Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-04-2013, 12:38   #701
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ragnar, Felix & Alveris

Trójka mężczyzn przechadzała się po ogromnym pobojowisku, w poszukiwaniu czegokolwiek. W takich miejscach można było natrafić na wartościową broń, pozostałą po poległych bohaterach. Broń, której słudzy chaosu nie odważyli by się wziąć do ręki. Być może gdzieś tu pomiędzy ogromem trupów leżał jaki skarb? A może ślad który pozwoliłby mężczyznom trafić na drogę ku cywilizacji. Trudno było stwierdzić cokolwiek. Ślady armii dawno zatarł czas.
-Nic tu po nas. Trzeba ruszać dalej.- rzekł elf pochylając się nad półtora metrowym stosem ułożonym z ciał imperialnych żołnierzy. Elf zmrużył oczy przyglądając się tej makabrycznej scence, gdy nagle trupy z wierzchu pospadały gdzieś na boki a z „wnętrza kopca” wyskoczyła paskudna gadzina. Alveris niemal nie potknął się o leżące pod nogami zwłoki, gdy próbował odskoczyć w tył. Stwór był wyjątkowo brzydki i śmierdział zgnilizną na kilka metrów. Jego ciało nie miało określonego kształtu. Kilka rąk, dwie koślawe łapy, rogi na dziwnej głowie, wyrastającej z tułowia.

Bestia błyskawicznie rzuciła się na elfa i choć sięgała mu ledwie do pasa, nadrabiała swoje wybrakowane gabaryty szybkością i zwinnością. Potwór energicznym zamachem, pazurzastej łapy pozostawił Alverisowi na policzku, trzy krwawiące bruzdy. Pozostałe, dwie łapy bezskutecznie próbowały przebić solidny pancerz, który elf miał na piersi. Elf, zamachnął się toporem, lecz stwór uskoczył w bok. Przybysz z Ulthuanu zakręcił młyńca w powietrzu i natarł od góry. Bestia znów odskoczyła w bok, lecz teraz Alveris przechytrzył czarta, wyprowadzając trzeci cios z boku tak że śmiertelnie niebezpieczna głowica topora uderzyła o twardą jak stal skórę paskudnej bestii...


Ragnar widząc bestię postanowił skorzystać z okazji i zaatakować w momencie, kiedy ta zajęta była elfem. Chwycił mocniej krasnoludzki topór i rzucił się na stwora zachodząc go z tyłu. Ciął z boku, aby bestii trudniej było uskoczyć jednocześnie nie ryzykując ciosu od elfiego wojownika.
~ To już? już się zaczęło?! - Felix stał i patrzył na tę istotę z szeroko otwartymi oczyma. Nie mógł się nadziwić temu co właśnie widzi. Nie miał łuku, a jego umiejętności walki wręcz nie należały do najlepszych. Mimo wszystko jak zginąć to chociaż próbując. Skoro to i tak nieuniknione. Felix wyprowadził niezgrabny cios z boku, jednak stwór mimo gabarytów i zajęcia pozostałą dwójką przeciwników z łatwością uniknął ciosu. Łucznik uzbrojony tym razem w ciężki młot zrobił błyskawiczny krok w przód i zaatakował ponownie tym razem uderzając stwora gdzieś w grzbiet.
Stwór syknął groźnie i kłapnął paskudnymi szczękami przed twarzą Alverisa. Mniej szczęścia mieli Ragnar i Felix. Pazurzastuą łapą uderzył khazada w poobijane i niedogojone żebra, łucznik zaś oberwał solidnego kopniaka tylnym odnóżem bestii. Alveris nie tracił czasu błyskawicznie wyprowadził serię płynnych cięć toporem, jednak bestie uniknęła każdego jednego.

