło, jeśli łaska.
Prośba była uprzejma, ton, w jakim została wypowiedziana - wprost przeciwnie.
Czy ta informacja była do czegoś potrzebna? Wszak równie dobrze owi szefowie zatłuc mogli imć Franza, by przejmując dom w taki sposób dług odzyskać.
- I papiery twą rację potwierdzające pokaż, bo jeśli ich nie masz, to dom do miasta należy, a tyś jest złodziej i tyle - dodał Felix. Bardziej z nudów, niż chęci czy potrzeby przestrzegania prawa.

Przy ich nowej kwaterze była stajnia. Tam też Felix swego wierzchowca, reagującego na miano Rasch, zaprowadził. I przekonał się od razu, że stajnia zaopatrzona była w dość dobrze z jednym tylko wyjątkiem - obsługi uświadczyć tutaj nie można było. Co miało swoje i wady, i zalety.
Gdy wreszcie Rasch wyczyszczony i zadbany stał w boksie przy pełnym żłobie Felix mógł zająć się swoją osobą. Zajął łóżko koło okna, w pokoju położonym najdalej od schodów. Rozłożył w szafie niezbyt liczne manatki, a potem wybrał się by sprawdzić, jak wygląda sprawa z owymi baliami. Wyglądała całkiem nieźle, a zatem skorzystał z jednej z nich, by się wreszcie móc porządnie odświeżyć po długiej podróży. Umieć znosić niewygody to jedno, cieszyć się z wygód - to drugie.

Po kąpieli, przyrządziwszy sobie kolację, usiadł przy jednym ze stołów, czekając na ewentualne wypowiedzi kompanów. Oraz (w końcu kiedyś musiało to nastąpić) powrót Zygfryda.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-10-2011, 07:51   #20
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Bretończyk nie po raz pierwszy nie mógł się nadziwić temu, jak dziwnym krajem jest Imperium i jak dziwną zbieraniną indywiduów są jego mieszkańcy. Ten kraj był, musiał być opuszczony przez Boga, bo jakże tłumaczyć tak skrajne zidiocenie wszystkich w koło? To, że burmistrz i straż maczają we wszystkim palce widać było gołym okiem, ale zdawało mu się, że zwraca na to uwagę tylko on sam. Łgarstwa burmistrza i pośpiech w jakim porzucił ich strażnik świadczyły o tym, że coś z ich strony jest nie w porządku. Tyle, że oko na to miał tylko on. Po raz kolejny w drodze powrotnej do wyznaczonej na miejsce ich spoczynku oberży spróbował zainteresować swoimi spostrzeżeniami towarzyszy. Głównie zależało mu zaś na samym łowcy i jego pomocniku. Skoro bowiem byli tu by mu pomóc, należało to czynić.

- Zda mi się, że burmistrz łga. – mówił w głos. – Nie sposób przecie było tak szybko wysłać ludzi i tłum by się tak szybko nie zebrał. Jak on to mówił? „W kilka pacierzy!” – próbował naśladować pełen przejęcia głos burmistrza. Nieudolnie. – Przecie kilka pacierzy to ledwie chwilka. Co można zrobić w kilka pacierzy? Odmówić Chwalmy Pana? Kufel ale wypić? Śniadania już nie zdążysz zjeść. A oni co? Zbiega znaleźli, pod opiekę go oddali, tłum im się zebrał pod ratuszem i zbrojnych posłał na wypytki. No chyba że wymyślili tu maszynę do czasu wstrzymywania. A strażnik? Widzieliście jak nawiał, jak nas tu ledwie zaprowadził? Jakby się czego obawiał a czego do diaska strażnik bać by się tu miał? Coś na sumieniu mają tu wszyscy, takoż jest, jak sądzę. I obym się mylił

Oberża, która miała im służyć za gościnę, była wystarczająca na potrzeby wędrownego rycerza. Szybko oporządził swego wierzchowca nie ufając miejscowym kmiotkom, po czym umywszy się w studni; łaźnie osłabiały ducha; zaprzyjaźnił się z jedną z flaszek wina, którego wybór w sumie zajął mu najwięcej czasu. Później zaś postanowił skorzystać z łoża. Życie w końskim siodle uczyło cieszyć się takimi chwilami…
 
Bielon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172