Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-01-2013, 08:44   #21
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Aver wraz z drużyną siedział przy ognisku grzejąc się. Uśmiechał się w duchu do siebie bowiem liczebność jego drużyny praktycznie się podwoiła. Czyny jakich zamierzał dokonać mogły mu przysporzyć chwały i nowych "rekrutów". W sile dopatrywał się potęgi, choć i tak wiedział że tylko od woli Bogów zależy jego dalszy los.
W końcu przybył Strażnik. Istota zakuta w zbroję, nie noszącą żadnych znaków, bez zdobień, wydawała się najzwyklejszą zbroją zrobioną z prostej płyty ale Aver miał przeczucie że zbroja jest czymś więcej. Twarzy jego nie mógł ujrzeć, gdyż zakrywała ją maska o otworach na oczy usta, a jego bezpośredniość, brak okazania szacunku sprawiła że Aver nie polubił Strażnika.
Gdy ten objawił mu gdzie ma się udać Aver zarzucił na siebie długi płaszcz a do boku przypasał miecz i sztylet. Topór zaś położył sobie tak by przechodził mu przez ramiona i w ten sposób udał się na miejsce zbiórki.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 21-01-2013, 13:36   #22
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Aslandir cały ten czas radował się razem z innymi. Zaciągał się czarnym lotosem, sypiał z wieloma kobietami naraz. Zdarzyło mu się nawet być uwodzonym przez jakiegoś mężczyznę. Czemu nie? Skoro miało to dać im przyjemność... Gdy jest nam dobrze, jest też dobrze Panu Rozkoszy, który raduje się każdą chwilą naszego błogiego stanu. Elf szukał najbardziej jednej substancji. Tutaj jej nie znalazł. Chciał poczuć to samo, co przed laty, za czasów nauki w kolegium.
Wizyta strażnika wyrwała go z relaksującego półsnu. Martwa ludzka kobieta leżała u jego stóp, a strażnik przemówił. Elf jedynie przytaknął dając znak, że rozumie. Gdy wysłannik wyszedł Aslandir kucnął przy ciele jego niedawno żywej towarzyszki. Pogładził ją czule po zimnym policzku i szepnął do ucha:
- Wstań i czekaj tu na mnie. Nie pozwoliłem śmierci odebrać mi ciebie. Wstań. - następnie... przywrócił ją do życia i udał się na naradę.
 
Aeshadiv jest offline  
Stary 21-01-2013, 14:13   #23
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
- Wiedziałem - szepnął zadowolony Albjorn. Nawet przyjemnie się siedziało i popijało z Żelaznymi, fajnie się z nimi gawędziło i też z nimi… zabijało. Dobrzy wojownicy z nich, poznał to na ostatnich wypadach, nie co imperialni tchórze, z jakimi miał ostatnio do czynienia (były jednak wyjątki, choć wciąż to byli tchórze… wielcy tchórze…).

Ale nie po to tu był… nie po to go bogowie tu zawezwali. A przynajmniej taką miał nadzieję... Kolejny etap miał, według niego, właśnie nadejść. Uczynił więc, jak i strażnik mu rzekł. Chwycił swój topór, chwycił i inne ‘niezbędne’ rzeczy i wstał. Zatrzymał się jeszcze na moment przy jarlu, zapytał go o kierunek do chaty wodza wioski, a także...
- Czego mogę się tam spodziewać? - rzekł krótko, po czym spojrzał swymi czerwonymi oczyma na jarla.
-Łaski Khornea, albo jego gniewu jeśli się nie spiszesz- powiedział szorstko, jak to miał zawsze w zwyczaju.
- Spiszę się, o to obaw nie miej - rzekł pewnie białoskóry.
-Idź i przynieś chlubę Żelaznym! – polecił mu jarl.
- Jak mnie Białym zwą! Tak przysięgam! Ja! Że chlubę Żelaznym przyniosę! Niemałą do tego! Obiję każdą mordę, utnę każdy łeb, który na jej drodze mi stanie! Ja! Albjorn! Rodgurn! Biały! – bił się w piersi wykrzykując.
- Ku chwale Pana Czaszek!!! – zawołał jeszcze gromko, po czym pewnym krokiem ruszył w kierunku przeznaczenia.
 
