Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-07-2013, 23:31   #101
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
No tak.
Okazało się, że się nie mylili. W chacie był jakiś nieumarlak. Ożywiony truposz. Jak zwał, tak zwał. Wojak, sądząc po zbroi i mieczu.

- Niedźwiedź, czy stado wilków? - Friedrich rzucił tylko okiem na truposza, a bardziej zainteresował się kolczugą.

Wziął ją do ręki i zaczął oglądać.
Zdaje się, nie trzeba było nawet zbyt wielu starań, żeby doprowadzić ją do porządku. A nawet taka ciut uszkodzona lepsza była znacznie niż zwykła koszula.

- Prawdę mówiąc, to chyba mieliśmy dużo szczęścia - dodał - że ktoś za nas załatwił tę sprawę. W tym kaftaniku, z porządnym mieczem, mógłby nam sprawić nieco kłopotów.

Z kolczugą w dłoni zaczął rozglądać po chacie.
Była tu mikstura, może i co innego się trafi.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-07-2013, 14:51   #102
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Niedźwiedź skrzywił się usłyszawszy ponownie o sprawie czarownika. Opanował się jednak momentalnie.
-Z całym szacunkiem, szanowny Arthurze, ale od dzieciństwa szkolono mnie w walce mieczem i najlepiej radzę sobie z tym orężem. Sądzę po prostu, że największy ze mnie pożytek będzie, gdy miecz będę dzierżył. Ty zaś, jak mniemam, szkolenia w walce nie odbyłeś, więc szanse z mieczem lub toporem masz takie same.

Wreszcie wyruszali. Niedźwiedź był zwarty i gotowy, odetchnął głęboko. Nie cierpiał nieumarłych, do jego obowiązków należała ich bezwarunkowa eksterminacja. Spojrzał na towarzyszy. Cieszył się z obecności Konrada, cyrulik mógł mieć niedługo jeszcze więcej roboty. Odegnał te myśli. Friedrich wydawał się być dość oswojony z bronią, co też podniosło go na duchu. Jedynie Arthur… Niedźwiedź nie był pewien, czy można zaufać osobie, która oberwała pewnie czymś ciężkim w głowę, a nuż coś takiemu odbije i toporem wszystkich w nocy pochlasta. Z drugiej strony mężczyzna nie wydawał się agresywny, więc żadne prewencyjne środki póki co nie były potrzebne.
-Ruszamy – rzucił krótko.
Marsz nie był zbytnio długi, ani wyczerpujący. Rycerz odmówił pospiesznie w myślach modlitwę do Sigmara. Starał się mieć oczy szeroko otwarte, wszak wszędzie mógł kryć się ożywieniec. Jego ucieczka z chaty nie była niemożliwa.

Gdy zaszli rycerzowi mocniej załomotało serce. Za chwilę miał stawić czoła nieumarłej poczwarze. Przylgnął do ściany, wyciągnął miecz i ostrożnie spojrzał do środka. Gdy zobaczył otwarte drzwi, jego serce mocno załomotało. Co chwila spoglądając na resztę wszedł pierwszy do środka i zaczął niepewnie przyglądać się drzwiom wyważonym od strony umarlaka. Przełknął ślinę, skupił się najbardziej jak umiał i powiedział.
-Bądźcie tuż za mną, wchodzę tam.
Jak powiedział, tak zrobił. Wskoczył w jednej chwili do więzienia ożywieńca. Przyjął szybko pozycję bojową, ale od razu spostrzegł paskudne cielsko pozbawione łba leżące na podłodze.
-Czysto – odetchnął z ulgą.
Natychmiast pochylił się nad truposzem, rany były ewidentnie zadane przez pazury, łeb leżał gdzieś w kącie, co zauważył Arthur. Na pytanie Friedricha odpowiedział:
-Zapewne, niewykluczone też, że coś większego jak niedźwiedź, ale chyba wilki są najprawdopodobniejszą opcją.
Dalej wpatrywał się w ciało, szukając jakichś wskazówek.
W końcu przestał i zobaczył Friedricha trzymającego kolczugę. To było już coś, nieoceniony prezent od losu. Rycerza zainteresował jednak bardziej miecz, leżący przy łbie trupa. Niedźwiedź podniósł go zafascynowany. Oręż był bardzo dobrej jakości, niewątpliwie należało go wziąć ze sobą. Wtem jednak zdał sobie sprawę, że ta świetna broń pewnie była trzymana przez trupią rękę. Skrzywił się, ale nie mógł zostawić miecza, nie w takich okolicznościach.
-Jeśli to wilki, to możemy się cieszyć, z drugiej strony coś jest z tymi zwierzętami nie tak, nie zachowują się normalnie. – nie lubił wygłaszać takich teorii, ale był niejako do tego zmuszony –Koniecznie weźmy kolczugę i miecz, warto też przeszukać tę chatę, a nuż znajdziemy jeszcze coś przydatnego. – schował miecz do pochwy i zaczął przetrząsać chatę w poszukiwaniu wartościowych dla nich rzeczy.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 24-07-2013, 18:57   #103
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Jak to co? Na włosy Valayi. Widziałeś tego szczeniaka, no tego małego, co go we wsi znaleźliśmy? - Zapytał Sverrisson.

