Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2013, 13:56   #1
 
Mendorian's Avatar
 
Reputacja: 1 Mendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodze
[Warhammer 2ed.]Stary, zły świat.


Muzyka

Imperator Karl Franz siedział na swym wygodnym fotelu z fajką w buzi, po burzy chaosu zrozumiał ze ludzie, elfy i krasnoludy tak naprawdę są malutką rasą która niewiele jest w stanie zdziałać jeżeli chodzi o potęgę istot mrocznych, tylko liczebność jak na razie zapewniła im przewagę, ale jeżeli ataki będą się nasilać to w końcu Imperium będzie tak słabe ze polegnie i nikt, dosłownie nikt nie będzie w stanie go uratować... ale Karl w końcu był Imperatorem, nie mógł pokazać po sobie tego ze boi się i nie śpi po nocach, musiał pokazać im ze jest pewny siebie, wzmocnić na duchu. Szkoda, tak naprawdę to imperator potrzebował osoby która da mu większą pewność siebie, no ale skończmy z Imperatorem, przejdźmy teraz do zwykłych szarych mieszkańców Starego Świata którzy zostaną wkrótce wplątani w sieć politycznych intryg i od ich poczynań będzie zależeć wiele... może to dzięki nim Imperium się podniesie? A może.. upadnie? Dnia dzisiejszego poznacie...

Stary, zły świat


Tylko wy, tylko.. Astald, Lunaria, Karl Wolf, Zorgrim i Ilse będziecie początkiem tej historii, wiele dramatów, wiele bitew, wiele radości jak i wiele smutków.. to wszystko rozegra się wkrótce na waszych oczach, niektórzy z was możliwe ze polegną, niektórzy przeżyją do końca tej przygody, ale to w sumie zależy od waszych poczynań moi mili, bogowie nie są litościwi i miłosierni - pozwolą wam umrzeć jeżeli zrobicie coś głupiego bądź coś wam nie wyjdzie, bogowie dali wam własną wolę, tylko wy jesteście kowalami własnego losu i żaden Sigmar, Tzeentch, nikt.. nie ma wpływu na wasze życia. Więc moja rada, dbajcie o siebie, nie dajcie się zabić bo w Starym, złym świecie o śmierć nie trudno, szczególnie w tak ciężkich czasach. A teraz rozstaniemy się, trzymajcie miecze przy sobie, nie rozstawajcie się z tą bronią nigdy, bo nie wiesz co czeka cię dalej a bez uzbrojenia nie wiele zdziałasz.
***
Początki nie zawsze są wesołe dla awanturników, w końcu nie często przygodę zaczyna się w lochach czekając na egzekucję czy leżąc związanym w piwnicy u jakiegoś szalonego naukowca czy nawet siedząc w garnku należącym do goblinów i czekając aż zostanie się ugotowanym i spożytym przez zielonoskórych. Na szczęście nie tym razem bo tutaj cała historia zaczęła się niczym w opowieści o heroicznych wyczynach wielkich bohaterów (którymi z pewnością nie zostaniecie, toż życie to nie opowieść ani ballada barda z bujną wyobraźnią), czyli tak prościej rzec ujmując, stoicie właśnie przed dużym ogrodzeniem czekając na mytnika, droga którą chcecie przejść prowadzi do gospody gdzie macie zamiar przenocować.. niestety, mytnik uznał ze przybędzie jak skończy jeść obiad z żoną i dziećmi a dopiero potem mu zapłacicie, czekaliście już od godziny, kilku strażników pilnujących dalszego przejścia z pewnością nie pozwoliliby wam przejść dalej a oni sami nie chcą przyjmować żadnej zapłaty. Czuliście ogromny głód i pragnienie, szczególnie ze z stanicy mytnika wydobywały się zapachy pieczonego mięsa a ślinka ciekła wam niemiłosiernie, niestety inne gospody były kilka godzin drogi stąd i bardziej opłacało się poczekać. Po dłuugim czasie, wam minęły prawie całe wieki na wdychanie zapachów i czekanie, mytnik w końcu wyszedł ze stanicy, był to otyły mężczyzna z mieczem u pasa (zardzewiałym mieczem), zbliżył się do was i spojrzał na każdego po kolei.
- Co to kurwa za piątka pajaców? - zapytał groźnie - Dawać mi po jednym szylingu od osoby i możeta przejść panowie.. i panie
Nie minęła raptem sekunda i nawet nie zdążyliście zajrzeć na sakiewki kiedy mytnik krzyknął
- No szybciej do cholery! Ja też jestem człowiek i ja też nie mam czasu żeby czekać tu całe wieki! - krzyknął, zapomniał chyba ze kazał czekać wam na siebie prawię godzinę.
 

