Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-04-2012, 08:08   #11
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Przesłuchanie cyrkowca (wschód słońca)

Gdy już byli z nowym podejrzanym sami, wrzasnął - Jak Ci żołnierzu ekwipunek skradli?! W wojsku jesteś! Pilnować tego masz bardziej niż oczu w głowie, czy jąder między nogami! Jak to możliwe?! Zresztą to niejedyny szczegół na Twoją niekorzyść! Pokaż ręce! - Tym razem nie miał zamiaru być uprzejmy, zmienił taktykę na bardziej agresywną. Otwin nie był przerażony, Otwin był zdenerowany i mógł mieć coś na sumieniu. Gdy zobaczył jego ręce, przyjrzał się im dokładnie i rzekł. - No wiedziałem żeś to ty! Teraz gadaj co żeś zrobił! - blefował Leo. To samo miał zamiar zrobić z kolejnym, gdyby z tym nie wyszło. Do skutku.

-Nic żem nie zrobil panie dowodco. Bron mi skradziono. Nie dopilnowalem. - Odparl podejrzany. -Wiem o co mnie posadzacie. Domyslam sie. Ale ja go nie zabilem. Nikt mnie za reke nie zlapal. - zolnierz stal prosto a jego twarz byla zupelnie wyzbyta mimiki. Oczy mial przymruzone i bez wyrazu. Mowil bez emocji.

- I mówicie że przed wojną kim byliście? Cyrkowcem? W takiej bandzie na pewno potrzeba była kogoś kto widowiskowo potrafił rzucać nożami, ot sztuczka. Ujmę to tak żołnierzu. Jeśli się przyznacie wytoczymy Ci proces, który w okolicznościach wojny będzie się ciągnął latami, może nawet ujdziesz żywy. Jeśli się nie przyznasz... Cóż, dobrze wiemy że to Ty. Mamy tam pięćdziesięciu, przepraszam, czterdziestu dziewięciu chłopa zdenerwowanych i domagających się rozrywki. Myślę, że pozwolić im ukarać mordercę to dobra metoda przećwiczenia manewrów wojskowych. Lepiej zacznijcie mówić... - groził Carl

-Przecież macie mordercę! - krzyknął Otwin. -Znaleźliście go z nożem, którym zabił, bo przegrał w karty. Czego chcecie ode mnie. - Bronił się cyrkowiec. Poza tym nie słyszałem, żeby w ostatnich latach sadzono kogokolwiek. Od razu idzie się wisieć. Do czego mam się przyznać? Mogę jedynie powiedziec, że nie dopilnowałem swojego sprzętu i ktoś ukradł mi mój nóż. To mógł zrobić każdy.

-Na prawdę nie słyszeliście? Wojna. Nie wolno nam zabijać żołnierzy lecz stosować prawo drugiej szansy.-skrzywił się- Może nie wiem jak było, lecz jako dowódca to ja otrzymuję rozkazy. Nasze armie nie mogą sobie pozwolić na takie straty w ludziach. Jeśli się przyznasz masz szansę uratować niewinne życie. I przekonać nas do nie zmienienia Twojego życia w piekło...

A, ci którzy wiszą wzdłuż zachodniej bramy Salkalten, za dezercje, kradzieże i bójki, to kim byli? - Zapytał. -Może nie wiecie, boście tu od niedawna, ale armia to nie je bajka. - Zaczął z was kpić. -Lepiej powieście tego co go ze sztyletem znaleźliście i znajdźcie cwaniaka, który ukradł mój nóż. - Dodał. -Uczciwym żołnierzom grozić się zachciało...- splunął.
-Pewnie, że chcę uratować niewinne życie. Ja jestem niewinny. Zostawcie mnie. - skończył.

Carl spojrzał na swoje oplute buty. “Oż ty kurwo...”. Już ja się dowiem czy to Ty.
-Potraficie pewnie rzucać nożami, co? Otwin?

-Ja? Tak jak wy potraficie rzucić kamieniem w psa. A co? - Otwin stawał się coraz bardziej bezczelny.

Carl nie wytrzymał i strzelił go po pysku.
-Ja Ci kurwa dam rozmawiać ze mną jak ze znajomym w karczmie! Każde zdanie masz kończyć radosnym okrzykiem : panie sierżancie! Wychodzimy.
Poprowadził Otwina, a także poprzedniego podejrzanego z dala od reszty.
-I co ja mam z wami zrobić... Ty- zwrócił się do żołnierza z oddziału Leo- wszystko wskazuje na Ciebie... Jednak coś mi mówi że powinienem pozwolić bogom zdecydować. Masz nóż, jeśli trafisz w... tamto drzewo, daruję Ci życie i uznam winę Otwina. Postaraj się.

Chantal trząsł się jak osika kiedy chwycił za sztylet. Przymierzył raz, przymierzył drugi i na trzeci rzucił. Nóż poszybował prosto w drzewo. Jednak uderzył w korę rekojeścią i odbił się wydając głuche stuknięcie. Przestraszony Chantal spojrzał po tobie w oczekiwaniu co zrobisz.