- Ee... nie widziałem. Czemu pytasz? - Starkad był zdziwiony.

- Gnojek dopiero co siedział w chacie, patrzę, i już go nie ma. Chwilę później żem go widział na środku wsi między wilkami...no chyba że mnie wzrok zawodzi. Jednak teraz go nigdzie nie widać. Dobra. Ja obejdę wieś i poszukam go szybko. Ty zajmij się chorymi i strzeż ich... zresztą sam wiesz. - Helv powiedział co zamierzał do norsmena i ruszył z ciężką drewnianą pałką w dłoni. Poszeł w miejsce gdzie przed kilkoma chwilami stał chłopak, może były tam jakieś ślady.

Obiegł też chaty. Zajrzał do środka, na tyły i do chlewików. Jednak nic nie znalazł. Postanowił ruszyć dalej... choć odrobinę w las. Zaczął nawoływać w języku norsmanów. Wcześniej nie chwalił się że go zna. Wolał słuchać niż mówić kiedy potnecjalni wrogowie rozmawiali między sobą. Tym razem krasnolud musiał przerwać milczenie... jego głos rozchodził sie po całej okolicy.

- Chłopcze. Gdzie jesteś? Wracaj! Odpowiedzi było brak.
 
VIX jest offline  
Stary 01-08-2013, 07:57   #104
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Arthurowi nie zależało na kolczudze. Nie wiedział jednak tylko czemu tak bardzo ciągnęło go do mieczy.

- Jeżeli nikt nie ma obiekcji chciałbym zachować nowo znaleziony miecz jako własny. W końcu ja go znalazłem.

Spojrzał po reszcie zgromadzonych w pomieszczeniu, tym razem nie zamierzał odpuścić.

- Broń powinni brać ci, co jej nie mają - stwierdził obojętnie Friedrich. - Mi starczy moja włócznia.

Może nie do końca było to prawdą, ale nie miał zamiaru się spierać. Już i tak dosyć kwasów było wśród rozbitków.

- Chcesz to go weź. Nic mi do niego - odparł sucho Konrad

Niedźwiedź spojrzał z przekąsem na miecz, który dzierżył Arthur. Stwierdził:

-Najlepszą broń mieć powinni ci, co z niej najlepszy użytek zrobią. Tak samo z kolczugą. Na twoim miejscu, szanowny Arthurze, sprawdziłbym, czy dobrze ci się walczy mieczem i później zdecydował.

Arthur spojrzał niechętnie na rycerza.

- Długie ostrze, pozwalające na trzymanie dystansu od przeciwnika z pewnością sprawi, że będzie mi się dobrze walczyć, jeśli tak mogę to ująć.

Schował miecz do pochwy i przytroczył ją do pasa. Po chwili jednak z udawany sarkazmem odezwał się ponownie.

- No tak. To tobie dobrze się walczy mości niedźwiedziu. Ja czym bym nie walczył, nie będę się z tym czuł dobrze. Ale nie zamierzam dać się łatwo zabić. Tego możesz być pewien. Wracajmy nic tu po nas.