Ostatnio edytowane przez Mendorian : 24-07-2013 o 14:47.
Mendorian jest offline  
Stary 24-07-2013, 16:18   #2
 
zelator89's Avatar
 
Reputacja: 1 zelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwu
Astald stał oparty o łuk patrząc w ziemię długą chwilę. Czekanie na mytnika w towarzystwie strażników działało na niego jak płachta na byka. Od czasu do czasu spoglądał spod łba na osoby znajdujące się z nim w tej patowej sytuacji z grymasem na twarzy. Podniósł głowę raptownie w momencie przybycia mytnika. Stanął wyprostowany i przerzucił łuk na plecy gwałtownie, który przez szmat czasu służył mu za podpórkę. Był wyraźnie znudzony czekaniem. Wzmożony głód i pragnienie powodowały u niego emocje na twarzy. Astald nie potrafił udawać choć walczył ze sobą długi czas. Ostanie miesiące życia w niebezpiecznym lasach powinny jednak uodpornić go na polowe warunki. Może to jednak było zdenerwowanie osobą mytnika...

- Kto na kogo czekał, jaśnie pan się znalazł - wysyczał przez zęby ściszonym głosem w stronę towarzyszących osób.

Po tych słowach wyraźnie mu ulżyło. Chyba długo wzmagał się z komentarzem sytuacji. Podążał powoli i osowiale za mytnikiem i grupą osób. Co jakiś czas przed oczami stawał mu kawał wypieczonego mięsa, którego nie jadł od dłuższego czasu. Trzeba przyznać, że była to jedyna myśl, która w tym czasie powodowała uśmiech na jego twarzy.
 

