Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2013, 12:08   #1
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
[Warhammer II ed] Złoto dla naiwnych



Słońce wysoko unosiło się nad małą osadą Bertlomo sprawiając, że na waszych twarzach pojawiały się drobinki potu. Większość z was zrezygnowała ze standardowych nakryć głowy czy twarzy, choć byli i tacy, którym nie straszny był upał.

Trafiliście tutaj zachęceni zaliczką w wysokości pięciu złotych koron, którą otrzymaliście od Merccucia będącego na usługach pewnego samozwańczego barona. Choć nie jeden z was wypytywał go o szczegóły zlecenia, ten pozostawał milczący. Spotęgowało to tylko wasze zainteresowanie sprawą. Także osoba waszego zleceniodawcy była dość intrygująca, gdyż o samym baronie wiedzieliście tylko tyle, że pochodził z jakiejś tileańskiej szlacheckiej rodziny. Z plotek mogliście również wywnioskować, iż musiał narazić się jakiejś ważnej osobistości i brać nogi za pas do Księstw Granicznych. Z niemałą fortuną przy boku oraz wspierającymi go kondotierami „kupił” sobie własny kawałek królestwa i zbudował sobie, na północny wschód od miejscowości Aldium, warownię zwaną Falcano. Stamtąd od ponad roku rządził i umacniał pozycję oraz władzę. Pod jego wplywami były tereny od Aldium, przez las Hvargir, aż do Vivodan. Baron, mimo nieprzyjaznych warunków oraz patrzących na niego zazdrosnym okiem sąsiadów, dość prężnie poszerzał swoje włości i nawiązywał bliskie stosunki z Wissenlandem. Podobno, ku nie zadowoleniu Imperialnych krasnoludów, oferował w konkurencyjnej cenie żelazo i inne kruszce.

Droga do celu waszego spotkania prowadziła krętą i stromą ścieżką, nie daleko podnóża góry. Po drodze minęliście grupę mężczyzn zajmujących się wycinką drzew. Pracowali oni w pocie czoła, nawet nie zwrócili na was zbytniej uwagi. Zajęci byli ścinaniem drzew i ładowaniem ich na wozy, które potem najwidoczniej transportowały je do oddalonego o kilka kilometrów tartaku.

Sama osada Bertlomo była dziurą, bo inaczej tego nie można nazwać. Kilkadziesiąt wolno stojących domów, nieotoczonych nawet żadną palisadą, która by broniła przed ewentualnym atakiem z zewnątrz. Domy mieszkańców były w takim stanie, że przy mocniejszym powiewie wiatru, mogły by runąć. Jednym słowem - brud i nędza, co jasno wskazywało, że Baron nie zbyt dba o poddanych. Choć trudno mu się dziwić, bowiem osada znajdowała się nie daleko podnóża Gór Czarnych. Z jednej strony otoczona stromym zboczem górskim, a z drugiej lasem, gdzie często ukrywali się zbójcy. Przynajmniej tak mówią plotki starych bab. Co dziwniejsze w samym Bertlomo były praktycznie tylko kobiety i dzieci. To one w zasadzie zajmowały się uprawą pól i gospodarstwami. Mężczyźni musieli dorobić poza wioską, między innymi w tartaku. Żylo tam też kilku starców, którzy przyglądali się współmieszkańcom, pykali sobie fajeczki i dyskutowali żywo o czymś.

Aby umilić sobie czas oczekiwania ruszyliście do budynku, który miał robić za karczmę. Gołym okiem jednak było widać, że sam budynek został postawiony dość nie dawno i jeszcze minie trochę czasu nim się w pełni ukończy. W środku, poza standardowym blatem, za którym stał karczmarz i kilkoma ławami, gdzie odpocząć mogli miejscowi lub goście, choć Ci drudzy byli tu za pewne rzadkością, wiało pustką. Wystrój wnętrza był jeszcze w stanie surowym, nie było nawet kominka, by w zimne dni można było się przy nim ogrzać.

