Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-09-2012, 21:31   #1
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed.] Kaprysy Pana Przemian



Ścieżka Czempiona – Kaprysy Pana Przemian


Rozdział I: Pierwsza misja





Altdorf, wiosna roku 2520

Pukanie do drzwi lekko wystraszyło Joachima. Mała izba, którą mu przydzielono na czas prób i testów wystarczająco spełniała jego wymagania. Było łóżko, było biurko na którym mógł pisać i czytać, była szafa, w której mógł schować ubrania i swój sprzęt. Nic więcej nie było mu potrzebne do szczęścia. Dziennie wypełniał drobne zadania dla kultystów. Dziennie załatwiał sprawy, niegodne wyżej postawionych w lokalnej hierarchii. A to trza było przynieść zioła z kilku aptek, a to trza było załatwić kilka sztuk broni od zaprzyjaźnionego grupie fanatyków Pana Przemian kowala. Joachim cieszył się, że jest do czegoś potrzebny, choć czuł że stać go na więcej.
Gdy mężczyzna otwarł drzwi dostrzegł "Mędrca", jak miał w zwyczaju nazywać swego zwierzchnika, którego twarzy nie było mu dane ujrzeć za sprawą nieustannie spuszczonego kaptura. -Wygląda na to, że będziesz mógł się wykazać mój przyjacielu...- rzucił tajemniczo osobnik.

Kilka dni później, Gdzieś w Górach Barren.

Jadąc samotnie Joachim miał wiele czasu na przemyślenia. Korzystał z tego w pełni. Sługa kultu Tzeentcha zastanawiał się nad istotą swej misji, którą niedawno otrzymał.
"Jedź w Góry Barren. Znajdź czarownicę Baraste i służ jej wiernie a Pan Przemian nie zapomni twego posłuszeństwa." powiedział mu "Mędrzec". Joachim nie wiedział, czego może spodziewać się po Baraste. Słyszał jednak od innych wtajemniczonych iż była to potężna wiedźma, która Tzeentchowi służyła od lat. Bóg wielu ścieżek naznaczył ją darem w postaci mutacji i według tego, co mówili inni potrafiła czytać w myślach. Być może były to tylko przesadzone bajki, ale nie to było najgorsze. W swej porywczości i gniewie nie raz mordowała pokornych sługusów, których przysyłali jej kultyści z Altdorfu i innych miast. Joachim zaś był kolejnym z wielu...
Być może nie chodziło o posłuszeństwo ani nawet spełnianie woli Tzeentcha a zwyczajnie o przeżycie?

"Mędrzec" zapomniał, lub też celowo nie powiedział Joachimowi gdzie dokładnie powinien szukać Baraste i jej domostwa. Ponoć strzegły go demony a okolica była naznaczona piętnem chaosu. Ponoć dom za sprawą potężnej magii potrafił znikać a nawet zmieniać swoje położenie o wiele mil.
Nieoczekiwanie na szczycie wzgórza, w kierunku którego zmierzał Joachim pojawiła się skromna grupa, tuzina konnych zbrojnych. Jeden z nich miał sztandar Imperatora. Odziani byli w charakterystyczne żółto fioletowe szaty. Każdy miał przywieszoną do siodła tarczę, gotową do użycia, oraz schowany w pochwie miecz, niektórzy jeszcze trzymali w ręku włócznie. Zbrojni nie spiesząc się podjechali na odległość kilku metrów do Joachima.
-Niechaj światło Sigmara zawsze na ciebie spływa. To niebezpieczne tereny, co tu samotnie robisz?- spytał jeden z mężów unosząc rękę w pokojowym geście powitania.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-09-2012, 20:57   #2
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Jadąc powoli na swoim koniu w stronę wzgórza Joachim pogrążył się w rozważaniach na temat swojego dotychczasowego życia. Urodził się jako zbiedniały szlachcic w zapadłej wsi gdzieś w ponurych lasach Imperium. Takich jak on było wielu ale von Saathof w przeciwieństwie do innych ludzi jego pokroju nie zamierzał skończyć co najwyżej jako służba bogatego arystokraty. Dlatego wstąpił na ścieżki , które wielu uznałoby za niemoralne, wypaczone.

