Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-06-2012, 10:32   #111
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Krew, krew, krew...

Ze snu wyrwał go kwik zarzynanego zwierzęcia. W jednej chwili Gislan był już na nogach, ale to co zobaczył przeszło najśmielsze oczekiwania. Chaos w czystej postaci, orki, mutanci, demony walczące ze sobą w najlepsze.

Wummm! Ognisty pocisk trafił go w ramię, bestię która strzelała nawet cesarskim zoologom, nie łatwo byłoby opisać. Ból, nieznośny, piekący i ta wszechogarniająca wściekłość.

"Kurwa co się tu dzieje!? Co się kurwa ze mną dzieje!?" - pomyślał z trudem blokując cios jednookiego mutanta. Potem naparł na niego i celnym kopniakiem trafił w krocze. To dało krasnoludowi chwilę wytchnienia, wystarczająco dużo, by mieć szansę spieprzyć z tego szalonego pola walki. Przedzierał się w kierunku zarośli, blokując i unikając ciosów, choć żądza mordu była w nim dzisiaj ogromna, ale coś jakaś cząstka jego świadomości, potrafiąca jeszcze logicznie kojarzyć, domyślała się że to jest coś nie tak.

"Jak cała ekipa mogła dać się podejść tak hałaśliwej bandzie? I gdzie do cholery jest reszta? A może ktoś nas zaczarował i sami siebie teraz zabijamy?" - ta właśnie część logicznego rozumowania Gislana, zadawała te pytania próbując znaleźć sens w tej sytuacji.
 
Komtur jest offline  
Stary 18-06-2012, 22:00   #112
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nawet ognia nie będzie...- warknął nieco rozjuszony tym faktem najemnik. Bruno nie gadał zbyt wiele, bo jakoś go ta wyprawa nieco frapowała. Chciał już pokonać drogę do klasztoru, spotkać się z Ralfem i próbować zwalczyć zarazę.
-Dobra... To zbudźcie mnie na ostatnią wartę. Jakoś nie czuję się na siłach dziś żeby czuwać nocą. Nie dam sobie ręki uciąć za swoją czujność...- wzruszył ramionami. Mężczyzna owinął się szczelniej płaszczem i założył kaptur tak, żeby w głowę było odrobinę cieplej. Nie pchał się do ogniska, ustępując miejsca kobietom. Plecak pod głową był trochę bardziej wygodny niż jakiś kamień czy kawałek drzewa.
~Mam złe przeczucia...~ jęknął w duchu, zachowując tę informację dla siebie, by nie niepokoić towarzyszy.

~***~

-Co?!- najemnik był mocno zdziwiony tym co ujrzał gdy nagle otwarł oczy. Wszechobecna walka z różnorodnymi stworami było czymś tak nienormalnym, że Bruno dziwił się własnym oczom. Orkowie? Zwierzoludzie? Wilki?
-Śmierć?- spytał zdziwiony widząc tajemniczego osobnika o płonących ślepiach na odjeżdżającym wozie. A może to jakiś zły sen? Gdzie do cholery był Gislan, gdzie była Elise, gdzie cała reszta tej awanturniczej hołoty?
-Przyszedłeś po mnie?!- krzyknął wskazując palcem bestię na wozie -Dwa razy próbowałeś! Dzisiaj trzeci raz mnie pocałujesz w dupe!- krzyknął Bruno, łapiąc za młot i rzucając się w pościg za odjeżdżającym wozem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 18-06-2012, 23:52   #113
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Postanowił jechać wozem, miejsce było i była robota do zrobienia. Miał do przejrzenia całą księgę będącą w posiadaniu martwego pomocnika maga.
-W każdej takiej księdze mag zostawia część swojej duszy.- powiedział przyglądając się okładce.- Metaforycznie, nie dosłownie.- Dodał nie chcąc być o nic posądzony.- Pisząc ją własnoręcznie, zdobywa się szacunek do słowa będącego podstawą magii. Każda jest podobna ale inna od reszty i zdradza charakter maga. Teoretycznie są w niej spisane pod czujnym okiem mistrza prawdy powszechnie znane jak i przemyślenia mentora, praktycznie tworzy się ją samotnie przepisując inna księgę w wolnym czasie. Cały dzień roboty i to pewnie bez efektów, żeby dowiedzieć się czegokolwiek.
Nie chciał się do tego zabrać dlatego gadał ale nie potrafił gadać dość długo by problem znikł westchnął i zaczął czytać szukając odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie.


