|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-12-2005, 18:23 | #21 |
Reputacja: 1 | Każdy słyszy co chce usłyszeć. - burknęła pod nosem Sara, a głośniej dodała, wznosząc kubek - Za pokój więc.
__________________ [center:e3bddbfe0e]And I saw the beast rise up out of the sea, having seven heads and ten horns, and upon his horns ten crowns, and upon his heads, the names of blasphemy.[/center:e3bddbfe0e] |
10-12-2005, 18:28 | #22 |
Reputacja: 1 | -Albo nie słyszy co mu niewygodne... - prawie niesłyszalnie powiedział Raynard - Za pokój - dodał już znacznie głośniej i pociągnął sporego łyka
__________________ You're another sh... talking punk to me You're living inspiration for what I never wanna be And I see, you've been blinded by what you believe And now back up and sit down, shut up and act like you need to be |
10-12-2005, 18:33 | #23 |
Reputacja: 1 | Drzwi zamknęły się za rosłym Eidurem, a w karczmie zapanowała cisza. Nawet jedzący przy kominku jegomość obserwował Was zainteresowany tym, co się działo. Uśmiechnął się nawet, gdy Sara zaczęła grać. Wy skonczyliście jeść i w niezręcznej ciszy czekacie na spotkanie. Przerwał ją Joachim, który podszedł do Was i zapytał: - Czy wszystko w porządku? Pan Eidur wyszedł taki poruszony, a przecież trzymał się razem z Wami. [user=184]Wychodzisz z karczmy wprost pod ścianę deszczu. Kaptur skutecznie chroni Twoją głowę, ale orientujesz się, że daleko suchy nie ujdziesz w taki deszcz. Jeszcze w głowie brzmi ci muzyka Sary i słowa Myrthy o towarzystwie i wolnej woli. Tak bardzo walczyłeś o niezależność i własne "ja", że teraz każde takie starcie staje się dla Ciebie czymś bardzo ważnym. Czymś, co dominuje na krótko, by potem odejść, zostawiając cię na rozstaju dróg. Po raz pierwszy czujesz to uczucie i nie możesz powiedzieć, by ci się to podobało. Z drugiej strony ta zadufana w sobie magiczka... Spojrzałeś na ulicę. Szara zasłona deszczu utkała zmyślny płaszcz, który szczelnie otulił ulicę. Nie widzisz też nic, co byłoby po drugiej stronie. Po TEJ drugiej stronie. Twój przyjaciel również milczy, choć wyczuwasz jego obecność. Czy zapytać się go o radę? W końcu to jedyny człowiek, który do tej pory pomógł Ci z dobroci serca a nie wyrachowania. Już miałeś o tym pomyśleć, gdy zobaczyłeś ruch kątem oka. Spojrzałeś w tamtą stronę, ale poza deszczem nie udało ci się nic dostrzeć. I wtedy zobaczyłeś to. To był duch. Jednak jakiś dziwny. Nie czułeś od niego by była to zmarła dusza, jak to zwykle czujesz od innych. Jednak masz pewność, że porusza się w świecie, w którym wszystko należy do Morra. Wszystko. Istota wyszła zza deszczu jak zza kurtyny. Potem znowu zniknęła, by pojawić się odrobinę bliżej. Wyraźnie kieruje się w stronę karczmy a Ciebie nie wydaje się, by zobaczyła. Choć może inaczej - nie zwraca na ciebie uwagi. Jakb z najwyższą ostrożnością zmierza do budynku przy ktorym stoisz, choć to nie drzwi są jej celem. Dusze nie potrzebują drzwi, by wejść do środka. [/user]
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
10-12-2005, 18:43 | #24 |
Banned Reputacja: 1 | W porządku Joachimie. Mam nadzieję, że nie narobiliśmy zbytniego rabanu?. - odzywa się Myrtha. - Czy mógłbys mi przynieść naparu z mięty? |
10-12-2005, 19:35 | #25 |
Reputacja: 1 | Eidur Stoi przez chwile, pozwalając chłodowi przeniknąć go na wylot. Jego płaszcz powoli zaczyna przemakać, a on rozgląda się dookoła jak gdyby nie wiedząc dokąd się udać. Przez zasłonę jesiennego deszczu nie widać prawie nic. Po chwili zaczyna szeptać coś pod nosem. [user=184,532] - No tak, pięknie się zaczyna. - pomyślał - I niby dokąd mam teraz iść ??? - zwrócił się do Tokhe'go i jak zawsze kiedy rozmawia z duchami, szeptał słowa pod nosem w języku północy. Nigdy się tego nie oduczył, a właściwie teraz juz robił to bezwiednie. - Może potraktowałem tę sprawę trochę za ostro, może po prostu mnie nie zrozumieli ??? Ale to Ona mnie pierwsza obraziła, jeśli myślała że chcę ją obrazić mogła zapytać co mam na myśli. Ale tacy ludzie, zadufani w sobie, nie myślą i nie pytają o zdanie takich jak my, Tokhe. Oni myślą że wiedzą wszystko, że my nie posiadamy uczuć. Nagle zauważył ducha przemykającego "od cienia do cienia", przez chwile zamarł z "myślą na końcu języka", bał się. - Nie to nie po mnie - pomyślał po chwili - ale w takim razie po kogo ??? - stał przez chwile bezradny. - Tokhe może ty wiesz co to znaczy ??? Zawsze wiedziałeś więcej o duchach niż ja. Myślę że on idzie po kogoś, po kogoś został wysłany. Ale jak go powstrzymać ??? Zawsze uczono mnie, jak się przed duchami bronić, a nie jak je atakować. Nawet nie wiem czy mam odpowiednią broń ??? - tysiące, a przynajmniej setki pytań cisnęło się do głowy. Mimo chłodu spociły mu się ręce i zaczął się nerwowo rozglądać po ulicy, jakby tam mógł znaleźć jakąś pomoc. [/user]
