Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-10-2012, 21:09   #21
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
- Tak, taktyka jest jedna. Otoczyć wioskę, zamknąć drogi ucieczki i … cieszyć się tym co robicie. - powiedział Eckhardt.
- Ostrzegam, że jeśli ktokolwiek pozwoli uciec jakiemuś wieśniakowi, to niech liczy się z tym, że urżnę mu nogi osobiście, a następnie wcisne je w pysk. Wcale tu nie żartuję, mam swoje metody poszerzenia komuś gęby.
-Tak mój panie. Niech wypełni się twoja wola, niech wypełni się wola Khorna!- krzyknął szaman. Byczogłowy gor, wyrwał z rąk jednego z zwierzoludzi sztandar Eckhardta i uniósł go wysoko w ogóle się przy tym nie męcząc.
-Graaaaaa!- zawył a reszta bestii zawtórowała mu wymachując bronią.
-Dalej moje dziatki! Niechaj ta gleba przesiąknie krwią!- zakrzyknął jeleniogłowy. Stwory ruszyły w stronę osady otaczając ją zgodnie z poleceniem czarnego rycerza. Już niedługo bestie były gotowe. Strażnicy z pochodniami i lampami zniknęli im z oczu, jakby słysząc donośny ryk postanowili schować się między domostwami, z dala od niebezpieczeństwa, które mogło lada chwila spaść na Osadę.
Eckhardt szedł poszedł ze swoją małą armią. Nie spieszył się. Oczekiwał na jakiegoś godnego siebie przeciwnika. Takiego, który mógłby mu krwi upuścić. Byle szmaciarzem z widłami przecież się nie będzie zajmował. Wystarczyło mu, że słuchał jak kości trzaskają, matki wykrzykują imiona swoich właśnie obdzieranych ze skóry dzieci. Rozglądał się bacznie wyszukując największego budynku we wsi. Sołtysa, czy kogo innego.
Krzyki, płacz i zawołania o pomoc były muzyką, która napędzała Eckhardta i jego podwładnych. Pierwsze płonące chaty rozświetliły osadę już w przeciągu pierwszych chwil szturmu. Pierwsze ofiary leżały martwe lub ciężko ranne na błotnistej ziemi pod swoimi domami. Eckhardt z satysfakcją dostrzegł jednego ze strażników miejskich, który leżał martwy pod jedną z chat, przebity sztandarem, który niósł gor Eckhardta. Czarny rycerz z uśmiechem na twarzy spoglądał jak jeden z jego mutantów o koziej głowie gwałcił brutalnie małą dziewczynkę, inny zaś ściągał skalp z głowy starej kobiety. Eckhardt w końcu dostrzegł jakiegoś godnego siebie przeciwnika. Był to rudobrody krasnolud który wybiegł z domku, przy którym znajdowała się niewielka kuźnia. Brodacz zdążył narzucić na siebie tylko spodnie i buty, których nie miał nawet czasu zawiązać. W prawicy trzymał ciężki dwuręczny młot. Jego ciało było genialnie umięśnione, mimo iż karzeł miał swój wiek. Zdawał się maszerować wprost na Eckhardta choć pewnie miał świadomość, że nie da rady takiemu przeciwnikowi, a jeśli nawet to horda zwierzoludzi dokończy dzieła za swego pana.
-Cho no tu pomiocie! Wyśle cie do swego żałosnego bożka!- warknął złowrogo po czym przyspieszył kroku.
- Żałosnego bożka? Czy ja wyglądam na czciciela krasnoludzkich bogów?! Ha! Graj muzyko! - zaśmiał się Eckhardt i ruszył na khazada.