- Jesteś pewny że dałeś z siebie wszystko? Szkoda. Otwin, Tobie też oczywiście należy się szansa na uratowanie skóry, niech Sigmar poniesie Twoją rękę i sztylet do celu. Ty Chantalu, przykro mi...
-Wiecie sierżancie, co lubię w tak zwanych “sądach bożych”. - Zapytał Otwin sprawdzając środek ciężkości otrzymanego sztyletu.- Że ludzie, którzy je przeprowadzają są częstokroć głupsi od samego przebiegu procesu. - To powiedziawszy uniósł rękę i rzucił nożem prosto w Ciebie. Sztylet trafił w twoje ramię zagłębiając się w mięsień. Sam Otwin rzucił się do szaleńczej ucieczki przez las. [PŻ -4, rana lewej reki, kara do testów związanych z jej
 
AJT jest offline  
Stary 20-04-2012, 16:56   #12
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Pościg

-Żołnierzeeee! Uciekinier! Dwie korony za głowę Otwina z trzynastego oddziału! Szybko! -Po czym zaczął gonić bydlaka z wyciągniętym mieczem.

[Otwin uciekał jak mysz przed kotem. Fakt, że odeszliście od reszty dał mu sporą przewagę. Ci, którzy usłyszeli twój krzyk ruszyli w pościg. Teren nie był trudny, ale motyw złota nie mobilizował tak jak motyw uratowania swojego życia. Sam również zostałeś w tyle. Trafiony nożem potrzebowałeś chwili, żeby się otrząsnąć. Po kulkudziesięciu metrach cyrkowiec zniknął za zaroślami i drzewami.Co jakiś czas można było dostrzec jego sylwetkę, kiedy przebiegał w miejscu nieosłoniętym. ]

-Kurwa!- jak mógł być tak lekkomyślny!... Co robić, na strzał z kuszy za daleko... Koń! W obozie był koń! Wrócił ile sił w nogach i dostrzegł zwierzę.
-Johann, wybacz,morderca ucieka!- rzucił “miecz” dosiadając konia i ruszając w pogoń
[Ruszyłeś konno w kierunku, z którego ostatni raz oglądałeś plecy uciekjącego. Mimo, że początkowo byłeś za nim w tyle, to jednak koń pozwolił Ci szybko nadrobić stratę. Co więcej człowiek nie ma takiej wytrzymałości jak zwierzę. Starałeś się dostrzec jakieś ślady, które pomogłyby w odnaleieniu uciekiniera. Z tyłu słyszałeś krzyki nadbiegających żołnierzy. Ktoś krzyknął, że widział jak skręcił na zachód. Ruszyłeś w tamtą stronę. Były tam zarośla, które dawały osłonę i mogły posłużyć za kryjówkę. Przejeżdżając wzdłuż nich dostrzegłeś, jak w odległości 20 metrów od Ciebie z ziemi podrywa się sporych rozmiarów kształt i szybkim biegiem oddala się od Ciebie. To musiał być Otwin.]

Psia mać, psia mać, byle go znaleźć i nie narobić wstydu przed wojskiem. Jest! Rzucił się kłusem w stronę Otwina, szykując miecz do cięcia w ramię.
[Musiałeś okrażyć zarośla, w których skrywał się uciekinier. Były dość rozległe. Kiedy Otwin ruszył na północ, to ty musiałes kierować się nadal an zachód w poszukiwaniu przejezdnej ścieżki. Kilkadziesiąt metrów dalej mogłeś już przejechac. Okrążyłeś krzaki licząc na spotkanie z cyrkowcem. Nie przeliczyłeś się. Otwin przebrnął na druga stronę zarośli i rzucił się do ucieczki przez przosowisko. Miałeś czystą drogę do szarzy.]
No to teraz Cię mam! Spiął konia, lecz nie przechodząc od razu w galop, kłus był lepszy jeśli chciał użyć miecza. Już zaraz go trafi!
Ruszyłeś w kierunku uciekającego. Otwin oglądał się przez ramię i kiedy ujrzał jak na niego nacierasz starał się uchylic przed ciosem. Udało mu się to częściowo. Twój cios rozciął mu skroń i oderwał ucho. Cyrkowiec przewrócił się na ziemię łapiąc się za głowę i krzycząc. Próbował wstać, ale byłeś już przy nim. [możesz go zabić, związać i zaprowadzić do obozu i tam ukarać, zostawić, albo co tylko ci przyjdzie do głowy]
-Ty bezczelna gnido!- krzyknął rozkwaszając Otwinowi nos kopniakiem. Nie mógł się powstrzymać i z rozpędu przebił mu mieczem lewą dłoń, ot wyrównanie rachunku. Zostało jeszcze jedno. Związał go i splunął mu w twarz.
-Wstawaj. Wracasz ze mną do obozu.
-Dobrze się spisałeś-powiedział czułym głosem do konia. Masz u mnie jabłko.
[na odchodnym przeszukał Otwina][Znaleziona sakiewka wypchana złotem]
 
Luffy jest offline  
Stary 20-04-2012, 17:47   #13
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
- Jebańcy! – warknął Matt widząc jak sprawnie skurwiele z pozostałych oddziałów zabrali się za jego ludzi. A tylko poszedł się wylać! Jedna zasrana chwila nieuwagi a już było po ptokach. Świętoszkowate chuje zmusili jego chłopaków do stanięcia w ordynku bez pytania go o zgodę. „Każdemu wpierdolę!” pomyślał, jakby miało to mu w czymkolwiek pomóc. Matt beznamiętnym wzrokiem odprowadził zadowolonych z sukcesu wojaków pozostałych oddziałów. Skurwysyny! Jeszcze za to zapłacą.

