Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-08-2013, 18:49   #121
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Ponure otoczenie wprawiało chyba wszystkich w paskudny nastrój. Niedźwiedź szedł ze spuszczonymi oczami i ciągle starał się unikać Buźki. Chciał też oczywiście, aby rzeczony człek nie zauważył jego zachowania, ale raczej już to spostrzegł. Mimo to rycerz nie spieszył się do pogawędek ze swym niedawnym przeciwnikiem. To miejsce było nienormalne, to że było dziwne Niedźwiedź zrozumiał przez pierwsze godziny tutaj, ale teraz już pojął, że to miejsce jest więcej niż dziwne – czyli nienormalne. Wszędzie czuł smród stosu, za każdym krzakiem wychylała się paskudnie uśmiechnięta głowa bezbożnego czarnoksiężnika. Rycerz nie raz i nie dwa zabijał mu podobnych, ale temu zabójstwu towarzyszyła jakaś dziwna, tajemnicza aura. Kiedy Starkad, którego nawiasem mówiąc Niedźwiedź niezbyt lubił, wskazał kolejny rysunek wilka rycerz nie zareagował w żaden sposób. Przywykł już do nienormalnych wilków z tego miejsca jak i malowideł przedstawiających wilki.

~Brudni poganie… ~ to była jedyna myśl na widok kolejnego symbolu tego zwierza.

Przez całą podróż nie rozmawiał z nikim. Nie wiedział co sądzi o nim reszta, poza tym ludzie ci nie zdawali się pałać do niego sympatią. Gdy zauważył chatę serce mocniej mu zabiło, a kiedy ukazał się nieopodal człowiek to na twarzy rycerza po raz pierwszy od dawna pojawił się uśmiech. Choć w normalnych warunkach widząc poganina zapewne wskoczyłby na koń i zaszarżował to teraz nie miał ani sił, ani ochoty by tego dokonać. Tym bardziej, że mężczyzna nawet gdyby był oszalałym mordercą nie dałby im rady wszystkim. Z drugiej mógł wiedzieć wiele, naprawdę wiele rzeczy tak bardzo im potrzebnych. A co jeśli… to on dokonał rzezi na mieszkańcach wioski? Nic nie można było na tym etapie wykluczyć. Friedrich dobrze powiedział. Niedźwiedź przytaknął i zaproponował:

- Starkadzie może pójdziesz i porozmawiasz z tym człekiem? Jakby okazał się agresywny będziemy w pobliżu, a przecież jeżeli zechce rozmawiać to i tak jedynie ty go zrozumiesz.

Znów spojrzał na nieznajomego. Jego wzrok był dziwny, a raczej nienormalny, ale cóż tutaj było inne?
 
MrKroffin jest offline  
Stary 01-09-2013, 10:56   #122
 
Luffy's Avatar
 
Reputacja: 1 Luffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skałLuffy jest jak klejnot wśród skał
Z każdą kolejną godziną otaczające ich bagna coraz bardziej niepokoiły Buźkę. Nigdy nie przeprawiał się przez podobny teren ale wiele razy słyszał opowieści o niecierpliwych kupcach, których wozy nierozważnie wjeżdżały w grząskie mokradła. Wzdrygnął się i rozejrzał, pozostali musieli mieć równie czarne myśli gdyż nikt się nie odzywał, wszyscy szli wpatrzeni w widoczny tylko dla nich punkt na drodze.

Chata była miłą niespodzianką. Nie wiedział czemu, ale Hans od razu założył, że jej mieszkaniec nie będzie miał złych zamiarów. Jednak tak jak reszta był zdania, że Starkard powinien iść jako pierwszy na spotkanie i wybadać tubylca. Buźka postanowił iść z nim, schowany w bezpiecznej odległości by w razie potrzeby przybiec mu z pomocą.
 
Luffy jest offline  
Stary 03-09-2013, 14:39   #123
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
Droga długa, nudna, nic się nie dzieje, wszędzie pusto. Takiego odludzia dawno Valdred nie widział. Już na wodzie więcej się działo niż tutaj. Z nostalgii wyrwał go widok chatki.

