Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2013, 08:43   #41
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Biegliście przed siebie bez opamiętania, starając się nie patrzeć za siebie. Głosy strażników powoli ucichły, ustępując miejsca budzącemu się do życia Grunheim. Minęło więcej czasu, niż mogło się wydawać. Nieprzejednany mrok powoli odchodził w niebyt, zwalniając miejsce coraz mocniejszym promieniom słońca ze wschodu.
Nogi Helvgrima zawiodły Was do jednej z głównych ulic miasta. Musiała być to droga wjazdowa, o czym świadczył dobrej jakości bruk na ulicy, oraz sama jej szerokość. Nie była to bynajmniej droga, którą weszliście - zawierucha w trakcie bójki oraz poszukiwania Niklausa zawiodły Was na drugi koniec miasta. Instynktownie skierowaliście swoje kroki w kierunku centrum miasta, nieopodal którego znajdowała się karczma Krępego. Jednocześnie pomyśleliście o tym samym - kogokolwiek będą wypatrywać strażnicy, będą spodziewać się jego ucieczki z miasta, a nie do miasta.
Na ulicach wciąż było jednak zbyt pusto, byście mogli być spokojni za każdym razem, gdy mijali Was rozbiegani strażnicy. A tych ciężko było uniknąć na głównej drodze, którą nierozważnie zdecydowaliście się wybrać. Szczęśliwie, strażnicy musieli natrafić na jakiś ciekawy trop, bo zdawali się Was nie dostrzegać. Na ulicach wciąż było na tyle mroczno, że nie sposób było zauważyć ciemne plamy zaschniętej krwi na Waszych ubraniach.
- Witam na powrot, koledzy przyjezdni. - Krępy wyraźnie ucieszył się, gdy przekroczyliście próg karczmy. Jego mina wyraźnie wskazywała na to, że o tej godzinie cierpi na brak dochodowych klientów. - Piwa, pany? Czegóś mocniejszegóś? - ta uprzejmość wydała Wam się dziwnie podejrzana.

Hans
Czyżby karczmarz coś wiedział? Coś podejrzewał? A może to tylko Twoja psychika płata Ci figla? Niezależnie od tego, uciecha karczmarza z Waszego wejścia oraz jego entuzjastyczne nastawienie wydały Ci się co najmniej dziwne. Pytanie tylko, czy to rzeczywiście karczmarz wzbudził Twe podejrzenia, czy to świadomość niedawno popełnionej zbrodni każe Ci widzieć w każdym napotkanym człowieku potencjalnego donosiciela albo świadka.

Helv
Mina i przymrużone oczy, zmarszczone brwi Hansa zgadzały się z Twoimi odczuciami. O ile karczmarz Krępy wcześniej był powściągliwy, niechętny wobec Was, o tyle teraz przejawiał dziwne oznaki nagłego przypływu przyjaźni. Ludzie to nie khazadzi - są zbyt fałszywi, żeby doświadczony krasnolud uwierzył w nagłą odmianę nowopoznanego osobnika z miasta, do którego ledwo zdążyłeś dotrzeć. Nawet gdyby coś wiedział, to chyba nie odważyłby się komuś donieść... Przecież ofiarowałeś mu złotą koronę, jest Ci dłużny informacje i lojalność chociaż przez kilka najbliższych dni...
 
Yaneks jest offline  
Stary 06-05-2013, 11:28   #42
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dopóki działała adrenalina Hans biegł na potęgę, gdy zeszła, myślał że za chwile wypluje płuca. Ledwo doszedł do siebie nienawykły do takich długich biegów – źle rozdysponował siły, co widział dobrze po krasnoludzie który sprawiał wrażenie jak gdyby się dopiero rozgrzewał. Najważniejsze , że uciekli. Potem był już tylko strach wywoływany każdym napotkanym oddziałem strażników. Hans z trudem przełamywał chęć kurczenia się w sobie na ich widok, wiedział, ze tym tylko przyciągnąłby ich uwagę. Próbował iść po mieście nie mniej nonszalancko ja w dniu w którym do niego przybył... zaraz czy to nie było dziś? Nie mógł uwierzyć jak diametralnie zmieniła się jego sytuacja i to raptem w kilka godzin.