Matt nie urodził się dziś. Wiedział, że jego ludzie też swoje już mają za uszami. Niektórzy zwłaszcza. Grzeczny nie miał zamiaru pozostawić Otwina samemu sobie. Tyle, że teraz niewiele można było zrobić. Trzeba było go przesłuchać wespół. Dowiedzieć się o okolicznościach. A później osądzić. Kara zaś pozostawała w rękach Matta. Tak przynajmniej sądził. Zebrany w kupę „trzynasty” w milczeniu powrócił na swoje miejsce. Grzeczny zauważył kilka wrogich spojrzeń i kilka nerwowych ruchów.

- Spokój ma być! Musimy się o niego upomnieć, bo nasz jest. Nawet jak ich chuj oskubał z karli i ożenił kosą. Rano będą go słuchać, to posłuchamy. Ale uwaga, żadnej poruty bez mego rozkazu. A jak powiem, że coś macie zrobić, to robić bo inaczej sam wyrwę komu rękę i go mokrym końcem zatłukę. Poniali? – odpowiedziało mu milczenie. I kilka posępnych spojrzeń. Poniali.


***


-Żołnierzeeee! Uciekinier! Dwie korony za głowę Otwina z trzynastego oddziału! Szybko! – Pierdolec z mieczem ryczał na cały obóz, który jak usłyszał dwa karle, wywiał, jakby go diabeł gonił. Matt wstrzymał ludzi krótkim warknięciem, sprawy potoczyły się zbyt szybko. W obozie krzątać się zaczęła ledwie garstka niedobudzonych. Gówniana sprawa. Los Otwina zdawał się przesądzony. Matt skinął na swoich z „trzynastego” i ruszył ku namiotom pozostałych „dowódców”. „Odkrywanie winnych” szło im jak spłatka. Widać znali się na rzeczy. Chyba.

- Panie sierżancie, nie wolno wam… - powiedział jeden z ludzi Carla grodząc Mattowi wejście do namiotu jego dowódcy. Matt wyciął go krótko w pysk. Wystarczyło by wylądował na ziemi plując krwią. Matt bez krępacji wszedł do namiotu nakazując „chłopakom” kilkoma gestami by mieli baczenie na okolicę. Lepiej było by to co zaczął, skończył przed powrotem pozostałych. Na szczęście nie trwało to długo. Na zewnątrz, na majdanie usłyszał rumor, kiedy znalazł to, czego szukał. Wyszedł nie tracąc ni chwili. Namiot Carla „Miecza” Gretcha otaczała garstka pozostałych w obozie żołnierzy. W milczeniu spoglądali nań nie kryjąc wrogości. Matt wysoko w górę uniósł to, co znalazł w namiocie dowódcy. Z ust wojaków wymknął się syk. Nie wszyscy mogli uwierzyć w to co zobaczyli. Matt rzucił na majdan trzy „przydziałowe” noże, które znalazł w namiocie. Sam był ciekaw do czego one ich posiadaczowi służyć by mogły. Jakieś wytłumaczenie pewnie by się znalazło.

- Nie tego co trza żeśmy złapali. O ile on sam a nie w porozumieniu działał. Ale okaże się… - Matt nie czekając na rozwój wypadków ruszył do namiotu pozostałych dowódców. Teraz za nim poruszał się już korowód. Gdzieś tam po lasku hasali „łowcy mordercy”. Dwa namioty były „czyste” ale w trzecim, należącym do „śledczego” Leo Burgen znalazł kolejne dwa noże. I sakiewkę. Nielekką. Bez słowa cisnął wszystko na trawę, wprost pod nogi zgromadzonych żołnierzy. Ich miny mówiły wiele.

- Te chuje złapały Otwina. Groźbą i straszeniem doprowadziły do próby ucieczki. Teraz już nie dojdziemy do tego, czy był praw, czy nie. Ale z całą pewnością pytań zrodziło nam się więcej. I wypadało by, by ktoś na nie odpowiedział. – „Grzeczny” splunął pod nogi, prosto na kopczyk mały usypany ze złota i noży. Przez chwilę zastanawiał się nawet, jak te skurwiele to wytłumaczą.

Sam lżejszy o sakiewkę i kilka noży usiadł na wzgórzu otoczony swoimi ludźmi, czekając na rozwój wypadków. Bo, że ten nadejdzie, był tego pewien.

Do chwili, kiedy naraz usłyszał surmy. I szczęk oręża zmieszany z kwikiem koni.

Blisko.