AJT jest offline  
Stary 21-01-2013, 20:52   #24
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
...potęga płynie nie tylko z głębi naszych sztolni...z kaplic naszego ojca...z jego wiedzy i łaski. Każdy z Was, Poszukujących, może odnaleźć moc również w wiatrach północy...w siłach jakie dają Władcy Kaosu...

Cytat z kazania dla Zaklinaczy
Kapłan Zaklinaczy Vunar - Mistrz Żalu
Rok Bagharma, Kalendarza Dawii Zharr 5521


***

...Hashut jest naszym Ciemnym Ojcem, to nie pozostaje dyskusyjne, ale pamiętajcie że ogromna potęga drzemie w rogach i mieczach Kertih'a oraz zmiennej mocy Naghzarra...

Cytat z Księgi Drogi pióra Vunara - Mistrza Żalu
Rok Bagharma, Kalendarza Dawii Zharr 5521


***

...czaszki Hashuta wskazały... w twej kwesti leży, Ragvamie, by Vunar został stracony lub wygnany, jego stopy mają nie postanąć więcej w Gorgoth. Tak czy inaczej, musi zniknąć, jego nauki są skażone, a wielu z naszych uczniów kieruje swe oczy i myśli ku północy i temu co oferują cztery potęgi Portalu. Ragvamie, dostajesz czas by rozwiązać problem...minie on w dzień Zespolenia z Żelazem...jeśli nie uda ci się pozbyć Vunara, wtedy Rada skieruje swe oczy na ciebie i twoją świtę. Hashut w tobie Ragvamie...czyń wolę Pana.

Część z listu do Ragvama Mistrza Zaklinaczy
od Astragotha, Arcykapłana i Pana Ziguratu
Rok Zur'anat, Kalendarza Dawii Zharr 5522
Czas Pana Mordu - Furundara


***

Ymir rozpalał ognisko, nie było to łatwe jeśli wziąć pod uwagę fakt że robił to na środku Zamarzniętego Morza. Opał którego używał niósł aż z Gorgoth. Ymir był uparty, takim znali go wszyscy w barakach Niskiej Cytadeli, był on swego rodzaju bohaterem, kiedyś rozszarpał wodza hobgoblinów gołymi rękoma...taki był. Ymir Gazul - Rdzawy Topór. Ze swym zębatym, dwuręcznym orężem, nigdy się nie rozstawał i choć topór wyglądał na zardzewiały to była to faktycznie zaschnięta krew wrogów Ymira, której Gazul nigdy nie wycierał. Tak postanowowił w dniu w którym obciął sobie własny język ostrzem swej broni...nikt nie wiedział dlaczego tak zrobił, ale jego słudzy podejrzewali że okaleczył się w akcie skruchy, w myśl tego że kiedyś za dużo powiedział. Vunar cieszył się z obecności niemego wojownika. Dawii Zharr...Ymir był nieocenionym kompanem, walecznym i śmiałym... odzianym w ciężką kolczugę, płytowy napierśnik i pancerne buty, twarz skrywał za zamkiniętym hełmem. Broda Ymira, długa i czarna, leżała w rozpałce kiedy Rdzawy Topór podłożył ogień pod drwa. Gorący oddech Ymira zamieniał się w obłok pary, kiedy napotykał lodowe powietrze jakie sprawowało władzę nad Zamarzniętym Morzem. Ymir pokryt śniegiem, zasiadł ciężko przy ogniu, który płonął nienaturalnym blaskiem. Topór Gazula spoczął na kolanach, a sam wojownik wbił wzrok w płomienie, choć jego czarnych oczu nie widać było przez przyłbicę hełmu.