Ostatnio edytowane przez zelator89 : 24-07-2013 o 17:10.
zelator89 jest offline  
Stary 24-07-2013, 17:21   #3
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Ilse młoda, mocno zbudowana szatynka, ubrana w podniszczone skóry powolnym ruchem sięgnęła po oparty o ścianę topór. Wbiła jego trzonek głęboko w ziemię przed sobą i oparła przedramiona na żeleźcu, tak, że dłonie utworzyły wygodną podpórkę dla brody.
Spojrzała na mytnika.
– Srebrnika, albo dziesięć to niech se kupce płacą. Sprawdźcie ile ktoś kto pracę – może w straży – chciałby wziąć, ma zapłacić. A potem to odejmijcie za to czekanie. Pół szylinga będzie w sam raz.
– Za pół szylinga pani to ja mogę kopa w dupę dać i poprosić strażników o wrzucenie do rzeki - odpowiedział mytnik wściekły – Szybko, kurwa, płać bo ja jeszcze żonę wyruchać muszę i czasu na targowanie się nie mam.
Jak chcecie szybko być doma, to spuście nam nieco. Sporo nas, bierzcie 3 srebrniki i idziemy.
– Zamknij się brzydulo, mam ustalone ceny i będę się ich trzymał jak wrzód na dupie -
odpalił mytnik i położył dłoń na rękojeści swojego zardzewiałego żelastwa przypominającego miecz.
A macie to gdzieś te ceny wypisane? Z pieczęcią? rozglądnęła się Ilse ostentacyjnie za plakatem – Będzie 4 i idziemy.
Mytnik wskazał na swoje czoło i uśmiechnął się drwiąco – O tu mam, kurwa, zapisane, o tu – a po chwili odwrócił się i wskazał palcem na swój tyłek – A tu mam te twoje negocjacje, jeszcze kilka sekund, a panią stąd strażnicy wyprowadzą.
Skoro mnie nie wpuściliście to i wyprowadzać nie ma skąd –
odpaliła Ilse.
Z ziemi do rzeki panią wyprowadzimy mytnik wskazał palcem na rzekę po lewej stronie, co wywołało nerwową reakcje strażników, dotąd obojętnie przysłuchujących się rozmowie. Jeden z nich spojrzał na mytnika stropiony Ale my nie możemy topić lud... – mytnik przerwał mu gestem ręki w połowie zdania i wrzasnął – Jeszcze słowo, a cię stąd zwolnię! Ty pajacu z niewyparzoną mordą!
– To panu się śpieszy – mnie nie. Ładnie dziś, ciepło... Miło się z panem gada
. – ciągnęła swoje Ilse wygodnie się opierając na toporze.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 24-07-2013 o 17:26.
Gwena jest offline  
Stary 24-07-2013, 18:33   #4
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Zorgrim szedł noga za nogą jak automat, co jakiś czas pociągał solidnego łyka z butelczyny. Byle nie czuć, byle nie myśleć. Cel podróży i towarzystwo nie mały znaczenia. Po jakimś czasie zauważył, że przyplątało mu się towarzystwo, czy może on się do nich przyplątał? Możliwe, że mu się przedstawiali, nie pamiętał. Z odrazą spostrzegł, że dwóch z towarzyszy to kobiety. Nienawidził kobiet nie ważne czy ludzkich, elfich, niziołczych, czy krasnoludzkich. Wszystkie one są występne, wiarołomne i mają jadowite języki. Na szczęście kult zabójców nie wymagał miłości do kobiet, abstynencji, higienicznego trybu życia, kultury osobistej i bycia z pełna rozumu. Zorgrim skwapliwie z tego korzystał, był brudnym, cuchnącym, wiecznie pijanym, chamem, mizoginem i wariatem. Poza tym, a właściwie w związku z tym był typowym zabójcą trolli. Wędrując tak odkąd opuścił Góry Krańca Świata dorobił się kilku blizn i kolczyków, na które kazał sobie przekłuwać ciało tu i ówdzie. Przyplątało się też kilka tatuaży na całym ciele. Niestety teraz pieniądze, które zarobił jako najemnik w czasie Burzy Chaosu, były na wyczerpaniu i o kolejnych tatuażach i kolczykach nie mogło być mowy. Ledwo mu starczało na butelczynę podłego spirytusu a bez tego nie mógł już żyć.
Na trzeźwo musiał mierzyć się z głosami, które rozsadzały mu głowę. Prawdę mówiąc nie cichły one nawet gdy był kompletnie zalany, ale wtedy przynajmniej się nimi nie przejmował. Śmiały się, ubliżały mu, drwiły, wytykały mu głupotę i ułomności. Czasem mówiły zupełnie bez sensu...
"...Jesteś trupem, jesteś trupem Zorgrim... raz, dwa, trzy... raz, dwa, trzy... Nic, wielkie nic-śmieć..."

Krasnolud szedł wtedy powtarzając.
- Jesteś trupem, jesteś trup.
Co jakiś czas uderzając się mocno zaciśniętą pięścią w głowę, w twarz, gdzie popadło. Po chwili zazwyczaj się miarkował i rozglądał się speszony wypatrując na twarzach towarzyszy kpiny lub ciekawości. Po jakimś czasie doszedł do wniosku, że jego towarzysze podróży idą z nim by się mu przyglądać i śledzić i zaczął ich skrycie nienawidzić. Nic im jednak nie mówił, żeby się nie zdradzić, nie chciał w końcu zabijać każdej napotkanej osoby. Wtedy uciekał w butelkę i na krótko zapominał.

