Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-01-2012, 12:44   #21
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gotwin, Felix, Wilhelm, Gracjan, Teodor

Być może podniesiony ton Gotwina podziałał na kompaniję. Każdy miał tu swoje zdanie i każdy uważał je za słuszne. Mimo to, nie mieli zamiaru się wykłócać tym bardziej, ze ich nagroda była zdecydowanie za mała by pokryć wszelkiej maści konsekwencje konfliktów pomiędzy towarzyszami misji. Gracjan kroczył tuż za Wilhelmem, mimo iż Gotwin nie zapraszał młodzika do ich grupki. W sumie może to i lepiej? Wszak przyda się ewentualna para rąk do walki, w razie czego, a sam Gracjan uparł się, że bez Wilhelma nigdzie się nie ruszy, ani też nigdzie go nie zostawi. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Piątka mężczyzn czym prędzej ruszyła z osady na zachód. Po kilkunastu minutach marszu wkroczyli w niewielki las, kierując się wydeptaną ścieżką.
-Szli tędy... Widać świeże ślady.- rzekł Felix, pochylając się nad ziemią.

Dawit, Ragnar, Luitpold


-Roderyk? Yyy... A po co wam żebraczyna?- pytany człek miał paskudną facjatę, jakby kiedyś spadło mu na nią kowadło, czy inny ciężki przedmiot. Śmierdział alkoholem i wilgotną glebą, ale pytającego go Ragnara nie odstraszał zapach wieśniaka.
-Był ponoć szlachcicem, ale za młodego miewał dziwne sny i zainteresowały się nim strażniki dróg i szukacze czarowników...- wyjaśniał mocno się przy tym skupiając -No i uciek, no nie? Stracił wszyćko i tu trafił kilka lat temu. No i tak se żebra i jakoś żyje z dnia na dzień. Czasami w szynku posprząta czy w stajni i gospodarz da mu zjeść porządnie. Ostatnio coś często bredził o nadchodzącym końcu, o lordzie, co to zjednoczy potępionych i takie tam. Dzieciaki to się go bały, no nie? A inni to nie zwracali uwagi na gamonia. Ot tyle co wiem, o Roderyku.- wzruszył ponownie ramionami.

Zirnig, Oskar, Beledegor


W tym samym czasie pozostała trójka udała się do karczmy, by wypytać o kapłanów i zapasy. Za ladą stał starszy mąż o imponującej jak na swój wiek posturze, oraz gęstej, siwej brodzie.
-Kapłani... No zdziwiło nas ich przybycie. Różne dziwne stwory nas nękały i zawsze musieliśmy się długimi tygodniami prosić o pomoc, a tu nagle przybyli sami od siebie... Z resztą nikt nas nie odwiedzał. Ciekaw jestem, kto rozpowiadał że mamy tu opętanego żebraka... Ci cali duchowni. Według mnie normalne chłopy. Mieli te swoje młoty, symbole, szaty... Jeden nazywał się Otton, drugi Bastian.- podrapał się po karku -Nie zdradzili żadnych szczegółów. Po prostu przybyli, zakuli go w kajdany i obwieścili, ze zostaje prowadzony przed oblicze ich przełożonych za sianie herezji. Tyle.-

Gotwin, Felix, Wilhelm, Gracjan, Teodor

-Ognisko...- zauważył Felix, między krzewami, kilkanaście metrów od ścieżki. Kapłani nie spodziewali się pewnie, że ktoś za nimi pójdzie i dlatego postępowali dość lekkomyślnie. Faktycznie było ich dwoje. Dobrze zbudowani, w kapłańskich szatach, obaj ścięci na łyso. Był również i Roderyk. Leżał bez ruchu jakieś dwa metry od ogniska.
Gdy towarzysze zbliżyli się, kryjąc się za drzewami dostrzegli, że skuty w kajdany żebrak jest nieprzytomny i pokrwawiony. Tamci zaś spokojnie jedli kolację zupełnie nie zwracając uwagi na obitego Roderyka. Nawet Felix wiedział, że jeśli zbliżą się trochę bardziej, to mogą zostać zauważeni. Musieli wymyślić, co dalej.

