Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2012, 09:29   #91
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa spojrzał pogardliwie na kompanów sprzeciwiających się okaleczeniu wiedźmy.

- Coś za słabi się stajecie, bratankowie, do mokrej roboty dla von Antary... albo maszkara już Was opętała. Nie patrz tak na mnie Albert, toć widać, że dziewucha Ci do gustu przypadła, to nie chcesz jej okaleczać. Lothar nie potrafisz już wyłupić oczu lub języka by kobieta nie zmarła? Ręce Ci drżą? Tedy wiedz, że coś się z Tobą dzieje... Nie poznaję Cię...

- Strzeżcie się. Nie znasz dnia ni godziny kiedy czarci rzuci urok, tfu!
- kozak odszedł w końcu od wozu.

Podszedł go grupki towarzyszy rozprawiających o trasie.
- Czyli wychodzi, że droga nam na razie wiedzie pewnym traktem. Później część z nas przeprawić się może przez bagna. Ja pójdę drogą, którą nie powędruje czarownica. Jeśli do tego czasu jako tako wydobrzeję...
Zdajecie sobie sprawę, że wozy przez bagna nie przejadą? Trzeba będzie wszystko dźwigać na plecach...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 19-05-2012 o 08:55.
kymil jest offline  
Stary 18-05-2012, 12:35   #92
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Wreszcie, po wyeliminowaniu całości wrażych sił, był czas na odebranie nagrody za ryzyko i wysiłek.
Nucąc cicho pod nosem, Vogel zabrał się do systematycznego i dokładnego przeszukiwania i przywłaszczania sobie mienia nieboszczyków.
Zebrawszy, co tylko wartościowego się dało, dołączył do reszty bandy, która toczyłą dyskusję na temat wyboru dalszej drogi i równocześnie losów więźnia.
- Chyba kogoś tu posrało - rzucił głośno - albo od upływu krwi mu się we łbie pierdoli. Wszyscy precz od wozu.
Ja też się na kuglarstwie nie znam, ale skoro mądrala Bergman trzymał toto w klatce i przykryte, to tak zostanie.
- to powiedziawszy, z powrotem zarzucił na klatkę płachtę. - Żarcie będziemy jej dawać raz dziennie, tyle by przeżyła, ale jednocześnie osłabła. Usługiwać będą panie, bo raz, że w przeciwieństwie do nas nie myślą kutasami, dwa jedna to elfka, a z tego, co zdarzyło mi się czytać, wasza rasa jest jakoś powiązana z magią.
Może więc i trudniej będzie na was rzucić urok. Mają panie coś do dodania w tej kwestii?

Co do drogi, zgadzam się z opinią większości, czyli jazdę traktem. Nie ryzykowałbym jednak ani rozdzielania się, ani skrótu przez bagna. Jak już rozsądnie zauważono, cóż ze skrócenia marszruty, jeśli przyjdzie zginąć w starciu z jakąś bestią z gnoju, bądź co bardziej prawdopoodbne, od choroby czy zatrucia.
Dwa dni zarażonych nie zbawią. A nas, jeśli już o zarazie mowa, owszem. Może się okazać, że epidemia jest już poza kontrolą i pozostanie jedynie spalić wszystko w cholerę. Radzę zacząć brać i tę kwestię pod uwagę.
A nawiązując do niej, czy znachorzy i magicy mają jakieś sugestie, co zrobić, żeby przynajmniej zminimalizować ryzyko zachorowania?
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"

Ostatnio edytowane przez Cohen : 18-05-2012 o 12:56.
Cohen jest offline  
Stary 18-05-2012, 23:21   #93
 
Cell's Avatar
 
Reputacja: 1 Cell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znany
Elfka z niedowierzaniem patrzyła na towarzyszy, po czym głośno i zimno powiedziała:
- Popieprzyło Was, kompania? Dziewkę chcecie oskórować, bo krzywo na Was spojrzała? Kimkolwiek ona jest, przez sporo przeszła. Już ja widzę, jak Wy byście się zachowywali po przymusowym spoczynku w klatce. Też byście atakowali kogo popadnie, tak dla pewności wsadzili bełt między oczy, bo a nuż znowu was zechcą ostrzem połechtać. Ja się zajmę dziewczyną, będę się nią opiekować i mieć na oku, ale, na litość Bogów, nie zamieniajcie się w jej kolejnych wrogów, drąc na nią paszczę i wytykając! Jak długo ja będę przy niej i póki nie będzie satysfakcjonującego dowodu w postaci bezpośredniego ataku... Nie ruszycie jej.

