Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-08-2012, 15:52   #21
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Ulli chwilę zastanawiał się dlaczego jeździec postanowił zaatakować w pojedynkę nie czekając na resztę. Może z drugiej strony to i dobrze bo nie wystraszył przeciwnika tylko zwabił je na główną grupę. Ulli lubił walkę i byłby bardzo zawiedziony gdyby go ominęła przez tchórzostwo mutantów.

Skok jakiego dokonał czworonożny mutant zrzucając z konia jeźdźca zrobił na Ullim duże wrażenie.

- Ty wredna maszkaro- powiedział pod nosem.

Noże do rzucania już dzierżył w dłoniach. Wprawnym ruchem rzucił jednym a potem drugim w nadbiegającą bestię. Gdy pozbył się amunicji dobył błyskawicznie kastetów.

Zamierzał najpierw ogłuszyć przeciwnika a potem dobić bezbronnego.
 
Ulli jest offline  
Stary 02-08-2012, 18:00   #22
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
We dwóch odkopywanie znaleziska szło znacznie szybciej i było wygodniejsze. Mimo, iż strażnik pomagał Shimkowi, ten nie spuszczał go z oczu – jak na razie, mimo współpracy był jego konkurentem i prawdopodobnie takim pozostanie.

Gdy spomiędzy kamieni wyłoniła się noga, obuta noga, Bort szybko ocenił czy but, który się znajdował na owej nodze nie jest w lepszym stanie niż jego schodzone i starte kamasze, a jeśli tak, to czy będzie pasował na jego, bądź co bądź sporą nogę. Owe buty mogły być jego pierwszym cennym i przydatnym znaleziskiem w tych zapomnianych przez bogów ruinach.

Trup musiał być koleżką strażnika, który Shimkowi pomagał. Wskazywał na to jego ubiór oraz fakt, że jego wspólnik-w-kopaniu-w-gruzie gdy go zobaczył, to zrobił minę, która świadczyła o rozpoznaniu trupa. Shimkowi to zwisało, równie dobrze mógłby to być kto inny, chociażby jeden z ochroniarzy, który właśnie pojawił się w zasięgu wzroku. Pierdolony sęp, pomyślał Shimko i wykorzystując moment nieuwagi, pochylił się udając, że odgarnia jakieś mniejsze kamienie. Szybko sięgnął do zgruchotanej, zakrwawionej ręki trupa i starał się wyrwać trzymany w niej przedmiot. Nie było to łatwe, gdyż mięśnie palców już stężały. Shimko szarpnął mocniej, starając się wyrwać przedmiot z żelaznego, trupiego uścisku.

- Znacie go? – zapytał, gdy Oleg znalazł się już przy nich. Jakby w ogóle go to interesowało...
 
xeper jest offline  
Stary 03-08-2012, 13:36   #23
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
Jeździec zawrócił w stronę napadniętego wozu, a rudowłosa ochroniarka zrobiła zawiedzioną minę. Skoro uznał że nie musi czekać na ich wsparcie to sprawa nie mogła być poważna. „Ehh pewnie znowu jakiś włóczęga który porósł szczeciną albo inny pijaczyna któremu na czole otworzyło się trzecie oko, nic ciekawego.”

Myliła się, i to bardzo. Aż gwizdnęła z wrażenia widząc jak paskudne, ale trzeba przyznać zaskakująco zwinne monstrum dogania, a potem powala jeźdźca.

- I czegoś nie poczekał… głupcze.- pokręciła głową kiedy ciało upadło na ziemię. Nie było jednak czasu żeby się rozczulać nad poległym kompanem, oto pojawił się drugi gość. Zdjęła puklerz z pleców i mocniej uchwyciła topór, zerknęła na Uliego który już szykował noże. Dobrze, niech się zajmie czworonożnym. Uśmiechnęła się drapieżnie i odwróciła się w stronę mackowatego,-Dla każdego coś miłego.-mruknęła.