Vunar spojrzał w lewo i odnalazł Vareka Ungrima, tego bracia z Cytadeli zwali Żarliwym Sztychem. Varek właśnie zadawał kłam temu że na Zamarzniętym Morzu nie można znaleźć nic do jedzenia, jak sądziła wiekszość napotkanych po drodze podróżników. Okuty w czernioną stal wojownik ciągnął za sobą tłustą fokę. W prawicy dzierżył swój zacny topór zwany Ugdarem. Vunar nigdy nie widział foki, ale łowcy z Odirstad opowiadali o tym co można wyłowić na Zamarzniętym Morzu. Zwierze zwane sulje w Odirstad lub foką w języku południowców, wyglądało na smakowite, skóra była błyszcząca a cielsko grube. Zapowiadała się prawdziwa uczta... Mięso sulje musiało być smaczniejsze niż mięso łowców z Odirstad, którzy błagali o życie i chcieli się wykpić swymi zdobyczami i przydatnymi informacjami o tym jak przetrwać na Morzu Lodu. Tak jak Varek nie dał szansy foce, tak wtedy ściął łby łowcom Udgarem jakby jedynie rąbał chrust. Varek Ungrim miał złą reputację, nawet jak na Dawii Zharr. Gwardzista Cytadeli, nic nie robił sobie z praw i rytuałów klanu, dowódców znieważał...nie mił za grosz honoru... ale jak szaleniec był wierny rodzinie i dlatego był tu dzisiaj. Żarliwy Sztych, tego przydomka Varek dorobił się dzięki temu że uwielbiał rozpruwać brzuchy swym wrogom i zraszać swój pancerz ich krwią. Śmiał się przy tym szyderczo. Vunarowi nie przeszkadzało zbytnio, że ten butny morderca nie kłania się Hashutowi, gdyż topór Vareka wart był tyle co trzy inne. Kiedy Vunar rozmyślał nad jego osobą, Varek wyciągnął pałasz i zaczął ćwiartować fokę. Krew zwierzęcia wpływała pomiedzy szczeliny pancernych rękawic... Ungrim sapał przy tym głośno, lecz grymasu jego twarzy nie udało sie dostrzec przez szczelny żelazny helm... jaki mieli w zwyczaju nosić wojownicy Dawii Zharr.

Tak jak inni... twarz miał zakrytą i Czarny Żeleziec... tak zwali Reghana Gruna. Ojciec jego był wieloletnim przyjacielem Vunara. Reghan spłacał dług ojca i towarzyszył Vunarowi w wyprawie przez Zamarznięte Morze. Teraz Reghan Grun, czyścił swój czarny miecz, znany jako Zerhall, czyli żeleziec od którego przydomek zdobył Reghan. Długa czarna broda była starannie zapleciona w warkocze, każdy z warkoczy był przyozdobiony złotą spinką. Żeleziec odziany był w prostą, długą kolczugę, pancerne buty i rękawice. Całość dopełniał długi płaszcz z orczej skóry. Głowę zaś ochraniał hełmem swego ojca ukutym w kszałt czaszki. Reghan był najmłodszy ze wszytskich zebranych tu Dawii Zharr. Trzymał nerwy na wodzy, ale widać było że podróż nie jest dla niego łatwa. Vunar wiedział, że choć młody Zharr wyuczony na strażnika Wielkiej Studni, to nie był jeszcze gotów zajać miejsca swego ojca. Jednak śmierć głowy jego domu i odpowiedni wiek zmusiły Reghana do zajęcia tego stanowiska. Na swój okrutny sposób martwił sie o Reghana Gruna. Wiedział jednak, że ciemnolicy khazad wcześniej odda swą dusze Hashutowi, niż pozwoli zhańbić siebie, ojca, klan... a najważniejsze, że za cenę życia będzie bronił Vunara.

Ostatni z czterech gwardzistów - ochroniarzy, największy, najstraszniejszy i najlepiej znany pośród swych kuzynów Dawii Zharr o imieniu Hadring, znany lepiej jako Taran Północy. Obecnie Hadringa nie było w tymczasowym obozie. Od dwóch dni był na zwiadzie... samotnie, lecz lada chwila miał wrócić... Tak mówiły gwiazdy i kości, a na tych Vunar się znał. Nazwiska Hadringa nikt nie znał. Ponury wojownik osławił się w bitwie o północną bramę Gorgoth. Vunar miał ogromny szacunek dla starszego Dhara, za jego postawę w Wojnie o Wieżę. Hadring sam zamknął rozpadającą się bram.ę i skuł ją łańcuchami, a własnego ciała użył jako kłódki. Najeźdźcy, orki Ugruka Pnia, Pana na Bagnie, szturmowały północną bramę od kilku godzin i kiedy prawie się przebiły do Gorgoth, tylko postawa Hadringa tchnęła ducha w Dawii Zharr, którzy byli w odwrocie. Taran Północy otrzymał niezliczone ciosy włóczniami i czarnymi strzałami orków... przeżył, a za jego zasługi Furundur, Pan Zorn Uzkull nadał Hadringowi Łańcuch Wulkanów. Trofeum Hadringa teraz przykute było do jego czarnego pancerza złotymi nitami. Vunar rozmyślał o Hadringu kiedy właśnie dostrzegł w oddali barczystą postać Hadringa na horyzoncie. Kiedy Hadring zbliżył się do obozu, można było bliżej przyjżeć się jego postaci. Poteżnej budowy Zharr, okryty był stalą od stóp do głów. Pod płaszczem z jaszczura znajdowała się pełna zbroja płytowa, bogato zdobiona. Łańców Wulkanów dumnie wisiał przykuty do zbroi. Pod płytami pancerza Hadring nosił grubą kolczugę i skórzany kaftan. Głowę gwardzista skrywał pod bogato zdobionym hełmem o wyglądzie głowy byka. Hadring w każdej z dłoni dzierżył po jednym toporze o zębatym ostrzu. Ciężka, krępa sylwetka Tarana Północy, była skuta śniegiem i lodem. Sople pokrywajace jego broń i zbroję, dopełniały srogiego wyglądu wojownika. Hadring wszedł do obozu i zbliżył się do Vunara mówiąc.