Karczmarz, niejaki Paolo Gandolfo, był niskim mężczyzną o wydatnym brzuchu. Na jego zarośniętej twarzy wciąż goscił uśmiech. Część z was się znała, częśc była dla siebie zupełnie obca, toteż spoglądaliście na siebie z nieufnością i pewną dozą ostrożności. Nie zdążyliście jednak nawet zamówić sobie piwa i strawy, gdy drzwi do karczmy otworzył mały chłopiec krzycząc:

- Gobliny. Pomocy. Gobliny na wielkich czarnych bestiach - widać było przerażenie w jego oczach. Nie zdążył powiedzieć nic więcej, gdyż strzała przebiła mu głowę, tak że grot wyszedł przez lewe oko. Chłopiec padł martwy na ziemię.

Paru z was wyjrzało przez okno i zobaczyło, jak ze zbocza góry pędzi grupa około piętnastu jeźdźców na wielkich, szarych wilkach. Bestie te mierzyły dobre pół metra w kłębie. Przywódca jeźdźców, wziął do ust róg i zadął w niego potężnie, co spowodowało, że cała zgraja puściła się pędem w kierunku wioski. Widzicie jak każdy z jeźdźców uzbrojony jest w łuk, z którego w pełnym pędzie wypuszcza strzały. Kobiety na zewnątrz krzyczały i biegały w panice. Co któraś strzała dosięgała niewinną niewiastę, posyłając ją w objęcia Morra. Część strzał była podpalona i wystrzeliwana w kierunku domostw, co najpewniej skończy się pożarem tej cudownej dziury.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 14-04-2013 o 13:58.
valtharys jest offline  
Stary 14-04-2013, 15:11   #2
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Fernando od jakiegoś czasu cieszył się z trwałego lądu pod stopami, po długiej morskiej podróży była to miła odmiana. Nie inaczej przyjął też zlecenie, hojnie opłacone z góry zaliczką. Co prawda nie wiedział jeszcze jakie zadanie czeka na niego, jednak dzięki temu zapowiadało się ono jeszcze ciekawiej.

Z radością przyjął też widok wszelkiej maści podróżnych, z których przynajmniej cześć zdawała się , że pochodził z odległego Imperium. Fernando był spragniony opowieści z tego odległego zakątka świata, ponoć zimnego i zainfekowanego chaosem do szpiku kości. Właściwie to prócz plotek niewiele o Imperium wiedział, a okazja do zmiany tego stanu rzeczy znajdowała się dosłownie na wyciągnięcie ręki. Nim jednak zdołał zaczerpnąć językiem - zarówno wieści jak i wina zdarzyło się coś, czego co prawda oczekiwał, ale z pewnością nie tak prędko. Zrobiło się mu żal przebitego strzałą chłopaczka, jednak adrenalina i od dawna wyczekiwana akcja sprawiła, że szybko przeszedł nad śmiercią chłopaka do porządku dziennego. Na ulicach miast Estalii śmierć młodzieńców nie była zresztą niczym niezwykłym.

Combate mis amigos ! - zawołał zadowolony z sytuacji młodzieniec. Jego pociągła, mocno opalona twarz, akcent i słownictwo zdradzały co bardziej zorientowanym Estalijskie pochodzenie. Ubrany był w luźny choć dość wyszukany strój, a ci którzy byli bliżej czuli od niego słaby acz przyjemny zapach, z całą pewnością pochodzący z dobrze dopasowanych perfum. Stawiał sprężyste kroki, niemal tańczył przesuwając się wśród ogólnego zamieszania jakie momentalnie zapanowało w karczmie. Spoczywający przy boku rapier , niejako w ślad za wzrokiem młodzieńca, rzucał wyzwanie wszystkiemu i wszystkim , którzy mieli ochotę lub odwagę je przyjąć. W tejże chwili pierwszymi ochotnikami okazała się banda goblinów na wilkach. Dla Fernanda było rzeczą naturalną odczuwać radość z silniejszego przeciwnika, gdyż cóż za chwałę zgarnąłby pokonując jakieś mizeroty? Nie miałby o czym opowiadać po powrocie do domu, a to byłoby gorsze niż wieloletnia tułaczka, a być może nawet śmierć. Młody Estalijczyk nie musiał się nad tym dłużej zastanawiać, nie dopuszczał bowiem nawet myśli, że powrócił by w rodzinne strony bez opowieści i dokonań.

Nie znał ludzi którzy przybyli na spotkanie, domyślał się jednak w jakim celu przybyli. W tej chwili nie miało to jednak większego znaczenia, szykowała się bitwa a ta była żywiołem w jakim obracał się Fernando.