Zbyt blisko…


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 20-04-2012, 21:31   #14
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Przed wprowadzeniem Otwina do obozu Carl zakneblował go. Chciał powiedzieć, żeby nie próbował żadnych sztuczek, bo zginie, ale wydało się mu to niepotrzebne.
- Żołnierze! Oto winny! próbował uciec i podnieść rękę na dowódcę! Możecie się rozejść, wrócić do patroli i spania. Radzę wam też więcej nie grać, uwierzcie że jutro będziecie błagać o dodatkową godzinę na sen. Na razie z dowódcami przedyskutujemy sytuację, potem oczywiście będziecie mogli uczestniczyć w egzekucji!
Przeszli do namiotu.
- Rzucił się do ucieczki, nie mam wątpliwości że to on. Sądzę, że mam prawo go również skazać i wykonać wyrok, to mojego człowieka zabił. Czy chcecie coś dodać?
- Na brodę Ulryka, jakim cudem uciekł? Gdzie były straże? - Wtrącił się Wulfhart.
- To faktycznie był mój błąd, wykorzystał moment, gdy rozmawiałem z Chanatalem i.. A zresztą, dogoniłem go z pomocą wierzchowca Johanna, za co jestem wdzięczny. Pora go ukarać. A Ty Wulfhart nie wygłaszaj następnym razem tak pochopnych osądów przy żołnierzach. Gdybyśmy z Leo nie przycisnęli tego Chantala kazałbyś zabić nie tę osobę. - Dociekliwość kapłana wpłynęła mu na nerwy.
- Ważny jest przykład. A i tak tamten żołnierz powinien zostać ukarany za wyjątkową głupotę... - Kto normalny wyjmuje nóż z trupa i idzie się z nim przejść? - Dobra, mniejsza o to. Ruszamy wcześniej, skoro wszyscy są już rozbudzeni czy jeszcze chwilę odpoczywamy?
- Dałbym im jeszcze godzinę, pół nocy szukaliśmy winnego a muszę być w formie. Im dalej od miasta, tym większe ryzyko trafienia na wroga.
- W godzinę i tak się nie wyśpią. Możemy zrobić wcześniej popas, skoro dzisiaj mniej spali. Nie ma sensu czekać. - Kapłan spojrzał na pozostałych dowódców. - A wy co o tym sądzicie?
- Niech się jeszcze prześpią żeby jutro nie padali z nóg. – Johann sam najchętniej by rzucił to wszystko w cholerę i poszedł spać ale ciążyły na nim obowiązki. – Ważniejszą kwestią jest co zrobić z zabójcą. Wydaje mi się oczywiste że czeka go śmierć ale powinniśmy dać innym przykład. Moja propozycja jest następująca: Za okradnięcie druha, utnijmy mu palce ręki którą trzymał broń; za zaatakowanie oficera przeciągnijmy go za koniem stąd aż do Birkewiese. I w końcu za zabicie towarzysza, śmierć na szafocie – zakładając oczywiście że przeżyje „podróż”.
- Przykład dać trzeba, ale nie przesadzajmy. - Ulryk był surowym bogiem, ale nie okrutnym. A ucinanie palców i przeciąganie koniem podpadało pod bezsensowne okrucieństwo.
- Ja też uważam, że nie ma sensu przedłużać. Stracimy go tutaj. Mogę przemówić do żołnierzy i pokazać im, jak kończą nasi wrogowie. Niezależnie czy z zewnątrz czy z wewnątrz. - Po tych słowach "Miecz" wyszedł z namiotu i kazał przynieść sobie linę. Zwołał zbiórkę oddziałów. Powoli i bez słowa zawiązał zakneblowanemu Otwinowi pętlę na szyi. Koniec liny przerzucił przez mocną gałąź pobliskiego drzewa i zwrócił się do żołnierzy.
- Niech ta zakała imperium będzie dla was lekcją! Po pierwsze, jeśli ktokolwiek podniesie rękę na mój oddział, tak właśnie skończy! - Gdy to powiedział, podciągnął cyrkowca tak by stał tylko na czubkach palców. Zbrodniarz miał w oczach strach i próbował wypluć knebel.
- Po drugie, to czeka każdego wroga naszych żołnierzy i imperium! Zarówno tego z zewnątrz, jak i z wewnątrz. - Obrzucił wszystkich wrogim spojrzeniem. Cyrkowiec tym razem zawisł już stopę nad ziemią i zaczynał się powoli dusić, co jakiś czas łapiąc krótki oddech.
- Spróbujcie wywinąć takie gówno a na stryczku się nie skończy. Podajcie mi włócznię.
Oczy cyrkowca powoli wychodziły z orbit lecz próbował ciągle walczyć o powietrze. Na widok zbliżającej się broni począł się szarpać na linie.
- Przypatrzcie się dobrze! To kara za zdradę! Swojego oddziału i dowódcy a także imperium. Krew za krew! - Po czym wbił włócznię w bok Otwina, tak, by nie umarł od razu lecz by wykrwawiał się przez najbliższe pół godziny.
- Gdy ten motłoch będzie umierać, powinniśmy pochować naszego pierwszego poległego kompana. Liczę, że wykopaliście grób tak jak kazałem?- Zwrócił się do swoich ludzi. Ci przytaknęli. -To dobrze. Wulfhartcie, wszak nie służysz pod imieniem Morra, lecz jesteś kapłanem. Mógłbyś oddać zmarłemu honory?
- Sądzę, że mógłbym, choć nigdy jeszcze nie zdarzyło się bym służył w taki sposób. - odparł Ulrykanin. Cóż, będzie musiał się do tego przyzwyczaić. Szanse by na polu bitwy pojawił się jakiś kapłan Morra były marne, zmarli będą się musieli zadowolić kapłanem Pana Zimy. - Na tego śmiecia nie było warto marnować liny, lepiej było go ściąć, przynajmniej wilki by się najadły. - Dodał z ponurym uśmiechem na twarzy.
- Dziękuję. I nie żartuj - Odparł Carl uśmiechając się podobnie do Ulrykanina, najwyraźniej próbując go przedrzeźniać. Ten jednak wydawał się tego nie zauważyć. - Chciałem tylko dać pokaz, żeby reszta więcej nie odstawiała głupot. Zaraz jak zdechnie, biorę sznur i możemy ruszać!
- Niech i tak będzie. Przynajmniej nie będzie straszył podróżnych...

