Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-06-2013, 20:44   #101
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Znał skądś ten widok. Znał go bardzo dobrze. Pamiętał szeregi wojsk Manfreda von Carsteina ciągnące przez równinę. I wcale nie tęsknił, o nie! Nie myśląc nawet zamierzył się ściął najbliższego trupa (o ironio), po czym szybko doskoczyć do kolejnego by zdjąć go z flanki. Nie mógł pozwolić by opadły ich ze wszystkich stron. Miał nadzieję że uda mu się zdjąć go równie szybko i cofnąć się do Wolfa, by zając obok niego pozycje obronną. Jeśli mu się to nie uda spróbuje nie dać się otoczyć i przebić sobie drogę ku grupie.

- Odejdźcie do Morrra, po spokój wyrzucił z siebie modlitwę jakiej uczyli go kapłani pod Middeheim. Umarli powinni pozostać w grobach, tak jak wspomnienia, o tak.

Pierwszy cios był idealny - jego nauczyciele mogli by tylko zamilknąć z podziwu. Miecz wbił się w głowę żywego trupa na wysokości szczęki i jednym płynnym cięciem odciął ją wraz z resztkami połowy głowy i mózgu po skosie. Chwila i było po wszystkim. Uwolniwszy się ze zwarcia Sioban doskoczył z rozpędu do napastnika obok i podjął próbę wyprowadzenia sztychu w szyję, by zdjąć z niej głowę. Niestety zachwiawszy się w pędzie minął ją o włos. Jego przeciwnik zaś perfekcyjnie trafił w korpus raniąc szlachcica i odrzucając go na ułamek chwili.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 16-06-2013 o 21:16.
vanadu jest offline  
Stary 16-06-2013, 20:52   #102
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pomysł biegu pod górę okazał się błędem. Całkowitym. Podobnie jak i przybycie tutaj, do tej przeklętej kopalni.
Zombie okazały się zbyt trudne do przedarcia się miedzy nimi.
Gorzej nawet.
Nie dość, ze go powstrzymały, to jeszcze Lotar nieźle oberwał. Zbyt oberwał, żeby mieć szansę ujścia z życiem z tej sytuacji.

Wyrwał się z serdecznego uścisku obłapiających go zombiaków popędził po schodach w dół.
Zatrzymał się tylko na ułamek sekundy, by strzelić do tego czegoś, co pełzło po schodach w górę, a potem zbiegał dalej, gotów stratować i postrącać wszystko, co stało mu na drodze.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-06-2013, 11:07   #103
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Odgłos stukania przemienił się w kanonadę stukotów, a tego co Fernando zobaczył w jaskini zupełnie się nie spodziewał. Właściwie to nie spodziewał się częściowo, przewidywał bowiem nieumarłych, ale z pewnością nie w takich ilościach.

- Zachować szyk – powiedział, ale już tylko w plecy pędzących narwańców.

„Głupcy” - pomyślał widząc jak pchają się w chmarę wrogów który mogli ich z łatwością okrążyć i atakować w grupie, poza tym wcale nie ułatwiali zadania strzelcom. Estalijczyk pośpiesznie odmierzył odległość i widząc jak powolne są trupy szybko wyciągnął łuk. Po chwili strzała poszybowała w zombiaka , który zapełniał lukę pomiędzy już zaatakowanymi. Fernando nie przypadkowo wybrał go sobie na cel, chciał go zmiękczyć strzałami a następnie w miarę bezpiecznie dobić , widząc, że jego sąsiedzi-trupy są już zajęci walką.

Strzała poszybowała celnie trafiając przeciwnika i gdyby nie głupota reszty napaleńców, wystrzeliłby kolejną, być może likwidując cel zanimby się doczłapał. Na zmianę broni jeszcze i tak zostałaby mu chwila.

Niestety Wolf, Sioban , Laura niczym ostatni głupcy wbili się przedwcześnie w szeregi nieożywionych i groziło im zalanie przez truposzy ze wszystkich stron. Fernando nie mógł dłużej czekać, zmienił łuk na rapier co w jego wykonaniu trwało mgnienie oka i rzucił się na postrzelonego wcześniej truposza. Rapier wbił się w bebechy, nie powstrzymał jednak przeciwnika który zdołał go dosięgnąć swymi szponami.

Nie pozostało nic innego jak robić dobrą minę do złej gry i wykończyć stwory nim te wykończą ich. Zbadali dopiero wstęp niższego poziomu, ale w tej chwili marzył już o wyjściu na powierzchnie i przynajmniej kilkudniowej kuracji. Oprócz trupa wcześniej pogryzło go coś innego i generalnie cały jego zapał do penetracji kopalni znikł momentalnie.

