Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2013, 19:53   #1
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
[WH II ed] Wieże Altdorfu

Wieże Altdorfu

Gaston Zwart

- Oto koncesja zezwalająca na prowadzenie działalności – niepozorny urzędnik, zatrudniony w jednym z referatów miejskiego ratusza wręczył stojącemu przed nim Gastonowi zaimpregnowany pergamin. Z dolnej krawędzi zwisała opatrzona dwoma biało-czerwonymi sznurkami pieczęć. Urzędniczyna spojrzał na Gastona z nieukrywaną niechęcią. – Ma Pan znajomości wysoko, prawda? Nigdy się nie zdarzyło, żeby koncesję dostać niemal od ręki i do tego za darmo... Życzę powodzenia.

Gotfryd Zedelin

- Panie Gotfrydzie – starszy człowiek, do którego najemnik przyszedł niedawno w sprawie podszkolenia umiejętności, wskazał ręką odległy o kilkadziesiąt kroków słomiany cel. Werner Bragst swego czasu zdobywał niezliczone ilości nagród na turniejach, ale teraz był na emeryturze. Ręce już nie te i oko nie to, mówił. I była to prawda. Ręce trzęsły mu się strasznie, a prawe oko zaszło bielmem. Ale teoretykiem i nauczycielem był dobrym, to Gotfryd musiał przyznać. Polecił mu go jeden z oficerów Straży Miejskiej i najemnik był mu za to wdzięczny. – Lewe ramię minimalnie do góry, policzek też trochę w lewo... O teraz lepiej. Musi pan jeszcze skorygować stopę. Nie powinna być odchylona o więcej niż dwa cale...

Engelbert Hoef

- Masz chłopcze doskonałe podstawy. Musimy trochę popracować. A raczej to ty sam musisz popracować nad szczegółami. Spójrz tutaj w tą szklaną kulę. Widzisz dym? – Engi siedział w wozie należącym do sławnego pośród strzygan wróża i jasnowidza Joachima Pepperstadta. Wnętrze urządzone było z przepychem, ale z każdego kąta emanował kicz tak ukochany przez strzygan. Tandetne ozdoby i sztuczna biżuteria zawieszone były na wyszywanych, kolorowych kobiercach. W kącie stała kapliczka poświęcona Ranaldowi, a nad nią dyndał symbol Sigmara. Obok, w pomalowanych pozłotką ramach wisiał portret Imperatora, przyozdobiony uschniętymi kwiatami.– Doskonale. A teraz postaraj się sprawić, żeby dym się rozwiał...

- No cóż, nie do końca to chcieliśmy zobaczyć...
– mruknął Joachim. – A to ciekawe...

Dieter

- Przyjmij ten modlitewnik jako symbol naszej wiary i korzystaj z niego tak często jak możesz – po skończonej ceremonii wyświęcenia na kapłana, akolita Dieter spotkał się z Kanonikiem Stolzem na prywatnej audiencji. W czasie jej trwania Stolz po raz kolejny podziękował Dieterowi za obalenie spisku kultu Karmazynowej Czaszki kierowanego przez Leibnitza. Dzięki poparciu kanonika Dieter nie musiał pozostać w świątyni w Middenheim, ani nie został skierowany do jakiejś podrzędnej parafii na obrzeżach Imperium. Stolz swoim autorytetem spowodował, że Dieter został jednym z Wędrownych Kapłanów, którzy słowem wzmacniali wiarę wśród ludu a czynem tępili wrogów Imperium. – Niechaj Sigmar prowadzi twe ramię i zamień ten oręż, który posiadasz na coś bardziej odpowiadającego kapłanowi Sigmara.

Markus Oppel

- To jest piszczel, tibia, a to kość strzałkowa czyli fibula – Markus słuchał z uwagą wywodów cyrulika, u którego postanowił poszerzyć swoją wiedzę z zakresu anatomii i leczenia wszelkich przypadłości. Był to ten sam cyrulik, który kilka dni wcześniej, po skończonej drace w Świątyni Ulryka zajął się nogą żaka i tak akuratnie ją poskładał. – Tak, wiem, że nie są najlepszej jakości, ale skąd miałbym wziąć świeże, co? Żeby je złożyć poprawnie, gdy są złamane musisz skorzystać z takich deszczułek. Jeżeli zaś kości się źle zrosły trzeba je połamać. Brutalne ale konieczne. Najlepiej do tego użyć takiego narzędzia...