Eckhardt natarł na brodacza z potężną siłą. Brodacz zwinnie uniknął jednak ciosu. Khornita aż się zdziwił. W zadawaniu ciosów jednak kowal nie miał tyle szczęścia. Z serii ciosów tylko dwa zdawały się groźne. Była to śmieszna rozgrzewka dla Eckhardta.
Schwartzhaut kopnął w trzonek młota, a jego właściciel przekręcił się nieco na bok nie wypuszczając oręża. Była to dobra okazja aby przelać krew krasnoluda. Miecz samym czubkiem ostrza rozciął biceps przeciwnika Eckhardta. Krasnolud zagryzł wargi z bólu, ale próbował nie dawać znaku słabości.
- Śmiało, jak ci to pomoże to krzycz. Matkę wzywaj, rozpłacz się. Mi to nie przeszkadza. Troszkę zabolało i już nie dajesz rady? Tak myślałem. Krasnoludy to jednak słaba rasa. - powiedział pewny siebie Eckhardt.
Kolejne celne cięcie miecza poprawiło symetralność kowala. Podobnej wielkości rana pojawiła się na drugim ramieniu. Przełamując ból krasnolud kontratakował. Trafił Eckharda w naramiennik wgniatając go nieznacznie. Jedyną reakcją na to było przymrużenie oczu Khornity. Nie było to jednak z bólu, a z niezadowolenia z uszkodzenia jego zbroi.
Próbując nie przerywać dobrej passy rudobrody zaatakował ponownie. Znów niecelnie. Znów nim przekręciło na bok. Znów Schwartzhaut wykorzystał tę sytuację.
Chwyciwszy miecz jednorącz doskoczył do przeciwnika i złapał go za gardło.
- Kolejny śmieszny krasnolud do mojej kolekcji. - powiedział do siebie Eckhardt i zagłębił miecz w khazadzie.
Czubek miecza wbił się w ramię przechodząc dalej, w stronę klatki piersiowej. Dzięki ruchom nadgarstka jakie wykonywał Eckhardt jego umierający przeciwnik wydawał istną symfonię jęków. W końcu stal wyszła drugą stroną. Po wyjęciu miecza jednym płynnym ruchem Khornita ściął głowę pokonanego i za włosy przywiązał ją sobie do pasa. Ruszył dalej w poszukiwaniu ofiar. Chciał wyciągnąć jeszcze kogoś... znaczącego. Kapłana na przykład. Pokazać mu czego dokonuje się tu w imię Khorne’a. Następnie rzucić go Uma na pożarcie żywcem. Tak. Taka wizja była bardzo przyjemna. Niech więc tak się stanie.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 14-10-2012, 22:42   #22
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Chaos i zniszczenie można było zdefiniować obrazem, którego pierwszym planem było Badau. Płonące domy, porozrzucane dookoła trupy mieszkańców, nabite na włócznie ciała strażników miejskich pozbawionych broni i pancerzy na rzecz ich nowych właścicieli, którzy służyli Eckhardtowi. Człek trafił na to, czego szukał. Dwójka zwierzoludzi dobijała się do zabarykadowanych od środka drzwi niewielkiej świątyni Sigmara. Widząc Eckhardta stwory odsunęły się i uklękły na jedno kolano oddając cześć czarnemu rycerzowi. Eckhardt poznał tych wojowników, którzy jeszcze kilka dni temu byli posłuszni zabitemu gorowi. Apropos gora. Byczogłowy mutant wyłonił się zza jednego z domów trzymając na ramieniu nieprzytomną dziewkę, którą najwyraźniej postanowił wziąć do "zabawy". Widząc zabarykadowane drzwi do kaplicy zrzucił niedbale kobietę, jakby była niepotrzebnym rupieciem i ujął oburącz swój topór. Stwór buchnął parą z nozdrzy i rozbędził się uderzając z niewyobrażalnym impetem w drzwi, bez większego trudu wyważając je.

Eckhardt z satysfakcją wszedł do środka widząc przeklęty pomnik Sigmara Młotodzierżcy. Tuż przed kamiennym ołtarzem rycerz dostrzegł dwójkę przerażonych mężczyzn. Bogato odziany szlachcic o łysej głowie i sporych bokobrodach. Drugi z ludzi odziany był w błękitno-białe szaty z symbolem komety o dwóch ogonach. Gruby szlachciura próbował minąć Eckhardta i uciec na zewnątrz, jednak spotkał się tylko z włócznią jednego ze zwierzoludzi, którzy weszli do środka za Eckhardtem. Martwy osunął się na ziemię pod nogi Khornity.
-Giń! Przepadnij czarcie!- krzyknął stary kleryk z trudem podnosząc swój młot, jednak nie był w stanie wziąć nawet porządnego zamachu. Gor nie pozwolił by człek zaatakował jego pana. Silnym ciosem byczego łba powalił starca na ziemię. Jego głowa uderzyła w kamienny ołtarz, a po chwili zza ucha popłynęła mu stróżka krwi.
-Kim... Kim jesteś pomiocie?...- spytał drżącym głosem podejrzewając jak to się skończy.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 14-10-2012, 23:39   #23
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Widząc poczynania najwięszkego gora Eckhardt uśmiechnął się. Miał własny żywy taran do wyważania drzwi.
- Dobrze Uma. Widać Khorne darzy cię swymi łaskami. Bądź pewny, że masz pierwszeństwo w łupach z dzisiejszej zabawy. - powiedział Khornita i wszedł do środka.