- No nareszcie jakieś życie, nie wiem tylko czy się cieszyć czy nie... Pamiętajcie, że jesteśmy na terenach wroga, jakie jest podobieństwo, że zostaniemy ugoszczeni jak w jakimś zamku królewskim ? Miejcie tylko nadzieję, że właściciel tego domku nie będzie chciał nas od razu pozabijać i, że swoich nie zawoła
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 04-09-2013, 20:33   #124
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdyby Hans chciał stwierdzić że czuje się dobrze i jest gotowy na jakiekolwiek działania, akcje , rozmowy i inne czynności przekraczające mozolne poruszanie nogami do przodu, musiałby skłamać. Miał poczucie że czuje się gorzej niż w trakcie choroby, było to zapewne spowodowane wysiłkiem jaki podjął nie do końca jeszcze zdrów. Obfity pot i mętlik w głowie dyskwalifikował go jako osobę do rozmów z nieznajomym, wątpił nawet czy byłby się w stanie dogadać i nie wiedział jakie wrażenie wywarłby na miejscowym.

Organizacje działań pozostawił więc trzeźwiej myślącym i uzbrojonym. W razie czego naostrzonym kijem niewiele mógłby zdziałać. Sprytem zagarnięty topór przepadł i w tej chwili nie dysponował nawet kozikiem którym mógłby w międzyczasie usprawnić swą prowizoryczną broń. Miał to zresztą coraz bardziej gdzieś. Wpadł w ten rodzaj otępienia w którym powoli zaczynało mu być wszystko jedno i gdyby nie obecność Svergrima zapewne nie wyszedłby nawet z choroby. Nie dlatego, że organizm nie dałby rady, ale zwyczajnie dlatego, że dawno już by się jej poddał.

Nie czuł się dobrze , a choć odnaleziona chata mogła stanowić zapowiedź wypoczynku, wcale go nie gwarantowała. Zresztą jak długo mogła wypoczywać tak liczna gromada rozbitków w chateńce? Na ile starczą zgromadzone w niej zapasy? Czy dostaną się do nich czy zostaną pogonieni? Hans nie mając nie broni ni sił do walki wszystko to pozostawił w rękach kompanów, usiadł na trawie i odpoczywał póki mógł.
 
Eliasz jest offline  
Stary 10-09-2013, 17:21   #125
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Lepiej było iść niż trwać w tej osadzie pełnej złych mocy i wspomnień. Tak powtarzał sobie w myślach Sverrisson podczas drogi. Krasnolud zachodził też w głowę gdzie mógł uciec mały chłopiec którego znaleźli we wsi po masakrze jaką tajemniczy wróg urządził osadnikom? To mogło stać się kluczowym pytaniem ostatnich dni. Przecież mały mógł pobiec po pomoc i teraz może grupa ratunkowa szła z dobrą wieścią do bezimiennej wsi w kótrej spędzili kilka ostatnich dni. Jednak Helv czuł że tak nie było. Już bardziej prawdopodobne było że szczeniaka dopadły leśne betie a kości jego zasłały jakąś głęboką pieczarę, legowisko ów stworów nocy.

Od strony bagien wiało chłodem i wilgocią, nikt chyba nie czuł się dobrze w bliskości takich mokradeł, a do tego ten brak odgłosów tak normalnych dla lesnych ostępów. To było bardziej niż podejrzane. Tyle dobrego że Hans czuł się jakby lepiej i to było ważne. Gorsza sprawa że cyrulik Konrad wyglądał jakby gorzej. Zupełnie jakby powracające zdrwoei w ciało Hansa uchodziło ze spokojnego duchem medyka. Konrad był cichy, a wzrok jego zamglony. Czyżby i biedny herr Altman stawać się począł kimś od kogo lepiej było trzymać się z daleka?

Kolejne drzewo naznaczone rytem wilczej głowy... kolejny zły znak i złe przeczucia. Ten ląd był przesiąknięty tajemniczą wrogością do rozbitków, wśród których był Helvgrim. Khazad miał nawet zamiar ziszczyć znak na drzewie, ale skoro nie ustalono jeszcze czy symbole oznaczają drogę czy może są swego rodzaju ochronnymi totemami, to lepiej było ich nie ruszać.

- Racja. Zwlekać nie ma co... ale i iść nie ma gdzie. - Skomentował słowa norsmena Helvgrim i z posępną minął ruszył dalej wzdłuż lini bagien.