Oddychała głęboko, nie miała problemów z opanowaniem, jak większość jej pobratymców, ale czuła ból, widząc jak jej towarzysze traktują to biedne, brudne stworzenie. Podeszła do kozaka i położyła mu stanowczo dłoń na ramieniu:
- Mierzwa... Ty też. Posłuchaj mnie i zaufaj, nie możesz dziewczyny winić za to, że próbowała się wydostać i uratować skórę jedynym sposobem, jakim znała. Dajcie jej jedną szansę. A nuż nie pożałujecie. I dla dobra nas wszystkich, chwilowo Ty się trzymaj z daleka od klatki. - wyrzuciła poważnie, z błyskiem pasji w oczach - Proszę. - dodała potulnie.

- Moim zdaniem przeprawa przez bagna czy przez rzekę to pomyłka. Mamy dwa sprawne wozy, czemu mielibyśmy je porzucać, skoro nie dość, że mogą się później przydać, to i przyspieszą podróż. Czworo z naszych kompanów zostało rannych, z pewnością dużo by im dała możliwość odpoczynku i szansy na rekonwalescencję. Wracajmy po drugi wóz, a ja w tym czasie doleczę Wasze rany. Kto jeszcze może kierować wozami? - jej głos brzmiał donośnie ponad dyskusją pozostałych. Elfka przechadzała się dookoła polany, ręce trzymając splecione razem. Myślała.

Czy przypadkiem jej sympatia wobec odrzuconej przez wszystkich, z oczami pełnymi nieszczęścia dziewczyny pochodziła od czegoś więcej niż jedynie z czystej empatii? Czy możliwe że na nią też działał jej urok? Przecież miała dość wrażliwe zmysły i z pewnością wyczułaby magię... Dla pewności podeszła do czarownika i cicho zapytała:
- Magu, nie masz może zbędnego amuletu, który pozwoli mi wyczuć czy dziewczyna nie atakuje któregoś z naszych? Wyczuwam magię na co dzień, ale... Boję się, że to nie wystarczy. Nie tym razem, a skoro mam się zorientować, co ona rzeczywiście robiła póki jej nie spętali... - jej spojrzenie prześlizgnęło się po zmasakrowanym ramieniu Alberta - A co do tej ręki, jak tylko podejmiemy decyzję i nieco się uspokoją zawirowania losu, zgłoś się do mnie. Takie rozerwanie to dla mnie nie pierwszyzna. Eliksir dużo pomógł, ale w chwili obecnej możesz mieć problemy z dokładnym poruszaniem palców, nie mówiąc o podnoszeniu ręki... A ja bym mogła coś na to zaradzić. Wystarczy, że odpowiednio wcześnie zszyję, co trzeba.

Kobieta przysiadła na wozie, niedaleko klatki, czekając na werdykt kompanów. W głowie błąkały jej się pytania, które mogłaby zadać dziewczynie z klatki, o co prosił. Zastanawiała się jak rozpocząć rozmowę, jak przekonać tę zagubioną istotę, że ma choć jednego sojusznika na tym świecie.
 
Cell jest offline  
Stary 20-05-2012, 23:28   #94
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Z aprobatą skinął głową na słowa elfki.
-Ten amulet to cenny dar i mam tylko jeden, ale jeżeli chcesz to mogę ci go użyczyć na krótki czas. Choć wątpię by to było konieczne. Choć z drugiej strony też chętniej bym posłuchał, jeżeli dałoby się i zaszyć mi rękę i przepytać to tym lepiej, zwłaszcza, że ciekawość nie pozwoli mi nie zadać kilku pytań.