Nie tylko zwierzoludzie bali się go jak ognia. Widok robiącego pod siebie szlachcica ucieszył Eckhardta. Wojownik zdjął hełm i ukazał swoją twarz. Długie czarne włosy opadły na naramienniki i zlepiły się krwią przed chwilą pokonanego brodacza.

Próba uderzenia chaoty ponownie rozbawiła Eckhardta. Uma jednym ruchem sprowadził kapłana do upadku. Gdzie jest teraz ten cały Sigmar? Nie powinien zstąpić z niebios podczas takiej profanacji i osłaniać swojego wyznawcy. Śmieszne bóstwo. Khorne obdarza swoich wyznawców licznymi łaskami. A tutaj? Ślepa wiara, modły w formie jakiś piosenek i zero działania.

Na pytanie Eckhardt odpowiedział.
- Jestem tym, który wprowadza plan Khorne’a w życie. Tym, który został wybrany przez Władcę Czasek do przelewania krwi w jego imieniu. Czempionem, wielkim wojownikiem.
Cały czas jak khornita mówił te słowa chodził wokoło. Sięgnął po młot leżący obok Sigmaryty. Złapał go jednorącz i podszedł do pomnika ich śmiesznego boga.
- Pierwszy Imperator. Ciekawe, czy był tak samo fałszywy jak ten obecny czy jeszcze bardziej. Nie lubię oszustów. - stwierdził i uderzył pomnik w głowę starając się go rozbić.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 22-10-2012, 13:47   #24
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Druzgocący cios ukruszył spory kawał posągu, tak że teraz Imperator wyglądał jakby nie miał twarzy. Stary kapłan spoglądał na ten akt świętokractwa z niedowierzaniem i niespotykanym dotąd zdziwieniem. Wyglądał jakby był pewien, że święty symbol jest czymś, czego nie da się tak po prostu zniszczyć ciosem miecza zwykłego smiertelnika. Uma prychnął triumfalnie widząc zniszczenie, jakie szerzył jego pan. Radował go widok krwi, strachu oraz totalnego chaosu. Po chwili do kaplicy wszedł jeleniogłowy szaman. Mutant rozejrzał się uważnie po kaplicy. Po czym z pogardną splunął na leżącego u podnóża kamiennego piedestału sigmarytę i zwrócił się do Eckhardta.
-Myślę... Że jego głowa świetnie przyozdobi panie nasz sztandar.- rzekł uniżonym tonem. Starzec wytrzeszczył oczy ze zdziwienia i strachu. Wiedział, że jego śmierć jest tylko kwestią chwil.
-Musisz kogoś poznać.- rzekł jeleniogłowy po chwili -Wprowadzić go!- krzyknął a po chwili w drzwiach do kaplicy pojawiła się dwójka mutantów trzymających w ręku ludzkiego starca. Człek miał rozdtartą koszulę zaś w miejscu pępka znajdowały się drobne usta, uzbrojone w drobniutkie haczykowate ząbki. Starzec wejrzał na Eckhardta z taką samą pogardą z jaką Eckhardt spoglądał na Sigmarytę -Znaleźli go podczas plądrowania chat.- wyjasnił szaman.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 24-10-2012, 12:12   #25
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Mogło wyjść lepiej. Na przykład posąg mógł roztrzaskać się w pół. Widać jednak uderzenie młotem kapłana nie miało nawet połowy siły jak uderzenie orężem Chaosu.
Wejście szamana od razu zwróciło uwagę Eckhardta. Wojownik wysłuchał do jeleniogłowy ma do powiedzenia i dodał:
- Myślę, że możemy na naszym sztandarze pokazać jak konczą się śmieszne przymierza. Imperium i krasnoludy. Śmieszny sojusz. Bardzo dobry pomysł z tą głową. - Schwartzhaut klepnął w głowę pokonanego przez siebie khazada.
- Najpierw jednak ten starzec może mi powiedzieć czy zna imie Aesherin. - zwrócił się do leżącego na podłodze kapłana.
- Gdybyś nie chciał gadać, albo coś ukrywał, Uma obedrze cię ze skóry. - powiedział z uśmiechem zerkając na bykogłowego gora.

