Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2013, 11:57   #1
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
[Wewnętrzny Wróg] Wróg Poniżej


WEWNĘTRZNY WRÓG
CZĘŚĆ I: WRÓG PONIŻEJ


Marktag, 27 Nachhexen
Wczesne popołudnie


Averburg jaśniał w słońcu, którego ciepłe promienie oświetlały całe Averheim. Białe chmury majaczyły gdzieś na wschodzie, chwilowo jednak nie było groźby deszczu. Wiosna zaczęła się niedawno, ale tu na południu Imperium, śnieg już stopniał prawie zupełnie, jego nieliczne ślady pozostały wyłącznie w wiecznie ocienionych miejscach, również kurcząc się w szybkim tempie. Wchodząca na tereny zamkowe siódemka ludzi mijała gwarny tłum na Plenzerplatz, zatrzymując przy żelaznej furcie, pilnowanej przez samotnego gwardzistę z dwuręcznym mieczem. Żółto-czarna tunika ukrytą miał częściowo pod półpancerzem, a broń trzymał przed sobą, opierając jej sztych o bruk. Nawet nie tyle pilnował wejścia, co czekał na nich, z konkretnymi rozkazami nie wpuszczania nikogo, dopóki nie zbiorą się wszyscy. A schodzili się nierówno, choć żadne z nich struny przeciągnąć nie mogło. Powodem była osoba, z którą spotkać się mieli, a mianowicie dowódca tutejszego garnizonu oraz straży miejskiej, człowiek według części mieszkańców praktycznie trzymający obecnie pałeczkę władzy w stolicy Averlandu. Gwardzista widząc wreszcie komplet zaproszonych - pięciu mężczyzn i dwie jakże mocno różniące się od nich kobiety, odwrócił się, wyjmując klucz i otworzył nim furtę. Dobrze naoliwione zawiasy nie zgrzytnęły. Gdy przeszli, zamknął za nimi i wskazał drogę.
- Zapraszam za mną. Kapitan Baefaust was oczekuje.

Każde z przybyłych inny miało powód przybycia na miejsce, nawet jeśli praca, której mieli się podjąć, dotyczyła tego samego. Gregor nie miał dylematów. Rzadko kogoś tak niskiego stopniem przydzielano do rzeczy ważnych bez oficerskiego nadzoru, ale strażnik miejski miał już wystarczające doświadczenie również do tego, by rozkaz stawienia się przed kapitanem przyjąć bez mrugnięcia okiem. Może to coś, co odwróci fortunę? A już na pewno zabije nudę patroli. Łapówki dostawali i tak głównie oficerowie. Podobnie niewielki wybór miał Ekhart, liczący na swoją szansę i jednocześnie mający wykorzystać tę ofiarowaną przez kogoś innego. Ból ciągle pulsował w zranionym sercu, wszystko wokół miało stać się wyłącznie środkiem do celu.
W podobny sposób mógłby spoglądać na świat prawie każdy uczeń czarodzieja stojący na miejscu Irminy. Wyznaczone zadanie, mające w jakże szybki sposób wynieść ją na pełnoprawnego maga. Czy mała, młoda ciągle dziewczyna myślała w ten sposób? Sądząc z faktu, że wyglądała na całkowicie pogrążoną w myślach... Posępny, czarnowłosy Hans, pełniący rolę jej ochroniarza, ciągle musiał kierować jej krokami. Almos także nie interesował się otoczeniem bardziej niż było to konieczne. U niego na twarzy odbijało się nie tylko zamyślenie, ale i zatroskanie. Gdyby nie popełnił błędu, byłby już na stepie, razem z rodziną. Obecnie zastanawiał się często, czy ich jeszcze zobaczy - teraz przecież nie miał co wracać.
Przeciwieństwem tego ponurego nastroju zdawała być się Hanna, druga z kobiet - wyższa o przynajmniej głowę od Irminy. Cały czas wesoła i pełna energii wyglądała tu dziwnie, ubrana w dobrej jakości strój w kolorach bieli i czerwieni. Pośród ponurego, szaro-burego tłumu świeciła się podobnie jak jej białe, równe, zwykle ukazane w uśmiechu zęby. A przecież nie musiała, bo jej również rozkazano tu być.
Ostatni z nich, Klaus, już na pierwszy rzut oka zdawał się być człowiekiem najbardziej nie na miejscu, nie zapatrując się zbyt pozytywnie na wizytę u dowódcy tutejszych strażników porządku. Psa musiał zostawić, teraz zastanawiając się, czy pieniądze zrównoważą mu wszelkie niedogodności związane z całą tą sprawą porwań.