Ruszył ku wyjściu nie odzywając się już ni słowem i puszczając mimo uszu wszelkie dalsze dyskusje.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
Stary 01-08-2013, 08:41   #105
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Warren zupełnie nie był zdziwiony zaistniałą sytuacją. Co raz to ktoś z kompanii jest ciężko ranny, ciągle wynoszą się dumą i innymi tego typu rzeczami, a teraz jeszcze dzieciak uciekł.

Wiedziałem, że tak się stanie. Wiedziałem, że ten smarkacz ucieknie. I wiecie co ? Nie zdziwiłbym się jakby niedługo zaatakowała nas armia dzikusów z tych stron. Pozbyć się swojego nie mieliście skrupułów, ale obcego dzieciaka, który może mieć moce większe od tego naszego Ulricha to już oszczędzić trzeba. A idźcie wy ...

Valdred był bardzo oburzony, momentami miał nawet ochotę wyjawić swoje sekrety ale trzymał język na wodzy.

- A ty krasnoludzie dokąd idziesz? Lepiej nie zapuszczaj się za daleko, nie mam ochoty babrać się z jeszcze jednym trupem.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 02-08-2013, 15:23   #106
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gdy wracający z samotnej chaty rozbitkowie dostrzegli w oddali polanę i kilka drewnianych chatek na ich twarzach pojawiły się uśmiechy. Wszak ich misja zakończyła się powodzeniem, gdyż porządny miecz i niezniszczona zbroja mogły być zaliczone tylko i wyłącznie do sukcesów tejże krótkiej wyprawy. Po za sprzętem dokonali również odkrycia. Żywy trup, już nie był żywy a coś o ogromnych pazurach urwało mu łeb i to dosłownie. Czymkolwiek nie było, wyświadczyło im ogromną przysługę, kto wie jak waleczny mógł być ożywieniec. Gdy już dotarli do chaty, gdzie razem spędzali czas od razu zauważyli konsternację panującą wśród tych, co zostali w osadzie. Brak chłopca i grobowa cisza, w połączeniu z zimnym spojrzeniem krasnoluda w zupełności wystarczyły za słowa wyjaśnienia.

Dziecko, które przeżyło rzeź zniknęło. Trudno było stwierdzić, jakie mogą być tego konsekwencje. Czy zginęło rozszarpane przez wilki, czy doniesie o obecności rozbitków na wyspie? Tego nie wiedział nikt. Teraz pozostało im się tylko skupić na najbliższej przyszłości.
-Buźka czuje się lepiej.- rzekł Starkad, choć to każdy zdążył sam zauważyć, kiedy raniony mieczem Albrechta człek w końcu stanął na nogi i zaczął się przechadzać po najbliższej okolicy.
-Hans też powoli odzyskuje zdrowie.- rzekł spoglądając na mężczyznę. Ten spał spokojnie, przykryty skórami zwierząt, z mokrym ręcznikiem na czole. Gorączka spadała od rana i choć pewnie na wieczór znów wróci to już nie tak silna jak wcześniej. Być może rankiem następnego dnia młody Hans będzie gotów by opuścić łóżko i ruszyć z grupą przed siebie.

-Podsumujmy wszystko czego się dowiedzieliśmy o tym miejscu...- rzekł Norsmen -Wybrzeże nie jest bezludne i mogą być w pobliżu inne wioski. Można tu spotkać ożywieńców i hordę rozjuszonych wilków...- wejrzał na każdego po kolei, czy ktoś ma coś do dodania -Musimy wystrzegać się przeklętej mgły. Tfu!- splunął na bok uznając zjawisko pogodowe za zły omen, jak pewnie i nie jeden jego rodak. To w czasie mgły wyrżnięto mieszkańców wiochy. Ranni wracają do zdrowia. Jutro w zależności od stanu Hansa spróbujemy ruszyć przed siebie. Teraz tylko trza ustalić, w jakim kierunku chcecie się udać...[/i]- rzekł wieszając ręce na piersi. Czekał na propozycje kamratów.