-Ae... Ae-jak? Nie przeklęty, nie znam takiego. Twe sługi mogą mnie obdzierać ze skóry. Nawet gdybym wiedział, i tak bym nic ci nie powiedział! Zdechniesz skąpany w bólu, który zadałeś wszystkim niewinnym istotom!- warknął złowrogo.
- Uma słyszałeś? Nie dość, że pyskaty to jeszcze pozwolił ci obdzierać się ze skóry. Śmiało zabaw się. Jak dla mnie możesz użyć do tego choćby paznokci. - powiedział Eckhardt do gora.
Następnie przyjrzał się mutantowi. Mutacja jaką ujrzał nieco go rozbawiła.
- A ty kto? - zapytał krótko.

-Koniec jest bliski! Czas zgnilizny i wiecznego cierpienia nadchodzi wielkimi krokami! Ten, który głosić będzie słowa Ojca Rozkładu ruszył już ze swoją misją! Ty ze swoimi śmiesznymi sługusami palcie wioski i mordujcie wieśniaków! On ma większe cele... O tak...- odrzekł tajemniczo człowiek, który ani trochę nie przestraszył się widoku czarnego rycerza. Nawet niemiłosierne krzyki obdzieranego żywcem ze skóry sigmaryty nie zrobiły na nim wrażenia.
- Mhm... masz coś jeszcze do powiedzenia? Kim jest ten śmieszny sługa Nurgle’a? Chętnie po załatwieniu Aesherina zmienię jego męki z choroby w prawdziwy ból. - powiedział Eckhardt nie zbliżając się do mutanta. Nie wiadomo jakie choróbska w sobie nosi skoro gada o Władcy much.
-Jeszcze nie wiem. Ale widziałem w nocnej wizji mile rozsiane trupami zarażonych... Widziałem upadłe miasta i najzagorzalszych kapłanó- w i fanatyków, którym nie pomogły modły...- spojrzał na zakrwawionego jak świnia Sigmarytę -Niebawem się o nim dowiesz, o tak... Dowiesz się na pewno...- syknął tajemniczo.
- Aesherian. Mówi ci coś to imię? Może on też ci się przyśnił? - zapytał Eckhardt w miarę spokojnie.
-Tak słyszałem o nim...- burknął starzec -Jeden pijaczek wczoraj mówił, że razem gździli twoją matkę...- uśmiechnął się złowrogo.
Eckhard zerknął do tyłu czy kapłan obdzierany ze skóry jeszcze dycha.
Kleryk przestał się drzeć jak opętany, lecz jeszcze dychał. Jego pierś lekko się unosiła. Był nieprzytomny, ale wciąż żył.
- Ech... chyba będę musiał się zgodzić z jedną z praktyk tych śmiesznych kapłanów. Masz zbyt niewyparzoną gębę starcze. Myślę, że gdy wrzuci się cię na wielkie ognisko to nabierzesz nieco szacunku dla wielkich wojowników Khorne’a. - powiedział Eckhardt niezadowolony z odpowiedzi starca.
Jeleniogłowy stanął na baczność unosząc lekko głowę w górę, dając do zrozumienia, że czeka na rozkazy.
- Kończymy przyjęcie. Zamknąć go w jakiejś chacie, zablokować drzwi i podpalić. Jakieś ostatnie słowa starcze?
-Spal mnie... Niebawem do mnie dołączysz wieprzu w pancerzu...- rzekł, kiedy dwójka zwierzoludzi targała go bezlitośnie do najbliższej chaty, by wykonać rozkaz swego pana.
Eckhardt jedynie zaśmiał się i prychnął próbując udawać świnię.
- Starcze, wiesz co mi ta cała zaraza zrobi? Nawet do mnie nie dotrze. Tacy oszuści jak nurglici padają od własnej broni. Ja rozsiewam znacznie straszniejszą chorobę. Nieuleczalną. Śmierć od miecza. - powiedział Schwartzhaut na pożegnanie.
- Uma, poczekaj, aż ten śmieszny kapłan się obudzi, później się jeszcze nim pobaw, a na koniec zetnij mu głowę i nabij ją na sztandar. Razem z tą. - Eckhardt po tych słowach dorzucił łeb krasnoluda, który dotychczas wisiał przy jego pasie.