Na szczęście nie był potrzebny przy rozbiciu obozu bo właściwie go nie rozbili. Korzystając z resztki dnia i widzialności dalej przeglądał księgę. Dowiedział się kiedy ma wartę, upewnił się czy karmią więźnia i znalazł sobie miejsce do spania i nie mógł zasnąć.
Żal mu było ich więźnia i wstyd za zachowanie kompanii człowieka nie należy trzymać w klatce jak rzecz, nawet cela dla skazańców wydawała się lepszym miejscem.
-Ogółem przykro mi, że nie udało mi się ciebie wyciągnąć z tego miejsca.- Mówił oparty zewnętrzną część wozu.- Muszę mówić przez tą płachtę by nikt nie posądził mnie o bycie pod wpływem uroku. Chciałbym przeprosić za moich towarzyszy, nikt nie powinien być przetrzymywany w takich warunkach. Ale nie bój się wierzę, że w końcu zyskają trochę rozumu i zgodzą się ciebie wypuścić. Bądź dobrej myśli.
Całość mówił dość cicho nie chcąc zbudzić tej części grupy która zasnęła, potem sam mając czyste sumienie zasnął w sen nie przynoszący ukojenia.




Nie miał czasu na rozstrzygnięcie symboliki snu. Nie gdy coś na nim leży amulet pali od pewnie potężnej magii a on mam problemy z wstaniem. Sen i prorocze wizje musiały ustąpić miejsca tu i teraz. Jakoś wstał i rozejrzał się nie mogąc wyjść z zdziwienia.


Był w piekle i raju naraz. Wszystkie typy stworzeń normalnie chcących zabić Alberta zabijały się nawzajem, to wspaniale, był w samym środku walki to źle, nie było widać jego towarzyszy, to bardzo źle a gdzieś działała potężna magia to tłumaczyło dlaczego dali się zaskoczyć. Najgorszym było ciało, które do tej pory na nim leżało. Szybko zabrał leżącą obok tarczę i pobiegł ile sił w nogach jak najdalej od walki. Klatka jest solidna więc nikt w walce jej nie otworzy, niech się powybijają a później będzie można wrócić dobić to co żyje. Kątem oka zauważył toczący się wóz, postanowił biec od walki a potem w tym samym kierunku co wóz.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 19-06-2012, 12:12   #114
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Jak postanowili tak uczynili. Ruszyli traktem chcąc mieć przed zmrokiem jak największy odcinek drogi za sobą. Gdy zaczęło robić się ciemno zatrzymali się by rozbić obóz. Gottri zjadł przewidziany na dzisiaj przydział suchego mięsa, podzielił się nim ze Spągiem i zasnął mówiąc by obudzili go gdy nadejdzie jego kolej na wartę.

Obudziły go krzyki i odgłosy walki. Wstał i rozejrzał się. To nie mogło być prawdziwe. Każdy walczył z każdym, te fantastyczne maszkary do tego to co się stało ze Spągiem. Tylko jak się obudzić. Widząc że wóz odjeżdża rzucił się w tym kierunku. Nie mogli stracić wozów, były niezbędne dla wykonania misji.

Zaczął się przedzierać w kierunku wozu i walczącego przy nim wilka z goblinami. Miał zamiar unikać walki tak długo dopóki sytuacja się nie wyjaśni. Ograniczał się do uników i parowania. Po dotarciu na miejsce miał zamiar wskoczyć na kozioł i przejąć lejce.
 
Ulli jest offline  
Stary 19-06-2012, 14:57   #115
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Właściwie nie przejęła się truchłem powieszonym na drogowskazie, bo niby cóż miało oznaczać? „Trakt jest strzeżony, zieloni wybici do nogi, jedźcie bezpiecznie” czy bardziej „strzeżcie się grasujących goblinów”. Kolejne zainteresowały ją znacznie bardziej, dalej nie wiedziała co o nich myśleć, ale coraz bardziej martwiła ją ich ilość. Czy wszystkie gobliny w okolicy były martwe? Kto je zabił? Co mogło zadać takie obrażenia?