Wiedział, że wyskoczenie na zewnątrz skupiłoby tylko cały atak na nim i zapewne jeźdźcy nie zdołaliby dojechać a już młodzieniec z Estalii leżałby na ziemi nafaszerowany strzałami niczym jeż. Fernando długo uczył się walki, jednak główny nacisk stawiano w niej na fortele i uniki. W tej chwili najbardziej racjonalną rzeczą jaka mu przyszła do głowy było zrobieniu użytku ze swego łuku. Przypadł do okna i korzystając z osłony jaką mu ono dawało, począł strzelać do nadjeżdżających przeciwników. Strzelanie było o tyle prostsze, że nie celował w nikogo konkretnego. Gobliny na przerośniętych wilkach jechały jeszcze dość blisko siebie i stanowiły łatwiejszy cel zwłaszcza dla niedoświadczonego łucznika.

Miał jednak przeczucie, że wkrótce banda rozjedzie się po wiosce a wówczas będzie miał okazję wykorzystać w praktyce szermiercze nauki don Alfonso.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 14-04-2013 o 15:14.
Eliasz jest offline  
Stary 14-04-2013, 15:46   #3
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf widywał już gorsze dziury, chociaż ta zdecydowanie zasługiwała na wyróżnienie. Mieszkańcy nie interesowali go za bardzo. Nie byli specjalnie uzbrojeni jeśli nie liczyć narzędzi, a i nie wykazywali wrogości. Byliby z resztą głupcami by zaczepiać zbrojną, liczną grupę podróżników... chociaż doskonale wiedział że w sercu każdego z tych starców pewnie rodzi się obawa, czy aby nie są to rozbójnicy którzy przybyli po ich garnki, sztućce i meble.

Zbrojny był średniego wzrostu. Długie włosy nosił spięte w krótki kuc sięgający łopatek. Krótki zarost był gwałtownie urwany w miejscu gdzie długa i głęboka blizna przecinała brodę i policzek. Zielone oczy zawsze emanowały spokojem - również i w tej sytuacji. Roztaczał zaś wokół siebie aurę pewności i autorytetu. Sądząc po twarzy mężczyzna mógł mieć ponad trzydzieści lat. Teraz, gdy było tak ciepło, skórzaną kurtę nosił rozpiętą. Mocne podkute buty były tylko lekko zniszczone, co mogło oznaczać że niedawno wyszły od szewca. Przy pasie nosił miecz w pochwie, a na biodrze nóż. Gdy siadał przy stole z zamiarem zapoznania się z resztą towarzyszy, na bok zrzucił tobołek, do którego przytroczona była tarcza.

Wolf zaklął pod nosem. Nigdy nie lubił zbędnych potyczek, a ta to była już czysta złośliwość losu. Nawet nie zdążył przepłukać gardła po podróży...

- Youviel, Bernhard... okna i szyć - Głos mężczyzny był chrapliwy i nieprzyjemny dla ucha - Galvin rychtuj topór i pilnuj frontowych drzwi.

Położył na stole ze stukotem podłużny pakunek owinięty brudnym płótnem i zaczął go sprawnie rozwijać ukazując rusznicę o drewnianej, mocnej kolbie i przymocowanym z boku wyciorze. Odkorkował róg, który trzymał zawieszony przy pasie i szybko wsypał odpowiednią ilość prochu do postawionej na sztorc broni. Z sakiewki wyjął kulę, również wrzucił do lufy i zasypał kolejną warstwą prochu. Całość ubił wyciorem.

- Karczmarzu! - rzucił głośniej - Zacznij nosić kubły z wodą. Pewno trzymacie w taki dzień jakieś w piwniczce - kierując się w stronę jednego z okien zwrócił się do nieznajomych - Niech ktoś pilnuje tylnego wyjścia i nie barykadować niczego bo zatłukę jak psa.
 