- Przystań jest nie dalej jak dzień drogi stąd... sił mitrężyć nie warto, lepiej zaczekać do rana Panie.

Vunar przyjął słowa Hadringa lekko skinając głową na znak akceptacji. Taran podszedł do ogniska by sie ogrzać a Varek podał mu kawał pieczonej foki. Hadring zdjął hełm i okazał swą twarz. Był to widok rzadki. Czarna jak smoła broda Hadringa była rozpuszczona, lecz upchnięta ciasno pod obojczykiem zbroi. Brązowa cera pokryta była gęsto bliznami i wespół z brakiem prawego oka powodowały że Hadring wyglądał upiornie.

Vunar chciał powiedzieć gwardzistom z Gorgoth, by byli czujni. Zdał sobie jednak sprawę, że śmiesznym byłoby kierować słowa te do tak doświadczonych żołnierzy jak czwórka zebrana wokół ogniska. Vunar odszedł od obozu kilkanascie kroków i uklęknął przy ciele piątego gwardzisty z Płaskowyżu Czaszek. Er'zak Cierń...tajemniczy sługa Zakonu Sali...wygnaniec, tak jak Vunar, losem związany z Mistrzem Żalu poprzez przysięgę, której dopełnił ginąc na firodzie pod Ordistad. Vunar nie wiedział jak zginął Er'zak, nie wiedział tego też żaden z żołnierzy Wieży Gorgoth... o świcie Ymir znalazł Ciernia martwego, bez obrażeń od broni lub magii, wojownik zginął tajemniczą śmiercią, tak bardzo skrytą jak on sam za życia. Fakt ten Vunarowi nie dawał spokoju, kości nie dawały odpowiedzi...Hashut milczał. Vunar pokrył ciało Er'zaka olejem Ciszy i podpalił jego ciało dłonią oplecioną łuną pomarańczowego ognia. Ciało Cierna zajęło się w kilka chwil i płonąc topiło się, trwało to tylko kilka chwil, które Vunar poświęcił na cichą modlitwę do Hashuta Pana Byków.

Gwardziści patrzyli na to z oddali, nie złożyli honorów, ale przestali jeść. Vunar podszeł do nich mówiąc.

- Wierni, od tej pory wasza śmierć jest hańbą, fiolka Ciszy jest pusta, a zatem nie mogę odesłać was do Pana Podziemi. Oczywiście jeżeli wierzycie że Wygnaniec może to jeszcze uczynić. Bądź co bądź, wciąż jestem Mistrzem Żalu.

Vunar nie czekał odpowiedzi. Żołnierze wrócili do swych zajęć, a kapłan odszedł na bok by zapaść w sen. W ten czas Reghan zapytał Hadringa.

- Panie Pod Łańcuchem...czemu zwą Hag' zarr Vunara, Wygnańcem, jego twarz zawsze jest ukryta, dlaczego? Pytania te nurtują mnie od czasu kiedy przekroczyliśmy granice Zorn Uzkull. Nikt z was o tym nie wspomina. Reghan zatoczył ramieniem łuk, w ten sposób wskazując na pozostałych towarzyszy.