-Panie Vogel, jak zajmował się pan szabrownictwem to jako osoba nie znająca się na tym mimo mojego osobistego zdania uprzejmie nie odzywałem się. Trzymając mordę zamkniętą. Jak sam pan powiedział na kuglarstwie się nie zna, tak jak ja na szabrownictwie. O co proszę i sugeruje powinno być jasne.
-Więc wracając do naszego więźnia. Jak wy musicie się przejmować von Antarą tak ja muszę się przejmować moimi oficjalnymi zwierzchnikami. Znam swoje obowiązki i z ich wykonania mam sporządzić raport. Do moich zasranych obowiązków przy spotkaniu kogoś zdolnego do rzucania zaklęć i uroków czy innych podobnych jest sprawdzić jakie zagrożenie stanowi, czy lub w jakim stopniu jest skorumpowany przez siły chaosu a potem w miarę możliwości w stanie żywym nie okaleczonym dostarczyć albo przed sąd albo do magistra. Więc mam jak rozumiem wpisać lub odpowiadać, że nie mając żadnych informacji, bo pomocnik Bergmana żre piach a jego samego nie ma, zrezygnowałem z pozyskania tych informacji bo,
- zawiesił głos.- część z moich towarzyszy przestraszyła się dziewczynki w klatce?
Teraz już absurdalność sytuacji sprawiła, że aż podniósł głos i spróbował żywszej gestykulacji czego zaraz pożałował.
-Widzieliście jak Magnura żywcem zjadł mutant, walczyłeś z wyszkolonym mordercą uzbrojonym w truciznę- nieznacznie skinął głową w stronę Felixa- oraz wspólnie wpakowaliśmy się w lochy pod zamkiem Kytkego, walczyliśmy z hordą dzikich barbarzyńców i słyną bestią z Ostermark a przed chwilą z ludźmi łowcy czarownic. Wy, wy! Mi teraz mówicie, że boicie się dziewczynki w klatce?
Przerwał na chwilę by mogli zrozumieć jego przekaz lecz nie dość długo by móc się wciąć.
-Możemy oficjalnie zlać moczem tą służbę i zaciągnąć się do wędrującego cyrku. Płacą lepiej a bezpieczniej.
-Cęgi wyłupianie oczy wyrywanie języka... Co ja mam do chuja Sigmara napisać? Sama sobie odgryzła i wyłupiła? Będę miał przesrane jak stąd do Altdorfu a ponieważ nie będzie się dało ukryć kto to bez ważnego powodu zrobił to też pewnie wy. Jeżeli jednak wiedźma jest potrzebna Bergmanowi cała, a jeżeli bawimy się co on myślał to jeżeli jest cała to pewnie jest, to nie mamy przesrane mamy przejebane jak z Estalii do Kisleva. Przyjdzie wojsko i tak dla pewności nas rozstrzela i spali żeby zaraza z nami nie uciekła.

-W Widłach czy jak się wieś zwie trzeba wywalić tą kłódkę i założyć nową, Eisenherz to taki kawał sukinsyna, że jak trupa nie zobaczymy to trzeba myśleć, że żyje i knuje. Dlatego albo idziemy przez bagna i wiedźmę z wozu trzeba albo drogą okrężną. Wtedy nasz dzielny łowca bo to człek szalony przeprawi się przez bagna i w tym pięknym lesie między Ognikiem a Botami nas z zaskoczenia pięknie wystrzela jak my dziś jego ludzi. Toteż proponowałbym zostawić przed tym lasem wóz i pójść na przełaj lasem do klasztoru, do czego też musimy ją wyjąć z klatki. Jak wiemy do chodzenia trzeba być odżywionym oraz pomaga gdy koś nie tyle nie chce cię zabić co uciec. Co więcej jeżeli moglibyśmy więźnia wyprowadzić z wozu to nie straszne nam wozu uszkodzenie oraz, że ktoś nam go podrąbie jak dziś bo zwyczajnie wcześniej ją zabierzemy. Ma kajdanki więc i tak nie ucieknie. Nie mam nic do sensownie użytej przemocy, ale na litość bogów niech to czemuś służy poza pakowaniem nas w gówno!
 