Zirnig, Oskar, Beledegor, Dawit, Ragnar, Luitpold


-Karczmarz może nam dać trochę suszonego mięsa, ale nie ma tego zbyt wiele.- rzekł Oskar. -Rzadko ktoś ich odwiedza i nie prowadzą takiej działalności. Musielibyśmy poczekać, żeby załatwili nam jakieś jedzenie na drogę. O jakiś sprzęcie to już całkiem możemy zapomnieć.- oświadczał grupie, to czego się dowiedział. Mogli mieć teraz tylko nadzieję, że uda im się prędko odnaleźć żebraka i odprowadzić go do maga, tak by starczyło im zapasów.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-01-2012, 14:22   #22
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Felix cały czas idąc trzymał w ręce nóż. Tak jak się umawiał. Zaznaczał wszystko na pojedynczych drzewach po lewej stronie drogi.
"Świeże ślady"
Po chwili gdy zauważył światło po lewej.
"Na lewo. Ostrożnie"
Felix cofnął się nieco uważając aby nie złamać jakiejś gałązki. Ostrożnie wyjął jeden z potrzasków i położył go na ziemi. Wszystko to robił niezmiernie powoli. Tak jakby na polance przed nim nie było dwóch ludzi, ale dwie niczego nie spodziewające się sarny.
Ściągnął łuk. Wbił trzy strzały w ziemię. Tak słyszał od jednego bardziej doświadczonego łowcy.
"Jak zostawisz brud na grocie to nawet najmniejsza rana może być groźna.
Popatrzył na kompanów. Pokazał im aby powoli rozeszli się i otoczyli obozowisko "kapłanów". gestykulował bardzo prosto. Palec na usta, zaciśnięcie rąk po zatoczeniu koła. Nawet dzieciak by to zrozumiał.
-Podbiegnijcie tylko do mnie skurwiele - szepnął do siebie pod nosem przygotowując pierwszą strzałę z kołczanu. Czekał aż reszta będzie gotowa. Celował w kapłana będącego dalej. Mierzył powoli i dokładnie. Jeden strzał jedna... może nawet dwie śmierci. Jak to zrobił jakiś czas temu.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 03-01-2012, 14:51   #23
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Zirnig dopił jednym haustem kufel piwa i wytarł rękawem ściekającą po brodzie pianę.
- No kamraci zbierać się. Dawaj karczmarzu ile masz tego mięsa ino gibko, bo nam w drogę pilno.
-Wieleśmy się nie dowiedzieli... Gówno inaczej mówiąc. Tylko kilka cennych minut nam umknęło. Jedziem!!! -warknął do towarzyszy.

Krasnolud odebrał suszone mięso i czym prędzej, bez zbyt długiego targowania, uiścił zapłatę. Po czym machnął na znajomków i ruszył do wyjścia.
Przy korycie z wodą przed karczmą stał zaprzężony do woza podstarzały, zimnokrwisty, siwego ogier. Wóz był niewielki,dwukołowy, nieco odrapany ale za to wyposażony w wygodną ławeczkę dla woźnicy.
- Pakujta się na wóz.
Krasnolud wdrapał się na wóz, cmoknął i strzelił lejcami.
- Nazad Gruby - zakrzyknął do konia, zawrócił i pognał ku bramie wioski kierując się na zachód.
 

Ostatnio edytowane przez Deliad : 19-01-2012 o 18:05.
Deliad jest offline  
Stary 03-01-2012, 14:52   #24
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Oskar uzupełniał swoje zapasy suszonego mięsa – strawy bohaterów!

- Ein, zwei, drei… – odliczał srebrniki. – Tyle starczy, gospodarzu? Nalej mi jeszcze piwa, ale do flaszki, na wynos.

Gdy karczmarz napełniał butelkę, woźnica zapytał o okoliczną sieć dróg. Warto wiedzieć choćby dokąd i jaką trasą mogli iść kapłani. Po zapłaceniu był gotów do drogi. Jeśli trzeba, pomoże Zirnigowi w ruszeniu wozem, po czym siądzie na pace i z ręką swobodnie położoną na garłaczu będzie obserwował trasę. Wytrząść tyłek na wozie – to coś, za czym tęsknił w trakcie pieszej wędrówki. Gdy dojrzy znaki nakazujące ostrożność, zatrzyma grupę, zwróci uwagę na konieczność zachowania ciszy („Zostawmy wózek nieco z tyłu. I pilnujcie, by koń nie parsknął!”) i cicho ruszy naprzód.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 03-01-2012, 15:38   #25
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy Felix jako tropiciel był taki dobry, czy też może wspomógł ich Randal... Gottwin nie miał zamiaru tego rozważać. Najważniejsze było to, że trafili do obozowiska tamtych bez większych problemów.
Rodryk żył, i to się liczyło. Tamci dwaj, kapłani albo oszuści - trudno powiedzieć, też żyli. Trochę szkoda. Zaoszczędziliby trudu zabijania ich. Z drugiej strony - martwi nie mają nic do powiedzenia. Ciekawe, czy za dodatkowych dwóch ludzi Gregor dałby im dodatkową zapłatę...
Gottwin uśmiechnął się sprawdzając, czy kusza jest naciągnięta i załadowana.

