|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-02-2013, 14:35 | #1 |
Reputacja: 1 | [Warhammer 2ed.] Seria niefortunnych przygód I Bogaty hrabia, szczęśliwy mąż i ojciec... do czasu. W jedną noc traci wszystko co miał. Ogarnięci rządzą krwi kultyści wycinają w pień jego ludzi, plądrują jego włości, a na koniec hańbią i zabijają jego rodzinę. Zrozpaczony hrabia przez długi czas nie może otrząsnąć się po doznanej stracie. Ukojenia zaznał dopiero w bramach klasztornych, gdzie przeistoczył się w wiernego sługę Sigmara. Poprzysiągłszy zemstę na plugawych kultystach wędruje po świecie gładząc wszelkie zło. Jest niczym pielgrzym w swojej krwawej pokucie. *** Siegfried siedział w małym pokoiku na poddaszu. Karczma, w której się zatrzymał była dość obskurna, ale odwykłemu od wygód biczownikowi to nie przeszkadzało. Siedząc przy drewnianym stoliku szykował się na skromną kolacją, a jego myśli nękane były przez straszne wieści. Oto bowiem, dzień wcześniej- gdy przebywał w odwiedzinach u zaprzyjaźnionego kapłana- zasłyszał historię od której dreszcz wstępował na plecy, a włosy jeżyły się na głowie. Plotki głosiły bowiem, że w nie tak dalekiej osadzie- bez nazwy i oznaczenia na mapie- rozkwitł mroczny kult jakiegoś plugawego bóstwa. Mieszkańcy, jakby ogarnięci amokiem, jęli stawiać po lesie totemy i drewniane figury, którym to oddają cześć. Ponoć skrapiają pogańskie ołtarze krwią zarówno zwierząt, jak i ludzi. Ale nie to było najgorsze. Największy szok wywoływała wieść, że kapłani tej sekty, w swych świętych gajach pokrywają samice dzikich zwierząt, jak również oddają swe kobiety w demoniczne ręce krwawego i dzikiego boga. Z tych bluźnierczych praktyk rodzą się przerażające hybrydy na wpół ludzi, na wpół bestii. Siegfried wzdrygnął się na same wspomnienie o tym. Jak tylko usłyszał te historie, to od razu podjął decyzję, że musi położyć temu kres. Szybko skontaktował się z oszalałym łowcą czarownic, który został odnaleziony gdy błąkał się po lasach i który przekazał te zatrważające wieści. Łowca tocząc pianę z ust i wywracając oczami zaklinał się, że wszystko to widział na własne oczy i tylko cud sprawił, że udało mu się opuścić osadę i zachować życie. Twierdził, że sam Sigmar chciał aby udało mu się wyrwać z plugawych łapsk kultystów, po to, żeby przekazać o nich wieści. Wyjawił tedy Sigfridowi miejsce położenia osady, a kiedy tylko to uczynił padł martwy, jakoby rażony gromem. De Love widząc to uznał, ze był to znak od samego Młotodzierżcy, spakował sakwę i jeszcze tego samego dnia wyruszył w drogę. Teraz to, gdy zatrzymała go noc, postanowił odpocząć w przydrożnej karczmie, całkiem już blisko celu jego wyprawy. Okazało się, że jest jedynym gościem, więc nie miał problemów z noclegiem. Skromna izba, w której przyszło mu spędzić noc wyposażona była jedynie w siennik, stół i krzesło, ale to wystarczyło. Darmowa kolacja od karczmarza była miłym i zaskakującym prezentem. |