Kiedy dotarli w końcu do karczmy myślał, że pocałuje ze szczęścia jej brudną, dawno nie mytą podłogę. Pytanie karczmarza na nowo jednak obudziło w nim podejrzliwość i niepewność. Skubaniec mógł liczy na nagrodę i dlatego się przymilał... A może chodziło o coś więcej, o czym jeszcze Hans nie wiedział? Wolał nie ryzykować podwójnie, jeśli był jakiś dobry moment na zdradzenie się z znakami złodziejskimi, to był on teraz, później mogło być już na to zwyczajnie zbyt późno. Hans przeciągnął się, przecierając sobie po chwili oczy , i uważnie wlepiając je w karczmarza. Była to wyraźna kombinacja mówiąca o potrzebie ukrycia się – dosłownie przed wzrokiem innych.

- Dwie balie gorącej wody – zamówił Hans – i dzban piwa – dodał po chwili wiedząc, że bez trunku nie przyjdzie mu spokojnie zasnąć tej nocy, nie wiedział nawet czy w ogóle je zmruży Wiedział, że dopóki nie pozbędzie się śladów krwi nie będzie spokojny.

Hans nie dawał kolejnych znaków , mając nadzieje że karczmarz podobnie jak wcześniej Hans, będzie podejrzewał kontakty z złodziejami, nie będąc ich do końca pewnym. Za mało na pewność, za dużo na potencjalne ryzyko wpadki. Karczmarz musiał wiedzieć czym kończy się kablowanie na jednego ze swoich. Jeśli był jakiś problem ze złodziejem, środowisko rozwiązywało to na własną rękę, bez angażowania „psów” – jak powszechnie określano strażników miejskich.
 
Eliasz jest offline  
Stary 09-05-2013, 01:28   #43
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Krasnoludowi serce biło jak oszalałe... może nie było tego widać, ale krew uderzała do głowy z tak wielkim ciśnieniem że khazad zawstydził się tym przed samym sobą. To było dziwne uczucie, a uwarunkowane tym że zupełnie czym innym walczyć jest i nawet polec w bitwie, jednak być złapanym na haniebnym morderstwie w ciemnej alejce... to nie było godne takiego krasnoluda jakim był Helvgrim. Tym bardziej że ni on, ni też Hans Hohenzolern nie byli winni. Ucieczka to była dziwna sprawa, Sverrisson zawsze tak uważał, jeszcze na długo zanim został gońcem. Twardy khazad był stowrzony do długotrwałego wysiłku, ale jego umysł i duch przodków mieszkający w jego sercu, zawsze buntował się kiedy trzeba było biec w przeciwnym kierunku do niebezpieczństwa. Wyszkolenie przeciwko naturze... to nie był dobry znak że Helv przestał dbać o to by te dwie rzeczy szły ze sobą w parze. Wewnętrzny konflikt nigdy nie kończy się dobrze...czyżby bogowie odwrócili się od Helva?

Słabe światło w oknach karczmy Krępego było widać już z daleka. Sverrisson skłamałby gdyby powiedział że nie poczuł ulgi widząc te ledwie tlące się świeczki na plafonierze podwieszonej pod sufitem w głównej sali karczmy. Kiedy tylko Hans i Helv podeszli pod drzwi, te otworzyły się za sprawą ręki Krępego, który uważnie lustrował sytuację na ulicach, przez jedno ze swych okien. Stał on teraz w przejściu z oliwnym kagankiem w ręku i zapraszał do środka umilnym gestem. Helvgrim wszedł do środka szybko i parsknął tylko głośno na dziwną i udawaną postawę Krępego. Krasnolud odszukał spojrzenie Hansa i spodziewał się w nim zrozumienia lub chociażby ciekawości...ale nie, Hans wydawał się pewny swego i zagadywał karczmarza. Syn Svera postanowił przerwać ciszę i zagaić do herr Hohenzolerna kiedy tylko Krępy poszedł nagotować wody na kąpiel. Już kiedy khazad miał usta otworzyć, domyślił się że i Hans coś podejrzewa jednak jego reakcja tak oczywista nie była. Helv zastanowić się musiał czy aby na otwartość człeka liczyć może... krasnoludy wiadomo, co na myśli to i na języku miały, ale czy tak było i z Hansem Hohenzolernem? O tym trzeba było się dopiero przekonać.