Wcześniej miał plan.
Zapewne nie był to wielki i olśniewający PLAN, ale jakimś tam pomysłem był. Najlepiej by było wyeliminować jednego z kapłanów, do tego wystarczyłby łuk Felixa i kusza Gottwina. W tym samym czasie pozostali kompani obeszliby obozowisko... Zwykle było tak, że zaatakowani uciekali w stronę, z której nikt nie strzelał.
Jednak Teodor miał inny pomysł. Może i sprytny, może nie. Wszystko zależało od punktu widzenia. Ale w końcu to nie Gottwin, tylko krasnolud nadstawiał swój brodaty łeb
W gruncie rzeczy mogli poczekać. Gdyby zjawili się pozostali, kapłani nie mieliby najmniejszych szans na stawianie oporu. Dwóch przeciw jedenastu... byliby samobójcami chwytając za broń.
Ale zawsze istniał cień szansy, że kapłani dostaną jakieś posiłki.
Poza tym Gottwin zaczynał być głodny, a patrzenie, jak tamci się obżerają nie wpływało pozytywnie na stan jego ducha.
- Idź więc, a my w razie czego cię wesprzemy - powiedział do krasnoluda.
Sam ruszył kawałek w bok, by idący w stronę ogniska krasnolud nie stanął między nim, a potencjalnym celem.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-01-2012, 08:55   #26
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Dobra nic się tu nie dowiemy. Lezim za tamtymi! Jazda, Jazda! Trza ich ratować! Same se nie poradzą. Ruchy. Czerwień, biegnim za nimi.

Dawit wciąż rwał się, żeby wyruszyć w pościg za uprowadzonym. Gdy pierwsza grupa poszła, akurat na spokojnie odcedzał sobie kartofelki. Po powrocie był niezmiernie zdziwiony, że pojechali bez niego. Zagadał więc jeszcze tylko z jakim żebrakiem, ale wciąż nie widział większego sensu w pozostawaniu w wiosce. Jego żywioł to była walka, pościgi, strzelaniny, a nie pogaduchy z szczerbatymi wieśniakami.

Poczekał co postanowią pozostali, oczywiście wciąż ich poganiając. Głównie podskakiwał przy Ragnarze.
- Biegnim, biegnim, schnella. Ubijem ich i na piwo! Na dwa! Na trzy!

W końcu jednak inny krasnolud wyszedł z karczmy i w dodatku o dziwo zabrał się za powożenie. No, ale co z tego chciał to chciał. Ruszał w pogoń, więc i niziołek prędko na wozie się znalazł.
Umiesz tym jechać? Super, super! Ja nie. Wio, wio, jazda! – Krzyknął do Zirniga, gdy tylko się usadowił
 
AJT jest offline  
Stary 04-01-2012, 09:19   #27
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Gracjan gdy tylko zobaczył kapłanów Sigmara prawie zesrał się ze strachu lecz nic nie powiedział. Można było zgadywać tylko, że kiedyś Gracjan musiał podpaść Sigmaritom, zapewne okradając jednego z nich. Życie to nie bajka, młodzieniec to wiedział ale nie miał teraz wyboru. Gdyby nie słowa Maga dawno by stąd uciekł lecz nie zamierzał skończyć jako koza czy żaba pieczona stole.. Mag umiał obrazowo wyjaśnić mu co się stanie za nie posłuszeństwo.. Ręka mimowolnie sięgnęła ku rękojeści miecza. Szedł powoli tuż za giermkiem, licząc że ten umie się posługiwać bronią a przynajmniej lepiej niż on sam.