Kompani znów natarli w stwora. Pierwszy ruszył Stalowy Czerep, jednak ból żeber zdekoncentrował go i brodacz nie spojrzał pod nogi, potknął się o trupa, których leżała w okolicy cała masa i wyrżnął orła pod nogami stwora jak długi. Ragnar zaklął szpetnie kiedy zaorał mordą o wysuszoną i glebę. Miał zamiar jak najszybciej się pozbierać i wyładować frustrację na demonie atakując z boku i z góry.
W tym samym czasie Felix i Alveris dwoili się i troili, byle tylko w jakikolwiek sposób zaszkodzić bestii. Czarna posoka na kształt krwi wyciekała z licznych ranek paskudnego stwora, który również nie pozostawał dłużny swoim oponentom drapiąc i uderzając. Najgorzej oberwał elf, którego potężny kopniak w pierś niemal powalił na wysuszoną glebę. Felix zdołał raz, porządnie uderzyć młotem w korpus stwora, który aż zawył z bólu.
Chwila walki dała Ragnarowi dość czasu by wstał na nogi i natarł toporzyskiem. Brodacz wziął potężny zamach i uderzył bez wahania. Głowica topora wbiła się w masywne udo stwora. Khazad prawie znowu wyrżnął orła, gdy stojący przed nim demon niespodziewanie zniknął niczym przebita bańka mydlana.

Walka dobiegła końca tak szybko jak się zaczęła. Zdyszani i poobijani usiedli w otoczeniu zakonserwowanych chłodnym i suchym wiatrem trupów jakieś zamierzchłej bitwy. Choć wstyd im było się przyznać powoli odchodziły im siły. Czuli, że przed nimi szmat drogi, a bez zapasów świeżej wody i jedzenia i tak sczezną gdzieś na tym pustkowiu zupełnie jak ci pomordowani dekady temu.
-Chyba...- syknął elf -Chyba będziemy musieli omijać takie pobojowiska...- burknął.

Zirnig, Dawit, Delros & Jarl

Kompani czuli się spełnieni. Przynajmniej dwójka generałów przystała na pomoc w walce z barbarzyńcami, a trzeci... Cóż, trzeci był wielką niewiadomą. Mężowie, po części rozumieli jego frustrację i rozgoryczenie, jednak uważali że nie jest to powód by odmawiać wzięcia udziału w walce z przeciwnikiem swego królestwa. Z małym żalem spoglądali jak masywna, okuta żelazem skrzynia pełna złota jedzie na niewielkim wozie w towarzystwie kilkunastu zbrojnych i emisariusza do skorumpowanych i sprzedajnych dowódców wojska Kislevskiego. Skrzynia była symbolem walki, poświęcenia i słusznej sprawy. Nie czekając na odpowiedź adresatów ogromnej przesyłki kompani ruszyli na Kislev. Stolica królestwa o tej samej nazwie była ogromna, choć nie tak imponująca jak stolica Imperium. Tutaj na ulicach panował ogromny kontrast biedy i ubóstwa z bogactwem i przepychem.

Żebracy, zalegali uliczki zdani na łaskę i gest równie licznej grupy magnatów i bogaczy przechadzających się tym samym brukiem. Ubogie rodziny zamieszkujące pozbawione okien ruiny domów, stanowiły przeciwwagę do rzeszy pałacyków, których kopułowate dachy zdobiły z daleka krajobraz miasta.
Kompani mieli szczęście i pecha zarazem. Szukanie płytowej zbroi na krasnoluda okazało się być trudnym zadaniem, nawet w tak wielkim mieście jak Kislev, jednak w końcu im się udało. Zbroja wymagała konserwacji i kilku drobnych napraw, ale ostatecznie Zirnig mógł ucieszyć się z nowego, drogiego jak diabli nabytku. Mniej szczęścia miał niziołek. Tak naprawdę był jedynym przedstawicielem swej rasy w Kislevie, co spotkało się zresztą z masą wścibskich spojrzeń i szeptów na jego widok. Nie sposób było znaleźć jakikolwiek towar strikte przygotowany dla tych małych i gadatliwych człowieczków.