Ostatnio edytowane przez Jaracz : 14-04-2013 o 15:54.
Jaracz jest offline  
Stary 14-04-2013, 16:23   #4
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pięć koron, ponoć, piechotą nie chodzi.
Lotar, który w sakiewce miał w tej chwili więcej nieco monet, niż obiecana nagroda, wiedział również, że taka kwota nie jest wcale olśniewająca, i że rozwiać się może równie szybko, jak złoty sen. I nie da się ukryć - lepiej zawsze mieć wiecej złota, niż mniej. Szczególnie tu, w Księstwach Granicznych, gdzie na znalezienie dobrej duszy, chcącej pożyczyć komuś kilka groszy (na wieczne nieoddanie) trudno było liczyć.
Trzeba było korzystać z każdej okazji, pozwalającej na powiększenie zasobów gotówki.

Wysoki mężczyna, któremu brakowało jeszcze nieco do początku tak zwanego wieku średniego, ubrany był w skórzany, nie pierwszej młodości, pancerz, a jego broń również wyglądała na taką, co nieraz była używana. Nieco wypłowiała peleryna również świadczyła o wielu milach i wielu zdarzeniach, jakie jej posiadacz pozostawił za swymi plecami.

Po przyjściu do karczmy Lotar rozsiadł się wygodnie i ściągnął skórzany hełm, ukazując towarzyszom któtkie, czarne włosy.
Nie zdołał się jednak nacieszyć ani miejscem siedzącym, ani - tym bardziej - jadłem czy trunkami. Okrzyk 'gobliny' potrafił skutecznie zepsuć największy nawet apetyt, czy też odsunąć na plan dalszy potrzebę przepłukania podniebienia. Nawet gdyby los niewiast był mu obojętny, to raczej nie należało liczyć na to, że gobliny pojadą sobie dalej ot tak, same z siebie, znudzone na przykład brakiem oporu. A ów chcący ich zatrudnić baron z pewnością nie byłby zachwycony, gdyby usłyszał o ich bierności w takiej sytuacji.

- Na Sigmara - mruknął Lotar nakładając hełm. Ładując kuszę podszedł do okna. Podobnie jak Fernando nie miał zamiaru wychodzić za próg. Nie wiedział, jakie cele przyświecały Estalijczykowi, ale zapewne tamten też nie chciał stać się celem dość licznych goblinów.
Starannie wycelował w jednego z goblinów, a potem schował się za futryną, by móc spokojnie załadować kuszę. Nie sądził, by źródło strzał i bełtów pozostało niezauważone, a w takim przypadku należało się spodziewać rewanżu. I zmasowanego ostrzału karczmy.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 14-04-2013 o 16:42.
Kerm jest offline  
Stary 14-04-2013, 17:48   #5
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przez cały ten czas Galvin nie odzywał się. Analizował i rozważał słowa jakie słyszał i obrazy które widział. Starał się pozbierać to wszystko z jakąś całość, z której mógłby wyjść jasny obraz tego w co się wpakowali.

Krasnolud zdjął z pleców solidną beczkę do której była przymocnowana masa różnorakich pakunków. Brodacz odpiął od niej tarczę i zza pasa wyciągnął paskudnie wyglądający topór. Fuknął. Był zły. Bardzo zły.

Grobi. Jak on ich nienawidził i to nie zwykłą nienawiścią wobec zielonoskórych. Goblinów nienawidził najbardziej ze wszystkich zielonych. To właśnie one spaliły browar w którym pobierał nauki. Dla niego była to kolejna okazja do wyrównania rachunków.

Był odziany tak jak większość krasnoludów. Długa kurta, porządne spodnie, solidne podkute buciory i prosta czapka. To co jednak wyróżniało go to potężna muskularna sylwetka, wzrost niskiego człowieka, mądre spojrzenie piwnych oczu i długa rozczesana na dwoje srebrzysta broda.

Poprawił chwyt na tarczy i toporze. Podszedł do otwartych drzwi i zgiął nogi, aby tarcza mogła zasłonić go całego. Nabrał tchu i ryknął wyzywająco, raz i drugi, aż się chałupa zatrzęsła.
Miał zamiar przywitać gobosy całą swoją furią i nienawiścią jak tylko tutaj podjadą.
 