- Młody Reghanie, pytanie twe rozumiem, jednak nie mnie dać ci na nie odpowiedź. Powiedział Ybran mądrze - pilnuj spraw swych i broni - do Ybrana mądrości się stosuj mieczniku. Za kolejne pytanie o Żałobniku Vunarze, złamię na tobie kłodę lub wychłoszczę. Wypowiedź Hadringa była wymowna. W obozie zapanował spokój. Rozstawiono warty i czekano świtu.

***

Vunar wkroczył do Przystani Bogów od strony pomostów cumowniczych, prostych drewnianych i krzywych konstrukcji, stworzonych przez ludzi z Norski. Czterech pancernych Dawii Zharr kroczyło za nim dumnie. Vunar dostrzegał ciekawskie spojrzenia wyznawców wszystkich, czterech, bóstw północy na siebie i swą eskortę. Kroki swe Mistrz Żalu skierował wprost do długiej chaty wodza Przystani. Przepowiednia była oczywista i tak przejrzysta jak żadna inna wcześniej. Mapa, która powstała w głowie Vunara, była doskonała, tak czytelna jak krwawy run na żółtym piasku. Mistrz Zalu wiedział że to była stworzona przez tego kto go tu przysłał...z ciekawością poddał się obcej mocy, wiedział że będzie świadkiem rzeczy wielkich i czekał na to z utęsknieniem. Vunara i jego świty nikt nie zatrzymał, przed chatą wodza Vunar skierował swe słowa do Wiernych kazkhak.

- Oczekujcie mego słowa. Wkrótce nadejdzie przepowiednia i zwiastun. Losy zostaną rozdane i nakreślona przyszłość. Vunar ścisnął mocniej Świętą Księgę Hashuta w dłoni i wszedł do długiego domu. W środku domu było duszno i ciemno. Vunar rozejrzał się po zgromadzonych w środku i stanął blisko wejścia...nikt nie zdawał się zwracać na niego uwagi.
 
VIX jest offline  
Stary 21-01-2013, 23:01   #25
 
WiecznyStudent's Avatar
 
Reputacja: 1 WiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodzeWiecznyStudent jest na bardzo dobrej drodze
Chata wodza wioski nie miała w sobie nic nadzwyczajnego. To był długi dom wykonany z drewnianych belek, jakich można wiele spotkać w Norsce. W środku była jedynie wielka Sali i stoły pod oboma ścianami, do których mieli zasiadać wojowie jarla, którzy z nim pili, jedli i się radowali. Gdzie byli oni teraz? Ci którzy nie zostali wzięci w niewole, przez licznych przybyłych tu Kurgan musieli przyłączyć się do któregoś innych norsmeńskich klanów, lub skończyć jak ich kobiety i bracia. Taki był los mieszkańców Przystani Bogów, za każdym razem kiedy przybywała tu horda aby ujrzeć nowych wybrańców. Dlaczego więc ludzie wciąż tutaj przybywali? Odpowiedź jest prosta. W tych terenach trudno jest o pożywienie, zaś pobliskie wody są zasobne w dorsze i tuńczyka, wystarczy tylko zimą wyjść na lud i wyciąć kilka przerębli, a krótkim latem wypłynąć w morze i zarzucić sieć. Jednak dwóch elfów, kurganin, norsmen, mistrz areny z Middenheim, rycerz Sigmara i zwiadowca Księstw Granicznych nie przybyli się delektować przepysznymi rybami, a na zew, który nie dawał im spokoju i obiecywał złote góry, które dostaną tylko wtedy, kiedy się zaprzedadzą Mrocznym Potęgom. Sześciu z nich już siedziało przy stołach, zastanawiając się kim są pozostali i czy oni też zostali wybrani. Wystarczyło tylko czekać na tajemniczego Strażnika, tego który kazał im porzucić dotychczasowe zajęcia i przyjść tutaj natychmiast. Kim on jest? Któremu bóstwu służy? To pytania bez odpowiedzi.
Po bardzo długiej i niepewnej chwili nerwowego wyczekiwania przybył i prowadził coś, co trudno było nazwać istotą. Coś co nie miało twarzy i żadnych charakterystycznych cech (no może oprócz tego że nie miał nosa, oczu, ust itd.). Strażnik stanął pośrodku Sali i zwrócił się ku drzwiom, nie zaszczycając spojrzeniem zebranych.
-Wy, którzy przyszliście tutaj za głosem Chaosu, bądźcie pozdrowieni!- Zaczął głosem tłumionym przez maskę, jednak ten docierał do każdego zakamarka tej sali. Dziwne było to, że zdawał się mówić jakimś dziwnym, obcym językiem, zaś wszyscy go rozumieli jakby używał tego, którego nauczyli ich rodzice.
- Jam jest Strażnik, który przeprowadzi was przez próby! Ja przetestuję wasze męstwo, poświęcenie i czystość serca! Jam jest głosem, którym przemawiają wszyscy bogowie i powiem co robić aby zaskarbić ich łaskę.
W czasie przemówienia drzwi się otworzyły, jednak mało kto zwrócił uwagę na postać krasnoluda, który wszedł.
-Pojawił się i wasz przewodnik, z którym wyruszycie, jeśli ukończycie próbę. Wszyscy są, więc ruszajmy na Wyspę Bez Nazwy. Tam poznacie swoje przeznaczenie i dokonacie wyboru jednej z pięciu dróg, jak przed laty musiał to zrobić jeden człowiek z Imperium, a przed nim Asavar z Kulów i wielu innych.
Wyszedł, a za nim chcąc nie chcąc ruszyło siedmiu wybrańców i ich krasnoludzki przewodnik. Wszyscy spotkani po drodze padali na ziemię i oddawali im pokłon, zdarzało się to nawet dumnym kurgańskim wodzom, którzy schodzili z koni i postępowali wbrew swojej dumie. W końcu weszli na lud, Zamarznięte Morze. Był twardy, więc można było przejść nie ryzykując że się załamie pod ich stopami, a woda pochłonie w tak kluczowym momencie. Szli dalej, a ich drogę oznaczały nieliczne ogniska rozpalone na kamiennych ołtarzykach.