Tak idąc doszedł wraz z innymi do nieszczęsnego mytnika. Czekanie, właściwie nie miał nic przeciwko czekaniu. Walnął się przy drodze na słońcu w trawie i wsłuchiwał się w szum krwi w uszach. Nabuzowany alkoholem przez chwilę był szczęśliwy. Nic nie słyszał. Do czasu aż wyszedł mytnik...
"Pajace?! Pajace!" rozległo się w skołowaciałej łepetynie krasnoluda. Znowu odezwały się głosy "To do ciebie, słyszałeś. Pajac, pajac!"
Chwiejąc się mocno na nogach, w końcu spirytus i słońce zrobiło swoje, podszedł do mytnika. Zignorował całkowicie wysiłki negocjacyjne ze strony kobiety ubranej w skóry. Wyciągnął z kieszeni spodni jednego szylinga i położył na wyciągniętej dłoni uśmiechniętego mytnika.

- To za przejście- powiedział zachrypniętym, przepitym głosem
- A to za pajaców- powiedział, po czym z całej siły uderzył z drugiej ręki w wypchany jedzeniem brzuch mytnika.

Na efekt nie trzeba było długo czekać, uderzenie w wypełniony jedzeniem brzuch zapewne było bardzo bolesne. Mytnik zgiął się w pół i chwycił obiema dłońmi za brzuch, niezdolny do jakiejkolwiek akcji. Strażnicy, zaskoczeni nielicho rozwojem wypadków chwycili za broń i postąpili w stronę Zorgrima.
Zabójca diablo szybko chwycił znajdujący się na plecach topór i wykonał nim zamach sprawiając, że rozcinane powietrze wydało głośny świst.

- Jestem gotowy by umrzeć, a wy! Kto chce oddać życie za tego parcha? No kto?!
 
Ulli jest offline  
Stary 24-07-2013, 19:36   #5
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Karl, zmęczony nieco długą wędrówką, przysiadł z boku drogi, czekając cierpliwie, aż pan i władca skończy się posilać i łaskawie wylezie ze swego domku, by udzielić podróżnym audiencji.
Nie spieszył się.
Od dawna nauczył się czekać. Cierpliwość zwykle popłacała.

No i wreszcie wylazł.
Spasiony wieprz, który tutaj pełnił stanowisko mytnika, miał się za wielkiego pana stojącego wysoko ponad prawem. Przynajmniej w tej zapchlonej dziurze.
Dziewczyna, która przed chwilą kłóciła się urzędasem miała z pewnością dużo racji. Karl wiele by dał, by móc się dowiedzieć, jaka część pieniędzy z myta trafiała do kieszeni mytnika. Lub też raczej do jego kałduna, bo do najchudszych to pan mytnik nie należał.

Z tym jednak, że kłótnia nic nie dawała.
Cholerny mytnik miał w nosie ich opór. No i miał przewagę - stał na środku jedynego mostu w okolicy. Przpłynięcie wpław przez Stir raczej nie wchodziło w rachubę, a sklecenie tratwy, nawet gdyby pożyczyli topór od krasnoluda, potrwałoby dość długo.
Z tym jednak, że krasnolud nie wyglądał na takiego, co by chciał użyczyć topór do jakichkolwiek celów.
W ogóle wyglądał na mało towarzyskiego.

Jeśli chodziło o ścisłość, to Karla stać było na zapłacenie tej stawki. Nawet gdyby zapłacił za całą piatkę, to i tak w sakiewce zostałoby mu dosyć, by spędzić nawet kilka dni w najlepszej gospodzie, ale napychanie kabzy mytnika niezbyt mu odpowiadało.
Rozpleniły się urzędasy, nic dziwnego, że Imperium schodziło na psy.