- Hrrr... widziałeś go jaki potulny się zrobił? Widać złoto mu rozum tak do nas przychylnie nastawiło. Helvgrim zagadał do Hansa zaraz po tym jak karczmarz zniknął w dzwiach prowadzących na tyły budynku. Obaj usiedli przy stole.

Hans przytaknął głową, dodając. - Wątpie by to była kwestia złota. Dostał już je wczesniej a taki przymilny nie był, co najmniej podejrzanie się zachowuje, choć wiesz, on może wiedziec coś więcej. Do niego strażnicy przychodzą, sprawy w sąsiednim pokoiku załatwiaja, nie zdziwiłbym się gdyby i gildia tu działała. Odrzekł do krasnoluda, zastanawiając się jakie plany krażą karczmarzowi po głowie

Krasnolud pokiwał tylko głową zgodnie i zrobił zdziwioną minę kiedy Hans wspomniał o gildii. - O jakiej gildii mówisz człeku, wątpię by cech złotników czy murarzy chciał mieć coś do czynienia z kimś takim jak on? Zapytał khazad i z pogardą prychnął kiedy ewidentnie wspomniał o Krępym.

Młody wzruszył ramionami, nie widząc potrzeby ukrywania swojej wiedzy i znajomości przed kimś, kto widział go w momencie zabijania innej osoby, wręcz w tym współuczestniczył, zwłaszcza biorąc pod uwagę ucieczkę. - Kiedy opuszczałem rodzinne miasto był jeszcze jeden powód dla którego to zrobiłem. Nie licząc rzecz jasna mojej durnej ciekawości. W mieście działała Gildia ,właściwie to za dużo powiedziane, banda chłystków w moim wieku, no i kilku starszych też. Zajmowali się kradzieżą, włamaniami, rabunkami. Trzymałem się od nich z dala, ale nie zawsze się dało. Wiesz jak to jest, jak nie jesteś z nami, jesteś przeciw nam... W sumie to nic poważnego tam nie robiłem, ot stałem na czatach gdy bimber pędzili i takie tam. Natomiast szykowało się coś poważniejszego i zwyczajnie nie chciałem czekać, aby dowiedzieć się co, gdybym został, nie miałbym już wyjścia. Na moment wyraz twarzy człowieka się zmienił, spogodniał, jakby na chwilę pogrążył się w dalekiej przeszłości zapominając o tej niedawnej. Nie trwało to jednak długo, obecnośc krasnoluda i krew na ich ubraniach szybko przywróciły go do ponurej rzeczywistości.

- Wracając jednak do karczmarza, złodzieje mają swój system komunikacji i wydawało mi się wcześniej, że ten karczmarz się nim posłużył. Zresztą karczmarze w takich spelunach to najczęsze kontakty i pracownicy Gildii, mają oko na klientów, dużo wiedzą, dużo słyszą. Grzech nie mieć takiego w tego typu organizacji. Powiedział rzeczowo i dość szczegółowo widząc przed dłuższy czas nierozumny wyraz twarzy krasnoluda.

Krasnolud wbił swe spojrzenie niebieskich oczu w Hohenzolerna... nie wiedział co myśleć o tym co powiedział człowiek. Sytuacja była napięta i mieli teraz inne zmartwienia na głowie więc Sverrisson zrobił to co każdy khazad w takiej sytuacji. Zważył w sercu czy może dalej z Hansem rozmawiać i kiedy tylko serce powiedziało mu że tak, to krasnolud postanowił pomyśleć na całą resztą innym razem. Teraz ważny był los Niklausa. Helv podniósł spojrzenie ze swych butów znów na Hansa... wcześniej kiedy słuchał człowieka, bezwiednie odwrócił od niego wzrok... nawet nie wiedział kiedy, ale zdał sobie sprawę że może nie powinien patrzec na człowieka który opowiadał o swej haniebnej przeszłości.