- Eja!- zakrzyknęła uderzając bokiem topora w puklerz by przyciągnąć uwagę swojego oponenta i ruszyła raźno w jego stronę. Miała zamiar osłaniać się przed ciosami broni puklerzem i gdy tylko nadarzy się okazja wykorzystać jego słabość i zaatakować toporem jedną z pokracznych nóg, najlepiej w kolano albo w tętnicę udową. Kiedy mutant już upadnie nie będzie stanowił większego zagrożenia, będzie można go ostrożnie dobić.
 
Agape jest offline  
Stary 04-08-2012, 13:57   #24
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Wilhelma zatkało. Z jego twarzy zniknął pogodny wyraz, ustępując mieszaninie zdziwienia i złości. Jak mogli go brać za TO?! Jak można się było aż tak pomylić i uznać go za mutanta? Wiedział, że występują też drobne mutacje jednak w tej chwili ciężko mu było w to uwierzyć. Poczuł konieczność zabicia tych plugastw. Tylko jak? Miał nie ujawniać się z mocą...

Spojrzał na swój miecz i laskę. To sprawiło, że ochłonął, bo niby co miał z nimi zrobić skoro pewnie walczył równie dobrze jak Mawr rzucała czary. Jednak nie mógł pozwolić by na samym początku wszyscy wiedzieli kim jest. Wyciągnął miecz z pochwy i spróbował przyjąć groźną pozę, trzymając się na tyle blisko Mawr by jej nie przeszkadzać a czuć się bezpiecznie. Gdyby był w pełni wyszkolonym magiem nie musiałby się tak czaić, to idiotyczne...
 
Luffy jest offline  
Stary 04-08-2012, 14:26   #25
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Ruppert usłyszał dziwne odgłosy. Rżenie konia, jakieś pomruki w oddali. Ujrzał dwa wozy. Postanowił dyskretnie się zbliżyć. Po cichu skradając się tak jak mu pozwalały jego amatorskie umiejętności śmieciarza. Chyba się udało. Nikt go nie zauważył. Swoim zwyczajem, oglądając różne ciekawe sceny łyknął trochę z butelki. Widział jak kilku ludzi klepie mutantów. Ciekawe ciekawe! Kto wygra walkę? Może będzie jakaś okazja do zebrania skarbów. Fu! Skóra jednego z nich przypominała powierzchnię jednego z księżyców. Pewnie jakiś tfu! Mag! Na pewno jakiś czarodziej plugawy go chciał ukatrupić. Dobry człowiek dobry. Poradził sobie.
Ale nagle... siedząc kilka metrów od drogi w krzakach Ruppert oparł się do drzewo i zasnął... Chrapiąc siedział wspierając się na kijaszku nawet podczas snu.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 06-08-2012, 23:57   #26
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- O kurwa - zgodził się Ragen. Rzeczywiście... ta sytuacja zasługiwała na takie słowa. A nawet dorzucić można było do tego soczyste "Ja pierdolę".
Młody Stark jakoś nigdy nie lubił Bruna. Za bardzo cwaniakował jego zdaniem. Ba! Według niego Bruno został strażnikiem nie po to, by pomagać ludziom i łapać przestępców, a po to, by wymuszać łapówki i znęcać się nad słabszymi.
Ragen przychylał się do wersji, że Bruno po prostu zdezerterował. A tu co? Bruno. Martwy. Ktoś go zabił. Ktoś zabił strażnika i ukrył ciało! To jeszcze bardziej zwiększało wagę morderstwa. Cholera, to nawet nie była zwykła robota - to była sprawa osobista. Musiał powiadomić Hansa, koniecznie. Oczywiście zaraz po tym jak zbada miejsce zbrodni i znajdzie tego gościa od mapy... Właśnie! Prawie że o tym zapomniał! Ale najpierw trup. Tak, to było zdecydowanie ważniejsze.