Nie prowadzono ich do samego zamku. Zamiast tego przeszli przez skraj parku, kwitnącego już świeżą zielenią, najdobitniej świadczącą o końcu zimy. Gwardzista kierował się ku bocznemu wejściu do piętrowego, słabiej niż Avenburg ozdobionego budynku. Tam wejścia pilnowało kolejnych dwóch żołnierzy, a i wokół można było dojrzeć jeszcze kilku innych. Do ochrony tego miejsca przeznaczono więc dość istotne siły, skutecznie odstraszające wszystkich, którzy mogliby pomyśleć, że brak Księcia-Elektora osłabił ochronę. Zatrzymali się przez solidnymi, dębowymi drzwiami, które otworzył jeden ze strażników. Odprowadzający ich wskazał dłonią na korytarz.
- Pierwsze drzwi na lewo. Ktoś was odprowadzi tą samą drogą.
Zasalutował krótko i odszedł.


Wnętrze koszar, bo w nich właśnie się znaleźli, nijak miało się do pięknych zdobień elewacji czy niezwykłych architektonicznych rozwiązań. Było proste, acz schludne i użyteczne oraz solidne, a to były przecież cechy, które wojskowi cenili najmocniej. Szeroki korytarz i duże pomieszczenia już bardziej pasowały, jak również wygląd wskazanej komnaty, wyposażonej wyłącznie w biurko, szafę i krzesła. Ściany ozdobione bronią i surowa, drewniana podłoga dopełniały całości. Chociaż nie. Całości dopełniał dopiero czekający na nich mężczyzna w sile wieku, odziany nie tylko w kolory Averlandu, ale również częściową zbroję i z mieczem, najwyraźniej ostrzonym dla zabicia nudy oczekiwania.


Kapitan Marcus Baerfaust uniósł głowę, skinąwszy nią na powitanie i odłożył dwuręczne ostrze, czekając w milczeniu aż zajmą miejsca. Krótkie włosy i wąsy okalające usta miał już siwe, a twarz zniszczoną i ogorzałą od słońca, dającą do zrozumienia, że nie mają do czynienia z urzędnikiem a weteranem, żołnierzem od wielu lat przekładającym czyny nad słowa. Wyglądał na około pięćdziesiąt lat, podobno jednakże miał mniej - choć z własnego wieku spowiadać się nie zamierzał. Nie odpowiadał także na różne plotki na swój temat, a dotyczyły zwykle jednej sprawy - śmierci Mariusa Leitdorfa. Niektórzy twierdzili, że on i jego oddział odpowiedzialni byli za śmierć Elektora, a przynajmniej za świadomy brak pomocy, gdy ten ścierał się z orczym watażką. Szalony Hrabia poległ, większość ludzi uznała to jednakże za bardzo fortunne wydarzenie, a nikt z działań Baerfausta nie rozliczał, lub przynajmniej uznał, że nie było w tym winy kapitana, skoro ten siedział teraz naprzeciw siódemki zebranych pospiesznie ludzi.

Odchrząknął, zaczynając silnym, choć cichym głosem. Przyzwyczajonym do wydawania rozkazów i posłuchu.
- Witam. Nie będę zabierał wam niepotrzebnie wiele czasu, wiecie dlaczego tu jesteście. A ja niewiele mam do powiedzenia.
Przesunął spojrzeniem po wszystkich, dłużej zatrzymując je wyłącznie na Klausie i Irminie.
- Sprawa zaginięć ciągnie się od kilku tygodni, według moich informacji, ale wyszła na jaw dopiero niedawno, gdy zaginął siostrzeniec szanowanego kupca, pana Kuno Hazelhoffa. Oficjalnie wiem o czterech zniknięciach, pewien jestem większej ich ilości. Ofiary znikały w dokach, chodzi tam wielu ludzi, którzy nikogo nie interesują. Wiecie jaka jest sytuacja w mieście. Do moich uszu doszły też pogłoski o wojnach gangów i śmierci kilku ważniejszych śmieci, bezczelnie mordowanych. Przysługują się miastu, tak jednak być nie może, by uchodzili sprawiedliwości. Ludzi wyznaczyć do tego nie mogę, potrzebni są w innych miejscach. Wielu z nich jest przemęczonych. Pan Tauermann - wskazał tu na Gregora głową - będzie służył wszelką pomocą i wiedzą o mieście. Jest pan na czas śledztwa zwolniony z obowiązku noszenia munduru. Może dowiecie się więcej, gdy będziecie działali nieoficjalnie. W razie czego otrzymacie jednak glejt, potwierdzający, że pracujecie dla mnie.
Wstał, opierając pięści o biurko i znów przesuwając wzrokiem od jednego do drugiego.
- Wszystkie zniknięcia wydarzyły się w dokach, to zdołałem ustalić. Za znalezienie przyczyny otrzymacie pięćdziesiąt szylingów, za dodatkowe wskazanie winowajców jeszcze pięćdziesiąt - nie wyglądało to na wstęp do negocjacji cenowych. Większość z nich zresztą nie pracowała dla tej dodatkowej zapłaty.
- Pytania?
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 17-07-2013 o 11:35.
Sekal jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172