Sam szlachcic widział to inaczej- doskonale wiedział że słowa takie jak „dobro” i „zło” i inne tym podobne są zawsze względne. On postrzegał świat poprzez pryzmat swych własnych korzyści, choć dla wierzył rzecz jasna w Sigmara. Jednak wypadek jakiemu uległ półtora roku temu zmienił go. Otworzył mu oczy na prawdziwą naturę Sigmara, Ulryka, Shallyę i innych bogów. Nie kwestionował ich istnienia, ale swoją siłę czerpał nie tylko ze swojego wewnętrznego harta ducha, ale także od jednego z nowych bóstw. Nauczył go także, że oprócz własnej korzyści dobrze też działać w jakimś innym, wyższym celu- w tym przypadku było to pragnienie zmiany Imperium w lepszy, doskonalszy twór.

Do tej pory służył wiernie bogu i jego kultystom. Ale dotychczasowe zadania go nudziły- bardziej odpowiadały parobkom. Ale Joachim był świadom, że to był czas próby, za który prędzej czy później zostanie wynagrodzony.
Tak też się stało i właśnie teraz miał okazję sprawdzić się przy poważniejszym zadaniu. Wiele słyszał o tej wiedźmie, której miał służyć, ale nie miał pojęcia gdzie ją znaleźć.

Nagle oczom młodego szlachcica ukazała się zbliżająca się powoli grupa zbrojnych. Tak, znalezienie wiedźmy było testem, a ci żołdacy mogli mu pomóc przejść go pomyślnie.
W oczach większość ludzi z Imperium był ubogim szlachcicem, który parał się wieloma profesjami. Jednak posługiwanie się nimi nie było dzisiaj konieczne, bo kult miał swoje metody maskowania jego członków.

Von Saathof powoli podjechał do jeźdźców, a kiedy ci się przedstawili i spytali go powody swojej wizyty w tych okolicach, odparł im:
-Witajcie przyjaciele! Niech Sigmar zawsze ma was w swej opiece. Jestem szlachcicem, ale jeden z moich przyjaciół, opat Friedrich Zitzmann z Bogenhafen prosił mnie o znalezienie pustelnika Kurta Greifa- mam mu przekazać ważne wieści. Wiadomo tylko, że wędruje po terenach okalających miejscowość Raddis. Droga ta jest dość długa, więc pomyślałem że skrócę ją podróżując wprost przez wzgórza. Ale twoje słowa , szlachetny człowieku napawają mnie trwogą. Cóż to za zagrożenie nęka tą krainę? Mam nadzieję, że nie jest aż tak wielkie i że tego świątobliwego mędrca nie spotkał marny los. Oby Sigmar się nad nim ulitował i ocalił go przed zagrożeniem.
 
pawelps100 jest offline  
Stary 03-09-2012, 21:59   #3
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Kurt Greif?- spytał dowódca grupy żołdaków.
-Tia! Jam go poznał! Poczciwy człek!- odezwał się starszy zbrojny z długą, kozią bródką. Joachim zaśmiał się w duchu, kpiąc sobie z kretyna, który udając przed kompanami kogoś ważnego wymyślał bajki nie gorsze niż sam Joachim.
-Gdzie żeś go widział?- spytał przywódca grupy trzymający w prawicy sztandar Imperium.
-Już jakiś czas temu. Kilka mil stąd na południowy wschód. Trafisz tam na sporą skałę w kształcie maczugi. Modlił się w jej okolicy, ale wspominał, coś że zmierza na północ...- zakończył człek. Żołnierze wejrzeli na samotnego Joachima.
-Cóż... To dziwna okolica. Dzieją się tu dziwne rzeczy.- przywódca zmienił temat.

-Czasami między szczytami tych wzgórz widać fioletowe i różowe światła. Widać je nocą, kiedy czasami obozujemy w terenie... Nie raz wybieraliśmy się w okolice, z których dobiegały światła, jednak nazajutrz niczego nie znajdowaliśmy, nawet śladu stóp.- rzekł mężczyzna. -Czasami znajdujemy młodych mężczyzn. Ich zwłoki są wysuszone, jakby coś wyssało z nich życie. To nie wampir. Już żesmy nad tym myśleli. Nie ma nigdzie śladów po ugryzieniach.- kontynuował.
-No nic. W każdym razie uważaj na siebie.- pożegnał go żołdak. Reszta zawtórowała przywódcy pozdrawiającymi gestami rąk. Joachim odetchnął z uglą, odprowadzając kawałek wzrokiem konnych żołnierzy. Teraz zrozumiał, że legendy o znikającym i pojawiającym się ponownie domu wiedźmy nie były kłamstwem, a przynajmniej nie do końca...