Wolmar Klein

Wolmar stał przed długim stołem, za którym zasiadało kilku szacownych staruszków. Staruszkowie owi od kilku godzin dyskutowali i kłócili się. Tematem przewodnim dyskusji był Wolmar Klein, który dobrowolnie zgłosił się do Magistrów i ujawnił swoje umiejętności.

- To samorodny talent. Nie można go zmarnować. Czy widzieliście jego aurę? Jest szczególnie silna...
- Do tego sam akt odwagi, że chłopak przyszedł do nas świadczy na jego korzyść...
- Ma braki... Wielkie braki... Ale jestem pewien, że szybko nadrobi...
- Nie możemy go szkolić w standardowy sposób, sami wiecie... Ta sprawa... On był zamieszany...

I tak w kółko. Wolmarowi się nudziło a do tego wciąż nie był pewien swego losu. Może lepiej żeby nie przychodził. Może raczej powinien zająć się łowieniem ryb?
- Słuchaj chłopcze – w końcu zapadła decyzja. – Jako, że jesteś zasłużony dla miasta, potraktujemy Cię specjalnie. Dostaniesz glejt i księgę. I możesz ruszać w drogę, tam gdzie być powinieneś. Problematyczna jest kwestia Twoich braków w edukacji, a konkretnie nieumiejętność czytania i pisania. Musisz to nadrobić na dniach! Pozostałe kwestie wyjaśni Ci Magister Jorg Neubachten...


Profesor Albertus Zweinstein stał się motorem przewodnim poszukiwań. Uczony z Collegium Theologica miał dostęp do przepastnych głębi Biblioteki i mógł bez problemu zapoznać się z każdą pozycją, nawet tymi, które znajdowały się na indeksie ksiąg zakazanych. Ostatnie słowa Leibnitza, dobitnie świadczyły, że Mosiężny Czerep był jednym z trzech artefaktów, które więziły potężny demoniczny byt zwany przez heretyckiego dostojnika Xathrodoxem. Kwestią życia i śmierci tysięcy istnień ludzkich stało się odnalezienie pozostałych dwóch. Albertus Zweinstein na długie dni zaszył się w bibliotece...

Cytat:
Krwawy Obdzieracz, bezlitosny i dumny
Khornowi w twarz splunął znad własnej trumny
Krwawy Bóg z zemsty pozbawił go ciała
Ale esencja Obdzieracza przetrwała
Nadal żyje – w Mosiężnej Czaszce
Nadal żyje – w Sztylecie Yul’Kchauma
Nadal żyje – w Pucharze Gniewu
Uwięziony i spętany, wciąż pożąda krwi
Gdy ją dostanie, znów nastaną Jego dni
Tak brzmiał posępny fragment znaleziony przez profesora na pożółkłym, na wpół zjedzonym przez mole kawałku pergaminu. Potwierdzał on słowa Leibnitza. Niestety...

Cytat:
Dowiedziałem się o nieznanym relikcie, który został sprowadzony do Altdorfu przez jednego z naszych rywali. Na podstawie krótkiego opisu wydaje się, że może to być Sztylet Yul’Kchaum. Opis jest podobny – to żelazny sztylet pokryty mrocznymi runami mocy. Podobno jego rękojeść ma formę czaszki z trojgiem oczu. Natychmiast wyruszam do Altdorfu. Jeśli to Sztylet Yul’Kchaum, za wszelką cenę nie można dopuścić, aby trafił w ręce niepowołanych ludzi.
To była druga i ostatnia informacja dotycząca tematu. Znajdowała się w pamiętniku jakiegoś bezimiennego kapłana Ulryka. Co gorsza, był to ostatni wpis w cienkiej książeczce. Los kapłana był nieznany.