- Jak oni są prawdziwi..mamy przejebane.. - mruknął do siebie a oczy wzniósł ku niebu jakby liczył na łaskę Bogów

- Ta, misja będzie prosta..zobaczysz młody Gracjanie..kilka dób i będziemy kwita.. znów będziesz wolny.. a jak uciekniesz.. to żabą zostaniesz.. rachunek prosty.. misja będzie bezpieczna i prosta..
- mamrotał pod nosem młodzieniec, przypominając sobie widocznie rozmowę z Magiem
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 04-01-2012, 10:07   #28
 
kayas's Avatar
 
Reputacja: 1 kayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwukayas jest godny podziwu
Lui zbladł kiedy tylko wspomniano o Stosach. Ojojoj, w co ja sie wkopałem. Spojrzał dookoła. Dużo krasnali, to dobrze, to porządne chłopy. Na hasło podzielenia się ochoczo ruszył "od" pościgu, mając nadzieję że koledze poradzą sobie i bez niego. Zaczął wraz z khazadme i niziołkiem wypytywać ludzi, ale to było bez sensu, bez sensu...
- Pa... Panowie... oni nic nie wiedzą. Oni nic nie powiedzą. Ja... to znaczy... zdaje mi się że znam kogoś w tym mieście... to znaczy... ja... mogę kogoś znać... bo... no, cech... i... tak sobie pomyślałem... bo samemu po mieście mi się nie uśmiecha... może byś mości krasnalu poszedł ze mną, nasz przyjaciel i jego... Vicotrie... tak, dobrze? Może byśmy sie rozdzielili? To znaczy... no jak chcecie... ale tak by chyba było szybciej.
Spojrzał niepewnie. Starą dobrą metodą jest znalezienie najgorszego szynku w mieście. Im gorszy szynk, tym lepsza informacja. Ale to mała mieścina, szansa ze faktycznie ktoś go zna niewielka. Warto spróbować, ale gdyby to się nie udało... lepiej mieć ze sobą krasnala. Lepiej niż niziołka, on za dużo gada, sciągnął by na nas same nieszczęścia.
 
__________________
Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II?
Szkoda, co?
Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby!
kayas jest offline  
Stary 04-01-2012, 14:01   #29
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Krasnal także był za potrzebą, a kiedy wrócił, grupy z która miał się udać już nie było. Każdy, kto go w tym momencie widział, zaobserwował jak jego twarz zmienia barwę na soczyście buraczaną. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund. W końcu Ragnar sapnął potężnie niczym rozjuszony byk i zaklął głośno
-No to chuj im w dupę...zobaczymy...se to kurwa, zapamiętam...zasrańcy z padalcem, a nie kuśką, między nogami.- mamrotał wściekle i marudnie zarazem.

W końcu się, jednak uspokoił i począł pomagać w poszukiwaniu informacji. Co przejawiało się tym, że doprowadził niemal do nagłego popuszczenia zwieraczy, jednego z miejscowych obdartusów. Ale przynajmniej powiedział co wiedział. Choć nie było to zbyt dużo Ragnar uważał, że się więcej nie wywiedzą.
-Tutaj się nijak niczego więcej nie wywiemy...trza nam jechać, bo bitka czeka! Mój młot żądny jest symfonii trzasku kości! Hah!- jak widać na myśl o rozłupywaniu czaszek wrogów znacząco poprawił się khazadowi humor.
Po chwili dopiero doszło do jego uszu bełkotanie jednego z członków drużyny. Odwrócił się więc w jego stronę i spoglądając srogo rzekł
-Chłopie..gadaj no jak na męża przystało, a nie się jąkasz jak miejscowe śmiecie bez jajec!- po chwili dodał
-Nigdzie mi się ani rusz, bo zatłukę. Ani chwili dłużej nie ma nam co tutaj siedzieć. Wskakiwać prędko na wóz i jedziem na bitkę!- po tych słowach sam wgramolił się na wóz, który aż się zakołysał pod jego ciężarem.
Będąc już na górze dumnie wypiął pierś i tym razem jego srogie spojrzenie padło na niziołka
-A ty tak nie mlaskaj tym jęzorem, bo ci go kto odetnie. Ja na pewno jeśli usłyszę kolejną opowieść o tych twoich ..hrm..przygodach i kurwa, podbojach. Skradania nie popieram, ale trza nam być cicho, jeśli tamta grupa kogo znalazła, to lepiej ich nie narażać...nawet mimo to, że są z nich tępe chuje.- podrapał się po wielkim nosie
-A teraz dawać, w drogę!-
 
Blackvampire jest offline  
Stary 04-01-2012, 15:57   #30
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Yerg