Jak to mawiała jego babka „ Co za dużo tego i świnia nie zeżre”
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 17-06-2013 o 11:09.
Eliasz jest offline  
Stary 17-06-2013, 15:22   #104
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ha! Jednak jego teoria była słuszna! Ktoś chciał wykorzystać martwych górników do wydobycia kruszcu! Ale czy to na pewno srebro? A może to spaczeń? Nieważne! Ważne że takich dziwów jeszcze nie było i że trzeba ten cały proceder ukrócić!

- Na Gazula! Wracać do piachu! - huknął krasnolud szarżując razem z pozostałymi.

Nie był tak szybki jak pozostali i nie nabrał tak potężnego impetu. Od po prostu z rozpędu łupnął raz i drugi jednego z żywych trupów, jednak nie dość mocno żeby go położyć. W zamian zombie raz trzepnął go kilofem całkiem mocno rozrywając skórznię i zagłębiając się w ciało, jednak krasnolud nie należał do miętkich osób i nic się tą raną nie przejął.
 
Stalowy jest offline  
Stary 19-06-2013, 05:50   #105
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Uczono ją, by zawsze przed walką racjonalnie ocenić siłę wroga, jego rozmieszczenie, zdolności bojowe. Znaleźć słabe punkty i zaatakować je bez litości, a wszystko robić zachowując spokój ducha i trzeźwe myślenie...tyle w teorii. Widząc jednak plugawą manifestację tego, czego najbardziej na świecie nienawidziła, jej spokój poszedł w zapomnienie.

Zdążyła jedynie wypatrzeć ożywieńca stojącego jakby delikatnie z boku, i niewiele myśląc, rzuciła się na niego. Siłą rozpędu zdzieliła go Perswazją przez łeb, dając do zrozumienia że nie życzy sobie, by w jej obecności dalej pozostawał w stanie nie-życia. W końcu to co martwe powinno grzecznie gnić w ziemi, a nie łazić, warczeć i jeszcze do tego kilofem wymachiwać. Tak się nie godziło...

Cios oderwał truposzczakowi szczękę, która z obrzydliwym mlaśnięciem wylądowała na podłodze, zataczając uprzednio w powietrzu spory łuk. Stwór nie pozostał dłużny. Zamachnął się i uderzył Laurę w ramię, rozcinając jej skórę. Kobieta w czerwieni zaklęła siarczyście czując ból, nie cofnęła się jednak. Z wyszczerzonymi zębami zaatakowała ponownie, tym razem rozwalając głowę przeciwnika na kawałki.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 19-06-2013, 15:28   #106
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Dirk nie pchał się do walki, tak jak część jego drużynników. To nie jego styl, by rzucić się z bojowym okrzykiem na wroga. On bardziej preferował, by przeciwnika pieprznąć jakoś znienacka. Nawet w nie do końca uczciwej walce. Zresztą dlaczego walka z zombiakami miałaby być uczciwa? Toteż nie miał nic naprzeciwko temu, że część kompanów od razu „wybyła” do przodu. On sam czekał… czekał… czekał na właściwy moment. I w końcu się doczekał. Jeden ze stworów, atakujący Wolfa, odwrócił się plecami do przygarbionego mężczyzny. Więcej Dirk nie potrzebował, podbiegł w paru susach i jak się zasadził z całej siły w truposze, to ożywieniec z pewnością pożałował tego, że jeszcze przed chwilą dość ciężko zranił Wolfganga. Ten sam Wolfgang miał problemy z pokonaniem truposza, toteż z pewnością nie zapomni, kto też pomógł mu zabić przeciwnika. Tak, to Dirk ocalił mu skórę! I Dirk będzie doskonale o tym pamiętał!

Ale Dirk nie miał zamiaru na tym spocząć. Teraz kątem oka spostrzegł, żeFernando, Fernando który pomógł mu jeszcze nie tak dawno temu w karczmie, musiał właśnie zacząć się bronić. W dodatku Zakapturzony usłyszał lekki, bo lekki, ale syk bólu z ust Torresa. Potrzebował pomocy Dirka! I to potrzebował jej prędko. Toteż Dirk większymi susami doskoczył do potencjalnej swej ofiary. Zamachnął się… ale co to… nie trafił. No tak, kolejny dowód, że Dirk wojownikiem nie był.
 
AJT jest offline  
Stary 20-06-2013, 10:48   #107
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Bloede arse... -Elfka zaklęła szpetnie pod nosem na widok nowych przeciwników.

- D'yaebl aep arse! - warknęła już poirytowana gdy strzała nie trafiła celu i odbiła się od ściany jaskini. Youviel była zła. W duchu wiedziała, że znalezienie tej strzały zapewne będzie cholernie trudne przy tej widoczności. Na to z resztą elfka zrzuciła winę.

