|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-03-2013, 22:07 | #11 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Irina patrzyła chwilę na zbliżające się światełko po czym odwróciła się na pięcie. Szybkim krokiem pokonała dystans dzielący ją od kapitana, lawirując między beczkami i skrzyniami. Dotknęła delikatnie jego ramienia i wyszeptała: - Budet oblava - kiwnęła głową w kierunku rufy po czym westchnęła ciężko - Znaczi ogon mamy. Światło na wodzie. Ti sam zobacz. Wróciła na swoje miejsce, zerkając na bliższy brzeg i oceniając odległość. Ściągnęła z ramienia łuk, przyszykowała strzałę. Na wszelki wypadek. |
25-03-2013, 20:56 | #12 |
Reputacja: 1 | Georg sfrustrowany sytuacją zatoczył parę nerwowych kółek po burcie. Od turbulencji zrobiło mu się niedobrze i siłą woli walczył z mimowolnym odruchem, aż coś go zajęło. Był to oczywiście Felix, i ten jego irytujący uśmieszek, pomyślał Fleischer. Nagle ślepią ukazał się bukłak. Bukłak wypełniona jakąś cieczą, zapewne trunkiem, który już i tak zostawił duży ślad w życiu i psychice miedzianobrodego. Spojrzał wymownie na Felixa i jakby od niechcenia, pewnym ruchem chwycił i przechylił, nie robiąc przy tym nawet lekkiego grymasu. Wyjadacz - można było pomyśleć. -Jdi do prdele, Irina! - grubiańsko odparł towarzyszce, próbując popisać się nietutejszym akcentem. Był lekko podchmielony, wiedział, że rudzielec nie odbierze tego jako obrazy. Lubili przekomarzać się, przynajmniej tak myślał Georg. Spojrzał w ciemność, lecz nie łudził się, że jest w stanie cokolwiek dostrzec. Wiedział, że to co widzi Irina, dopiero po jakimś czasie daję się zauważyć dla zwykłego śmiertelnika. |
25-03-2013, 23:06 | #13 |
Reputacja: 1 | Cóż, robota była zawsze mile widziana, myślał Morton. Pozwala spędzić pożytecznie czas, odrywa od niepewnych zaprzątających głowę myśli i daje niezłą wymówkę w kwestii braku zainteresowania powszechnie lubianymi zajęciami, jak rozmowa o niczym i chlanie ale. Większość żeglarzy, jeśli można tak było nazywać nieudaczników kierujących barkami rzecznymi których znał w Cragmere, nie mieli sobie równych w tych ostatnich. Potrafili przesiadywać całe noce w tawernach opowiadając wyssane z palca historie... I znowu za daleko wybiegł z myślami. Dawne życie się skończyło, nie będzie dobrze znanej harówy od rana do popołudnia, nie będzie dniówki, nie będzie ciepłego rodzinnego obiadu w domu, no i prawdopodobnie nie będzie dziewek... Żagiel postawił sprawnie i rozłożył się w suchym miejscu na pokładzie, podziwiając wychylające gwiazdy. |