lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [Warhammer II ed] Złoto dla naiwnych (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/12465-warhammer-ii-ed-zloto-dla-naiwnych.html)

Eliasz 13-05-2013 12:18

Byli coraz bliżej źródła płaczu. Przez jakiś czas Fernando obawiał się, że będzie się on oddalał ciągnąc go coraz bardziej w głąb kopalni, szybko jednak okazało się iż jego obawy były bezpodstawne. Dość szybko wraz z Laurą znaleźli się w komnacie z której dobiegał szloch. Tyle że ... nigdzie nie było widać szlochającego. Fernando rozglądał się uważnie, szukając osoby płaczącej przy ścianach, w zakamarkach, w cieniach , w końcu zdecydował się przejść w jedną z odnóg, lecz porywisty zimny wiatr zatrzymał go w miejscu, nie mniej niż kroki towarzyszy, którzy wparowali do środka komnaty.

Jego niepokój był ledwie przystawka do grozy jaka miał chwilę później przeżyć. Z korytarza wyłoniła się głowa dziewczynki z okrutnie pociętą twarzą, choć w tym przypadku słowo „okrutnie” nabierało specyficznego znaczenia. Bo i jak tu opisać odrąbaną głowę, obracającą się wkoło, z przeraźliwym grymasem i jeszcze przeraźliwszym krzykiem? Fernando nawet nie zdawał sobie sprawy z tego iż też krzyczy...

Cała ta sytuacja była groteskowa, całe życie było groteskowe i pozbawione sensu, pozbawione nadziei, wreszcie pozbawione życia – nie mniej niż głowa dziewczynki. Niby żywa a już martwa, zapewne nie zdająca sobie z tego sprawy. „Czy i nie jest tak ze mną?” – zastanawiał się Fernando – „ Może też jestem już tylko głową, duchem, który myśli jeszcze że żyje, a tak naprawdę straszy i poluje na wszystko co prawdziwie żywe. Czy jest jakieś prawdziwe życie? Może wszyscy umarliśmy przechodząc przez próg kopalni, tak jak ci biedni górnicy... ? A nawet jeśli żyje to przecież nie potrwa to długo, przecież tamci zginęli, oni wszyscy zginęli i my tez zginiemy...”

Fernando nigdy nie poddałby się bez walki. Nie bez kozery jednak krążyło powiedzenie, aby nigdy nie mówić nigdy. W tej chwili nie miał ochoty walczyć, wiedział, że to coś i tak go pokona. Nie można było tego zabić. Było zbyt silne. Jedynie obrzydzenie które wzbudzała w nim twarz dziewczynki sprawiło, iż niechętnie uniósł broń i zdecydował się nadziać głowę na rapier. „ Żeby się w końcu przestała obracać...” – pomyślał zrezygnowany. Nie walczył o życie, walczył o warunki w jakich przyjdzie mu umrzeć. A nie chciał umierać patrząc na to wirujące okropieństwo. „ Zapewne i tak mnie zje, co może powstrzymać latającą demoniczną głowę? Niech przestanie się kręcić!” resztkami woli wykonał pchnięcie. Nawet i to przyszło mu z wielkim trudem gdyż bił się z myślami czy warto. Czy jest sens zatrzymywać wirowanie, zwiastun śmierci i pożogi... Wiedział, że zginie okrutną powolną śmiercią, ale w głębi duszy liczył na to, że zabije go coś mniej maszkarnego i groteskowego niż latająca głowa dziewczynki...

Kerm 13-05-2013 12:22

Lotar trzymał się na końcu grupy.
Ramię, chociaż opatrzone, nieco pobolewało i Lotar nie sądził, by w razie potyczki mógł stawić czoła uzbrojonemu, będącemu w pełni sił przeciwnikowi.
Teoretycznie przynajmniej powinien wpatrywać się w mapę lub stawiać na ścianie znaczki, by wiedzieć, którędy idą, ale na razie te środki ostrożności były całkowicie zbędne. Szli w miarę prostym korytarzem, bez jakichkolwiek odnóg - dość trudno byłoby zabłądzić lub stracić orientację i nie wiedzieć, jak wrócić.
Szedł więc, trzymając w dłoni dającą dość kiepskie światło pochodnię, a w drugiej ręce - naładowaną kuszę.