Kapłan odprawił pogrzeb, żołnierze chwilę odpoczęli, po czym wyruszyli. "Ostlandzkie Wilki" większość drugiego dnia podróży spędziła podobnie do pierwszego - na zwiadzie. W czasie kiedy szli z kolumną starał się nauczyć swoich ludzi, by szli w szyku i w miarę równo. Choć jego ludzie byli całkiem bystrzy, to jednak nie byli nawykli do słuchania rozkazów. A słuchać rozkazów musieli, jeśli mieli przeżyć tę wojnę (lub zginąć w chwale), czyli musiał ich tego nauczyć.

Gdy zaczęli rozbijać obóz wysłał myśliwych - Eldreda i Odwina, wraz z tropicielem Odriciem, by z pomocą włóczni upolowali jakiegoś dzika. Albo dwa. Wulfhart rzekł im na odchodnym, by nie ważyli się wracać z pustymi rękami. Uśmiechał się przy tym, mając nadzieję, że zrozumieją, iż to żart. Choć, szczerze powiedziawszy, wrzucił by na ząb coś konkretniejszego...
W czasie gdy część ludzi polowała, wraz z resztą, tuż po rozłożeniu obozu, rozpoczął ćwiczenia z bronią. Myślał o musztrze, ale szczerze powiedziawszy, nie znał się na tym zbytnio - był kapłanem, a nie prawdziwym oficerem.
 

Ostatnio edytowane przez Wnerwik : 21-04-2012 o 19:00.
Wnerwik jest offline  
Stary 21-04-2012, 13:46   #15
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
GM info: Zmieniłem zdanie i zamiast planowanego posta stworzę wam możliwość naprawienia nadszarpniętych relacji, co oczywiście zależy już tylko od was, mimo to powodzenia. Proszę o krótkie i szybkie posty i myślę, że obędzie się tym razem bez doca.

Carl "Miecz" Gretch

Minął drugi dzień podróży, która coraz bardziej dawała się we znaki tobie i twoim ludziom. O wydarzeniach z poprzedniej nocy wolałeś zapomnieć, jednak wyciągnąłeś wnioski na przyszłość. Postanowiłeś nie rozpamiętywać tego dłużej i skupić się na rzeczywistym celu misji. W czasie drogi poprosiłeś Theo, aby rozglądał się za roślinami leczniczymi. Długo nie mógł nic znaleźć, aż w końcu kiedy mijaliście niewielką łąkę natrafił na spore skupisko babki lancetowatej. Jak stwierdził sok ze świeżych liści przyśpiesza gojenie ran. Zmiażdżyliście garść rośliny w misce i tak powstałą papką pokryliście ranę. Zapobiegawczo postanowiliście zasuszyć trochę na później. W dalszej drodze znalazł również rozmaryn i dziki czosnek, nadające się na przyprawy.

W obozie Pieter z Gustawem wzięli się za przygotowanie posiłku. Standardowo podgrzali suszony prowiant, nie było to zbyt smaczne ale udało im się nie przypalić mięsa. Inni w międzyczasie postarali się o rozbicie obozu, naniesienie drewna, ułożenie posłań i rozbicie twojego namiotu. Mimo to żołnierze kręcili nosem na jedzenie suszonego prowiantu.

Leo Ente

Po wydarzeniach zeszłej nocy napomniałeś swoich ludzi i przestrzegłeś ich przed robieniem głupot. Wydawali się oni wziąć twe rady do serca. Dalsza droga przebiegła spokojnie, jednak dało się już odczuć zmęczenie. Żołnierze także wydawali się być w gorszej kondycji, jednak szli bez ociągania się. Przemaszerowaliście kolejny dzień, aż w końcu nastał czas rozbicia obozu. Wydałeś ludziom odpowiednie rozkazy, które wykonali wzorcowo i po paru kwadransach obóz był gotowy.

Schwein z Worzem nanieśli dużo drewna na opał. Powinno starczyć do samego rana. Klein z Hirschfeld poszli na polowanie. Długo nie wracali. Już zacząłeś się obowaciać najgorszego, kiedy w końcu pojawili się… z dzikiem. Udało im się upolować sporą sztukę, starczyłoby dla połowy z oddziałów. Worz od razu zabrał się za obdarcie zwierzęcia ze skóry. Orth wypatroszył świniaka a Thurau polecił budowę rożna i zajął się opiekaniem mięsiwa, narzekał na brak przypraw i stwierdził, że przydałoby się trochę miodu, aby nadać mięsu charakteru. Można było też uwędzić mięso nad ogniem, ale wtedy nie można by się nim podzielić.