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 04-09-2012, 16:39   #4
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Na szczęście dla Von Saathofa rozmowa ze zbrojnymi nie była długa. Każdy taki kontakt narażał kultystę na zdemaskowanie, toteż takie spotkania, zwłaszcza z bandą wrogich żołnierzy mogły być śmiertelnie niebezpieczne.
Jednak najwyraźniej dzisiaj nic nie groziło Joachimowi. Opowieść jednego z żołnierzy o spotkaniu wymyślonego pustelnika uznał za wielką bujdę, aczkolwiek zapamiętał on w duchu, że niedaleko jest skała w kształcie maczugi- byłoby to świetne miejsce do rozpoczęcia poszukiwań.

Póki co szlachcic kontynuował pogawędkę z żołnierzami. Dzięki ich informacjom dowiedział się, że przynajmniej część pogłosek o których słyszał są prawdziwe. Martwi ludzie? Czyżby to byli niedoszli słudzy wiedźmy, których ze wzgardą odrzuciła? Mimowolnie Joachim przestraszył się wewnętrznie, że podzieli ich los- ale ta chwila szybko minęła. Nikt nie mówił że będzie łatwo, a stawka w tej rozgrywce jest większa niż cokolwiek można sobie wyobrazić.

Za to wzmianka o światłach mówiła wyraźnie, że mężczyzna był na dobrym tropie. Przy odrobinie wysiłku – a także, o ile zechce, pomocy Pana Przemian- ta pierwsza misja powinna się udać. A jeśli chodzi o przyszłość, to nie było sensu wybiegać zanadto do przodu.

Tymczasem żołdacy skończyli swoją konwersację i pozdrowiwszy Joachima, który odwzajemnił pożegnanie, oddalili się w sobie wiadomym celu. Tymczasem sam szlachcic uśmiechnął się, będąc zadowolonym z oddalenia się zagrożenia, po czym powoli ruszył dalej.

Teraz, kiedy dowiedział się czegoś więcej , zamierzał dojechać do skały w kształcie maczugi. Tam chciał rozbić obóz i trochę się wyspać za dnia, ponieważ w nocy miał zamiar czuwać. Liczył na to, że uda mu się dostrzec dziwne światła albo że dostanie inne, użyteczne wskazówki, dzięki którym odnalazłby wiedźmę.
 
pawelps100 jest offline  
Stary 05-09-2012, 18:36   #5
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Joachim nie był głupcem. Swój plan ułożył w głowie z doskonałą precyzją. Dokładnie obrał sobie miejsce noclegu, choć jeszcze nawet nie widział go na oczy, potem zaś miał zamiar ułożyć się do spoczynku, by nocą móc szukać kolorowych świateł, które straszyły w okolicy. Jak postanowił tak zrobił. Godzinę szukał skały przypominającej maczugę, lecz kiedy w końcu ją znalazł z satysfakcją rozbił w jej cieniu obóz. Mężczyzna uznał to miejsce za bezpieczne. Znajdowało się na niewielkim wzniesieniu, zaś kilkadziesiąt metrów dalej skały układały się w niewielki jar. Joachim miał sporo szczęścia, gdyż skały formowały się w niewielki balkon półtora metra nad ziemią, na którym było idealne miejsce do bezpiecznego odpoczynku. Sługa Pana Przemian wdrapał się na balkon, wcześniej rozkulbaczając swego konia. Zwierzę nie musiało się męczyć, do końca dnia a soczyście zielona trawa nadawała się w sam raz na kolację dla konia.