Stalowy jest offline  
Stary 14-04-2013, 17:55   #6
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Oberyn nie wyróżniał się wzrostem ani posturą, raczej krzepki ale nie wielki, ani wysoki ani niski. Również jeśli chodzi o ubiór przypominał typowego najemnika czy byłego żołnierza, których pełno było na traktach. Przetarty czarny płaszcz, pod tym również wytarta i nosząca ślady łatania kurta z umacnianej skóry. Przy pasie nosił lekko poszczerbiony topór z rękojeścią obwiązaną skórą a podczas podróży w ręku dzierżył włócznię. Nie wzbudzał sympatii, czuć od niego było winem, a raczej czymś co miało za nie uchodzić, oraz potem, który zlepił jego długie włosy w strąki.
Jak tylko wszedł do karczmy krzykiem zażądał piwa grożąc, że jak karczmarz napluje do niego lub doda wody to mu urwie jaja i każe je zjeść. Stanowczo nie był to miły typek. Nie zdążył jednak spróbować miejscowego trunku, nie mówiąc już o spełnieniu swojej groźby, gdyż młody chłopaczek krzyknął o goblinach a zaraz po tym padł martwy plamiąc juchą okolicę. Oberyn zaklął. Ostatnio Ranald mu nie sprzyjał. Rana po niedawnej walce w innej knajpie zdążyła się zagoić ledwo przed dniem czy dwoma. Upuścił włócznię i zrzucił tobół na ziemię. Obrzucił okiem innych najemników, którzy sposobili się do walki na dystans. Jeden z nich szykował nawet rusznicę, straszliwą broń, która podobnie jak kusza mogła zagrozić nawet w pełni odzianemu w płyty rycerzowi.
Najmita w paru skokach znalazł się przy drzwiach i przyczaił się tak by ktoś kto je otworzy nie uderzył go nimi. W swoje łapska wziął topór i czekał aż do środka wejdzie jakiś zielony stwór, zajmie się brodatym by wtedy móc mu mało honorowo wrazić ostrze w łepetynę bądź plecy.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline  
Stary 14-04-2013, 20:24   #7
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Praca dla samozwańczego barona również przyciągnęła Dirka. Oczy mu się zaświeciły, gdy jako zaliczkę dostał pięć złotych koron. Całe pięć złotych koron! I to na zaliczkę! Dirk, aż zapiszczał z radości, gdy został przyjęty do tej całej różnorodnej kompaniji i zobaczył złoto. Wyglądało na to, że Baron postanowił iść na ilość, nie na jakość, ale co to Zakapturzonego Dirka obchodziło. Nie zmieniało to faktu, że mężczyzna niemało się zdziwił, gdy i jego wybrano. ~Mnie pewnie nie weźmie. Nie, nie weźmie. Zaś tułaczka mnie czeka. Zaś bidowanie, oj bidowanie. Głupia kraina! Bardzo głupia kraina! - biadolił gdzieś tam stłumionym, starczym głosem w kącie. No i w sumie nie dziwota, że tak myślał…

Dirk, jak wskazywała chociażby jego postura, najlepsze lata miał już za sobą. Przygarbiony, a przez co niewielki. Chodzący dość koślawo, podpierający się laską. Gadający dziwnie i nieskładnie. Po prostu starzec, bądź chociaż mężczyzna po przejściach, który wiele, bardzo wiele już w swym życiu przeżył. Ubrany był w dość mocno styrany płaszcz. Długi kaptur zasłaniał jego twarz, w taki sposób, że można by się w ogóle zastanowić jak przez niego widzi. Gdy już ktoś ją ujrzał, to zobaczył, że jest ona cała przepasana bandażami. - Sprawa z przeszłości- odpowiadał krótko zapytany co mu jest. Gdy ktoś pociągnął temat, mógłby się dowiedzieć, że Dirk onegdaj mocno się zhańbił, przez co obiecał, że już nigdy ten świat nie będzie musiał oglądać jego twarzy. Taka pokuta za to co uczynił. Takie postanowienie, którego jak do tej pory dotrzymywał. Może kiedyś odkupi swe tajemnicze winy… Może kiedyś…

O dziwo mężczyzna ten twierdził, że potrafi o siebie zadbać. Czy mógł to potwierdzić przypasany do jego płaszcza miecz? Możliwe... Choć może chciał tylko sprawiać wrażenie, że potrafi z niego korzystać. Acz z drugiej strony, nieraz się słyszało o starszych ludziach, nawet nieliczni słyszeli o mnichach z dalekiego wschodu, którzy mimo iż ich wygląd na to nie wskazywał, potrafili czynić wielki postrach, mając opanowane do perfekcji sztuki walki. Czy Dirk mógł być jednym z nich? Nie, raczej nie! A może jednak? Może jednak nie warto do niego ze złymi zamiarami podchodzić... Mógł być nieobliczalny…