Już sięgał do sakiewki, by zapłacić za prawo wejścia do miasta (oczywiście tylko za siebie; na tyle jeszcze nie zgłupiał), gdy nagle krasnolud rozpoczął wielką awanturę.

Karl stanął z boku, nie bardzo chcąc się mieszać do tej sytuacji.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-07-2013, 20:25   #6
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Wysokiej, odzianej w czerń elfce, czekanie na mytnika wyraźnie nie sprawiało żadnych problemów. Czas wydawał się nie mieć znaczenia dla młodej kobiety. Podobnie rzecz się miała z przypadkowymi towarzyszami. Zdawać by się mogło, że nie dostrzega ani krasnoluda siedzącego na trawie ani wspartego na łuku mężczyzny. Jedynym znakiem świadczącym o tym, że zauważyła ich pojawianie się, było spojrzenie którym obrzuciła każdego, kto dołączył do owej grupy. Równo obojętne, czy osobą tą była kobieta czy mężczyzna. Srebrne oczy zdawały się wwiercać w dusze osobnika, sięgając jej najgłębszych pokładów, po czym oddalać by ponownie skupić na podziwianiu słonecznych promieni tańczących w błękitnej wodzie rzeki Stir. Być może dla elfki piękno natury przewyższało zalety konwersacji z współtowarzyszami, możliwe też że miała inne powody by trzymać się nieco na uboczu.

Pojawienie się mytnika sprawiło, że pochłonięta myślami Lunaria uniosła głowę by bacznie przyjrzeć się owemu mężczyźnie. Wrażenie jakie na niej wywarł zdecydowanie nie należało do najlepszych. Nie zamierzała jednak pozostać w tym miejscu na tyle długo by miało to jakiekolwiek znaczenie. Właściwie równie dobrze mogła odwrócić się plecami i zmieniwszy nieco kierunek wędrówki, wybrać inną drogę. Nic wszak nie zmuszało jej podążyć właśnie tą.
Zamiast tego sięgnęła do sakiewki by wydobyć żądaną sumę. Nie zamierzała się targować, mytnik zdawał się bowiem nie należeć do typu ludzi obdarzonych cierpliwością wystarczającą do tak czasochłonnego zajęcia.Niektórzy jednak nie mogli powstrzymać się przed wypróbowaniem własnego szczęścia. Słuchając wymiany zdań miedzy dzierżącą topór kobietą, a coraz bardziej rozsierdzonym mężczyzną, cofnęła się nieco. Nie zamierzała ingerować. Uznała, że najlepiej będzie odczekać aż wszystko się uspokoi i wtedy w cywilizowany sposób przekazać mytnikowi zapłatę.

Niestety nie przewidziała, aczkolwiek powinna była, nadmiernej drażliwości wyraźnie pijanego krasnoluda. Sytuacja nie wyglądała najlepiej, a ona bynajmniej nie potrzebowała żadnych kłopotów. Włączenie się do sporu nie było więc opcją, którą brała pod uwagę. Zamiast tego spokojnie oparła dłonie na ramieniu łuku i z lekkim zainteresowaniem śledziła wzrokiem rozwój wypadków.

Jak się okazało nie była jedyną osobą, która podjęła podobne postanowienie. Postawa nieznajomego została opłacona lekkim skinieniem głowy w jego stronę oraz przyjazną, aczkolwiek ostrożną namiastką uśmiechu.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 24-07-2013, 21:19   #7
 