- Huh... nie licha to opowieść herr Hohenzolern... bardzo ludzka. Krasnolud zrobił krótką pauzę. - Powiem ci ja, że w moich stronach takiej gildii nie uświadczysz. Owszem o różnych cechach słyszałem, przestępczych również, szczególnie pośród Vargów, ale poza tym? Sverrisson pytał retorycznie. - My tam na północy gildiami ich nie zwiemy, zresztą nie ważne to teraz jest. Do sprawy wracając. Myślisz zatem że ten krępy człek jest w takiej organizacji? To by była sprawa poważna... wiedzieć by mógł może gdzie Niklaus przebywać może...znać kilka osób powinien co to pomogliby nam w poszukiwaniach. Myślisz że można mu zaufać z takimi sprawami? Krasnolud był bezradny wobec dziwnego i zawikłanego półświatka ludzi... Hans znał się na tym po stokróc lepiej, to też i jemu zostawił decyzję o tym czy Krępego pytać i wtajemniczać. Prawdą było że Helv nie chciał nic ze złodziejami czy innej maści przestępcami, mieć do czynienia... ale teraz każda pomoc się liczyła. Krasnolud wiedział że Niklaus nie był typem który znika bez słowa, nie pił w nadmiarze i innym pokusom ciała uległy nie był tak bardzo. Lubił dobrze zjeść czy przytulić dziewkę ale nie tak by bez śladu zaginąć.

- Jeżeli ta przymilność nie oznacza, że chce nas tu zatrzymać aż do przybycia straży, to będzie mu można zaufać. Przekonamy się po kąpieli, jeśli do tego czasu nikt nas nie aresztuje to z pewnością z nim zagadam, spróbuję przynajmniej. Jeśli jednak przybędzie straż... Hans zastanawiał się nad jakąkolwiek racjonalną linią obrony, posmutniał i rzekł. - ...to mamy przejebane. Nie możemy powiedzieć, że byliśmy tu całą noc, bo widziały nas inne patrole, nie możemy powiedzieć, że włóczyliśmy się po mieście, bo od razu będziemy podejrzani. Kurwa. Najlepiej jakby straż się o nas nie pytała. Stwierdził to co było oczywiste, chyba dla dodania sobie otuchy.

- Rację masz pewnie człeku. Zróbmy tak. Jeśli nikt się o nas nie upomni to dobrze, a jak nas w kajdany zakują to widać być tak musiało i tak nam Grungni pisał. Jutro zaś, do straży pójść musimy, jeśli na woności jeszcze będziemy, ma się rozumieć. Helvgrim uśmiechnął się, ale bez przekonania. - Poinformować o zaginięciu niziołka potrzeba... niech i oni pomogą, wszak zawsze to więcej chłopa go poszuka. Układność Helva musiała być dla Hansa co najmniej dziwna. Jednak tak to już Sverrisson miał. Kiedy był pomiędzy ludźmi, ich praw przestrzegał... choć wizja imperialnych łańcuchów na nadgarstkach i kostkach nie była pokrzepiająca, to khazad wierzył że wszystko skończy się dobrze.

- Poczekajmy z tą strażą, na to co nam będzie miał karczmarz do powiedzenia. Na razie musimy się krwi pozbyć. Żeby choć uwagi nie przyciągać. A co do lochów, to pewnie masz racje. Może jak powołamy się na szlachciankę to nam dupska uratuje, widać że boją się jej wszyscy i robi co zechce, a że żona komendanta to i sporo może. Zresztą, jakby co to opisujmy dokładnie to co zaszło , wiem że to niezbyt wygląda, ale czegóż to człowiek w panice nie zrobi? Przynajmniej nie będziemy się plątać w zeznaniach. Słowa Hansa miały dużo sensu. Helvgrim był rad że spotkał tego człowieka na swej drodze i choć krasnoludzka postawa nie pozwalała Helvowi wspomnieć o tym wszystkim Hansowi głośno to krasnolud chwycił chociaż swą lewą dłonią przedramię człowieka i uścisnął przyjacielsko. Wiedział że bez młodego awanturnika, poszukiwania Niklausa nie były by takie proste... wszak to ludzkie miasto.