Jarl korzystając z okazji zakupów, wymienił swój sfatygowany topór na piękny, dwuręczny Rozbijacz rodzin. Toporzysko budziło respekt samym wyglądem. Długi i prosty drzewiec nie budził zainteresowania przeciętnego obserwatora, w przeciwieństwie do pięknej głowi o podwójnym ostrzu i szpicy wystającej w przód. Częściowo zadowoleni z zakupów wrócili do obozu. Mieli jeszcze trochę czasu przed epickim wręcz pojedynkiem dwójki starych, zasłużonych mężów...

Gabriel, Gottwin & Niedźwiedzi Pysk

Walka trwała w najlepsze. Kilka metrów dalej, na uboczu swój pojedynek toczył krasnoludzki zabójca trolli z dowódcą mrocznych elfów. Khazad doskoczył błyskawicznie do przeciwnika a ten, chcąc uniknąć ciosu toporem ustąpił w bok, co było wielkim błędem, gdyż elf w ferworze walki nie dostrzegł wystającego z grząskiej ziemi korzenia, o który zahaczył nogą i padł na plecy jak długi. Khazad błyskawicznie natarł widząc swoją okazję. Zamaszysty cios topora zrobił niemałe wgniecenie w pancerzu elfa. Drugą rękę brodacz zaatakował z boku uderzając w żebra i kolejny raz wyprowadził cios prawicą z góry, również trafiając w obezwładniony cel. Poobijany elf przetoczył się na bok, próbując znaleźć okazję do zmiany patowej pozycji.
W międzyczasie najemnicy walczyli zresztą druchii.

Zanim doszło do bezpośredniego starcia Gottwin zdążył skorzystać ze swej naprawionej kuszy. Kilka bełtów trafiło celu, lecz większość zniknęła gdzieś w skąpanym mrokiem wieczoru brzegu rzeki. Najemnicy i ochroniarze barki wartko starli się w bezpośredniej walce. Szczęk stali, iskry i jęki pierwszych rannych spłoszyły śpiące już ptactwo na okolicznych drzewach. Walka trwała kilka chwil. Kątem oka dostrzegli jak krasnoludzki zabójca płynnym ciosem toporzyska odrąbał rękę przywódcy mrocznych elfów. W tym czasie trójka z pozostałych druchii już poległa, niestety zabierając ze sobą pięciu najemników z barki. Krzyk rozczłonkowanego elfa rozniósł się głębokim echem, uwieńczony ostatnim, celnym ciosem topora prosto w pierś, który pozbawił go tchu i ostatecznie życia.
Mimo śmierci dowódcy mroczne elfy z nienawiścią w oczach walczyły do ostatniego tchu, wiedząc że i tak nie mają po co wracać do swego domu po przegranej bitwie.

Bitwa dobiegła końca. Wartki nurt rzeki spłynął tej nocy krwią kilkunastu dusz. W świecie żywych pozostało pięciu najemników, oraz trójka kompanów, spośród których to khazad siał największy pogrom.
-Zrzuć drabinkę!- krzyknął jeden z ochroniarzy, do grubego kupca, który pozostał na pokładzie barki.
Choć udało im się zwyciężyć tę cholernie trudną potyczkę mieli nie lada problem. Ochrona łodzi zredukowała się o ponad połowę załogi a droga była jeszcze długa. Trzeba było zrobić coś z ciałami, oraz przede wszystkim odepchnąć barkę z mielizny, by myśleć o kontynuowaniu podróży...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 10-04-2013, 14:24   #702
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trup ścielił się gęsto. Niestety, po obu stronach. I mroczne elfy, i najemnicy, krwią płacili odpowiednio za chęć zdobycia barki czy też jej obrony.
Wysławszy na drugi świat jednego z mrocznych elfów Gottwin odrzucił kuszę, daleko, w krzaki, by w bitewnej zawierusze ktoś jej nie nadepnął, a potem ściągnął z pleców tarczę i sięgnął po miecz. Skoro oręż sprawdził się w walce ze zwierzołakami i bandytami, to może i z druchii się sprawdzi?