Oczywiście ożywieniec "zauważył" jej próbę ataku i zaczął powoli iść w stronę kobiety. Tym razem jednak poirytowana elfka, w której zaczął już wzbierać zew walki, trafiła przeciwnika prosto w oko. Pech chciał, że ten ustał to fatalne trafienie i dalej szedł uparcie prosto na elfkę.
 
Asderuki jest offline  
Stary 21-06-2013, 00:07   #108
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
- Sigmarze, królu mój... - szepnął w pierwszej chwili zbrojny, choć wiedział że swe modły powinien zanosić w tym momencie do strażnika ogrodów.

Gdy zombie ruszyły do przodu, Wolf cofnął się o krok i stanął bokiem, zastawiając tarczą. Już chciał rozkazać pozostałym by się cofnęli do korytarza, gdzie mogliby się skuteczniej bronić przed liczniejszą grupą, ale zobaczył jak narwani drużynnicy rzucają się na nieumarłych. Zaklął pod nosem. Nie mógł ich zostawić, bo nie uśmiechało mu się wykonywać tego konkretnego zlecenia w kilka osób.

Ruszył za resztą i wbił się pomiędzy dwójkę nieżywych górników roztrącając ich tarczą. Wymierzył cios w jednego z nich, ale miecz zgrzytnął o kość ręki, którą przeciwnik się zasłonił, przy czym nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Drugie uderzenie było celniejsze bo ostrze przecięło gardło i na moment utkwiło w kręgach szyjnych rozkruszając jeden z nich. Niestety zaklinowało się.
Wolf zamiast od razu zasłonić się tarczą odruchowo szarpnął próbując uwolnić oręż. Górnik wykorzystał lukę w osłonie i uderzył kilofem od boku. Siła uderzenia wyrwała z płuc zbrojnego dech, a on sam poczuł ostry ból. Udało mu się w końcu uwolnić ostrze miecza. Odsunął się o krok i ponownie uderzył, ale znów bezskutecznie. Dopiero gdy Dirk przyszedł mu z pomocą, nieumarły legł na ziemię.

Wolf spróbował na trzeźwo ocenić sytuację, przezwyciężając obezwładniający ból, który pulsował z boku i sprawiał że ruchy prawej ręki zdawały się być ogromnym wysiłkiem.
 
Jaracz jest offline  
Stary 21-06-2013, 15:13   #109
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
*Nieustraszeni pogromcy zombiaków*

Powiadają że zombie są głupie, powolne i łatwo je zabić. Cóż, dwa pierwsze stwierdzenia z pewnością są prawdziwe, to trzecie...niezbyt, o czym przekonywać się zaczęli nasi dzielni wędrowcy. Cóż z tego że Sioban pierwszym cięciem powalił truposza na glebę pozbawiając go łba, a Laura powaliła kolejnego skoro nadal liczba wroga przewyższała liczbę naszych bohaterów. Elfka dzielnie strzelała z łuku, a Dirk wspomagał Wolfa w walce. Zombie jednak uparcie postanowiły się pozbyć intruzów z ich miejscówki, toteż walka trwała w najlepsze. Część dzielnych wojowników musiała radzić sobie nie z jednym a z kilkoma zombiakami.

Galvin, który wpadł na jednego z truposzy wybijając się przed szereg,zapewne nie przypuszczał, że będzie musiał zmierzyć się z dwoma kolejnymi przeciwnikami. Umarlaki atakowały ociężale, lecz grupowo i Galvin co rusz odczuwał na swojej skórze, że takie uderzenia mogą też zaboleć. Gdy Khazad próbował uporać się ze swoim głównym celem, pozostałe dwa trupy niemiłosiernie go obkładały aż w końcu jeden przypadkowy cios trafił go w głowę i powalił na ziemię nieprzytomnego. Trupy spoglądały na ciało Khazada jakby przygotowywały się do uczty. Zaczynają klękać w okół niego, co by sprawdzić czy rzeczywiście krasnolud smakiem przypomina kurczaka.

Dirk, który pomógł Wolfowi ruszył na odsiecz Fernandowi zwiększając jego szanse. Dwóch na jednego...tak nie mogło być i jeden z tym wolniejszych truposzy, również postanowił ruszyć na odsiecz lecz skończyło się tylko na groźnym i gardłowym wydobywaniu z siebie dźwięków. Bardziej to przypominało odgłos krztuszącego się i umierającego ze starości dziadka niż okrzyk bojowy lecz cóż można się spodziewać po trupach.

Wolf, który został uwolniony od natręta myślał że będzie miał chwilę oddechu lecz Bogowie nie byli łaskawi tego dnia. Kolejny truposz się przyplątał i pomachał, trafiając powietrze, łapami. Ten okaz był najbardziej szkaradny z całej tej grupy, bowiem jego głowa przypominała napompowany balon z tym, że z różnych otworów jakie miał zrobione w czaszce wychodziły robaki.