- Har, a ty znowu o tej babie mości Hansie. Widać bardzo byś chciał jej łóżko zagrzać, co? Khazad zaśmiał się... jakby wszystko to co stało się jeszcze nie tak dawno temu w alejce nie miało miejsca... los i jego ścieżki oraz fakt że uniknąć się go nie da, był głęboko zakorzeniony w Sverrissonie.

Hans uśmiechnął się krzywo mówiąc. - Raczej, tonący brzytwy się chwyta. Odrzekł ku własnemu zdziwieniu nieco rozbawiony. Nie przypuszczał, że tego typu odczucie tak szybko doń przyjdzie.

- Teraz zjemy i umyjemy się. Porozmawiamy co i jak już na komnatach. Dziś za wiele już miejsce miało. Niklausa o świcie pójdę szukać. Khazad cedził słowa do Hansa cicho, tym bardziej że zbliżał się do nich właśnie karczmarz.

- Oberżysto, podajże nam jakie przekąski i piwa. Widziałeś kompana mego Nikalusa? Cały dzień go szukam, może do pokoju swego wrócił, co? Helvgrim był ciekaw... faktycznie, być może niziołek już wrócił, może wypił dzban wina i zjadł coś smakowitego a teraz śpi zmęczony. Na taką dopowiedź liczył Sverrisson kiedy pytał Krępego o Rondelka. Jednak przeczucie podpowiadało mu że to co zaraz usłyszy, wcale mu się nie spodoba. Los był nieubłagany.
 