Tarcza wnet się przydała. Włócznia mrocznego elfa ze szczękiem odbiła się od metalowego umbo. Gottwin szybkim unikiem wywinął się od kolejnego uderzenia, a potem sam zaatakował. Zbliżył się o krok. Ostrze miecza musnęło tylko chronione kolczugą przedramię mrocznego elfa. Ten cofnął się o szybko, a potem wykonał pchnięcie.

Unik, cios, zwód, przyjęcie uderzenia na tarczę, kolejny cios...
I wreszcie przeciwnik Gottwina dał się zmylić. Połyskujący bladym blaskiem miecz Gottwina odciął ostrze włóczni, a nim zaskoczony mroczny elf zdążył cokolwiek zrobić kolejny cios wykreślił krwawą linię na jego torsie.
Niepewny wypad i próba rozbicia głowy Gottwina tępym końcem włóczni zakończyły się niepowodzeniem. Gottwin odbił uderzenie tarczą, a potem sam zaatakował. Cios był bardziej szczęśliwy, niż mierzony. Ostrze miecza minęło zastawę i rozwaliło gardło mrocznego elfa.
Kolejny cios nie był już potrzebny. Druchii zwalił się na ziemię bez życia.

Gottwin rozejrzał się.
Walka się skończyła, niestety nie do końca po myśli obrońców barki. Za dużo najemników poszło do piachu. Słabo się znali, to fakt, ale w końcu walczyli ramię przy ramieniu. I trzeba się było nimi zająć.

- Tamte trupy wyrzućmy do wody - zaproponował, wskazując na mroczne elfy. - Może warto by wcześniej sprawdzić, czy nie mają przy sobie czegoś ciekawego. A swoich powinniśmy zabrać, jak tylko zepchniemy barkę z mielizny. Za późno już, żeby teraz urządzić im porządny pochówek.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 12-04-2013, 16:05   #703
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Pogwizdując melodię sprośnej krasnoludzkiej przyśpiewki Zirnig pucował nowo zakupioną zbroję płytową. Zbroja wymagała kilku napraw, ale Zirnig jako czeladnik kowala już się nimi zajął. Wypukał pogięty napierśnik i nagolennik. Teraz nacierał całość oliwą, żeby mu nie zardzewiała.

- Nie przejmuj się mały - powiedział do Dawita - coś jeszcze dla ciebie znajdziemy. Może nie zbroję płytową, bo pewnikiem by cię przycisnęła do ziemi, ale coś równie dobrego. Kolczuga. Ot, to. Dobra kolczuga. Tego ci potrzeba.

Krasnolud zajmował się swoim nowym nabytkiem, aż nadeszła pora pojedynku von Waltera. Krasnolud nieco obawiał się o starego weterana. Wszak nigdy nie widział go w boju. Ponadto kozak też mógł być trudnym przeciwnikiem.
Z takimi myślami ruszył na miejsce potyczki.
 
Deliad jest offline  
Stary 21-04-2013, 14:36   #704
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gottwin, Gabriel & Niedźwiedzi Pysk

Ci, którzy przeżyli zgodzili się z Gottwinem. Mężczyźni prędko przeszukali zwłoki elfów. Każdy z nich miał dobrej jakości skórzaną zbroję, oraz eleganckie miecze z przeklętymi runami w języku druhii. Złota przy sobie nie mieli niestety. Jednak jeden z poległych wojowników miał przy sobie flakon z grafitową cieczą o gęstej konsystencji.
-Trucizna...- burknął krasnolud, po tym jak odkorkował flakon i powąchał zawartość -Chyba dość silna... Dobrze, że żaden nie miał jej na mieczu.- dodał khazad.
Dowódca druhii miał na sobie piękną łuskową zbroję, która w kilku miejscach była powgniatana od potężnych jak troll ciosach brodacza.
-Co z tą liną kurwa mać?!- krzyknął Niedźwiedź, spoglądając na barkę.
-Wdrap no się tam na górę i zrzuć line. Ten opasły wieprz pewnie sra w swej kajucie ze strachu...- zwrócił się do jednego z ocalałych najemników, który nawet nie śmiał kwestionować polecenia brodacza.