Skromna leśniczówka, w której przyszło mu żyć, nie była szczytem jego marzeń, jednakże wystarczała by leśnik miał gdzie spędzać czas po pracy, gdzie nocować i przyrządzić sobie potrawę. Jego nudne i monotonne życie miało się zmienić, pewnego późnego wieczora, kiedy to opuścił chatę by udać się na stronę. Biegunka doskwierała mu od rana i co chwila musiał przerywać pracę. Czuł się zmęczony, jednak tego dnia wysrał już chyba wszystko, co miał w żołądku i jelitach. Przedzieranie się przez krzaki, zajęło mu krótką chwilę i nagle stanął jak wryty. Ktoś węszył w jego leśniczówce. Nie był to byle jaki bandzior, czy obdartus z okolicznej wioski, co to szuka sposobu na łatwy zarobek o nie. Był to olbrzymi człek, zakuty od stóp do głów w brunatny pancerz, jaki noszą rycerze rodem z legend. Ten tutaj jednak rycerzem z pewnością nie był. Świadczyły o tym ludzkie skalpy, które miał powieszone na pasie. Był olbrzymi, miał grubo ponad dwa metry wzrostu a ze zbroją ważył dobre sto kilo, jeśli nie więcej. W prawicy trzymał bojowy topór większy niż Yerg mógł w ogóle podejrzewać.


Nie był sam. On tylko stał na ganku chaty obserwując przez zakurzone okienko, jak jego podwładni grasują po wnętrzu drewnianej leśniczówki. Szybko wyszli na zewnątrz i bez zastanowienia podpalili chatę pochodniami. Trójka barbarzyńców, odzianych w skóry, z pomalowanymi twarzami wyglądała autentycznie dziko. Chata w mgnieniu oka stanęła w płomieniach, zabierając ze sobą całe narąbane drewno na kilka tygodni oraz cały dobytek Yerga. Wielce prawdopodobne było, ze i jego życie mu zaraz zabiorą, gdyż osobnik w pancerzu dostrzegł samotnego leśnika. Yerg nawet nie zastanawiał się przez chwilę. Ruszył w szaleńczą ucieczkę. Nigdy wcześniej nie czuł takiego strachu. Nigdy. Ratunkiem dla niego miała być niewielka polana, którą dostrzegł z dala. Czy to sam Sigmar się nad nim zlitował, zsyłając mu dwójkę swych kapłanów, siedzących tam jak gdyby nigdy nic?

Gotwin, Felix, Wilhelm, Gracjan, Teodor, oraz Yerg

Jakież zdziwienie pojawiło się na twarzach grupki, gdy do nieświadomych kapłanów nagle z leśnej gęstwiny wybiegł zdyszany człek. Wyglądał normalnie, choć na jego bladej twarzy malował się potworny strach. Nie mógł wydusić słowa. Kapłani wstali równo zaskoczeni przybyciem człeka, który zepsuł plan Teodora. Teodora, który został właśnie zauważony, przez dwójkę mężczyzn, a po chwili również i leśnika.
-Tam... Tam w lesie... Na bogów! Wysłannicy piekieł!- syknął w amoku, w ogóle się nie kontrolując. Kapłani wejrzeli tylko na siebie i momentalnie chwycili za swe bojowe młoty. Ich celem jednak nie były stwory, które widział Yerg a sam leśnik, który mógł swoją wiedzą zdekonspirować ich tajemnicę. Wyższy kapłan wskazał palcem Teodora, a drugi z duchownych skinął tylko głową i ruszył w kierunku khazada z pewnością nie miał zamiaru go przywitać i poczęstować strawą...

Zirnig, Oskar, Beledegor, Dawit, Ragnar, Luitpold


Jazda krasnoludzką dwukółką była dość egzotycznym przeżyciem. Trzęsło na niej jak w legendarnych maszynach rodem z głębin krasnoludzkich twierdz. Mimo to był to dość szybki środek transportu. Miał tylko jedną wadę. Strasznie hałasował. Na szczęście grupa nie marudziła zbyt długo w wiosce i prędko natrafiła na ślady pozostawiane przez Felixa, mimo iż było już ciemno. Kompani dostrzegli z dala również sporą łunę nad lasem, jakby drzewa stanęły w ogniu. To mogło oznaczać, iż w pobliżu coś się dzieje, a nie chcieli zdradzić swego położenia. Musieli zostawić dwukółkę i w dalszą drogę ruszyli już pieszo...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172