VIX jest offline  
Stary 19-05-2013, 05:55   #44
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Karczmarz podał świeżą strawę i napitki bez słowa. Wrócił z kolejną porcją, i odrzekł.
- Niziołków się przez mą karczmę wielu przetoczyło dzisiejszego wieczora. Pora nie służy pamięci, który czego zażyczył, który co postanowił, ale nie kojarzę, żebym którego ugościł w jednej z izb. Zaiste, nasza straż czujnie patroluje nocne ulice, więc może oni coś wiedzą, lub kogoś widzieli. Proponuję jednak zapytać ich o to o lepszej porze - zakończył z uśmiechem. Faktycznie, gdy tylko z determinacją wściekłego ugora rzuciliście się na jedzenie, z zachłannością podróżnika wiele dni szukającego wody na pustyni sięgnęliście po piwo, Wasze nogi zmiękły, a powieki stały się niesamowicie ciężkie. Cały dzień podróży i zaszłości ze szlachcianką z Grunheim, noc poszukiwań i walki dały Wam się we znaki.
- Mam na górze jeszcze dwie wolne izby, gdybyście byli chętni. Waszego złota jeszcze starczy na wikt i opierunek, spokoju zaznacie po, jak widać, ciężkiej nocy. - dodał, obserwując wysiłki Hansa w pozbyciu się śladów krwi.
Z punktu widzenia Krępego musiało być oczywiste, że maczaliście palce w jakiejś brudnej robocie. Powrót o świcie, zakrwawione ubrania... Pozostawało Wam postawić wszystko na jedną kartę i otwarcie porozmawiać z karczmarzem, albo udawać, że wszystko jest w porządku i liczyć na to, że nie sprawdzą się podejrzenia o jego udział w lokalnych układach.
Zanim zdążyliście przemyśleć i przedyskutować dalsze postępowanie, do karczmy niespodziewanie weszły dwie osoby. Młody, może dwudziestoletni mężczyzna z kobietą, oboje kompletnie pijani. Karczmarz odszedł od Was by się nimi zająć, dając Wam czas do namysłu. Słyszeliście strzępki rozmowy.
- Straż kogoś szuka, mówili o jakimś morderstwie... Hik! Ktoś odważył się w mieście zabić człeka... Hik! - to przemawiał młodzik, który dopiero wszedł do karczmy. - Zaprowadź Julię do izby... Alkohol jej nie służy.
- Dobra, już dobra. Chwila, tego... Helga! Zaopiekuj się koleżanką... Zaprowadź ją do mojej izby, na dwie mam dzisiaj rezerwacje.
- Mówią, że ktoś z łuku strzelał, w wąskiej uliczce. Śmierdząca sprawa... Hik! Skłonnym był pomyślał... No, pomyślił... Pomyśleć, że to jaki przyjezdny był... Starczy tego, daj mi piwa Krępy, dwa lata temu do straży mnie nie wzięli, śledczy ze mnie kiepski, pewnie zasztyletowali jakiegoś niegodziwca, zasługiwał.
Krępy wrócił po minucie z dzbanem piwa dla siebie i gościa. Cały czas, obmywając otarcia i zakrwawione ubrania, dyskretnie przysłuchiwaliście się rozmowie.
- Heheh, udało mi się wyciągnąć Julię na biesiadę. A to córka ważnej osoby jest, jej ojciec trzyma z tym starym od straży podobno, a ta von Helstein to ponoć jej ciotka, co ją ma bardzo lubić, tak twierdzą po ulicy. Jak dobrze pogadam, to dobrze wyjdę na tym, jeszcze mi będziesz mówił panie oficyrze! - obaj zaśmiali się, gdy młody skończył swoje snucia o przyszłości. Po chwili przyszła pomocniczka karczmarza, Helga.
- Szefie, jest problem z tą co przyszła. Z pana towarzyszką, młody panie. Coś z nią nie tak jest chyba.
- Pijana jest, i tyle. Upilnuj, żeby nie zapaskudziła podłogi.
- Ale ona się trzęsie cała, krwią pluje!
- Idź do niej Helga, podaj jakieś zioła ode mnie ze skrytki.
Czy dwa trupy, problemy z prawem i zaginięcie przyjaciela nie były dość dla Waszych sił tego dnia? Szybka analiza podpowiedziała Wam, że jeżeli tej młódce coś się stało, coś z nią nie tak, szybko zjawi się tutaj straż miejska. Ku Waszej uciesze, Helga wróciła po chwili.
- Na razie lepiej, podałam ziele z woreczka w skrytce. Poszła spać.
Obaj mężczyźni odetchnęli z ulgą.
- Słabą głowę ma ta twoja Julia. Zdrzemnij się chwilę, odpocznij, do rana oboje wypoczniecie. W takim stanie nie wracajcie do domu, rodzice cię zakatrupią na śmierć.
 
Yaneks jest offline  
Stary 19-05-2013, 16:17   #45
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim przyjął ze smutkiem odpowiedź karczmarza, że niziołka żadnego na izby nie przyjął, ale spodziewał się przecie tego. Zbyt już skoncentrowany na jedzeniu był khazad by zobaczyć uśmiech Krępego kiedy ten o strażnikach wspomniał i o pomoc ich proszeniu. Trochę gorzej poczuł się Helv, i apetyt niemalże stracił kiedy pomyślał o Niklausie, co to może głodny jest i zmarznięty teraz. Helvgrim skarcił się w myślach za małostkowość i dalej pałaszował strawę, nie szło to tak szybko jak wcześniej, ale wiedział że jeśli ma Rondelka znaleźć to potrzeba jest na to sił, a te z dobrego chleba i masła płynęły. ~ Lepiej żeby Niklaus nie siedział teraz w objęciach jakichś dziewek, bo się wścieknę. Myślał krasnolud.