Ostatnio edytowane przez Matyjasz : 20-05-2012 o 23:31.
Matyjasz jest offline  
Stary 25-05-2012, 00:40   #95
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Dziewczynki w klatce, która decyzją prawdziwego magika została w niej zamknięta, a ludziom zakazano się zbliżać. Więc nie pierdol mi tu o małej dziewczynce, bo dość już w życiu widziałem, by nie dać się nabrać na taki numer. - wycedził Vogel, stając tuż przed Albertem. - I chuj mnie po prawdzie boli, na czyjej smyczy latasz i komu musisz kablować. Chcesz marnować pergamin, to sobie pisz, nie będę przeszkadzał. Jak nie wiesz, to konfabuluj. Nie uczą już tego na akademiach?
Ale jeśli wydaje ci się, że ktokolwiek tutaj dba o to, co nabazgrolisz albo doniesiesz jakiejś bandzie stetryczałych dupogniotów ze stolicy, to się kurewsko mylisz.
Powiedziałem, dziewka zostaje w klatce, klatka zostaje przykryta. Karmią ją na zmianę kobiety. Nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę, guślarzu i nie próbuj nic z nią kombinować.
Dość debatowania, wkrótce zacznie zmierzchać, trzeba nam w drogę.


Obszedł wóz, sprawdzając koła i osie, mocowanie klatki i plandeki, wreszcie dyszel.
Będąc z drugiej strony wozu, gestem wezwał Kislevitę.
- Nie dało się nie zauważyć, że w kwestii wiedźmy podzielamy potrzebę powzięcia stanowczych metod. - mruknął, uśmiechając się lekko, samymi ustami. - Znasz większość z nich. Któreś będzie próbowało uwolnić dziewkę? Co wiesz o tym kuglarzu?
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 27-05-2012, 20:18   #96
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa skinął głową na słowa Vogela.

- W końcu ktoś przejrzał tę gamratkę oprócz mnie. Magia to rzecz nieczysta. To wie każde dziecko w Kislevie. Nie da jej się poskromić za pomocą zgrabnego tyłka, pary cycków czy modrych oczu, jak tutaj zdają się nasi kompanii uważać. Tu trzeba żelaza i ognia. Jeśli będzie trzeba, to dziewczynę sam wezmę na spytki. Tymczasem poczekam, ale przy najmniejszej próbie nieposłuszeństwa... - nie dokończył pozwalając wybrzmieć słowom.

Ściszył głos i prawił dalej.
- Widzę, żeście człek dociekliwy, Panie Vogel. To wiedzcie, że Herr Albert Flick to uczeń. Zdolny człek, ale w księgach nie w życiu biegły. Nadto młody chłop, a ja wiem najlepiej, że kiedy kuśka przemawia rozum się chowa. A widzę, że naszemu Albercikowi to się amorów zachciało... Z tego jakieś nieszczęście może być.

- Uwolnić z klatki nikt poza czarodziejem chcieć nie będzie. Chyba, żeby wiedźma uroku użyła. Wtedy, nawet na siebie liczyć nie mogę. Wiesz co ze mną uczyniła...
 
kymil jest offline  
Stary 27-05-2012, 20:58   #97
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Wilk

Wilk obserwował. Przyczajony na skraju drzew, ukryty w gęstych zaroślach, był dla niech całkowicie niewidoczny. Patrzył, słuchał, węszył zapachy. Utrwalał w pamięci każdy z nich. Czasami strzygł uszami słysząc ludzki rozmowy a czasami warczał bezgłośnie, obnażając kły. Wybierał. Tam na polanie, ktoś właśnie przesunął się o kilka miejsc w kolejce do grobu i nawet o tym nie widział. Wilk oblizał się, już czując w paszczy smak krwi i wrócił do lasu…

Na polanie

- Siwy staruszek? - łowczy popatrzył na Mierzwe jak na idiotę. - Staruszek jak cholera. Wielki jak dąb a szeroki jak ork. Jak na nas wyszedł za pierwszym razem, tośmy chwycili za miecze, bośmy myśleli, że nas zwierzoludzie zwietrzyli. Włosy to miał jak ogień a i brodę taka samą. Łapę ma grubszą jak Ja udo a w dłoni to chyba mógłby człowiekowi głowę zmiażdżyć. Nosi się w skórach a na łbie ma wielkie łosiowe rogi. Rogi! I te jego oczy… Nigdy więcej nie chce ich oglądać. Jak taki do ciebie mówi i każe ci coś zrobić, to jesteś już w drodze, zanim on skończy mówić, ot co! -