W pierwszej chwili zatrzymał się i wytrzeszczył oczy, widząc upiorną głowę, ale szybko otrząsnął się z zaskoczenia.

- Cholerna zjawa! - wykrzyknął.

Rzucił pochodnię w zakrwawioną, widmową głowę, a sam podbiegł do stojącego jak posąg Estalijczyka i z całej siły szarpnął go wstecz, chcąc go wyrwać z dziwnego transu.

Stalowy 13-05-2013 13:01

Galvin.... Galvin spodziewał się czegoś więcej po straszliwych nieumarłych. Po istotach którym poświęcano całe rozdziały w Księgach Uraz. No cóż... ale tamto to było głównie o Sylvanii.

Rozejrzał się po towarzyszach, potem na Fernanda i Lotara a potem sapnął z oburzenia.

- Nie no kurwa... co to ma być? - rzucił nie wiadomo czy to do ludzi czy to na zjawę - Żarty sobie robicie?

Krasnolud podszedł do upiornej główki jakby to było jakieś tanie przedstawienie w wykonaniu niezbyt wprawnego kuglarza.

- Ej ty. Wypierdalaj! Precz do zaświatów, a nie życie żywym zatruwasz - rzucił krasnolud i sięgnął do mieszka przy pasie.

Stare kroniki krasnoludzkie przypisują pewnemu minerałowi niezwykłe właściwości i przymioty. Głównie związane z czystością i odpędzaniem złego. Nie chodzi tutaj o srebro, ale o najzwyklejszą, czystą, górską...

Piwowar nabrał w palce szczyptę soli i wtarł ją w topór.

- Słyszało? W imię Grungniego, Pana Gór, i Valayi, Matki Krasnoludów, mówię ci: Paszoł won! - huknął krasnolud, zamachnął się porządnie i łupnął toporem w zjawę.

Zombianna 13-05-2013 13:04

Powoli, ramię w ramię z Estalijczykiem zagłębiała się w duszną ciemność kopalni. W jednym ręku ściskała kurczowo pochodnię, oświetlając uważnie drogę przed sobą, druga dłoń wylądowała na rękojeści broni zatkniętej za pas, gotowa działać przy pierwszej oznace zagrożenia. Wyciągnęła ją, gdy tylko poczuła chłód, zmieniający się w nienaturalny mróz. Zwolniła kroku, pozwalając mężczyźnie iść pierwszemu. Uważnie obserwowała jego plecy i to co znajdowało się przed nimi, gotowa do obrony, ataku bądź taktycznego odwrotu.

Drąca mordę, latająca główka sprawiła że kobieta wytrzeszczyła oczy. Potrząsnęła głową odganiając zakłopotanie i zdziwienie...w życiu nie widziała czegoś takiego. Klnąc pod nosem ruszyła szybko przed siebie. Jako wierna sługa Sigmara nie mogła pozwolić byle zjawie wyprowadzić się z równowagi.

- Odciągnij tego idiotę - wysyczała do Lotara, ustawiając się szybko pomiędzy głową, a dwójką mężczyzn - Pierdoleni amatorzy...

Wyciągniętą pochodnią odgradzała się od mary, starając nie patrzeć jej w oczy, tylko skupić się na niej jako jako na całości. Zbytnie skupianie się na detalach mogło powodować obłęd, tak przynajmniej słyszała. Razem z krasnoludem natarła na pokrakę, atakując ją ogniem.

vanadu 13-05-2013 13:20

Sioban szedł rozglądając się uważnie. Cała ta dyskusja o quasi elfce, marach, dziwadłach i temu podobnych aspektach nie podziałała na niego dobrze. Był bardzo zmęczony tego typu sprawami. Najpierw oblężenie zamku, później cała wojna przy boku imperatora...liczył że choć na ziemiach granicznych problemy będą bardziej typowe. Za cholerę pudło.

Korytarz był prosty, więc chociaż ich obawy o zabłądzenie czy zgubienie towarzyszy wydawały się bezpodstawne. Właściwie jak na kopalnie czy coś tego typu wydawał się aż za prosty. Von Duof nie znał się na tym ale to nie powinno być coś jak jaskinia ale podpite drewnianymi stęplami albo coś?
Zapamiętał by zapytać o to Galvina w przyjaźniejszym czasie.