- To Bruno. Pracuje... Pracował ze mną w straży - rzekł, siląc się na spokój. Przecież nie mógł wywoływać paniki, prawda? Bycie strażnikiem do czegoś zobowiązuje!
Dopiero pytanie chudzielca wyrwało go z zamyślenia. Dostrzegł również co ten wyprawiał z trupem.
- Zostaw go. To miejsce zbrodni, muszę je najpierw zbadać. No, chyba że chcesz pomóc... - zaproponował nieśmiało, po czym wziął się za badanie nieboszczyka. Chciał znaleźć odpowiedź na pytania - jak zginął, kiedy i czy zginął tutaj czy go przyniesiono/zawleczono. Przy okazji przepyta świadków.
- Któryś z was widział go wcześniej? Jeszcze... żywego?
 
Wnerwik jest offline  
Stary 12-08-2012, 23:09   #27
 
Radomir's Avatar
 
Reputacja: 1 Radomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skałRadomir jest jak klejnot wśród skał
Trakt do „Zapadłej dziury”. Zmrok.

Ulli szczerząc zęby w czymś na podobieństwo uśmiechu cisnął nożem w szarżującą bestię. Chybił i zaklął szpetnie. Odległość malała, ale w oczach wojownika był tylko spokój. Kolejny nóż znów chybił celu. Ulli pewnie chwycił kastety i ruszył na przeciwnika. Mutant kłapnął szczękami, ale Ulli błyskawicznie cofnął nogę wyprowadzając cios. Mimo, że stwór kiedy już stanął nie był tak zwinny i szybki kolejne ciosy Ulliego chybiały. Kiedy jednak potężna paszcza ponownie minęła o cal nogę ochroniarza potężna pieść uzbrojona w kastet w końcu trafiła cel. Ulli poczuł trzask i eksplodujący ból w nadgarstku. Trafił bardzo mocno, ale tak niefortunnie, że cała siła uderzenia wykręciła mu dłoń pod dziwnym kątem. Odskoczył od mutanta.

W tym samym momencie minęła go szarżująca Mawr. Dopadła drugiego mutanta kilka kroków dalej, odbiła jego cios puklerzem i cięła płasko w nogę, na którą kulał stwór. Odskoczyła przed niezgrabnym ciosem pałką i zerknęła na nogę poczwary broczącą czarną mazią. Zamarkowała cios, ale gdy tylko mutant cofnął ranną nogę zmieniła kąt uderzenia i cięła przez pierś. Stwór ryknął i upadł.

Ulli zerknął kątem oka na starcie obok. Mawr właśnie dobijała leżącego mutanta. W tym samym momencie zaatakował go jego przeciwnik. Wgryzł się w nogę i błyskawicznie odskoczył. Do bólu nadgarstka dołączyła wściekła gorycz ugryzionej nogi zalewanej powoli cieknącą ciepłą krwią.

Wilhelm pojawił się niewiadomo skąd tuż za plecami żabiego mutanta. Pewnie przebiegł obok walczących razem z Mawr, ale Ulli zajęty walką go nie zauważył. Na pooranej bliznami twarzy pojawiła się niepewność. Wilhelm przez chwilę wahał się jednak później chwycił miecz oburącz i uniósł nad głowę. Z dzikim wrzaskiem uderzył mutanta, który na chwilę przed śmiercią zdążył się odwrócić i spojrzeć mu w oczy.

Błyskawicznie płynący czas nagle zwolnił. Mawr zdyszana rozglądała się szukając kolejnego przeciwnika, tych jednak nie było. Ulli zerknął na poszarpaną ranę na nodze. Była brzydka, ale nie wyglądała na poważną. Dwa, może trzy tygodnie i nie zostanie po niej śladu. Wilhelm z niedowierzaniem i szeroko otwartymi ustami zerkał to na swój zakrwawiony miecz, to na mutanta, który leżał u jego stóp.

Nagła cisza wywabiła z wozu kupca i woźnicę. Ten drugi trzymał w ręku kuszę i rozglądał się nerwowo. Obok nich prychał koń Forestera leżącego kilkanaście kroków dalej.