W końcu i doszli do celu. Niewielkiej wysepki godzinę drogi od Przystani Bogów. Nie wyróżniała się niczym, nawet nie było tam kapliczki, która by świadczyła o niezwykłej wadze tego miejsca. Wszędzie tyko zmarznięta ziemia i kamienie. Strażnik w pewnym momencie stanął, wymówił kilka słów i u jego stóp pojawiła się żelazna klapa.
-Czy jesteście gotowi aby zejść do świątyni? Każdy będzie musiał sam sobie poradzić ze swoimi zmorami. Nikt wam nie pomoże, a ja i wasz przewodnik zaczekamy na was tutaj. Ci którzy wyjdą zyskają patrona i dostaną misję uświęconą przez każdą z potęg. Wybierajcie mądrze, a będziecie silniejsi. Jeden, najmniejszy błąd, a zostaniecie uwięzieni tam na zawsze i będziecie się błąkać aż zabraknie wam sił.
Kiedy wszyscy zeszli Strażnik powiedział do krasnoluda:
-Jeśli jesteś pewien przesłania, które głosisz odpowiem na twoje pytania…
 
__________________
Epicka i mroczna przygoda na Północy w świecie Warhammera. Na chwałę Mrocznym Potęgom! http://lastinn.info/sesje-rpg-warham...-wybrancy.html

Ostatnio edytowane przez WiecznyStudent : 21-01-2013 o 23:03.
WiecznyStudent jest offline  
Stary 21-01-2013, 23:57   #26
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Viktor bez większych problemów dotarł do chaty wodza, na miejscu czekał tylko jeden elf. Nie odzywając się usiadł i czekał na resztę. Każdego nowoprzybyłego mierzył wzrokiem i oceniał według różnych kategorii. Wygląd, zachowanie, umięśnienie. Każdemu przyznawał jakąś rangę co do szansy z jaką mają możliwość przejść próbę i zostać wybranymi przez czterech Bogów.

Gdy Strażnik wszedł i zaczął mówić, gladiator poczuł większą chęć zostania wybrańcem boga. Wierzył w nieomylność każdego z nich i nie miało dla niego znaczenia, który zwrócił na niego swą uwagę i przyciągnął go do tego miejsca.