Dirk zwykle trzymał się na uboczu, jak uważał, nie zasługiwał na to by być blisko pozostałych. Jednak w miarę możliwości i potrzeby zawsze starał się przyjść potrzebującemu z pomocą. Jak już na samym początku dało się poznać, często zrzędził na ciężkie życie i na to co go otacza. Nieraz też, jak się rozluźnił, da się słyszeć jego opowiadania o tym, gdzie on to nie był, czego on nie zrobił. Z tego co opowiadał, to zwiedził kawał tego świata, a księstwa graniczne, to tylko przystanek w jego podróży.

Jego nowi kompani od rau wybyli do wszelkich ‘otworów wyjściowych’ z karczmy. Każde okno, czy drzwi, były zajęte strzelcami i wojownikami. Dirk podbiegł za to do karczmarza i zapytał go…
- Panie, panie. A macie wy jakie inne wyjście, wyjście stąd? Jaką piwniczkę? O piwniczkę! Jaką dziurę tam w kuchni w suficie, o tak dziurę? Może by część nas wyskoczyła, co? Obejdziem ich i od tyłu, szast, prast, ciach, mach, ubijem! Ubijem!- przemówił bardzo szybko, dziwnie i nieskładnie. Następnie prawdopodobnie zerknął na karczmarza, a na pewno skierował głowę w jego kierunku. Jeśli obrona w oknie i dziwach nie pomoże, to musieli mieć jakieś inne rozwiązanie, które dałoby im taktyczną przewagę.
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 14-04-2013 o 20:33.
AJT jest offline  
Stary 14-04-2013, 20:50   #8
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Wioska była dla elfki równie nudna i nieprzyjemna co każda inna. Dodatkowo skwar jaki panował nie poprawiał jej humoru. Ten się popsuł gdy tylko zobaczyła tartak. Gdyby nie działania Wolfa zapewne kobieta rzuciła by się na ludzi tam pracujących. Zbyt długo walczyła z drwalami, by po jakże niedługiej znajomości z człowiekiem nagle jej przestało zależeć. Dodatkowo samobójczynią nie była, a nie mogła oczekiwać, że zostanie wsparta w swoich kulturowych pobudkach.

Także Youviel większość drogi jechała w podłym humorze.

Elfka była wysoka i smukła jak przystało na przedstawicieli jej rasy. Miała krótkie kasztanowe, krzywo ucięte włosy na wysokości szczęki. Po jej twarzy przebiegało blisko siebie pięć cienkich blizn. Była ubrana w prosty, niczym się niewyróżniający ludzki strój. Skórzana kurtka nie wyglądała na starą i również była lekko rozpięta. Na uwagę mogły co najwyżej zasłużyć buty, niewątpliwie elfiej roboty sądząc po stylu, które były mocno znoszone.

W tym momencie z fioletowych oczu Youviel bił chłód i zniechęcenie. Na słowa Wolfa podniosła się i dobyła łuku.
- Nie więcej niż dwójka do okna - powiedziała machając dłonią na boki . Dochodząc do okna wyciągnęła strzałę z kołczanu i również strzeliła do nadciągających przeciwników. Być może walka poprawi jej nastrój.

Z taką myślą odsunęła się za futrynę. Nie przywarła jednak do ściany. Mówiąc pod nosem modlitwę do Kurnousa, wyciągnęła następną strzałę.
 
Asderuki jest offline  
Stary 14-04-2013, 20:57   #9
 
vanadu's Avatar
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Kolejny podejrzany zleceniodawca. Baron taka jego mać. Sioban już biegł w to wierzyć. Bandyta szlachetka albo dowódca bandy kondotierów, nic więcej raczej nie. Podpadł zleceniodawcy i zwiał z tym co uzbierał albo straże i wojsko zbyt jego bandę pocisnęły i tyle. Każdy próbował kroić sobie coś na ziemiach granicznych. Każdy. No on też trzeba to przyznać. Hrabia von Duof, ha. do czego to doszło - wystarczyła jedna wojenka by z rozległych ziem, zastępów wojska i dostatecznych zasobów pieniędzy skończył na tym zadupiu. Robota za pięć złociszy? Dobre sobie. Za takie pierdolone drobne. Normalnie by się nawet nie schylił, ale...ale ich potrzebował. Jeszcze trochę, jeszcze pięć dziesięć złotych monet i jego życie wróci na zwarty tor. Stare nie wróci ale wróci choć ten jeden jego ułomek. I początek wszystkiego.