Sioban, który jednym cięciem powalił trupa ruszył na kolejnego. I tu już nie miał tyle szczęścia a gdy do tej potyczki wmieszał się drugi zombiak zrobiło się ciekawiej. Jednak jego obecność nie wiele na razie wniosła do walki, bowiem celność nie należała do jego głównych atrybutów. Trup pomachał rękami jakby chciał się przywitać z Siobanem i czekał co szlachcic wymyśli mając przeciwko sobie dwóch trupów.

*Lotar*

Życie bywa pełne niespodzianek. Gdy nie przedarłeś się przez dwóch truposzy i w dodatku dostałeś tak, że oczami wyobraźni widziałeś już jak się witasz z ogrodami Morra, postanowiłeś zmienić taktykę. Wycofanie się na z góry upatrzone pozycje, jak mawiał dziadzio, wydawało się najlepszą opcją. Ruszyłeś więc w dół, w międzyczasie ładując kuszę, i zobaczyłeś kolejnego trupa a za nim kolejnego. Nie myślałeś wiele wystrzeliłeś i trafiłeś skurwiela między oczy. Nim złożył się na glebę poprawiłeś mu z laczka, trafiając go idealnie w ten brudny i martwy ryj. Zombiak pomerdał radośnie rękami i upadł do tyłu wpadając na swoich jakże rozumnych towarzyszy. Bum, bam, bim...można było usłyszeć, któremu towarzyszyły złowrogie wrrr, grrr i ghhyy. Trup upadając uruchomił coś w rodzaju lawiny zdarzeń, bowiem jego towarzysze również wypieprzyli się i stoczyli się ze schodów, przytłoczeni ścierwem kolegi. Z góry niestety nadchodziły posiłki toteż przebiegłeś tylko po trupie i załadowałeś kolejny bełt drugiemu z umarlaków. Dwóch mniej, pozostało pięciu. Niestety krwawiłeś, jakbyś dostał mocniej krwawił byś jak zarzynana świnia, a tak krwawisz jak świnia tylko. Pobiegłeś w głąb korytarza, przytrzymując się ściany co by nie upaść. Nie ważne było że zostawiasz za sobą krwawy ślad, więc nawet ślepy by trafił za Tobą. Gdzieś tam słychać było odgłosy walki, więc zapewne twoi towarzysze odkryli że nie jesteście sami na tym zadupiu a w dodatku za Tobą było słychać że kompania martwych braci zbliża się. Ruszyłeś więc do towarzyszy, bo co by nie mówić za wiele opcji nie miałeś. Przedarłeś się przez mroczny korytarz, nie bacząc na ciemność i że coś w tym korytarzu żyło sobie. Chciałeś żyć i to się liczyło dla ciebie najbardziej. Wydostałeś się z “tunelu” i dotarłeś do olbrzymiej komnaty, która podtrzymywana była przez kamienne słupy a w środku impreza trwała w najlepsze.

Nie dość że kompanii walczyli z liczniejszymi siłami, to Khazad leżał nieżywy lub martwy na ziemi a zombie chciały sobie zrobić z niego danie szefa kuchni. Jakiś zombiak z bełtem w oku atakował zawzięcie elfkę, halfing dostał tak że krew spływała po jego ubraniu jak wodospad a reszta wojowników miała pełne ręce roboty. Odgłosy za Tobą jakby ucichły ale wiesz, masz pewność że w końcu tu doczłapią. To była tylko kwestia czasu więc trzeba się spieszyć. Kusza była załadowana więc trzeba było wybrać sobie tylko cel.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 21-06-2013, 15:58   #110
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Greenday dwoił się i troił ale nie pozwoliło mu to uniknąć najgorszego.

Celnie rzucony bolas unieruchomił jednego ze stworów z koszmarów małego dziecka - którego filozofie nadal wyznawał Brenhard - drugiego jednak nie zatrzymała celna strzała. Niziołek próbował odskoczyć od chodzącego trupa ale zrobił do nie dość szybko i opadający kilof trafił go w nogę. Nizołek krzyknął z bólu zataczając się do tyłu.

- P-pomocy! AAAA!

Zakrzyknął dzielny - no może w tej chwili trochę przerażony niziołek - napiął jednak łuk i strzelił z modlitwą do dobrej pani Esmeraldy aby tym razem miała go w opiece i nie pozwoliła zginąć tak daleko od domu...

Poszczęściło się odrobinę, może i strzały były chybione ale zombie też było jakoś mnie ruchawe i nie potrafiło trafić kulejącego niziołka. Nie pozostawało więc nic innego jak próbować dalej.
 

Ostatnio edytowane przez Cranmer : 21-06-2013 o 21:29.
Cranmer jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172