Nagle z lasu wyłoniła się jakaś postać. Panujący już zmrok, nie pozwalał na ujrzenie szczegółów, ale widać było, że ma jakąś powłóczystą szatę, a ręce unosił wysoko nad siebie. Z jego ust wydobył się dźwięk na pozór przypominający ziewnięcie.

Ruiny Wolfenburga. Zmrok.

Gereke razem z dwoma śmieciarzami i ochroniarzem powoli i ostrożnie zbliżali się do przygniecionego mężczyzny. Biegający pod nogami psiak wyprzedził ich i zaczął lizać go po twarzy. Jurgen, jeden ze śmieciarzy podszedł do nich, odczepił bukłak z wodą i polał po ustach nieszczęśnika. Widać było, że leży tu kilka dni, na twarzy miał warstwę brudu, a spomiędzy kamieni wystawały poskręcane pod dziwnym kątem ręce. Zakrzepła już krew tworzyła wokół niego pokaźną kałużę. Mężczyzna, mocno mrużył oczy odzwyczajone od znikomego już teraz światła. Rozglądał się błędnym wzrokiem po waszych twarzach dłużej zatrzymując spojrzenie na bukłaku z wodą. Jurgen dostawił mu go do ust. Potężny haust wywołał kaszel i większa cześć życiodajnego płynu rozlała się.

- Zróbcie jakieś nosze – rozkazującym tonem powiedział Oleg, zaczynając odrzucać większe kamienie.

Mars i Jurgen wyszli przed budynek, a Gereke pomagał w uwolnieniu mężczyzny.

- Coś długo nie wracają – rzekł Gereke, kiedy mężczyzna był już całkowicie uwolniony.

Strzaskane obie ręce i jedna z nóg uniemożliwiły mu wydostanie się z tej pułapki. Kałuża zakrzepłej krwi świadczyła o tym, że stracił jej dość dużo, ale rana na ramieniu zdążyła się na szczęście zasklepić. Nieszczęśnik był nieprzytomny.

Gereke i Oleg wyszli na zewnątrz, kiedy tylko minęli róg budynku zauważyli trzech mężczyzn, jednego w mundurze strażnika. Stali w milczeniu i patrzyli na… trupa, również w takowym mundurze.

Tymczasem Shimko zaczął mocować się z ręką martwego strażnika. Kiedy trochę rozluźnił palce był już pewien, że trup trzymał w niej sakiewkę. Pękatą sakiewkę. Zaczął szarpać mocniej.

- Zostaw go. To miejsce zbrodni, muszę je najpierw zbadać. No, chyba że chcesz pomóc... - zaproponował nieśmiało Ragen, po czym wziął się za badanie nieboszczyka.

Trup leżał tu kilka dni. Zmiażdżona głowa i członki nie stanowiły pięknego widoku. Trochę już śmierdział – widocznie ciału śpieszno było do królestwa Morra. Stark dokładnie obejrzał ciało i nie zauważył żadnego śladu po ciosie. No chyba że był na głowie, ale zgnieciona przez kamienie już mu tego nie powie. Gereke wstał. Podejrzewał Bruna o łapówkarstwo, no i ta sakiewka w ręku, na którą nawet teraz łapczywie zerkał Shimko.

- Któryś z was widział go wcześniej? Jeszcze... żywego?

- Chyba pięc dni temu – powiedział obojętnie Shimko, jak gdyby u jego stóp leżał kawał mięsa, a nie martwy strażnik.

- Jam go też wtedy widział jak z jakąś dziewką w karczmie się obściskiwał – powiedział Mundrim również zerkając na sakiewkę.

Chwilę napięcia i ciszy przerwała grupka dwóch mężczyzn wyłaniających się zza rogu budynku. Obok jednego z nich dreptał brzydki psiak wesoło merdający ogonem.
 
Radomir jest offline  
Stary 13-08-2012, 14:58   #28
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Ja pierdolę – warknął i zostawił rękę. Buty wyglądały na za małe. Trudno, znajdzie sobie inne. – Ale równa działka z tego hajsu mi się należy...