***

Dwa dni znoju i gnoju. Błota potwornie obciążającego buciory. Komarów wielkich jak pięść i humoru godnego trzydniowego wisielca. Zimnych dreszczy, perlistego potu i uczucia bycia obserwowanym z głębokich i ciemnych zarośli. Tak gówniano właśnie czuł się Helv każdego wieczoru, przed snem, przed wartą, przed świtem. Dopiero droga dawła ulgę, droga i światło dzienne. To że słońce wydawało się być za nieprzeniknionymi chmurami, to było nic... światło to światło. Gorsze były księżyce, złowrogie i niosące ten czas który zwiastował kłopoty. Jednak i owe księżyce Sverrisson witał z radością... były znakiem że są jeszcze wśród żywych, że wciąż są w znanym im świecie. Tak niewiele robiło sporą różnicę.

Sidła i wnyki wciąż były puste. O poranku i o zmierzchu. Coś u licha powinno być już w nich, a nie było. Helvgrim czuł się jak ostatnia świnia. Z prowiantem było słabo, a każde polowanie za pomocą zmyślnych pułapek na zwierzęta, kosztowało trochę jedzenia z całego zapasu jaki mieli. Przecież trzeba było zanęcać zwierzynę zapachem mięsa. Rachunekj łowców zawsze był prosty, dać odrobinę by zyskać mnogo. Tu jednak ten rachunek wychodził zupełnie inaczej. Dawano odrobinę i zyskiwano całe nic. Jednak ta odrobiną była dla rozbitków ogromem. Trudno było przełknąć smak porażki na tym tle każdego dnia, ale Helv był jak z granitu stworzony, przyjął na siebie odpowiedzialność za to i zadecydował że nie ma co marnować sił i zasobów. Powiedział wszystkim jak idą polowania i że sesnu nie ma dalszego by je kontynuować.

Choć zapasów ubywało i wizja tego ze dojdzie w którymś momencie do sprzeczki o to komu ile się jadła należy, to i tak Helv dzielił swe rację na mniejsze. Część oddawał Hansowi jako że ten potrzebował sił by wrócić do pełni zdrowia. Ze starego Sverrissona nie był żaden męczennik, ale dobre samopoczucie i siła Hohenzolerna była gwarantem bezpieczeństwa Helvgrima, do tego Hans potrzebował jadła bardziej niż khazadzki wojownik. Tak musiało być i tak robił Helv, innej drogi nie było. Co do reszty załogi, wypadało również podjąć jakieś kroki. Całość jedzenia została rozdysponowana między dziesiątkę drużynników. Tak było uczciwie i każdy mógł sam decydować o tym ile zje i ile wypije. To nie był dopbry sposób na dłuższą metę, ale na razie musiało to wystarczyć. Tak przynjmniej nikt nie miał do nikogo pretensji.

***

Słysząc słowa Ur'za, Helvgrim przyjrzał się samotnej, leśnej chatce i faktycznie, obok niej był mężczyzna niosący naręcze drew. Miejsce nie wyglądało na złowieszcze, bardziej jak ostatnia ostoja cywilizacji przed portalem dziczy. Być może to domek strażnika lub leśnika, gdzieś na obrzeżach ziem jakiegoś władyki. Być może w pobliżu była wieś albo i miasto. Trzeba było to sprawdzić. Kompania poczęła dywagować kto powinien pójść i porozmawiać z człowiekiem który teraz był w leśnej chałupie. Helvgrim również dorzucił swoje trzy grosze. Jedno było pewne, nie mogli iść tam wszyscy gdyż było to bardziej niż pewne że mieszkańcy pobliskiego domku poczują się zagrożeni.

- Friedrich dobrze mówi. Wszyscy tam iść nie możemy. Trójka naszych wystarczy, lecz nie mniej, inaczej ich wystraszymy... kogokolwiek kto tam mieszka rzecz jasna. Ur'zie, jeden z nas to chyba mało, tym bardziej że mieszkańcy mogą być groźni lub się takimi stać widząc jednego tylko wędrowca. Sam Smednir raczy jeno wiedzieć co się stać może. Hm, ty może byś Friedrichu poszedł, co? Razem z Burdenem i Starkadem. Co wy na to? - Helvgrim wysunął swą propozycję na skład grupy negocjacyjnej. Musieli to być ci którzy znali język mieszkających tu ludów tak jak Starkad, ci którzy potrafili być opanowani tak jak Friedrich oraz tacy którzy nad wymiar potrafili być spostrzegawczy i wygadani jak Hans Burden. Reszta ukryła by się w pobliskich zaroślach. Plan prosty to był, co znaczyć mogło że będzie skuteczny... jeśli tylko mieszkańcy leśnej chatki są w miarę pokojowo nastawieni.
 
VIX jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:33.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172