- Wiem, że to niezbyt wiele na początek, ale lękam się, że gdy cześć Xathrodoxa jest wolna, nie wolno nam tracić czasu – spotkali się wszyscy w pokojach profesora w Collegium Theologica. Profesorowi towarzyszyło dwóch ludzi, którzy przez przypadek nosili to samo miano – Magnus i w żaden sposób nie można było powiedzieć, że są jego kolegami po fachu. – Napisałem dla Was list polecający do mojego kolegi z Altdorfu. Dieter Klemperer to Czarodziej Niebios i osoba, której możecie zaufać podczas tej misji. Niezwykle ważne jest, byście znaleźli sztylet, zanim uczynią to sługi Xatrodoxa. Kultyści z pewnością wyzwolą go z artefaktu, a do tego nie można dopuścić. Jak sami widzieliście, część esencji demona została uwolniona i mimo, że ją pokonaliście, to nadal żyje, osłabiona i rozproszona. Jeśli chcemy uniemożliwić Obdzieraczowi ponowne nękanie świata, musicie zniszczyć pozostałe odłamki jego duszy. Te uwięzione w sztylecie i pucharze.

- Gdy będziecie w Altdorfie ja będę tutaj kontynuował badania i poszukiwania Pucharu Gniewu. Jeśli odkryję cokolwiek przydatnego, poślę wieści przez Dietera. Niechaj Sigmar i Ulryk was prowadzą –
zakończył.

- Ach zapomniałbym – popatrzył na dwóch towarzyszących mu ludzi. – Ci Panowie będą Wam towarzyszyć. Jestem pewien, że potrzebne wam będzie wsparcie, a oni posiadają ku temu właściwe umiejętności.
 
xeper jest offline  
Stary 06-05-2013, 21:31   #2
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
- Magnus Raufer. Mniemam że będzie nam się dobrze podróżowało razem. - powiedział do zebranych zaraz po profesorze.
To prawda że Magnusa nie dało się nazwać uczonym, bowiem nie przypominał go w żadnym stopniu. Był przeciętnego wzrostu, w wieku zbliżonym do czterdziestu, budową ciała przypominał bardziej jakiegoś budowniczego, może żołnierza. Stał wyprostowany a długie do ramion brązowe włosy trzymał rozpuszczone, jednak ułożone były tak, że nie zasłaniały jego twarzy. Kolejnym elementem, który świadczył o tym że Magnus wykonuje inną profesję niż ich wspólny znajomy była broń i pancerz. Długi miecz schowany w pochwie i przypięty do pasa. Oprócz tego żadnej innej broni nie było widać. Pancerz miał na sobie. Lekki, ale zawsze, kaftan kolczy i dobrze zachowana skórzana kurta z guzikami w kształcie małych czaszeczek.

Radował go nieco fakt, że nie jest jedynym dołączającym do grupki, nie będzie musiał czuć się dziwnie i aż tak nieswojo.
- Profesor powiedział mi już chyba wszystko co powinienem wiedzieć i w zasadzie jestem gotów do drogi. W czasie podróży sami ocenicie moje umiejętności, ale mam nadzieję że nie będę przeszkadzał. - Magnus uśmiechnął się lekko - Kiedy macie zamiar wyruszyć? - zapytał ściągając z krzesła swój ciemnoszary płaszcz.
Nie znał ich i nie pytał o ich imiona wierząc, że podczas drogi będzie wystarczająco dużo czasu ta takie rzeczy, że będzie czas by posiedzieć nieco przy ognisku albo w karczmie i pogadać, nieco się poznać a w przyszłości i nawet zaufać sobie nawzajem.
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline  
Stary 06-05-2013, 22:39   #3
 
SyskaXIII's Avatar
 
Reputacja: 1 SyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnieSyskaXIII jest jak niezastąpione światło przewodnie
-Dzięki ci ojcze - powiedział teraz już kapłan do Arcykanonika Stolz'a w momencie otrzymywania modlitewnika i nowych szat kapłańskich, grzechem by było nie wręczyć nowych osobie, która przebrnęła przez ciężkie walki z wyznawcami plugawych bogów i ich pomiotami. - Tak też uczynię, ta broń nie jest już w stanie dobrze mi służyć w walce z plugastwem, nowa oznaczona zostanie symbolem naszego wszech ojca. Mój nowy młot bojowy z symbolem Sigmara na obuchu powinien być niedługo skończony.

*****

Po odebraniu nowej broni, wykonanej w jednej z lepszych kuźni w Middenheim udał się na spotkanie z pozostałymi u profesora.