Podczas gdy młody chłopak zabrał się za wspinanie na bok barki, pozostali najemnicy poczęli wyrzucać zwłoki czarnych elfów w nurt rzeki. Ciała po chwili znikały w półmroku nocy i toni rzeki.
-Nie wciągniemy ciał na górę...- syknął Gabriel.
-Nie ciałami bym się martwił...- syknął krasnolud -Barka jest zbyt wielka, by w wypchnąć ją z mielizny. Musimy przeczekać tu do świtu. Dopiero rankiem jak odpoczniemy pomyślimy jak pokonać ten problem.- dodał khazad.
-Chyba mamy problem...- syknął młodzik, zrzucając linę na piaskową plażę.
-Nasz szefuńcio... Ma uśmiech od ucha do ucha.-
-Ktoś musiał wejść na pokład, kiedy walczyliśmy...- burknął khazad.
-Ciekawe co teraz...- Gabriel uniósł brew kręcąc głową...

Zirnig, Dawit & Jarl

Czas pojedynku zbliżał się nieubłaganie. Stary von Walter chodził po swym namiocie przejmując się najbliższą przyszłością. Oboje z Zakarevem byli już starcami tak po prawdzie, jednakże ich doświadczenie w boju sprawiało, że mężczyźni mogli sobie poradzić w boju lepiej niż niejeden krzepki młodzik. Eryk założył na tę walkę swoją zbroję, wziął w garść ulubioną tarczę, która nosiła na sobie ślady niejednokrotnych napraw, co oznaczało, że nie raz nie dwa rycerz używał jej w boju. No i półtoraręczny miecz, schowany w skórzanej pochwie.
-Jestem gotów.- rzekł w końcu spoglądając na towarzyszących mu najemników. Zirnig, Dawit i Jarl byli obok, by wspierać dowódcę armii duchem i pokrzepiającym słowem. Mężczyźni ruszyli konno do miasta, by zaoszczędzić jak najwięcej sił. Na szczęście chłód wieczoru nie męczył ciężkozbrojnego generała.

Spotkali się na placu szkoleń, gdzie piechurzy odbywali standardowe nauki w zakresie wyprowadzania cięć mieczem. Zakarev czekał już na miejscu. Nie miał przy sobie nikogo, kto zechciałby go wspierać tak jak Dawit i Zirnig wspierali Eryka. Nie miał też na sobie ciężkiego pancerza jak dowódca wojsk Imperialnych. Miał skórzaną zbroję, której niektóre elementy widać było tylko skrawkiem wystającą spod ubrania. W ręku zaś trzymał zakrzywioną, typową dla Kisleva szablę.
-Gotów?!- zakrzyknął głośno rozgrzewając się zamaszystymi ruchami ramion.
-Gotów. Niechaj zwycięży lepszy.- odrzekł Eryk. Obserwujący to zajście najemnicy dostrzegli w jednym z okien budynku wokół placu ćwiczeń, spowitą w cieniu carycę spoglądającą na pojedynek ze stoickim spokojem.