O ile rozmowa z Jagerem jako tako szła, to dalsze dogadywane się z dziewczyna przestało być możliwe. Zakopał się tylko głębiej w łachmany na przemian krzyczała, że nic nie zrobiła i nie chce umierać, płakała i prosiła aby ją uwolnić. Na te chwile nie nadawała się do rozmowy. No a przynajmniej rozmowy prowadzonej konwencjonalnymi metodami…

W końcu przyszedł czas ruszać. Wóz był zaprzężony, z jego prowadzeniem nie było problemu. Z drugiego wystarczyło odczepić zwłoki Corvina i tez można było ruszać. Jager zrobił jak wcześniej powiedział. Pożegnał się z nimi na rozstaju i ruszył w kierunku Czarciej Mogiły, zdać raport von Antarze, jak mówił. Zapytał tylko, czy chcą aby przekazać coś staremu rycerzowi i zniknął. Oni ruszyli własną drogą, zgodnie z jego wskazówkami.

Podróż przebiegała bez żadnych problemów. Dziewczyna uspokoiła się w swoje klatce i nie dawał znaku życia. Ślady konnego oddziału łowcy czarownic, po pewnym czasie skręciły ze szlaku i tyle ich było widać. Wybrali ścieżkę tak, aby trudno było ich wytropić.
- Zawodowcy. -
Skwitował sprawę Leo. Mimo, że nic się nie działo, myśliwy był niespokojny. Niczego nie zauważył, ale cały czas miał wyraźnie, że są obserwowani i to nie przez jedną parę oczu… Puki co jednak, żaden tajemniczy obserwator nie dał znaku życia. Po kilku godzinach drogi dotarli do rozdroża. Na rozwidleniu dróg stał drogowskaz, przyozdobiony powieszonym na nim ciałem goblina. Było względnie świeże, bo jeszcze nie zaczęło się rozkładać. Co ciekawe, nigdzie nie było widać wron, kruków czy innych padlinożerców, tak charakterystycznych dla takiego widoku. Zielonoskóry był powieszony, w taki sam sposób w jaki wiesza się skazańców, choć patrząc na wielką dziurę ziejącą mu w brzuchu, było oczywiste, że nie zginał na szubienicy.

Strzałki wskazywały Munchien na południu, gdzie odchodziła węższa odnoga i rysunek klasztoru ze znakiem bogini miłosierdzia. Na tej drugiej strzałce wisiał właśnie truchło zielonoskórego.

- Nie zdążymy do Wideł przed zmrokiem. Trzeba będzie nocować na trakcie. Chyba, ze skręcimy do Munchien, tam przenocujemy i jutro ruszymy dalej. Jak wyjedzmy o świcie. -

Znów trzeba było podjąć decyzje…
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 28-05-2012 o 00:14.
malahaj jest offline  
Stary 28-05-2012, 19:41   #98
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Mierzwa zerknął na powieszone truchło goblina i westchnął głośno.

- Uff. No to się trochę uspokoiłem po tym napadzie.

Gdy złowił parę zdziwionych spojrzeń odparł.

- Cywilizacja, moi drodzy kamraci, to dar. Nic tak nie krzepi zdrożonego wędrowca jak gnijący na trakcie goblin. Znaczy to bowiem, że kniaź srogi, ale sprawiedliwy na ziemiach panuje. Tak mawiają w mej ojczyźnie: "Prawo i sprawiedliwość to jedyna ochrona przed Złym".

- Olejmy drogę do Munchein. Gościniec równie dobry jak mieścina. Szczególnie, że wleczemy ze sobą żelazną klatkę. Ludzkie języki są gorsze niż stado zwierzoludzi, gdy w grę wchodzi tajemnica i pośpiech.

- Ej, Moperiol! - zakrzyknął Kislevita do elfa - Nie poganiaj tak Balerona. Biedne zwierzę zajeździsz, a i ja za Tobą nie nadążę - to mówiąc zajął miejsce na przodzie kawalkady.
 
kymil jest offline  
Stary 05-06-2012, 17:34   #99
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Moperiol poparł Mierzwę. Tak jak i on był za nie zbaczaniem już do Muncheim. Wolał pozostać na trakcie. Nocleg na nim mógł być ryzykowny, ale ten w mieście niekoniecznie mniej. Poza tym była to ‘nadprogramowa’ droga. A takich, powinni już teraz unikać.