*****

Także profesorze, już wiemy co mamy zrobić. Znajdźmy mojego imiennika oraz artefakty plugawe. Znajdźmy i zniszczmy by Imperium było bezpieczne. Tak swoją drogą jak już panowie słyszeliście. Witajcie jestem Dieter, skromny kapłan Sigmara niosący zgubę demonom plugawych bogów. Kapłan starał się mówić jak ktoś kim nie był, jednak mało skutecznie. Zwłaszcza widząc w myślach siebie odskakującego od wielkiego demona aby uratować własną skórę.
 
__________________
"Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!"
SyskaXIII jest offline  
Stary 07-05-2013, 00:46   #4
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zapewne większości mieszkańców Imperium imię 'Xatrodox' nic nie mówiła, ale Gotfryd należał do tych nielicznych, którzy rozumieli jego ponurą wymowę. I, bez wątpienia, nie można było zlekceważyć słów profesora Zweinsteina. Po spotkaniu z demonem w świątyni Gotfryd aż za dobrze rozumiał jego obawy.
Szkoda, że wtedy nie udało im się pozbyć go ostatecznie. Pewnie skurczybyk, zamierza wrócić. A wizja szalejącego po świecie demona niezbyt Gotfrydowi przypadła do gustu.
Wypadało zatem wziąć się w garść i zabrać się do roboty. Czyli ruszyć do Altdorfu.

- Gotfryd - przedstawił się dwójce nowych. Pomocników, czy może strażników. - Jak mus, to mus. Ruszymy w drogę jak najszybciej. Może nam pan załatwić jakiś transport, profesorze?
 
Kerm jest offline  
Stary 07-05-2013, 09:56   #5
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
- Magnus... Również... - Odrzekł nieco zmieszany niecodziennym przypadkiem mężczyzna. Był średniego wzrostu i raczej smukłej budowy, skórzana zbroja co jakiś czas wystawała z pod kolejnych fałd noszonych przez niego szat bardziej przypominających książkowych czarodziejów, brakowało mu w zasadzie tylko spiczastego kapelusza. O jego fachu świadczył jednak przytroczony do boku miecz i przewieszona na plecach drewniana, okuta żelazem tarcza, a blizna biegnąca przez środek twarzy właściwie sama mówiła, że albo był tak beznadziejnym szermierzem, albo w ciągu krótkiego życia stoczył całkiem sporo pojedynków. Trochę irytował go fakt, że Lupusa musiał zostawić na zewnątrz, psina nie lubiła odstępować go na krok, niestety oboje musieli zaakceptować pewne wymogi narzucane przez cywilizację. Kudłaty owczarek siedział przywiązany gdzieś niedaleko wejścia i zapewne głośno nawoływał swojego pana dając się we znaki wszystkich chcącym zaznać odrobiny spokoju.

- Mam nadzieję, że będziemy się dobrze dogadywać, a historie wymienimy kiedy indziej. Jeżeli o mnie chodzi, zabrałem ze sobą wszystko co miałem więc mogę ruszać choćby zaraz - powiedział, wyrażając swoją opinię na pytanie zadane przez Raufera. Właściwie to cieszył się z towarzystwa, ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości raczej nie pomaga w zawieraniu znajomości, a nawet niedawna amnestia niewiele zmieniła w głowach mieszkańców okolic w których się wychował.
 
__________________
- Alas, that won't be POSSIBLE. My father is DEAD.
- Oh... Sorry about that...
- I killed HIM :3!
Sierak jest offline  
Stary 07-05-2013, 16:01   #6
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Na spotkanie z profesorem Zweinsteinem przybył niemal na czas. Niemal, bo spóźnił się parę chwil, chociaż chyba nie był ostatni. Nie był tym zażenowany miał bowiem powód by się spóźnić - nauki w Kolegium wymagały poświęcenia niewyobrażalnie wielkiej ilości czasu.

Pomyślne zakończenie sprawy z demonem, jak i oskarżonym o herezję łowcy czarownic sprawiło, że Wolmar wyglądał o wiele pewniej, niż wcześniej. Ci, co znali go przed przybyciem do miasta Wilka mogli dostrzec zmianę. Kiedyś zwykle przygarbiony, ze wzrokiem wbitym w ziemię, jakby obawiając się zwrócić na siebie uwagę, teraz wyprostowany i patrzący hardo przed siebie. Jakby ktoś zdjął mu ciężar z barków...