Mężczyźni stanęli jakieś pięć metrów od siebie, po czym na znak gotowości do boju skinęli sobie głowami i ruszyli. Pierwszy natarł kozak uderzając szablą w chroniony zbroją bark starego szlachcica. Drugi cios sparowała tarcza Eryka, trzecim zaś trafił pod łączenie stalowych płytek zbroi. Spod blaszanego rękawa pociekła cienka stróżka imperialnej krwi. Eryk nie pozostał dłużny przeciwnikowi. Tarczą odepchnął go w tył po czym z niezwykłą ekspresją wyprowadził płynne cięcie od dołu. Zakharev odskoczył w tył a Walter znów natarł wyprowadzając dwa pchnięcia. Jedno z nich rozcięło skrawek ubrania Kislevity. Ten rzucił krótkie spojrzenie głęboko w oczy Eryka, po czym uderzył go niespodziewanie lewą pięścią w twarz, wyprowadzając z równowagi i koncentracji. Walter zachwiał się na nogach lekko, co błyskawicznie wykorzystał Kislevczyk uderzając impetem całego ciała w przeciwnika, który runął z hukiem i głośnym brzękiem stali na kamiennej posadzce placu ćwiczebnego. Zakharev stanął nad swym oponentem przykładając mu ostrze szabli do szyi.
-Zwycijężył lepszy. Dobry z Cijebije wojak, a teraz odejdź z mego domu.- rzekł chłodno, po czym wsunął szablę do pochwy i jak gdyby nigdy nic ruszył w stronę budynku, gdzie znajdowała się jego kwatera.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 21-04-2013, 16:51   #705
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Łatwo przyszło, łatwo poszło.
No może nie do końca aż tak łatwo. Pokonanie mrocznych elfów wcale nie poszło tak łatwo i prosto, jak by się marzyło obrońcom barki. Z kolei wrzucenie ich do rzeki - to już było coś całkiem innego. Plusk... i po krzyku.

Jak się okazało, wysłanie druchii w objęcia Mora (czy dokąd tam wędrowały czarne dusze mrocznych elfów) nie kończyło serii kłopotów. Kolejny okazał się równie poważny. Nie dość, że barka utknęła, to jeszcze ich kapitan stracił głowę. Może nie do końca głowę, ale życie - z pewnością.
W ten prosty sposób stracili nie tylko czas, ale i kogoś, kto byłby w stanie doprowadzić barkę do miejsca przeznaczenia. A kto mógł mu poderżnąć gardło? Może któryś z załogantów? Ktoś kto chciałby zająć miejsce kapitana, doprowadzić barkę do portu i zebrać pochwały i nagrodę? A może ktoś, kto zmówiony jest z piratami i, niejako zawodowo, rzuca przysłowiowe kłody pod nogi tych, co chcą po prostu dopłynąć tam, gdzie chcieli?
Możliwości było dużo, nie da się ukryć.
- A marynarze? - Gottwin zwrócił się do młodzika, który rzucił linę.
- Żadnego z tamtych trzech nie ma - odparł najemnik. - Jakby się rozpłynęli w powietrzu.
Pewnie wylądowali w rzece, pomyślał Gottwin.
I tak odpadła dość oczywista możliwość, że utrupienie kapitana było dziełem kogoś, kto chciał zająć jego miejsce.

- Poczekajmy zatem do rana - poparł Niedźwiedzia. - I chyba lepiej by było czekać na pokładzie. Podwójne warty, gotowość do walki w każdej chwili. Jedna noc bez snu nie sprawi mi większego problemu. A rankiem może przypłynie jakaś barka. Pomogą nam zejść z mielizny i, może wezmą nas na hol. Wtedy jakoś sobie damy radę.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 23-04-2013, 13:35   #706
 
Deliad's Avatar
 
Reputacja: 1 Deliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputacjęDeliad ma wspaniałą reputację
Widząc von Waltera powalonego na ziemię w Zirnigu zawrzała krew.
Szlachta imperiom tarza się w kurzu starając zyskać pomoc od człowieka, którego kraj jest atakowany. Pomoc kislevczyaka dla ratowania Kislevelu przed mutantami. Pomoc dla pracującego w polu chłopa, szyjącego buty szewca, ważącego piwo karczmarza. Pomoc dla tancerki, matrony i panien na wydaniu. Wojaka Kislevu trza prosić o ratowanie Kislevu ?!?

On jednak nie chce ratować swoich ludzi, ani wesprzeć lepszych od siebie w walce z chaosem. Zgorzkniały, stary, zapatrzony w niegdysiejsze czasy, niezdolny do działania, zdziadziały cap. Kastrowany cap.

- Zakarev! - krzyknął wściekłym głosem - Jam cię pierwszy wyzwał na ostre. Ustąpiłem wyższemu szarżom, alem dalej gotów stanąć z Tobą na ubitej ziemi. Tyś zwykła szumowina równa przekupnym zniewieściałym szlachetkom z piórkiem w czapie i takim samym w dupie, skoro na wojaczkę nie chcesz ruszać. Żołnierz ci szkoda, a mieszczan i chłopów za których krwawicę żołd dostajesz to już nie szkoda? Stawaj! Już ja ci pokaże co honor, co duma!