***

Zwolnił nieco tempa i poczekał na kozaka. - Nie, nie, to nie Baleron - odpowiedział z uśmiechem. - Baleron to tamten... osioł – wskazał głową na zwierzaka idącego za nimi.- Ten tu, to raczej Kabanos. – Z uśmiechem odparł i poklepał swojego wierzchowca. Zgodnie jednak z prośbą Kislevity zwolnił nieco tempo. Kolejna para oczu na przedzie kolumny z pewnością nie zaszkodzi. Niepokoiło go to co widział robiąc wcześniej zwiad z Leo. Niepokoiło go również, że Heinz czuje, iż jest obserwowany. Elf ufał przeczuciu kompana i cały czas, jadąc na czole kolumny, z uwagą się rozglądał, próbując dostrzec ewentualne zagrożenie.
 
AJT jest offline  
Stary 06-06-2012, 13:37   #100
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Starała się, naprawdę się starała myśleć o tej biednej dziewczynie jak o „ładunku”, paczce którą mają dostarczyć we wskazane miejsce i niczym więcej, ale gadanie o przypalaniu, wyłupianiu oczu, obcinaniu języka, nie wspominając sposobów na wiedźmy, których jej kamraci nie wypowiedzieli na głos (coś mówiło jej że gdyby chcieli zajęłoby im to zbyt dużo czasu) sprawiało, że mimowolnie zaczynała jej żałować. Nie musiała jej widzieć, nie musiała jej słyszeć, nie musiała niczego wiedzieć o naturze jej mocy i powodach uwięzienia by wiedzieć, że gdy ktoś spróbuje wcielić swoje chore pomysły w czyn, powstrzyma go, a przynajmniej spróbuje to zrobić. Spróbuje nawet jeżeli będzie musiała wyciągnąć miecz. Gdyby Vogel albo Mierzwa mogli śledzić jej myśli, pewnie uznaliby, że wiedźma jakimś cudem zdołała Elise zauroczyć na odległość, ale myliliby się. To nie był urok tylko nieco współczucia i znacznie więcej poczucia obowiązku. Von Antara powierzył im uratowanie klasztoru, ta dziewczyna była kluczem, a oni bezmyślnie chcieli ten klucz uszkodzić lub nawet zniszczyć. Dla Elise równie dobrze mogliby splunąć Magnusowi w twarz, albo rzucić wszystko i przyłączyć się do wędrownego cyrku jak to ktoś sugerował.

W przeciwieństwie do Taliany nie odezwała się kiedy Vogel postanowił, że to one zajmą się dziewczyną. Prawie całkowicie zgadzała się z elfką ale była ranna, zmęczona a przede wszystkim nie miała ochoty z Vogelem rozmawiać, zwłaszcza że to nic by nie zmieniło. Skinęła tylko głową na znak zgody i na przekór życzeniom mężczyzny poszła zebrać jakiś bukłak i część niepotrzebnego już właścicielom prowiantu z pobojowiska, żeby mieć pewność iż będzie dość jedzenia by więźniarka nie osłabła. Ani myślała ograniczać jej racji, uznając to za niepotrzebne okrucieństwo, zresztą zakładała że do powstrzymania zarazy będzie potrzebna w pełni sił. Rozejrzała się także za jakimś nożem.

Zebrany prowiant zapakowała na wóz z klatką, solidną porcję podała uwięzionej, stanowczo omijając ją wzrokiem. Aptekarskie przyrządy i resztę bagażu starannie załadowała na jednego z luźnych mułów i przywiązała go z tyłu tegoż wozu. Poklepała zwierzę przyjacielsko po szyi i oświadczyła:
- Skoro mamy już Balerona i Kabanosa… od tej chwili zwiesz się Sznycel.

- Nie powinniśmy zbaczać do Muncheim i tak długo przyjdzie im na nas czekać tam w klasztorze. Kto wie czy nie za długo.

Szła obok muła, a wóz toczył się przed nią, teraz była jedną ze strażniczek wiedźmy, jej zadaniem było pilnować nie tyle by ta się nie wydostała, co by nikt nie dostał się do niej.
 
Agape jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172