__________________ And then... something happened. I let go. Lost in oblivion -- dark and silent, and complete. I found freedom. Losing all hope was freedom. |
10-12-2005, 20:13 | #26 |
Reputacja: 1 | - Nie, nie, tylko tak się pytam. A miętą zaraz będzie gotowa tylko war się zrobi - Joachim popatrzył jeszcze na Was i odszedł. Zaraz zarządził, by szykowano miętę. Tymczasem gość przy kominku skończył jeść i przywołał karczmarza do siebie. Coś mu powiedział, co nie dane było Wam słyszeć i wysupłał kilka srebrnych monet z kiesy. Joachim zgarnął pieniądze, schował je za pazuchę i znów przychodzi do Waszego stolika. - To jeszcze ja. Jest prośba od tego pana - karczmarz wskazuje na człowieka przy kominku - czy może panienka Sara nie zagrała by czegoś jeszcze raz czegoś dla wszystkich? Jest gotów zapłacić. [user=184] Obserwowałeś zjawę, jak sprawnie przemieszcza się w stronę karczmy. Nie widać nikogo w pobliżu, kto mógłby pomóc. Taka pogoda zatrzymała wszystkich w domach lub...karczmach. I wtedy słyszysz Tokhe: - Haku, nie obawiaj się. To nie po Ciebie przychodzi to...coś. Widzisz jak ktoś nadchodzi z przeciwnej strony i zmierza do karczmy. Po kroku i prędkości oceniasz, że chce jak najszybciej zdążyć wejść do środka, by bardziej nie zmoknąć. Jeszcze trochę drogi mu zostało do pokonania. I tak obserwując to zjawę, to człowieka, znów słyszysz głos przyjaciela: - To magia przyciąga tą istotę. To magia zdaje się ją wabić. Ona sama jest żywa, choć jest w świecie duchów. I nie wiem, jak bronić się przed taką istotą. Zawsze uważałem, że to TWOJA obecność powoduje, że duchy nie chcą nikogo niepokoić. One wiedzą, że ty ich widzisz. One myślą, że kruki, które są z Tobą, patrzą na nie oczami Morra. I boją się. Może teraz będzie tak samo, choć mówię - to nie jest duch, choć na ducha wygląda. Magia ją wabi, ale magia żywa, magia tkwiąca w duszy a nie w przedmiocie.[/user]
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
10-12-2005, 20:25 | #27 |
Reputacja: 1 | Z rozkoszą !! - rozpromienia się Sara. Podrywa się z ławy, kłania się najpierw jegomościowi przy kominku, potem reszcie obecnych i wskoczywszy na pobliski stół wygrywa kilka skocznych melodii pod rząd, wirując do wtóru. Występ wieńczy spokojniejszą melodią, popularną w jej stronach, po czym znów kłania się zleceniodawcy, gościom i karczmarzowi.
__________________ [center:e3bddbfe0e]And I saw the beast rise up out of the sea, having seven heads and ten horns, and upon his horns ten crowns, and upon his heads, the names of blasphemy.[/center:e3bddbfe0e] |
10-12-2005, 20:46 | #28 |
Banned Reputacja: 1 | Kiedy Sara wraca do stołu Myrtha mówi ze śmiechem - Jeszcze kilka takich występów i tak wprawnej muzykantce nie będzie potrzeba żadnego niebezpiecznego i tajemniczego zlecenia żeby się utrzymać! Piękny występ Pani. Potem już nie tak wesoło kontynuuje - Może odpowiem na pytanie które tu padło, a na które nie miałam okazji odpowiedzieć. Nie wiem niestety zbyt wiele o tym z kim mamy się tu spotkać. Jedynie, że jest to ktoś miejscowy. Mam nadzieję, że się nie zawiedziemy... -dodaje na koniec zmarkotniała. |
10-12-2005, 21:03 | #29 |
Reputacja: 1 | Dziękuję - odpowiada nieuważnie Sara, zerkając na jegomościa przy kominku - Niestety, występy takie szybko powszednieją a i ja chętniej wyruszyłabym na szlak przygody niż pogrywała w zadymionej karczmie co wieczór. - ostatnie słowa wypowiada trochę ciszej, by nie urazić karczmarza. - Panie Joachimie, mogę prosić wody? A pani, Myrtho, niech się nie frasuje, nie to zlecenie to inne, nie to miasto to inne. - szczebiocze optymitycznie. Poza tym kto rzekł, że to ma być niebezpieczne zajęcie? - pyta z nagłym zainteresowaniem. [user=532]Ile dostała za występ? Podobał się w ogóle? :>[/user]
__________________ [center:e3bddbfe0e]And I saw the beast rise up out of the sea, having seven heads and ten horns, and upon his horns ten crowns, and upon his heads, the names of blasphemy.[/center:e3bddbfe0e] |
10-12-2005, 21:09 | #30 |
Reputacja: 1 | Kiedy Sara zajmuje swoje miejsce za stołem Raynard przez chwile łapie jej wzrok i obrzuca ciepłym spojrzeniem. Uśmiecha sie promiennie i z uznaniem, powoli kiwą głową. O ile pamiętacie jest to pierwszy raz kiedy ten cichy, zamknięty w sobie człowiek wyraził tak otwarcie swoje odczucia. Po chwili jednak wszystko wraca do normy; z jego ust znika uśmiech a on sam pogrąża sie w myślach...
__________________ You're another sh... talking punk to me You're living inspiration for what I never wanna be And I see, you've been blinded by what you believe And now back up and sit down, shut up and act like you need to be |