Johann Eberhardt

Wydarzenia poprzedniej nocy uznałeś za niewarte rozpamiętywania. Sprawiedliwości stało się zadość i wszyscy dostali nauczkę. Postanowiłeś wypełniać lepiej swoje obowiązki, aby nie dopuścić ponownie do takiej sytuacji. Zastanawiałeś się nad tym czy hazard w szeregach jest dobry czy też zły.

Kolejny dzień marszu upłynął dość monotonnie. Ludzie tylko byli nieco bardziej zmęczeni niż poprzedniego dnia. Zapoznałeś się ze wszystkimi swoimi żołnierzami, którzy podzielili się z tobą ciekawymi informacjami na temat swojej przeszłości.

W obozie wydałeś rozkazy swojemu oddziałowi. Igor zajął się Mariusem, widać było, że zna się na rzeczy. Nakarmił, napoił i wyszczotkował konia, a następnie zabrał się do kolejnych zabiegów pielęgnacyjnych. Conrad i Bart zostali wysłani na zwiad po okolicy. Nazbierali drewna i zameldowali, że nie zobaczyli niczego niepokojącego. Anselm i Gervasy ruszyli na polowanie. Wrócili cali w wielkich bąblach. Nie upolowali wprawdzie niczego, ale przynieśli dwie misy pełne miodu dzikich pszczół.

Wulfhart „Młody Wilk”

Po pogrzebie uznałeś, że dwoje trupów jednej nocy to z pewnością za dużo. Miałeś nadzieję, że podobna sytuacja już się nie powtórzy. Przecież Ci ludzie mogli zginąć w boju ku chwały Boga Wojny. A tak, co to za chwała. O tych wydarzeniach trzeba zapomnieć.

Przed wyruszeniem twoi ludzie sprawdzili pułapki na zające, które wcześniej rozstawili. Niestety były puste.

Kolejny dzień marszu i kolejny dzień zwiadu. Zmęczenie udzielało się wszystkim. Jednak twoi ludzie przywykli do niego i nie narzekali. Dzień upłynął spokojnie i bez niespodzianek. Nauka marszu w szyku przynosiła powoli rezultaty. Jeszcze parę dni i wejdzie im to w nawyk. Ciągle trzeba było napominać ich do wykonywania prawidłowo komend, jednak zdawało się jakby szło im to coraz lepiej.

Rozbiliście obóz. Eldred, Odwin i Odric wyruszyli polować. Wrócili chwilę po ludziach Leo niosąc również sporego dzika. Powinno starczyć dla drugiej połowy oddziałów. Twoi podkomendni oporządzili zwierze, jednak nikt nie wiedział jak należy je właściwie przyrządzić. Mogli jednak próbować opiec go na ogniu, chociaż żaden z nich nie chciał wziąć na siebie takiej odpowiedzialności.

Zarządziłeś ćwiczenia z bronią. Ludzie zmęczyli się nieco bardziej, ale nabyli też umiejętności.

Matt „Grzeczny” Burgen

Sytuacja w nocy doprowadziła Cię do wściekłości. Trup, podejrzany z twojego oddziału, przesłuchanie. Zasięgnąłeś języka wśród swoich ludzi, którzy jednak nie byli skorzy do współpracy. Kilka sprawnie wymierzonych ciosów zmusiło ich jednak do gadania. Okazało się, że faktycznie Otwin planował morderstwo jednego z ludzi Leo. Pochwalił się tym kilku kompanom. Niektórzy mu to odradzali, ale ten i tak zrobił swoje. Początkowo próbowałeś odwrócić uwagę innych oficerów od swojego człowieka, nawet rozpuściłeś pogłoskę o odgłosach bitwy, aby dać cyrkowcowi szansę na ucieczkę, jednak zwiadowcy ich nie potwierdzili. Byłeś sprytny, jednak w obliczu dowodów musiałeś ustąpić. Otwin został powieszony, bo takie było prawo. Pozostali dowódcy przystali na to. Co więcej do śledztwem interesował się Johhan, chędożony paniczyk. Znałeś podejście szlachty i wiedziałeś, że z takimi lepiej otwarcie nie zadzierać. Lepiej było splunąć na truchła i iść dalej.

Mimo wszystko żołnierze docenili twoją postawę. Okazało się, że wielu oceniało czyn cyrkowca negatywnie i ucieszyli się, że został ukarany. Narzekali tylko na stracone złoto.

Kolejny dzień spędziliście w drodze. Wieczorem rozkazałeś swoim ludziom rozbicie obozu. Wysłałeś ich po drewno, na zwiad i poszukiwanie czegoś do zjedzenia. Kiedy obóz już stał wrócili zwiadowcy. Zameldowali, ze okolica wygląda na bezpieczną. Nie udało się zdobyć także niczego do jedzenia, więc zmuszeni byliście zdać się na suchy prowiant. Zawiedzeni tym faktem ludzie stłoczyli się dookoła ogniska. Okazało się, że każdy ma butelkę piekielnie mocnej gorzały i planują nocne picie. Nie chciałeś wiedzieć jak udało im się ją przemycić, ale można się było po nich tego spodziewać.