Była zmęczona, więc z ulgą przyjęła decyzję o postoju, chciała jak najszybciej zasnąć by zyskać siły do dalszej podróży. Najpierw jednak posiliła się ze swoich racji i nakarmiła uwięzioną. Wilki hałasowały okropnie, ale nawet ich upiorne wycie nie miało szans ze znurzeniem, szybko zapadła w sen.

Obudziła się gwałtownie, ale czy na pewno obudziła? Na pewno, ponieważ stała w sercu koszmaru jakiego nie potrafiłaby wyśnić. Człowiek z członkiem zamiast głowy tylko ją w tym upewnił. Uniknęła cięcia szablą niemal cudem.

„Jak? Jak mogło do tego dojść? Gdzie są wszyscy? Nie! Gdzie ja jestem? Jak zdołali mnie zabrać od reszty? Czy jeszcze żyją? Kto tak krzyczy?”

Wóz! Musiała dostać się na wóz. Wyjęła miecz i starając się unikać walki jeśli to tylko możliwe, pognała w stronę jedynego znajomego elementu w otaczającym ją piekle.
 
Agape jest offline  
Stary 19-06-2012, 17:21   #116
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Leo zamrugał oczami, wostrzając otaczające go cienie i rozmyte kształty. Jak nic czary, kurwa ich mać. Nikt... NIKT! Nikt nigdy nie podkradłby się taką bandą do obozowiczów, a zwłaszcza gdy w skład tej bandy wchodzili mutanci, zwierzoludzie, zielonoskórzy i demony, uparcie napieprzające się ze sobą.

Demon... Cholera, Heinz wiedział że takowe istnieją, miał świadomość że gdzieś jacyś szaleni kultyści przyzywają je do Starego Świata. Ale demon tutaj? I to jeszcze tak kurewsko potężny?!

Łowca poderwał się na równe nogi i biegiem ruszył w stronę gdzie mignął mu wóz. Trzeba było chronić dziewczynę. W rękach miał już gotowy łuk. Gdzieś w oddali dostrzegł Elise. Był gotów za równo ochraniać siebie jak i ją. Samemu zaś wolał unikać walki a w razie ataku na swoją skromną osobę salwować się unikami i swoją wrodzoną zwinnością.

Skradanie w takich warunkach nie miało sensu.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline  
Stary 21-06-2012, 19:48   #117
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Przypomniawszy sobie o pistoletach, wyciagnął oba i z przyłożenia strzelił z nich w głowę wyjątkowej paskudy, mutanta o rozkładającym się dziczym łbie.
Głowa potwora pękła jak jajo, obryzgując okolicę krwią, odłamkami kości i kawałkami mózgu.
Widząc kłębiący wokół niego tłum, Vogel dobył miecza i toporka, tarczę zostawiając na plecach, by je chroniła i wziął się do rąbania.
Szybko jednak zauważyłdwie rzeczy.
Po pierwsze, wrogów wcale nie ubywało, choćby kładł ich po kilku naraz. Ciagle zjawiali się nowi.
Po drugie, co ważniejsze, najwyraźniej każdy walczył tu z każdym. Oznaczało to, że był sam przeciw wszystkim, ale jednocześnie nie był w centrum uwagi i chłopcem do bicia dla całej tej bandy.
Zrozumiawszy to, obrócił się w miejscu i zaczął przebijać się poza walczący tłum, kładąc trupem każdego, kto stawał mu na drodze.