Czempion Khorne’a wyszedł przed świątynie aby zerknąć jak zabawiają się jego zwierzoludzie. Cieszył go widok gwałconych kobiet i dzieci, mordowanych i ćwiartowanych chłopów, trzaskających desek walących się już powoli chat.
Sam Eckhardt udał się do ocalałej jeszcze oberży. Tam wchodząc do piwniczki z kilkoma swoimi zwierzoludźmi wyciągnęli beczki z mięsem. Po otrzymaniu rozkazu na placu zgromadzono łupy. Schwartzhaut przeglądnął wszystko czy nie ma tam czegoś go interesującego.
Następnie nakazał zebrać to wszystko i ruszać w drogę. Z tego co pamiętał na północ stąd była kolejna wioska. Trzeba było nagrabić jedzenia i ruszać pod Grunwald.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 27-10-2012, 11:23   #26
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację


Ścieżka Czempiona – Krew dla boga krwi


Rozdział II: Rzeka krwi



Czarny rycerz przyglądał się z satysfakcją na przyozdobiony w dwie głowy sztandar. W duchu czuł, że niebawem obok odciętych łbów zawiśnie głowa Aesheriana, którego oznajdzie i zamorduje w imię swego Boga Krwi.
Łupy, które nazbierali zwierzoludzie nie należały do zbyt wielkich. Większość mieszkańców tego osiedla było zwykłymi rzemieślnikami, wydającymi zarobione złoto na jedzenie i wszystko co potrzebne było do przeżycia. Jeden z mutantów o psiej głowie z trzema oczami znalazł w karczmie niewielki kufer, w którym brzęczało dwadzieścia siedem złotych monet. To nie było wiele, ale z drugiej strony Eckhardt nie potrzebował złota, bo na co mu one było? Wszystko, co potrzebował mógł wyrwać siłą czerpiąc z tego dodatkowo przyjemność.

Kilka sztuk broni błyskawicznie trafiło w ręce zwierzoludzi, którzy zamienieli naostrzone badyle przypominające dzidy w prawdziwe włócznie, zaś zardzewiałe i wyszczerbione mieczyki na prawdziwe ostrza z dobrej stali. Ci, którzy skończyli brutalnie gwałcić kilka wieśniaczek pozostałych przy życiu zajmowali się prawdziwym biesiadowaniem. Jedli zapasy z karczmy i pili na umów wino. Eckhardt dał się przekonać jeleniogłowemu szamanowi, by dał swoim sługom nacieszyć się zwycięstwem i odpocząć kilka godzin. Maszerowali długo i nie spali całą noc, przed szturmem na Grunwald musieli zebrać siły. Z resztą Eckhardt również musiał na chwilę zdjąć swój pancerz bo co raz bardziej mu ciążył. Kilka łóżek na piętrze w karczmie w momencie znalazło swoich nowych właścicieli. Jedynie Uma nie udał się na zasłużony spoczynek. Byczogłowy gor, już trzeci raz gwałcił młodą dziewkę, która dawno temu przestała się bronić i tylko patrzyła gdzieś na ścianę drżąc z bólu.

~***~

Eckhardt zbudził się w południe. Jego sługi spały jak małe dzieci. Jeden tylko mutant stał na warcie przed szynkiem, w którym zebrała się cała, mała horda czarnego rycerza. Zwierzoludzie budzili się słysząc donośne kroki wojownika w ciężkim pancerzu.
-Panie...- syknął szaman, który dogonił Eckhardta i stanął tuż obok niego -Co będzie jeśli nie znajdziemy w Grunwaldzie wieści o Aesherianie?- spytał lekko zaniepokojony stwór ruszając nerwowo porożem.
-Pytać niepotrzebnie! Uma miażdżyć! Uma palić! Uma bić! Pan kazać my robić! Grrrr...- burknął gor który nie odstępował Eckhardta na kilka metrów.





Zdobyte PD: 325
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 30-10-2012, 15:16   #27
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Schwartzhaut z rozkoszą oglądał wszystkie sceny jakie odbywały się dzieki jego zwycięstwu. Brutalne gwałty, obdarty ze skóry kapłan, który przed śmiercią nie mógł nic zrobic aby ocalic swoje owieczki. Jakim slabym kultem jest ten cały śmieszny Sigmar. Bóstwa przede wszystkim nie mogą byc pasywne w stosunku do swoich wyznawców. Ci, którzy ofiarują modły powinni obebrac zaslużone sobie dary. Tak czynił przecież Khorne. Wszelkie rany Eckhardta zasklepiały się bardzo szybko. Niemal z taką samą prędkością jak on rzucał kolejne głowy swoich przeciwników na ziemię.

