Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2012, 11:11   #1
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
[warhammer 2ed.] Krew, piach i łzy (+18)

Krew, piach i łzy



Carl "Miecz" Gretch

-Wejść!- Usłyszałeś krzyk w odpowiedzi na twoje pukanie. Miałeś zgłosić się do komendanta garnizonu, więc stawiłeś się na wezwanie.
-A, to wy. Siadajcie sierżancie.- Komendat przywitał Ciebie serdecznie. Najwidoczniej Ciebie lubił. Znaliście się już jakiś czas odkąd postanowiłeś zaciągnąć się na służbę u von Raukova.
– W końcu się doczekaliście, hę? – Zagadał. –Skończy się wylegiwanie w koszarach. Wyruszacie. Co nie ciekawi was kiedy? Natychmiast! – Kapitan mówił swobodnie, widocznie przywykł do prowadzenia „rozmów”, w których to on był jedyną stroną mówiącą. Lata żołnierskiej służby wpajają i takie nawyki. –Misja natychmiastowa – ciągnął – alarm. Ruszycie jako wsparcie. Zgadnijcie gdzie. Do kapitana Albrechta Herza! Muszą mu tam nieźle dupsko trzepać, nie? Zaraz, zaraz, gdzie to było. A wyruszacie pod Birkewiese. Paskudne miejsce. – Kapitan mówił nieprzerwanie. Osoba, która go nie zna, mogłaby odnieść wrażenie, że gdzieś się śpieszy. Jednak on już tak miał.

-Co ja jeszcze miałem – zamyślił się – a, już wiem! Dostaniecie swój oddział. Dziesięciu ludzi. Lubię was sierżancie, więc dam Ci radę. –Głos kapitana spoważniał. –Uważajcie na nich. Jedna połowa to skazańcy, a druga połowa to dzikusy wyciągnięci z Lasu. Wiem, że „świeżacy” – bez urazy – lubią bawić się w rycerzyków i prowadzić szeregi do ataku. Coś ci powiem, przy tych ludziach takie zachowanie może grozić sztyletem w plecach. Uważajcie. Przynajmniej zanim nie będziecie ich pewniejsi. – Kapitan zrobił pauzę, żeby nabrać powietrza w płuca a następnie kontynuował.
-Dobra, do rzeczy. Oddział znajdziecie na placu zbiórki. Jedenasty oddział, III regimentu Salkalten. Odmaszerować!

Matt „Grzeczny” Burgen

Właśnie kończyłeś jeść kaszę w koszarowej kantynie, kiedy usłyszałeś nad sobą krzyk.
-Matt Burgen! Za mną! – Kątem dostrzegłeś żołnierza starszego stopniem. Na pierwszy rzut oka jakiś paniczyk, który ma się za lepszego od innych. Wiedziałeś, że z takimi panienkami nie warto wdawać się w dyskusję. Jeszcze honorem się uniesie i na szafot pośle człowieka za nic. Dojadłeś kaszę i bez słowa poszedłeś za nim.

Zaprowadził Cię na plac zbiórki, gdzie stało pięć oddziałów ludzi. Wszyscy w barwach von Raukova. Chyba nie pomyliłbyś się wiele opisując ich z wyglądu jako szumowiny i dzikusi. Jak wszyscy ochotnicy w dzisiejszych czasach.
Oficer starszy stopniem wyjął z kieszeni kartkę i odczytał:

- Z mocy nadanej mi przez najjaśniej nam panującego Wielkiego Księcia- Elektora von Raukova, przekazuję wam, Mattheusie Burgenie, dowództwo nad trzynastym oddziałem, III regimentu Salkalten. Rozkazuję wyruszyć w trybie natychmiastowym, wraz z pozostałymi oficerami, którzy za chwilę dołączą, do miejscowości Birkewiese. Wyruszacie jako posiłki dla stacjonującego tam IV Regimentu Salkalten. Zgłosicie się tam do kapitana Albrechta Herza i oddacie się pod jego komendę.– Oficer skończył czytać rozkaz, a następnie krzyknął.
-Trzynasty oddział! Wystąp!- oddział ruszył dwa kroki do przodu. –Oto wasz nowy dowódca. Wykonujcie jego komendy.- Oficer najwyraźniej skończył bowiem odszedł na parę kroków i zajął się czytaniem jakichś kartek, które wyjął wewnętrznej kieszeni kurty.