~***~

Noc minęła spokojnie, a świt ucieszył tych, którzy wzięli na barki ostatnią wartę. Obawiali się powrotu wilków, obecności ożywieńców, a kto wie, może i zdradliwego ataku norsmenów, których zwołał chłopak, który uciekł z chaty w swej rodzimej wiosce. Na szczęście nic z tych rzeczy się nie wydarzyło a większość z rozbitków była wypoczęta i gotowa do drogi. Starkad wiele się nie mylił w sprawie Hansa. Młodzieniec otwarł oczy i miał normalny kontakt ze światem. Choć jeszcze cholernie bolała go głowa, mógł wstać o własnych siłach i ruszyć z pozostałymi. Zbyt wielkiego bagażu nie miał jak z resztą i pozostali rozbitkowie, to też zwyczajnie wystarczyło się dobudzić, coś zjeść i ruszyć przed siebie. Nadszedł czas, gdy w końcu mogli zacząć działać...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 02-08-2013, 17:55   #107
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wielkopazurzaste coś, co rozprawiło się z łażącym po świecie truposzem, na szczęście nie zapragnęło zawrzeć bliższej znajomości z członkami ekspedycji do leśnej chaty. Wilki zapewne też nie były głodne, dzięki czemu zapewne udało się wszystkim cało i zdrowo dotrzeć do wioski.
Tam czekała ich niezbyt przyjemna wiadomość.
Na dodatek nie było wiadomo, czy ich świadectwo dobrej woli poszło sobie samo w świat, czy też ktoś w jakiś sposób nakłonił do tego tego chłopaka.

- Chyba mamy pecha - powiedział Friedrich. - W razie czego mógłby poświadczyć, że to nie my jesteśmy "ci źli". Nie znaleźliście żadnych śladów?

***

- Według mnie powinniśmy ruszyć ścieżką - powiedział następnego ranka. - Skoro chodzili nią ludzie, to może i nas doprowadzi do jakiejś osady.
- Chyba trzeba by
- mówił dalej - zabrać, co się da, głownie jedzenie, i pozamykać na głucho wszystkie drzwi. A potem w drogę.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-08-2013, 08:52   #108
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Hans powoli wracał do siebie, dobrze wiedząc, że pełna rekonwalestencja potrwa jeszcze przynajmniej kilka dni. Dotykiem dłoni stwierdził, że nie ma rozpalonego czoła, głuchy i ciężki kaszel też najwyraźniej zniknął. Niewiele pamiętał z tego co się działo w trakcie choroby, a to co pamiętał majaczyło gdzieś na pograniczu prawdy i ułudy. Powoli przypominał sobie jakieś monstrum w chatce z której uciekli, oraz dłonie Artura zaciśnięte na jego gardle. Nie wiedział czy była to prawda czy jakiś majak senny, widział i pamiętał krasnoluda który się nim opiekował.

Powinien był rzucić się na jedzenie wygłodniały, choroba jednak odebrała mu apetyt, a żołądek się skurczył. Dlatego jadł śniadanie małymi kęsami, wolno, jak gdyby wciąż dopiero wracając do siebie. Właściwie tak było. Nie wiedział co się wydarzyło przez czas jego nieprzytomności, ale po minach kamratów i postanowieniu o nagłym wyruszeniu w drogę mniemał, że nie mało. Zwrócił się do Helvgrima by ten opowiedział mu co się działo gdy on „wypoczywał” sobie w łóżku, przy okazji dziękując mu za opiekę.

Najchętniej pozostałby w chatce jeszcze przez tydzień. Było mu tu właściwie dobrze, a podróż w nieznane, po lesie, oznaczała trudy i niewygody, które potęgowały się do górskich rozmiarów dla wycieńczonego chorobą Hansa. Rozumiał jednak, że musi być ważny ku podróży powód i jak zwykle w podróżach z którymi był za pan brat, przyszło mu zacisnąć zęby i iść... Miał nawet wypracowane sztuczki pozwalające ciału iść nawet wówczas gdy umysł odpływał ze zmęczenia. Kto jak kto ale Hans był jedną z najlepiej zaprawionych w podróżach pieszych osób... być może jeszcze tylko Helvgrim który był gońcem, mógł mu dorównać a nawet przewyższać doświadczeniem i oswojeniem organizmu z drogą. Obu cechowała choćby ta przypadłość, iż praktycznie nie pojawiały im się na stopach odciski. Podeszwy stóp mieli tak twarde od częstych i długich pieszych wypraw, że dla byle odcisku nie było już miejsca.