Odpoczynek przyniósł oczekiwane efekty. Joachim w końcu usnął, zbierając siły na nocne poszukiwania. Zbudził się dawno po zachodzie, jednak nie przeszkadzało mu to. Załatwił fizjologiczne potrzebny i zostawiając ślepego w ciemności konia w jarze, ruszył pieszy w poszukiwaniu jakichkolwiek znaków. Długo szukać nie musiał. Na niebie dostrzegł dziwaczne fale fioletowej poświaty, zupełnie jakby błyszczące drobinki odbijające światło spadały z nieba. Było to piękne widowisko. Joachim podziwiał jak dziwaczny obraz nieustannie się zmieniał jakby chciał wypełnić przykazanie Tzeentcha, nie pozostając ani na chwilę takim samym. Sługa Pana Przemian ruszył w kierunku, nad którym na niebie falowały kolorowe pasma.


Marsz był długi i momentami niebezpieczny. Kilka razy człek musiał zawracać i obierać inną drogę, gdyż stojące na drodze skały były nie do przejścia, a przynajmniej nie bez specjalnego sprzętu w postaci lin czy haków. Mimo to nie tracił wiary i pewności siebie. Co dziwne, nie spotkał żadnego dzikiego zwierzęcia, ni to wilka ni niedźwiedzia, zupełnie nic. W końcu jednak dotarł do celu. A cel zrobił na nim powalające wrażenie. U podnóża trzech sporych wzniesień, na którego, jednego szczycie on stał znajdował się poszukiwany przez niego dom wiedźmy. Nie była to jednak zwyczajna chatka, czy ponure zamczysko. Ten dom, zdawał się żyć. Gdyby ktoś kazał Joachimowi opisać tę budowlę słowami, to pewnie nie byłby w stanie. Nikt jednak nie miałby najmniejszcyh wątpliwości iż dom jest poświęcony Tzeentchowi...

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 07-09-2012, 16:49   #6
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Joachim zrobił tak jak planował- znalazł skałę, za dnia się przespał i gdy zapadł zmrok wyruszył na poszukiwanie wiedźmy. Okazało się, że jego przypuszczenia poparte słowami żołnierzy okazały się prawdziwe. Faktycznie pojawiały się dziwne światła, a gdy kultysta podążył za nimi, one ukazały mu nienaturalny twór będący prawdopodobnie schronieniem potężnej czarownicy.

Najwyraźniej tamta banda żołnierzy nie mogła niczego znaleźć, bo poszukiwania podejmowała dopiero po wschodzie słońca. Zaś sama Baraste okazała się inteligentna, ponieważ do tamtego czasu jej dom znikał. Tylko gdzie on trafiał za dnia?

A także czego można było się spodziewać po takiej istocie? Zaiste musiała dysponować potężną mocą, skoro bez większego wysiłku przemieszczała domy. Sam Joachim czytał trochę o magii i wiedział, że takie osiągnięcie wymagałoby olbrzymiej mocy, skoro nawet niewielka zmiana rzeczywistości była kosztowna i niebezpieczna.

Baraste była wiedźmą, która była kultystką Pana Przemian. Nieprzewidywalność była jedną z jej cech, a sam dom na pewno był chroniony w jakiś złowrogi sposób. Dlatego Joachim musiał być czujny i ostrożny. Mężczyzna powoli zaczął schodzić w stronę jej domu, cały czas będąc ostrożny i wypatrując pułapki. Jakby się nic złego nie stało, miał zamiar zapukać do jej drzwi i powiedzieć jej kim jest. Jakby zaś mu nie wierzyła chciał, aby przetestowała go- i tak wiedział, że nie uniknie czegoś takiego.

Tak wyglądał służba u Architekta Przeznaczenia- tylko najlepsi mogli liczyć na władzę i potęgę. Nie wolno się wahać- dlatego po chwili namysłu von Saathof powoli zaczął iść stronę jej domu.
 
pawelps100 jest offline  
Stary 07-09-2012, 17:33   #7
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gdy Joachim zbliżał się coraz bardziej do przedziwnej budowli dostrzegł kolejne oznaki jego życia. Ogromny łeb, który zdawał się być częścią budowli ruszał się i oddychał. Jego jedno oko wlepione było w człowieka obserwując go, gdy tylko pojawił się na wzniesieniu. To było dziwne uczucie. Nigdy czegoś takiego nie widział i nie przeżył. Nic nie niepokoiło go w drodze pod drzwi. Żaden demon, żadne zaklęcie, zupełnie nic. Sługa Pana Przemian w końcu stanął przed drzwiami, wziął głęboki wdech i podniósł rękę by zapukać. W tym momencie usłyszał dźwięk przekręcanego zamka i już po chwili drzwi same się otwarły do środka ukazując Joachimowi korytarz przypominający bardziej ogromny przełyk, niż pomieszczenie.