Rozmowę z karczmarzem, Helvgrim pozostawił Hansowi. Ten już udowodnił swoimi słowami i czynami że z nich dwóch najlepiej nadaje się do takich spraw. - Dobrze, to dobrze. Tak khazad skomentował słowa karczmarza dotyczące noclegu. Cieszyło go że może najeść się, wyspać i ogarnąć ekwipunek za razem, a wszystko to na koszt młodej szlachcianki, wszak jej to złota moneta była. Kęs za kęsem, ze stołu znikały kromki chleba ze smalcem, marynowane grzyby i tłusta, pieczona kiełbasa... a że grzybek lubi pływać, to Helv zraszał go sowicie spienionym piwem. Myślał o sprawch wielu, ale w tej jednej chwili, nie mogł wyjść z podziwu co potrafi zdziałać złoto. Kiedy z Rondelkiem płacili u Krępego brązem, ten serwował czerstwy chleb i twardą jak kamień marmeladę. Teraz piwo miało pianę, kiełbasa mięsiwo, a smalec skwarki. Złoto czyniło cuda, nie ma się co dziwić zatem że krasnoludy wielbiły je tak bardzo.

Dwójka pijanych ludzi. Mężczyzna i kobieta którzy weszli do karczmy nie ściągneła wzroku Sverrissona od razu...dopiero słowa młodego strażnika wzmogły czujność krasnoludzkich uszu. W momencie kiedy człek wspomniał o łuczniku z alei, Helv wzrokiem i ruchem głowy dał do zrozumienia Hansowi by ten ukrył broń. Zakrwawione ubrania i posiadanie broni, tak podobnej do tej użytej w walce w alei, że wręcz identycznej, mogło ściągnąć na nich problemy, o ile jeszcze tego nie zrobiło oczywiście. Khazad dostrzegł jednak że Hans już schował łuk, widać człek szybciej się zorientował i zrobił to niż Helvgrim pomyślał. Podobał się ten człowiek krasnoludowi, widać umysł miał bystry, ucho czułe i oko celne. Sverrisson utwierdzał się że herr Hohenzolern jest dobrym kompanem.

Wszystkie zajścia działy się tak szybko że jedynie zainteresowani w nich udział wziąć mogli, zresztą, Helv nie śpieszył ni z pomocą owej Julii, ni rozmowy z pijanym gwardzistom wszczynać nie chciał. Przełknął jedynie spory kawałek chleba i popił piwem. Odchrząknął, zebrał się w sobie i otarł swe bujne blond wąsy i brodę. Nalewając z dzbana kolejną porcję browaru do swego kufla, zagaił do Hansa ściszonym głosem. Pomysł miał mało khazadzki, ale uratować tyłki im mógł pomóc, a i złota odrobinę w kieszeń pchnąć, żeby o pomocy w poszukiwaniu niziołka nie wspomnać nawet.

- Yhm! Hansie. Słuchaj że. Myśl mi do głowy przyszła taka, honoru w niej nie uświadczysz, ale też nie utracisz, a zysk przynieść może. Teraz Helvgrim nalał piwa do kufla Hansa i kontynuował swój zamysł, jako że ciekawe spojrzenie Młodego wydawało się być zaproszeniem. - Dogadajmy się z Krępym. Julię oddajmy tej szlachetnej damie co jej ciotką jest. Karczmarz protestował nie będzie, a i podzielimy się z nim zyskiem. Strażnik pijany jest, wesół będzie że kłopty mu na łeb nie spadną jutro. Nam zaś w szlachetnej pani wsparcie się odnajdzie, kruszcu może trochę, a i jezyka o Niklausie zasięgnąć można by było.

Sverrisson odchylił się na krześle do tyłu i beknął przeciągle. Splunął po tym raz jeszcze, bo warto wspomnieć że za każdym razem jak o szlchciance wspominał to flegma na drewnianą podłoge lądowała co spotkało się z nienawistnym spojrzeniem Krępego, który to teraz w rozmowę z pijanym strażnikiem uwikłał się na własne życzenie. Helv spojrzał na Hansa i dostrzegł uśmiech na jego twarzy. ~ Pewnie żem o tym języku się wyrazić jaśniej mógł. Ten człek może myśli teraz i o języku, ale chyba tej samicy w błękitnej sukni. Krasnolud skupił się na wzroku Hansa, chciał przebić się do myśli młodego awanturnika... na poważnie obawiał się że człek o tej kobiecie i łonie jej jeno teraz myśli.
 