Khazad wyszarpnął topór splunął w dłonie i staną w miejscu gdzie wcześniej stał jego przełożony. Z jego oczów tryskał pioruny gniewu.
 
Deliad jest offline  
Stary 25-04-2013, 22:58   #707
 
piotrek.ghost's Avatar
 
Reputacja: 1 piotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie cośpiotrek.ghost ma w sobie coś
Walka była ciężka i okupiona licznymi stratami, najdziwniejsze było to, skąd mroczne elfy wzięły sie w samym sercu imperium i czemu zaatakowały właśnie ich.
- Gottwinie, albo mamy wyjątkowego pecha, albo ktoś stara się nam przeszkodzić za wszelką cenę -zwrócił się do towarzysza
-Meldować się, kto jest zdolny do walki! - Zawołał, w słowach Gottwina było dużo racji, tej nocy raczej nie pośpią, marynarze, którzy "zniknęli" mogą pojawić się w każdej chwili, a i inne niebezpieczeństwa zapewne czekają w środku dzikich terenów.
-Warto sprawdzić co przewoził nasz kapitan -zwrócił się już tylko do Gottwina i Niedźwiedzia -możliwe, że to nie był standardowy piracki wybryk, tylko zależało im na czymś konkretnym -dokończył i ruszył pod pokład
 
piotrek.ghost jest offline  
Stary 26-04-2013, 09:42   #708
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Dawit, mocno zdezorientowany w tym momencie, tylko patrzył na to co się dzieje. Nie wiedział co robić, nie wiedział, czy to co zrobił jego kompan khazad, nie spowoduje jakiegoś ataku na nich. Nie wiedział… Nie wiedział, acz rozumiał nerwy khazada. Rozumiał, że ten honorowy wojak nie mógł pojąć tego, co tu się dzieje. Miał więc nadzieję, że ten cały Zakarev przyjmie rzucone wyzwanie…
 
AJT jest offline  
Stary 28-04-2013, 11:51   #709
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gottwin, Gabriel & Niedźwiedzi Pysk

-Piracki wybryk?- spytał jeden z ocalałych w walce najemników -Zmysły żeś postradał? Toż do czarne jak heban elfy. Tfu!- splunął siarczyście -Te potwory piracą na morzach, wraz z całą swoją opętaną flotą, a nie głęboko w Imperium, z dala od wybrzeży.- dodał na koniec.
-Nie ważne.- wtrącił Niedźwiedzi Pysk -Towar trza sprawdzić, nic nam nie szkodzi. Tak jak powiedział Gottwin, przeczekamy tu noc na barce a rankiem spróbujemy odbić ją od brzegu.- podsumował krasnolud. Niedługo potem cała grupka najemników wdrapała się na pokład. Gabriel mógł w końcu rzucić okiem na cało grubego kupca, do którego należała łódź. Cięcie na szyi było tak precyzyjne, jakby ktoś się tym trudnił zawodowo i robił to na co dzień.
Trójka kompanów udała się pod pokład, gdzie znajdował się towar przewożony na barce. Po kilku chwilach oględzin stwierdzili iż nie ma w nim nic podejrzanego czy wartego uwagi druhii.

-Chyba mamy pierwszego z marynarzy...- burknął brodacz spoglądając na zwłoki jednego z trójki mężczyzn zajmujących się sterowaniem barki. Na piersi znajdowała się głęboka rana od krótkiego ostrza, prawdopodobnie sztyletu.
-Prosto w serce. Skrytobójca jakiś...- syknął Gottwin. W odpowiedzi krasnolud splunął w bok i pokręcił głową -Tchórzliwe skurwysyny, co nie potrafią stanąć do walki twarzą w twarz.- skomentował Niedźwiedź.
-Hej wy tam!- krzyknął ktoś z górnego pokładu -Chodźta szybko!- Kompani wbiegli wąskimi stopniami na pokład, gdzie ich wołano. Za niewielkim sterem leżał kolejny z marynarzy. Jego głowa została bestialsko nabita na jeden z kilkunastu, drewnianych uchwytów steru, a ciało zwisało bezwładnie wsparte tylko na nabitej głowie. Makabryczny widok...