Miałeś dziwne przeczucie, że zadanie, które Ci powierzono nie będzie łatwe. Utwierdziłeś się w tym przekonaniu, kiedy jeden z podwładnych Ci ochotników wykonał gest do współtowarzysza. Cóż za niefart, że ochotnik ten nie zastanowił się nad tym, czy jego nowy dowódca nie zna przypadkiem języka gestów osób z półświatka. Gest ten oznaczał, że zamierza pokazać Tobie, kto tu naprawdę rządzi.

Leo Ente

-No to dawaj tu tego, co się wyróżnia – Rzekł regimentarz. –Dosyć już mam gry z tępymi dzikusami. Przydałby mi się mądrzejszy przeciwnik. – Porucznik szybko przyprowadził Ciebie do kwatery dowódcy. Mimo, że dowódca regimentu był dobrym żołnierzem, to swoje wady miał. Jedną z nich była słabość do gry w kości. Niejedną już duszę w ten sposób wygrał.
-Siadajcie żołnierzu- rzekł na twój widok – powiadają, żeście z tych bystrzejszych. No to może zagracie ze mną. Oto zasady. Gramy w kości do trzech razy. Jeśli wygram ja, to wysyłam Cię na zwiad w głąb Lasu Cieni.- Usłyszawszy te słowa serce podeszło Ci do gardła. Postanowiłes walczyć o swoje życie.

-A co, jeśli nie zechce zagrać? – Zapytałeś. –Chyba nie sprzeciwisz się słowu dowódcy?! – Wyczułeś nutę gniewu w głosie regimentarza. Domyśliłeś się, że odmowa oznacza również śmierć.
-Zagram, ale jeśli wygram to uczynicie mnie dowódcą. – Odparłeś zuchwale, bowiem i tak w tej sytuacji nie miałeś wiele do stracenia.
-Patrzcie no, jaki bezczelny! Dowodzić mu się zachciało. – Zakrzyknął oficer
-Chyba nie zrezygnujecie, przecież zamierzacie ze mną wygrać – próbowałeś podpuścić przeciwnika, zabawić się z jego potrzebą gry. Widziałeś już ludzi takich jak on i z doświadczenia wiedziałeś, że nic tak nie działa na nich jak zwiększona stawka.

-Dawaj te kości! Pokaże Ci gdzie twoje miejsce – udało się. Wyglądało na to, że oficer połknął haczyk.
Po chwili było po grze. Wygrałeś. Jak mogłeś przegrać, skoro pół życia parałeś się kantowaniem w grach takich jak kości. Regimentarz siedział cały czerwony i mimo, że wściekł się jak osa, to swój honor miał.

-Słowa dotrzymam- odparł sucho – będziecie dowodzić dziesiątym oddziałem naszego regimentu. O, akurat ustawiają się na placu zbiórki. Pędź do nich, ale to migiem. Wyruszacie do Birkewiese. Odmaszerować! – Dowódca wydał rozkaz i wygonił Cię za drzwi. Cieszyłeś się ze swojego szczęścia, ale moment radości popsuły ci zasłyszane przypadkowo słowa. Oficer, którego ograłeś rugał porucznika, który cię przyprowadził. Wyraźnie podsłuchałeś przez drzwi jak krzyczał:

-Co ty sobie wyobrażasz! Przyprowadzać mi jakichś szulerów! Jeszcze kilku takich i cały regiment im oddam! – Krzyczał wściekle.
-Panie regimentarzu, po co te nerwy. I tak tam zginie, przecież wiecie. Nikt z stamtąd nie wyjdzie. Przecież to samobójcza misja. – Porucznik starał się załagodzić sytuację. W tej chwili usłyszałeś kroki na korytarzu i uciekłeś spod drzwi. Popędziłeś na plac zbiórki spotkać się ze swoim oddziałem. Nie wiedziałeś, co masz o tym wszystkim myśleć, ale lepiej było wyruszyć do Birkewiese, zanim dowódca każe ściąć Ci głowę za niewykonanie rozkazu.

Johann Eberhardt

Kiedy wyruszałeś na północ, aby dołączyć do sił von Raukova nie liczyłeś na nic więcej niż możliwość walki jako ochotnik. Pośrednio miał na to wpływ Gereon Kaestner. Wciąż miałeś w pamięci lata, w których oczekiwałeś na możliwość wypróbowania swoich zdolności. Spodziewałeś się, że von Raukov również nie będzie chciał powierzyć Tobie ważniejszej funkcji. Jakież było twoje zdziwienie, kiedy już trzeciego dnia pobytu przydzielono Ci oddział. Miałeś być dowódcą. Wiedziałeś, że nie zawdzięczasz tego osobistym umiejętnością, które przecież nie były w żadnym stopniu weryfikowane. Wszystko rozstrzygnęła kwestia twojego urodzenia.