VIX jest offline  
Stary 31-05-2013, 12:03   #46
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Hans chciał odpocząć i to bardzo. Bardziej nad zmęczenie fizyczne ciążyło mu to psychiczne na które tylko sen mógłby być lekarstwem, przynajmniej częściowym. Ucieszył się z wieści o noclegu i z faktu, że karczmarz o krew nie dopytuje, ale szczęściu jak zawsze trzeba było pomóc. Jakby na potwierdzenie do karczmy weszła para mówiąc o sprawach które do żywca interesowały włóczykija.

Po ich słowach wiedział już , że łuk lepiej w pokoju zostawić, bo z pewnością przyciągać będzie uwagę. Pocieszał się tez tym, że nikt go za łapska nie złapał, a udowodnić coś komuś nie było w końcu tak prosto... taką przynajmniej żywił nadzieję.

„ Kurcze, trzeba było tam zostać, straż zawołać, przecież my tylko się broniliśmy a ofiara wypisz wymaluj z mordy zbój.” – wiedział, że nie czas na takie rozmyślania i że lepiej w ogóle odpuścić sobie gdybanie. Stało się, mleko rozlane i pozostało co najwyżej kota ściągnąć by wylizał co nieco.

Sytuacja w karczmie dość szybko się zagęściła, kiedy niejaka Julia zaniemogła. Ku uciesze wszystkich poprawiło jej się, ale Hans znał się na leczeniu wiedział, że plucie krwią to zła oznaka jest i że albo ciężka choroba co to jej oznakami jest właśnie plucie krwią nawet na miesiące przed śmiercią, o ile pamiętał gruźlica zwana, albo co bardziej prawdopodobne jakieś krwawienie wewnętrzne. Wiedział, że ziółka mogą pomóc, albo równie dobrze tylko na chwile stan chorej poprawić a w efekcie ostatecznym do zgonu doprowadzić, przez nie udzielenie pomocy kiedy będzie trzeba. Helvgrim słusznie prawił, choć po prawdzie człekowi nie w głowie były teraz zarobki.

- Chodźmy najpierw do pokoju, a zaraz się panienką Julią zajmiemy.

Hans poszedł zanieść sprzęty – łuk zwłaszcza z kołczanem. Doczyścił w pokoju resztki krwi – z pomocą spirytusu co to rozcieńczył skrzepy zarówno na ubraniu Hansa jak i Helvgrima, napił się wody po czym wrócili do karczmarza. Nim jednak z pokoju wyszedł rzekł jeno krasnoludowi:

- Wolałbym jej nigdzie teraz nie prowadzić, skoro pluje krwią to może krwawić raną wewnątrz brzucha ukrytą, lub na skutek trucizny jakiejś. Jeszcze by nam zmarła w drodze i to by dopiero kłopot był. Jednak na leczeniu się znam trochę, jak jej życie ocalimy to i nagroda powinna być lepsza niż za samo odprowadzenie panienki.

Szczęściem niedoszły strażnik kłaść się jeszcze nie położył jeno piwo przy karczmarzu dopijał, Hans podszedł do obu i przemówił

- Prowadźcie do tej panienki Julii, na leczeniu się znam – wykonał ruch ręki – głównie na użytek karczmarza, jak gdyby strzepywał resztki brudu z ubrania dokładnie tam, gdzie jeszcze kilka minut temu krew się znajdowała. Miał nadzieję, że nasunie tym karczmarzowi , że krew która mógł wcześniej widzieć, właśnie z operacji jakiejś pochodzi... po strzale z łuku przecież krew na strzelcu widnieć nie powinna...

- A jak świat światem to plucie krwią to bardzo zła oznaka jest, skonać wam może na łożu bez odpowiedniej pomocy, kto wie czy nawet operacji medyk miejski wykonać nie będzie musiał. Przynajmniej rzucę okiem, jak będę mógł pomóc to pomogę – tu rozchylił torbę z której aromatyczny zapach ziół wyleciał - ostrożność z pewnością nie zaszkodzi.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172