Wtedy pojawiła się zjawa. By otrząsnąć się szybko Sioban walnął się wolną ręką w pysk. Kostnica
Następnie widząc Lotara próbującego odciągnąć szermierza, podbiegł by w tym dopomóc. Ów Fernando wyglądał naprawdę kiepsko.

AJT 13-05-2013 17:28

A co Dirk zrobił w takim wypadku? A Dirk zrobił to, co mu podpowiadała głowa, rozum i wszystkie myśli. Dirk po prostu... wziął nogi za pas i zaczął wypieprzać co sił! O nie, to nie dla Dirka takie jakieś kopalnie z latającymi głowami. Oj nie! Dłużej to on tam nie chciał być, już wcześniej mówił że to zły pomysł. Głuptoki za jęczeniem z jaskini pognali. Dirk już wolał te zewnętrzne zwidaki. Tamtych on przynajmniej nie widział.

Jaracz 14-05-2013 14:12

- Co to na wszystkich bogów jest? - Wolf szepnął bezwolnie cofając się o dwa kroki w tył. Dłoń odruchowo powędrowała do rękojeści miecza, ale zbrojny nie mógł się zmusić, by go wyciągnąć - Niech Morr ma nas w opiece...

Niemal sparaliżowany strachem cofnął się o kolejne dwa kroki i poczuł na plecach zimną ścianę. Zadrżał czując jak lodowata strużka potu spływa po grzbiecie, a gdzieś na dnie żołądka zwija się oślizgły robal strachu. Najchętniej by stąd uciekł. Nawet rozsądek podpowiadał, że przeciwko czemuś co pojawia się znikąd... przeciwko duchom i zjawom, zimna stal nie pomoże. Tu trzeba kapłana lub maga...

Asderuki 14-05-2013 18:26

Youviel skoczyła do tyłu i odruchowo sięgnęła po łuk. Resztki rozsądku powstrzymały ją od posłania szyp w plecy ziomków. Widząc kątem oka reakcję innych zatrzymała się. Nie może przecież uciec. Ta myśl sprawiła, że elfka powoli zaczęła przełamywać chęć ucieczki.

Stojąc w miejscu powoli wyciągnęła strzałę. Przerażający obraz twarzy jawił się przed jej oczami. Drżącą ręką w końcu nałożyła strzałę na łuk. Wstrzymała oddech i starając się działać pomimo strachu, puściła strzałę w zjawę.

Cranmer 14-05-2013 19:41

- AAAAAAAAAAaaa!

Niziołek krzyknął przeciągle wyciągając rękę w stronę straszydła oczy niemal wyszły mu na wierzch ze strachu... nie miał siły uciekać. Padł do tyłu z hukiem wcześniej cichych garnków i wrzeszcząc zwinął się w kłębek po chwili - długiej dla niego jak wieczność ucichł - i zaczął się trząść mamrotać modlitwę o ocalenie.

- ...ocal od złego dziecko swoje w pobliże ogniska domowego przenieś je...

Szarlej 19-05-2013 07:42

Strach. Nawet gdy się widziało niejedno. Gdy przyzwyczaiło się do krwi, do śmierci, do całego syfu jaki niesie za sobą życie na drogach imperium ciągle się go odczuwało. Czy było się owianym złą sławą bersekerem z Norski, elitą wosjk Imperium czy nawet oznaczonym przez Chaos odczuwało się go. A Oberyn nie był jednym z tych z pozoru nie znających strachu ludzi. Zwykle ta cienka granica była wyznaczana przez magie.
Oberyn nie należał do najodważniejszych. Oczywiście był twardy. Widział w swoim, dość długim jak na standardy Starego Świata po Burzy Chaosu, niejedno ale teraz nie różnił się od chłopa, który na widok maszerującej armii ucieka z pola. Mimo kolczugi na grzbiecie i topora za pasem zachował się nie wiele lepiej niż przestraszona dzierlatka. Może tylko o tyle lepiej się zachował, że się nie zmoczył.
Z jego ust wydobył się nieartykułowany krzyk grozy a potem zaczął biec. Nie patrząc na nic. Na swoje bezpieczeństwo, na bezpieczeństwo swoich towarzyszy dla których był gotów zabijać. Po prostu zaczął biec, przed siebie. Nawet nie zdawał sobie sprawy czy ucieka na zewnątrz czy w głąb kopalni. Biegł by uciec od koszmaru, który nie mieścił mu się w głowie.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:50.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172