Wreszcie, od stóp do głów umazany krwią i innymi płynami, o których wolał nie myśleć, przebił się poza pole walki.
Oparł ręce, zaciśnięte w pięści, w których nadal trzymał broń, na kolanach i tak pochylony oddychał ciężko przez chwilę.
Wreszcie wyprostował się i rozejrzał wokół.
Mieczem sparował cios drewnianej maczugi orka, który wypadł na niego spośród walczących, po czym rąbnął go prosto w twarz trzymanym w drugiej ręce toporkiem. Stwór zaryczał i padł na kolana. Uderzył drugi raz, w szyję. Siknęłą krew. Ork padł na ziemię, drgając konwulsyjnie.
Vogel dostrzegł wreszcie wóz, odjeżdżający w cholerę i kilka postaci, które najwyraźniej go goniły. W kilku z nich rozpoznał towarzyszy.
Nie mając lepszego pomysłu, też rzucił się w pogoń.
~ To czary ~ uświadomił sobie nagle, przypominając sobie jak przez mgłę dziewczynę uwięzioną w klatce na odbitym wozie. ~ Ta cholerna wiedźma rzuciła na nas jakieś gusła. Niech tylko dopadnę tę kurwę, zarżnę na miejscu. Magik niech się potem bawi trupem.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 21-06-2012, 23:45   #118
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Ciało goblina nie zrobiło na łowcy nagród wielkiego wrażenia. Mało tych stworów ubił, podróżując traktem? Jechali dalej obraną drogą, mijając kolejne ciała, podobne do tego pierwszego. Gdy słońce zaczęło zachodzić rozbili obóz. Kiedy Felix dowiedział się, że nie stoi na warcie jako pierwszy, od razu podłożył sobie swoje tobołki pod głowę i zasnął. Mało go interesowała dziewczyna w klatce ani kto miał stać na warcie. Ufał towarzyszom i wiedział, że nie dadzą się zaskoczyć.

Obudziło go nagłe zamieszanie. Czy może raczej wszechobecne chaos i zniszczenie. Felix kiedy tylko usłyszał w karczmie o krainie zwanej Pustkowiami Chaosu, wyobrażał je sobie w taki sposób. Zamieszanie, walka, śmierć. Mutanci i zwierzęta. Ale czemu nie było tu pozostałych?! Co się działo kiedy spał? Nie miał więcej czasu się zastanawiać. Wyjął miecz i bicz i zaczął siekać pędzące w jego kierunku macki.

Po chwili zdał sobie sprawę z kilku rzeczy. Po pierwsze dalsza walka była pozbawiona sensu. Nie dość, że potwór wysyłał coraz to nowe macki na przeciw jego ostrza, to ilość walczącej masy była zbyt duża. Po drugie, o ile nie widział towarzyszy ani Kabanosa, Ich wóz był na miejscu i własnie odjeżdżał.

Odrąbał kolejną mackę po czym rzucił się w tłum i zaczął lawirować między walczącymi udając się w kierunku wozu. Większość potworów skupiona była na walce lecz gdyby nie czujność, parę razy Felix mógł oberwać. Od wozu oddzielił go nagle obrzydliwy mutant, z trzecią ręką wystającą z głowy i rogatym językiem. Bicz sucho strzelił łapiąc za dodatkową kończynę. Łowca szybko pociągnął wytrącając plugawca z równowagi i dobił leżącego stwora mieczem. Do wozu miał wolną drogę.
 
Luffy jest offline  
Stary 22-06-2012, 20:55   #119
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
- Na Ursuna, co to za pohański jazgot? - wymamrotał Dmuch.

Oto zbudzony z głębokiego snu Mierzwa obudził się na samym dnie piekła. Przeczuwał, że kiedyś tam trafi, ale miał skryta nadzieje, że nie stanie się to w najbliższym czasie. Wkoło szalały jakieś groteskowe, splugawione kształty. Gorzała nieustanna walka. Szczęk oręża, chrzęst zbroi, ryki rannych i wycie zwycięzców przeszywały ciemność.

- Co u licha?

Nierozumiejącym wzrokiem Kislevita powiódł po dawnym obozowisku. Nie było po nim śladu.

Wkoło za to szalała śmierć.

Mierzwa nie miał zamiaru ginąć. Czarna szabla sama wsunęła się w dłoń i rozpoczęła śmiertelny taniec. Kozak chlastał nią po łbach, siekł po plugawych kończynach, może nawet posłał w niebyt kilka cieni. Dość, że przebił się na krótką chwilę poza okręg śmierci.

Dojrzał oddalający się wóz z wilkiem za kozłem. Zagryzł wąsiska ze złości, otarł czoło z krwi i potu.