Mendorian's Avatar
 
Reputacja: 1 Mendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodze
Drzwi od stanicy otworzyły się szeroko, odgłosy broni wyjmowanej z pochwy zwabiły trzech przebywających tam strażników, służba jak i rodzina zaatakowanego mytnika przyglądała się całej sytuacji przez okno. Dwóch strażników pilnujących bramy zwiększyło się do pięciu, wszyscy otoczyli krasnoluda.. miecze wszystkich strażników były równie zardzewiałe i nie będące w stanie zadać większych obrażeń co ostrze mytnika(co najwyżej rozwaliłyby się uderzając w zbroję przeciwnika i zostawiając na niej jakąś malutką rysę), jedynie ich pochwy były w miarę zadbane, czyli jabłko zgniłe wewnątrz a na zewnątrz prezentujące całkiem przyzwoity poziom. Ale mimo tego, krasnolud nie byłby w stanie poradzić sobie z taką ilością strażników, całą aferę zauważył elf który zbliżał się do bramy, podróżny elf ze szpadą przypiętą u pasa, długimi blond włosami spiętymi w kucyk i przepięknej twarzy z daleka przypominającej kobiecą, ale gdy elf był już w pobliżu po jego stylu chodzenia, braku piersi można było rozpoznać w nim mężczyznę, elf stanął w miejscu i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Mytnik spojrzał na nie-ludzia ze zdziwieniem
- E..e..e..elf? - zająknął się gruby mężczyzna nadal trzymając się za brzuch, powoli zaczął podnosić się - Ja żem elfa w życiu nie widział, o ja pierdole, a niańka moja mi mówiła ze elfy to się nigdy z ukrycia nie ruszają i nawet nie wiadomo czy istnieją .
Elfka będąca jednym z oczekujących na otworzenie bramy z pewnością poczuła się urażona...
- To widać ze szanowny pan nigdy nie był w większym mieście gdzie przedstawicieli naszej rasy jest dosyć sporo - powiedział elf po czym ukłonił się - Zwę się Afdar Ingonito i chciałbym przejść miły człowieku, a co do tego parszywego krasnoluda... prosiłbym pana o zostawienie go mimo zniewagi, ta rasa już z natury jest agresywna i chora umysłowo, zostawcie tego grubego brodacza niech sobie żyje, w końcu trafi na osoby które nie zabiją go od razu a będą torturować do końca.
- Elf będący rasistą.. jakie jajca! - krzyknął mytnik, strażnicy otaczający krasnoluda czekali na rozkaz swojego pana.
- Widać panie mytniku nie wie pan nic o ,,Wojnie o Brodę'' gdzie krasnoludy pokazały jak żałosną rasą są - odparł elf i uśmiechnął się sięgając do sakiewki i wyciągając dziesięć szylingów, oczy mytnika zabłyszczały się
- To za zostawienie krasnoluda przy życiu i tych ludzi - odparł elf, mytnik nakazał gestem dłoni wycofać się strażnikom i otworzyć bramę, jeden z nich podszedł do kołowrotu, przekręcił a brama otworzyła się przed wami otworem. Elf podszedł do krasnoluda i chwycił go za ramię
- Dla dobra swojej rasy radzę ci się zachowywać, u ludzi i tak macie już wystarczający szacunek więc nie psuj wizerunku na jaki ci twoi grubi i tępi bracia pracowali przez te lata... ciesz się ze trafiłeś na mnie, bo moi bracia zawsze mi wmawiali ze krasnoludom należy się pogarda i nie powinniśmy wam w żaden sposób pomagać. - odparł elf po czym odwrócił się do ludzi i.. elfki na którą popatrzył ze zdziwieniem - Pracujesz z krasnoludem?
Mytnik tupnął nogą głośno
- No szybko zapierdalać tam do gospody, bo bramę trza kuźwa zamknąć! - krzyknął, po chwili uspokoił się i zaczął się przechwalać - Ładną kurde mi bramę wybudowali nie? Mało który mytnik taką ma, o! i za sam widok tej budowli powinienem brać po trzy szylingi, jam jest łaskaw a krasnolud jeszcze waży się podnosić na mnie te swoje łapska zamiast podziękować.
 

Ostatnio edytowane przez Mendorian : 24-07-2013 o 21:30.
Mendorian jest offline  
Stary 24-07-2013, 22:01   #8
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Słowa elfa wcale ale to wcale mu się nie spodobały. Miał wielką ochotę ściąć głowę tego nadętego dupka, ale otwierająca się brama i perspektywa napicia się piwa nieco go ostudziły. W ostateczności rzucił tylko...