Jedynie widok Artura napawał go niepokojem i mimo, że nie był pewny wydarzeń nocnych to z ostrożności wolał uważać go za niedoszłego mordercę, niż specjalnie się z nim spoufalać. Nawet nie pamiętał co mówił, ale coś w spojrzeniu Arthura jakim go obdarzał, mówiło mu, że wydarzenia nocne i jego ręce zaciśnięte na szyi Hansa, wcale nie były nocnymi majakami chorego człowieka...
 
Eliasz jest offline  
Stary 04-08-2013, 19:46   #109
 
Tasselhof's Avatar
 
Reputacja: 1 Tasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputacjęTasselhof ma wspaniałą reputację
Arthur po powrocie z chaty, podszedł do Buźki i wręczył mu jego topór. Rzucił jeszcze pogardliwym wzrokiem w kierunku Hansa i wyszedł na zewnątrz by pełnić tej nocy ostatnią wartę, w końcu był porządnie uzbrojony. Całą noc spędził znów spędził na rozmyślaniach na temat swojej przeszłości, ba, swojej tożsamości, której nie mógł być pewien. W końcu przedstawił się tym ludziom jako Arthur na statku. A jeżeli już wtedy pokazali swą morderczą naturę, to czyż nie miał powodów do ukrywania własnej tożsamości. Zastanawiał się tak jeszcze długo, czy kiedykolwiek pozna prawdę na swój temat. W końcu pamiętał wychudzonego wilka, bestie spod posągu. Musiało to coś znaczyć.
 
__________________
"Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać...
Tasselhof jest offline  
Stary 05-08-2013, 04:26   #110
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Chciał tego czy nie. Krasnolud musiał zarzucić poszukiwania chłopca. Lasy wokół osady już nie raz i nie dwa udowodniły że są śmiertelnie niebezpieczne i nie mniej zdradliwe. Zrezygnowany, w złym humorze, Helvgrim powórcił do chaty i poinformował o swych bezowocnych poszukiwaniach resztę drużyny która pozostała w osadzie. To było dziwne uczucie, ale khazad podejrzewał że chłopiec ma większe szanse na przetrwanie sam niż z grupą rozbitków. Kto wie, może malec coś przeczuwał i oddalił się od wsi, może wiedział że nadchodzi tu jakieś potężne zło i lepiej nie siedzieć tu gdzie miało wydarzyć się coś strasznego.

Kiedy tylko Helvgrim dojrzał jak miewa się Hans i zmoczył okład na czoło dla chorego ponownie, udał się w stronę strumienia by sprawdzić sidła. Niestety, nic w nich nie było, ale co ważniejsze, las stał się jakby mroczniejszy i przyznać musiał przed sobą samym khazad że cieszył się na powrót do osady i robił to szybko, od czasu do czasu odwracając się za siebie i szukając czającego się być może w zaroślach pradawnego zła. Będąc już między domami, Helv rozpalił spore ognisko i począł piec sarnę na rożnie. Tego wieczora wszystkim należał się porządny kawał mięsiwa, szczególnie Helv myślał o chorych i rannych.

Z radością w duchu, wojownik ze szczytów Skadi, powitał nadchodzącą z głębi lasu grupę. Informacje jakie przekazali reszcie grupy były dziwne i niepokojące. Zresztą, sam nie miał lepszych. W sumie nie wiedział co myśleć o ucieczce chłopca... ten ruszył ku salwacji czy może miał zamiar ściągnąć na rozbitków gniew miejscowych ludzi lub bestii z piekielnych czeluści? Trud było powiedzieć.

Mało pocieszający był fakt że grupa wzbogaciła się o kolejną sztukę broni a nawet kolczy pancerz i choć może przeczucie Helvgrima nie było uzasadnione to radził on towarzyszom by kolczugę i miecz pozostawić w osadzie. To mogły być przeklęte przedmioty, zmyślnie zostawione w czarcim domu na zgube Arthura, Friedricha, Konrada i Urz'a. Kto by je tam miał zostawić, tego nie wiedział i przykładu przytoczyć nie potrafił, ale było to conajmniej dziwne znalezisko, zupełnie jakby zostawione tam z myślą o tym by ktoś wszedł w posiadanie tych przedmiotów i użył ich zgodnie z ich przeznaczeniem, być może by ściągnąć na siebie gniew istot tego lasu. Lepiej było dmuchać na zimne. Decyzja nie leżała w mocy krasnoluda, jednak swoje powiedział i czuł że mógł mieć rację.