Widocznie mało było już ludzi szlachetnej krwi, tu na północy. Domyślałeś się, że większość od dawna gryzie ziemię. Do tego niewielu kwapi się do tego, aby osiedlić się lub choć przyjechać do Ostlandu. Przechadzając się po koszarach zaobserwowałeś, że większość garnizonu stanowią różnej maści odszczepieńcy, dzikusy wyciągnięci z wiosek, które leżały w głębi lasu oraz największy plebs i hołota, której nie było stać na opłacenie przewoźnika i ucieczkę z tej przeklętej krainy.

Szlachetne pobudki, którymi kierowały Toba w momencie podjęcia decyzji o dołączeniu do Księcia-Elektora Ostlandu nieco zblakły. Wciąż jednak pozostawała Ci nadzieja odnalezienia brata Twojego seniora.
Ściskałeś w ręku list polecający od jakiegoś wyższego rangą oficera, którego nazwiska nie kojarzyłeś. W wiadomości tej zawarte było upoważnienie do przejęcia komendy nad dwunastym oddziałem, III regimentu Salkalten. Oddział miał już czekać na placu zbiórki. Wraz z czterema innymi dowódcami miałeś wyruszyć do miejscowości Birkewiese, aby wspomóc tamtejszy garnizon i oddać się pod dowodzenie tamtejszego kapitana.

Waldebert „Buśka”

„Buśka” umiał się w życiu ustawić. Już od małego przywykł do widoku krwi, co wymusiła na nim praca w rzeźni. Cecha ta ułatwiła mu tylko praktykowanie leczenia. Puszczanie krwi, przystawianie pijawek, czy wyrywanie zębów – wszystko było proste, jak w rzeźni. Tak łatwo jak podrzynał gardła prosiakom, tak samo łatwo łatał dupska swych pacjentów. W większości z dobrym skutkiem inaczej jego mistrz już dawno by go pogonił.

Jednak nadszedł dzień, w którym Waldebert nauczył się już wszystkiego, co mógł mu przekazać jego patron. Wtedy znowu odezwały się w nim jego dawne aspiracje. Chciał być kimś więcej. W końcu wiek jeszcze młody i siły ma sporo. Zapytał więc nauczyciela, co powinien zrobić, aby nauczyć się czegoś więcej.

-Słuchajcie Waldebercie, na szkołę was nie stać, więc medycznego rzemiosła jeno wojaczka was może nauczyć. Najlepiej jakaś spora, to będziecie mieli dużo roboty.
-A gdzie to teraz wojują? – Zapytałeś
-W Ostlandzie.

W tamtym momencie podjąłeś decyzję o podróży do Ostlandu. W prezencie pożegnalnym dostałeś od swego mistrza komplet narzędzi i instrumentów medycznych. Pożegnawszy się z nim wyruszyłeś. Był to dzień, w którym podjąłeś najgłupszą decyzję w swym życiu.

Na miejscu trafiłeś pod skrzydła von Raukova, który z zadowoleniem powitał Cię u siebie. Dostałeś posadę koszarowego medyka, ponieważ poprzedni został zadźgany nożem, kiedy próbował wyleczyć bolący ząb jednego z żołnierzy. Zdziwiłeś się na te słuchy, jakbyś parał się niewdzięczną profesją.

W lazarecie poznałeś jeszcze trzech innych medyków. Wszyscy powtarzali to samo, żebyś jak najszybciej wyrwał się z tego miejsca. Kiedy więc jakiś porucznik zajrzał do was z rozkazem, aby jeden z lekarzy dołączył do jakiejś tam wyprawy, zgodziłeś się bez pytania. Przydzielono Cię do trzynastego oddziału, jako specjalistę. Status ten dawał Ci dużo swobody, nie musiałeś brać udziału w bezpośrednich starciach, bowiem specyfika twojej profesji nie wymagała tego.

Na miejscu okazało się, że oddziałem dowodzi twój stary znajomy. Zaśmiałeś się na myśl o tym, że nie ty jeden babrasz się w tym bagnie i że są tacy, co siedzą w nim głębiej od Ciebie.