Nie mając nic innego do roboty i wciąż licząc na jeszcze jakieś znalezisko, lub szansę na wyrwanie trupowi z ręki sakiewki, zaczął odgarniać kamienie wciąż przywalające ciało. Trup strażnika musiał już polegiwać w tym miejscu przez jakiś czas, bo śmierdział. Zapach ten nie robił na Shimku wrażenia, chłopak przyzwyczaił się do zapachu trupów podczas swoich wypraw po Sylvanii. Właściwie to ta woń, słodka woń śmierci była mu bliższa niż zapach ludzi. Poza tym trupy, takie jak ten nie były groźne, nie robiły krzywdy...

- Chyba pięć dni temu – odpowiedział strażnikowi. Przypominał sobie, że wtedy przesiadywał w gospodzie, przez długie godziny sącząc ohydny trunek, który karczmarz śmiał nazywać piwem. Jego jedyną zaletą było to, że był tani. Na nic innego Shimka nie było stać. Wtedy chyba mignął mu gdzieś między ludźmi. Jednak szczegółów nie kojarzył. Nie należał do osób, które interesowały się tym co dzieje się wokół, jeżeli nie mógł wyciągnąć z tego osobistych korzyści.

Shimko odwrócił się, słysząc dźwięk zbliżających się kroków. Zbliżało się dwóch ludzi i pies. Patrząc na nich, tego ostatniego obdarzyłby największym zaufaniem. Kolejne sępy, pomyślał patrząc tęsknie na sakiewkę w ręce trupa.
 
xeper jest offline  
Stary 13-08-2012, 22:51   #29
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Na potęgę magii, udało mu się. W rzeczywistości, poszło zdecydowanie lepiej niż przypuszczał. Z niedowierzaniem patrzył to swój miecz, to na martwego mutanta. Zdał sobie sprawę z rozdziawionych ust i pośpiesznie je zamknął po czym wreszcie rozejrzał się.

Mawr była zadyszana ale poradziła sobie i z walki wyszła bez szwanku, Ulliemu poszło gorzej lecz Wilhelm wcale nie czuł się lepszy. Wiedział, że udało mu się pokonać mutanta tylko dzięki przypadkowi. Uśmiechnął się do niego.
-Mam nadzieję, że Ci nie przeszkodziłem, co? Działałem raczej pod wpływem chwili.- Powiedział swoim zwykłym, łagodnym głosem.

Pochylił się nad zabitym mutantem i zaczął go przeszukiwać. Zżerała go ciekawość o człowieku którym kiedyś z pewnością był ten potwór. Na koniec wyciął sztyletem jeden z ogromnym zębów. Nigdy nie wiesz, kiedy przyda Ci się coś takiego.

Zobaczył, jak ktoś zbliżał się do ich wozu. Nie wyglądał groźnie, zwłaszcza w porównaniu z ich poprzednimi przeciwnikami.
Kim jesteś?-Zawołał raczej z ciekawości niż wrogości.
 
Luffy jest offline  
Stary 14-08-2012, 03:46   #30
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Ruppert obudził się po chwili. Chyba troszkę mu się przysnęło. Wyszedł na trakt, aby rozprostować swoje stare nogi. Coś strzeliło mu w nodze.
- Ojoj! Ojoj! - pisnął do siebie łapiąc się po chwili na kolano.
Zauważył, że ktoś się do niego zbliża. W dodatku ujrzał oszpeconą twarz, ale to tak poharataną jakich mało.
- Ojoj! Ojoj! N-N-Nie rób Ruppertowi krzywdyyy! Ruppert sobie p-p-pójdzie! - powiedział, a właściwie wypiszczał chowając się o dziwo bardzo szybko za drzewem.
Oglądał swojego rozmówce zza pnia trzymając na korze swoje kościste dłonie. Można było dostrzec jednak, że staruszek trzęsie się ze strachu, a osoba o niezwykle czułym słuchu mogła usłyszeć szczękanie zębów. Jednakże aby poczuć jego smród... nie trzeba było wcale mieć ponadprzeciętnego węchu.
 
Aeshadiv jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172