~ W końcu nadeszła ta chwila, chwila, w której Bogowie powiedzą mi jakie jest moje przeznaczenie~ Mówił do siebie w myślach ~ Czekałem na to od ponad dwóch lat, nie mogę tego stracić tu i teraz. Na ręce splamione krwią ojca i pochłonięte darem boskim. Przyrzekam wieczną służbę memu Panu. Aż do śmierci i jeszcze dalej.~

Droga za Strażnikiem nie była długa, lecz zupełnie pusta. Nie było nic co by wskazywało na miejsce wybrane przez Bogów. Do czasu aż Strażnik nie otworzył krypty świątyni, której przed chwilą nie było widać.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 22-01-2013, 08:53   #27
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Podczas zebrania w chacie Aver nie odzywał się, a jedynie bacznie przyglądał się pozostałym zebranym. Gdy Strażnik przemówił wsłuchał się w każde jego słowo, a następnie wyszedł za nim podążając przez obóz. Skoro Bogowie wybrali go, toteż mieli w tym swój cel i tylko wola Bogów była ważna. Ni mniej ni więcej. Jeśli Khorne zdecyduje się by to jemu ofiarowywał Aver czaszki stanie się tak, jeśli Ojczulek Nieglin zechce by roznosić ziarno zarazy stanie się, jeśli Tchar wybierze go jako tego który ma nieść słowo niepokoju tak też będzie a jeśli Loesh wskaże go jako tego który będzie rozkoszował się bólem i przyjemnością przyjmie tę nagrodę z radością, albowiem on był z rodu Kulów, on był Wodzem plemienia i to oni byli najbliżej Bogów.

Z lekkim niesmakiem spoglądał na elfa, który "przybłąkał" się wśród tej dziwnej zgrai. Z szacunkiem, lecz nie przesadnym, spoglądał na Albinosa zapewne Norsmena, a reszta..cóż. Skoro Bogowie ich wybrali albo są kimś wyjątkowym albo są po prostu dobrym żartem, który ma rozbawić Avera podczas tego sprawdzianu.

Z tą myślą Aver zdjął topór z ramion i zszedł do świątyni. Niech Bogowie rozpoczną próbę.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 22-01-2013, 10:04   #28
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
~Same pizdoliny~ podsumował zgraję, która się zjawiła w wielkiej Sali. To chyba jakiś żart Strażnika…. Tylko i wyłącznie… Wyglądało na to, że jedynie on i Aver mogą tu zostać prawdziwymi wybrańcami. A reszta??? A na zarazę tu w ogóle ta reszta? Do wybicia? Do złożenia hołdu Panowi Czaszek? Pewnie tak…

Jego potwierdzenia zdawały się potwierdzać, gdy Strażnik otwarł wejście do świątyni, a pierwsze ludzinki z Imperium, zaczęły tam zeskakiwać. ~Polowanie się zaczyna~ pomyślał zadowolony po czym spojrzał na potężnego mężczyznę stojącego obok niego.

- Ciekawe po co te imperialne ludzinki tam wskakują – zagaił w norskim Biały do Avera. Jeden, jedyny, wyglądał mu na jakiegoś sensownego wojownika, a nie na pizdusia, jak to Albjorn zwykł mawiać o pozostałych. - Polowanko na nich chyba się zaczyna - dodał z uśmiechem.
Aver wsłuchał się to co mówił duży Albinos i zaśmiał się odpowiadając w Kurgańskim:
- Może Bogowie mają duże poczucie humoru, w końcu skaczący Imperialec to coś zabawnego. Ha... Aver jestem, tak w ogóle - wyciągnął dłoń ku Białemu - To może elfa ubijemy a potem zjemy. Słyszałem że mięso skaczącego elfa jest smaczne - zaśmiał się Kurganin
- Biały mi mów - albinos odwzajemnił uścisk dłoni. - Kościste niestety... ale za to moje zwierzęta zawsze lubiły muldać ich uszy. Trochę podsuszyć tylko trzeba. Więc jakbyś jakieś odciął to... - spojrzał na Avera nie dokańczając.
- Ja to chętnie bym zobaczył jak krzyczy, gdy jego ciało będzie przypalane nad ogniem.. I to skwierczenie.. choć najlepsze do smażonego elfa musi być dobre ciemne piwo.. - wzruszył ramionami i dodał - Myślę jednak ze na razie nie możemy ich zabić. Bogowie ich wezwali...czy to jako ofiary czy jako cieszynki ale wezwali... Tak jak i nas - dodał na koniec
- No to ubić można... podsmażyć też... - poparł Avera - ...tylko do ust mych tego nie włożę! - zarzekł się Biały. - Nie wydaje mi się, żeby wybrańcami oni mieli być jakimiś. No spójrzże na to przecie tałatajstwo... - kiwnął głową na wskakujących właśnie do Świątyni. - No nic, okaże się zaraz co nas, jak i ich, tu sprowadza. Zobaczymy, jaki bogowie przygotowali nam los. W drogę - wskazał ręką Averowi wejście. - Ja jeno wiem... wracam za niedługo z patronem... cokolwiek to oznacza...
- Patron.. dziwne słowo.. Bogowie mnie prowadzą i to oni uznają komu mam służyć. Czy jednemu z nich a może wszystkim.Niech Bogowie to rozsądzą a potem gdy tak się stanie, zjemy elfa. - Aver zaśmiał się tubalnie.
Rodgurn zaśmiał się podobnym, donośnym, śmiechem.
- Chodź zatem... kolacja ucieka- rzekł po czym, chwytając mocniej topór, zszedł na dół.
Aver przytaknął głową i podążył za Białym. Broń miał w pogotowiu cały czas.
 