Człek niepewnie wszedł do środka a po pokonaniu kilku kroków drzwi zanim się zatrzasnęły. Wszędzie dookoła ściany się ruszały, lekko drżały, wznosiły się i opadały. Joachim ruszył prosto przed siebie. Korytarz zakręcił w lewo i piął się w górę. Maszerowanie tą jedyną drogą nie należało do łatwych. Było ślisko i dość niebezpiecznie, ale człek w końcu wspiął się na piętro (jak podejrzewał). Znajdował się w wielkim pomieszczeniu, przypominającym komnatę przywołań. Na podłodze znajdował się kilku metrowy symbol gwiazdy chaosu. Wszędzie dookoła znajdowały się drewniane regały z książkami, zaś na samym końcu komnaty, znajdował się niewielki piedestał, przy którym stała kobieta w jasnej szacie, pochylona nad jakąś księgą.


-Jesteś w końcu...- rzuciła chłodno, nawet się nie odwracając -By była jasność... Nie masz prawa się do mnie odezwać, do póki nie dam Ci na to zezwolenia...- kontynuowała pozostając nieruchomą -Wykonujesz moje polecenia i wszyscy jesteśmy zadowoleni.- dodała w końcu się odwracając. Była dość urodziwą kobietą, zaś na środku czoła miała trzecie oko, które nawet na chwilę się nie zamykało lustrując uważnie Joachima.
-Wysłali Cię byś dla mnie pracował więc nie będziesz tracić czasu. Ostatnio w tej okolicy krąży niewielki oddział zbrojnych, irytując mnie swoimi poszukiwaniami. Pozbądź się ich. Zrób to jak chcesz. Możesz ich zabić, możesz ich przekupić, możesz nasłać na nich demona... Ah... Zapomniałam... Jesteś zbyt świeży by móc przyzywać demony...- zakpiła sobie z Joachima -No... Co tu jeszcze robisz?- spytała unosząc brew.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 09-09-2012, 21:54   #8
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Wraz ze zbliżaniem się do budynku coraz bardziej narastał niepokój Joachima- wszystko zdawało się tutaj żyć własnym dziwnym, chorobliwym życiem. Ten niepokój przerodził się w niewielki strach, kiedy ujrzał przypominające wnętrzności jakiegoś potwora wnętrze domu. Poruszanie się po nim też było sporym wyzwaniem, ale mężczyźnie się jakoś udało i w końcu stanął naprzeciw wiedźmy.

Von Saathof nie spodziewał się miłego powitania, ale mimo wszystko jej postawa była zaskakująco lekceważąca. W sumie szlachcic nie bardzo jej się dziwił- była potężną czarownic ą cieszącą się łaskami Tzeentcha, a on był zaledwie początkującym kultystą- prawdziwą płotką w porównaniu z nią. W służbie u Pana Przemian szlachectwo i dziedziczne przywileje nie miały znaczenia- tylko prawdziwe umiejętności. Dlatego przełknął to nieprzyjemne powitanie spokojnie i bez emocji.

Potem Baraste dała mu pierwsze polecenie- jak miałby usunąć tych zbrojnych? Na pewno mają jakieś swoje rozkazy. Ale mimo wszystko pierwsze zadanie mogło być gorsze, a w tej chwili nie chciał się z nią kłócić, więc szybko zamaskował swoje zdziwienie kamienną twarzą.

Gdy kobieta spytała się Joachima, co on tutaj jeszcze robi, tamten tylko skinął głową i wyszedł z jej siedziby. Po opuszczeniu jej posiadłości czym prędzej udał się w stronę swojego małego obozu. Najpierw chciał zabrać stamtąd swoje rzeczy, a potem miał zamiar odnaleźć zbrojnych. Na razie co prawda nie wiedział jak tego dokona, a teraz widział już, że popełnił błąd nie wypytując ich o to- wtedy jednak nie chciał być zbyt natarczywy, by nie wzbudzać podejrzeń. Jednak von Saathof nie miał zamiaru poddać się tak łatwo. Ale wszystko musiało nastąpić w swoim czasie, a teraz szlachcic musiał odzyskać swój ekwipunek, więc raźno ruszył w kierunku skały w kształcie maczugi.