Wszyscy:

Jak pewnie zauważycie, jeśli połączycie wasze zdobycze (dziki, przyprawy, miód, gorzałkę, umiejętności członków oddziału), to będziecie w stanie wyprawić prawdziwa ucztę. Pieczona nad ogniem dziczyzna doprawiona rozmarynem, czosnkiem i miodem, a do tego gorzałka.
Wspólna uczta wpłynie na morale oddziału, kondycję i relacje żołnierzy. Można będzie też zażegnać niedawne spory. Jednak nie jest powiedziane, że musicie to robić. Możecie zatrzymać zdobycze dla siebie i mieć dzięki temu więcej jedzenia na następne dni, z korzyścią dla siebie.

***

BIRKEWIESE

Wszyscy
Następny dzień również spędziliście maszerując. Późnym popołudniem dotarliście do celu waszej wędrówki. Już z daleka dostrzegliście, że wysłano ludzi w waszą stronę. Pięciu jeźdźców przybyło, aby was powitać i eskortować do obozu, który położony był przy Birkewiese. Osada ta pełniła rolę stanicy mytniczej na granicy z Kislevem. Kiedyś kwitł tu handel i rzemiosło. Jednak obecnie miejscowość utraciła swój dawny blask. Mimo to, wciąż jeszcze można nabyć tu sporo różnego dobra.

Przywitał was kapitan Albrecht Herz. Wręczyliście mu zapieczętowaną wiadomość, którą mieliście dostarczyć. Kapitan przeczytał list a następnie rozkazał wam, abyście odpoczęli i zregenerowali siły. Wydzielił wam namioty w południowej części obozu, gdzie mogliście odpocząć. Kapitan sprawiał wrażenie surowego człowieka. Polecił, abyście udali się na odpoczynek. Poinformował, że możecie uzupełnić wyposażenie i ludzi, w tym celu powinniście zgłosić się do kwatermistrza Ralfa Baumana. Sprawiał wrażenie osoby, której bardzo się śpieszy. Nie miał czasu na rozmowę. Rozkazał tylko, abyście wszyscy (dowódcy) stawili się na po zachodzie słońca w jego namiocie, wtedy będzie mógł z wami porozmawiać.

GM info:
Jest to okazja na wydanie wcześniejszych 100 PD, uzupełnienie stanu oddziałów, ekwipunku. Można też udać się do miasta na zakupy. (Ceny podręcznikowe, w granicach posiadanej przez was gotówki)



[Widok z obozu, na południe od Bierkewiese]
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 21-04-2012 o 14:08.
Mortarel jest offline  
Stary 21-04-2012, 18:40   #16
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Carl czuł się coraz lepiej, rana za sprawą babki przestała piec i marsz stał się znośny. Może nie licząc zmęczenia jego jak i jego ludzi. Gdy zbliżał się wieczór rozdał parę dyspozycji, polecił też pójście na zwiad połączony z poszukiwaniem zwierza na kolację. Niestety, jego ludzie wrócili z niczym i cały ich utarg zamknął się w paru przyprawach. Chłopcom wyraźnie to nie pasowało. Zobaczył jednak, że pozostali dowódcy wpadli na podobny pomysł, z mniejszym lub większym skutkiem. Postanowił wziąć ich na stronę.

-Chciałem wam zaproponować biesiadę. Jutro dotrzemy na miejsce i coś mi mówi że skończy się swoboda jaką mieliśmy do tej pory. Widziałem, że każdy z nas może coś zaoferować. Co wy na to? Jedenasty służy specjalnością regionu, przyprawami prosto z głuszy. Zabawmy się dziś i zapomnijmy o nieudanym początku- zdanie kierował głównie do Matta, który widocznie miał mu za złe wykonanie wyroku.
 
Luffy jest offline  
Stary 22-04-2012, 16:36   #17
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Leo przytaknął Carlowi i po rozmowie z nim poszedł do swojego oddziału.
- Żołnierze –zwrócił się do dziesiątego. – Jako wiecie my i inne oddziały jednością powinniśmy być, by przeżyć. Ostatnia noc ciężką była, ale zapominać nie możemy, że wroga mamy jednego! Dziś okazję mamy, by z pozostałymi zżyć się i towary powymieniać. Dziczyzną naszą naje się połowa oddziałów. Gratulacje Klein i Hirschfeld! Takich myśliwych, dobrze mieć przy sobie! Jako Thurau rzekł dzika zjeść się da, ale przyrządzi Ci on go lepiej, jak wymienimy się na miód i przyprawy z innymi oddziałami. I tako wam rzekę, zrobimy. Uczta dziś będzie wielka, dla wszystkich, po równi. Okazja, by i z innymi bardziej się zapoznać, by móc później polegać na nich! To ważne, to nam potrzebne, to doda nam siły! – Przemawiał ekspresyjnie. – Gorzałki jednak zabraniam i sam popijać jej nie będę. To jeszcze nie pora by świętować. Póki w dziczy jesteśmy, uwagę i trzeźwość zachować musim. Oczywiście na łyczek, czy dwa oko przymknę, ale żeby mi tu nikt po krzakach nie rzygał, czy biegał na czworakach! –zakończył, po czym zalecił przygotowania do wyżerki.