AJT jest offline  
Stary 22-01-2013, 10:40   #29
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Chata wodza wioski wyglądała dokładnie tak, jak ją sobie wyobrażał Aldebrand - duża, drewniana i zimna. Gdy wszedł do środka zobaczył paru siedzących już osobników, nikt z nich nie wyglądał na gospodarza, każdy się czymś wyróżniał. Co prawda siedziało to dwóch osobników z Norski ale zajęli takie pozycje że raczej nie chcieli być gospodarzami, siedzieli cicho i przyglądali się każdemu, w zasadzie każdy przyglądał się każdemu a kolejni nowo wchodzący byli obrzucani licznymi spojrzeniami reszty. Nikt głosu nie zabierał, wszyscy na coś czekali.
W końcu pojawił się i Strażnik. Jego mowa byłą pełna pytań, na które odpowiedzi teraz próżno by szukać. Jedno było pewne - zostali wybrani.
Strażnik razem z krasnoludzkim przewodnikiem zabrali ich na Wyspę Bez Nazwy.
Po reakcji mijanych po drodze osób Aldebrand już czuł moc. Każdy kłaniał się im, każdy bez wyjątku. Dziwne nawet było, że najtwardsi wojownicy uginają swoje kolana przed nimi.


Do momentu aż Strażnik wyczarował klapę do świątyni Rabe ciągle zastanawiał się jak będzie wyglądała próba, która go czeka. Co tam zobaczy, co zyska a co straci.

Aldebrand przyglądał się zgromadzonym. Skoro Mroczne Potęgi wezwały nawet go tutaj wcale nie dziwił go widok elfa czy kogokolwiek innego. Ostatnią osobą, którą by się spodziewał tu zobaczyć był on sam. Gdy jeden z ludzi zażartował sobie z Sigmara Aldebran miał ochotę wyciągnąć miecz i wyciąć mu ten parszywy jęzor ale jednak tego nie zrobił, coś go powstrzymywało, sam nie wiedział co. Zdawał sobie sprawę, że przybywając tutaj zdradził swego ongiś boga Sigmara ale to nadal był bóg, jakiś szacunek mu się należy, a przynajmniej tak myślał Rabe przez wzgląd na swoją przeszłość.
Kolejno ci, których nazywano Wybrańcami, schodzili w dół, by przejść próby, zobaczyć swoje przeznaczenie. To przerażało rycerza. Nie wiedział czy da sobie radę, nie wiedział czy wolą Mrocznych Bogów jest by przeżył, nie wiedział tego, jednak zszedł do świątyni.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 22-01-2013, 14:39   #30
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Garat dotarł jako trzeci. Wszedłszy do chaty zobaczył elfa oraz jakowegoś człowieka. Nie wzniecając żadnych rozmów stanął w kącie starając się pozostać niewidocznym. Obserwował.

Elf. Człowiek. Wielki brzydal. Rycerz lub inny najmita. Wielki brzydal albinos. Kolejny elf.....chyba. Cudo. Garat kontemplował w ciszy tą bandę. Cudo.

Po przybyciu Strażnika szybko wyruszyli do owej świątyni. Podróż była krótka. Trochę się niepokoił. Choć chyba bardziej tego, jakim cudem przyjdzie mu współpracować z tą bandą. Nie wiedział czego się spodziewać. A nie lubił tego. Część wyglądała na intelektualnie ułomnych.....No ale miał teraz ważniejsze zmartwienia. Choć to od niego nie zależało, raczej od przeznaczenia.
 
vanadu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172