Tam chciał się pomodlić do Architekta Przeznaczenia- może akurat byłby skłonny jakoś mu podopowiedzieć, jak wykonać to zadanie? Ale nawet gdyby nie byłby skłonny go wspomóc, kultysta i tak miał zamiar wykonać wszelkimi dostępnymi mu środkami to zadanie.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 09-09-2012 o 22:02.
pawelps100 jest offline  
Stary 11-09-2012, 19:17   #9
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Piesza wędrówka nocą po górzystym terenie nie należało do przyjemnych. Tym bardziej dla takiej osoby jak Joachim, który był przecież szlachcicem, a nie traperem. Na szczęście jeszcze przed świtem dotarł do miejsca, gdzie jeszcze nie tak dawno temu odpoczywał. Jego wierzchowiec wciąż tam czekał, wraz z rzeczami, które Joachim pozostawił. Wyznawca Pana Przemian odmówił długą i pokorną modlitwę, dokładnie tak jak zaplanował. Mężczyzna nie wiedział jak się zabrać do wyznaczonego mu zadania. Sprawa była poważna, a on nie miał ani ludzi do pomocy, ani nawet żadnej wskazówki od Baraste. Być może misja była sprawdzianem zaradności i błyskotliwości Joachima. A może po prostu czarownica chciała by Joachim zwyczajnie tegoż zadania nie wykonał i więcej nie pokazywał jej się na oczy.
Modlitwę nagle przerwało rżenie konia. Szlachcic spojrzał kątem oka na przestraszonego wierzchowca, który wierzgał i ruszał się nerwowo. Dopiero po chwili mężczyzna zoriewntował się, dlaczego jego koń jest taki przestraszony. Tuż za modlącym się Joachimem siedział wielki, czarny pies. Bydlę spoglądało mądrze na człeka kręcąc głową na boki. Pies nie warczał, ani też nie merdał ogonem. Siedział spokojnie, jakby pilnował Joachima. Zwierzę nie miało na szyi żadnej obroży, żadnych znaków czy symboli.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 21-09-2012, 00:50   #10
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Po długiej i dość męczącej dla szlachcica wędrówce udało mu się dotrzeć do obozowiska. Tak jak przewidywał nikt nie znalazł jego skromnego obozowiska. Teraz trzeba było odnaleźć tamtych żołnierzy, ale w obecnej chwili to mogło poczekać.
Obecnie liczyła się modlitwa do Pana Przemian. Tradycyjnie polegała w jego wykonaniu na powolnej cichej modlitwie z dodatkiem ulania własnej krwi, ale teraz Joachim poniechał tej ostatniej czynności. Zrobił to, aby taka rana nie budziła podejrzeń, poza tym miał z tego co wiedział, Architekt Przeznaczenia bardziej cenił skuteczność w działaniu dla osiągnięcia jego celu aniżeli takie obnoszenie się. W Imperium cały czas trzeba być czujnym.

Nagle modlitwa Von Saathofa została przerwana przez mądrze patrzącego psa. Czyżby to był znak, jaki Tzeentch zesłał swojemu kultyście? A może to tylko zwykła przybłęda? Nie to mało prawdopodobne, że takie zwierzę przylazłoby do niego na takim pustkowiu akurat w środku modlitwy.
Dlatego Joachim zaryzykował. Usiadł naprzeciw psa i przemówił do niego tymi oto słowy:
- I jak mam to rozegrać? Mam się pozbyć bandy żołnierzy krążących w okolicy. Tylko jak? Mam za mało złota by ich przekupić. Najlepiej byłoby ich jakoś zmanipulować, ale jak do tego podejść. Dobrze by było wiedzieć, czy na przykład dowódca jest karierowiczem. Wtedy możnaby pobawić się z nim. I najważniejsze: gdzie oni mogą być?

Po tej krótkiej przemowie Joachim usiadł, czujnie wpatrując się w psa. Był bardzo ciekaw, czy zareaguje jakoś na jego sugestie.
 
pawelps100 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172