Wojownik wyspany po tym jakże przyjemnym wieczorze zstąpił do izby na dół. Zwierzoludzie momentalnie obudzili się i zwrócili swoje oczy ku wodzowi, temu, który poprowadził ich do zwycięstwa i zjednoczenia w imię Wielkiego Rzeźnika. Strach i szacunek jaki wywoływała jego osoba był jednym z ważniejszych celów, jakie Eckhardt sobie obrał.

Na pytanie szamana, które faktycznie było martwiące wojownik odpowiedział:
- To poszukamy gdzie indziej. Skoro ten cały człowiek z Grunwald wie coś o elfach to popytamy w swoim stylu inne elfy o Aesheriana.
Popatrzył chwilę po zwierzoludziach.
- Zbierać się, brać zapasy i ruszamy dalej. Chaty... spalić. - rozkazał.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 05-11-2012, 18:30   #28
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Zwierzoludzie wykonali każdy rozkaz Eckradta robiąc co trzeba. Ostatnich jeńców dobili w najbardziej okrutne sposoby, nabijając na pal, czy brutalnie łamiąc im kręgosłupy tak, że głowy nieszczęśników znajdowała się między ich udami. Jedyną ocalałą była młoda i kilka dni temu jeszcze całkiem urodziwa wieśniaczka. Jej szczupła twarz była brudna od błota, zaschniętej krwi (nie tylko od niej), oraz cała popuchnięta, gdyż Uma nie patyczkował się ze swoją ofiarą. Co gorsza olbrzymi gor miał taki temperament, że gwałcił ją kilka razy dziennie, gdy tylko przyszła go na to ochota. Kobieta żyła, lecz nie ruszała się praktycznie w ogóle, spoglądała tylko tępu na ziemię, lub niebo, niesiona na barku wielkiego byczogłowego mutanta. Uma miał pewność, że nie ucieknie, gdyż spętał jej ręce i nogi, po za tym była bardzo słaba i jej śmierć była pewnie tylko kwestią czasu. Banda zwierzoludzi z czarnym rycerzem na czele ruszyła na północny wschód zostawiając za sobą płonące resztki osady Badau...

Trzy dni później

Wyprawa w stronę Ertubrga wcale nie była taka prosta. Teren, po którym się poruszali był górzysty i nieprzyjemny. Po za tym nie było tutaj żadnej ścieżki, to też musieli kroczyć dzikimi terenami. Minęły trzy dni od opuszczenia splądrowanej osady. Zbliżające się horyzontu słońce zwiastowało rozbicie obozu i odpoczynek. Eckhardt również mocno go potrzebował. Piesza wędrówka w ciężkiej zbroi była niesłychanie męczącą sprawą dla sługi Khorna. Mała horda rozbiłą obóz w środku lasu, pełnego wysokich drzew. Gdyby nie fakt, że Eckhardt służył najbardziej niszczycielskiej z czterech potęg, mółby się obawiać tajemniczej aury tego miejsca, jednak tak na prawdę to on był tutaj największym powodem dla obaw. Kilka palenisk błyskawicznie przyciągnęło zwierzoludzi, którzy chcieli się ogrzać i podpiec upolowane wcześniej mięso. Było go niewiele, lecz powinno wystarczyć na kolejne dwa dni wędrówki. Podczas gdy jak zwykle niewyżyty Uma dobierał się do swej niewolnicy tym razem pchając jej swe olbrzymie prącie do ust, że aż biedaczka łzawiła dławiąc się, do jeleniogłowego szamana podszedł jeden ze zwierzoludzi, którzy mieli zbadać okolicę w czasie odpoczynku reszty.

Szaman wysłuchał słów stwora o głowie sarny i podszedł do Eckhardta.
-Znaleźli coś w głębi lasu. Podobno coś ciekawego...- słowa jeleniogłowego zaintrygowały Eckhardta. Mężczyzna zabrał ze sobą Umę, szamana, oraz dwójkę zwiadowców, którzy ponoć znaleźli coś interesującego. Grupka ruszyła, zaś na jej czele maszerował hyżo mutant z głową sarny, podpierający się na włóczni. Kilka chwil później grupka dotarła do niewielkiej kotliny, gęsto porośniętej krzakami i drzewami. W okolicy unosiła się gęsta mgła.
-To tam...- syknął zwiadowca wskazując palcem dziwaczny kamienny krąg, na którego środku znajdował się przewrócony obelisk przypominający jakiś prastary ołtarz...

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172