Wulfhart „Młody Wilk”

Ze wszystkich przybłędów szukających roboty w ogarniętym wojną Ostlandzie, fanatycy religijni byli najgorsi. Wielu ogarniętych obłędem dziadów wykrzykiwało na ulicach miast o końcu świata. W ponadnaturalnym widzeniu zwiastowali zagładę Imperium i śmierć wszystkich jego mieszkańców. Dla władzy byli to zwykli awanturnicy, którzy zakłócają publiczny spokój i już dawno trafiliby na wiedźmie krzesło albo madejowe łoże, gdyby nie fakt, że szli za nimi ludzie.

Jesteś pewien, że nigdy nie wpuszczono by ciebie do Salkalten, gdybyś nie przekonał strażnika, że chcesz się zaciągnąć na ochotnika. Wartownik ten wykazał się jednak sprytem i postanowił osobiście eskortować Cię do biura zaciągu. Nie protestowałeś, ponieważ armia tworzyła możliwości, dzięki którym mógłbyś niszczyć pomioty chaosu z jeszcze większą skutecznością. Posadzono Cię przed tłustym komendantem, który to wojnę zna tylko z perspektywy swego stołka. Posypały się pytania:

-Imię? Skąd przybywacie? Po co chcecie do armii? Czy aby nie szpieg? Czym się trudniliście? Ooo, kapłan. – Zdziwił się komendant. Ostatni, którego tu mieliśmy pewnie już dawno skończył pod ziemią, hehe. Nie śmieszy Cię to, trudno.
Co by tu z tobą zrobić – komendant zamyślił się – kiedyś kapłanów dawaliśmy do oddziałów, ale odkąd bierzemy w nasze szeregi dzikusów z lasu, to nie wypada. A dowódcą, Cię też nie mianuję, bo nie mogę tak za nic. Nie nadajecie się tu, wróćcie skąd przybyliście. – Zaskoczony odmową już chciałeś wstać, lecz komendant powstrzymał Cię gestem ręki.

-Albo czekajcie. Mamy tu jeden oddział, co to go nikt nie chce. Sami dzicy ludzie, z najgłębszych lasów. Ostrzegam, że to wściekłe bestie, niczym wilcy. Walczyliby najchętniej za pomocą zębów i pazurów, co też robili zanim ich do włóczni nie przysposobiliśmy. Świat schodzi na psy, że też takich do armii się bierze. To jak, bierzecie ich?

-Jeśli tak, to czekają właśnie na placu zbiórki. Przerzucamy ich na wschód, gdzie będą mogli zginąć dzielnie. Musielibyście z nimi iść. Wystarczy, że pójdziesz z tym rozkazem – wręczył Ci karteczkę – pilnuje ich jakiś obibok, który ucieszy się, że może się od nich oddalić. Czternasty oddział, III regiment.- Skończył czekając na to, co powiesz

Wszyscy

Dokonaliście pobieżnego przeglądu oddziałów, przeliczając czy aby liczba ludzi się zgadza. Na więcej nie było czasu, bowiem trzeba było wyruszać. Oficer, który do tej pory kręcił się po placu przeglądając kartki papieru, podszedł do was i krzyknął:
-Uwaga dowódcy! Jak wiecie macie udać się do Birkewiese, moim zadaniem jest wytłumaczyć wam jak tam trafić. - Zainteresowaliście się tym, co ma do powiedzenia.
-Na szczęście droga jest prosta jak budowa cepa, więc powinniście dać sobie radę. Wychodzicie południową bramą i idziecie około 10 mil na południe. Następnie skręcacie na wschód, czyli wasze lewo. Trzymacie ten kierunek przez trzy dni. Proste?- zapytał. -Zaznaczę, że misja wasza jest priorytetowa. Macie maszerować tak długo, jak słońce będzie widoczne na niebie! Jeśli trzeciego dnia nie traficie do Birkewiese, to wszyscy traficie na szafot! Zaniesiecie też te rozkazy. - Wykrzyczał oficer i przekazał wam zapieczętowaną wiadomość. - Kapitan wie, że wiadomość ma mieć pieczęć, więc radze jej nie łamać!
-No już! Jazda! Wyruszać! - Padła komenda. -Bo każę was wszystkich stracić!- Zagroził.



***
Info: Proszę nie wybiegać z akcją do przodu dalej niż do planów założenia pierwszego obozowiska na noc.
Pytania, wnioski, zażalenia- PW
 
Mortarel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172