Pieczoną sarninę podzielił równo między wojowników. Najlepsze kąski dostały się Hansowi, Burdenowi i Arthurowi. Dla siebie, Helvgrim, wziął resztki. To nie był dowód opieki nad innymi ze strony khazada, ale rozsądku. Syn Sverriego wiedział że jutro będą musieli wyruszyć w drogę i potrzebował by ludzie byli w miarę w jak najlepszej formie. Sam był wytrzymały na zmęczenie niczym kowalski młot, ale jak było z ludźmi, tego nie wiedział... wolał myśleć że najedzeni i wypoczęci będą w stanie walczyć i pomóc mu kiedy przyjdzie pora.

Kiedy wieczerzali, Helv wsłuchał się w słowa Starkada... norsmen miał wiele racji, ten plan omawiali już zresztą wcześniej, był identyczny. Pewnie byli by już dawno w drodze, ale i Arthur i Burden musieli wypocząć i wyleczyć rany... teraz tak było też z Hansem.

- Pójdziemy drogą, jak mówi Friedrich, to najlepsze wyjście. Prowiant już spakowałem... Gottfried, Warren i ja, przygotowaliśmy tobołki, koce, odzienie, bukłaki i flaszki z wodą pitną. Zmartwię was. Mamy mało żywności, trudno orzec na jak długo starczy. Ja będe niósł tobołek z całym jedzeniem, ale proponuje by Konrad rozdzielał racje żywnościowe. Człek to uczciwy i na skalowaniu się znający. Dziś uczta, a od jutra znów na głodowych racjach. Ruszmy jak tylko pierwsze promienie światła nas przywitają. - Helvgrim powiedział wszystko to co chciał. W sumie do dodania więcej nic nie miał.

Wieczorem przysiadł z Hansem i na jego prośbę opowiedział wszystko od momentu jak z Ur'zem spotkał ich w lesie, biegnących z dziwnego domku... uciekających przed nieumarłym. Wspomniał też o tym że Arthur dziwnie się zachowuje i jego spojrzenia są bardzo nieprzychylne, by powiedzieć w miarę jak najlżej. Kapłan też chyba tracił zmysły, o to podejrzewał go krasnolud. Helvgrim zaznaczył że muszą trzymać się razem, niezależnie od sytuacji... to miejsce, ta osada, wyspa, wybrzeże czy kontynent... to było jakieś przeklęte, dziwne miejsce gdzie wszyscy tracili zmysły.

***

Kolejny dzień. Ten zaczął się spokojnie i słonecznie. Zupełnie jakby byli w jakimś innym miejscu niż dotychczas. To byłoby wspaniałe uczucie... ale smród spalonych ciał mieszkańców osady i plama krwi Ulricha, wciąż tkwiły w tej zapomnianej przez bogów krainie i wróciły poczucie rzeczywistości. Kiedy wszyscy szykowali się do drogi, Helvgrim i Hans ruszyli by sprawdzić wnyki, jednak i tym razem szczęście się do nich nie uśmiechnęło. Krasnolud spakował pułapki w tobołek... mogły się jeszcze przydać.

Wkrótce byli już w drodze. Sverrisson obrócił się jeszcze za siebie i po raz, być może ostatni, spojrzał na osadę, miejsce które sprawiło że powstał rozłam w szeregach rozbitków... na ziemię która okazała się grobowcem dla czarownika Ulricha. Bezimienna osada. Najbliżej położone ludzkie sioło od wybrzeża gdzie zaginął Taran Północy, bezcenny topór khazada z Azkarh. Być może Helvgrim jeszcze tu wróci. Tylko Smednir to wiedział, jednak nie podzielił się tą wiedzą z nikim.

Razem z Hansem, krasnolud zajął miejsce na końcu pochodu. Wziął tobołek Hohenzolerna, tak by ten nie przemęczął się za bardzo i we dwóch raczyli się rozmową. Trzeba było obgadać co i jak, wiele przemyśleć, opracować możliwe scenariusze. To był dobry czas na takie rozmowy. Piesza podróż przez las zapowiadała się na długą.

 
VIX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172