- Czary, mamuny, odmieńcy, zaklęcia, wilki jakieś... Co tu się do stu fur diabłów wyprawia? - mamrotał.
- Sucza wiedźma mnie do tego piekła za karę wtrąciła? Nie może być... Ale... jeśli tak, to tego kuglarza Alberta wytrzebię, że się nad gamratką ulitował zamiast spalić na stosie. Oj, dam Ci ja narożnico nauczkę - to mówiąc pognał w stronę oddalającego się wozu. O siebie nie dbał, tylko jedną kobietę zabić chciał...
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 22-06-2012 o 20:58.
kymil jest offline  
Stary 23-06-2012, 00:35   #120
 
Cell's Avatar
 
Reputacja: 1 Cell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znanyCell nie jest za bardzo znany
Gdy tylko poczuła ruch ponad głową, ogarnięta nagłą paniką zrobiła jedyną rzecz, która wydawała jej się sensowna w tak abstrakcyjnej sytuacji - błyskawicznym ruchem dźwignęła swoje obolałe od kopniaka ciało i złapała się konstrukcji wozu, szukając punktu zaczepu. Zapała się mocno i podciągnęła. Potrzebowała czasu, potrzebowała zrozumieć zaistniałą sytuację, a chwilowa kryjówka jej to umożliwiała.

Zresztą, skoro wóz postanowił nagle się się stoczyć w siną dal, ona nie miała zamiaru pozwolić mu to zrobić na własną rękę. Szczególnie, że jeszcze... Jeszcze nie wiedziała gdzie są jej towarzysze. Wtedy to uderzyła ją nagła myśl - przecież jak zasypiali dookoła były tylko wilki. Skąd, u licha, tyle dziwactw nagle na polance?! Sytuacja była tak nierealna, tak abstrakcyjna, iż to musiał być... sen. Nie, na sen ból w jej żebrach był zbyt realny. W takim razie co?!
Magia.

Musieli paść ofiarą jakiegoś paskudnego zaklęcia, co by oznaczało, że to wszystko dookoła jest iluzją, a towarzyszy nie widzi, bo... Zaraz. Nie widzi? Nagle uderzyła w nią myśl tak niesamowita, że aż zachłysnęła się powietrzem. A może te biegające nogi to właśnie byli ONI? Może jej oczy były w tak diabelski sposób oszukane, że spoglądała na nich jak na potwory? Wydawało jej się to być wyjątkowo zaawansowaną sztuczką magiczną. Czyżby nie docenili swojej "przesyłki" i dziewczyna była zdolna do takich manewrów? Zaraz, skoro dysponowała tak silną iluzją, to czemu wcześniej nie użyła magii coby się wydostać czy obronić przed biciem, które z pewnością otrzymała?
Różo... Nawet jeśli to Ty... Wiem, jak jesteś przerażona, będę Cię chronić. Ale teraz... Teraz to Ty musisz nam pomóc.

Chwilowo planem elfki było kurczowe asekurowanie się pod wozem, ze wszystkich sił będzie się starała go nie opuścić, jak będzie spadała, to spróbuje dźwignąć się na górę wozu. Elfy są zwinne. Elfy są sprytne. Jesteśmy silni, dam radę.
W razie potrzeby, oczywiście, sięgnie po broń w celu obrony własnego życia bądź... Życia dziewczyny. Nie wierzyła, że Róża celowo chciała ich skrzywdzić. Jednak nie mogła sobie pozwolić na zabicie kogokolwiek - nie wiedziała w kogo celuje! Przyrzekła sobie co najwyżej poważnie... uszkodzić potencjalnego przeciwnika. Miała zamiar też wrzeszczeć co sił w płucach "TO JA, TALIANA! ELFKA! MEDYCZKA!". Interesowało ją za jaką kreaturę mieli ją jej kompani...

Chwilo jednak jej zadaniem było nie opuszczać wozu. Niedługo miała się przekonać gdzie ten magicznym, kuźwa, sposobem postanowił się nagle sturlać... Jak bardzo oddalą się od pola tej obecnie, w jej mniemaniu, tragiczno-komicznej walki?
 
Cell jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172