- Spierdalaj wąskodupcu ze swoją uprzejmością zanim ciebie poczęstuję moją stalą. Nie trza mi twoich rad wypacykowana pokrako. -Splunął pod nogi elfa.

Głosy w jego głowie śmiały się potępieńczo. Gdy otwarły się wrota z trudem zachowując równowagę ruszył przez most ku karczmie. Dwuręczny topór znowu powędrował do pętli na plecach. Całe zdarzenie i bliskość śmierci nieco go otrzeźwiło. Świetna okazja by znowu się napić, przeszło mu przez myśl.
 
Ulli jest offline  
Stary 24-07-2013, 22:34   #9
 
zelator89's Avatar
 
Reputacja: 1 zelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwu
Astald obserwował całe widowisko wyprostowany, jego ręka wędrowała powoli po rękojeści miecza raczej z przyzwyczajenia niż z zamiaru podjęcia jakiejkolwiek walki. Na jego twarzy rysował się przez cały czas szeroki uśmiech. Jednak, gdy usłyszał obelgi i wszelakie kalumnie krasnoluda parsknął śmiechem. Nie sądził przez ten cały czasy kiedy myślał o jedzeniu, że coś wprawi go w radość większą niż tylko dobry humor.

- Hardzi jesteście krasnoludzie, wyglądacie na takiego co z byle powodu oręż w zębach zostawi - rzekł rozbawiony idąc ramię w ramię przez krótką chwilę z krasnoludem, po czym przyspieszył tempo.

- Ile do tej gospody bo człowiek tu z głodu pada strażnicze nieroby - Wykrzyczał to raczej tylko do siebie, nie zwracając uwagi na resztę towarzystwa.

Astald lubił stać na uboczu, nie był dobrym rozmówcą. Był natomiast doskonałym obserwatorem ludzkim zachowań. Patrzył przed siebie idąc z całym oporządzeniem oglądając się za siebie od czasu do czasu. Mierzył wzrokiem towarzyszy, którzy podążali do upragnionej przez niego gospody... Nasuwał w ten czas koszulę spod kaftana wysoko na szyję na tyle na ile się dało, aby ukryć to co było powodem jego banicji...
 

Ostatnio edytowane przez zelator89 : 24-07-2013 o 22:40.
zelator89 jest offline  
Stary 24-07-2013, 22:47   #10
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Ilse nie chodziło o niewielką w końcu sumę, choć zarobić jakakolwiek gotówkę w zniszczonym świecie łatwo nie było. Częściej jej płacono wiktem, dachem nad głową, niż grosiwem.
Nie sądziła jednak, że drażnienie chama doprowadzi niemal do przelewu krwi. Chciała mu tylko zepsuć popołudnie za przetrzymywanie jej pod bramą. Z zimną krwią doprowadzała go do białej gorączki, bawiąc się irytowaniem mytnika.


Ten krasnolud był dziwny, zupełnie nie odpowiadał opinii jaką powszechnie cieszyła się ta rasa. Już gdy napotkała go na drodze zwróciła uwagę na cudaczne ozdoby i tatuaże. Nie widziała dotąd za wielu krasnoludów, większość życia spędziła w lasach, a nie miastach w których zamieszkiwali, jednak ten pasował do poznanych przez nią jak sójka do stada wron.
Cóż, widać, że nie tylko wśród ludzi trafiają się dziwacy i furiaci.


Zjawienie się podróżnego przerwało patową sytuację. Gdy tylko ruszyli w stronę karczmy, podeszła do elfa.
– Dziękuję, zupełnie nie wiedziałam, co robić. Pozwólcie, że zwrócę mój udział w tym, w tym czymś – zaplątała się w wyjaśnieniach i wyciągnęła rękę z dwoma srebrnikami.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 24-07-2013 o 22:50.
Gwena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172