***

W trakcie uczty podszedł do Miecza i dyskretnie zapytał, czy tamten chciał rewanż. Po ostatnich wydarzeniach, był to niezbyt dobry moment na hazard, ale z nałogiem wygrać niezwykle ciężko. Musieli znaleźć spokojne miejsce, jakim mógłby być chociażby namiot.
- Stawka, jak ostatnio? – Zapytał Leo

Zaczynajmy więc


***

W Birkewise Leo wykonał wszystko co mu polecili. Miał zamiar odpocząć po podróży, a także zregenerować siły. To samo polecił swoim żołnierzom. Następnie udał się do kwatermistrza. A wieczorem na spotkanie z kapitanem. Po nim miał już zarządzoną zbiórkę dla całego oddziału. Gdyby nie musieli ruszać, to na kolejny dzień zaplanował ćwiczenia oddziału. Obawiał się, że walczyć to oni potrafią tak... jak ich dowódca. Tylko Leo wiedział, że ma inne umiejętności, a taki Demir? Aż strach myśleć co zrobi w trakcie walki. Bo krów doić, to na pewno, wtedy nie będzie mógł.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 22-04-2012 o 16:39.
AJT jest offline  
Stary 22-04-2012, 18:24   #18
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Carl był zadowolony, jego pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Żołnierze ucieszyli się na wieść o godnym posiłku i swoistej zabawie, choć Miecz zaczął się powoli obawiać, czy nie przyzwyczają się za bardzo do takiego życia. Wczoraj hazard, dziś też nie lepiej... Nie ma wyjścia, przy najbliższej okazji robi ostre ćwiczenia z posługiwania się bronią i podstawowych manewrów.

Podczas uczty podszedł z błyskiem w oku Leo pytając o zapowiedziany wcześniej rewanż. Carl zawahał się lecz chęć odzyskania swojego złota wzięła górę. Udali się do jego namiotu i rzucili kośćmi.

Chwała Sigmarowi, do Birkewiese dotarli na czas i to wcale o przyzwoitej porze. Zarządził odpoczynek, a sam udał się do miejsca, gdzie stali ochotnicy czekający na przydział. Spojrzał krytycznie po twarzach, banda nie była lepsza od ich pięciu oddziałów Jednak nie wiedział, którego wybrać. W końcu utworzyła mniejsza grupa się możliwych do wzięcia wśród których znalazł się łowca (wyglądający jakby spędził w lesie odrobinę za dużo czasu), ktoś w rodzaju medyka wioskowego oraz skazany na śmierć gwałciciel kóz o niesamowitej muskulaturze przewyższającej Matt'a. Carl wybrał ostatecznie młodego guślarza o imieniu Axel.
-Posłuchaj chłopcze, od tej pory słuchasz się wszystkich moich poleceń. Oddział staje się naszą rodziną ze mną na czele. Chronię was ale i ukarzę w razie potrzeby.

Następnie wziął kości do gry od któregoś z chłopaków i ruszył w stronę namiotu kwatermistrza.

-Carl Gretch, melduję jedenasty oddział trzeciego regimentu Salkalten! Przyszedłem odebrać dodatkowe uzbrojenie dla oddziału. Nasi chłopcy zostali skierowani do głuszy, polecono mi pozyskać po mieczu oraz łuku z kołczanem na głowę.-podczas całej swojej wypowiedzi stał wyprostowany, wzrok wlepiając tuż nad głową kwatermistrza
Czekał na jego odpowiedź.
 

Ostatnio edytowane przez Luffy : 22-04-2012 o 20:15. Powód: literówki :D
Luffy jest offline  
Stary 22-04-2012, 20:20   #19
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Carl:
-Wy macie swoje, a ja swoje rozkazy - odparł kwatermistrz. -Ze sprzętem ciężko jak to na wojnie. - dodał. -Ci na górze nie wiedzą, że mamy braki, także niewiele mogę wam dać. - Kwatermistrz obrócił się i zaczął przeszukiwać swój namiot. Wytaszczył sporą drewnianą skrzynię i otworzył. W skrzyni znajdowały się nowiutkie miecze, jeszcze lśniące. Wyglądało jakby dopiero przywieziono je z kuźni. -A nie, pomyliłem skrzynie. - syknął pod nosem. Po chwili był już z drugą. W środku było pięć podrdzewiałych i lekko tępych mieczy. -Te są dla was.
Z namiotu wydobył też cztery drewniane łuki i 18 strzał. -Na więcej nie liczcie. - machnął ręką.
 
Mortarel jest offline  
Stary 22-04-2012, 20:59   #20
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Panie oficerze kwatermistrzu, widziałem tę druga skrzynię. I widzę też w Panu żyłkę prawdziwego handlowca, na pewno nie przepuszcza Pan złotych okazji.
Mam tutaj przy okazji kości. Powiedzmy że stawiam 2 korony a Pan zamiast tej skrzyni, przydzieli moim chłopcom tę drugą, co? Wszak to my właśnie idziemy na wojnę, to właśnie my bronić będziemy was, starszych oficerów! Panie kwatermistrzu, dla imperium!
 
Luffy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172