Zirnig, Dawit & Jarl

-Szczerość twojich słów mnije wzrusza krasnoludzije, lecz pojedynek już siję odbył. Nijic Ci to nije da nawet jeśli byś zwycijężył. To wasz dowódca był tym, który mijał walczyć.- rzekł chłodno, po czym wkroczył do budynku, gdzie mieściła się jego kwatera.
-Zirnigu. Daj spokój. On miał rację. To była moja walka...- rzekł smutno Eryk -Wracajmy do obozu. Jutro ruszamy na bitwę. Trzeba odzyskać siły.- dodał po chwili smutnym tonem. Choć krasnoludowi decyzja von Waltera nie przypadła do gustu delikatnie rzecz ujmując, musiał wykonać polecenie swego dowódcy.
-To była dobra walka...- burknął Jarl, kładąc dłoń na ramieniu Eryka -Wiem coś o tym.- rzekł pocieszając go. Szlachcic skinął tylko głową w podziękowaniu za słowa otuchy.

Kompani wrócili do obozu zgodnie z planem. Eryk milczał całą drogę, z pewnością rozmyślając nad porażką, której doznał, a co za tym idzie porażką, której doznali wszyscy jego ludzie. Mimo wszystko był dobrym dowódcą i żołnierze nie mogli mieć do niego pretensji, o nie. Gdy już dotarli na miejsce, Walter wezwał swych najemników do siebie.
-Gdybyście tamci wciąż żyli, posłałbym was do przodu byście zrobili dla mnie zwiad, czy barbarzyńcy faktycznie będą czekać na drodze, teraz jednak wolę byście zostali u mego boku. Będziecie walczyć ze mną ramię w ramię w bitwie. Jesteście zbyt cenni bym mógł sobie pozwolić na waszą stratę.- rzekł pochlebnie spoglądając z uznaniem na krasnoluda i niziołka.
-Wojska Kislevu będą jutro gotowe i wyruszą z nami. Wyśpijcie się dobrze.- dodał na koniec, po czym odprawił najemników z swego namiotu zostając jeszcze z Gregorem, z pewnością omawiać strategię bitwy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 28-04-2013, 15:23   #710
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Wszak czarne elfy nie zmieniają ot tak sobie zainteresowań - skomentował Gottwin wypowiedź najemnika. - Musieli się na nas zasadzić. Coś mieli akurat do nas. Może uda się znaleźć ten powód...

- Na wszystkie demony! - zaklął, gdy znaleźli kolejnego truposza. - Co się dzieje na tym przeklętym statku? Oszalał kto czy co?
Stos trupów na brzegu, trupy na statku. I jeszcze druchii na okrasę.
Żeby chociaż w przewożonych rzeczach można było znaleźć coś ciekawego, a tu nic. Standardowy zestaw, niczym nie różniący się od tysięcy innych, przewożonych co dzień rzekami całego Imperium.
- Nie wiem, czy to jakiś skrytobójca - powiedział cicho do Niedźwiedzia. - Przynajmniej w moim rozumieniu tego słowa - dodał. - Nie stoczył uczciwej walki, ale nie zadał też ciosu w plecy. Może to był któryś z zaginionych marynarzy?

Przyklęknął przy ciele kupca i starannie go obszukał. To samo zrobił z ciałem kapitana.

- Przeszukajmy wszystkie kabiny - zaproponował po chwili. - Może gdzieś znajdziemy odpowiedź na nasze pytania.
- I proponowałbym strzelać do każdego, kto będzie próbował dostać się na pokład - dodał głośniej.
 
Kerm jest teraz online  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172