Razem z drużyną innych najętych pięści, mieczy, łuków czy innego najmitów wyruszył ku jeszcze mniejszemu zadupiu. Wioszczyna u stóp Gór Czarnych psia jego mać. Obszmaceni ludzie, gówniane domy. Nawet tak mała osada powinna być bardziej zadbana. Gdzie wolnizna, gdzie rozwój. Gdzie w dupę jebana palisada. Oczywiście gobliny też były. Miał ich dość. Ich, zwierzoludzi, troli, ogrów, chaosytów, kultystów, nieumarłych, a najbardziej swoich pierdzielonych sąsiadów. Cóż, przynajmniej miał okazję wyładować frustrację - z powodu wojny. Z powodu strat. Z powodu służby za gówniane sto szylingów u jakiejś popierdółki którą dawniej kazałby knutami przegnać. Za pieprzoną przeszłość i chrzanioną teraźniejszość. A zresztą, uspokoił myślni, by nie burzyły się i dały mu przeżyć, może los się odmieni. Co pomyślawszy dobył miecza i zadowolony z widoku kompanów znających się na robocie krzyknął: - Jak się rozpierzchną po placu to tyralierą ich chłopaki. I na wszystkich bogów, niech to nie będzie zbyt nędzny dla nas dzień. Uszykował się przy drzwiach które uchylił, czekając na okazję by wyskoczyć na wroga.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 14-04-2013 o 21:17.
vanadu jest offline  
Stary 14-04-2013, 23:04   #10
 
Cranmer's Avatar
 
Reputacja: 1 Cranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetnyCranmer jest po prostu świetny
Pięć złotych koron... całkiem sporo pieniędzy aby zakupić to i owo... za mało na dobre przyprawy z estalii lub innych krajów ale jakieś owoce czy inne mięso da radę zakupić. Tak z całą pewnością jeśli mamy wykonać robotę musimy dobrze jeść!

Greenday od chwili otrzymania zaliczki miał na twarzy uśmiech. Jak na to nie spojrzeć typowe dla niziołka tak samo jak ciemne kędzierzawe włosy, owłosione stopy i wzrost dziecka... mentalność w zasadzie też. Z miną idioty który próbuj coś wyliczyć wpatrywał się co jakiś czas kolejno we wszystkich z którymi przyszło mu wędrować - pomijając sobie znane już postacie elfki krasnoluda i człowieka zwanego Wolfem. Ci którzy spojrzeli na niego mogli zobaczyć mikrusa ubranego w spodnie w kolorze przybrudzonego brązowego, lnianą koszulę i kamizelka w kratę oraz zamiatający ziemię płaszcz niosącego tobołek podróżny do którego przytroczone były kulinarne przyrządy. Jego jedynym uzbrojeniem zdaje się być łuk, sztylet oraz kilka kulek połączonych sznurem.

Karczma o dziwo uśmiech ten jeszcze bardziej rozszerzyła, pierwsze co zrobił po to ruszył pędem w stronę lady wołając...

- Piwa! Napi...

Przewał kiedy nagle powstało poruszenie i krzyk 'Gobliny!' błyskawicznie znalazł się pod jednym z okien i zaczął podskakiwać aby coś zobaczyć.

- Nie widzę nie widzę! Też chcę zobaczyć!

Rozkaz Wolfa przerwał jego próby doskoczenia do okna. Zrzucił na ziemie tobołek wyjmując łuk i kierując się zmyślnością przysunął krzesło w stronę jednego z okien - najlepiej tego samego przy którym była elfka -aby też aby przez nie strzelać. Jeśli nie było wolnego okna przyczaił się kilka kroków za zbrojnymi pod drzwiami gotowy do... no do walki plan pojawi się jeśli oni przedrą się przez zbrojnych.
 
Cranmer jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172