Tak też było w istocie - wieczna obawa o przepełniające ciało moce, za które zabobonny lud chętnie widziałby go na stosie, zniknęła bez śladu wraz z glejtem przekazanym przez Bursztynowe Kolegium. Moc tego dokumentu miała sprawić, że bez obaw będzie mógł rozwijać swoje umiejętności, ze szczególnym uwzględnieniem tych pozwalających kontrolować Wiatry Magii. "Wstęgi i prądy", jak je kiedyś nazywał. Zdumiewające, jak wielce zmieniło się jego postrzeganie "tych" rzeczy w czasie krótkiego wszak okresu nauki u Neubachtena. Albo nauka czytania i pisania. Któż by pomyślał, że można cokolwiek zrozumieć z tych wszystkich znaczków i robaczków, co je skrybowie mozolnie smarują na pergaminie? A tu proszę - nikt już nie wyśmieje jego koślawego "X" stawianego zamiast podpisu... Nie, nie - wciąż niepewnie, ale coraz sprawniej spod trzymanego w dłoni pióra wychodził "Wolmar Klein". A kiedyś - "Magister Wolmar Klein"...

Przestał śnić o przyszłej potędze i wrócił duchem do sali, w której przyjął ich Zweinstein. Przez chwilę trawił w myślach informacje przekazane przez uczonego - Dieter Klemperer mógł być kolejnym ważnym ogniwem w jego edukacji, jednak to inna, być może błaha sprawa zwróciła jego uwagę.
- Sztylet został sprowadzony do Altdorfu przez jednego z naszych rywali... nie można dopuścić, aby trafił w ręce niepowołanych ludzi... - zacytował fragment notatki nieznanego urlykanina.
- Czy to nie oznacza, że ów bezimienny kapłan był takim samym heretykiem, jak niesławny Leibnitz? - spytał zgromadzonych. - Wszyscy wiedzą, że wyznawcy bogów Chaosu zwalczają siebie nawzajem - stąd klecha nazwał go "rywalem"... - dodał.

Jedna rzecz nie zmieniła się w charakterze guślarza - niechęć do kapłanów wszelkiej maści. I raczej nie można powiedzieć, że herezja w wykonaniu arcykapłana kultu Urlyka zachwiała jego przekonaniem, że "kapłańska zaraza" to banda szubrawców, po których nie można spodziewać się niczego dobrego.

- Właśnie - w jaki sposób dotrzemy do Altdorfu? - powtórzył pytanie Gotfryda.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 07-05-2013, 18:29   #7
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Dziwne jest gdy zagorzały wyznawca Ranalda, zamierza się parać zawodem znienawidzonym przez wszelkiej maści złodziei i łotrzyków, ale tak właśnie było w przypadku Gastona. "Czarny" został łowcą nagród i to na dodatek licencjonowanym. Ten były przemytnik nie zamierzał jednak polować na zwykłych rzezimieszków, ba on chyba nawet pomógłby ludziom półświatka uniknąć kłopotów ze stróżami prawa. Kogóż zatem chciał tropić? Po ostatnich wydarzeniach odpowiedź mogła być tylko jedna: chaośników. Walka z kultystami mrocznych bogów uzmysłowiła Gastonowi, że jest to gra zapewniająca mu taką odpowiednią dozę emocji. Tak, walka ze złymi kultami to ryzyko, którego nie powstydziłby się nawet kapłan boga złodziei.

Zwart wychodził zadowolony z urzędu, znajomości ewidentnie się opłacały. Zwinięty rulon pergaminu wsadził za pazuchę i ruszył w kierunku dzielnicy targowej. Potrzebował wielu nowych rzeczy i kilku starych, by rozpocząć swoją nową działalność.

Spotkanie ze swoimi kumplami zwiastowało, że wkrótce będzie się działo i nie pomylił się. Mag profesorek wpadł na trop no i trzeba było nim ruszyć, szkoda tylko że prowadził w rodzinne strony Gastona. Ex przemytnik nie był w zbyt dobrych stosunkach ze swoją familią.

Na pytanie Gotfryda uśmiechnął się pod nosem, koledzy widocznie zapomnieli o jego wozie. Nie odezwał się jednak słowem, może magus zaproponuje jakiś inny, bardziej wygodny środek transportu lub rzuci porządną sakiewkę na wydatki związane z podróżą.
 
Komtur jest offline  
Stary 07-05-2013, 21:08   #8
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Markus wsłuchiwał się w głosy towarzyszy debatujących nad upadłym biesem Xatrodoxem. Nie wyznawał się dotąd na bluźnierczych kultach ani mocach piekielnych, wolał nie zabierać głosu zanim inni się nie wypowiedzą. Ba, w ogóle, tak po prawdzie, rzadko na czym się wyznawał poza skrupulatnym bimbaniem na uczelni. Nie ma co ukrywać: żak lubił czuć się dyletantem. Wszak każdy rodowity Middenheimczyk zna się na leczeniu, ekonomii i politycy jak żaden inny mieszkaniec Imperium. Tak było dopóki komendant Shutzman siłą nie wcielił go tej parszywej zgrai, którą, o dziwo, młodzieniec polubił.

Gdy Zweinstein skończył czytać swe zapiski Oppel mruknął.

- Skąd heretycy biorą te nazwy, się pytam? "Krwawy Obdzieracz, bezlitosny i dumny"? Się nie mógł na zwać Johan Szmidt? Zacne imię, zacne nazwisko. Ale nie...

- Ale jak mus to mus, kompania. Trza nam do Altdorfu. I żeby nie było, że się nie przydam na szlaku. Nabyłem przezornie lekarskie imponderabilia, ha! Łyknąłem co nie co wiedzy u znajomego cyrulika i akuszera
- to mówiąc poklepał swój worek podróżny, który skrywał medyczne instrumentarium.

I żeby pokazać, że liznął troszkę tej wiedzy wypalił: Prium... tego... non nocere, kamraci.

Podszedł następnie do "nowych" i przywitał się uprzejmie.

- Jestem Markus, niedoszły żak i praktykujący od niedawna cyrulik. Ale ad rem: macie co może do wypicia na biwaku? Co by się lepiej poznać, sami rozumiecie?
 
kymil jest offline  
Stary 08-05-2013, 10:30   #9
 
Sierak's Avatar
 
Reputacja: 1 Sierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłośćSierak ma wspaniałą przyszłość
- Miło mi - odpowiedział z lekko wymuszonym uśmiechem Magnus, ujawniając tym samym pewne braki tak w etykiecie, jak i zachowaniach społecznych. Dotychczas jego jedyna socjalizacja (od dłuższego czasu) polegała na unikaniu podejrzanie wyglądających ludzi. Markus jednak mówił w starożytnym, magicznym języku zjednywania sobie przyjaciół - pijackim.
- Woda ognista mam nadzieję się nada? - Odrzekł uchylając z sakwy górę pojemnika w którym trzymał wysokoprocentowe trunki. Wyszczerzył się przypominając sobie jeszcze coś...
- Na zewnątrz moja psina pilnuje niewielkiej beczułki jasnego chmielowego, zeszmacić nas nie zeszmaci, ale do zawierania znajomości wydaje się doskonałe.
 
Sierak jest offline  
Stary 08-05-2013, 20:55   #10
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
No i tak strzyganin szkolił się w swoim fachu. Wyposażył się w specjalne strzygańskie karty do wróżenia, nową kulę, specjalne świece, sól, kości i wiele, wiele innych rzeczy. Hoef postanowił być takim wróżbitą, o jakim będzie się głośno mówić, głównie ze względu na jego bogaty warsztat. Toteż na przykład przepowiadał z chmur, przepowiadał nawet przy użyciu koguta. Ten ostatni był jednak trudny w transportowaniu, jednak ostatecznie Hoef zakupił dla niego specjalną klatkę. Co ciekawe Engi zaskoczył swych kompanów, gdy ostatnio powróżył Wolmarowi z odgłosów wydobywających się z jego brzucha.
- Krótkowzrocznie mój drogi kompanie… - spojrzał z uwagą na niespodziewającego się nagłego wtrącenia Kleina. - Krótkowzrocznie, to cię zaraz przesra niemało. Ale nie patrzmy krótkowzrocznie. Nie patrzmy krótkowzrocznie, a ja tobie, jako mojemu staremu druhowi, nieodpłatnie powiem, co te głosy z twego brzucha mówią… A mówią wiele Wolmarze, wiele - wstrzymał na moment głos utrzymując napięcie. - Musisz uważać, by twe życie nie przepłynęło przez ciebie, jak ta nadchodząca sraczka. Musisz strzeż się tego co zamierzasz robić, nie igrać z niektórymi rzeczami, by twój duch nie zmienił konsystencji. Otóż wszystko co czynisz teraz, co myślisz, ma wpływ na to co się dzieje tam, wewnątrz. Musisz zachować spokój ducha, odchodząc nieco od ścieżki, którą zamiar masz pójść. Czuję też… czuję że - wyciągnął Hoef dwie dłonie naprzód. - Czuję, że złorzeczyłeś ostatnio komuś. Czuję, że to co teraz nadchodzi, przelewa się w twych trzewiach, to swego rodzaju znak od bogów, byś tego nie czynił. Byś diametralnie nastawienie zmienił i to szybko. Myśli, które ostatnio miałeś nie spodobały się bogom i dają oni w ten sposób upust swemu niezadowoleniu. To tylko moje skromne rady przyjacielu, ale powiem ci jedno… Ja się mylę, mylę się ale… bardzo rzadko. Zważ na me słowa i ziółka zażyj, może nie nadejdzie, co teraz ma nadejść. To będzie krótkotrwałe lekarstwo, pamiętaj jednak o długotrwałym. Pamiętaj - zakończył Hoef.

Sam Engelbert twierdził też, że potrafi wróżyć z pępka, ale jak do tej pory żaden z towarzyszy nie chciał na taki seans przyjść, ani nawet pępka ot tak pokazać. Dziwne. Może Magnus spróbuje…

***

W międzyczasie, wiedząc, że pewnie ostatnia przygoda, ostatnią nie będzie, postanowił ze ‘znalezionego’ złota zakupić sobie ekwipunek, który lepiej go przygotuje do radzenia sobie z wrogami.

Niemało złota sypnął na łuk. U handlarza kupił nie taki pierwszy lepszy, długo wybierał, przebierał, celował i strzelał, aż w jego dłonie wpadł jeden. Idealnie mu siedział w dłoni, idealnie był wyważony, leciutki, jak sprzedawca mówił, z najlepszych materiałów. I rzeczywiście, gdy Hoef strzelał, miał wrażenie, że strzały lecą bardziej tam, gdzie on chciał. W porównaniu do starszej broni, tym potrafił trafić zdecydowanie trudniejsze cele.

U innego sprzedawcy zamówił elementy kolczego pancerza , to tak by chronić swe życie lepiej. Jeszcze niedawno sam ze siebie nigdy by do walki nie wkroczył. Teraz już mu się to zdarzało, ale zawsze lepiej jest być mocniej opancerzonym, niż lżej. Tak przynajmniej myślał Engelbert.

No i tak rozpłynęło się złoto. W sumie to i tak nie było jego, więc to nie problem. Teraz trzeba będzie jednak zarobić znowu na siebie, mozolnie zbierać złoto, jedno, po drugim, moneta, po monecie. No, albo obrobić kolejnego karczmarza-kultystę.

***

Sprawa sztyletu i tego całego demona, zainteresowała wróżbitę, toteż wiele nie zastanawiając się przystał na zlecone mu zadanie. On i jego kogut, kogut, którego nazywał… Kogut… byli gotowi do drogi. Słysząc pytanie kompanów przyszło mu na myśl, że mógł większego zwierza kupić, no ale przecież na Kogucie też zarabiał, a do tego mógł zawsze z niego zrobić rosół. Był tylko problem, Kogut nie bardzo dogadywał się z towarzyszami Hoefa, może z czasem się to zmieni. Jeszcze mu podziękują, za budzenie o brzasku. Taki kogut Kogut to skarb! Można na nim wróżyć, stanowi budzik, może stanowić pożywienie, a może i może walczyć. Kto go tam wie, ale jak taki wszechstronny jest…
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 08-05-2013 o 20:58.
AJT jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172